Epizod LXVII.
Zaraz po biegu zadzwoniłam
do Piotra i rodziców. Krzyczałam jak nienormalna, nie mogłam uwierzyć, że
pokonałam te dziewczyny. Następnego dnia siatkarze grali mecz z Bułgarią. Po
kilku godzinach szukania znalazłam jakąś marną transmisję w Internecie. Wszystko
się zacinało i docierało do mnie w dużym opóźnieniem. Mimo to wytrwale
oglądałam cały mecz z Markiem. Nie wiem jak wyglądało to spotkanie, ale
komentatorzy byli wyraźnie zaskoczeni. Mówili o niesamowitym odrodzeniu się
polskich siatkarzy. Nie pozostało mi nic innego jak cieszyć się z ich
zwycięstwa. Tuż po meczu zadzwonił do mnie Piotrek. Nie rozmawialiśmy długo,
różnica stref czasowych nie pozwalała nam na długie pogawędki. Kiedy ja spałam,
on grał. Kiedy ja biegałam, on spał. Mecz z Bułgarią oglądałam o piątej rano.
Nie spałam całą noc, długo szukałam strony z meczem. Pod koniec drugiego seta
przyłączył się Marek, który zrezygnował z kilku godzin snu, żeby kibicować
siatkarzom. Obiecałam, że wspomnę o tym podopiecznym Andrei. Siatkarze wygrali
szybko i bez problemów. Obudziłam połowę hotelu krzykami i od razu
pogratulowałam siatkarzom. Byli zaskoczeni, że kibicuję i że nie śpię. Przez
cały dzień się obijałam, zrobiłam tylko kilka kilometrów. Nazajutrz było
jeszcze gorzej niż w dzień pierwszego biegu. Panikowałam jeszcze bardziej.
Dłuższy dystans, większe szanse na porażkę. Czekając na transport wyciągnęłam
telefon i wykręciłam losowy numer.
- Czy ty masz pojęcie która
jest godzina? – usłyszałam znajomy, zaspany głos.
- O cholera, przepraszam. –
pisnęłam do słuchawki.
- Co jest? – Paweł głośno
ziewnął.
- Chyba nie dam rady. Nogi
mi wariują, wszystko mnie boli, one są za szybkie, Marek nie pomaga, chcę do
domu, potknę się i przewrócę, nie mog…
- Ty wariujesz. –
stwierdził. – Tam nie dają not za styl. Podnosisz się do góry i biegniesz dalej. Wygrałaś raz zrobisz to i drugi.
- Ale…
- Ja chcę medal, jasne? –
powiedział. – Bez drugiego złota możesz nie wracać. Powodzenia i dobranoc.
Wrzuciłam telefon z powrotem
do torby i wsiadłam do taksówki razem z Markiem. Po kilkudziesięciu minutach
stania w olbrzymim korku dojechaliśmy na stadion. Krótka rozgrzewka i
najgorsze, czyli czekanie na wyścig. Marek cały czas nadawał, mówił mi jak mam
biec, co mam robić, ale kompletnie nie
mogłam się skupić. Przeszłam kwalifikacje, tym razem byłam jedyną Polką.
Zauważyłam, że jako jedna z nielicznych startuję w wyścigu na dwieście metrów i
w wyścigu na osiemset metrów. Teraz musiałam pokonać zupełnie inne zawodniczki,
niż dwa dni temu. Ustawiłam się na linii startu i ruszyłam jak tylko usłyszałam
wystrzał. Trasa trzy razy dłuższa niż przedtem. Nie ma szans. Biegłam starając
się nie myśleć o tym, ile osób na mnie
patrzy. W ciągu tych dwóch dni stało się coś niesamowitego. Po wpisaniu swojego
imienia i nazwiska w wyszukiwarkę wyskakiwało mi mnóstwo informacji. Serwisy
sportowe pisały o moim medalu. To było niesamowite. Nie pobiłam ani rekordu
Polski, ani świata a oni się mną zachwycali. Dzisiaj miałam zdecydowanie
większą publiczność niż przedwczoraj. Biegłam nie widząc końca. Nogi paliły,
ale teraz nie mogłam i nie potrafiłam się zatrzymać. Wreszcie po przebiegnięciu
większości dystansu zobaczyłam sędziów ustawionych przy linii. Wszystkie
dziewczyny przyspieszyły, łącznie ze mną. Raz jedna, raz druga wysuwała się na
prowadzenie. Na mecie wylądowałam z dwiema innymi zawodniczkami praktycznie w
tym samym czasie. Wszystkie ciężko oddychając wlepiłyśmy wzrok w ogromny ekran.
Po chwili wyświetliły się wyniki. Opuściłam głowę widząc swoje trzecie miejsce.
Polscy sportowcy zgromadzeni na trybunach świętowali, ale ja byłam na siebie
cholernie zła. Pogratulowałam wszystkim dziewczynom i podeszłam do Marka.
Wyściskał mnie jak wczoraj, ale ja zupełnie się nie cieszyłam. Porażka.
- Witam ponownie. – podbiegł
do mnie ten sam reporter, co wcześniej.
- Przepraszam. – jęknęłam i
roześmiałam się widząc minę dziennikarza. – Dzisiaj pobiegłam zdecydowanie
gorzej, masakra.
- Dziewczyno! – krzyknął ale
zaraz potem odchrząknął i poprawił na „pani Edyto”. – To jest najwyższy poziom,
zdobywasz medale… Jesteś naszą nadzieją. Mamy kolejnego wspaniałego
lekkoatletę!
- Może kiedyś… Oby było
lepiej. – uśmiechnęłam się krzywo.
- Wszyscy stawiają na Anitę
Włodarczyk, Tomasza Majewskiego… a do Polski z dwoma medalami wraca nieznana
wcześniej Edyta Ruciak-Nowakowska. Gratulacje.
- Dziękuję. – uścisnęłam
dłoń dziennikarzowi i podeszłam ze spuszczoną głową do naszego stanowiska.
Usiadłam na ławce, chwyciłam
butelkę wody, wzięłam kilka łyków i schowałam twarz w dłoniach. Powoli miałam
dość tego hałasu na stadionie i wiecznego szumu. W Pekinie nigdy nie było
cicho. Wstałam dopiero po kilku minutach. Odebrałam brązowy medal i uciekłam z
podium tak szybko jak było to możliwe. Do hotelu wróciliśmy wieczorem.
Zjedliśmy porządny obiad po walce z tępą kelnerką i wróciliśmy do siebie.
Spakowaliśmy walizki – chciałam jak najszybciej wrócić do Polski. Przed północą
zrobiliśmy sobie mały zjazd integracyjny. W hotelu mieszkała praktycznie cała
polska reprezentacja, więc świętowaliśmy nasze sukcesy do późnych godzin.
Niektórzy niestety nie mogli sobie na to pozwolić - kilku z Polaków miało jeszcze walczyć o
medale. Spałam dokładnie czterdzieści minut. Później musieliśmy wstać i pędzić
na lotnisko. Zasypiałam na stojąco, nie mogłam się doczekać zajęcia miejsca w
samolocie. Po trzygodzinnej odprawie, i dwóch godzinach opóźnienia udało mi się
wreszcie usiąść na tyłku. Zasnęłam kiedy tylko zajęłam swoje miejsce. Marek
obudził mnie tuż przed lądowaniem – przespałam cały lot. Z lotniska
pojechaliśmy prosto do Spały, chciałam wykorzystać ostatnie dni w ośrodku do
maksimum. Później zaczynał się wrzesień, panowie wracali do swoich rodzin i
klubów. A ja wracałam do Rzeszowa razem z Piotrem. Po powrocie i wyspaniu się
oglądałam każdy mecz siatkarzy. Byli niesamowici. Z całkowitego dna na sam
szczyt. Razem z Markiem postanowiliśmy, że na finał musimy koniecznie pojechać.
Przepakowaliśmy walizki i znów pojechaliśmy na lotnisko – tym razem lecieliśmy
w zupełnie innym kierunku. Tuż po przylocie zakwaterowaliśmy się w pierwszym
lepszym hotelu jaki znaleźliśmy i ruszyliśmy na halę, na której mieli grać
siatkarze. Wtedy pojawił się pierwszy problem.
- Jakie noł tikets? –
wrzasnął Marek pukając w szybkę kasy.
Po chwili pojawiła się tam
zdenerwowana kasjerka, która wytłumaczyła mu, że wszystkie zostały sprzedane.
- Nie byłeś nigdy na żadnym
koncercie czy meczu? – prychnęłam. – Tu aż się roi od cwaniaków, którzy chcą
sprzedać bilet.
Chwyciłam Marka i
pociągnęłam go w stronę mężczyzny stojącego niedaleko wejścia.
- Ile? – zapytałam
wyciągając portfel.
Zażądał ceny cztery razy
droższej za najlepszy sektor. Marek zaczął się z nim targować, ale dla świętego
spokoju kupiłam bilety i razem z trenerem weszliśmy na halę. Miejsca były warte
swojej ceny – miejsca zawodników, ekipy medycznej i trenera miałam praktycznie
na wyciągnięcie ręki. Zauważyłam mnóstwo kibiców z Polski, trzy sektory były
wypełnione ludźmi ubranymi na biało-czerwono. Po kilkunastu minutach obie ekipy
wybiegły na boisko. Kilu zawodników zatrzymało się, żeby podpisać kartki i
zdjęcia dla fanów.
- Dostanę autograf? –
krzyknęłam do Nowakowskiego stojącego kilka metrów dalej.
- Edyta! – wcisnął podpisaną
kartkę jakiejś dziewczynie i do mnie podbiegł. – Co tu robisz?
- Udało nam się dotrzeć. –
uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go. – Rozwalcie ich dzisiaj, zgoda?
- Chodź tam. – wskazał mi
miejsce, w którym stały żony innych zawodników.
Przeskoczyłam przez
barierkę, Marek zrobił to samo. Od razu podbiegła do nas grupa ochroniarzy, ale
wyjaśniliśmy im co i jak. Dziewczyny pogratulowały mi i Markowi udanych
zawodów. Oparłam się o barierkę i oglądałam rozgrzewających się siatkarzy. Tłum
ludzi krzyczał i śpiewał. Każdy czekał na gwizdek rozpoczynający mecz.
- Bez złota nie wracajcie. –
powiedziałam, kiedy Paweł i inni zawodnicy do nas podeszli – Powodzenia.
Wystawiłam otwarte dłonie.
Każdy przybił mi piątkę i ruszył w stronę trenera. Piotrek chuchnął na moje
dłonie, zacisnął je w pięści i pocałował mnie.
- Trzymaj kciuki.
- Będę. – odparłam machając
ściśniętymi dłońmi.
_____________________________________________________________________________
Mecz, mecz, mecz, mecz!
Edyta zdobyła brąz, chłopaki walczą o złoto- to i Serbia zostanie dziś pokonana! ;)
OdpowiedzUsuńMam takie jedno, malutkie, prościutkie pytanie:
KTO WYGRA MECZ?!
:D
to chyba pytanie retoryczne (:
UsuńPOLSKA! :)
UsuńTAKK!:D MECZ! Nie mogę się już doczekać! ;)
OdpowiedzUsuń! :>
Usuń(:
OdpowiedzUsuń(:
Usuń(:
Usuń:)
Usuń(:
Usuń:)
Usuń(:
Usuń:)
UsuńMecz nareszcie wszystko robie szybciej nawet już dziś sie ucze bo musze mecz ogladac dzis i jutro i jeszcze LM :-D Ale brak Rucka i Gumy mnie trochę dołuje :-[ Ale wygramy :-D Musze mój zestaw kibica wyciągnąć farbki bialo czerwone i szalik :-D Już odliczam minuty :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam J.
Guma odpoczywa, ale gdzie jest Ruciak, nasz najlepszy przyjmujący? :c
UsuńPozdrawiam. ;>
Ruciak ma Kontuzje, Kolano o ile dobrze pamiętam
UsuńOj. :c Oby szybko wrócił do zdrowia.
UsuńI am in fact pleased tο reаd this ωeblog pоsts which inсludes
OdpowiedzUsuńplenty оf uѕeful facts, thankѕ
fοr рroѵidіng such statіsticѕ.
My ρagе - solseeds.com
Vesper, to wszystko chyba przyszło z Facebooka i Twittera. Ktoś polecił twoje opowiadanie, wiadomości poszły dalej, to teraz spamują. To samo widzę na innych blogach. Ja nie używam żadnych portali społecznościowych, to nie mam takiego problemu. Powodzenia z pozbywaniem się SPAMU.
UsuńPOng
Spam zawsze był, ale blogspot go wykrywał i usuwał, a teraz w ogóle nie wyłapuje tych komentarzy - nie mam pojęcia dlaczego.
UsuńSuper Rozdział^^
OdpowiedzUsuńMecz!! Cały dzień siedzę jak na szpilkach:-D
Wreszcie wróciła Reprezentacja, tęskniłam*-*
Pozdrawiam:)
Dziękuję, również pozdrawiam. ;>
UsuńDzisiaj po prostu żyję tym meczem! To tylko mecz towarzyski, sparingowy, a ja czuję się, jakby zaczynała się Liga Światowa! :D
OdpowiedzUsuńW końcu wyciągnęłam z szafy flagę i koszulkę reprezentacyjną ♥♥♥
Piwo się chłodzi, koszulka jest. :)
UsuńAHH. :)))
OdpowiedzUsuńMECZ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ:D
ROZDZIAŁ BOSKI, JAK ZWYKLE:**
POZDRAWIAM:)))
Dziękuję, również pozdrawiam. ;>
UsuńCzekam na mecz, jak wariatka. Aktualnie wyszukuję dobrej strony, gdzie transmisja nie będzie się zawieszała.
OdpowiedzUsuńTy naprawdę kochasz biegać. Opisujesz to wszystko tak, jakbyś brała udział w Igrzyskach Olimpijskich. Jeździłaś na Mistrzostwa Polski?
Właśnie się dowiedziałam, że czesne na następny rok prawa wzrosną o 500 euro. Pięknie. Teraz muszę zrobić rok przerwy, żeby nazbierać kasę. Czesne w górę, podatki w górę, prąd w górę. Tusk chyba zrobił pranie mózgu irlandzkim politykom.
POng
Nie lubię oglądać meczów na laptopie, zdecydowanie wolę salon, fotel i duuuży ekran tv. :)
UsuńUwielbiam to. Niestety nie brałam, nie nadaję się na sportowca. ;>
Tusk, mój ulubieniec! :)
Ja nie mam telewizora ani polskiej TV, męczę się z transmisjami online.
UsuńDlaczego nie nadajesz się na sportowca? :)
POng
Współczuję.
UsuńJestem za leniwa i za stara, musiałabym zacząć baaaardzo dawno temu, żeby mieć jakiekolwiek szanse. ;)
Trzecie miejsce nie jest złe. Mam przeczucie, że oni tego nie wygrają.... Zaskocz mnie! :D Rozdział - świetny! :>
OdpowiedzUsuńNo, już tylko parę godzin, nawet tylko dwie! :D Nie mogę się doczekać, z całej siły 'czymamy' kciuki za Polskę! :D
Pozdrawiam. ;>
Juhuuu, pierwszy set dla nas! <3 :D
UsuńJuhhhuuu, wygraliśmy! :D <3
Usuń:>
UsuńDzisiaj siatkówka, jutro siatkówka i nożna.
OdpowiedzUsuńŻycie jest piękne <3
Oj tak. :)
UsuńRozdział super, jak zwykle :) Nareszcie reprezentacja! Normalnie cały dzień nie wiem co robić bo nie moge sie doczekać, aż zaczęłam lekcje odrabiać na poniedziałek!
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;>
UsuńWczoraj mecz, dzisiaj dwa mecze... Ja w poniedziałek mam urlop. ^^
Edyta 3 miejsce, Piotrek z kolegami przymierza się do złota, nasi siatkarze skopią tyłki Serbom, a co!
OdpowiedzUsuńJa już banany na mecz przygotowałam, nie wiem dlaczego, ale mam taki zwyczaj, na każdy mecz banany. Heh, <3
Buźka, :*
Masz zdrowsze zwyczaje niż ja, u mnie na każdy mecz przygotowane jest piwo. :>
UsuńPozdrawiam ;)
To Edyta zdobyła medal, a jej 3. miejsce nie pasuje? Do tego, gdy wraca z dwoma krążkami? No Edyta, nieładnie. :DD
OdpowiedzUsuńNo i żeby Piotrek idealnie wycelował swoją krótką prosto w złoto. :D
Ja siedzę jak na szpilkach, mimo, że to mecz towarzyski. :D
Pozdrawiam. ;)
super ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Brak mi słów :D
OdpowiedzUsuńIgła jest prorokiem :D
Pozdrawiam, no_princess
Rozdział jak zwykle świetny...
OdpowiedzUsuńhttp://szukalas.blogspot.com/
Zapraszam.:)
I znów te meczowe emocje, znów adrenalina :) KOCHAM TO! ♥♥♥♥♥ I tak strasznie za tym tęskniłam ;) Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że AŻ tak ;)
OdpowiedzUsuńSukcesy w rodzinie Nowakowskich ;) Me gusta ;)
Pozdrawiam, Ania.
Pozdrawiam ;>
UsuńJejku no, przecież trzecie miejsce nie jest takie złe. Mieć, a nie mieć. ;D
OdpowiedzUsuńByłam pewna, że nasi wygrają wczorajszy mecz. Czułam to w kościach i mam nadzieję, że dzisiaj będzie powtórka z rozrywki, wiesz co mam na myśli? ;)
Pozdrawiam ciepło. ;3
Ja liczę na 3:0, wczoraj niepotrzebnie stracili tego jednego seta. :(
UsuńPozdrawiam ;>
Trzecie miejsce to całkiem dobry wynik i nie wiem czym ona się przejmuje. Zrobiła Piotrkowi niezłą niespodziankę i podejrzewam, że ma w sobie teraz energię, aby ten mecz wygrać.
OdpowiedzUsuń:)
Usuń