Epizod LXII.
Moją rozmowę z mamą
przerwało pukanie do drzwi. Obiecałam, że oddzwonię i popędziłam do wyjścia. Na
korytarzu stał Piotrek.
- Siedź cicho. – powiedział
Nowakowski ładując się do mojego pokoju. – Kilka słów i znikam.
- Jesteś bezczelny. –
prychnęłam jednocześnie się uśmiechając.
Naprawdę mi go brakowało,
ale nie potrafiłam mu tego pokazać. Nie chciałam mu tego pokazać.
- Nie wiem po co mi je
oddałaś. – zaczął wyjmując z kieszeni białe pudełko. – Czy chcesz czy nie, wciąż
jesteś moją żoną.
- To ważna pamiąt…
- Nie przerywaj mi. –
poprosił stanowczym tonem. – Matka dała mi ten pierścionek. Miał trafić do
wyjątkowej dziewczyny. I taka właśnie jesteś, więc to twoja własność. Nie
chcesz to go nie noś, nie wcisnę ci go siłą na palec. Ale wiem, że dałem go
właściwej dziewczynie.
Nowakowski odłożył pudełko
na stolik i wyszedł z mojego pokoju. Miałam ochotę pobiec za nim, ale coś mi na
to nie pozwalało. Nie miałam zamiaru się
przed nim korzyć. Obrączkę i pierścionek zaręczynowy nawlekłam na swój
łańcuszek i nosiłam je na szyi. Miałam wyrzuty sumienia, że ich nie wkładam –
tak wiele znaczyły dla Piotra i jego rodziny. Wieczorem, po treningu natknęłam
się na Bartmana.
- Gdzieś ty był? – zapytałam
rozbawiona.
Skóra siatkarza była
praktycznie brązowa. Zbyszek opowiedział mi o swoim urlopie, przez cały wolny
czas wylegiwał się na plaży.
- Co z moim pokazem Zienia?
– zapytałam wesoło.
- Cholera, który ci
przypomniał? – zaśmiał się.
- Na pewno nie Piotr. –
prychnęłam, ale od razu zmieniłam temat.
Wieczorem będąc już w
piżamie wzięłam się za kolejną książkę. Kiedy zamierzałam zgasić światło i
pójść spać nagle do pokoju wpadł Piotrek.
- Chłopacy przemówili mi do
rozsądku. – stwierdził siadając na łóżku.
Odłożyłam książkę, kiwnęłam
głową i zaczęłam zdejmować łańcuszek. Chciałam mu oddać pierścionki myśląc, że
o to mu chodzi. Piotrek zaprotestował i kazał mi je założyć.
- Jesteśmy małżeństwem. Więc
założysz tę cholerną obrączkę, bo jesteś moją żoną. Chciałem dać ci spokój, ale
tak nie umiem. Pamiętasz nasz ślub?
- Świadoma praw i obowiązków
wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam… - zaśmiałam się.
- Otóż to. – powiedział. –
Masz prawa, ale też obowiązki. Ja nie pozwolę się tak traktować. Musisz w końcu
ze mną porozmawiać.
- Ja też nie pozwolę się tak
traktować. – odparłam. – Jestem wolnym człowiekiem, znam swoje prawa i nie
zmusisz mnie do niczego na co nie mam ochoty. Nie lubię kłamców.
- Edyta, spójrz mi prosto w
oczy i powiedz, że nie chcesz ze mną być. Po prostu.
Zerknęłam na niego o wbiłam
wzrok w podłogę. Nie potrafiłam tego powiedzieć. Jak można kogoś kochać i czuć
do niego obrzydzenie?
- Powiedz mi to. –
powtórzył. – Jestem duży, dam sobie z tym radę.
- Nie. – powiedziałam po
chwili starając się zapanować nad drżącym głosem.
- Nie? – zapytał. – Co nie?
- Nie powiem ci tego. –
odparłam.
- Czego mi nie powiesz?
- Tego, że nie chcę z tobą
być. – krzyknęłam wybuchając. – Nie rozumiesz, że cię kocham?! Okłamałeś mnie,
zachował się jak zwykły śmieć a ja mimo to nie potrafię przestać o tobie
myśleć! To jest chore! Wstaję i myślę o tobie, biegam i myślę o tobie, idę spać
i myślę o tobie.
Zdezorientowany Piotrek
przyglądał mi się uważnie.
- Obiecałeś, że wszystko mi
przypomnisz. Tak bardzo się cieszyłam, że cię mam… - powiedziałam cicho. – A ty
po prostu wciskałeś mi kit za kitem robiąc ze mnie idiotkę. Miałeś tysiąc
okazji, żeby powiedzieć mi prawdę.
- Edyta, ja nie chciałem,
żebyś znów cierpiała przez tego typa. – westchnął.
- Cierpiałam przez dwóch, i
sama nie wiedziałam, który jest gorszy. – odparłam.
- Błagam, uwierz mi,
chodziło mi tylko o ciebie. – powiedział.
- Skąd mam teraz wiedzieć co jest kłamstwem a co prawdą? – zapytałam. –
Jesteś cholernie dobrym aktorem. Nabierałam się na to wszystko przez ponad
miesiąc. Wciąż byś mnie okłamywał, gdyby nie ten nieszczęsny typ we Włoszech..
- Żałuję, że go pobiłem. –
przyznał. – Byłem pewien, że to… Straciłem nad sobą kontrolę, możliwość
zemszczenia się… Tak długo czekałem na taką okazję.
- Wciąż byś mnie okłamywał. Żałuję,
że cię wtedy nie wsadzili. – powiedziałam. – Idź już.
- Edyta…
- Piotrek, wyjdź. –
poprosiłam. – Zaraz puszczą mi nerwy i zacznę ryczeć, więc błagam, idź sobie.
Nowakowski niechętnie wstał
i stanął przy moim łóżku.
- Przepraszam. – powiedział
po chwili i wyszedł na korytarz.
Zamknęłam drzwi, wyłączyłam
światło i rzuciłam się na łóżko. Wtuliłam twarz w poduszkę, która po chwili
była mokra od łez. Nie spałam przez całą noc. Rzucałam się na łóżku nie mogąc
zasnąć. W końcu wstałam i się ubrałam. Zaczęłam ćwiczyć chcąc zapomnieć o tym
wszystkim. Robiłam brzuski, pompki, skłony,
przysiady – po kilkunastu minutach intensywnego wysiłku wszystko zaczęło
mnie boleć. Skrzywiłam się czując kolejne skurcze, ale nie przestawałam ani na
chwilę. Nad ranem rzuciłam się na łóżko i dopiero wtedy udało mi się zasnąć.
Sen przerwał mi jednak budzik nastawiony na szóstą rano. Szybko się zerwałam i
wzięłam prysznic. Spóźniona wybiegłam z pokoju i popędziłam na dół.
- Pani Edyto, będzie pani w
kawiarni? – zapytał Staszek zatrzymując mnie.
Potwierdziłam i obiecałam
kupić kawę. Byłam już spóźniona, bo za dużo czasu poświęciłam na poranną
toaletę. Co chwilę jednak ktoś mnie zatrzymywał. A to Krzysiek potrzebował
pomocy, a to Paweł chciał się rozliczyć. Dopiero po chwili zorientowałam się,
że wszyscy coś kombinują i celowo chcą opóźnić moje wyjście z ośrodka.
- Teraz idę biegać. –
krzyknęłam widząc zmierzających w moją stronę siatkarzy. – Jak wrócę to
pogadamy.
Szybko wybiegłam z budynku
nie zważając na protestujących siatkarzy. Zadowolona z siebie pognałam do
przodu - była szósta czterdzieści.
Miałam dwadzieścia minut na zrobienie kilkunastu kilometrów, kupienie kawy i wrócenie
do ośrodka.
- W życiu nie zdążę. –
jęknęłam sama do siebie i jeszcze bardziej przyspieszyłam zastanawiając się o
co chodziło sportowcom.
_____________________________________________________________________________
Przepraszam za spóźnienie!
Ojjj:((
OdpowiedzUsuńTak troszkę smutno się zrobiło...no niech ona mu wybaczy, to było dla jej dobra:(
Świetny Rozdział Vesper:))
Co do spóźnienia- wiesz, lepiej późno niż wcale;)
Pozdrawiam^^
Dziękuję. ;>
UsuńPrzepraszam jeszcze raz, pozdrawiam. ;)
Nic nie szkodzi. Co chwila odwiedzałam stronę, patrząc czy przypadkiem nie napisałaś.
OdpowiedzUsuńNiech Edyta już mu wybaczy! Proszę!
Pozdrawiam!
Pozdrawiam. ;>
UsuńSuper uwielbiam Cię :* Ania
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
Usuńnienawidze cie tak jak edyta nie kocha piotrka za urywanie w takich momentach! A rozdzial meega ! ;*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam! :)
UsuńDziękuję. ;>
(:
OdpowiedzUsuńPrzeczuwam, że ten typ na wakacjach to był ten facet od gwałtu i wydaje mi się, że on będzie tutaj i teraz nagle coś zacznie się dziać. Zwrot akcji !
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, ale natłok wszystkiego mam :c
Pozdrawiam, KKK :)
Pozdrawiam. ;>
UsuńCzytam, jak Edyta mówi Piotrkowi, że go kocha i szczerzę się do monitora.
OdpowiedzUsuńCzytam, jak Edyta mówi Piotrkowi, że miał ją "naprawić" (lubię ten zwrot ;>) i jestem zła. Ty lubisz wszystko komplikować, ale cóż... Za to Cię lubię ;D
Pozdrawiam, Natka *-*
Piotrek ma ją w końcu kopnąć w dupę, a nie dać się tak poniżać, powinien sobie kogoś znaleźć, albo wysłać jaj dokumenty rozwodowe
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTroszkę przykro się robi jak czyta się takie rzeczy... Ciekawe o co chodziło siatkarzom? :D Rozdział - świetny! :>
OdpowiedzUsuńNic się nie stało, ja tak właściwie to też się dzisiaj spóźniłam. :P
Pozdrawiam. ;>
świeneee :) kocham to :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;>
UsuńStrasznie mnie irytuje. Przegięła, potem go zdradziła (i nawet nie ma wyrzutów sumienia, co bardzo mnie wkurza), a teraz zachowuje się jak kretynka. Słowo daje, że niedługo po prostu ją znielubię :D
OdpowiedzUsuńp
G
Ejj! Oni są nienormalni! Tak, że ja wale!
OdpowiedzUsuńCiekawe co oni wykombinowali?
Piotrek znowu jaki dyktator! Nie zmieniło się...
A ja ciągle nie mogę ze śmiechu przypominając sobie "Wzajemnie" - iście mistrzowskie.
Oooo i już Edyty nie lubie!
Powinna schować tą swoją dumę do kieszeni i zachować się jak człowiek. I zabrzmi to jak rodem z Biblii, ale chociaż mogłaby z nim pogadać jak człowiek. W czyimś oku widzisz (?) , a belki we własnym nie?!
Pozdrawiam!
ZuZu :*
http://como-era-ayer.blogspot.com
P.S. Zastanawia mnie czym się kierowałaś kiedy pisałaś taką, a nie inną Edyte :D
Pozdrawiam również. ;>
UsuńCzym się kierowałam? Swoją chorą wyobraźnią. :)
Ohohoh!
UsuńWidzę, że nie tylko ja mam skrzywiony mózg!
Moja siostra powiedziała:
"Po studiach przejdzie"
Oby przeszło. :>
UsuńO nie! Oby nie!
UsuńDlaczego? :o
UsuńEjj... Nudno by było bez tak pojechanych ludzi :D
UsuńNo w sumie... ;>
UsuńEdyta coś nie może pozbierać myśli. Z jednej strony kocha Pita, a z drugiej nienawidzi, że ją okłamywał. Troche mi to się nie podoba. Myślę, że dojdzie do wniosku, że nie warto się gniewać.:)
OdpowiedzUsuńNic się nie stało. Pozdrawiam.
http://ignasiawresovii.blogspot.com/
Pozdrawiam również. ;>
UsuńDziękuję. :)
UsuńDziękuję. ;>
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że rozdział jest ;)
OdpowiedzUsuńWreszcie Eda wydusiła z siebie wszystko. Mam nadzieję, że spędzona z Markiem noc nie wpłynie teraz na to, co będzie między Piotrkiem a Edytą.
Pozdrawiam, no_princess ;D
super rozdział ;) też jestem ciekawa o co chodzi siatkarzom ;)
OdpowiedzUsuńjesteś po prostu genialna...kocham twojego bloga w jeden dzień nadrobiłam całą historię z Piotrkiem.Masz niesamowity talent i życzę ci wielu sukcesów w pisaniu i wspaniałej weny jesteś CUDOWNA :**
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo, ale talentu niestety nie mam. ;)
Usuńmasz i to ogromny. czytałam kilkanaście blogów o różnej tematyce i ten jest najlepszy.CUDO jesteś niesamowita serio .
UsuńTalent to są wrodzone predyspozycje, ponadprzeciętne umiejętności. To co czytasz na moim blogu to zwykłe wypociny, naprawdę. ;)
UsuńWięc właśnie, co knują ci siatkarze?! Wyczuwam niezłą akcję, milordzie. ;3
OdpowiedzUsuńNiech Edyta z Piotrkiem się w końcu zejdą. Oni są dla siebie stworzeni, tak mi się przynajmniej wydaje. ;D
Pozdrawiam ciepło. :**
Pozdrawiam również. ;>
Usuńkurcze, uwielbiam cie dzziewczyno :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;>
UsuńAle mieszasz... ;) Rozdział świetny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńhttp://volleyball-is-the-meaning-of-life.blogspot.com/
Koniec weekendu, jutro szkoła i myślę sobie 'aaa vesper to pewno mnie dziś zaskoczy' wchodzę no i się nie mylę!
OdpowiedzUsuńPit się nie poddaje, ale Edyta też jest zawzięta jak nie wiem co...
Myślałam, że dzisiaj już mu odpuści a tu lipa :P
I jeszcze ta sytuacja na końcu. O co może chodzić?
Udanego poniedziałku! :)
Był udany, dziękuję. ;> Mam nadzieję, że Twój również. :)
Usuńna szczęście przeżyłam! :)
UsuńA już myślałam, że wszystko wykrzyczy Piotrkowi i wrócą do siebie :D a tu taka niespodzianka :D pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;>
UsuńOni coś knują jak nic :D Plus jest taki, że Edyta w ogóle zgodziła się porozmawiać z Piotrkiem, a minus taki, że wciąż się kłócą;/
OdpowiedzUsuń