piątek, 24 maja 2013

LXVIII


Epizod LXVII.








Zaraz po biegu zadzwoniłam do Piotra i rodziców. Krzyczałam jak nienormalna, nie mogłam uwierzyć, że pokonałam te dziewczyny. Następnego dnia siatkarze grali mecz z Bułgarią. Po kilku godzinach szukania znalazłam jakąś marną transmisję w Internecie. Wszystko się zacinało i docierało do mnie w dużym opóźnieniem. Mimo to wytrwale oglądałam cały mecz z Markiem. Nie wiem jak wyglądało to spotkanie, ale komentatorzy byli wyraźnie zaskoczeni. Mówili o niesamowitym odrodzeniu się polskich siatkarzy. Nie pozostało mi nic innego jak cieszyć się z ich zwycięstwa. Tuż po meczu zadzwonił do mnie Piotrek. Nie rozmawialiśmy długo, różnica stref czasowych nie pozwalała nam na długie pogawędki. Kiedy ja spałam, on grał. Kiedy ja biegałam, on spał. Mecz z Bułgarią oglądałam o piątej rano. Nie spałam całą noc, długo szukałam strony z meczem. Pod koniec drugiego seta przyłączył się Marek, który zrezygnował z kilku godzin snu, żeby kibicować siatkarzom. Obiecałam, że wspomnę o tym podopiecznym Andrei. Siatkarze wygrali szybko i bez problemów. Obudziłam połowę hotelu krzykami i od razu pogratulowałam siatkarzom. Byli zaskoczeni, że kibicuję i że nie śpię. Przez cały dzień się obijałam, zrobiłam tylko kilka kilometrów. Nazajutrz było jeszcze gorzej niż w dzień pierwszego biegu. Panikowałam jeszcze bardziej. Dłuższy dystans, większe szanse na porażkę. Czekając na transport wyciągnęłam telefon i wykręciłam losowy numer.

- Czy ty masz pojęcie która jest godzina? – usłyszałam znajomy, zaspany głos.

- O cholera, przepraszam. – pisnęłam do słuchawki.

- Co jest? – Paweł głośno ziewnął.

- Chyba nie dam rady. Nogi mi wariują, wszystko mnie boli, one są za szybkie, Marek nie pomaga, chcę do domu, potknę się i przewrócę, nie mog…

- Ty wariujesz. – stwierdził. – Tam nie dają not za styl. Podnosisz się do góry i biegniesz dalej. Wygrałaś raz zrobisz to i drugi.

- Ale…

- Ja chcę medal, jasne? – powiedział. – Bez drugiego złota możesz nie wracać. Powodzenia i dobranoc.

Wrzuciłam telefon z powrotem do torby i wsiadłam do taksówki razem z Markiem. Po kilkudziesięciu minutach stania w olbrzymim korku dojechaliśmy na stadion. Krótka rozgrzewka i najgorsze, czyli czekanie na wyścig. Marek cały czas nadawał, mówił mi jak mam biec,  co mam robić, ale kompletnie nie mogłam się skupić. Przeszłam kwalifikacje, tym razem byłam jedyną Polką. Zauważyłam, że jako jedna z nielicznych startuję w wyścigu na dwieście metrów i w wyścigu na osiemset metrów. Teraz musiałam pokonać zupełnie inne zawodniczki, niż dwa dni temu. Ustawiłam się na linii startu i ruszyłam jak tylko usłyszałam wystrzał. Trasa trzy razy dłuższa niż przedtem. Nie ma szans. Biegłam starając się nie myśleć  o tym, ile osób na mnie patrzy. W ciągu tych dwóch dni stało się coś niesamowitego. Po wpisaniu swojego imienia i nazwiska w wyszukiwarkę wyskakiwało mi mnóstwo informacji. Serwisy sportowe pisały o moim medalu. To było niesamowite. Nie pobiłam ani rekordu Polski, ani świata a oni się mną zachwycali. Dzisiaj miałam zdecydowanie większą publiczność niż przedwczoraj. Biegłam nie widząc końca. Nogi paliły, ale teraz nie mogłam i nie potrafiłam się zatrzymać. Wreszcie po przebiegnięciu większości dystansu zobaczyłam sędziów ustawionych przy linii. Wszystkie dziewczyny przyspieszyły, łącznie ze mną. Raz jedna, raz druga wysuwała się na prowadzenie. Na mecie wylądowałam z dwiema innymi zawodniczkami praktycznie w tym samym czasie. Wszystkie ciężko oddychając wlepiłyśmy wzrok w ogromny ekran. Po chwili wyświetliły się wyniki. Opuściłam głowę widząc swoje trzecie miejsce. Polscy sportowcy zgromadzeni na trybunach świętowali, ale ja byłam na siebie cholernie zła. Pogratulowałam wszystkim dziewczynom i podeszłam do Marka. Wyściskał mnie jak wczoraj, ale ja zupełnie się nie cieszyłam. Porażka.

- Witam ponownie. – podbiegł do mnie ten sam reporter, co wcześniej.

- Przepraszam. – jęknęłam i roześmiałam się widząc minę dziennikarza. – Dzisiaj pobiegłam zdecydowanie gorzej, masakra.

- Dziewczyno! – krzyknął ale zaraz potem odchrząknął i poprawił na „pani Edyto”. – To jest najwyższy poziom, zdobywasz medale… Jesteś naszą nadzieją. Mamy kolejnego wspaniałego lekkoatletę!

- Może kiedyś… Oby było lepiej. – uśmiechnęłam się krzywo.

- Wszyscy stawiają na Anitę Włodarczyk, Tomasza Majewskiego… a do Polski z dwoma medalami wraca nieznana wcześniej Edyta Ruciak-Nowakowska. Gratulacje.

- Dziękuję. – uścisnęłam dłoń dziennikarzowi i podeszłam ze spuszczoną głową do naszego stanowiska.

Usiadłam na ławce, chwyciłam butelkę wody, wzięłam kilka łyków i schowałam twarz w dłoniach. Powoli miałam dość tego hałasu na stadionie i wiecznego szumu. W Pekinie nigdy nie było cicho. Wstałam dopiero po kilku minutach. Odebrałam brązowy medal i uciekłam z podium tak szybko jak było to możliwe. Do hotelu wróciliśmy wieczorem. Zjedliśmy porządny obiad po walce z tępą kelnerką i wróciliśmy do siebie. Spakowaliśmy walizki – chciałam jak najszybciej wrócić do Polski. Przed północą zrobiliśmy sobie mały zjazd integracyjny. W hotelu mieszkała praktycznie cała polska reprezentacja, więc świętowaliśmy nasze sukcesy do późnych godzin. Niektórzy niestety nie mogli sobie na to pozwolić  - kilku z Polaków miało jeszcze walczyć o medale. Spałam dokładnie czterdzieści minut. Później musieliśmy wstać i pędzić na lotnisko. Zasypiałam na stojąco, nie mogłam się doczekać zajęcia miejsca w samolocie. Po trzygodzinnej odprawie, i dwóch godzinach opóźnienia udało mi się wreszcie usiąść na tyłku. Zasnęłam kiedy tylko zajęłam swoje miejsce. Marek obudził mnie tuż przed lądowaniem – przespałam cały lot. Z lotniska pojechaliśmy prosto do Spały, chciałam wykorzystać ostatnie dni w ośrodku do maksimum. Później zaczynał się wrzesień, panowie wracali do swoich rodzin i klubów. A ja wracałam do Rzeszowa razem z Piotrem. Po powrocie i wyspaniu się oglądałam każdy mecz siatkarzy. Byli niesamowici. Z całkowitego dna na sam szczyt. Razem z Markiem postanowiliśmy, że na finał musimy koniecznie pojechać. Przepakowaliśmy walizki i znów pojechaliśmy na lotnisko – tym razem lecieliśmy w zupełnie innym kierunku. Tuż po przylocie zakwaterowaliśmy się w pierwszym lepszym hotelu jaki znaleźliśmy i ruszyliśmy na halę, na której mieli grać siatkarze. Wtedy pojawił się pierwszy problem.

- Jakie noł tikets? – wrzasnął Marek pukając w szybkę kasy.

Po chwili pojawiła się tam zdenerwowana kasjerka, która wytłumaczyła mu, że wszystkie zostały sprzedane.

- Nie byłeś nigdy na żadnym koncercie czy meczu? – prychnęłam. – Tu aż się roi od cwaniaków, którzy chcą sprzedać bilet.
Chwyciłam Marka i pociągnęłam go w stronę mężczyzny stojącego niedaleko wejścia.

- Ile? – zapytałam wyciągając portfel.

Zażądał ceny cztery razy droższej za najlepszy sektor. Marek zaczął się z nim targować, ale dla świętego spokoju kupiłam bilety i razem z trenerem weszliśmy na halę. Miejsca były warte swojej ceny – miejsca zawodników, ekipy medycznej i trenera miałam praktycznie na wyciągnięcie ręki. Zauważyłam mnóstwo kibiców z Polski, trzy sektory były wypełnione ludźmi ubranymi na biało-czerwono. Po kilkunastu minutach obie ekipy wybiegły na boisko. Kilu zawodników zatrzymało się, żeby podpisać kartki i zdjęcia dla fanów.

- Dostanę autograf? – krzyknęłam do Nowakowskiego stojącego kilka metrów dalej.

- Edyta! – wcisnął podpisaną kartkę jakiejś dziewczynie i do mnie podbiegł. – Co tu robisz?

- Udało nam się dotrzeć. – uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go. – Rozwalcie ich dzisiaj, zgoda?

- Chodź tam. – wskazał mi miejsce, w którym stały żony innych zawodników.

Przeskoczyłam przez barierkę, Marek zrobił to samo. Od razu podbiegła do nas grupa ochroniarzy, ale wyjaśniliśmy im co i jak. Dziewczyny pogratulowały mi i Markowi udanych zawodów. Oparłam się o barierkę i oglądałam rozgrzewających się siatkarzy. Tłum ludzi krzyczał i śpiewał. Każdy czekał na gwizdek rozpoczynający mecz.

- Bez złota nie wracajcie. – powiedziałam, kiedy Paweł i inni zawodnicy do nas podeszli – Powodzenia.

Wystawiłam otwarte dłonie. Każdy przybił mi piątkę i ruszył w stronę trenera. Piotrek chuchnął na moje dłonie, zacisnął je w pięści i pocałował mnie.

- Trzymaj kciuki.

- Będę. – odparłam machając ściśniętymi dłońmi. 

_____________________________________________________________________________

Mecz, mecz, mecz, mecz!


50 komentarzy:

  1. Edyta zdobyła brąz, chłopaki walczą o złoto- to i Serbia zostanie dziś pokonana! ;)

    Mam takie jedno, malutkie, prościutkie pytanie:

    KTO WYGRA MECZ?!

    :D

    OdpowiedzUsuń
  2. TAKK!:D MECZ! Nie mogę się już doczekać! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mecz nareszcie wszystko robie szybciej nawet już dziś sie ucze bo musze mecz ogladac dzis i jutro i jeszcze LM :-D Ale brak Rucka i Gumy mnie trochę dołuje :-[ Ale wygramy :-D Musze mój zestaw kibica wyciągnąć farbki bialo czerwone i szalik :-D Już odliczam minuty :-D
    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Guma odpoczywa, ale gdzie jest Ruciak, nasz najlepszy przyjmujący? :c

      Pozdrawiam. ;>

      Usuń
    2. Ruciak ma Kontuzje, Kolano o ile dobrze pamiętam

      Usuń
    3. Oj. :c Oby szybko wrócił do zdrowia.

      Usuń
  4. I am in fact pleased tο reаd this ωeblog pоsts which inсludes
    plenty оf uѕeful facts, thankѕ
    fοr рroѵidіng such statіsticѕ.


    My ρagе - solseeds.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vesper, to wszystko chyba przyszło z Facebooka i Twittera. Ktoś polecił twoje opowiadanie, wiadomości poszły dalej, to teraz spamują. To samo widzę na innych blogach. Ja nie używam żadnych portali społecznościowych, to nie mam takiego problemu. Powodzenia z pozbywaniem się SPAMU.

      POng

      Usuń
    2. Spam zawsze był, ale blogspot go wykrywał i usuwał, a teraz w ogóle nie wyłapuje tych komentarzy - nie mam pojęcia dlaczego.

      Usuń
  5. Super Rozdział^^

    Mecz!! Cały dzień siedzę jak na szpilkach:-D
    Wreszcie wróciła Reprezentacja, tęskniłam*-*

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj po prostu żyję tym meczem! To tylko mecz towarzyski, sparingowy, a ja czuję się, jakby zaczynała się Liga Światowa! :D
    W końcu wyciągnęłam z szafy flagę i koszulkę reprezentacyjną ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. AHH. :)))
    MECZ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ:D
    ROZDZIAŁ BOSKI, JAK ZWYKLE:**
    POZDRAWIAM:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na mecz, jak wariatka. Aktualnie wyszukuję dobrej strony, gdzie transmisja nie będzie się zawieszała.

    Ty naprawdę kochasz biegać. Opisujesz to wszystko tak, jakbyś brała udział w Igrzyskach Olimpijskich. Jeździłaś na Mistrzostwa Polski?
    Właśnie się dowiedziałam, że czesne na następny rok prawa wzrosną o 500 euro. Pięknie. Teraz muszę zrobić rok przerwy, żeby nazbierać kasę. Czesne w górę, podatki w górę, prąd w górę. Tusk chyba zrobił pranie mózgu irlandzkim politykom.

    POng

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię oglądać meczów na laptopie, zdecydowanie wolę salon, fotel i duuuży ekran tv. :)

      Uwielbiam to. Niestety nie brałam, nie nadaję się na sportowca. ;>

      Tusk, mój ulubieniec! :)

      Usuń
    2. Ja nie mam telewizora ani polskiej TV, męczę się z transmisjami online.
      Dlaczego nie nadajesz się na sportowca? :)

      POng

      Usuń
    3. Współczuję.

      Jestem za leniwa i za stara, musiałabym zacząć baaaardzo dawno temu, żeby mieć jakiekolwiek szanse. ;)

      Usuń
  9. Trzecie miejsce nie jest złe. Mam przeczucie, że oni tego nie wygrają.... Zaskocz mnie! :D Rozdział - świetny! :>

    No, już tylko parę godzin, nawet tylko dwie! :D Nie mogę się doczekać, z całej siły 'czymamy' kciuki za Polskę! :D

    Pozdrawiam. ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzisiaj siatkówka, jutro siatkówka i nożna.
    Życie jest piękne <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super, jak zwykle :) Nareszcie reprezentacja! Normalnie cały dzień nie wiem co robić bo nie moge sie doczekać, aż zaczęłam lekcje odrabiać na poniedziałek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Wczoraj mecz, dzisiaj dwa mecze... Ja w poniedziałek mam urlop. ^^

      Usuń
  12. Edyta 3 miejsce, Piotrek z kolegami przymierza się do złota, nasi siatkarze skopią tyłki Serbom, a co!
    Ja już banany na mecz przygotowałam, nie wiem dlaczego, ale mam taki zwyczaj, na każdy mecz banany. Heh, <3
    Buźka, :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz zdrowsze zwyczaje niż ja, u mnie na każdy mecz przygotowane jest piwo. :>

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  13. To Edyta zdobyła medal, a jej 3. miejsce nie pasuje? Do tego, gdy wraca z dwoma krążkami? No Edyta, nieładnie. :DD
    No i żeby Piotrek idealnie wycelował swoją krótką prosto w złoto. :D

    Ja siedzę jak na szpilkach, mimo, że to mecz towarzyski. :D
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział. Brak mi słów :D
    Igła jest prorokiem :D

    Pozdrawiam, no_princess

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział jak zwykle świetny...
    http://szukalas.blogspot.com/
    Zapraszam.:)

    OdpowiedzUsuń
  16. I znów te meczowe emocje, znów adrenalina :) KOCHAM TO! ♥♥♥♥♥ I tak strasznie za tym tęskniłam ;) Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że AŻ tak ;)

    Sukcesy w rodzinie Nowakowskich ;) Me gusta ;)

    Pozdrawiam, Ania.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku no, przecież trzecie miejsce nie jest takie złe. Mieć, a nie mieć. ;D
    Byłam pewna, że nasi wygrają wczorajszy mecz. Czułam to w kościach i mam nadzieję, że dzisiaj będzie powtórka z rozrywki, wiesz co mam na myśli? ;)
    Pozdrawiam ciepło. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja liczę na 3:0, wczoraj niepotrzebnie stracili tego jednego seta. :(

      Pozdrawiam ;>

      Usuń
  18. Trzecie miejsce to całkiem dobry wynik i nie wiem czym ona się przejmuje. Zrobiła Piotrkowi niezłą niespodziankę i podejrzewam, że ma w sobie teraz energię, aby ten mecz wygrać.

    OdpowiedzUsuń