sobota, 15 czerwca 2013

LXXXIII

Epizod LXXXII.






Te kilka dni wolnego były niesamowite. Spędziliśmy je razem odpoczywając i ciesząc się z tego, że będziemy mieli dziecko. Kilka godzin przesiedziałam przed laptopem czytając wszystko o ciąży i aktywności fizycznej. Dowiedziałam się, że przez pierwsze 15 tygodni powinnam odpuścić bieganie, ponieważ w tym czasie dochodzi do największej ilości poronień. Później to zależy już tylko ode mnie i od tego jak się będę czuła. Znalazłam mnóstwo ćwiczeń, które mogły mi zastąpić jogging. Najbardziej bałam się spotkania z Markiem. Zaprosiłam go do domu w poniedziałek, kiedy miałam wrócić do normalnego trenowania. Jedliśmy z Piotrem śniadanie, kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Ja pójdę. – Nowakowski zerwał się i po chwili wrócił z moim trenerem.

- Smacznego. – powiedział widząc jak jem. – Chciałaś coś omówić.

- Siadaj. – zabrałam torebkę z krzesła stojącego obok i przeniosłam wzrok na Piotrka. – Potrzebuję urlopu.

- Znowu? – jęknął. – Miałaś ponad tydzień. Jesteś mistrzynią olimpijską, ale to nie oznacza, że możesz przestać trenować. Przecież mamy niedługo kolejne mi…

- Marek. – przerwałam mu. – Nie potrzebuję urlopu dla siebie. Wrócę do biegania, ale za jakieś dziesięć tygodni.

- To ponad dwa miesiące! – stwierdził.

- Edyta jest w ciąży. W pierwszych tygodniach bieganie jest zabronione. – powiedział Nowakowski nie chcąc dłużej czekać.

- Nie zabronione. – skrzywiłam się. – Po prostu może się coś  stać, dozwolone są lekkie, niemęczące ćwiczenia. Od czasu do czasu mogę iść na jogging. Marek?

Mój trener wbił wzrok w blat stołu.

- Marek? – szturchnęłam go. – Błagam, tylko nie krzycz.

Mężczyzna przetarł twarz dłońmi i zerknął na mnie.

- Kiedyś to musiało nastąpić…- westchnął. – Zamierasz wrócić do biegania?

- Oczywiście. – powiedziałam podekscytowana. – Wciąż będę biegać i ćwiczyć, zapisałam się na mnóstwo zajęć. Zaraz po porodzie do ciebie wracam.

- Po porodzie, czyli kiedy?

- W kwietniu. – odparłam. – Wiem, to długo, ale nie zamierzam odchodzić na emeryturę. Mamy Mistrzostwa Świata, Europy, później kolejne igrzyska. Chcę wygrywać.

- Oddałaś medale Zagumnemu i Ignaczakowi. – powiedział Marek. – Cała Polska o tym mówiła. Interesowali się tym bardziej niż twoją wygraną.

- Przeklęci dziennikarze. – westchnęłam.

- Obiecujesz, że wrócisz? – zapytał.

- Obiecuję. Będę biegać z dzieckiem na rękach, jeśli będzie trzeba. – zaśmiałam się.

- Jakoś sobie poradzimy. – uśmiechnął się Nowakowski.

Marek wstał od stołu i ruszył w kierunku drzwi. Poszliśmy za nim.

- Gratulacje. – uścisnął dłoń Piotrkowi i mocno mnie przytulił. – Dbaj o siebie.

- Dzięki. Mam prośbę… Nie wspominaj o tym nikomu, dobrze? – zapytałam. – Dowiedziałeś się pierwszy.

Mój trener kiwnął głową i zostawił nas samych. Zamknęłam drzwi i wróciłam do pochłaniania śniadania.

- Co? – zapytałam kiedy cały czas mi się przyglądał.

- Nic. – uśmiechnął się. - Kocham cię.

Wyszczerzyłam się i dokończyłam śniadanie. Wspólnie postanowiliśmy, że powstrzymamy się z ogłoszeniem tej radosnej informacji. Najpierw chcieliśmy zrobić badania, sprawdzić, czy wszystko jest okej, oswoić się z tą całą sytuacją. Niedługo potem poszliśmy na pierwszą wizytę. Lekarz dobitnie mi wszystko wytłumaczył i cierpliwie odpowiadał na moje pytania. Profesjonalizm. Chodziłam na ćwiczenia, od czasu do czasu trochę potruchtałam. Jadłam same zdrowe rzeczy i starałam się  o siebie dbać. Piotrek był zachwycony tym wszystkim. Postanowiliśmy, że czas najwyższy na własny dom. Jeździliśmy po Rzeszowie i okolicach w poszukiwaniu idealnych czterech kątów. Po kilku tygodniach poszukiwań udało nam się znaleźć genialne miejsce. Duży dom z ogromnym ogrodem na obrzeżach miasta. Kupiliśmy go i zaczęliśmy wielki remont. W środku nie było nic. Beton i gołe ściany. Kiedy dom stał się naszą własnością byłam już w drugim miesiącu ciąży. Mój brzuch zaczynał być widocznym, mimo, że lekarz mówił, że urośnie później. Czułam się fantastycznie, ale jadłam za dwóch – miałam ogromny apetyt. Kiedy Nowakowski trenował ja jeździłam po sklepach i meblowałam cały dom. Wydałam fortunę na wymarzoną kuchnię. W sobotę, pod koniec września pojechaliśmy na badania. Położyłam się na kozetce, Piotrek siedział tuż obok mnie i trzymał mnie za rękę. Lekarz wylał na mój brzuch przeźroczysty żel i rozprowadził go po całej powierzchni. Wzdrygnęłam się, ta galaretka była cholernie zimna. Zaraz potem mężczyzna przyłożył specjalne urządzenie do mojego brzucha i odwrócił monitor w naszą stronę.

- Widzą państwo? – zapytał z uśmiechem wskazując odpowiednie miejsce na ekranie.

- Z dzieckiem jest wszystko w porządku? – chciałam się upewnić widząc jego zadowoloną minę.

- Z dziećmi, proszę pani. Tu i tu. – wskazał mi dwie plamki na monitorze.

- Jak to dziećmi? – zapytałam przerażona.

- Bliźnięta. – Nowakowski wydawał się być zachwycony.

- Podejrzewałem to już na poprzedniej wizycie, dzisiaj się upewniliśmy. – uśmiechnął się lekarz.

Wzięłam kilka chusteczek z pudełka stojącego obok i wyczyściłam swój brzuch. Nowakowski poprosił o wydruk zdjęcia i schował je w portfelu.

- To dlatego mój brzuch jest większy? – zapytałam.

- Dokładnie.

Lekarz zapisał nam kolejny termin wizyty i odpowiedział na kolejną masę pytań. Później wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do mieszkania. W następnym tygodniu mieliśmy przenieść się do kupionego domu, w którym prawie wszystko było gotowe. Wciąż byłam w szoku  - będziemy mieli dwójkę dzieci, nie jedno.

- Piotrek, musimy już jechać. – jęknęłam kiedy znów wracał po coś do mieszkania.

- Minuta. – cofnął się, pocałował mnie i pognał do budynku.

Po chwili wrócił z kilkoma kartonami i włożył je do samochodu.

- Możemy jechać. – uśmiechnął się.

- Do domu. – klasnęłam w dłonie, byłam w wyśmienitym humorze.


Przez całą drogę planowaliśmy domówkę, na którą zaprosiliśmy naszych znajomych, czyli przede wszystkim siatkarzy. Impreza miała się odbyć w sobotę – jedyny wolny dzień, w którym uda nam się zebrać większość zawodników. Część z nich pracuje za granicami, część ma inne plany – norma. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Nowakowski przeniósł mnie przez próg i zadowolony z siebie postawił mnie na ziemi. Pokiwałam z niedowierzaniem głową i zaśmiałam się. Po rozpakowaniu się zadzwoniliśmy do swoich rodziców i zaprosiliśmy ich na obiad. Mieli do nas przyjechać następnego dnia. 

____________________________________________________________________________

To już drugi - w ramach podziękowania za pomoc w konkursie, jesteście kochane! Głosować można do północy, także śmiało. :) (i tak oto pożegnamy się jeden dzień wcześniej :c)


Jeśli znajdziecie chwilę czasu wejdźcie na tę stronę i polubcie ją. Później wskoczcie tutaj (galeria->najlepsze) i zagłosujcie na cztery prace - Spacelab, Machine, Arbeit, Kollision. Dziękuję!

34 komentarze:

  1. Coraz bliżej końca:((
    Okej, nie myślę o tym-cieszę się, że jeszcze kilka Rozdziałów przed nami:))

    Bliźniętaaaaa♥
    Jeju, jak słodko:) rozpływam się♥
    Mam jakiś taki dziwny nastrój, przepraszam:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj. ;)

      Sama jakoś dziwnie się dzisiaj zachowuję. :>

      Usuń
  2. BLIŹNIAKIII :D haha tego to się nie spodziewałaam *.* :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.I to będą jeszcze bliźniaki :D Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mnie zaskoczyłaś tymi dwoma rozdziałami, normalnie nie mogłam uwierzyć..
    Rozdziały oczywiście świetne:D
    Ciekawe jakiej płci będą dzieciaczki:P
    Pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie! Szkoda, że rozstaniemy się w ten sposób o jeden dzień wcześniej, ale było warto! :D
    Nie ma żadnej szansy, że kiedyś znów powrócisz z nowym opowiadaniem?

    Pozdrawiam, no_princess ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)

      Raczej nie, kończę z pisaniem. :(

      Pozdrawiam ;>

      Usuń
  6. Ile jeszcze rozdziałów jeżeli można wiedziec? ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! Dwa w jeden dzień? Uważaj, bo sie przyzwyczaimy :P
    Zagłosowałam, jeśli t ma pomóc dlaczego nie :)
    Cieszę się z tej niespodziewanej ciąży! :) I cieszy mnie, że Edyta też zaakceptowała pozytywnie ta informację :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten drugi to takie podziękowanie. ;)

      Dzięki wielkie za zagłosowanie! :>

      Pozdrawiam

      Usuń
  8. To już ostatni rozdział . . ? :o

    OdpowiedzUsuń
  9. I znowy kiedy pojawi sie ostatni rozdzial bedzie ryk ;c A co gorsza bedzie swiadomosc ze juz wiecej opowiadan nie bedzie. A rozdzial jak zwykle wspanialy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne, cudowne, rewelacyjne.
    Dlaczego masz zamiar nas opuścić? Nie rób tego. Dzień był taki miły, aż do tej wiadomości...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      No cóż, kiedyś trzeba skończyć.

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  11. Świetne jak zwykle. Edyta w ciąży no proszę.
    Zapraszam do mnie na http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Cieszę się bardzo, że wszystko układa się po ich myśli. Podwójne szczęście? To się wujkowie siatkarze ucieszą :D
    Martwi mnie tylko jedna rzecz: Tak jak wspominałaś zbliżamy się powoli do końca opowiadania ;/

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny!!:D szkoda tylko ze niedługo koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Bliźnięta :D Rozdział - świetny! :>

    No niestety, z każdym epizodem coraz bliżej końca... ;<

    Pozdrawiam. ;>

    OdpowiedzUsuń
  15. jaki rozdziaaał ♥
    coraz bliżej końca - o nie ! ;c
    a poźniej kolejny blog czy już dość ? ;cc
    pozdrawiam :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Podwójna niespodzianka. :) I szkoda, że coraz bilżej końca. ;(

    http://ignasiawresovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń