Epizod II.
Wnętrze recepcji było jasne i przytulne. Kręciło się
tutaj mnóstwo osób. Połowa recepcji wypełniona była nerwowymi sportowcami.
Zerknęłam niepewnie na Marka nie mając pojęcia co się dzieje. Zostawiliśmy
swoje bagaże przy skórzanej, czarnej kanapie stojącej przy wejściu i
podeszliśmy do sporej grupy. Mój trener przywitał się z kilkoma mężczyznami
uściskiem dłoni. Stałam za nim obserwując wszystkich obecnych.
- Skąd to zamieszanie? – zapytał Marek jednego z nich.
Zerknęłam na wysokiego mężczyznę. Wyglądał na jakieś
czterdzieści lat. Pewnie też był trenerem.
- System im padł, recepcjonistka zniknęła i nikt nie może
się dostać do swoich pokoi.
Wywróciłam oczami i podeszłam do wysokiego blatu. Na
biurku leżało pełno papierów, a komputer był wyłączony. Jeden z największych
ośrodków sportowych w Polsce i nie ma w nim ani jednej osoby, która wyjaśniłaby
tę sytuację? Kiedy rozdrażnieni sportowcy byli coraz głośniejsi z sekretariatu
wyszła niska kobieta o krótkich, ciemnoczerwonych włosach. Usiadła za biurkiem
bez żadnych wyjaśnień. Oparłam ręce na blacie i z uwagą się jej przyglądałam.
Była grubo po sześćdziesiątce. Włączyła komputer i w skupieniu czekała aż
system się uruchomi. Po chwili w recepcji był jeszcze większy hałas, ponieważ
do budynku weszła prawie cała reprezentacja siatkarzy. Zdziwiłam się widząc ich
tutaj w lutym. Do kolejnych Igrzysk Olimpijskich było daleko, a rozgrywki
klubowe zaczynały się za kilka miesięcy. Z drugiej strony rozumiałam ich
postawę. Na sukces trenuje się całe życie, a nie tydzień przed rozgrywkami.
Przeniosłam wzrok z powrotem na recepcjonistkę. Spojrzała w komputerowy ekran i
zaczęła szukać czegoś w papierach rozłożonych na biurku. Uniosłam się na rękach
opartych na blacie i wychyliłam się za niego chcąc zobaczyć w czym problem. Na
monitorze wyświetlił się komunikat. Trzeba było wpisać login i hasło. Głośno
westchnęłam i oparłam głowę na swoich rękach. Czerwonowłosa kobieta po kilku
minutach zaczęła wpisywać potrzebne dane z żółtej karteczki, którą przed momentem
znalazła. Trwało to wieki. Zdezorientowana patrzyła na swoją czarną klawiaturę
i szukała na niej potrzebnych klawiszy.
- „M” jest koło litery „n”, na dole. Nad tym podłużnym
klawiszem. – wskazałam palcem właściwe miejsce.
Recepcjonistka posłała mi mordercze spojrzenie i
kontynuowała wpisywanie hasła. Miałam ochotę tam wejść i wpisać wszystko za
nią. Kto zatrudnia staruszkę w recepcji, jeśli nie potrafi ona obsługiwać
komputera? Siatkarze, którzy przybyli najpóźniej po chwili byli najbardziej
zdenerwowani. Do blatu podszedł Krzysztof Ignaczak, który wręcz błagał o
przydzielenie mu jakiegokolwiek pokoju. Każdy był wykończony podróżą. Nikt nie
miał siły na użeranie się z recepcjonistką
żywcem wyjętą z PRL-owskiej codzienności. Kobieta po chwili wstała,
podeszła do jakiejś szafki i wykręciła numer.
- Staszek, to znowu nie działa. – jęknęła do słuchawki.
- Dobrze, że chociaż obsługę telefonu opanowała. –
mruknął Winiarski, co rozbawiło znaczną część obecnych.
Po kilku minutach rozmowy kobieta podeszła ponownie do
komputera. Najwyraźniej nadal nie mogła się zalogować, bo po chwili zniknęła za
drzwiami sekretariatu. Większość sportowców i trenerów rozsiadła się w
recepcji. Część siedziała na dwóch kanapach, część wybrała schody a inni
musieli zadowolić się miejscem na podłodze.
- Mam dość. – skrzywiłam się, kiedy podszedł do mnie
Marek. – Czekamy już dobrą godzinę.
Mój trener zerknął na zegarek na swoim nadgarstku.
- Godzinę dwadzieścia dokładnie. – wyszczerzył się. –
Przykro mi, nie jestem wstanie nic zdziałać.
Marek wrócił na swoje miejsce, które było już jednak
zajęte. Skrzywił się i usiadł na swojej czarnej walizce. Zerknęłam na drzwi
sekretariatu, które wciąż były zamknięte. Przesunęłam się metr w lewo i
wychyliłam się za wysoki blat. Drewniane drzwiczki były zamknięte.
- Co robisz? – Libero naszej reprezentacji przyglądał mi
się z zaciekawieniem.
- Niech się pan odsunie. – poleciłam i wskazałam mu
palcem miejsce, w którym miał stanąć.
Siatkarz posłusznie wykonał moje polecenie.
- Edyta, nie waż się. – krzyknął mój trener domyślając
się co chcę zrobić.
Nie zwracając na niego uwagi cofnęłam się, chcąc mieć do
dyspozycji większy rozbieg. Pognałam w kierunku blatu i z gracją go
przeskoczyłam, co było nie lada wyczynem, ponieważ był cholernie wysoki. Kiedy
wylądowałam na ziemi uniosłam ręce w geście triumfu. Otrzymałam owacje od
rozbawionych sportowców.
- Edyta, wyłaź stamtąd natychmiast! – Marek podbiegł do
blatu.
Pokręciłam przecząco głową i wyszczerzyłam się.
Pochyliłam się nad komputerem i chwyciłam żółtą karteczkę.
- Login: admin, hasło: admin. – zaśmiałam się zgniatając
papier i rzucając go za siebie.
Wpisałam dane do komputera i czekałam aż na ekranie
wyświetli się pulpit.
- Ale syf. – skomentowałam widząc masę nieuporządkowanych
plików.
Odpaliłam wyszukiwarkę i wpisałam „rezerwacje”. Po kilku
minutach system wyszukał odpowiedni plik. Zadowolona z siebie otworzyłam go i
podeszłam do wielkiej szklanej gabloty, w której znajdowała się masa kluczy.
Przed blatem stał już rząd sportowców.
- Starucha wraca! – krzyknął Bartman stojący tuż za
Ignaczakiem.
Spanikowałam i niewiele myśląc podbiegłam do drzwi
sekretariatu. Chwyciłam klamkę i szarpnęłam z całej siły. Efekt był do
przewidzenia. Recepcjonistka nie mogła się do nas dostać.
- Edyta! – wrzasnął Marek. – To ja będę miał kłopoty, nie
ty.
- Chcesz pan mieć pokój czy nie? – krzyknął jakiś
mężczyzna stojący w kolejce.
Posłałam nieznajomemu promienny uśmiech i ponownie
skupiłam się na komputerze.
- Nie no dziewczyno, ja cię uwielbiam. – zaśmiał się
Ignaczak zerkając na klamkę leżącą na blacie.
Wpisałam nazwisko siatkarza i po chwili pokazała mi się
jego rezerwacja.
- Ignaczak,
Żygadło. Pokój numer dwadzieścia trzy. – powiedziałam podając mu klucz.
Zadowolony ponownie mi podziękował i pognał z rozgrywającym na drugie piętro. Wydałam wszystkie pokoje zgodnie z tym, co było zapisane w komputerze. Widać było, że recepcjonistka nie potrafiła zapanować nad tym chaosem. Dostałam pokój dwadzieścia dziewięć. Wszystko było pomieszane. Siatkarze mieszkali na różnych piętrach, mimo, że cała drużyna miała być ulokowana na jednym i tym samym. Mój trener miał pokój dwa piętra wyżej ode mnie, w zupełnie innej części budynku. Wyłączyłam komputer i włożyłam klamkę w odpowiednie miejsce. Wzięłam swój klucz i po raz drugi przeskoczyłam przez blat. Chwyciłam walizkę, torbę i pognałam po schodach na drugie piętro. W oddali słyszałam skrzeczący głos zdenerwowanej recepcjonistki.
____________________________________________________________
Przyznawać się! Kto jutro idzie na wagary? :D
Twitter.
Heeej. :D Fajne te opowiadanie, informuj mnie o dalszych częściach. :). Liczę, że dodasz mój blog do obserwujących .:D
OdpowiedzUsuńPosty dodawane będą prawdopodobnie codziennie. Adres bloga znasz, a jeśli chcesz być poinformowana wystarczy, że zerkniesz na Twittera. :)
UsuńBoskie to jest ! Uwielbiam i czekam na więcej ! Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. ;)
UsuńRównież pozdrawiam. ;>
za stara jestem na wagary ;p
OdpowiedzUsuńJa jestem pewnie starsza a i tak zamierzam świętować. :D
UsuńNie byłabym taka pewna ;P tego czy jesteś starsza ;) zbyt wiele ważnych wykładów/ćwiczeń żeby z nich uciekać ;) chociaż kto wie na jaki szalony pomysł wpadniemy z moją nieobliczalną grupą ;)
UsuńNie ma takiego wykładu, z którego nie można by zwiać. :D
UsuńU nas to się od miesięcy planowało ten dzień. ;>
a my chyba o nim zapomniałyśmy xD ale z doświadczenia wiem, że rzeczy 'na spontana' wychodzą najlepiej ;)
UsuńJa muszę mieć wszystko zaplanowane, bo zaczynam się gubić. :D
Usuńja już dawno się zgubiłam :P i teraz zastanawiam się czy mi z tym dobrze czy po prostu się do tego przyzwyczaiłam ;)
UsuńMuszę kiedyś tego spróbować, kto wie? Może się przestawię i przestanę wszystko planować co do minuty. :)
UsuńCzasem to naprawdę jest cudne, pozwolić by los Cię zaskoczył. Ale jak zawsze jest też druga strona medalu...
UsuńDokładnie. :)
Usuńale ja chyba "kocham ten stan" :D
Usuń:D
UsuńGenialnie wymyśliłaś tą akcję z recepcją! Wciąż zastanawia mnie co trenuje Edyta.A co do wagarów to i tak jestem chora więc nie ruszę się z domu.Pozdrawiam i zapraszam.
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Dziękuję. ;>
UsuńZdrowiej!
Pozdrawiam. ;)
wydaje mi sie ze przez to ze Edyta skoczyla przez blat mozna mniemac ze skacze w zwyz czy cos tekiego :) bynajmniej mi si etak wydaje
UsuńJuż wkrótce wszystko będzie jasne. ;)
UsuńNo właśnie ja też się zastanawiałam nad skokiem w wzwyż, ale pewności nie mam ; ))
Usuń:)
UsuńGenialny epizod ;) Rozbawił mnie ^^ Ja jestem grzeczną uczennicą i grzecznie idę do szkoły ;P
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńNie żartuj. :D Raz na rok można zaszaleć. ;>
No niby można, ale w taka pogodę jaką mam u siebie w mieście to lepiej już iść do tej szkoły. Na dodatek moja wychowawczyni bardzo lubi dzwonić do rodziców i już kilka razy wykonała telefon do mojej mamy... Nie było wtedy wesoło :)
UsuńRozumiem. :) Mi mama zawsze chętnie usprawiedliwiała takie wybryki, rozumiała to. :D Często się z nią targowałam, np. "Nie pójdę jutro do szkoły, ale zrobię zakupy, obiad i umyję okna". :>
UsuńHahahaha świetny roździał ; ) Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńŚwietny bloog. Czytam z uśmiechem na ustach. Zapraszam cię do siebie http://fantazjaczekoladowa.blogspot.com/ mam nadzieje, że skomentujesz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. ;)
Usuńmówiłam Ci, że Cię kocham :D jeśli nie to mówię (tzn. piszę) to teraz: kocham Ciebie i Twoje opowiadania :) serio, serio.
OdpowiedzUsuńczy będą jakieś perypetie Edyty z siatkarzami? ;)
Dziękuję, jest mi bardzo miło. ;)
UsuńPewnie, że będą. :>
jupi! są siatkarze jest impreza! :)
Usuń:)
Usuńleże ;d hahaha od początku wiedziałam że Edytka nie wytrzyma i w końcu weźmie sprawy w swoje ręce ;D
OdpowiedzUsuńbuziaki !!! :**
zajrzyj i do mnie ;>
:)
UsuńPozdrawiam. ;>
oj Edytka,Edytka .. :D świetny rozdział :D no na wagary niestety nie,bo święto szkoły :<
OdpowiedzUsuńCwaniaki. Święto szkoły w Dniu Wagarowicza. ;> U mnie zawsze wymyślali festyny, święta szkoły, apele itd. byleby tylko ludzie przyszli, a i tak budynek świecił pustkami. ;)
UsuńHahahah... Leżę i kwiczę! Ta Edyta to ma pomysły! Przeskakiwać przez blat recepcji - szacun! :)
OdpowiedzUsuńTsa... Chciałabym iść na te wagary, ale Patka z pozoru jest porządną uczennicą i do szkoły pójdzie. :D
Pozdrawiam i w wolnej chwili, jeśli chcesz to zapraszam do mnie ---> http://bo-w-oczach-tkwi-sila-duszy.blogspot.com/ :)
Ps. Fajną mamy zimę tej wiosny, co nie? :D
Nie wierzę, ja co roku chodziłam. W sumie to nadal chodzę. ;)
UsuńPozdrawiam. ;>
Wiosna, ach to ty! :D
Haha, już lubię nową bohaterkę opowiadania, udana z niej dziewczyna! :)
OdpowiedzUsuńNie po to wymyślili taki dzień, żeby go marnować i iść do szkoły :)
Słuszna teza, trzeba wagarować. :)
UsuńSzkoda tylko, że pogodę mamy paskudną na ten dzień wolności. ;>
czy mówiłam, że uwielbiam Twoje opowiadania? Nie? To teraz mówię :DD
OdpowiedzUsuńvolleyball-inspiration.blogspot.com - zapraszam do mnie :)
Dziękuję. ;)
UsuńNie no nieźle, nieźle już widzę te uznanie w oczach siatkarzy :p
OdpowiedzUsuńJa tam nie muszę iść na wagary, bo i tak siedzę w domu chora :p
Pozdrawiam i zapraszam do siebie: niepojete-szczescie.blogspot.com ostrzegam, że trochę nieprzyzwoite :p
Kuruj się! :>
UsuńPozdrawiam. ;)
rozdział jak zwykle świetny :) nieźle się uśmiałam czytając go :) ja wybieram się do szkoły z racji tego, że moja wychowawczyni dzwoni do rodziców, a do tego pogoda nie zachęca do wagarowania.. :) a miasto Tomaszów Maz. nie posiada ciepłych miejsc, w które można by sie wybrać na wagary :)
OdpowiedzUsuńKlaudia
Dziękuję. ;)
UsuńW mojej szkole też zawsze dzwonili. :D Moja mama zazwyczaj urządzała im niezłą awanturę typu "Moja córka ma gorączkę, jesteśmy u lekarza". :>
moja niestety, by się zdenerwowała :)
Usuńa tak na marginesie to do Spały mam z jakieś 8 km :) i piękną ścieżkę rowerową :)
Zazdroszczę, zazdroszczę. ;) Chociaż ja te 8 km wolałabym pokonać biegiem, niż rowerem. ;>
Usuńzawsze można się przebiec tą ścieżką :)
Usuń;)
UsuńJak by mama sie dowiedziala ze ide na blałe to stracilabys zapewne czytelniczke :D
OdpowiedzUsuńPowaga? :o A moja zawsze chętnie wypisywała mi usprawiedliwienia. :D
UsuńRozdział świetny, ale to normalne gdyż każdy taki jest. Jak wyobraziłam sobie tą całą sytuacje w recepcji i Edytę w akcji to śmiałam się sama do siebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
Usuńrozdział świetny :D z miłą chęcią tylko u mnie w szkole na każdym kroku są kamery, jakby wychowawczyni się skapczyła, że nas nie ma to telefon do rodziców i tracisz kolejną czytelniczkę haha :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńAlbo to ja miałam mega luźnych rodziców, albo Wy macie mega surowych. :D
NIE NO PADŁAM! HAHAHAHAH! ♥
OdpowiedzUsuńGratuluję pomysłu! :D Edyta-ninja od razu zdobyła szacunek wśród siatkarzy. ;-)
Na wagary... kuszące, ale nie wiem, czy się wybiorę, zależy od tych bardziej kujonowatych osób z mojej klasy, bo jak wiadomo oni koniecznie chcą napisać sprawdzian z historii... -.-'
Pozdrawiam cieplutko! ;-)
Dziękuję. ;)
UsuńE tam. My nie patrzeliśmy na jednostki. Zazwyczaj z 20-osobowej klasy zostawały 3-4 osoby. Wtedy i tak nie było lekcji i lizusy siedziały bez celu i sensu kilka godzin. ;>
Pozdrawiam. :D
ja! xD rozdział jak zwykle genialny ;) pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńJejuuu!!!! Zapowiada się świetnie ;D Czekam na koleiny!!! ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://sercezawszewielepiej.blogspot.com/
http://4volleyball44.blogspot.com/
Pozdrawiam ;))))
Dziękuję. ;>
UsuńTen styl pisania, mmm poezja ♥ Haha :)
OdpowiedzUsuńBohaterka jak zwykle świetna :D Ciekawe z kim Edyta będzie w tym opowiadaniu? Ale nie pisz, niech to zostanie niespodzianką ;>
Wagary? Przecież to niedozwolone! :D Niestety, szkoła mnie uziemiła ;/
Buziaki, Vincent :)
Dziękuję. ;>
UsuńJak to uziemiła? :o
Oj tam, od razu niedozwolone... :D
Pozdrawiam. ;)
Zostałam ''poproszona'' o prowadzenie tego dnia wiosny. Takie głupie zabawy, typu przebieranki itd. I niestety, z wagarów nici :(
UsuńOj. :(
UsuńJeeejku genialne, nie moge się doczekać następnych, Vesper jesteś cudowna, czytam wiele opowiadań, ale takiego jak ty piszesz nigdzie nie ma, są oryginalne, pisane takim przyjemnym stylem, są po prostu najlepsze!
OdpowiedzUsuńWagary? Teoretycznie wagary, ale niestety rodzicielka wie, gdyż jest nauczycielką w mojej szkole, toteż od razu mnie usprawiedliwi xdd Ale wiedzieć musi, bo potem by ze mną krucho było xdd
Dziękuję. ;> Oj, nie przesadzaj. ;)
UsuńMama mojej przyjaciółki uczyła nas kiedyś biologi - zawsze nasz usprawiedliwiała z różnych lekcji, świetna była. :D
Dobra babka :D
OdpowiedzUsuńJa idę do szkoły, matura z matmy na mnie już czeka <3
Ooo, matma. ;)
Usuńnajgorsza rzecz jaka może istnieć ;p
UsuńNajlepsza. :)
UsuńHahahahha jak czytałam to miałam przed oczami moją koleżankę, z klasy, tylko, że ona to zrobiła w szkole :D Ja się chyba wybiorę, mam nadzieję, że jutro bd ciepełko, :)
OdpowiedzUsuńOby było ciepło. ;>
UsuńJa pozdrawiam z Hiszpanii, gdzie dzisiaj było około 15 stopni :D Moja siostra mi dzisiaj mejla wysłała co się dzieje w Polsce :>
Usuń15 stopni? Eh... Kiedy tak będzie w Polsce? :D
UsuńPrzyjadę do Polski na święta to wam Pogodę przywiozę :D hahah
UsuńTrzymam Cię za słowo. :)
Usuńz tego co czytała na meteo to w święta ma przyjść wiosna więc, może się uda :)
UsuńMam nadzieję! ;)
UsuńHahahah rozwaliła mnie ta scena w hotelu! :D Cały rozdział się śmiałam :) Widać, że Edyta lubi rozrabiać :P Gdyby jutro było ciepło to i plener by wypalił, a tak to płynąca rzeka przez całe osiedle. To nic, zawsze można posiedzieć u kogoś w domu! "Pamiętaj abyś dzień święty święcił"- tego się trzymam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba. ;)
UsuńDobra zasada, ja również się jej trzymam. ;>
ja niestety nie mogę iść na wagary :< Obowiązki wzywają :) Innym razem to sobie odbije :D Co tam u Ciebie słychać ? Ciekawie się zapowiada opowiadanie :) Rozdział bardzo dobry, liczę na dużo wrażeń w następnych :)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru
KKK
Musisz to koniecznie nadrobić. ;)
UsuńPóki co w porządku. Dużo pracy, ale nie jest źle. Jutro wolne. ^^
Dziękuję, wzajemnie. ;>
Juz uwielbiam to opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńja na wagary sie nie wybieram, po prostu robie sobie dzien wolny. Xd
Pozdrawiam cieplo w ten zimny wieczor :-)
Dziękuję, również pozdrawiam. ;>
UsuńTo ci Edyta. Ciekawy charakterek, pomysłowa, nie powiem.
OdpowiedzUsuńPierwszy kontakt z siatkarzami już zaliczony. ;)
Na wagary nie idę, bo u nas w szkole taki myk zrobili, że do kina wszyscy idziemy. Tylko trzy pierwsze lekcje, w tym wf, niemiecki i j.ang, więc dla osoby z klasy lingwistycznej to spoko plan. ;)
Zapłaciłam 8 zł za kino, to nie pozwolę, żeby się zmarnowało. Obejrzę sobie ,,Nietykalnych'' ściśnięta w naszym maleńkim kinie, a później już lekcji nie mamy. :>
Cwaniaki. ;)
UsuńUdanego seansu. ;>
Zawsze robią wszystko, żebyśmy tylko przychodzili. Od gróźb typu ,, nieusprawiedliwione godziny'' do chwytów jak apele czy skrócone lekcje.
UsuńŚwietny był ten film. Niby taki zwykły, ale świetny. Mało filmów oglądam, więc może nie mam porównania, ale historia przyjaźni kolesia z mężczyzną sparaliżowanym od szyi w dół była świetna i momentami smutna. Szczególnie, że nakręcono go na faktach. :)
Mi również podoba się ten film, jest bardzo dobry. ;)
UsuńNo normalnie coraz bardziej lubię Edytę :) Ale nie dziwię się jej, bo przecież w recepcji powinni pracować ludzie, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o komputerze. Tym bardziej w Spale :D
OdpowiedzUsuńJa nie idę na wagary. Chorobowe biorę.. :P Ja porządna jestem..
Pozdrawiam, no_princess :D
Wszyscy jesteśmy porządni! :D
UsuńPozdrawiam. ;>
Oczywiście, że wszyscy jesteśmy porządni :) No bo jak inaczej? Inaczej nie da rady
Usuń:D
Dokładnie. ;)
UsuńMmm, ciekawie ciekawie. Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuń;)
Usuńświetne :) uśmiałam się ;p
OdpowiedzUsuńano idzie się na wagary :P ale ciiii ;]
a Ty ? jakie masz plany na jutro? :)
Mała.
Cii, nikomu nie powiem. :D
UsuńPlanuję pospać do 10, później zrobię generalne porządki przed świętami a potem się zobaczy. ;>
Co z Twoimi planami? :)
Obstawiam, że Edyta jest gimnastyczką albo skacze o tyczce. Coś w ten deseń. Albo w dal? Się dowiemy! Wagary? W nagrodę za awans i siedzenie ostatnio w pracy do zmroku, mogę jutro wyjść przed 18! Wagary jak nic mi się szykują! Kto dołączy?:) Dlaczego musisz tak wciągać? Znowu zamiast robić projekt ślęczę z ipadem na kolanach i z wypiekami na twarzy zaczytuje się w Twoim blogu. Przed szefem zwalę winę na Ciebie, a co! Pozdrawiam ciepło z ukochanego Poznania!:*
OdpowiedzUsuńIn my head
Cóż za nagroda. :D
UsuńPrzepraszam najmocniej. :> Okej, biorę całą winę na siebie.
Pozdrawiam również. ;)
Nagroda jest nieziemska, nie wiem co zrobię z taką ilością wolnego czasu.... Chyba poćwiczę. Moje ciało się tego domaga.
UsuńSzef dostanie Twoje namiary jutro ^^
:*
Okej, czekam na wiadomość od niego. :D
UsuńHaha xd Już uwielbiam to opowiadanie ! :D Ale nadal zastanawia się nad tym , kim ona jest :D Kiedy się dowiemy ? ;>
OdpowiedzUsuńJa jutro wagaruje, a co ! :D
Dziękuję ;)
UsuńJuż wkrótce. ;>
Szczerze się uśmiałam :) Szalona dziewczyna z tej Edyty, ciekawa jestem co jeszczy wymyśli :D
OdpowiedzUsuńJeżeli wizytę u dentysty można nazwać wagarami to tak ;) Pozdrawiam serdecznie i jeżeli będziesz miała czas i ochotę to zapraszam do mnie http://szczescierodzinamiloscwygrana.blogspot.com/
;)
UsuńPowodzenia u dentysty. :D
Dzięki, przydało się :D
UsuńByło aż tak źle? :D
UsuńJa miałam pół-wagary :D
OdpowiedzUsuńZawody z koszykówki, delegacja na calutki dzień, więc lekcje mijają ^^
Ryłam jak głupia, kiedy sobie wyobrażałam to co Edyta tam wyczyniała. Pokoje -pomieszanie z poplątaniem, ale to chyba na korzyść znajomości bohaterki z siatkarzami :>
Pozdrawiam, zapraszam do mnie: siatkowka-nas-laczy.blogspot.com
Można zaliczyć te pół-wagary. :D
UsuńPozdrawiam również. ;>
Wspaniała jesteś ;D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :
Pozdrawiam Paulina
Dziękuję bardzo. ;)
UsuńPozdrawiam. ;>
Cieszę się że wróciłaś :D Rozdział genialny :DD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :DD
Pozdrawiam :)
Karolinkaaa :DD
Ja również się cieszę, dziękuję. ;>
UsuńPozdrawiam. ;)
Współczuje tej starej sekretarce ;x rozdział super :D . A.
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;>
UsuńCiekawie się zapowiada, zobaczymy co się stanie dalej :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie ;*
Pozdrawiam. ;>
Usuń