niedziela, 16 czerwca 2013

LXXXV

Epizod LXXXIV.





Dwa miesiące później spakowaliśmy się i pojechaliśmy na wakacje do Włoch. Przed wyjazdem spędziłam mnóstwo czasu w sklepach szukając czegoś, w czym nie wyglądam jak worek. Byłam w czwartym miesiącu ciąży, a mój brzuch był ogromny. Chciałam zacząć biegać, ale nie dałam rady – zostałam przy ćwiczeniach, które wykonuję od początku ciąży.

- Nie mogę się doczekać. – powiedziałam wesoło kiedy czekaliśmy na lotnisku. – Panteon, Koloseum…

- Przede wszystkim odpoczynek. – uśmiechnął się.

- Muszę zobaczyć wszystko. – pocałowałam go w policzek.

Po odprawie i kilkugodzinnym locie wylądowaliśmy we Włoszech. Nie znałam tego języka, ale Piotrek radził sobie naprawdę dobrze. Uwielbiałam jego akcent. Zamówił dla nas taksówkę, która zjawiła się po kilku minutach. Pogoda była przepiękna. Bezchmurne niebo, słońce i lekki wiatr. Wsiadłam do auta i przywitałam się z kierowcą. W Polsce jest środek zimy, a tu temperatura dochodzi prawie do dwudziestu stopni. Umiałam powiedzieć kilka zdań, mąż podszkolił mnie tuż przed wyjazdem. Nowakowski zaczął rozmawiać z kierowcą a ja otworzyłam okno i obserwowałam ludzi. Poprawiłam swoją czerwoną sukienkę i schowałam do torebki okulary przeciwsłoneczny. Zauważyłam, że rozmawiają o mnie – Piotrek wciąż na mnie patrzył, a kierowca co chwilę zerkał do lusterka.

- O czym mowa? – zapytałam z uśmiechem.

- Każe mi cię pilnować, podobno Włosi uwielbiają blondynki. – odparł wesoło.

Po kilkunastu minutach jazdy byliśmy na miejscu. Grzecznie podziękowaliśmy za podwiezienie nas do hotelu. Kierowca wysiadł i pomógł nam z bagażami. Piotrek musiał mi wszystko tłumaczyć.

- Mówi, że pięknie wyglądasz w ciąży i życzy nam dużo dobrego. – uśmiechnął się Nowakowski ściskając dłoń mężczyzny.

- Grazie. Arrivederci! – wyszczerzyłam się a rozbawiony kierowca uniósł kciuk w górę i wsiadł 
do auta.

Pokiwaliśmy mu i weszliśmy do hotelu. Po kilku minutach dyskusji z recepcjonistką w końcu udało nam się dostać do naszego apartamentu. Zostawiliśmy walizki i ruszyliśmy na podbój Rzymu.

- Co powiesz na lody? – zapytał Piotrek ciągnąc mnie w stronę kawiarni.

Miałam ochotę na zwiedzanie, ale nie protestowałam. Usiedliśmy przy stoliku pod ogromnym parasolem i czekaliśmy na kelnerkę. Po chwili zobaczyłam kroczącą w naszą stronę dziewczynę z zielonym fartuszkiem zawiązanym wokół pasa i notesem w ręce. Szturchnęłam Piotrka, żeby szybciej wybrał swoje zamówienie. Nagle kelnerka zatrzymała się i spojrzała na mnie.

- Piotrek?

- Hm?

- Czy ona nie wygląda jak…

Nowakowski się odwrócił, kelnerka zniknęła w lokalu.

- Nie ważne. – machnęłam ręką. – Ja poproszę kokosowe.

Piotrek kiwnął głową i przywołał gestem inną dziewczynę. Zamówił dwie porcje lodów i jedną kawę. Cholernie brakowało mi kofeiny. Mogłam pić kawę od czasu do czasu, ale postanowiłam nie korzystać z tego przywileju. Po kilku minutach z lokalu wyszła ta sama kelnerka co przedtem. Miała nasze zamówienie. Nagle po prostu się cofnęła i znów znikła.

- Co ona robi? – zapytał zirytowany i jednocześnie rozbawiony.

- Wiesz kogo mi przypomina? Beatę. – powiedziałam.

- Edyta… - Piotrek złapał mnie za rękę. – Beata nie żyje.

- Wiem. – odparłam krótko. – Jest po prostu podobna. Zawsze chciałam wyglądać jak ona. Polubiłbyś ją, była niemożliwa.

 Nowakowski uśmiechnął się i zerknął w stronę baru. Zobaczyliśmy inną kelnerkę. Chwyciłam wafelek i zaczęłam pochłaniać ogromną porcję lodów – były naprawdę dobre. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i rozejrzałam się wokoło. Mnóstwo wycieczek i turystów. Po zjedzeniu wszystkiego poprosiliśmy o rachunek. Kiedy kelnerka znów chciała uciec Piotrek stanowczo ją przywołał. Otworzyłam szerzej oczy widząc uderzające podobieństwo. Dziewczyna była wyraźnie zdenerwowana i miała dziwny akcent. Nowakowski też zauważył, że coś jest nie tak.

-  Przepraszam, ma pani ciekawy akcent. – uśmiechnęłam się i kontynuowałam monolog po angielsku. – Skąd pani jest?

Przestraszona pospiesznie odparła, że urodziła się we Włoszech. Zostawiła kartę z rachunkiem i szybko uciekła.

- Powiesz, że zwariowałam, ale to jest Beata. – wskazałam palcem dziewczynę stojącą przy innym stoliku.

- Nie pamiętasz co się stało? – zapytał szeptem. – Ona nie żyje, tylko ty uciekłaś.

- Ten akcent, ona nie jest…

- To nie jest Beata. – odparł stanowczo Piotr. – Chodź.

Nowakowski wcisnął kilka banknotów w kartę z rachunkiem i pociągnął mnie w stronę ogromnego placu. Wolałam już się nie odzywać, chociaż wiedziałam, że ta dziewczyna jest podejrzana. Postanowiłam nie przejmować się nią i cieszyć się ze swoich wakacji. Wyciągnęłam z torby olbrzymi aparat i założyłam go sobie na szyję. Zrobiłam mnóstwo zdjęć, to miejsce było niesamowite.

- Co tam Resovia. – zaśmiałam się. – Lube Banca Macerata!

- Fajnie byłoby tu zamieszkać, co? – przytulił mnie.

- Tydzień w roku chyba starczy. – pocałowałam go. – W Polsce masz klub, reprezentację, dom…

- Rodzinę.

Wieczorem zrobiło się chłodno, więc wróciliśmy do hotelu i przebraliśmy się. Zaraz potem wyszliśmy z budynku i poszliśmy na kolację. Poszliśmy do ogromnej restauracji i zajęliśmy miejsce na tarasie widokowym.

- Boże, jak tu jest pięknie… - westchnęłam rozglądając się wokół. – Spójrz na nich. W ogóle nie doceniają tego, że tu mieszkają.

- Gdybyś miała to na co dzień też by ci się znudziło. Spieszą się. Do pracy, do swoich domów i rodzin.

Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Jak Rzym mógł się komuś znudzić? Zaraz po kolacji poszliśmy na spacer. Kiedy zrobiło się ciemno zniknęli wszyscy turyści. Przechadzaliśmy się uroczymi alejkami, byłam zachwycona wszystkim. Budynki i domy były przepiękne, to miejsce tak bardzo różniło się od Rzeszowa, Łodzi. 

- Po powrocie poznamy płeć dzieci, trzeba zacząć szukać imion. – uśmiechnął się Piotrek.

- Chciałabym mieć córkę. – stwierdziłam po chwili.

Po długim spacerze i rozmyślaniu o dzieciach wróciliśmy do hotelu. Wzięłam prysznic i położyłam się w ogromnym łóżku. Zaraz potem dołączył do mnie Piotrek.

- Może pojedziemy jutro na plażę? – zapytał i pocałował mnie. – Do morza mamy jakieś trzysta kilometrów.

- Zgoda. – kiwnęłam głową i przytuliłam się do niego.


Zamknęłam oczy i szeroko się uśmiechnęłam. Kocham Włochy. 

___________________________________________________________________________

Kolejny epizod w podziękowaniu.

Nie wiem dlaczego, ale konkurs wciąż trwa. Konkurencja goni, potrzebne są Wasze głosy! Angażujcie kogo się da!

Wejdź tutaj. Znajdź galerię i kliknij w "najlepsze'. Wejdź w "Spacelab" i kliknij "Lubię to". Liczy się każdy głos, błagam! 

28 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! :D Coś mi się wydaje, że to na 100% była Beata. W innym przypadku, dlaczego ta kobieta zachowywałaby sie tak dziwnie?

    Pozdrawiam, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, poprzedni również. Spodziewałam się innej reakcji Edyty na ciąże, a właśnie tym mnie zaskoczyłaś ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaintrygowałaś mnie tą dziewczyną w kawiarni ... :P

    Twoją prośbę o lajkowanie wysyłam znajomym na fb. Nic nie obiecuję, ale mam nadzieję że pomogą :3 Jak nam idzie?

    Buziaki, Malin. xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za pomoc! :)

      Nie wiem. Konkurs miał trwać do wczoraj, a wciąż działa. Zaraz pewnie wyskoczą inni i zdobędą w ciągu kilku minut dużo głosów. Kurczę, tak bardzo chcę zdobyć dla niego ten bilet. :c

      Pozdrawiam ;>

      Usuń
    2. Patrzyłaś teraz? Te prace zniknęły, jest tylko jedna "mirroring", stworzona jakieś 8 minut temu. To znaczy że tamto głosowanie się skończyło?
      Malin.

      Usuń
    3. Napisałam do nich w tej sprawie, wysłałam załącznik(regulamin) i nieźle ich zjeb... pouczyłam. I wtedy zniknęły mi te prace. Jeśli liczą teraz, to może udało się zdobyć ten bilet na niego. Oby! Wyniki mają być ogłoszone jutro.

      Usuń
    4. Groźna Vesper :P Tam gdzieś było napisane, że co tydzień autorzy trzech najlepszych prac nagradzani będą biletami, a dziś spacelab miał ponad 100 głosów, więc powinno się udać. :3
      Daj jutro znać pod rozdziałem czy się udało!
      Buziaki i dobrej nocy,
      Malin. <3

      Usuń
    5. Oby, ale wczoraj po północy byłam piąta, a w regulaminie jest, że w niedzielę aplikacja jest nieczynna i zliczane są głosy. A była czynna do 23. Nie ogarniam ich.

      Dam Wam znać! Trzymaj kciuki!

      Dobranoc, jeszcze raz dziękuję! ;)

      Usuń
  4. Za każdym razem, jak planowane są wyjazdy to włosy dęba mi stają, bo obawiam się, że Edyta może stawić czoło przeszłości... No i co? Znowu moje obawy się sprawdziły... Mam nadzieję, że nic nie zagrozi ciąży ani małżeństwu Edyty... Uf, uf. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział, ale się przyczepię ;) W Rzymie wcale nie jest tak pięknie, owszem, bazylika, koloseum i te sprawy są świetne, ale syf na ulicach psuje wszystko :)

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ;)

      Każdy ma swoje zdanie i ja to szanuję.

      Pozdrawiam ;>

      Usuń
  6. Hmm, myślę że jest to Beata...zaciekawiłas mnie. Zawsze jak Edyta gdzieś wyjeżdża, to spotyka kogoś związanego z jej przeszłością:D

    Świetny Rozdział, moja Przyjaciółka obiecała głosować na pracę twojego Przyjaciela:')
    Pozdrawiam i do jutra^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie było mnie kilka dni, a tu proszę :) Tyle się wydarzyło. Ciąża? Bliźniacza? Tego się nie spodziewałam! :D

    Chciałabym kiedyś jechać do Rzymu. Zobaczyć i odczuć tą magię i aurę, jaką wywołuje wokół siebie :D

    Swoją Drogą Michał Łasko wziął dzisiaj ślub właśnie w Rzymie ;)

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie wiedziałam o jego ślubie. ;)

      Pozdrawiam ;>

      Usuń
  8. No to widzę, że wczasy jak najbardziej zaliczą do udanych. Piękne miejsce, piękna, zakochana para Państwa Nowakowskich... Cóż chcieć więcej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oni ostatnio też byli we Włoszech, prawda? I spotkali tego gościa... Teraz Beata... super :>

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie żebym czepiała się szczegółów :p ale do morza mają aż 300 km ? :O. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale to raczej miało być 300 metrów tak?

    OdpowiedzUsuń