czwartek, 6 czerwca 2013

LXXIII

Epizod LXXII.






- Oszalałaś?! – krzyknęła krążąc wokół fotela.

Spojrzałam na Piotra, ale on tylko wzruszył ramionami.

- Przyjeżdżam do ciebie w odwiedziny, a ciebie nie ma! I czego się dowiaduję?

- Niech zgadnę. Że mieszkam w Rzeszowie? – zapytałam zirytowana.

- Że jesteś po ślubie! – krzyknęła. – Co z weselem, co ze ślubem kościelnym?

- Przepraszam bardzo, ale to chyba…

- Z panem rozmawiam? – zapytała mierząc wzrokiem siatkarza.

- Ja już wzięłam ślub, widzi ciocia? – podniosłam rękę  i pokazałam pierścionki. – Mi szopka dla sąsiadów nie jest potrzebna.

- Magda piękny ślub miała, prawie cała rodz…

- Przestańcie mi machać tą Magdą przed oczami. – powiedziałam zirytowana. – Chciała ślub to go zrobiła. Nam to nie jest potrzebne.

- Edyta ma rację, ja nie widzę potrz…

- Aleś sobie męża znalazła. – prychnęła ciotka. – Niewychowany, niekulturalny…

Zdenerwowana wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i oparłam się o ścianę.

- Dziękuję za wizytę. – powiedziałam.

- Edyta, przestań. – poprosił cicho Nowakowski.

- Mam dość. – stwierdziłam po chwili. – Zajęłaby się ciocia własnym życiem, a nie wtrącała w cudze. Nie mam dziesięciu lat, więc przestań traktować mnie jak dziecko. Nie dam sobie wejść na głowę jak reszta z Magdą na czele.

- Ale Magda…

- Tak, wiem. Skończyła studia, wzięła ślub kościelny. Wybitne osiągnięcia. – odparłam.

- Zawiodłam się na tobie, Edyta. – prychnęła obrażona ciotka, ale zamiast wyjść usiadła na kanapie. – Zrób mi herbaty.

Trzasnęłam drzwiami i ruszyłam w kierunku kuchni.

- Pomogę ci. – stwierdził Nowakowski.

- Pan siatkarz zostanie ze mną. – powiedziała Krystyna.

- Pan siatkarz ma imię. Piotr. – prychnęłam wchodząc do kuchni.

Po kilku minutach dołączyłam do nich i podałam ciotce herbatę. Z trudem powstrzymałam się przed wylaniem na nią wrzątku. Usiadłam obok Piotrka i przytuliłam się do niego.

- I co ja mam z wami zrobić? – westchnęła tak jak gdybyśmy to my byli problemem, a nie ona.

- Zróbmy to wesele dla świętego spokoju. – szepnął Nowakowski.

- O nie, ja nie ustąpię. Nie będę robiła wesela na odpieprz. Zrobimy je wtedy, kiedy będziemy mieli na nie czas i ochotę.

- Co ludzie powiedzą? – zapytała. – Stara panna!

- Proponuję postawić bilbord w ogródku z informacją, że wyszłam za mąż i mam się dobrze. Wtedy wszyscy sąsiedzi będą się czuli poinformowani.

-  Bądź mężczyzną i ją przekonaj!

- Przekonuję cię. – powiedział Nowakowski i zirytowany zerknął na Krystynę. – Jest pani zadowolona?

- Wygląda na to, że sama będę musiała wszystko zorganizować… - westchnęła i wzięła łyk herbaty.

- Pani chyba sobie żartuje. – Piotrek był równie zszokowany co ja.

- Organizuj co chcesz, ja nie wezmę udziału w tym cyrku. – powiedziałam.

- Magda miała taką ładną salę, orkies…

- Wyrzuć ją albo ja to zrobię. – szepnęłam do Piotra.

- Chyba musimy już wyjść, prawda? – zapytał Nowakowski.

- Racja. – westchnęłam udając, że ubolewam nad zbliżającym się rozstaniem z ciotką. – Ja mam trening, Piotrek zgrupowanie.

- Zgrupowanie? Jakie zgrupowanie?

- Bardzo dziękujemy za odwiedziny i troskę. Doceniamy, doceniamy…

- Ale ja chciałam…

- Niech ciocia pozdrowi wszystkich. – podałam jej płaszcz i torebkę. – Magdę szczególnie.

- Bezpiecznej podróży. – Piotrek niemalże wypchnął moją ciotkę na zewnątrz. – Dziękujemy za wizytę.

Pomachałam zdezorientowanej kobiecie i zamknęłam drzwi.

- Ja pierdole… - Nowakowski złapał się za głowę i roześmiał się.

- Ostrzegałam, że jest walnięta.

- Zawiodłam się na tobie. Zrób mi herbaty. – Piotrek zaskrzeczał jaki Krystyna a ja parsknęłam śmiechem.

- Mogłam tam napluć… - westchnęłam po chwili.

Resztę dnia spędziliśmy rozwaleni na kanapie. Cały czas śmialiśmy się z wizyty mojej nawiedzonej ciotki. Obiecałam sobie, że podziękuję mamie za ostrzeżenie. Po północy wskoczyłam pod prysznic i ubrałam piżamę. Nie ma piękniejszej chwili niż moment położenia się we własnym łóżku po kilku miesiącach przerwy.

- A może byśmy jednak zorganizowali takie wesele, co? – zapytał kładąc się obok mnie.

- Albo sobie żartujesz albo moja ciotka jest jakimś pieprzonym medium. – powiedziałam zaskoczona.

- Nie mówię o takim weselu jak ona. – stwierdził przytulając. – Skromna, mała uroczystość dla najbliższych gdzieś na świeżym powietrzu, bez przepychu. Bez ciotki.

- W sumie… - zastanowiłam się. – Ciotka nie miałaby się do czego przyczepić.

- Chętnie zobaczyłbym cię w białej sukni ślubnej. – puścił mi oczko.

Następnego dnia wykorzystaliśmy wolny czas i wstępnie zaplanowaliśmy uroczystość. Znaleźliśmy mały, wiekowy kościół w przepięknej miejscowości. Od razu nam się spodobało. Kilka kilometrów dalej znajdował się mały, biały pałac, który można było wynajmować na różne imprezy okolicznościowe. Idealnie. Wykonaliśmy kilka telefonów i zarezerwowaliśmy terminy. Następnego dnia pojechaliśmy na miejsce chcąc upewnić się w wyborze. Kościół był idealny, pałac też prezentował się bardzo dobrze. Pierwszym kłopotem była lista gości. Nie mogliśmy się zdecydować kogo zaprosić, a kogo nie. Planowaliśmy małą uroczystość, a zaproszenie siatkarzy z reprezentacji i Resovii oraz sztabu z osobami towarzyszącymi… Sama ta grupa to ponad 60 osób. Po dodaniu znajomych i rodziny wyszło nam ponad 150 osób. Cały czas zastanawiałam się nad tym, czy zaprosić swoją upierdliwą ciotkę. Niechętnie wpisaliśmy ją na listę gości. Nie chcieliśmy mieć wesela zimą, dlatego wstępnie zaplanowaliśmy, że uroczystość odbędzie się 18 kwietnia. Po świętach i Nowym Roku rozesłaliśmy wszystkim zaproszenia.

____________________________________________________________________________

Ale upał. :) 

40 komentarzy:

  1. Weselicho!!

    Cieplutko, cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo będzie ślub :-D Jak fajnie :-D Od razu skojarzyła mi się piosenka chyba Brodki miał być ślub...( tekstu nie znam) :-D
    Dziewczyno jaki upał ? U mnie do 15 było szaro buro i ponuro dopiero potem wyszło słońce :-D A ja i tak siedzę w domu i ocze się najgorszego przedmiotu pod słońcem - chemi :-D
    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie niesamowicie gorąco, dzisiaj cały dzień przechodziłam w szortach. ;)

      Chemia? Br... Zimno mi się zrobiło!

      Pozdrawiam ;>

      Usuń
  3. Co za ciotka ! :D hahahahaha. Fajne, ze organizują ślub :) Upał może nie, ale nie jest najgorzej :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że będzie awantura:D Coś mi mówi, że to wesele będzie niezapomniane;)) Buź;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Oho, będzie wesele za niedługo! ;)

    Przygotowania tego wszystkiego to istna masakra. Wiem, bo sama mam wesele brata za dwa tygodnie... A upierdliwie ciotki to chyba zmora każdej rodziny! :P

    Pozdrawiam z nadzieją na słońce! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czemu ale mam wrazenie ze zblizamy sie juz do konca :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohoho, szykuje się Weselicho^^
    Świetny:)

    Upał*-*....nareszcie pogoda dopisuje. Przez Deszcz nie miałam na nic ochoty:D
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. też mam takie wrażenie... ;( trochę krótko dzisiaj, ale i tak super :D

    OdpowiedzUsuń
  9. czy mi się wydaje czy między nimi było tylko jedno zbliżenie ? : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że nie piszę w każdym rozdziale, że uprawiają seks nie znaczy, że tego nie robią. To chyba logiczne, skoro są parą? ;) W poprzednim opowiadaniu scen erotycznych było bardzo mało, a to nie znaczy, że przez cztery lata (2012-2016) Zbyszek i Aneta uprawiali seks tylko 3-4 razy. :)

      Usuń
  10. ciotka roz*ebała system ;D
    ojej dobrze, że wróciłaś bo mi strasznie brakowało Twojego opowiadania ;)
    w wolnej chwili zapraszam do siebie http://z-siatkowka-przez-zycie.blogspot.com
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahahah jak zobaczyłam datę ślubu to mi się od razu mordka śmiać zaczęła :D Takie tam moje urodzinki ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę Ci wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, szczęścia, zdrowia i miłości! :) (to nic, że trochę za wcześnie, cii. :D)

      Usuń
    2. Hahahah Tylko troszeczkę :)

      Usuń
  12. "Uwielbiam" takie ciotki... Brrr!
    Słońce, słońce, słońce :D I spodnie znów wylądowały na dnie szafy :D
    Pozdrawiam, Ania.

    OdpowiedzUsuń
  13. co za kobieta :D ale tak jak się jej pozbyli po prostu bajka :D no to wesele się szykuje :D ciekawe co z dzieckiem :)
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciotka najlepsza! :D Nie czytałam twojego opowiadania od początku, ale z tych kilkunastu rozdziałów które przeczytałam stwierdzam, że fajnie piszesz! :D
    Jestem tu nowa i chciałabym, abyś mnie informowała o nowościach :) Z góry dzięki :*

    Zapraszam na nowy blog, zajrzyj jak możesz i oceń :)
    http://przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com/

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak uważasz. ;)

      Pozdrawiam ;>

      Usuń
  15. Chyba w każdej rodzinie musi trawić się taka ciotunia :P
    Pod koniec przyspieszyłaś akcję... nagle zrodził się pomysł ślubu, a tutaj już minęły święta i Nowy ROk i zbliżamy sie do wesela? Oby jeszcze dużo rozdziałów powstało! :)

    Upał? Nie w Małopolsce! Owszem, nie padało, ale cały dzień zachmurzenie :|
    Nie mogę doczekać się jutro! LŚ^^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witamy z powrotem:P
    Rozdział oczywiście świetny, jak zawsze w twoim wykonaniu:D
    Nadal chcesz rzucić to wszystko w cholerę, wyjechać gdzieś i zacząć od nowa? Jeśli tak to zabierzesz mnie ze sobą?
    Pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Nadal, czekam na wakacje i uciekam. Bardzo chętnie, jedziemy razem! :)

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Super:D Ja mogę uciekać w każdej chwili mam już wakacje od połowy maja, potrzebuje tylko kogoś kto ucieknie razem ze mną i o nic nie będzie pytać, tylko po prostu przytuli i będzie obok:(
      K.

      Usuń
    3. Mogę przytulać, nie ma sprawy. :)

      Usuń
  17. No to będzie impreza! :) Współczuje Edycie, że ma taką pieprzniętą ciotkę, która ciągle nawija o tej Magdzie ;/ Jestem ciekawa jak będzie wyglądał ten ich ślub, nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń