Epizod LIII.
W Rzeszowie było świetnie. Miasto jest przepiękne, a
kibice niesamowici. Tutaj siatkówkę czuje się wszędzie. Bieganie było prawdziwą
przyjemnością – codziennie odkrywałam jakieś nowe, cudowne miejsce. W piątek
pojechałam do Łodzi po resztę swoich rzeczy – mamy nie było w domu, może to i
lepiej.
- Kiedy wrócisz? – zapytał
Hubert kiedy pakowałam swoje książki, płyty i inne rzeczy.
- Nie wrócę. – odparłam z
uśmiechem. – Mieszkam w Rzeszowie, z Piotrem.
- Bez ciebie jest głupio. –
powiedział po chwili.
- Od kiedy? – zerknęłam na
niego z politowaniem. – Moja wyprowadzka to dla ciebie dar od losu.
- Rodzice ciągle się kłócą.
– burknął. – Wiecznie krzyczą, mam ich
dość.
- Przeze mnie, prawda? –
usiadłam obok niego.
Wzruszył ramionami a ja
poczułam ogromne wyrzuty sumienia. Został z tym wszystkim sam.
- Porozmawiam z tatą. –
powiedziałam. – Obiecuję.
- Porozmawiaj z mamą. –
poprosił krzywiąc się.
- Muszę jechać załatwić
kilka spraw. – odparłam. – Nie ma jej teraz, a ja nie mogę zostać dłużej.
Kompletnie nie wiedziałam co
powiedzieć ojcu. To było oczywiste, że bronił mnie przed matką. Powiedziałam mu
o Hubercie. Mój brat się bał, mimo, że w życiu by się do tego nie przyznał.
Kiedy wróciła mama pożegnałam się z chłopakami i wyszłam. Po niezłym maratonie
została mi tylko jedna rzecz do załatwienia – musiałam odebrać wyniki badań.
Irytująca lekarka codziennie dzwoniła do mnie przypominając mi o nich.
Pojechałam do przychodni i weszłam do jej gabinetu.
- Dzień dobry. –
wyszczerzyłam się. – Mogę odebrać wyniki?
- Niech pani usiądzie. –
kobieta wstała i zaczęła szukać moich dokumentów.
- Dziękuję, spieszę się. –
odparłam czekając na wyniki.
- Muszę z panią porozmawiać.
– westchnęła otwierając moją kartę.
- Proszę pani, ja teraz nie
mogę… - zaczęłam, ale przerwała mi prosząc o kilka minut.
Kiwnęłam głową i usiadłam.
- Dzwoniłam do pani wiele
razy, ale nie dała mi pani dojść do słowa. – odparła.
Miała rację. Rozłączałam się
albo nie odbierałam w ogóle.
- Sprawa jest poważna. –
powiedziała zdejmując z nosa okulary. – Pani Edyto… Pani ma nowotwór.
- Słucham? – zaśmiałam się.
– To jakaś pomyłka.
- Pani Edyto, ja zazwyczaj
tego nie robię, ale sytuacja była wyjątkowa. Pani jest sportowcem, ta kampania…
Sprawdzałam wyniki trzykrotnie.
- Nie mam raka. –
zaprzeczyłam. – Ćwiczę, zdrowo się odżywiam, w mojej rodzinie nie ma…
- Pani ma nowotwór. – znów
mi przerwała. – Ja wiem, że to duży szok, że to straszna informacja dla
sportowca, ale…
- Nie mam raka. –
powiedziałam zdenerwowana.
- Dzwoniłam do pani wiele
razy. Konieczne jest szybkie badanie. Musi pani…
- Nic nie muszę. –
warknęłam.
Zabrałam wszystkie dokumenty
i mimo protestów lekarki wyszłam z ośrodka. Wsiadłam do auta i rzuciłam teczkę
na siedzenie.
- Idiotka. – mruknęłam
zerkając na wyniki.
Odpaliłam silnik i pognałam
do Rzeszowa. Tyko popsułam sobie humor tym idiotycznym wypadem do przychodni. Po
czwartej byłam na miejscu, jednak w domu byłam dopiero o siódmej. Trening rzecz
święta. Rzuciłam torbę na podłogę i wykończona padłam na kanapę.
- Co tam dla mnie masz? –
zapytałam zerkając na Piotra.
Podał mi pudełko sorbetu
gruszkowego, od razu zabrałam się za jedzenie.
- Zły dzień? – zerknął na
mnie kiedy w zastraszającym tempie pochłaniałam lody.
- Szkoda gadać. –
powiedziałam z łyżeczką w ustach.- Byłam w domu, Hubert ma dość mieszkania z
rodzicami. Ciągle się kłócą. A ja tu siedzę i nie wiem jak mu pomóc. Później
odebrałam te cholerne wyniki…
- Przynajmniej masz pewność,
że lekarka przestanie do ciebie wydzwaniać. – odparł rozbawiony.
Wiele razy to on odbierał
telefon i kłamał, że wyszłam i zostawiłam komórkę w domu.
- Nie do końca. – przyznałam
po chwili. – Pomylili się w szpitalu.
- Jak pomylili? – zapytał
zaciekawiony siadając tuż obok mnie.
Wstałam i wyjęłam z torby
leżącej przy drzwiach teczkę. Podałam ją Piotrkowi i usiadłam na kanapie.
- Według tej bandy debili
mam nowotwór. – roześmiałam się. – Ja nowotwór!
Zaniepokojony zerknął na
kartki. Rozumiał z nich tyle samo co ja, czyli nic.
- Może trzeba powtórzyć
badanie? – zamknął teczkę i mi ją podał.
- Podobno sprawdzali trzy
razy. – prychnęłam. – Nie mogę mieć raka. Jestem młoda, zdrowa, wysportowana…
- Trzy razy? – zapytał
podnosząc głos. – Jedziemy do lekarza.
- Nigdzie nie jadę. –
zaprotestowałam. – Mam dość.
- Edyta, to trzeba sprawdzić.
– jęknął.
- Marek mnie zabije. –
odparłam. – Przetrzymają mnie tam, zrobią setkę badań i zabiorą czas, który
powinnam przeznaczyć na trening.
- Mam w dupie Marka. –
krzyknął. – Po co chcesz trenować jeśli możesz nie dożyć mistrzostw, zawodów,
igrzysk?
Zerknęłam na niego i
wywróciłam oczami. Zdecydowanie przesadzał.
- Edyta, wstawaj. – poprosił
wyciągając w moim kierunku rękę. – Co ci szkodzi?
- Wolałabym spędzić ten
wieczór na kanapie z tobą niż w szpitalu z pielęgniarkami. – chwyciłam jego
dłoń i wstałam.
- Kilka badań nie zaszkodzi.
– odparł przytulając mnie.
- Obiecujesz, że wrócimy
szybko? - zapytałam.
- Obiecuję.
- Przysięgnij. –
wyszczerzyłam się.
- Przysięgam. – zaśmiał się
i mnie pocałował.
____________________________________________________________________________
Dzisiaj mega wcześnie, jest wypłata, są zakupy. :) Jakie macie plany na weekend? :>
No to się porobiło... Fajny rozdział, tylko strasznie krótki ;)
OdpowiedzUsuńBędę przeżywać, że siostra w szpitalu :/ A Ty? :)
Dziękuję. ;>
UsuńCo się stało siostrze? :o Oby szybko wróciła do zdrowia.
Dzisiaj byłam na zakupach, a przez resztę weekendu zamierzam się obijać. ;)
Ha! Pierwsza! Pierwszy raz mi się udało :P
OdpowiedzUsuńNowotwór?! To musi być pomyłka... :< Chociaż znając Ciebie możesz namieszać i coś jednak może być ;)
Dzisiaj podobnie jak Ty- szoping! Wykręciłam się z zaproszenia na jutrzejszą imprezę z pewnym typem i mam zamiar spędzić weekend z moimi przyjaciółmi :D
no, jednak nie pierwsza! :P
UsuńDruga. :>
UsuńMam nadzieję, że szoping był udany. ;)
telefon i miętowy potrfel. Nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba! ;)
UsuńA Twoje szaleństwo zakupowe udane?
Udane, mimo deszczu. ;)
Usuń(:
OdpowiedzUsuń:)
Usuń(:
Usuń:)
Usuń(:
Usuń:)
UsuńO kurde. Tym to mnie szokowałaś. Nasza Edytka ma nowotwór?! To jest niemożliwe. Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Miejmy nadzieję, że z tego wyjdzie, a Piotr jej nie opuści i pomorze jej przez to przejść. :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i życzę udanych zakupów. :**
pomoże*
UsuńPozdrawiam i dziękuję. ;>
Mam nadzieję, że to naprawdę okaże się pomyłka.
OdpowiedzUsuńp,
G w szoku!
:)
UsuńOMG! ale rozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że z tymi wynikami będzie coś nie tak.. Bo niby czemu ta lekarka miałaby tak wydzwaniać?
OdpowiedzUsuńMoje plany na weekend to pisanie pracy na polski ustny.. Zdałam prawko! ;D
Pozdrawiam, no_princess :D
Powodzenia z pracą. ;) Gratulacje!
UsuńPozdrawiam. ;>
normalnie jak ona bedzie miała tego raka to ja sie załamie, zatłukę... A miało być tak pięknie ^^
OdpowiedzUsuńplany na weekend? świętowanie i nauka ;/
Powodzenia z nauką, udanego świętowania. ;>
Usuńzawsze w takich sytuacjach, nie ważne czy to książka, film czy życie, gra mi w głowie Happysad "Miało być tak pięknie, miało nie wiać w oczy nam i ociekać szczęściem, miało być sto lat"...
OdpowiedzUsuńPlany na weekend? Hmm... Kończenie pracy licencjackiej i może uda się do kina wyskoczyć i odwiedzić znajomych ;) I oczywiście parę stron dobrej książki i jeszcze bardziej oczywiście, że muzyka :)
A Twoje? ;)
Pozdrawiam, Ania.
Powodzenia z pracą. ;)
UsuńJestem już po zakupach, na weekend nie mam planów. Będę spać. ;>
Pozdrawiam.
No tego to ja się na pewno nie spodziewałam. Edyta jaka uparta, za to Piotrek ma głowę na karku. Mam nadzieję, że nie jest za późno i będzie mozna jeszcze walczyć. Kurcze, a tak sie wszystko dobrze zapowiadało. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również. ;>
UsuńNowotwór? Że jak? Błagam nie://
OdpowiedzUsuńMój Dzień... Jakoże Pogoda w Stuttgarcie jest okropna, posprzątałam Mieszkanie^^
Jak tam Zakupy? Coś ciekawego kupiłas?
Pozdrawiam:-)
W Poznaniu też deszczowy dzień, strasznie zmokłam. ;)
UsuńW centrum powinno wisieć moje zdjęcie z podpisem "Tej pani nie obsługiwać." Wydałam 700 zł, a nie kupiłam nic konkretnego czy potrzebnego. :c
Pozdrawiam. ;>
Jeju nie tylko nie to, błagam, żeby się jej nic nie stało !! proszę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJak tam zakupy ? :D No mi też się w sumie przydadzą, bo niebawem wycieczka. ;)
Pozdrawiam ! ;)
Mam mnóstwo nowych niepotrzebnych rzeczy! :>
UsuńPozdrawiam. ;)
już wcześniej podejrzewałam, że ta lekarka nie dzwoni bez powodu. Mam jednak nadzieję, że to tylko jakaś cholerna pomyłka bo szkoda mi Edyty. Czekam na następny, a w wolnej chwili zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuń;*
NOWOTWÓR ?! dobrze, że moja mama nie czyta tego, bo byś straciła jedną czytelniczkę :D Ona panicznie boi się nowotwora :D Ale rozdział fajny, mimo choroby Edyty, szkoda tylko że ta dziewucha jest tak uparta i nie przyjmuje do wiadomości, że jest chora :c Tego właśnie się obawiałam- takiej tragedii ;c Ale trzymam kciuki, żeby Edzia wyszła z tego cało :D
OdpowiedzUsuńJejku, to tylko blog, wszytsko zmyślone, a ja tak to przeżywam, jakby to nieszczęście spotkało kogoś mi bliskiego :D
Weekend ? Zakupy, trzeba parę ubrań pokupować :D Jak pogoda dopisze, to rowerek i jadę nie wiadomo dokąd :D Uwielbiam to :) Pozdrawiam Cię, Vesper - A :)
Moja też strasznie boi się chorób.
UsuńUdanego weekendu, pozdrawiam. ;)
Powiedz, że wyjdzie z tego. ;/ Nie lubie takich rzeczy. :(
OdpowiedzUsuńhttp://ignasiawresovii.blogspot.com/
:c
UsuńNie zgadzam się! Jak to nowotwór? Proszę Cię no... Wszystko inne tylko nie to, bo patrząc na moje historie rodzinne i takie " z życia wzięte" przypadki to, to się nigdy dobrze nie kończy... Nie wyobrażam sobie, żeby teraz ich szczęśliwy związek mógł się zakończyć... Z niepokojem serca czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCo do planów to zamierzam trochę odpocząć, przeczytać gazety na rozszerzenie z wosu i lekturę na polski ;/ Także ten... Pewnie skończy się na spaniu do południa i zakupach xD
No właśnie jak tam zakupy?
Pozdrawiam :)
Bardzo udane, kupiłam masę ciuchów i wydałam za dużo kasy. Ale poprawiłam sobie humor, warto było. ;>
UsuńUdanego weekendu, pozdrawiam. ;)
To się porobiło... Rozdział - świetny! :>
OdpowiedzUsuńZakupy się udały? :D Ja idę do koleżanki, może coś w ogródku porobię. :P A Ty? :)
Pozdrawiam. ;>
Dziękuję. ;>
UsuńUdały się! Dzisiaj rano odwiedziłam kuzynkę, a zaraz idę popracować w ogrodzie. ;)
Pozdrawiam.
Jejku no przecież ona się załamie kurde teraz jak już prawie wszystko jest takie poukładane i w ogóle to się jakaś choroba wplątała masakra . ale wyda mi się , że Edyta tym takim lekkim podejściem chce ukryć strach no ale to tylko moje spostrzeżenia ;) Z niecierpliwością czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńi zapraszam do siebie http://siatkoholik.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział!;)
OdpowiedzUsuńPlany na weekend?;d
początek soboty spędziłam w ogrodzie :D przy okazji się troszkę opaliłam, teraz muszę ogarnąć szkołę, a jutro z rana wyjeżdżam na Komunię kuzyna;>
Co fajnego udało Ci się kupić ?: d
Dziękuję. ;>
UsuńOwszem. Kupiłam dwie pary spodni, cztery T-shirty, buty, torbę, sukienkę i mnóstwo biżuterii. I trzy książki, ale to nie do noszenia. :)
Powodzenia na tej rodzinnej imprezie. :>
jakie butyyy? :D
UsuńKrótkie, cytrynowe conversy, moje stopy nie wybaczyłby mi kolejnej pary szpilek. :)
Usuńa jakie spodnie? :D
UsuńBłękitne, dżinsowe rurki i przetarte boyfriendy. ;)
Usuńgratuluję udanych zakupów;>
UsuńDzięki:d
muszę wstać o 5:30, bo ksiądz wymyślił Komunię o 9:30 -,-
Dziękuję. ;>
Usuń5:30? :o Matko! Wybierasz się do fryzjera, kosmetyczki czy po prostu impreza jest tak daleko i musisz dojechać? :o
coś ty ;)
Usuńbędę wyglądać tak jak się sama przygotuję ;>
muszę dojechać, przed 7 wyjeżdżamy-,-
Oj, współczuję. :c
UsuńŚwietny rozdział :D mam nadzieję, że to jednak pomyłka :D a jak już będzie chora, to żeby wyzdrowiała :D
OdpowiedzUsuńplany na dzisiaj? :D Byłam na zakupach :D na szczęście udanych :D za godzinkę jadę z koleżanką zrobić zdjęcia na prezentacje do szkoły a potem lenistwo :D no może będę jeszcze szukać informacje do prezentacji ;// Pozdrawiam :D
Dziękuję. ;>
UsuńPowodzenia z prezentacją, pozdrawiam. ;)
o której kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńPostaram się go wrzucić między 17 a 18. ;)
UsuńWiedziałam, że ładnie i kolorowo być nie może. Edyta jest w szoku, dlatego nie wierzy w prawdziwość wyników. Dobrze, że ma takiego Piotrka, który zabierze ją do lekarza, bo ona sama by tego nie zrobiła.
OdpowiedzUsuńCzekam tylko, aż z fazy szoku przejdzie w kolejną.
Taki smutny ten komentarz, że aż muszę na końcu pocieszającą buźkę trzasnąć. :)
:)
UsuńCzytając powyższe komentarz, odnoszę wrażenie, że tylko ją mam nadzieję, że Edyta będzie miała raka :> Mam już dość blogów, gdzie wszystko jest takie wyidealizowane :> Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Również pozdrawiam. ;>
Usuń