piątek, 26 października 2012

XXV


Epizod XXIV.

Obudziłam się po siódmej. Poczułam zapach jedzenia, który przyprawił mnie o mdłości.

- Jak się czujesz? – zapytał podając mi śniadanie.

Na sam widok posiłku zrobiło mi się niedobrze.

- Chyba nie dam rady tego zjeść. – zasłoniłam ręką usta. – Nie powinieneś być na treningu?

- Wykręciłem się. Może powinnaś iść do lekarza?

- O nie. Nigdzie nie pójdę. – kategorycznie odmówiłam.

Cały poranek kręciłam się bez celu, mój żołądek nadal szwankował. Zbyszek martwił się o mnie, ale nie chciałam, żeby opuszczał przeze mnie treningi.

-  Muszę jechać. Zniknę tylko na dwie godziny i wracam, dobrze? – powiedział kończąc rozmowę telefoniczną. – Obiecuję, że wrócę przed dwunastą.

- Jedź na ten trening. Dam sobie radę. – uśmiechnęłam się lekko.

- Za dwie godziny wracam. – powiedział dokładnie wymawiając każde słowo.

Pocałował mnie i wyszedł. Pewnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Dokładnie przeszukałam szafki i szuflady.

- Gdzie to jest… - szepnęłam sama do siebie.

Po chwili znalazłam to czego szukałam, czyli sodę oczyszczoną i ocet. Wlałam do szklanki wodę, dodałam ocet i wsypałam sodę. Wszystko wymieszałam. Wzięłam naczynie z miksturą i poszłam do łazienki. Związałam włosy i wypiłam mieszankę ze szklanki. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Zadowolona wyszłam z toalety po kilku minutach. Czułam się znacznie lepiej. Byłam strasznie głodna, ale bałam się cokolwiek ruszyć. Po kilkudziesięciu minutach zdecydowałam się na szklankę wody i kromkę ciemnego chleba z ziarnami. Po posiłku rozłożyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Przełączałam z kanału na kanał nie mogąc znaleźć nic porządnego. Postanowiłam włączyć radio i wziąć się do pracy. Odpaliłam laptopa i zaczęłam nowe zlecenia.

- Wróciłem! – usłyszałam krzyk Zbyszka i trzask zamykanych drzwi.

Te kilka godzin minęło mi naprawdę szybko.

- Odkładaj to, natychmiast. – Bartman zabrał mojego laptopa i odłożył go na stolik.

Wyciągnęłam ręce w kierunku komputera, jednak Zibi mnie powstrzymywał.

- Przecież muszę pracować. – powiedziałam zirytowana.

ZB9 pokiwał przecząco głową i jeszcze bardziej odsunął laptopa. Pokazałam mu język i skrzyżowałam ręce na piersiach. Zbyszek uśmiechnął się szeroko.

- Widzę, że już lepiej.

- Zdecydowanie. – przyznałam szczerze. 

Kolejna próba zdobycia laptopa nie powiodła się.

- Jeśli do jutra Ci nie przejdzie to jedziemy do lekarza.
Skrzywiłam się. 

- Przecież jest lepiej.

Nie miałam zamiaru nigdzie jechać.

- Czy mamy tu pacjenta w potrzebie? – usłyszałam wrzask Krzyśka.

Do mieszkania wbiegł Ignaczak i Nowakowski.

- Kocyk jest, herbatka jest. Bartman się spisał. – zaśmiał się Krzysztof.

- Co Ci? – zapytał Piotrek siadając obok mnie.

- Zatrułam się czymś, nic poważnego. Jak Zuza? – zapytałam nie mogąc się powstrzymać.

Nowakowski uśmiechnął się szeroko.

- Było świetnie.  – powiedział. – Umówiliśmy się w weekend na kino.

Był zadowolony, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Cieszył mnie taki rozwój sytuacji.

- Pies na baby! – zaśmiał się Ignaczak obierając pomarańczę.

Zjadłam kilka kawałków owocu i przysłuchiwałam się relacji Nowakowskiego ze spotkania z Zuzią.

- Tylko ani słowa koleżance. – Bartman pomachał palcem przed moją twarzą.

- Przecież nic nie powiem. – wyszczerzyłam się.

Dwaj zawodnicy Resovii posiedzieli z nami do piętnastej i wyszli z mieszkania.

- Przepraszam, nie miałem pojęcia, że przyjdą. – powiedział nagle ZB9.

Machnęłam ręką uśmiechając się. Cieszyłam się, że ktoś mnie odwiedził. Po kilku godzinach siedzenia w domu postanowiłam wyjść na spacer. Świeże powietrze dobrze mi zrobiło, obeszliśmy ze Zbyszkiem pół Rzeszowa. W drodze powrotnej nie mogłam nie wejść do empiku. Nie byłam tam wieki. Kupiłam kilka albumów, które miałam zamiar przesłuchać po powrocie do mieszkania. Wróciliśmy tuż przed jedenastą.

- Nie kładziesz się? – zapytał zdzwiony.

- Później. – powiedziałam wyciągając płyty z torby.

- Powinnaś się położyć. – nalegał.

- Przesłucham połowę i przyjdę. – obiecałam.

Kiwnął głową i ruszył do łazienki. Wzięłam laptopa, ogromne słuchawki Bartmana i rozsiadłam się na kanapie. Włożyłam do odtwarzacza najnowszą płytę Red Hot Chili Peppers. Następna płyta nosiła tytuł ‘Into The Wild’ i została nagrana przez grupę Uriah Heep, na której koncercie kiedyś byłam. Krążek był zdecydowanie lepszy od płyty RHCP.  Zgodnie z obietnicą po przesłuchaniu dwóch ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam krótkie spodenki, T-shirt i poszłam do sypialni. Zbyszek już spał, więc podeszłam do łóżka na palcach nie chcąc go obudzić. Zasnęłam bardzo szybko.


Obudziłam się po czwartej nad ranem. Było mi cholernie gorąco. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Obmyłam twarz oblaną potem. Spojrzałam w lustro – wyglądałam strasznie. Wory pod oczami, blada twarz. Wyglądałam na zmęczoną życiem czterdziestolatkę, a nie studentkę na pierwszym roku. Nagle poczułam silne zawroty głowy i po raz kolejny silny ból żołądka. Wiedząc, że nie wytrzymam długo podbiegłam do toalety. Po raz kolejny zwróciłam zawartość żołądka, mimo, że praktycznie nic nie jadłam. Ból był nie do wytrzymania, przestałam nad sobą panować. Z oczu pociekły mi łzy. Usiadłam na podłodze, byłam wykończona.

- Aneta? – usłyszałam głos Bartmana.

Szybko wstałam z trudem łapiąc równowagę. Przytrzymałam się ściany.

- Wszystko okej? – spytał idąc korytarzem.

- Tak, wracaj do łóżka. – powiedziałam próbując panować nad swoim głosem.
Zbyszek zamiast pójść do sypialni przyspieszył kroku. Podeszłam do umywalki i kolejny raz obmyłam twarz.

- Wracaj, jutro masz trening. – powiedziałam nie podnosząc głowy znad umywalki.
ZB9 podszedł bliżej. Nie zamierzał kłaść się spać. Wytarłam twarz ręcznikiem i odłożyłam go na półkę.

- Dosyć tego. – powiedział, kiedy mnie zobaczył. – Ubieraj się, jedziemy do szpitala.

- To tylko zatrucie. – jęknęłam. – Nigdzie nie jadę.

Bartman złapał mnie za rękę nie pozwalając mi odejść.

- Nie interesuje mnie to. Obiecałem o Ciebie dbać.

- Komu obiecałeś? – zapytałam zdziwiona.

Próbowałam się wyrwać ale trzymał mnie w mocnym uścisku.

- Natalii. I słowa dotrzymam.

- Zjadłam coś nieświeżego, a Ty panikujesz. – powiedziałam spokojnie.

Pokręcił przecząco głową.

- Mi to na zatrucie nie wygląda.

- No tak, Zbigniew Bartman na lekarza się szkolił, nie sportowca. – odpowiedziałam poirytowana. – To zatrucie.

- A co jeśli nie? Jeśli to coś poważnego? – zapytał. – Co jeśli jesteś w ciąży?

Otworzyłam szeroko oczy.

- Nie jestem w ciąży. – wycedziłam zła przez zęby.

Miałam problemy z żołądkiem, chyba lepiej wiem co i jest. To na pewno nie ciąża. Byłam tego w stu procentach pewna.

- Cokolwiek to jest, musisz być zbadana. – powiedział spokojnie widząc, że jestem rozdrażniona.

- Nic nie muszę. Nigdzie nie pojadę.

Zbyszek w ogóle nie reagował na protesty.

- Albo się ubierzesz, albo zapakuję Cię do Audi w takim stanie. – uśmiechnął się lekko.

Głośno westchnęłam. Czy to możliwe, żebyśmy oboje byli aż tak uparci?

- Możemy chociaż poczekać do rana?

Bartman spojrzał na zegarek. Było kilka minut przed piątą.

- Za pół godziny masz być gotowa.

Weszłam pod prysznic i ubrałam się. Nadal nie czułam się lepiej.

- Żeby było jasne Panie Bartman, dzisiaj nie zrezygnujesz z treningu. – powiedziałam wsiadając do auta.

Machnął ręką ignorując moje słowa.

- Nie możesz opuszczać treningów. – powtórzyłam zirytowana.

- Ciebie nie mogę opuszczać. „W zdrowiu i chorobie”, nie? – uśmiechnął się cytując przysięgę małżeńską, której nigdy sobie nie składaliśmy.

- Jesteś niemożliwy. – uśmiechnęłam się. – Ale na trening i tak pojedziesz.

Kilka minut przed szóstą podjechaliśmy pod szpital. Pojawienie się Bartmana wywołało niemałą sensację wśród pielęgniarek, rozbawiło mnie to jak reagują na jego obecność.

- Pan Bartman? – zapytał doktor wychodzący z gabinetu odczytując nazwisko z karty.

Mocno ścisnęłam dłoń Zbyszka. Nie miałam najmniejszej ochoty tam wchodzić. 

________________________________________________________________________

Zbigniew Boniek prezesem PZPN! Czujecie nadchodzące zmiany na lepsze? :)

66 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Cieszę się, że Piotrkowi się układa :D
    Mam nadzieję, że Anecie nic poważnego nie dolega. I w sumie wolałabym, żeby to nie było dziecko, ale to już Twoja wizja i ja się nie wtrącam. :) I podoba mi się taki opiekuńczy Zbyszek ;d
    Pozdrawiam, VE.

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego te rozdziały nie są dłuższe :( tak miło sie czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;) Jutrzejszy jest trochę dłuższy. ;>

      Usuń
  3. Boże, co jest Anecie?! Kolejny odcinek dopiero jutro... ja nie wytrzymam! : oooo

    Boniek=zmiany=będzie lepiej! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram. Zbigniew to bardzo inteligenty człowiek, liczę na niego i trzymam za niego kciuki z całego serca. ;)

      Usuń
  4. Świetny rozdział. Miło, że Pitowi wszystko się układa. Wyobrażać go sobie tak zakochanego to wspaniała wizja :)) Fajnie, że chłopcy odwiedzili Antenę. Mimo wszystko też mam nadzieję, że to nei ciążą, ani też bardzo poważną choroba. Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg, pozdrawiam blueberrysmile :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Może w tym momencie jestem zachowam się bardzo egoistycznie i niemiło, ale mam nadzieję, że Aneta jest chora, nawet poważnie, ale błagam niech to nie będzie ciąża....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko Twoja opinia, nie ma w niej nic niemiłego i egoistycznego.

      Pozdrawiam. ;)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Nie mogę zdradzić ani słowa, epizody są napisane i czekają na swoje pięć minut. ;)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Tego nie wie nikt, oprócz mnie. ;) Nie mogę zdradzać takich szczegółów. ;>

      Usuń
  8. Genialny :3 Zapraszam do mnie! Nowy rozdział ! www.volleyball-dreams.blogspot.com :3
    GORĄCO POZDRAWIAM :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy mogłabyś mi napisać, czy wydaje Ci się ten blog sensowny? Warto go pisać dalej ? Bardzo mi na twojej opinii zależy. Liczę na szczerość :3 Z góry dzięki :3

      Usuń
    2. Masz już trochę wyświetleń, a Twój blog ma ciekawą fabułę. Pisz dalej. ;>

      Usuń
    3. Mam pytanie. Czy w dzisiejszym (27.09)epizodzie wyjaśni się stan Anety ? :)

      Usuń
    4. Nic nie mogę powiedzieć. ;) Jedyne co mogę zrobić to zaprosić na nowy epizod między osiemnastą a dziewiętnastą. :)

      Usuń
    5. Nawet bez zaproszenia wejdę na Twojego bloga :3

      Usuń
    6. Ale i tak dzięki za zaproszenie :3

      Usuń
  9. looo no to niezle sie porobilo ^^ az nie moge sie doczekac cholerniiie jutrzejszego! przez ciebie jutro na zajeciach bd myslala co jej jest zamiast skupic sie na nauce ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. jest szansa na kolejną część dziś ? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobre pytanie :) Ja bym bardzo chciała. Taki bonusowy epizod :3

      Usuń
    2. zajebisty pomysł ;D

      Usuń
    3. ja też jestem bardzo za! w koncu to piątek, uczcijmy to!:)
      G

      Usuń
    4. Przykro mi bardzo, ale nadal trzymam się twardo zasady : jeden epizod na jeden dzień. ;)

      Usuń
  11. Jaki kochany Zbyś <3 jeśli Aneta będzie w ciąży, to przysiegam, ze dostanie ode mnie po nosie :)
    p,
    G:)

    OdpowiedzUsuń
  12. to serio ciąża?! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się że wprowadzasz takie lekkie chwile grozy związane ze stanem Anety i takie zaciekawienie wśród czytelników :D Rozdział świetny tylko trochę krótki ;p A i świetnie że Boniek został prezesem PZPN myślę że to jest zdecydowany plus dla polskiej piłki nożnej;] Wreszcie odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku ;] A co do powyższych komentarzy to dowiemy się wszystkiego w swoim czasie w kolejnych epizodach i nie ma co się tak dopytywać bo nie będzie ciekawie jak nam autorka wszystko napisze ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;) Też tak uważam, Boniek to zmiana na lepsze. ;> Słusznie, wolę nie zdradzać szczegółów.

      Pozdrawiam ciepło. ;)

      Usuń
    2. Jak tam przygotowania do koncertu pozytywnie nakręcona ?:D

      Usuń
    3. Jasne! Cały czas nie mogę uwierzyć, że usłyszę ich na żywo. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy, moje największe marzenie wreszcie się spełni. :)

      Jeden bilet zamówiłam dziś, drugi kupię za tydzień. Również się wybierasz na ten koncert? ;)

      Usuń
    4. Niestety nie;/ za daleko i problem z transportem :D ale Ty oczywiście baw się dobrze i zdaj od razu po koncercie relacje bo bardzo ciekawa jestem także lubię ten zespół ;p

      Usuń
    5. Za daleko? Skąd jesteś? :)

      Dziękuję bardzo, na pewno będę! Cieszę się, że Depeche Mode ma mnóstwo fanów w Polsce. :)

      Usuń
    6. Moja przyjaciółka mieszka w Radomiu. :) Na pewno masz bliżej niż ja - jadę z Poznania. Pomyśl jeszcze o tym, szkoda przegapić takie wydarzenie. ;>

      Usuń
    7. Chyba jednak odpuszczę jak mówiłam problem z pojazdem i kasą ;p ale pocieszam się tym że Ty mi zdasz relacje ;p

      Usuń
    8. Przed komputerem sobie zaśpiewam Enjoy the Silence, Just Can't Get Enough i inne :D to nie to co na koncercie ale jakoś przeżyje :D

      Usuń
    9. Jasne, że zdam. ;) Już mam kilka zamówień telefonicznych. Na koncercie Guns N' Roses ciągle do kogoś zdzwoniłam, dzięki temu mam pełno nagrań z koncertu. :)

      Usuń
  14. Zibi jest słodki.
    No to zobaczymy następny rozdział. Pozdrawiam. :D
    ~Aśkaaa.

    OdpowiedzUsuń
  15. właśnie ja też cały dzień jutro na zajęciach bede myslała o Twoim opowiadaniu :D pochłonęło mnie bez reszty :D najlepsze jakie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ciekawe co lekarz im powie :D czekamy do jutra ! ;p
    zapraszam :

    http://kodeks-mikasa-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieję, że Pan Boniek zmieni coś w polskiej piłce i te zmiany wyjdą nam na lepsze :)
    A co do aktualnego Epizodu, dobry, czekam z niecierpliwością na rozwiązanie tej sytuacji i co powie lekarz :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mmm... Masz u mnie duży plus jesli chodzi o RHCP <33 To mój ulubiony zespół od jakis 4 lat ;* Owszem cieszymy się, że Boniek został prezesem PZPN ... Co będzie dalej to zobaczymy... czy będzie lepiej czy gorzej.^^ Rozdział super ;)) Bardzo ciekawy ;PP Czekam do jutra ;)) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, również ich lubię. ;) Gorzej już być nie może, Grzesiek zrujnował PZPN. Teraz będzie tylko lepiej.

      Pozdrawiam, do jutra. ;)

      Usuń
  19. Vesper, przyznaj. Uwielbiasz trzymać nas w niepewności!! Mam czekać jeszcze do jutra?!?! No nie!!
    Odwiedziny chłopaków - bardzo pozytywny akcent :) Piotr i Zuza - mam nadzieję, że będzie z nich udana para, że Piotr się zaangażuje :D Zapowiada się ciekawie :) I kolejny fajny akcent - muzyka. Sama słuchasz tych wykonawców, czy kreujesz zupełnie różną od siebie bohaterkę?
    miłego weekendu!!
    Malin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, uwielbiam. ;)

      Sama słucham takich wykonawców. Starsze zespoły mają "to coś". ;>

      Pozdrawiam, dziękuję i wzajemnie. ;)

      Usuń
  20. Jejku świetny rozdział jak i całe opowiadanie :) Masz talent do pisania Dziewczyno! :D Wczoraj zaczęłam czytać i nie mogłam się oderwać. :D Czytałam,czytałam i nie mogłam przestać. :) Skończyłam o 3:00 w nocy :D Warto było :D Boooskie opowiadanie :D Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) Pozdrawiam :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział, ale wciąż nic się nie wyjaśniło ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeeeejku! Uwielbiam czytać to, o czym napiszesz ! *.*

    Dzisiaj odwiedzam blog co 5 minut, bo czekam na moment, w którym dodasz kolejną część opowiadania. No nic :] pozostaje mi tylko uzbroić się w cierpliwość :)

    Ściskam mocno i gratuluję kreatywności! :]
    Mała

    OdpowiedzUsuń