Epizod LXXXIV.
Dwa miesiące później
spakowaliśmy się i pojechaliśmy na wakacje do Włoch. Przed wyjazdem spędziłam
mnóstwo czasu w sklepach szukając czegoś, w czym nie wyglądam jak worek. Byłam
w czwartym miesiącu ciąży, a mój brzuch był ogromny. Chciałam zacząć biegać,
ale nie dałam rady – zostałam przy ćwiczeniach, które wykonuję od początku
ciąży.
- Nie mogę się doczekać. –
powiedziałam wesoło kiedy czekaliśmy na lotnisku. – Panteon, Koloseum…
- Przede wszystkim
odpoczynek. – uśmiechnął się.
- Muszę zobaczyć wszystko. –
pocałowałam go w policzek.
Po odprawie i kilkugodzinnym
locie wylądowaliśmy we Włoszech. Nie znałam tego języka, ale Piotrek radził
sobie naprawdę dobrze. Uwielbiałam jego akcent. Zamówił dla nas taksówkę, która
zjawiła się po kilku minutach. Pogoda była przepiękna. Bezchmurne niebo, słońce
i lekki wiatr. Wsiadłam do auta i przywitałam się z kierowcą. W Polsce jest
środek zimy, a tu temperatura dochodzi prawie do dwudziestu stopni. Umiałam
powiedzieć kilka zdań, mąż podszkolił mnie tuż przed wyjazdem. Nowakowski
zaczął rozmawiać z kierowcą a ja otworzyłam okno i obserwowałam ludzi. Poprawiłam
swoją czerwoną sukienkę i schowałam do torebki okulary przeciwsłoneczny.
Zauważyłam, że rozmawiają o mnie – Piotrek wciąż na mnie patrzył, a kierowca co
chwilę zerkał do lusterka.
- O czym mowa? – zapytałam z
uśmiechem.
- Każe mi cię pilnować,
podobno Włosi uwielbiają blondynki. – odparł wesoło.
Po kilkunastu minutach jazdy
byliśmy na miejscu. Grzecznie podziękowaliśmy za podwiezienie nas do hotelu.
Kierowca wysiadł i pomógł nam z bagażami. Piotrek musiał mi wszystko tłumaczyć.
- Mówi, że pięknie wyglądasz
w ciąży i życzy nam dużo dobrego. – uśmiechnął się Nowakowski ściskając dłoń
mężczyzny.
- Grazie. Arrivederci! –
wyszczerzyłam się a rozbawiony kierowca uniósł kciuk w górę i wsiadł
do auta.
Pokiwaliśmy mu i weszliśmy
do hotelu. Po kilku minutach dyskusji z recepcjonistką w końcu udało nam się
dostać do naszego apartamentu. Zostawiliśmy walizki i ruszyliśmy na podbój
Rzymu.
- Co powiesz na lody? –
zapytał Piotrek ciągnąc mnie w stronę kawiarni.
Miałam ochotę na zwiedzanie,
ale nie protestowałam. Usiedliśmy przy stoliku pod ogromnym parasolem i
czekaliśmy na kelnerkę. Po chwili zobaczyłam kroczącą w naszą stronę dziewczynę
z zielonym fartuszkiem zawiązanym wokół pasa i notesem w ręce. Szturchnęłam
Piotrka, żeby szybciej wybrał swoje zamówienie. Nagle kelnerka zatrzymała się i
spojrzała na mnie.
- Piotrek?
- Hm?
- Czy ona nie wygląda jak…
Nowakowski się odwrócił,
kelnerka zniknęła w lokalu.
- Nie ważne. – machnęłam
ręką. – Ja poproszę kokosowe.
Piotrek kiwnął głową i
przywołał gestem inną dziewczynę. Zamówił dwie porcje lodów i jedną kawę.
Cholernie brakowało mi kofeiny. Mogłam pić kawę od czasu do czasu, ale
postanowiłam nie korzystać z tego przywileju. Po kilku minutach z lokalu wyszła
ta sama kelnerka co przedtem. Miała nasze zamówienie. Nagle po prostu się
cofnęła i znów znikła.
- Co ona robi? – zapytał
zirytowany i jednocześnie rozbawiony.
- Wiesz kogo mi przypomina?
Beatę. – powiedziałam.
- Edyta… - Piotrek złapał
mnie za rękę. – Beata nie żyje.
- Wiem. – odparłam krótko. –
Jest po prostu podobna. Zawsze chciałam wyglądać jak ona. Polubiłbyś ją, była
niemożliwa.
Nowakowski uśmiechnął się i zerknął w stronę
baru. Zobaczyliśmy inną kelnerkę. Chwyciłam wafelek i zaczęłam pochłaniać
ogromną porcję lodów – były naprawdę dobre. Założyłam okulary przeciwsłoneczne
i rozejrzałam się wokoło. Mnóstwo wycieczek i turystów. Po zjedzeniu
wszystkiego poprosiliśmy o rachunek. Kiedy kelnerka znów chciała uciec Piotrek
stanowczo ją przywołał. Otworzyłam szerzej oczy widząc uderzające podobieństwo.
Dziewczyna była wyraźnie zdenerwowana i miała dziwny akcent. Nowakowski też
zauważył, że coś jest nie tak.
- Przepraszam, ma pani ciekawy akcent. –
uśmiechnęłam się i kontynuowałam monolog po angielsku. – Skąd pani jest?
Przestraszona pospiesznie
odparła, że urodziła się we Włoszech. Zostawiła kartę z rachunkiem i szybko
uciekła.
- Powiesz, że zwariowałam,
ale to jest Beata. – wskazałam palcem dziewczynę stojącą przy innym stoliku.
- Nie pamiętasz co się
stało? – zapytał szeptem. – Ona nie żyje, tylko ty uciekłaś.
- Ten akcent, ona nie jest…
- To nie jest Beata. –
odparł stanowczo Piotr. – Chodź.
Nowakowski wcisnął kilka
banknotów w kartę z rachunkiem i pociągnął mnie w stronę ogromnego placu.
Wolałam już się nie odzywać, chociaż wiedziałam, że ta dziewczyna jest
podejrzana. Postanowiłam nie przejmować się nią i cieszyć się ze swoich wakacji.
Wyciągnęłam z torby olbrzymi aparat i założyłam go sobie na szyję. Zrobiłam
mnóstwo zdjęć, to miejsce było niesamowite.
- Co tam Resovia. –
zaśmiałam się. – Lube Banca Macerata!
- Fajnie byłoby tu
zamieszkać, co? – przytulił mnie.
- Tydzień w roku chyba
starczy. – pocałowałam go. – W Polsce masz klub, reprezentację, dom…
- Rodzinę.
Wieczorem zrobiło się
chłodno, więc wróciliśmy do hotelu i przebraliśmy się. Zaraz potem wyszliśmy z
budynku i poszliśmy na kolację. Poszliśmy do ogromnej restauracji i zajęliśmy
miejsce na tarasie widokowym.
- Boże, jak tu jest pięknie…
- westchnęłam rozglądając się wokół. – Spójrz na nich. W ogóle nie doceniają
tego, że tu mieszkają.
- Gdybyś miała to na co
dzień też by ci się znudziło. Spieszą się. Do pracy, do swoich domów i rodzin.
Pokręciłam z niedowierzaniem
głową. Jak Rzym mógł się komuś znudzić? Zaraz po kolacji poszliśmy na spacer.
Kiedy zrobiło się ciemno zniknęli wszyscy turyści. Przechadzaliśmy się uroczymi
alejkami, byłam zachwycona wszystkim. Budynki i domy były przepiękne, to
miejsce tak bardzo różniło się od Rzeszowa, Łodzi.
- Po powrocie poznamy płeć
dzieci, trzeba zacząć szukać imion. – uśmiechnął się Piotrek.
- Chciałabym mieć córkę. –
stwierdziłam po chwili.
Po długim spacerze i
rozmyślaniu o dzieciach wróciliśmy do hotelu. Wzięłam prysznic i położyłam się
w ogromnym łóżku. Zaraz potem dołączył do mnie Piotrek.
- Może pojedziemy jutro na
plażę? – zapytał i pocałował mnie. – Do morza mamy jakieś trzysta kilometrów.
- Zgoda. – kiwnęłam głową i
przytuliłam się do niego.
Zamknęłam oczy i szeroko się
uśmiechnęłam. Kocham Włochy.
___________________________________________________________________________
Kolejny epizod w podziękowaniu.
Nie wiem dlaczego, ale konkurs wciąż trwa. Konkurencja goni, potrzebne są Wasze głosy! Angażujcie kogo się da!
Wejdź tutaj. Znajdź galerię i kliknij w "najlepsze'. Wejdź w "Spacelab" i kliknij "Lubię to". Liczy się każdy głos, błagam!
Świetny rozdział! :D Coś mi się wydaje, że to na 100% była Beata. W innym przypadku, dlaczego ta kobieta zachowywałaby sie tak dziwnie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
Świetny rozdział, poprzedni również. Spodziewałam się innej reakcji Edyty na ciąże, a właśnie tym mnie zaskoczyłaś ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Dziękuję, pozdrawiam ;>
UsuńZaintrygowałaś mnie tą dziewczyną w kawiarni ... :P
OdpowiedzUsuńTwoją prośbę o lajkowanie wysyłam znajomym na fb. Nic nie obiecuję, ale mam nadzieję że pomogą :3 Jak nam idzie?
Buziaki, Malin. xoxo
Dzięki wielkie za pomoc! :)
UsuńNie wiem. Konkurs miał trwać do wczoraj, a wciąż działa. Zaraz pewnie wyskoczą inni i zdobędą w ciągu kilku minut dużo głosów. Kurczę, tak bardzo chcę zdobyć dla niego ten bilet. :c
Pozdrawiam ;>
Patrzyłaś teraz? Te prace zniknęły, jest tylko jedna "mirroring", stworzona jakieś 8 minut temu. To znaczy że tamto głosowanie się skończyło?
UsuńMalin.
Napisałam do nich w tej sprawie, wysłałam załącznik(regulamin) i nieźle ich zjeb... pouczyłam. I wtedy zniknęły mi te prace. Jeśli liczą teraz, to może udało się zdobyć ten bilet na niego. Oby! Wyniki mają być ogłoszone jutro.
UsuńGroźna Vesper :P Tam gdzieś było napisane, że co tydzień autorzy trzech najlepszych prac nagradzani będą biletami, a dziś spacelab miał ponad 100 głosów, więc powinno się udać. :3
UsuńDaj jutro znać pod rozdziałem czy się udało!
Buziaki i dobrej nocy,
Malin. <3
Oby, ale wczoraj po północy byłam piąta, a w regulaminie jest, że w niedzielę aplikacja jest nieczynna i zliczane są głosy. A była czynna do 23. Nie ogarniam ich.
UsuńDam Wam znać! Trzymaj kciuki!
Dobranoc, jeszcze raz dziękuję! ;)
Za każdym razem, jak planowane są wyjazdy to włosy dęba mi stają, bo obawiam się, że Edyta może stawić czoło przeszłości... No i co? Znowu moje obawy się sprawdziły... Mam nadzieję, że nic nie zagrozi ciąży ani małżeństwu Edyty... Uf, uf. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTa emotka wzbudza podejrzenie :P
UsuńNaprawdę? :>
UsuńBardzo fajny rozdział, ale się przyczepię ;) W Rzymie wcale nie jest tak pięknie, owszem, bazylika, koloseum i te sprawy są świetne, ale syf na ulicach psuje wszystko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Dzięki. ;)
UsuńKażdy ma swoje zdanie i ja to szanuję.
Pozdrawiam ;>
Hmm, myślę że jest to Beata...zaciekawiłas mnie. Zawsze jak Edyta gdzieś wyjeżdża, to spotyka kogoś związanego z jej przeszłością:D
OdpowiedzUsuńŚwietny Rozdział, moja Przyjaciółka obiecała głosować na pracę twojego Przyjaciela:')
Pozdrawiam i do jutra^^
Dzięki wielkie za pomoc! :)
UsuńPozdrawiam ;>
(:
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie było mnie kilka dni, a tu proszę :) Tyle się wydarzyło. Ciąża? Bliźniacza? Tego się nie spodziewałam! :D
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś jechać do Rzymu. Zobaczyć i odczuć tą magię i aurę, jaką wywołuje wokół siebie :D
Swoją Drogą Michał Łasko wziął dzisiaj ślub właśnie w Rzymie ;)
Buziaki :*
O, nie wiedziałam o jego ślubie. ;)
UsuńPozdrawiam ;>
:)
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że wczasy jak najbardziej zaliczą do udanych. Piękne miejsce, piękna, zakochana para Państwa Nowakowskich... Cóż chcieć więcej? ;)
OdpowiedzUsuń:>
UsuńOni ostatnio też byli we Włoszech, prawda? I spotkali tego gościa... Teraz Beata... super :>
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńNie żebym czepiała się szczegółów :p ale do morza mają aż 300 km ? :O. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńAle to raczej miało być 300 metrów tak?
OdpowiedzUsuń