środa, 3 października 2012

II


Epizod I.





Pierwszy raz czekałam z niecierpliwością na poniedziałek. O godzinie szesnastej miałam być zwarta i gotowa w Spodku. Zośka cały weekend zamęczała mnie prośbami o autografy i zdjęcia. Wszystko w swoim czasie. Ja tam idę pracować, nie kibicować. Była czternasta piętnaście, czekałam na autobus razem z sąsiadką, wierną fanką Ojca Rydzyka i z jakimś chłopakiem, który chował się pod czarnym kapturem bluzy.

- Aneta? – usłyszałam swoje imię zza pleców.

Zakapturzonym chłopakiem okazał się przyjaciel z czasów szkoły podstawowej.

- Kacper! – rzuciłam się mu w ramiona.

Kacper był kiedyś moim najlepszym przyjacielem. Wyjechał po ukończenia szkoły podstawowej z ojcem do Londynu, po tym jego matka zginęła w wypadku samochodowym. Rozmawialiśmy czasami przez Skype, ale nie widziałam go od czasu tragedii. Strasznie się zmienił. W ogóle nie przypominał niskiego chłopca z burzą blond loków na głowie. Teraz Kacper miał co najmniej metr osiemdziesiąt wzrostu, burza loków została ścięta a aparat na zębach zniknął. Zostały jedynie charakterystyczne, jasnoniebieskie oczy. Zawsze mu tego zazdrościłam. Porcelanowa cera i włosy o barwie przypominającej prawie mleko. Ja musiałam się zadowolić swoimi brązowymi falami i zielonymi oczami.

-Wyjeżdżasz? – spytał, patrząc na moją, sporych rozmiarów, torbę.

Pokręciłam przecząco głową. Nie chciałam wywoływać niepotrzebnej sensacji tym stażem, dlatego szybko zmieniłam temat.

- Kiedy wróciłeś? Jak tam Robert?

- Wróciłem we wtorek, ale nie na długo. Musieliśmy załatwić z ojcem parę rzeczy w sprawie sprzedaży domu.

Dom mojego dzieciństwa zostaje sprzedany! Uwielbiałam to miejsce. Kacper miał tam wszystko, czego pragnie każde kilkuletnie dziecko. Domek na drzewie, piętrowe łóżko i górę słodyczy. Naszą rozmowę przerwał komunikat o opóźnieniu autobusu. Spojrzałam na zegarek. Za dziesięć trzecia. Cholera!

- Przepraszam cię, ale muszę wracać. Nie mogę się spóźnić! – pożegnałam się z Kacprem i pobiegłam w stronę głównej ulicy. 

Usłyszałam za sobą „Zadzwonię później!”. Biegłam jak szalona wpadając na ludzi. Nie mogłam się spóźnić. Nie dzisiaj. Nie zwracałam uwagi na sygnalizację świetlną ani ruch na drodze. Biegłam na oślep jak najkrótszą drogą do domu.

- Mamo, potrzebne mi auto. Gdzie są kluczyki?

Natalia nie lubiła pożyczać mi samochodu, dziś musiała jednak zrobić wyjątek. Wrzuciłam torbę do bagażnika i odpaliłam auto. Wyjechałam na ulicę i ruszyłam w stronę Katowic. Podróż minęła szybko i sprawnie. Zaparkowałam na parkingu dla pracowników obiektu. Strażnik początkowo nie chciał mnie wpuścić. Zmienił zdanie, kiedy zobaczył mój identyfikator, który otrzymałam na spotkaniu w czwartek. Wzięłam torbę, zamknęłam auto i ruszyłam w kierunku sali nr. 6. Zapukałam do drzwi dwukrotnie.

- Proszę wejść. – usłyszałam ciepły głos Dr. Maronia.

W „szóstce” na ogromnej kanapie siedział doktor, który gorąco dyskutował ze Zbyszkiem Bartmanem siedzącym obok niego.

- Poczekasz chwilę, złotko? – zapytał Pan Wiesław.

Przytaknęłam i usiadłam na krześle przy drzwiach. ZB9 wyglądał jeszcze lepiej w prawdziwym świecie niż w telewizji. Najwyraźniej poczuł mój przeszywający wzrok, bo podniósł wzrok znad kart rozłożonych na stole przed nimi i spojrzał w moją stronę. Uśmiechnął się, odsłaniając rząd śnieżnobiałych zębów. Zawstydzona zarumieniłam się i opuściłam głowę, co go chyba rozbawiło. Upewniłam się, że mój telefon jest wyciszony i wzięłam spory łyk wody, z butelki, którą wyciągnęłam z torby. Przez ten pośpiech nie zauważyłam, że byłam mocno spragniona.

- Wszystko jasne. Leć na trening, Zibi.

Bartman wstał i dopiero w tym momencie zrozumiałam co to znaczy „wysoki”. Mimo swoich stu siedemdziesięciu kilku centymetrów Zbigniew wydawał się być ogromny.

- Cześć, jestem Zbyszek. – wyciągnął swoją rękę w geście przywitania.

- Aneta, miło mi. – uścisnęłam jego dłoń, minęłam go i podeszłam do doktora.

Doktor Wiesław to przemiły mężczyzna. Kazał mi mówić do siebie „Wiesiek” - tak, jak nazywają go wszyscy w Spodku. Omówiłam z doktorem plan budynku i inne podstawy typu zasady bhp. Nudy, ale to było nieodłącznym elementem stażu. Po półgodzinnych sprawach administracyjnych Wiesiek zaczął mnie oprowadzać po obiekcie. Najpierw miejsca dostępne dla wszystkich, później te wyłącznie dla personelu. Na niższym piętrze znajdowały się szatnie i pokoje dla zespołu medycznego. Po drugiej stronie budynku znajdowały się rarytasy dla fanów. Historia obiektu, zdjęcia siatkarzy i trenerów, różne pamiątki i inne tego typu rzeczy. Zwiedzanie skończyliśmy w sali, w której trenowali siatkarze. Usiedliśmy na ławce i obserwowaliśmy grę, jednak po kilku minutach panowie przerwali mecz widząc nową, nieznaną twarz. Pierwszy podbiegł dyszący Krzysztof Ignaczak, który niczym kilkuletnie dziecko spytał:

- A kto to? – wskazał mnie palcem.

- Aneta, nasza stażystka.

Pomachałam ręką i rzuciłam Ignaczakowi butelkę wody. Usiadł obok mnie na ławce i zaczął mi się przyglądać, co było troszkę irytujące. Po chwili otoczyła mnie cała grupa siatkarzy, każdy się przedstawiał i o coś pytał.

- Zibi, a co Ty taki niekulturalny?! – skomentował głośno Jarosz. – Przywitaj się, gamoniu.

- My się już znamy. – Bartman puścił mi oczko a ja czułam, że moje policzki są koloru buraczków. 

Doktor krótko i zwięźle zakomunikował chłopakom po co tam jestem, co będę robiła i kiedy. W trakcie prezentacji mojej osoby na salę wbiegła jakaś kobieta z telefonem w dłoni. Doktor opuścił z nią salę a ja zostałam sama z reprezentacją. Rozglądałam się nerwowo po sali. Wspaniali faceci, których podziwiam przed ekranem telewizora stoją właśnie przede mną.

- Więc… masz jakichś faworytów z drużyny? – zapytał podchwytliwie Piotr Nowakowski.

- O nie, nie, nie. Nic nie powiem. Wszystkich was uwielbiam.

- No weź… nikt się nie obrazi.

- Ja się obrażę! – zaśmiał się Krzysiu.

Strasznie na mnie naciskali, więc w końcu się przyznałam.

- Powiem tylko tyle, że w gimnazjum tak mi odbiło, że pofarbowałam włosy na rudo.

Część drużyny się roześmiała.

- Nie no, nie trzeba było. – powiedział zadowolony Kuba i przeczesał włosy ręką.  – Bardzo mi miło.

- Ale mi chodziło o Pawła Zagumnego. – teraz to ja się roześmiałam, a razem ze mną reszta drużyny kiedy zobaczyli minę Jarosza.

Atmosfera całkowicie się rozluźniła, prawie zapomniałam, że rozmawiam ze swoimi idolami.

- Ale małpa! – roześmiał się Kuba, który próbował udawać obrażonego, ale nie wychodziło mu to za dobrze.

Po kilku minutach wrócił Dr. Maroń. Chłopacy mieli poćwiczyć jeszcze zagrywki i udać się do szatni.

- W sumie na dzisiaj to wszystko. Mam nadzieję, że widzimy się w środę i piątek?

Jak on mógł w ogóle zapytać! Nie chciałam stamtąd wychodzić, już odliczałam godziny do kolejnego spotkania z chłopakami. Mimo, że powinnam już opuścić salę i wracać do domu zostałam jeszcze chwilę, żeby poobserwować zagrywki. Kurek, Bartman i Jarosz rywalizowali ze sobą, każdy chciał zagrać lepiej, dalej, mocniej od poprzedniego.

- Patrz jak się popisują. – zaśmiał się Łukasz Żygadło, który usiadł obok mnie.

- Ćwiczą.

Łukasz był bardzo ciekawski, chciał wszystko wiedzieć. Skąd jestem , co lubię robić, czy uprawiam jakiś sport… Gradobicie pytań. Ucieszył się, kiedy wspomniałam o siatkówce. Oczywiście zaznaczyłam, że gram rzadko i, że to tzw. ‘liga podwórkowa’ ale i tak był zadowolony.

- Panowie! Wiecie, że Aneta gra w siatkówkę?

Wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę.

- Na boisko! Migiem! – wskazał miejsce palcem Michał Winiarski.

- Protestuję. Nie umiem grać.

- Się okaże.

- Poważnie. Poza tym nie mogę grać w takim stroju.- moje argumenty do nich nie przemawiały. – I chyba muszę już iść.

Ruciak i Kubiak już ruszyli w moją stronę, a reszta drużyny zaczęła głośno krzyczeć „Aneta” dzieląc moje imię na sylaby. Po kilku minutach dyskusji doszliśmy do kompromisu – przy kolejnej wizycie mam być gotowa do gry w siatkówkę. Obiecałam, że z nimi zagram, jeśli Dr. Maroń i trener się zgodzą. Pożegnałam się z chłopakami i wyszłam na korytarz. Wyjęłam telefon z torby. Godzina dziewiętnasta trzydzieści dwa, jedna nowa wiadomość. Nie musiałam otwierać smsa, żeby wiedzieć od kogo jest. Postanowiłam utrwalić sobie plan budynku, żeby nie chodzić z mapką, więc poszłam rozejrzeć się tu i ówdzie. W korytarzu naprzeciw sali nr. 6 wisiało pełno zdjęć reprezentacji. Na samym końcu stał kartonowy Sebastian Świderski trzymający w ręku szklankę mleka. Chyba każdy słyszał o kampanii pod hasłem „Pij mleko, będziesz wielki.”. Obok Sebastiana stał automat z przekąskami i napojami. Wrzuciłam dwa złote i wybrałam wodę gazowaną. Czekałam chwilę, ale automat milczał. Wcisnęłam przycisk drugi raz – nadal nic. Nagle ni stąd ni zowąd rozległ się potężny huk, maszyna zatrząsnęła się.

- Inaczej nie da rady. – powiedział Bartman, który pojawił się obok.

- Słucham?

- Musisz przywalić, inaczej nie da rady.

- Dzięki, zapamiętam.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. XXI wiek, polska reprezentacja jest jedną z najlepszych na świecie a to piłkarze dostają stadiony, inne obiekty i dofinansowania. Wzięłam wodę i ruszyłam w  stronę wyjścia.

- Więc… widzimy się jutro? – Zbyszek dobiegł go mnie.

- Widzimy się w środę. Pracuję tutaj trzy razy w tygodniu.

- Myśleliśmy, że będziesz codziennie. – wyraz jego twarzy gwałtownie się zmienił.- Chłopacy już się szykowali na jutro, myśleli, że zagrasz.

- Zagramy, obiecałam. – uśmiechnęłam się. -  Myślałam, że wiecie o tym, że pracuję w poniedziałki, środy i piątki.

- Łukasz wspomniał, że najczęściej grasz na wystawie.

Potwierdziłam.

- Muszę Cię porwać do drużyny w środę. Kto wie, może wystawiasz lepiej niż Guma? – Zibi znowu puścił mi oczko.

Nogi prawie się pode mną ugięły. Stwierdziłam, że do Pawła mi jeszcze brakuje, i to sporo.

- Bartman! Trener na Ciebie czeka w szatni! – wrzasnął Piotr z jednym butem na nodze i nieubraną bluzką w ręce. Najwyraźniej został wysłany na poszukiwania atakującego.

- Idź, zaraz przyjdę.

Piotr znacząco uniósł brwi widząc z kim rozmawia Zbyszek i zadowolony ruszył do szatni. Byliśmy tuż przy wyjściu.

- Do środy. – pomachałam Bartmanowi wyszłam na zewnątrz.

- Czekaj! – usłyszałam Zbyszka, który wybiegł za mną.

Zatrzymałam się i odwróciłam w stronę gracza. Nie wiedziałam o co chodzi, on sam chyba też nie.

- Do zobaczenia.  – rzucił i wszedł do budynku.

Ruszyłam w stronę parkingu, odpaliłam auto i ruszyłam w drogę do domu.

36 komentarzy:

  1. Hahah! Jesteś genialna! :) Niesamowicie ciekawy i zabawny rozdział :) Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie ;) Kolejny rozdział prawdopodobnie jutro, zapraszam. ^^

      Usuń
  2. Super się zaczyna! Oczywiście zamiast się uczyć chemii wole czytać :) Czekam na kolejny rozdział i fajnie, że masz reklamę na Igłą szyte bo na prawdę warto !
    Vivianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie to samo. Zamiast uczyć się na chemię piszę kolejny rozdział. ;) Masz rację, reklama sporo daje, jestem za nią bardzo wdzięczna. ;)

      Usuń
  3. Ale wciagające, i aż mordka zaczeła mi się cieszyć. ;DD
    Zajebiscie piszesz.; DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz tak wspaniale! Założyłam Ci fan page na facebook'u, mam nadzieję, że się nie gniewasz i oczywiście jeśli tylko chcesz przekażę go w Twoje prowadzenie, nawet byłoby lepiej, bo fani dowiadywaliby się o rozdziałach w odpowiednim czasie :D Jeśli nie chcesz, oczywiście będę się nim zajmować :) Czekam na kolejny rozdział :D
    Zapraszam wszystkich do polubienia! http://www.facebook.com/pages/Kiedy-marzenia-staj%C4%85-si%C4%99-rzeczywisto%C5%9Bci%C4%85/125061987643046

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;O O kurczę, nie spodziewałam się, prowadzę bloga dopiero od dwóch dni a tu już fan page! ;) Oczywiście, że się nie gniewam, ale prowadzenie strony wolałabym pozostawić Tobie, będziesz o niebo lepszą administratorką. Jeszcze raz dziękuję bardzo! Jutro powinna pojawić się nowa notka. ;)

      Usuń
  5. Suuper :) zaczyna sie naprawde interesująco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, zapraszam jutro, na kolejną część historii. ;)

      Usuń
  6. haha smieszny ten blog;d tzn bardzo fajny ale jego forma mi sie podoba;d Odwiedze jutro a nawet juz dzisiaj;P Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. ;) Dzisiaj wieczorem pojawi się nowy wpis. ^^

      Usuń
  7. genialnie sie zapowiada :D ciekawie piszesz :) czekam na kolejną część :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. ;) Kolejna część już dziś wieczorem!

      Usuń
  8. czekam na ciąg dalszy!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Ciąg dalszy pojawi się na blogu już dzisiaj.

      Usuń
  9. swietnie, bardzo mi sie podoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, cieszę się, że Ci się podoba ;)

      Usuń
  10. Bardzo, Bardzo Mi się podoba!
    Jutro na pewno tu zajrzę ! ; ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba. ;) Zapraszam już dziś, wieczorem nowa część. ;)

      Usuń
  11. Jaaacie...czekam na kolejny rozdział, jestem ciekawa jak ta gra w siatkę pójdzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział już dziś wieczorem, zapraszam. ;)

      Usuń
  12. Wow ! Super rozdział czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział powinien pojawić się za jakąś godzinę, zapraszam. ;)

      Usuń
  13. no no no dawaj czekam na wiecej zapowiada sie super :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahaha :D z Jaroszem najlepsze ;D świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tekst przypadł Ci do gustu. ;)

      Btw. Twój blog jest rewelacyjny, czekam z niecierpliwościąn na kolejne wpisy ^^

      Usuń
  15. Jeśli możesz, to pod kolejnym rozdziałem dopisz, że wszystkich fanów zapraszasz do polubienia historii Anety na facebook'u pod tym linkiem http://www.facebook.com/pages/Kiedy-marzenia-staj%C4%85-si%C4%99-rzeczywisto%C5%9Bci%C4%85/125061987643046, (oczywiście jeśli nie byłby to problem) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział pojawi się za kilka minut. Link się pojawi w notce, dziękuję za przypomnienie ;)

      Usuń
  16. Swietne ! Tylko szkoda że aneta pracuje tylko w pon, śr i pt :-) podoba mi się ! Pozdrawiam i zapraszam do mnie na lekturke
    siostra-siatkarza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku dziewczyno już Ciebie pokochałam ! genialny rozdział i coś mi się zdaje że Zibiemu wpadła w oko Aneta ;D kurcze wciągnęłam się dopiero teraz znalazłam to opowiadanie i nie żałuje ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Cieszę się, że Ci się podoba. ;)

      Usuń
  18. Boooż, jesteś świetna, po prostu opisałaś wszystko, o czym przez cały czas marzę, tylko ja nie mam takiej magii słów, żeby to opisać :P

    OdpowiedzUsuń