sobota, 8 czerwca 2013

LXXV

Epizod LXXIV.





Na dzień dobry zostaliśmy obsypani monetami i ryżem. Zebraliśmy wszystkie pieniądze i zaczęliśmy przyjmować życzenia. Z fałszywym uśmiechem podziękowałam Krystynie i Magdzie. Miałam nadzieję, że nie wpadnę na nie do końca dnia. Zaraz potem wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę pałacu.

- Cholera. – złapałam się za głowę.

- Wyszłaś za mnie, teraz już za późno. – powiedział Piotr.

- Nie mamy fotografa. – stwierdziłam. – Jest kamerzysta ale zapomniałam o fotografie.

- Widziałaś Ignaczaka? – zapytał Nowakowski. – Skakał wokół nas z aparatem jak nienormalny. Zrobi nam kilka zdjęć.

- Poproszę go o to zaraz po przyjeździe. – uśmiechnęłam się.

Kiedy dojechaliśmy zdałam sobie sprawę, że znowu o czymś zapomniałam.

- Tato, mam dla ciebie zadanie. – powiedziałam. – Wróć do kościoła i przywieź mi tu tego księdza.

- Księdza? Po co? – zapytał zdziwiony.

- On jest genialny. – zaśmiałam się. – Zaproś go.

Ojciec posłusznie wrócił  do auta a my weszliśmy na salę. Nie chciałam, żeby tatę cokolwiek ominęło więc wszyscy na niego poczekaliśmy. Wrócił z księdzem, który chętnie do nas przyjechał.

- Dziękujemy wszystkim za obecność i za otrzymane prezenty. Pieniądze przekażemy organizacji, która wspiera młodych sportowców. Środki zebrane dzisiaj będą przeznaczone na sprzęt sportowy dla zdolnych dzieciaków. – powiedziałam uśmiechając się.

- Ogromne podziękowania dla księdza Artura. Jestem pewien, że wszyscy obecni zapamiętają tę uroczystość na bardzo długo.

Po wzniesionym toaście wszyscy zajęliśmy miejsca. Niestety nie na długo. Pierwszy taniec naturalnie należał do nas. Później co chwilę ktoś mnie porywał, nie miałam chwili spokoju. Raz Michał, raz Marek, raz Bartek, raz Łukasz.- Brawa! – krzyknął duchowny a rozbawieni goście zaczęli klaskać.

- Pardon. Teraz moja kolej. – Ignaczak chwycił moją dłoń i odciągnął mnie od Kosoka.

- Krzysiek, mam interes do ciebie. – powiedziałam rozbawiona.

- Zamieniam się w słuch. – odparł okręcając mnie wokół siebie.

- Dobrze tańczysz. – zauważyłam zaskoczona.

- Nie podlizuj się, do rzeczy. – zachichotał.

- Wiesz jak ja cenię sobie twoje umiejętności, jeśli chodzi o kamerę i aparat…

- Jesteś niemożliwa. – zaśmiał się.

- Pomyślałam sobie… Gdzie my znajdziemy tak fantastycznego fotografa jak nasz kochany Krzysiu? No nigdzie.

- Zapomnieliście, prawda?

- No. – skrzywiłam się.

- Zrobię wam te zdjęcia. – wyszczerzył się. – Flaszka i zrobię wam sesję lepszą niż Tyszka.

- Bierz ile chcesz. – pocałowałam go w policzek.

Po tańcu z Krzysiem nadszedł czas na taniec  z rodzicami. Zagarnęłam Darka i zatańczyłam z nim jeden taniec. Zaraz potem zostawiliśmy wszystkich gości i razem z Krzyśkiem wyszliśmy za zewnątrz. Przespacerowaliśmy się wokół stawu, który znajdował się tuż obok pałacu. Ignaczak świetnie spisywał się w roli fotografa. Po kilkudziesięciu minutach mieliśmy już mnóstwo zdjęć. Krzysiek wrócił na wesele a my kontynuowaliśmy spacer.

- Krystyna zadowolona? – zapytał Piotrek.

- Oby. – uśmiechnęłam się.  – Mam ochotę popływać w tym stawie.

- Oszalałaś. – odciągnął mnie od wody.

- No chodź.

- Ile ty już wypiłaś? – zapytał rozbawiony.

- Nic. – odparłam zdumiona. – Ja się muszę napić!

Pociągnęłam go w stronę pałacu. Przy wejściu minęliśmy Michała Winiarskiego z żoną.

- Dobra, panowie. – usiadłam obok Ruciaka i Kurka. – Pijemy.

Siatkarze ożywili się i podali mi kieliszek do wina.

- Ja chcę wódki. – zaśmiałam się i chwyciłam butelkę. – Mam polewać? Nie róbcie wstydu.

Jarosz przechwycił ode mnie butelkę i zaczął polewać.

- Za pannę młodą. – Kosok podniósł swój kieliszek.

- Za moich gości. – wypiłam setkę i skrzywiłam się.

- Dobra jest. – zarechotał Bartman obejmując mnie ramieniem. – Polewaj!

- Ostatni raz, muszę dotrwać do końca. – uśmiechnęłam się.

Jarosz znów napełnił nasze kieliszki.

- Edyta! – moja mama stała na końcu sali. – Mogę cię prosić?

- Idę! – krzyknęłam.

- To teraz za pana młodego. – zaproponował Żygadło.

- Żeby nie zasnął podczas nocy poślubnej. – zaśmiał się Ignaczak.

- Za to wypiję. – wyszczerzyłam się.

Panowie zaśmiali się i razem wypiliśmy zawartość kieliszków. Ruszyłam w stronę mamy, która przypomniała mi, że zbliża się północ. O godzinie zerowej rozpoczęły się tradycyjne oczepiny. Welon złapała siostra Piotrka, Julia. Zaraz potem na środek sali wyszedł mój mąż. Rzucił muszką kompletnie na oślep. Złapał ją ksiądz, który jako pierwszy ustawił się na środku sali.

- Jeśli kiedyś będziemy mieli dzieci, to on je ochrzci. – zaśmiałam się widząc tańczącą parę. – Ja go uwielbiam.

- Jest genialny. – Piotrek mocno mnie przytulił. – Tylko kiedy te dzieci?

- Kiedyś będą. – uśmiechnęłam się. – Za cztery miesiące mamy igrzyska, powinniśmy się chyba skupić najpierw na tym, co?

- Niech ci będzie. – pocałował mnie w policzek.

Wszyscy bawili się do samego rana. Do hotelu dotarliśmy dopiero o piątej, ale nie zmrużyłam oka ani na chwilę. Nie dostaliśmy żadnego wolnego, więc następnego dnia musieliśmy wszyscy wrócić do Spały. Skacowani siatkarze mieli tylko jeden dzień, żeby wypocząć. Krystyna oczywiście miała pretensje, że nie było poprawin. Zupełnie się nią nie przejmowaliśmy. 20 kwietnia, w poniedziałek spakowaliśmy się i ruszyliśmy do ośrodka. Igrzyska nie poczekają. Nie zamierzam wracać do domu z ostatnim miejscem. 

____________________________________________________________________________

Dzisiaj znowu wcześniej, przepraszam. :) Udanego weekendu!

23 komentarze:

  1. Ten ksiądz jest genialny! Akcja z muchą mnie rozwaliła.Siedziałam i szczerzyłam się do ekranu jak głupia. ;>
    Krzysiu fotograf *-*Nie pogardziłabym nim ;P
    Pozdrawiam, Natka *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza! ^^
      A i nic się nie stało, że wcześniej ;P

      Usuń
    2. Pozdrawiam również. ;)

      Usuń
  2. To dobrze, że wczesniej! nie przepraszaj :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wspaniały! Ja też chcę takie wesele i jak już mówiłam, takiego księdza. On jest po prostu zajebisty! Nie wiem czy ta wróżba się spełni, że siostra Pita i ksiądz.... ;D
    Igła fotografem... Też nie pogardziłabym. ;p
    Pozdrawiam ;3
    Patricia

    OdpowiedzUsuń
  4. haahaha " – Flaszka i zrobię wam sesję lepszą niż Tyszka." Też chcę takiego fotografa na ślubie! Edyta jest genialna :)
    Jak sie czujesz, Vesperku?
    p
    G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Czuję się nieźle, dzięki za troskę. ;)

      Usuń
  5. Nie przepraszaj :)
    Super rozdział. :) I czyżby ksiądz miał się zamiar ożenić. Krzysiu fotograf.
    http://ignasiawresovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne ;)

    Zapraszam do mnie http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział;)
    Zaliczyłam 2 koncerty, zmagania z ulewnym deszczem i przeszukiwanie torby przez ochroniarza :D chyba mogę powiedzieć, że sobota była udana, a jutro pewnie powtórka ;)
    A jak Twój weekend?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)

      Dwa koncerty? Czyje? :>

      Mój weekend nawet nieźle. ;)

      Usuń
    2. Paradoks- z mojego miasta i Raggafaya ;>

      Usuń
  8. Rozdział świetny:)
    Nie wiem jak Ty ale ja mam dokładnie tak jak to tu opisano http://demotywatory.pl/4146428/Czasem-przychodzi-taki-czas-ze
    Pozdrawiam i życzę udanego weekendu K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Taki ślub i takie wesele jest najlepsze :) Krzyś w roli fotografa zapewne sprawdził się w 100%, a tego księdza coraz bardziej lubię :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że Krystyna nie zepsuła im wesela! :)


    Cudowny weekend z cudowną pogodą! ♥

    OdpowiedzUsuń