sobota, 6 października 2012

V

Epizod IV.






Dziś czekała mnie głównie papierkowa robota. Doktor Maroń sięgnął po akta i kartoteki wszystkich sportowców trenującym na tym obiekcie. Opisywał mi objawy lub sytuację a ja musiałam powiedzieć co ktoś sobie zrobił lub czym to groziło. Po dwóch godzinach ciężkiej pracy Wiesiek zwolnił mnie do domu i przypomniał o wyjeździe we wtorek. Nadal nie miałam pojęcia gdzie mnie wywożą. Jedyne co musiałam zrobić przed wyjściem to zanieść chłopakom szczegóły dotyczące „wycieczki”. Kiedy ruszyłam do ich szatni kusiło mnie, żeby otworzyć chociaż jedną kopertę i zajrzeć, ale opanowałam się. Nie mój biznes, prywatna sprawa. W drodze do szatni chłopaków wstąpiłam do pokoju dla personelu po płaszcz i torbę. Po kilku minutach stanęłam pod drzwiami pokoju 25. Zapukałam, ale nikt mi nie odpowiedział. Weszłam do szatni i zastałam to co ostatnio. Porozrzucane ubrania, mokra podłoga, półnadzy siatkarze i para jak w saunie.

- No nareszcie panna nas zaszczyciła swoją obecnością. – rzucił z przekąsem Ziomek.

Przypominam panom, że ja mam praktyki u Dr. Maronia, a nie trenera. Dziś była sama papierkowa robota i teoria, nie miałam okazji do was wpaść.

- Nie no, jasne, jasne.

Już miałam odpowiedzieć, kiedy poczułam na sobie strumień lodowatej wody. Krzysiu Ignaczak wziął do ręki słuchawkę prysznicową, odkręcił kurek i wycelował w moją stronę. Rzuciłam rzeczy i zaatakowałam Igłę, który zaczął uciekać po całej szatni krzycząc jak dziecko i ukrył się w kabinie. Usiadłam spokojnie na ławce i poczekałam, aż mój oprawca sam wyjdzie z „bunkru”. W międzyczasie spod prysznica wyszedł Zbyszek, który nie mógł opanować śmiechu na mój widok. Byłam mokra od stóp do głów. Woda ciekła ze mnie strumieniami.

- Krzysztof bardzo źle znosi rozstania. – skomentował jak zawsze dobitnie kapitan reprezentacji.

- Miss mokrego podkoszulka! – zawołał Piotr Nowakowski.

- Piter, chodź się przytul. – rozłożyłam ramiona, z których nadal ciekła woda.

Teraz to Nowakowski zaczął przede mną uciekać. Całe szczęście, że koperty dla chłopaków mam w torbie. Doktor by mnie zabił, gdybym im tego nie doręczyła.

- Masz coś na przebranie? – zapytał Bartman, który właśnie wycierał się ręcznikiem.

Przeszukałam torbę i znalazłam tylko krótkie spodenki, w których grałam w środę.

- Rozbieraj się. – powiedział Zbyszek grzebiąc w swojej szafce.

- A-ne-ta! A-ne-ta! – część graczy zaczęła mi dopingować. 

Spojrzałam na nich z politowaniem. Wycisnęłam wodę z włosów i związałam je gumką. Zbyszek podszedł do mnie i zaczął mnie przebierać jak dziecko. Cała się trzęsłam z zimna. Zdjął moją bluzę i T-shirt, a później oddał mi swoją koszulkę. Do tego ubrałam spodenki a mokre rzeczy wrzuciłam do torby, wyjmując przedtem koperty. Rozdałam je chłopakom.

- Rachunek? – zapytał Kubiak i wyszczerzył zęby.

- Wytyczne i informacje dotyczące wtorkowego wyjazdu.

- Który jej powiedział!? – Igła wyszedł z ukrycia.

Krzysiu zaczął przesłuchiwać każdego siatkarza. Dał sobie spokój, kiedy wyjaśniłam, że naprawdę nic nie wiem.

- Wyjazd jest we wtorek. Kiedy zamierzacie mi powiedzieć gdzie jedziemy?

- We wtorek. – odpowiedzieli chórem.

- Dobra, nie to nie, ja uciekam. Miłego weekendu panowie.

Siatkarze również życzyli mi udanych dni wolnych. Ruszyłam w kierunku maszyny, z którą miałam ostatnio problem. Zamówiła, herbatę i tak jak się spodziewałam – zero reakcji. Kopnęłam lekko maszynę – nadal nic. Ostatnia próba – przywaliłam pięścią z całej siły w bok maszyny. Działa! Wzięłam gorący plastikowy kubeczek i ruszyłam do wyjścia. Po drodze spotkałam chłopaków, którzy również już opuszczali budynek. Jarosz cały czas się śmiał. Musiałam wyglądać naprawdę komicznie. Różowe spodenki, trampki, szary T-shirt Zbyszka, włosy związane w byle jakiego koczka i torba.

- A z tobą, to się później rozliczę za ten prysznic. – powiedziałam Ignaczakowi, który odskoczył z metr na mój widok.

Wyszłam ze Spodka i sięgnęłam po telefon. Wykręciłam numer do taksówkarza, który mnie tutaj przywiózł. Było ciemno i zimno. Ludzie mijający budynek patrzyli na mnie jak na idiotkę.

- Podwieźć cię? – zapytał Ruciak, który pierwszy wyszedł z obiektu sportowego.

- Dam sobie radę, dzięki.

Gracz oddalił się w kierunku parkingu. Usiadłam na zimnych, betonowych schodach i czekałam na kierowcę. Większość siatkarzy była już w drodze do domu. Po dwudziestu minutach pojawiła się zielona taksówka. Wsiadłam do auta i zignorowałam spojrzenie kierowcy. Były straszne korki, więc w domu byłam po dwudziestej pierwszej. Adam leżał na kanapie i nie odrywał wzorku od telewizora. Mama szykowała mu kolację. Przejrzyj na oczy kobieto, błagam. Nie chciałam zaczynać kolejnej kłótni, więc po prostu siedziałam cicho. Wzięłam pilota od tv i zmieniłam kanał na informacyjny. Obejrzałam pogodę i poszłam do siebie. Weekend jak weekend. Minął bardzo szybko. Głównie się uczyłam. Wzięłam się za materiał, który miałam przerabiać na wyjeździe. Wieczorem w niedzielę poszłam się spotkać z Kacprem, który odlatywał rano z Polski. Obiecaliśmy sobie jak najczęściej do siebie pisać. Postanowiłam sobie odpuścić szkołę w poniedziałek ze względu na wyjazd. Mama wyjechała z Adamem na trzy dni do Warszawy, więc w domu byłam sama. Spałam, kiedy usłyszałam dzwonek i walenie w drzwi. Zerwałam się z łóżka i otworzyłam drzwi.

- Dzień dobry. – Bartman wszedł pewnym krokiem do domu.

- Dobranoc. – poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na  łóżko. 

ZB9 wszedł do mojego pokoju i dokładnie go obejrzał. Zaczął się rozglądać i grzebać w moich szafkach i półkach.

- To ty? –zawołał i wybuchnął śmiechem. – Jaka słodka!

W rękach trzymał mój album ze zdjęciami. Fotografia przedstawiała mnie piętnaście lat temu. Na zdjęciu przytulałam się do maskotki dwukrotnie ode mnie większej. Chciałam wyrwać mu album ale i tak oglądał każde zdjęcie co chwilę wybuchając śmiechem. Odwróciłam się, przykryłam kołdrą i próbowałam spać.

- Wstawaj, idziemy na zakupy.

Nałożyłam poduszkę na głowę. Zibi położył się obok, zabrał poduszkę i odgarnął mi włosy z twarzy.

- Wstaniesz czy mam użyć siły?

Otworzyłam oczy i zobaczyłam Zbyszka nad sobą. Facet był zdolny do wszystkiego. Zepchnęłam go, zaczęłam dusić poduszką i uciekłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się, żeby nie paradować w piżamie. Po wyjściu z łazienki poczułam ładny zapach dochodzący z kuchni.

- Jedz. – Zibi podał mi talerz z jajecznicą. 

Nigdy nie jadałam takich śniadań, ale posiłek wyglądał tak apetycznie, że nie mogłam odmówić. Podałam mu drugi widelec i razem zjedliśmy całą porcję.

- Tak właściwie… to co ty tu robisz?

- Jak to co? Idziemy na zakupy, jutro wyjeżdżamy. – Bartman był wyraźnie podekscytowany.

- Ja nawet nie wiem gdzie jadę i co kupić.

- Od tego masz mnie. – Zbyszek dotknął palcem czubka mojego nosa. – Mieszkasz sama?

- Z mamą. Wyjechała na kilka dni do Warszawy.

- A ojciec?

- Nie istnieje.

Bartman przeprosił mnie za zaczęcie tematu, mimo, że w ogóle się za to nie gniewałam. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o wyjeździe. Nagle przypomniałam sobie o czymś.

- Właśnie! – zerwałam się i popędziłam do pokoju. 

Wróciłam z koszulką Zibiego, którą dostałam bo zamachu Ignaczaka na moją osobę. Bartman pomachał w powietrzu rękoma i powiedział, że mam ją zatrzymać. Nie sprzeciwiałam się, T-shirt był fantastyczny. Po godzinie byłam już w centrum handlowym z osobistym doradcą. Wszyscy klienci przyglądali się nam, niektórzy prosili o autograf, inni chcieli wspólne zdjęcie ze Zbyszkiem. Po trzech godzinach intensywnych zakupów usiedliśmy w kawiarni na najwyższym piętrze centrum handlowego. Po kilkunastu minutach zjawiło się dwóch wścibskich mężczyzn z aparatami fotograficznymi. Panowie co chwilę przerywali nam rozmowę i przeszkadzali. Zibi kulturalnie poprosił ich o odejście, ale nie podziałało, więc atakujący wziął mnie za rękę i wyprowadził z centrum handlowego. Był wyraźnie zdenerwowany. Wróciliśmy do mnie. Zbyszek położył się na kanapie i narzekał na dwóch napastników w centrum.

- Wiem, że jestem sportowcem i że to wszystko się łączy, ale cholera, czy ja nie zasługuję na minutę prywatności? – nie wdawałam się z nim w dyskusję, więc tylko przytakiwałam. 

Obejrzeliśmy razem jakiś durny serial śmiejąc się z każdego aktora i komentując każdą scenę. Telefon Zibiego się odezwał.

- U Anety. – odpowiedział z uśmiechem do słuchawki. 

Rozmawiał chyba z  Kubiakiem, ale nie byłam pewna. Kiwnęłam znacząco głową w stronę Zbyszka, żeby dowiedzieć się z kim rozmawia. Bartman podał mi telefon.

- No cześć, praktykantko!

Przywitałam się grzecznie z Dzikiem.

- Ty nam nie porywaj Zbyszka bo od pół godziny powinien być na zebraniu w Spodku.

Spojrzałam z wyrzutem na Bartmana.

- Za dwadzieścia minut będzie. – rozłączyłam się. – Kpisz sobie?

- Zwykłe spotkanie, jedno z wielu. Pewnie wyjazd omawiają.

- Wypad! – rzuciłam w Zibiego poduszką śmiejąc się.

- Czy ty mnie wypraszasz? – próbował udawać oburzonego, ale uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Potwierdziłam spychając go z kanapy.

- Jeśli za dwadzieścia minut cię tam nie będzie, to ja nigdzie nie jadę. Nie możesz zaniedbywać takich rzeczy.

Popatrzył na mnie przez dłuższą chwilę tak jak gdyby się zamyślił. 

- Doktor Maroń zadzwoni, ale wstępnie powiem, że spotykamy się jutro o czwartej rano przed ośrodkiem.

Jęknęłam. Czwarta rano? Dokąd my jedziemy? Zbyszek wyszedł z mieszkania a ja zamknęłam drzwi i ruszyłam zacząć się pakować. Zanim doszłam do swojego pokoju usłyszałam trzaśnięcie i otwarcie drzwi.

- Zapomniałeś czegoś? – zapytałam krzycząc z pokoju. 

Cisza. Wyszłam na korytarz. Zbyszek podszedł do mnie, przycisnął mnie do ściany i pocałował. Najpierw delikatnie, potem trochę mocniej. Oszołomiona odwzajemniłam pocałunek. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Bartman tego chyba też nie planował. Uśmiechnął się.

- Do jutra. – powiedział i wyszedł z mieszkania.

Stałam przy ścianie jeszcze kilka minut analizując całe zdarzenie. Nagle usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Dzwoniła mama zapytać jak sobie radzę i czy jestem uszykowana na wyjazd. Jutro miała jakieś ważne spotkanie, które miało po części decydować o tym, co dalej z Adamem. Życzyłam jej powodzenia, rozłączyłam się i wróciłam do pakowania. Nie mogłam się doczekać jutra, nawet, jeśli musiałam nastawić budzik na trzecią. Cały czas zastanawiałam się, czy Zbyszek dotarł na zebrania. Jak powiedział mi później Dziku, Bartman zdążył na ostatnie dwadzieścia minut spotkania. Wieczorem byłam wolna, więc postanowiłam zaprosić Zośkę. Nie rozmawiałam z nią od kilku dni, a  chciałam się pożegnać przed wyjazdem. Dwadzieścia po ósmej Zocha pojawiła się w mieszkaniu z kilkoma filmami i pełną torbą słodyczy. Zorganizowałyśmy sobie mały babski wieczór. Oczywiście głównym tematem byli siatkarze i mój wyjazd.

-Ty coś przede mną ukrywasz. – stwierdziła niespodziewanie Zocha.

- Naprawdę nie wiem gdzie jadę. Mam być o czwartej rano w Spodku. Wracam w sobotę. Tyle wiem.

Zośka nie do końca zaakceptowała moje wytłumaczenie, ale nie interesowało mnie to. Przecież byłam szczera. Seans skończył się przed pierwszą w nocy. Pożegnałam się z Zochą i zabrałam za sprzątanie mieszkania. Po ogarnięciu domu poszłam wziąć prysznic. Spędziłam w łazience więcej czasu niż zazwyczaj, przetestowałam wszystkie możliwe kremy, balsamy i inne tego typu rzeczy. Po wyjściu z łazienki zegar wiszący w kuchni wskazywał drugą czternaście. Stwierdziłam, że nie ma sensu się kłaść, więc zrobiłam sobie kawę i odpaliłam laptopa. Z nudów wyczyściłam cały pulpit i zrobiłam generalny porządek na dysku. O trzeciej ubrałam się, uszykowałam do wyjścia i zadzwoniłam po taksówkę. Planowałam jechać autobusem, ale musiałabym jechać tym o drugiej pięćdziesiąt trzy. Byłabym na miejscu o wiele za wcześnie. Napisałam dla mamy wiadomość, którą zostawiłam na stole w salonie. Wzięłam walizkę, wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i usiadłam na schodach czekając na taksówkę. Po kilku minutach pojawiło się auto. Uczynny kierowca pomógł mi ze sporo ważącą walizką i odjechaliśmy w stronę Katowic.

49 komentarzy:

  1. Genialny! Jestem ciekawa gdzież oni się wybierają. Scena ze Zbyszkiem mnie zaskoczyła, ale nie jakoś bardzo, bo czułam, że między nimi będzie coś więcej, niż przyjaźń :) Uwielbiam Igłę za szalone pomysły ( i tutaj i w realnym życiu ) ale czekam na zemstę Anety!
    Czekam z wielką niecierpliwością na następny :D
    Vivianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i zapraszam na kolejną część jutro ;)

      Usuń
  2. Jest świetny! :) Czytałam już kilka historii, w których główną rolę grał Zibi, ale ten "Twój" najbardziej mi się podoba, tzn to w jaki sposób go stworzyłaś, nie na stereotypach, a tak jak sama sobie go wyobrażasz! No i fajnie, że już coś się zaczyna dziać między nim a Anetą :) Czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, Zibi oparty jest tylko na moich wyobrażeniach. ;) Wspomniałaś o stereotypach dotyczących jego osoby. Cholera, ja żadnych nie znam. ;o Są jakieś?

      Kolejny rozdział tradycyjnie jutro, zapraszam. ;)

      Usuń
    2. Głównie to, ze niby taki womanizer :)

      Usuń
    3. To że przystojny, nie znaczy, że womanizer. ;) A nawet jeśli, to myślę, że Joanna go wyszkoli. ;P

      Usuń
    4. I zapomniałam dodać, że zazwyczaj w takich historiach jest jakby trochę 'przygłupi', jakby mu brakowało piątej klepki, obrażalski kiedy kobieta mu się opiera, no i głównie to taki łamacz kobiecych serc... :)

      Usuń
    5. Mój będzie takim oryginałem, można powiedzieć. ;)

      Usuń
  3. Bardzo Mi się podoba! Czyta się lekko i bardzo przyjemnie ;)
    Nie mogę się doczekać nowego rozdziału ; ))

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, fajnie, ciekawi mnie to gdzie siatkarze zabierają Anetexd
    Zapraszam do mnie na prolog i rozdizal1:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. ;) Zapraszam jutro na kolejny rozdział. ;3

      Usuń
  5. Nie no, coś cudownego! Nie mogę doczekać się kolejnego epizodu ;) *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejciu! Mega mega! A siatkarze to są cudoooownii. Chciałabym mieć takiego osobistego Zbyszka Bartmana:D I takich kolegów jak Igła, Ziomek czy Dziku.
    Bardzo fajnie napisane tak w ogóle ;)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurczę, nie mogę się doczekać kiedy się w końcu dowiem gdzie ją wywożą :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastycznie kreujesz postacie siatkarzy :) Są zabawni, ale nie 'głupawi', ogólnie sprawiają takie realistyczne wrażenie, mam wrażenie, że to się dzieje naprawdę i wraz z końcem rozdziału wracam do rzeczywistości, jednak cały czas z uśmiechem od ucha do ucha na twarzy :) Uwielbiam to! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial! Kiedy to bedzie ? ;D Fantastycznie piszesz, Kazde zdanie zacheca coraz bardziej do dalszego Czytania, super! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jutro, zapraszam. ;) Dziękuję bardzo za miłe słowa. <3

      Usuń
  10. czekam na następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. masz swietny styl pisania, uwielbiam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. ;) Chyba muszę podziękować wszystkim moim nauczycielom języka polskiego. ^^

      Usuń
  12. Jest! Wiedziałam :) Oj Vesper podkręcasz atmosferę ;D Epizod genialny tak jak pozostałe. Hm...wybacz, że pisze tak nie składnie, ale jestem w takiej euforii, że nie potrafię zebrać słów. Sposób w jaki pokazałaś siatkarzy, czyni Twój blog naprawdę wyjątkowym :)) Dla mnie są tu jak moi znajomi, jakbym znała ich osobiście, jakbym była ich częścią... coś naprawdę fantastycznego. A co do dzisiejszego epizodu, ajć ten Igła, mam nadzieję, że zemsta Anety będzie "słodka" :P Scena pocałunku...jejciu...genialna, taka niby prosta, ale z elementem zaskoczenia. Chyba się w tym zakochałam hehe ;) Czytam kilka tego typu historyjek, ale póki co to Twoja bije tamte na głowę. Brawo! Pozdrawiam blueberrysmile :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. ;) Ty jesteś w euforii kiedy czytasz epizod, ja, kiedy czytam komentarze. Takie słowa wiele dla mnie znaczą. ;) Pozdrawiam.

      Usuń
  13. Genialne !!! uwielbiam to <33 Tak lekko się to czyta, że chciałoby się więcej i więcej ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. Baardzo mi się podoba:) za każdym razem mam ochotę przeczytać już kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba jeden z lepszych blogów, które czytałam . Nie tylko fabuła, ale przede wszystkim styl pisania . Życzę weny i jak najszybciej dodanego rozdziału, bo już się nie mogę doczekać kontynuacji historii Zbyszka i Anety ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, takie słowa wiele dla mnie znaczą. ;) Kontynuacja już dziś wieczorem. ^^

      Usuń
  17. Kobieto błagam Cie napisz co będzie dalej, bo nie wytrzymam juz ^^

    jestes GENIALNA!!

    to jest naprawdę dobre ;) pozdrawiam cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Epizod jest już gotowy, wrzucę go ok. 18-19. ;)

      Dziękuję bardzo, pozdrawiam. <3

      Usuń
    2. Vesper, wrzuć go teraz! Błagam! :)

      Usuń
    3. Ten wyżej dobrze gada, polać mu! :)

      Usuń
    4. Uwielbiam was, ale wolałabym wrzucać posty regularnie, o tej samej porze, żeby czytelnicy wiedzieli kiedy mniej więcej się spodziewać nowej części. ;)

      Teraz uciekam na spacer, bo pogoda jest przepiękna. Do zobaczenia wieczorem. <3

      Usuń
  18. Świetny, blog. Zaje*****, zapraszam do siebie na nowy rozdział http://www.walczabywygrac.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  19. trafiłam do Ciebie przypadkowo, ale bardzo się z tego cieszę ! czytam wszystko jednym tchem z wieeelkim bananem na twarzy ! świetna historia i WIELKI plus za regularne i częste dodawanie ! - nic mnie tak nie dobija jak czekanie na następny rozdział tydzień ...
    dobrze, że u Ciebie jest inaczej ! pozdrawiam i gratuluję ! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. chyba sie nie doczekam do tej 19 :D

    OdpowiedzUsuń
  21. cudo! ciekawi mnie ten wyjazd! a ten pocałunek...
    chcę jeszcze! i jeszcze a poza tym
    na bełchatowskie-szczescie.blogspot.pl pojawił się nowy rozdział, zapraszam ; ) nawiedzona wiedzma

    OdpowiedzUsuń