Epizod XXV.
Lekarz,
który mnie przyjął wyglądał na co najmniej sześćdziesiąt lat. Na nosie miał
wielkie okulary. Ze skupieniem przyglądał się karcie. Po chwili przeniósł wzrok
na Zbyszka i na mnie.
-
Jak się czujemy? – zapytał z uśmiechem.
-
Nie wiem jak pan, ale ja niezbyt dobrze. – odpowiedziałam krótko.
Doktor
westchnął i ponownie przejrzał kartę. Podałam mu kilka objawów i zapewniłam, że
to tylko zatrucie. Zbyszek, który do tej pory się nie odzywał zabrał głos.
-
Myślę, że lepiej to sprawdzić.
-
Wykonamy wszystkie potrzebne badania. – powiedział spokojnie doktor.
-
Ile to wszystko potrwa? – zapytałam nie mając najmniejszej ochoty tam zostawać.
-
Pobierzemy krew, zbadamy próbki…
-
Niech pan nie kończy. – skrzywiłam się.
Ustaliliśmy,
że zostanę kilka godzin na badaniach, a jutro wrócę po wyniki.
-
Jedź na trening. – powiedziałam po wyjściu z gabinetu.
-
Nigdzie nie jadę. – odpowiedział stanowczo.
-
Zbyszek, to tylko głupie pobieranie krwi. Nie zemdleję. – zaśmiałam się. –
Jedź, bo zadzwonię po Krzyśka i Piotra.
-
Dzwoń. – machnął ręką. – Będą kazali mi zostać.
-
Zadzwonię do trenera. – wyszczerzyłam się.
Bartman
uniósł brew przyglądając się mi.
-
Taki był Twój plan? Pozbyć się mnie zostawiając taką kalekę w szpitalu? – zapytałam
śmiejąc się.
To
dziwne, ale porównując obecny stan z tym sprzed kilku godzin mogłam śmiało
powiedzieć, że jest lepiej.
-
Nie prawda. – zaśmiał się i przytulił mnie mocno.
-
Zbyszek, proszę Cię, jedź na ten trening. – powiedziałam nie odrywając się od
niego.
Bartman
zamyślił się rozważając każdy możliwy plan wydarzeń.
-
Obiecuję, że jeśli cokolwiek będzie nie tak to zadzwonię.
-
Na pewno? – zapytał patrząc mi prosto w oczy.
Kiwnęłam
twierdząco głową i pocałowałam go.
-
Pani Bartman? – krzyknęła pielęgniarka wychodząca z gabinetu.
-
Pani Bartman? – zapytałam zdziwiona.
-
Tak będzie szybciej. – wyszczerzył się, pocałował mnie w czoło i ruszył w
stronę wyjścia.
Racja.
Gdyby nie to, że jestem ze Zbyszkiem musiałabym czekać tak jak każdy inny
pacjent. Chciałam wyjść jak najszybciej ze szpitala, jednak nie odpowiadał mi fakt,
że jestem traktowana lepiej od innych. Na poczekalni, przed gabinetem w którym
miałam mieć pobraną krew czekały trzy inne osoby. Kobieta z dzieckiem i starszy
mężczyzna.
-
Poczekam. – powiedziałam.
-
Pan doktor kazał pobrać pani krew. – odpowiedziała znudzona pielęgniarka.
Nie
dziwiło mnie jej zachowanie. Tyle lat nauki i ciężkiej pracy, żeby kilkanaście
razy dziennie pobierać krew.
-
Poczekam. – powtórzyłam. – Oni byli tu przede mną i mają pierwszeństwo.
Kobieta
w białym fartuchu zmierzyła mnie wzrokiem i zaprosiła kobietę z dzieckiem do
gabinetu. Usiadłam na czarnym krzesełku naprzeciwko staruszka. Nie wyglądał za
dobrze.
-
Taka młoda w takim miejscu? – zapytał zagadując mnie.
Uwielbiałam
takich ludzi. Starych, znudzonych, chętnych do rozmowy.
-
Nic poważnego, zwykłe badanie krwi.
-
Moja wnuczka uwielbia Twojego lubego. – powiedział staruszek uśmiechając się. - Kibicowałem mu na Igrzyskach.
-
Niech ją pan pozdrowi. – również się uśmiechnęłam. – Też na pobieranie
krwi?
Mężczyzna
kiwnął głową i wytarł nos chusteczką.
-
U Pana coś nie tak z wątrobą. – powiedziałam przyglądając mu się uważnie.
Białka
jego oczu miały lekko żółtawy kolor.
-
Od zawsze. – westchnął. – Kiedyś żona o mnie dbała, teraz zostałem sam.
Zamilkłam
obserwując go. Też taka będę za sześćdziesiąt lat? Niedołężna, sama,
schorowana? Też będę spędzała pół dnia w szpitalu a pół w kościele? Z rozważań
wyrwał mnie trzask zamykanych drzwi. Z gabinetu wyszło rozwrzeszczane płaczące
dziecko. Zacisnęłam rękę w pięść próbując nie zwracać uwagi na pisk kilkulatka.
Pielęgniarka wychodząca z pokoju spojrzała na mnie i na staruszka. Wskazałam
palcem na mężczyznę.
-
Zapraszam, panie Gajewski.
Staruszek
z trudem wstał z krzesła i ruszył w stronę drzwi. Zostałam sama. Mimo, że
płaczący dzieciak był piętro niżej nadal słyszałam jego wrzask.
-
To tylko igła do cholery… - powiedziałam sama do siebie.
Po
kilkunastu minutach pan Gajewski wyszedł z gabinetu.
-
Do widzenia Pani. – uśmiechnął się mijając mnie na korytarzu.
-
Do zobaczenia. – odpowiedziałam i weszłam do pokoju, w którym czekała na mnie
pielęgniarka.
Podciągnęłam
rękaw bluzki i w skupieniu czekałam na pobieranie krwi.
-
Może pani odwrócić głowę – powiedziała, kiedy do mnie podeszła.
Nie
odwracałam wzroku, uwielbiałam patrzeć na strzykawkę wypełniającą się krwią. Po
pobraniu krwi przyłożyłam wacik do miejsca wkłucia i opuściłam rękaw.
Pielęgniarka podała mi dwa kubeczki.
-
To jest upokarzające… - powiedziałam.
Wzięłam
je i ruszyłam do łazienki.
-
To wszystko? – zapytałam, kiedy wróciłam do gabinetu.
-
Jeszcze tylko ciśnienie i jest pani wolna.
Nie
miałam pojęcia po co było to badanie, ale nie wdawałam się w dyskusję. Po
badaniu wyszłam z gabinetu i ruszyłam w stronę wyjścia. Napisałam wiadomość do
Zbyszka, informującą go, że wychodzę ze szpitala.
„
Przyjechać po Ciebie?” – odpowiedź nadeszła błyskawicznie.
Odpisałam,
że wezmę taksówkę i tak też zrobiłam. Auto pojawiło się po kilkunastu minutach.
Podałam adres i ruszyłam w drogę do domu. Po piętnastu minutach byłam na
miejscu. Zapłaciłam kierowcy i weszłam do mieszkania. Byłam cholernie głodna,
więc zdecydowałam się na gofry z cukrem pudrem w nadziei, że mi nie zaszkodzą.
Zjadłam dwie sztuki, przebrałam się i zaczęłam sprzątać. Łazienka wyglądała
tragicznie, więc od niej zaczęłam. Po godzinie szorowania wyglądała jak nowa.
Przed szesnastą całe mieszkanie lśniło.
-
Nie potrafisz siedzieć i odpoczywać, prawda? – spytał Bartman widząc
posprzątaną przestrzeń.
Uśmiechnęłam
się i weszłam do kuchni.
-
Głodny?
-
Pewnie. – odpowiedział szybko. – Jak badania?
Po
chwili był w kuchni.
-
W porządku. Wszystko dostarczyłam, mam wrócić po wyniki o dziesiątej.
Zrobiłam
jedną porcję spaghetti.
-
Nie jesz? – zapytał biorąc talerz zjedzeniem.
-
Wolę nie ryzykować. – chwyciłam się za brzuch. – Jadłam już.
Bartman
szybko pochłaniał jedzenie dopytując o szczegóły badań.
-
Nie robili żadnych problemów?
-
Właściwie tylko jeden, ale dałam sobie radę. – uśmiechnęłam się.
Opowiedziałam
mu o sytuacji na korytarzu i przyznał mi rację.
-
Nie chcę być traktowana inaczej. – powiedziałam kończąc temat moich badań. –
Jak trening?
-
Tak jakoś… - zamilkł. – Nie mogłem się skupić przez ten szpital, denerwowałem
się.
Zignorowałam
to i zapytałam co u innych zawodników.
-
Krzysiek i Piotrek się martwią.
-
Powiedziałeś im o badaniach? – jęknęłam.
-
Musiałem komuś powiedzieć. – stwierdził przytulając mnie.
Wieczorem
oglądaliśmy jakiś film z Douglasem na TVN. Wciąż mnie mdliło, więc wypiłam
kubek zielonej herbaty i położyłam się wcześniej.
-
Na którą jutro? – zapytałam Bartmana kiedy przyszedł do sypialni.
-
Jest pierwsza a Ty jeszcze nie śpisz. – powiedział karcąco.
Denerwowałam
się. Byłam pewna, że to zatrucie, jednak cały czas rozważałam wszystkie inne
opcje.
-
Będzie okej. – szepnął przytulając się do mnie.
-
Wiem, że będzie. – powiedziałam bez przekonania.
Zbyszek
pocałował mnie i przykrył dokładnie kołdrą. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy.
Obudziło
mnie pikanie budzika. Była dziewiąta rano.
-
Chyba rozmawialiśmy o Twoim opuszczaniu treningów. – powiedziałam widząc
Bartmana w łóżku.
-
Mam urlop.- odpowiedział uśmiechając się.
Westchnęłam
i odrzuciłam pościel na bok. Wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam nam
śniadanie. Zbyszek zjadł tosty, ja
szklankę jogurtu naturalnego.
-
Jak Cię wyleczymy idziemy na obiad do Maca. – stwierdził. – Sama skóra i kości.
Miał
rację. Przez wymioty i „dietę” zgubiłam kilka kilogramów. Zdecydowanie wolałam
siebie z przed kilku tygodni. Cały czas byłam blada, a momentami wręcz
sina.
Po śniadaniu wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do szpitala. Na miejscu byliśmy
o dziesiątej czterdzieści.
-
O, są już państwo. – powiedział doktor
kiedy szliśmy korytarzem w stronę jego gabinetu. – Wyniku już są, proszę
iść pod dwieście trzy.
Po
chwili staliśmy przed wskazanym pokojem czekając na doktora. Wpuścił nas do gabinetu
i usiadł w swoim fotelu.
-
Mogę? – zapytał wskazując na Bartmana.
-
Jasne. – odpowiedziałam szybko.
Nie
zamierzałam niczego ukrywać przed Zbyszkiem, chciałam, żeby tam był. ZB9 mocno
ścisnął moją dłoń. Czekałam, aż lekarz w końcu się odezwie.
-
Pani Aneto… - zaczął urywając zdanie.
Spojrzałam
na niego zdezorientowana.
-
Nie jest dobrze. – dokończył.
________________________________________________________________________
no nie! kolejna doba zastanawiania się co jej jest! tak się nie robi! xd
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. ;)
UsuńClaudia ma racje ;) fochne sie za to bo nie zdążę teraz przeczytac i będę musiała czekać do wieczora :)
UsuńUwielbiam Twojego bloga. Powiem ci ,że to jest najlepsze siatkarskie opowiadanie jakie czytałam, w żadnym momencie nie ma tzw. 'hotkowania', ta historia wydaje się taka autentyczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :>
Dziękuję bardzo, pozdrawiam ciepło. ;>
UsuńEj no weź ! Ja mam czekać 24h na kolejny epizod?! :) Proszę w takim razie opisz streszczenie :D Ja nie wytrzymam ! :) Znowu ta niepewność ;D Genialne jak zawsze :3
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, nic nie powiem. ;) Nie chcę psuć niespodzianki. Pozdrawiam. :)
UsuńSzkooda :"( Ale i tak czekam z niecierpliwością :3
Usuń;)
UsuńDlaczego Ty mi to robisz?:D
OdpowiedzUsuńleże od czwartku cały dzień w domu, z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i urywasz go w najlepszym momencie :D
Nie bawię się tak :P
Olka
Przepraszam. ;>
UsuńWybaczam Ci :P
Usuńwszystko Ci wybaczę :D
Olka
już się nie mogę doczekać dzisiejszego epizodu :)
UsuńOlka ( od dziś podpisuje się Hiena )
ja zawału dostanę przez Ciebie niedługo ;p
OdpowiedzUsuńczytam, czytam, czytam, cholernie się denerwuję co ejst Anecie a Ty przerywasz ;)
Przepraszam. ;D
Usuńspoko, wybaczam :D
UsuńDziękuję. ;)
UsuńJa się tak nie bawię, ja chcę już wiedzieć :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak mimo wszystko nie jest tak źle i bardzo chora nie jest. I chcę takiego opiekuńczego pana Bartmana :D
VE.
;)
Usuńbłagam napisz cos jeszcze dzisiaj , nie trzymaj nas w niepewności ! Proszę.
OdpowiedzUsuńJa nie wyłączam Worda, cały czas piszę. ;) Jutro pojawi się kolejny epizod. ;>
UsuńCzy mi się wydaje, czy ty nie lubisz Rzeszowa?
OdpowiedzUsuńDlaczego tak uważasz? :)
UsuńTak jakoś dziwnie go opisujesz.
UsuńA właściwie to skąd jesteś? ; ]
Nie byłam tam nigdy, być może dlatego dziwnie opisuję. ;)
UsuńZ najwspanialszego miasta - Poznania. ;>
Hehe daleko ode mnie mieszkasz. ; p
UsuńNa to wygląda. ;)
Usuńnoooooooooooooooooooooooooooooooooooo nieeee w takim momencie musiałaś urwać? :(( napisz kolejny dzisiaj prosimyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy :))
OdpowiedzUsuńKolejny epizod jest już napisany, czeka na jutro. ;)
UsuńTakie emocje, a tu koniec!! ; o
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! *.*
Jesteś niesamowita !! Świetnie umiesz trzymać czytelnika w napięciu, ale.. PROSZĘ napisz !!! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;) Przykro mi, nie mogę nic napisać. ;>
Usuńwiedziałam, wiedziałam ze się urwie w najciekawszym momencie...no cóż pozostaje czekać z niecierpliwością do jutra :)))
OdpowiedzUsuńz góry przepraszam ale mała uwaga (polonistyczne zboczenie ;] ) zamiast "będą kazali mi zostać" może po prostu "karzą mi zostać" ;) pozdrawiam ciepło
;) Obie formy są poprawne, nie widzę problemu. Gdyby musiała użyć tego sformułowania kilkakrotnie z pewnością użyłabym obu. ;>
UsuńNie uśmiercaj jej, ani raka jej nie przypisuj !!! Błagam niech to będzie ciąża. Błagam !!! Bartman będzie zadowolony jak nigdy :3
OdpowiedzUsuńNic nie mogę powiedzieć. :)
Usuńare you fucking kidding me?xD nananananannanannaanna. Aneta nie może być w ciąży, mamy 21 wiek, nooo :D
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam, czekam
p,
G
Naprawdę jesteś dobra w tym! Świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Anecie nic (bardzo) poważnego nie jest. Oby miała jakąś anoreksję czy coś z czego da się wyleczyć bez większych problemów...
wiem, że to brzmi źle, ale to i tak lepsze od raka. A po tonie lekarza na ciążę to nie wygląda, chyba że jest zagrożona...
Dziękuję. ;) Uważasz, że anoreksja to coś, z czego da się wyleczyć bez większych problemów? Z przykrością informuję Cię, że się mylisz. Jadłowstręt psychiczny często pozostawia nieodwracalne zmiany w organizmie, a może prowadzić też do śmierci.
UsuńNo nie, znowu urywasz w jakim momencie. Nie lubie tego ! xd ale chętnie poczekam :D
OdpowiedzUsuńB.
Nienawidzę Cię!! Jak można przerwać w takim momencie!?
OdpowiedzUsuńTak na serio to rozdział bardzo mi się podoba. Fajnie budujesz napięcie. Aż mnie ciekawość zżera co Anecie jest.
Z wielką niecierpliwością czekam na następny
Vivianna ♥
Dziękuję i pozdrawiam. ;)
UsuńRozdział świetny jak każdy oczywiście :D
OdpowiedzUsuńJa jakoś się nie zastanawiam co jest Anecie co będzie to będzie ;p Nie chce snuć domysłów i psuć sobie niespodziankę, jak będziemy ciągle myśleć o tym że ona być może jest w ciąży i okaże się że nie będzie to możemy się bardzo rozczarować :D Uważam ze autorka słusznie robi nie mówiąc nam wcześniej co ewentualnie może się wydarzyć ;p
Dzięki. ;>
UsuńPowiem Ci że aż się mi się japka cieszy jak widzę takie piękne statystyki mojego ulubionego bloga :D
UsuńMi jeszcze bardziej, kiedy czytam Wasze komentarze i widzę te statystyki. Za każdym razem, kiedy wchodzę na bloga moja szczęka idzie w dół, coś niesamowitego. :)
UsuńHeh dobrze że zawsze wieczorem mogę się uśmiechnąć gdy czytam twojego bloga. A dzisiaj to było mi potrzebne bo nie miałam zbyt dobrego humoru po przegranym meczu Skry aczkolwiek wyrazy uznania dla Zaksy bo pokazali dzisiaj bardzo wysoki poziom ;p
UsuńNie jestem kibicem żadnego z polskich klubów, bo praktycznie w każdej są zawodnicy których uwielbiam, aczkolwiek cieszę się z wygranej Zaksy, gdyż gra tam pan, dzięki któremu zaczęłam się interesować tym sportem. :)
UsuńA kto taki jeśli można wiedzieć? ;p
UsuńOglądam sobie teraz Pamiętniki wampirów i wg nie mogę się skupić na filmie cały czas w głowie układam sobie historie z twojego bloga ...heh lubię sobie tak czasem układać w głowie rożne nieprawdopodobne sytuacje :D jak już kiedyś mówiłam ten blog uzależnia ;p
Paweł Zagumny. :)
UsuńDziękuję bardzo. ;>
Zauważyłam że bardzo lubisz tego siatkarza ;p
UsuńA mam takie pytanie ; co Cię skłoniło to tego żeby to akurat Zbychu był główną postacią męską w twoim opowiadaniu ?;p
Uwielbiam go. ;)
UsuńHm, ciekawe pytanie. Myślę, że to dlatego, że tuż po Pawle jest to mój ulubiony siatkarz. Nie znam go osobiście ale wygląda na mądrego i inteligentnego faceta. Jak sam powiedział : "Mnie interesuje siatkówka, a nie pogoń za skandalami i sensacjami." :) Wybór padł na niego, bo nie potrafiłam sobie wyobrazić Pawła Zagumnego w takiej fabule. ;>
Tak też myślę że Paweł raczej by tu nie pasował no chyba że na wujka heh :D teraz opisujesz okres PlusLigi wiec najczęściej pojawia się zespół Asseco ale i tak czasem udaje Ci się opisać sytuacje z Gumą. Lubię polskie kluby ale zdecydowanie bardziej wole okres reprezentacyjny to się nie może z niczym równać :D Ja bardzo lubię wszystkich naszych siatkarzy i chyba nie umiałabym wybrać tego jedynego ulubionego;p
UsuńJa mam Gumę. ;) Pamiętam, że już jako kilkulatka oglądałam mecze z rodzicami i siostrą. Zawsze mówiłam, że Paweł będzie moim mężem. ;D
UsuńHeh to fajnie że już od dziecka miałaś swojego idola. Ja jak byłam mała także oglądałam z rodzicami mecze ale nie miałam jakieś takie swojego idola ulubionego siatkarza ;p
UsuńZwróciłam na niego uwagę, bo się wyróżniał - miedziaaany. ;)
UsuńHeh tak Zagumny z dawnych lat reprezentacji był bardzo popularny tak jak teraz Zibi czy Kurek :D hmmm on nadal jest popularny tylko teraz trochę mniej bo przyszedł czas na młodsze pokolenie ale o nim nigdy nie zapomnimy :d
UsuńJa nigdy o nim nie zapomnę, mam nadzieję, że na IO w 2016 roku również się pojawi. ;)
UsuńZa Kurkiem jakoś nigdy nie przepadałam, ale Zbyszek to co innego. ;)
Tak każdy ma innym typ inny gust każdy lubi coś innego i kogoś innego ;p Ja lubię Kurka i Zbyszka i innych naszych orzełków i nie mogę mieć do Cb pretensji że za nim nie przepadasz....nie mam ;p I tak jak Ty również mam nadzieje że Paweł jak i Igła będą z nami na IO w Rio ;p
UsuńNie mam nic do Kurka, po prostu z całej ekipy za nim przepadam najmniej. ;) Będą, będą! I rozłożą Rusków. ^^ To będzie piękna i historyczna chwila. Prawie jak Kozakiewicz na IO w 1980 roku. :)
UsuńOj tak pamiętna chwila ;p Trzymam za nich mocno kciuki;p To że nie wyszło im na IO to nie znaczy że od razu musimy ich spisywać na przegraną pozycję ... ja w nich wierze do samego końca i Nie jestem sezonowcem!;p
UsuńJa również nim nie jestem. ;)
UsuńPrzez ciebie nie będę spała w nocy rozmyślając co jest Anecie !!! Będziesz mi refundować środki na bezsenność :D Już wczoraj nie spałam prawie do pierwszej w nocy myśląc o różnych głupotach ;D Coś ze mną nie tak xD Ale jak zwykle musisz urwać w najgorętszym momencie. Czekam na następne ;)
OdpowiedzUsuńPodaj adres, wyślę Ci trochę tych środków. ;)
UsuńJa ze świętokrzyskiego, powiat Busko - Zdrój :D Ale nie musisz, zacznie się już od jutra wstawanie o 6.30 do szkoły, więc jakoś wrócę do normalnego rytmu dnia ;D
UsuńNie byłam nigdy w Twoich okolicach. :<
UsuńO 6.30? O matko, nie zazdroszczę. Ja z trudem wstaję o 7.30 :)
A żałuj bo kieleckie pięknieje, oj pięknieje ;D A ta wczesna godzina wstawania to dlatego, że do szkoły idę na piechotę, a zajmuje mi to niecałe pół godziny. Ale idzie się przyzwyczaić. Podejrzewam, że do szkoły masz niedaleko. Za to ja ci zazdroszczę :]
UsuńKiedyś wpadnę, obiecuję. ;)
UsuńUwielbiam spacerować, ale nie przed ósmą rano. ;>
Świetny rozdział!! ;)
OdpowiedzUsuńejj no! myślałam, że dzisiaj powiesz! :P kolejna doba niepewności :<
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. ;<
UsuńNo wiecie co? Nie wincie Vepser, za to, że przerywa w tak ciekawych momentach. Przecież chodzi o to by nas jeszcze bardziej zainteresować i byśmy czekali na następny epizod z utęsknieniem. Mi się tam podoba wszystko i nic nie przeszkadza. Co do notki, Bartman to prawdziwy skarb, tak się troszczy o Anetę :) Mama nadzieję, że mimo tych ostatnich słów lekarza w tym dziale jednak nie będzie, aż tak bardzo źle. Martwię się o nią. Pod koniec prawie się płakałam. Vesper mianuję Cię "wyciskarką" ludzkich emocji. Przepraszam za niezbyt wyszukane określenie Twojej osoby, ale tylko to przyszło mi do głowy. ;D Czekam na jutro, pozdrawiam blueberrysmile ;))
OdpowiedzUsuńWytatuuję to sobie na nadgarstku - "wyciskarka ludzkich emocji" ;)
UsuńChciałabym znaleźć coś takiego, co wywoła u mnie tyle emocji. :)
Haha :) Hm...ja jestem osobą, która dość łatwo się wzrusza. ;D
UsuńJa mam na odwrót. Zawsze jestem oskarżana o brak uczuć i serce z kamienia. ;>
UsuńNaprawdę? Nie znam Cię, ale po tym, co od Ciebie wychodzi(epizody) to w życiu nie posądziłabym Ciebie o brak uczuć ;)
UsuńTaką mam opinię, ale chyba jest prawdziwa. Nie płaczę na filmach ani nic takiego. Nie wzruszają mnie rzeczy, przy których płacze większość populacji. Z tego co pamiętam ostatni raz wylewałam łzy 3 września 2009 roku.
UsuńYhym...mimo to i tak bym o Tobie tak nie powiedziała ;) Hm...mnie wzrusza tylko coś do czego jestem bardzo przywiązana ;D Porządnie płakałam podczas Igrzysk na meczu Polska-Rosja w siatkówce mężczyzn...
UsuńPamiętam ten mecz. Rosja zdecydowanie zasłużyła na wygraną i złoty medal, byli lepsi. Polegliśmy w tym meczu. Za cztery lata staniemy na podium, tego jestem pewna. ;)
UsuńMasz rację. Po prostu podczas tego meczu trzymała się kurczowo nadzieję, że może się uda. Było mi strasznie żal naszych chłopaków. Zgadzam się z Tobą za cztery lata podium będzie nasze ;D
UsuńNie mogę się doczekać tej olimpiady. Wszyscy wracają do rodzinnego domu, pieczemy rogaliki (tradycja rodzinna) i kibicujemy naszym sportowcom. Niesamowita atmosfera. ;)
UsuńBardzo fajna tradycja. :) U mnie wszyscy ubierają na siebie nasze barwy narodowe i wspólnie siadam przed telewizorem, wtedy nic nie jest nas w stanie odciągnąć od transmisji. Oczywiście ja krzyczę najgłośniej że wszystkich :P
UsuńTradycja mająca 33 lata i sporą historię. ;) U mnie podobnie, nie ma nic ważnego niż IO. ;>
UsuńOjej... :) Przepraszam, że Ci tak nasmieciłam pod postem, ale tak mi się dobrze z Tobą pisze ;) Kończę życząc Ci udanego wieczoru :)) blueberrysmile
UsuńNie śmiecisz, cieszę się, że piszesz. Lubię rozmawiać z czytelnikami. ;)
UsuńOby Twój też był udany, pozdrawiam ciepło. ;>
po prostu kocham twoje opowiadanie . <3
OdpowiedzUsuńale , no weź przerywać w takim momencie . ?! ; )
no nie!!!! dziewczyno tak się nie robi!!! ja zwarjuje w oczekiwaniu na następny epizod!!! a tak to zarąbisty, cały dzień na niego czekałam :D :D
OdpowiedzUsuńWiem zabrzmię po raz kolejny egoistycznie, ale - ufff :) Skoro lekarz zaczął od takich słów, nie powinna być to ciąża :) Oczywiście współczuje Anecie, jednak mimo wszystko... pierwsze co zrobiłam to odetchnęłam z ulgą po tym zdaniu :D
OdpowiedzUsuńChyba nie ma sensu, żebym mówiła, ze rozdział jak zwykle świetny, bo nie lubię się powtarzać. Ty po prostu nie masz złych rozdziałów :D
Po raz kolejny : nie brzmisz egoistycznie. ;)
UsuńDziękuję. ;>
Nawet nazwisko starszego pana kojarzy mi się z siatkówką :D
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetne. Mam nadzieję, że to nic poważnego.
Chociaż, skoro mówią, że masz serce z kamienia, nie wiem co ty mogłaś wymyślić i zrobić Anecie :c.
~Aśkaaa.
Dziękuję. ;) No tak mówią, nic nie poradzę. :C
UsuńDługo zastanawiam się nad komentarzem... Przede wszystkim zawsze pod wieczór patrząc na zegarek myślę 'ciekawe, czy Vesper już dodała rozdział?' Codziennie patrzę i do tej pory się nie zawiodłam. Muszę przyznać, że już od jakiegoś czasu ' jesteś ' w moim życiu po prostu obecna. A co do rozdziału, to oczywiście świetny, mam nadzieję, że Anecie nic poważnego nie jest. A poza tym jeszcze zastanawiam się, czy bohaterka ma imię po tobie, czy wybrałaś je dlatego, że je lubisz?
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;) Obiecałam, że nie zdradzę swojego imienia, jestem i będę w pełni anonimowa. ;>
UsuńBohaterka nie ma imienia po mnie, nie wybrałam go też dlatego, że je lubię. Było to pierwsze imię, które przyszło mi na myśl - więc je zapisałam. :)
Czy ty musisz urywać w takich momentach >????< Całą noc nie będę spać ;(( Czekam do jutraaaa rozdział wspaniały ;)) <33 ;*
OdpowiedzUsuńMuszę. ;> Do jutra, pozdrawiam. ;)
UsuńNo i co ty ze mną robisz ? Przerywasz w takim momencie?? Jak możesz ! :D Już nie mogę sie doczekać jutrzejszego epilogu, jak zwykle świetnie ! Fajnie że Zbyszek jest taki opiekuńczy,troskliwy... Coś tak czuję, że to ciąża :D.. / Natalia ( imienniczka mamy Anety) :> Pozdrawiam !!
OdpowiedzUsuńVespeeeeeer!!! Jak możesz!?!! Nadal nic nie wiem!!
OdpowiedzUsuńTeoretycznie, po słowach doktora, domyślam się, że to nie ciąża, bo raczej nie stwierdziłby, że "nie jest dobrze". Więc wnioskuję, ze pewnie jest jakoś poważniej chora.. I w tym wypadku wolałabym chyba, żeby okazało się, że będą mieli z Bartmanem ślicznego dzidziusia.
No ale jak to z Tobą (i Twoim opowiadaniem) bywa, będę musiała zaczekać do jutra... Albo nawet dłużej :P
To trzymanie w niepewności ma swój urok i sprawia, że z dnia na dzień z rosnącym zainteresowaniem czekam na kolejny rozdział (świetny chwyt!). Kiedyś mnie wykończysz takimi zagraniami :P
Gorąco pozdrawiam i czekam do jutra na jakieś zaskakujące rozwiązanie zagadki.
Ah! Teraz mi się przypomniało! Co z Zuzą i Piterem? Spotkali się już drugi raz? Wspomnisz coś o nich jutro?
Jeszcze raz pozdrawiam,
Malin.
Dziękuję. ;) Epizody piszę do przodu, musiałabym zerknąć i sprawdzić. ;>
UsuńRównież pozdrawiam. :)
ale musialas w takim momencie przerwac? dzisiaj spimy h dluzej to i dluzej musze czekac;d
OdpowiedzUsuńa czy jest mozliwosc informowania na gg ?:)
Musiałam. ;) Uwielbiam spać. ;>
UsuńJeśli chcesz być informowana na bieżąco polub fan page bloga założony przez Oliwię na facebook'u. Oliwia wrzuca codziennie informacje o nowych postach. :)
ok, juz polubiłam :PP
Usuńty ty ty niedobra:D to my czekamy z niecierpliwością a Ty w takim momencie urywasz;p
Przepraszam. ;D
UsuńŚledzę jeszcze 4 inne opowiadania, ale twoje zdecydowanie bije inne na głowę :) Z jednej strony, to dobrze że przerywasz w takim momencie, bo cały czas czujemy niedosyt. A z drugiej to okropne, że nas tak torturujesz, bo zapewne każda, która czyta to opowiadanie, ze zniecierpliwieniem czeka na następny wpis ;D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i również pozdrawiam. ;)
UsuńNiedobrze... Sądząc po zdaniu lekarza, to na pewno nie ciąża,tylko coś poważniejszego :( Widać, że Zbyszkowi bardzo na Anecie zależy i troszczy się o nią jak tylko potrafi. Ciekawa jestem jaką diagnozę postawi doktor...?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Patex
( w międzyczasie zapraszam do mnie na nowy rozdział ---> zycie-bywa-przewrotne.blog.pl)
Dziękuję bardzo za zaproszenie. ;) Pozdrawiam. ;>
UsuńKolejny, przepiękny i trzymający w ciągłym napięciu wpis :)
OdpowiedzUsuńCzekam nadal na dzisiejszy ;)
Pozdrawiam, Mała.
Dziękuję. ;)
Usuń