wtorek, 30 kwietnia 2013

XLIV


Epizod XLIII.







- Albo nie. Zapomnij.

- Śmiało. – powiedział rozbawiony.

- Nie było tematu. – odparłam machając rękami. – Cofam to.

Głośno ziewnęłam zamykając drzwi. Byłam zmęczona, mimo, że nie robiłam dziś nic konkretnego.

- Pozowanie musi być wyczerpujące… - westchnął ironicznie Piotrek.

- Powinnam pozwolić ci spać w tym aucie. – zaśmiałam się.

Wyciągnęłam z torby butelkę wody i upiłam połowę zawartości.

- Mogę iść pierwszy? – zapytał wskazując drzwi łazienki.

- Śmiało. – machnęłam ręką i rozłożyłam się na łóżku.

Odpaliłam telewizor stojący naprzeciwko i zaczęłam skakać po kanałach. Po chwili znudzona zdecydowałam się na kanał informacyjny i obserwowałam kłócących się polityków. Po kilkunastu minutach z łazienki wyszedł Piotrek. Miał na sobie tylko bokserki. Wstałam i podeszłam do swojej walizki. Wyjęłam kosmetyczkę i poszłam do toalety. Szybko zmyłam makijaż i umyłam zęby. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Po kilkuminutowej kąpieli cała łazienka parowała. Nie widziałam swojego odbicia, więc przetarłam lustro ręką. Wysuszyłam włosy i wtarłam w siebie sporą ilość balsamu. Związałam włosy w kitkę i zadowolona zdjęłam z siebie mokry ręcznik. Rozejrzałam się po łazience w poszukiwaniu swojej piżamy. Zapomniałam ją wyciągnąć z walizki. Jeszcze raz owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Wyszczerzyłam się widząc Piotra oglądającego ten sam program co ja i zabrałam ze sobą do łazienki figi i koszulkę Barcelony. Przebrałam się i szybko poszłam do Nowakowskiego.

- Nadal bezsensownie bełkoczą? – zapytałam siadając na łóżku.

- Bez zmian. – odparł rozbawiony.

Głośno ziewnęłam i zerknęłam na zegar wiszący nad łóżkiem. Była prawie dwudziesta trzecia.

- Idziemy spać? – Piotrek wyłączył telewizor i zerknął na mnie.

Kiwnęłam twierdząco głową i wstałam, żeby wyłączyć światło.

- Przypominam, że śpisz na podłodze. – zaśmiał się, kiedy władował się do łóżka.

- Okej. – odparłam podnosząc obie ręce.

Chcąc mu zrobić na złość podeszłam do łóżka i zerknęłam na niego. Zamierzałam położyć się na tej podłodze, ale złapał mnie i pociągnął tak, że wylądowałam na łóżku obok niego.

- Wariatka. – powiedział wesoło.

Pokazałam mu język i odwróciłam się do niego plecami. Rozbawiony przykrył mnie i przytulił się do moich pleców.

- Łóżko jest jednak wygodniejsze, prawda? – zapytał.

- Nie miałam okazji przetestować podłogi. – mruknęłam z zamkniętymi oczami.

Nowakowski objął mnie ramieniem i pocałował moją szyję.

- Mieliśmy iść spać. – przypomniałam mu rozbawiona.

- Naprawdę? – zapytał nie przestając mnie całować.

- Zaraz ja pójdę do tego auta. – zaśmiałam się. – Jutro dostanę niezły wycisk, muszę się wyspać.

- Postawię cię jutro na nogi dużą kawą. – stwierdził.

- Kawa też się przyda. – pocałowałam go i znów zamknęłam oczy.

Piotrek przytulił mnie jeszcze mocniej. Położył głowę tuż obok mojej, czułam jego oddech na karku.

- Dobranoc. – powiedział po chwili.

- Dobranoc. – uśmiechnęłam się i ścisnęłam jego rękę.

Zasnęłam niemalże od razu. Ocknęłam się dopiero nad ranem. Byłam przekonana, że zaspałam. Chwyciłam telefon leżący na stoliku obok łóżka i zerknęłam na ekran. Piąta pięćdziesiąt siedem. Szybko wyłączyłam budzik, który ustawiłam na szóstą i zerknęłam na Piotrka. Wciąż spał. Chciałam wstać, ale przygniotło mnie ramię Nowakowskiego. Nie chciałam go obudzić, więc nieźle się nagimnastykowałam, zanim udało mi się wydostać. Zabrałam ubrania i poszłam do łazienki. Zawsze, kiedy próbuję być cicho wszystko na złość wypada mi z rąk. Zrzuciłam z półek milion rzeczy, a mimo to Piotr wciąż spał. Kiedy wyszłam z toalety było kilka minut po szóstej. Wyjęłam z torebki notes i nabazgrałam kilka słów na kartce. Zostawiałam ją na stoliku razem z kluczem od pokoju i poszłam na śniadanie. Po posiłku pojechałam na siłownię. Po długich ćwiczeniach i bieganiu pojechałam do studia. Wzięłam tam szybki prysznic i „ubrałam się”. Owinięta szlafrokiem poznałam mnóstwo kobiet, które zawsze podziwiałam. To niesamowite, że ja, zwykła dziewczyna biorę udział w tej samej sesji co one. Przez dwie godziny fryzjerzy i reszta ekipy przygotowywali nas do zdjęcia na okładkę. Byłam jedną z wyższych dziewczyn, więc stałam w drugim rzędzie. Dziewczyna przede mną zasłaniała mnie prawie całkowicie, więc czułam się jeszcze lepiej niż dzień wcześniej. Po zakończeniu zdjęć wszyscy razem wypiliśmy kawę. Później przebrałam się i spakowałam. Podziękowałam prawie wszystkim – nie mogłam znaleźć fotografa. Po kilkunastu minutach w końcu się na niego natknęłam.

- Edyta! – krzyknął widząc mnie.

- Mam małe pytanie. – uśmiechnęłam się.

Facet kiwnął głową.

- Nie dałoby się usunąć tych blizn? – zapytałam. – Zdjęcie jest świetne, ale to paskudztwo…

- Są świetne. – powiedział machając ręką. – Idealnie do ciebie pasują, podkreślają…

- Co? – zapytałam jednocześnie rozbawiona i zdezorientowana.

- Blizny zostają. – odparł.

Skrzywiłam się i wyjęłam telefon. Było już po czternastej.

- Masz czas wieczorem? – zerknął na mnie. – Trzeba uczcić nas sukces.

- Świętujcie beze mnie. Wracam do treningów.

Facet nie wyglądał na zadowolonego. Podziękowałam, pożegnałam się i ruszyłam ku wyjściu. Przy drzwiach natknęłam się na sporą grupę dziewczyn.

- Udanej zabawy. – wyszczerzyłam się otwierając drzwi.

- Jakiej zabawy? – zapytała jedna z nich.

Usłyszałam dźwięk swojego telefonu.

- Może mi się coś pomyliło. – zmarszczyłam brwi, pokiwałam dziewczynom i szybko wyjęłam swoją komórką.

Dzwonił Marek, który czekał zniecierpliwiony na parkingu. Po kilku minutach siedziałam już w aucie trenera. Pokój w hotelu był wynajęty do godziny szesnastej, więc szybko pojechaliśmy na miejsce. Wjechaliśmy na ósme piętro i każde z nas weszło do swojego pokoju.

- Nie wierzę. – zaśmiałam się widząc Piotra, który wciąż wstał.

Podeszłam do niego i próbowałam go obudzić – zero reakcji. Dopiero po kilku minutach się ocknął.

- Już rano? – zapytał z trudem otwierając oczy.

- Już południe. - zaśmiałam się. – Wstawaj, wracamy do Spały.

_____________________________________________________________________________

Dzisiaj kolejny mecz Realu z Borussią. Jaki wynik obstawiacie? :)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

XLIII


Epizod XLII.






- Spróbuj. – zaśmiał się.

- Czyje to mięso? – zapytałam rozbawiona trącając widelcem kawałek na talerzu.

- Jesteś wegetarianką? – skrzywił się.

- Nie. – zaprzeczyłam. – Ale tak jakoś…

Sama nie wiem. Rzadko jadłam mięso – jeśli już, to tylko  wtedy, kiedy Marek zasłaniał się argumentami o odpowiedniej diecie.

- Jak spróbujesz to ci powiem. – wyszczerzył się.

Wzruszyłam ramionami i ukroiłam kawałek. Zerknęłam niepewnie na siatkarza i włożyłam mięso do ust. Byłam pozytywnie zaskoczona. Nie wiem co jadłam, ale było to delikatne i smaczne.

- Dobre? – zapytał.

Kiwnęłam głową i zabrałam się za krojenie.

- Ośmiornica. – powiedział wesoło.

- Żartujesz. – odparłam przeżuwając coraz wolniej.

Głośno przełknęłam zawartość ust.

- Nigdy wcześniej nie jadłam czegoś takiego. – przyznałam widząc jego minę.

- Teraz twoja kolej.- powiedział wskazując mnie widelcem.

Zerknęłam na niego zdezorientowana. Kolej na co?

- Opowiedz mi o swojej rodzinie. – odparł i wziął łyk wody.

- Mój tata, Darek nie może się pogodzić z tym, że jest stary. – zaczęłam rozbawiona. – Jest botanikiem, uwielbia to. Miłośnik sportu. Ma trudny charakter, mam to po nim.

- Mama? – zapytał kiedy zamilkłam.

- Weronika. – powiedziałam z uśmiechem. – Jest weterynarzem, całkowite przeciwieństwo ojca. Łatwo można nią manipulować. Jest za dobra, uparta optymistka. Został Hubert…

- Młodszy brat. – wyszczerzył się.

Kiwnęłam twierdząco głową.

- Największy kibic Barcelony, uwielbia nożną. Jest wkurzający, ale i tak go kocham.

- Ile ma lat?

- Jedenaście. – odparłam. – Dziesięć lat różnicy.

- Wie o… - zaczął.

- Nie. – szybko mu przerwałam. – I się nie dowie.

Piotrek kiwnął głową.

- Współczuję mu. – westchnął rozbawiony. – Wiem jak to jest mieć starszą siostrę…

- Ej. – pisnęłam. – Jestem wspaniałą siostrą.

- Moje siostry też tak o sobie myślą. – prychnął.

- Chętnie je poznam. – wyszczerzyłam się.

- Dogadacie się. – kiwnął zadowolony głową. – Tego jestem pewien. 

Kiedy skończyliśmy jeść po długiej kłótni o rachunek zapłaciliśmy za jedzenie i wyszliśmy z lokalu.

- Spacer? – zapytał ciągnąc mnie w stronę parku.

- Zgubimy się. – powiedziałam zerkając na niebo.

Nie wiem ile czasu spędziliśmy w restauracji, ale na zewnątrz było już ciemno. Wieczór był zaskakująco ciepły. Warszawa zmieniła się nie do poznania. Zniknęła olbrzymia ilość aut, na ulicach pojawiło się więcej ludzi. Usiedliśmy na ławce, na której przed chwilą siedziała jakaś para. Oparłam głowę o ramię Piotra i wbiłam wzrok w niebo.

- O czym myślisz? – zapytał obejmując mnie ramieniem.

- O tym, co kupić Markowi do jedzenia. – zaśmiałam się. – I o tym, że powinnam właśnie 
biegać.

Piotrek westchnął i rozejrzał się po parku.

- Wrócisz rano do Spały? – zapytałam jednocześnie prosząc. – I tak cały dzień będę poza hotelem. Siłownia, bieganie, sesja… Wrócę wieczorem.

- I tak mam wolne. – odparł. – Wrócimy razem.

Wywróciłam oczami i zerknęłam w stronę, w którą patrzył Piotrek.

- Powinniśmy zacząć klaskać? – zapytałam szeptem.

Kilkanaście metrów od nas, pod olbrzymim dębem jakiś facet oświadczał się swojej dziewczynie. Widać było, że jest zaskoczona bo o mało nie wpadła na pień drzewa.

- Zgodzi się.- powiedziałam po chwili.

Kilka sekund później dziewczyna rzuciła się w objęcia faceta, który był wyraźnie z siebie zadowolony.

- Skąd wiedziałaś? – zapytał. – Przez chwilę miała taką minę, jakby dostała w twarz.

Zaśmiałam się widząc narzeczonych, który nie mogą się od siebie oderwać.

- Chodź. – wstałam i pociągnęłam go w drugą stronę. – Kupimy coś Markowi i wracamy.

Po drodze kupiliśmy mojemu trenerowi jakiś zestaw w fast foodzie. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już przy hotelu. Było kilka minut po dwudziestej drugiej.

- A ty dokąd? – zapytałam, że siatkarz poszedł w innym kierunku niż ja.

- Na parking.

Podeszłam do niego i pociągnęłam go w stronę windy.

- Andrea i reszta tej bandy udusiliby mnie, gdybyś wrócił połamany. – powiedziałam, kiedy jechaliśmy na ósme piętro. – Nie ma nic gorszego dla kręgosłupa niż spanie w aucie.

Kiwnął głową wyraźnie zadowolony i pocałował mnie. Kiedy usłyszeliśmy dźwięk sygnalizujący, że dojechaliśmy na wybrane piętro oderwaliśmy się od siebie i wysiedliśmy z windy.

- Zaraz się zacznie… - westchnęłam.- Co tak późno?! Gdzieś ty była?!

Piotrek zerknął na mnie a ja zapukałam do drzwi Marka.

- Dłużej się nie dało? – warknął niezadowolony, kiedy otworzył drzwi.

Machnęłam ręką a Nowakowski parsknął śmiechem.

- Miałaś biegać. – odparł niezadowolony trener.

Kiwnęłam głową. Tu miał rację.

- Widzimy się o szóstej na śniadaniu. – powiedział i trzasnął drzwiami.

- Musisz mieć do niego anielską cierpliwość… - stwierdził Nowakowski wchodząc do mojego pokoju.

- Chyba on do mnie. – uśmiechnęłam się i weszłam za nim. – Piotrek?

- Tak? – zerknął na mnie  odwracając się.

- Mogę o coś zapytać?

_____________________________________________________________________________

Wiecie coś może o tych siatkarskich strefach kibica na MŚ2014? Wiadomo w jakich miastach się pojawią itd.? :)

niedziela, 28 kwietnia 2013

XLII


Epizod XLI.





Marek wparował do pokoju i stanął jak wryty widząc Piotrka.

- Co on tu robi?

- W sumie… - zaczęłam. – Sama nie wiem. Piotrek?

Nowakowski wzruszył ramionami i wlepił wzrok w ekran.

- Zostaje tu? – trener wskazał siedzącego na łóżku siatkarza.

Kiwnęłam twierdząco głową a Marek się skrzywił. Przypomniał mi o ciąży Karoliny co rozbawiło siatkarza. Mój trener zamieniał się w nadopiekuńczego ojca.

- Jutro wstajesz o szóstej. Śniadanie i na siłownię. – mówił, kiedy próbowałam go nakłonić do wyjścia z pokoju.

Dopiero po minucie niezręcznej ciszy pożegnał się i poszedł do siebie.

- Przypomina mi moją matkę. – stwierdził mrucząc pod nosem.

- Kto? Ja? – zapytałam zaskoczona.

- On. – machnął ręką wyłączając komputer.

- Jeśli twoja matka ma jego charakter, to ja… - zaczęłam rozbawiona.

- Jest strasznie nadopiekuńcza. – wyszczerzył się. – Zresztą… Sama zobaczysz.

- Zobaczę? – zapytałam siadając obok niego.

- W maju mamy wolny weekend. Obiecałem im, że przyjadę z niespodzianką. – uśmiechnął się i pocałował mnie.

- To kup im wino. – odparłam rozbawiona. – Ja wolałabym wino.

- Za późno.

- Nigdy nie jest za późno. – wyszczerzyłam się zdejmując bluzę.

- Powiedziałem, że niespodzianka ma na imię Edyta. – powiedział rozbawiony. – Nie znajdę takiego wina.

- Do maja jest sporo czasu. Znajdziesz coś odpowiedniego. – zaśmiałam się.

- Nie muszę już szukać. – odpowiedział z rozbrajającym uśmiechem.

Twarz bolała mnie od nieustającego uśmiechu. Dlaczego nie potrafiłam być taka jak Piotrek? Bezpośrednia, wesoła, optymistycznie nastawiona? 

- Chętnie ją poznam. – odparłam po chwili.

To miesiąc czasu, nie mam czym się przejmować – powtarzałam sobie w myślach jak nienormalna.

- Idziemy coś zjeść? – zapytał po chwili siatkarz.

- Ty idziesz. Ja muszę biegać.

- Jeść też musisz. – pociągnął mnie w stronę drzwi.

Chwyciłam w biegu bluzę, klucze i telefon. Piotrek zapukał do drzwi Marka i poczekał aż mój trener je otworzył.

- Idziemy na kolację. Wziąć coś na wynos?

Marek uważnie zerknął na kolację. Śmierdziało lizusostwem.

- Edyta wie co lubię. – mruknął i zamknął drzwi.

- Widzisz? – Piotrek wesoło wzruszył ramionami, chwycił mnie na rękę i oboje ruszyliśmy schodami w dół.

Idąc do wyjścia zastanawiałam się co wybrać dla Marka, ale Nowakowski szybko mnie zagadał. Kiedy oglądałam mecze zawsze wydawało mi się, że coś z nim nie tak. Wszyscy się cieszą, on ledwo się uśmiechnie. Zdobędzie punkt, a wygląda jak gdyby stał w kolejce w warzywniaku. Zero emocji. Tymczasem Piotrkowi poza boiskiem nie zamykają się usta. Zagadałby każdego. Chyba jeszcze nie widziałam go w złym humorze. 

- Opowiedz mi o tej twojej mamie. – szturchnęłam go i uśmiechnęłam się.

- Jest nadopiekuńcza, traktuje mnie jak dziecko. – wywrócił oczami otwierając przede mną drzwi. – Moja siostra…

- Masz siostrę? – zapytałam zaskoczona.

- Mam, mam. Nawet dwie. – westchnął ciężko i roześmiał się. – Najstarsza jest jeszcze gorsza niż matka. Są podobne jak dwie krople wody. Nie mów im tego. Matka się ucieszy, siostra załamie.

Zaśmiałam się zakładając bluzę.

- Co z tatą? – wyszczerzyłam się.

- W sumie to nic. – wzruszył ramionami. – Jest w porządku.

Dam sobie rękę odciąć, że Piotrek jest do niego podobny. Nie wiem dlaczego. Coraz bardziej miałam ochotę tam jechać.

- Nie za wcześnie organizujesz to spotkanie? – zapytałam niepewnie się uśmiechając.

- Widzę ich raz na miesiąc, dwa miesiące. – odparł mocniej ściskając moją dłoń. – Kto wie kiedy będzie kolejna okazja?

Kiwnęłam głową po części przyznając mu rację.

- Moja mama nie może się doczekać. – przyznał rozbawiony. – Spodziewaj się obiadu, kolacji, deseru. All inclusive.

- Żartujesz. – roześmiałam się.

Zaprzeczył kiwając głową.

- Weź jej powiedz, żeby nic takiego nie szykowała. – poprosiłam.

- Nie wiesz co mówisz… - westchnął rozbawiony. – Na tydzień przed będzie siedziała dzień i noc w kuchni. Trzeba zrobić dobrze wrażenie.

- To ja tam będę od robienia dobrego wrażenia. – odparłam. – Swoją drogą… Muszą być z ciebie niesamowicie dumni.

- Ja tylko gram. – wzruszył ramionami. – I tak jest lepiej niż zakładałem.
Nowakowski opowiedział mi o swoim dzieciństwie i początkowych planach.

- Kujon. – zaśmiałam się, kiedy dowiedziałam się, że rok w rok miał świadectwo z czerwonym paskiem.

- Długo namawiałem mamę, żeby pozwoliła mi grać.  – przyznał. – Widziała mnie w SGH w Warszawie. Potem urosłem…

Zmierzyłam siatkarza od stóp do głów i roześmiałam się.

-… i nie miała wyjścia. Decydowałem sam.

- I wybrałeś siatkówkę. – uśmiechnęłam się ciesząc się z takiego wyboru.

Weszliśmy do najbliższej restauracji i zajęliśmy stolik na środku lokalu.

- Na co masz ochotę? – zapytał, kiedy podszedł do nas kelner.

- Zdaję się na twój gust. – uśmiechnęłam się.

- Chyba się dziś nie najesz. – roześmiał się i złożył zamówienie.

Po dłuższym czasie czułam już mocny ścisk w żołądku. Kiedy zobaczyłam kelnera idącego w naszą stronę prawie krzyknęłam z radości.

- Smacznego. – mężczyzna zostawił nasze zamówienie i odszedł.

- Co to jest? – zapytałam rozbawiona otwierając szerzej oczy.

Piotrek roześmiał się widząc moją zdezorientowaną minę.

_____________________________________________________________________________

Gdybyście mogły dostać dzisiaj jedną wymarzoną rzecz. Tylko i wyłącznie jedną. Co byście wybrały? :)

sobota, 27 kwietnia 2013

XLI


Epizod XL.







- Śmiało. – fotograf zachęcił mnie uśmiechem.

Przegryzłam wargę i zrzuciłam z siebie szlafrok. Zakryłam piersi rękami i nerwowo stanęłam na białym tle oślepiona światłem.

- Od razu kiedy cię zobaczyłem wpadłem na genialny pomysł. – stwierdził powoli do mnie podchodząc.

Objaśnił mi całą swoją koncepcję, a ja udawałam, że dokładnie wiem o co mu chodzi. Zachowywał się zupełnie naturalnie. Jak gdybym była ubrana, w ogóle nie zwracał uwagi na to, że jestem naga. 

- Masz być seksowna, zalotna i zmysłowa. Wyobraź sobie, że jesteś ubrana. Kusisz tylko i wyłącznie wzrokiem.

W duchu podziękowałam za makijaż Annie. Przynajmniej nie było widać moich czerwonych jak krew policzków.

- Musisz ze mną flirtować. – odparł zawieszając sobie aparat na szyi. – Podrywaj mnie, uwódź.

Zerknęłam na niego rozbawiona. Widać było, że ta praca to jego pasja, ale ja nie potrafiłam pozować, ani tym bardziej podrywać. Fotograf był po czterdziestce. Przystojny jak cholera, co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Jako rekwizyt dostałam pistolet startowy. Po kilku minutach rozmawiania i żartowania nawet się rozluźniłam – mimo, że stałam praktycznie nago przed obcym facetem. Podrzucił mi kilka pomysłów  na aranżację tego zdjęcia. Zrobiliśmy ponad trzysta zdjęć, pod koniec naprawdę mi się spodobało. Czułam się swobodnie i zaczynałam się zastanawiać, czy do wody którą dostałam nikt nie dolał przypadkiem wódki.

- Byłaś naprawdę świetna. – stwierdził zadowolony ściskając mi dłoń.

Włożyłam na siebie szlafrok i grzecznie podziękowałam. Po moich zdjęciach zarządzono krótką przerwę. Ubrałam się i pożegnałam z całą ekipą.

- Edyta, zostaw mi swój e-mail. – krzyknęła Anna. – Wyślę ci potem zdjęcie, które wybraliśmy.

Kiwnęłam głową, zostawiłam adres i wyszłam z hali. Pod budynkiem czekało znajome mi auto. Piotrek.

- Miałeś wrócić do Spały. – powiedziałam, kiedy podjechał pod same drzwi.

- Wsiadaj. – odparł wciąż patrząc na kierownicę.

Posłusznie spełniłam jego prośbę i zajęłam miejsce pasażera. Obserwowałam drogę patrząc dokąd jedzie siatkarz.

- Jak sesja? – zapytał od niechcenia.

- Dobrze. – kiwnęłam głową. – Początek był straszny, ale później się rozkręciliśmy.

- My? – zerknął na mnie zaniepokojony.

- Ja i fotograf. – odparłam. – Profesjonalista, zupełnie zapomniałam, że stoję tam nago.

- Cudownie. – mruknął sarkastycznie. – Dokąd jedziemy?

Pokazałam mu adres hotelu zapisany na kartce. Kiwnął głową i pojechał prosto na miejsce. Podziękowałam i wysiadłam z auta, ale on też wyszedł.

- A ty dokąd? – zapytałam zatrzymując się przed wejściem.

- Mówiłem, że zostaję.

- A Andrea?

- Wie. – wyszczerzył się i złapał mnie za rękę.

Podeszliśmy do recepcji.

- Rezerwacja na nazwisko Ruciak. – powiedziałam.

Mężczyzna wydał mi klucz.

- Chciałbym wynająć pokój. Na jedną noc. – Piter oparł się o ladę.

- Przykro mi, nie ma już wolnych. – odparł facet.

Mina Nowakowskiego była bezcenna. Pociągnęłam go za sobą i pognałam do windy.

- Przenocuję w aucie. – stwierdził.

- Nie łatwiej wrócić do Spały?

- A wrócisz ze mną? – zapytał.

- Nie.

- To nie. – odparł wesoło. – Prześpię się w aucie.

- Bez kręgarza się nie obejdzie. – wyszczerzyłam się. -  Wiem coś o spaniu w autach, katastrofa.

Kiedy dostaliśmy się do mojego pokoju od razu rzuciłam się na swoją walizkę. Szybko się przebrałam i wróciłam do Piotrka, który rozwalił się na łóżku.

- Rozumiem, że ja śpię dzisiaj na podłodze? –zapytałam rozbawiona.

Piotrek wyszczerzył się, złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Z impetem padłam na łóżko wprost w jego ramiona.

- Pokazuj te zdjęcia. – powiedział całując mnie w policzek.

- Nie mam ich. – odparłam rozbawiona. – Dostanę jedno na adres e-mail.

- Byłaś tam prawie trzy godziny a ja zobaczę jedno zdjęcie? – był wyraźnie rozczarowany i jednocześnie zbulwersowany.

- Wyrzucili cię. – zaśmiałam się przypominając sobie wrzask fryzjera.

- Odpalaj ten sprzęt. – rzucił zdenerwowany.

Westchnęłam i wyjęłam laptopa z walizki. Położyłam go sobie na kolanach i uruchomiłam sprzęt. Niechętnie otworzyłam przeglądarkę i zalogowałam się na pocztę. Liczyłam na to, że jeszcze nie zdążyli wysłać mi zdjęcia. Niestety. Jedna nowa wiadomość. Powoli najechałam kursorem na ikonkę koperty i kliknęłam. Odczytałam wiadomość i otworzyłam szerzej oczy.

- Uwiodłaś? – krzyknął Piotrek wlepiając wzrok w ekran.

Oparł głowę na moim ramieniu i czytał resztę wiadomości. Szybko ją zamknęłam.

- Coś ty tam robiła? – zapytał odwracając mnie w jego stronę.

- Usiłowałam pozować. – zaśmiałam się nerwowo.

- Ty pozowałaś a gość o uwodzeniu. – machnął ręką wskazując laptopa.

- Narwany był jakiś. – szturchnęłam go chcąc skończyć ten temat. – Bardzo dziwny. Wszyscy tam byli dziwni.

- Mówiłaś, że to profesjonalista.

Piotrek zerknął na mnie podejrzliwie. Wyszczerzyłam się i pocałowałam go.

- Jutro też on robi zdjęcia?

- Też. – przytaknęłam.

Siatkarz westchnął ciężko i jeszcze raz odczytał wiadomość.

- Dobra, pokazuj to cudo. – uśmiechnął się nieśmiało.

- Tylko się nie śmiej. – poprosiłam klikając w załącznik.

Po sekundzie na ekranie wyświetliło się moje zdjęcie. Nie stałam naprzeciwko obiektywu, byłam lekko obrócona bokiem. Lewą nogę uniosłam i zgięłam ją w kolanie. Dzięki temu udem zasłoniłam wszystko co powinno być zasłonięte. Lewą ręką zasłaniałam piersi, chociaż nie było to konieczne – moje włosy świetnie je ukrywały. Prawą rękę trzymałam wyprostowaną w górze, w dłoni miałam pistolet startowy. Fotograf naprawdę świetnie to uchwycił – wyglądałam, jak gdybym właśnie lądowała na ziemi po podskoku. Jedyne z czego nie byłam zadowolona to blizny. Myślałam, że usuną je komputerowo.

- Przecież tu nic nie widać. – jęknął przybliżając twarz do ekranu.

- A czego się spodziewałeś? – zaśmiałam się. – Rozłożonych nóg?

- No w sumie… - zaczął niepewnie. – Jest dobrze.

Był wyraźnie zadowolony ze zdjęcia. Kiedy Piotrek oceniał zdjęcie ja poszłam otworzyć drzwi w które ktoś nieźle walił. 

_____________________________________________________________________________

Jak minęła Wam sobota? :)

piątek, 26 kwietnia 2013

XL



Epizod XXXIX. 






Przez cały tydzień żyłam weekendowym wyjazdem. Byłam niesamowicie podekscytowana co naprawdę denerwowało Piotra.

- Upadek Führera. – rzucił Żygadło widząc zrezygnowanego i obrażonego środkowego.

Piter wciąż próbował mnie namawiać do rezygnacji, nawet w dzień wyjazdu. Po śniadaniu poszłam się pakować, o czternastej musiałam być już na planie sesji. Za  ogromną radością patrzyłam na zdenerwowanego siatkarza siedzącego na moim łóżku.

- Nie możesz tam pojechać. – powiedział.

To zdanie słyszałam ostatnio częściej od wrzasku Marka, a to już jest coś.

- Mogę, muszę, chcę. – uśmiechnęłam się wrzucając buty do walizki.

- Kto przyniesie kawę Pawłowi? – zapytał próbując się do czegoś przyczepić.

- Nic mu się nie stanie, jeśli jutro pójdzie po nią sam. Przestań.

Zrezygnowany położył się na łóżku i rozejrzał po pokoju.

- A jak ktoś zajmie twój pokój?

- To wprowadzę się do ciebie i Bartka. – odparłam zirytowana zamykając walizkę.

- Edyta! – znajomy wrzask dochodził z korytarza.

Marek już na mnie czekał, więc posłusznie ruszyłam w kierunku drzwi. Piotrek oparł się o nie tak, żebym nie miała jak wyjść.

- Już idę. – krzyknęłam i zerknęłam na siatkarza.

Piotrek wbił we mnie wzrok nie ruszając się na krok.

- Nie rozbieraj się tam za bardzo, dobra? – westchnął.

- Zamierzam biegać nago po całym planie. Po co ja w ogóle zabrałam ze sobą ubrania? – zapytałam.

- Mówię poważnie. – odparł przyciągając mnie do siebie.

- Postaram się. – kiwnęłam głową. – Mogę już iść?

- Jeszcze nie. – wyszczerzył się.

Pocałowałam go i szybko uciekłam z pokoju. Marek chwycił moją walizkę a ja zamknęłam drzwi pokoju na klucz. Przytuliłam siatkarza i ruszyłam za swoim trenerem. Pożegnałam się z dozorcą i ruszyłam w drogę do Warszawy. Podróż minęła naprawdę szybko. Mój trener wysadził mnie przed studiem i pojechał do hotelu zarezerwować dwa pokoje. Zestresowana weszłam do budynku. Hala przypominała bardziej jakiś magazyn niż studio. Przywitałam się z ekipą i poszukałam Anny. Nie miałam dużo czasu, więc od razu ruszyłam do garderoby. Tam czekał wysoki, szczupły mężczyzna.

- Edyta Ruciak. – powiedział zadowolony widząc mnie.

Nie miałam pojęcia kim jest, ale facet szybko mi się przedstawił.

- Tutaj masz bieliznę i szlafrok. – wskazał krzesło.

- Bieliznę? – zapytałam zdenerwowana.

- Usuniemy ją komputerowo. Załóż tylko dół. – odparł starając się mnie uspokoić.

- Przejdź później dalej, tam Marcin ułoży ci włosy, a Aśka zajmie się makijażem.

Kiwnęłam głową nie wiedząc co ze sobą zrobić. Chwyciłam uszykowane rzeczy i weszłam do przebieralni. Rozebrałam się do naga, włożyłam bieliznę i narzuciłam na siebie szlafrok. Zaczęłam nieźle panikować. Kiedy wyszłam z przebieralni usłyszałam krótki, ale głośny sygnał. Nie zdążyłam schować swoich ubrań kiedy usłyszałam znajomy krzyk.

- Co ty tu robisz? – jęknęłam widząc Nowakowskiego.

- Mam pilną sprawę. – krzyknął.

- Kto cię tu wpuścił? – zapytałam rozbawiona.

Ja żeby wejść musiałam przez dziesięć minut kłócić się z dozorcami i ochroną.

- Nie możesz się rozebrać. – stwierdził.

- Naprawdę? – odparłam wyraźnie znudzona.

- Jakiś podstarzały fotograf ma cię zobaczyć nago przede mną? – kiwnął głową. – Tak nie może być.

Zaśmiałam się i zabrałam się za zakładanie butów. Zabrałam najlepsze jakie miałam. Były biało-szare i wyglądały naprawdę potężnie. Stwierdziłam, że może choć trochę odciągną uwagę od nagiego ciała.

- Sam jesteś podstarzały. – odpowiedziałam pokazując mu język.- Przyjechałeś tu ze Spały? Masz obiad za godzinę, później siłownię a Andrea…

Moje słowa nie zrobiły na nim większego wrażenia. 

- I tak cię nie wpuszczą na plan.

- Tutaj mnie wpuścili to i tam to zrobią. – odparł zadowolony i pocałował mnie w czubek nosa.

- Jeśli o to poproszę to nie. Będę tylko ja i fotograf.

Ruszyłam dalej do makijażystki i fryzjera. Usiadłam na fotelu i od razu pojawiło się przy mnie mnóstwo ludzi. Piotrek kręcił się wokół nich wyraźnie im przeszkadzając.

- Błagam, wracaj do Spały. – poprosiłam.

- Wrócę, ale razem z tobą. – stwierdził krzyżując ręce na piersiach.

- Ten pan nie powinien tutaj się znajdować. – wskazałam Nowakowskiego.

- Wyjdzie sam czy wezwać ochronę? – zapytał fryzjer układając moje włosy.

- Piter? – zerknęłam na siatkarza.

- Ja się stąd nie ruszam.

- Ochrona! – wrzasnął fryzjer tak, że poczułam przeszywający ból w uszach.

Nowakowski machnął ręką i pospiesznie odszedł w kierunku wyjścia. Odetchnęłam i zerknęłam w lustro. Z miejsca przypomniałam sobie o pozowaniu nago i znów zaczęłam się stresować. Jedną z wielu zalet Piotrka było to, że dzięki niemu potrafiłam chociaż na chwilę zapomnieć o swoich troskach.

- Co za twarz. – zachwycił się fotograf podchodzący do mojego krzesła. – Jest fantastyczna, Anna!

- Prawda? – zapytała z uśmiechem nakładając na moją twarz kolejną warstwę makijażu.

Poczułam się jak pies na wystawie, ale bardziej mnie to rozbawiło niż zdenerwowało.

- Te oczy… - westchnął łapiąc ręką mój podbródek i odwracając moją twarz ku sobie.

Uśmiechnęłam się lekko starając ukryć swój narastający strach.

- Jesteś gotowa. – stwierdziła Anna.

Zerknęłam w lustro. Miałam mocno podkreślone oczy, ale fryzura niewiele się zmieniła. Moje blond fale były jedynie lekko podkręcone i spryskane czymś, od czego się strasznie błyszczały. Fotograf wziął mnie pod rękę i ruszył do osobnego pomieszczenia, w którym powstawały zdjęcia.

- Lubię pracować z muzyką. – odparł włączając odtwarzacz.

Uśmiechnęłam się nerwowo i odwiązałam pasek od szlafroka. 

____________________________________________________________________________

Jedna z  czytelniczek podsunęła mi pomysł (Dziękuję!). Mam małe pytanie. W jaki sposób trafiłyście po raz pierwszy na mój blog? :)

Twitter.