czwartek, 11 października 2012

X

Epizod IX.






Przez całą drogę do domu siedziałam cicho. Nie powiedziałam ani słowa. Wjechałyśmy na posesję. Mama otworzyła drzwi i ruszyła w stronę kuchni. Zrobiłyśmy sobie kawę i usiadłyśmy na kanapie przez telewizorem.

- Co z Adamem?

Całkiem o nim zapomniałam i dopiero teraz zorientowałam się, że nie ma go w domu.

- Do czasu rozprawy zamieszkał u znajomego w Warszawie.

Posiedziałyśmy chwilę w milczeniu. Obie miałyśmy sobie wiele do powiedzenia, i obie nie wiedziałyśmy od czego zacząć.

- Długo to trwa? Z Bartmanem? – zapytała mama uśmiechając się.

Przez chwilę pomyślałam, że może jest przyjaźnie nastawiona ale chyba się myliłam. Odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą. Sama nie wiedziałam od kiedy. Omówiłam z nią wszystko co się działo podczas wyjazdu.

- Wiedziałam, że to nie był dobry pomysł… Mogłam się nie zgadzać na ten wyjazd.

Zmierzyłam ją wzrokiem. Jestem osobą pełnoletnią i to ja decyduję o sobie. Ona została wtajemniczona tylko dlatego, że chłopacy chcieli mnie zaskoczyć.

- Pracuję z reprezentacją Polski, takie wyjazdy będą się zdarzać i nic na to nie poradzę.

- Nie rzucisz szkoły na rzecz bandy spoconych mężczyzn! – krzyknęła mama.

Nie rozumiałam skąd ta wrogość. Uwielbiała siatkówkę, często oglądałyśmy razem mecze.

- Nie zamierzam przestać się uczyć. – próbowałam ją uspokoić.

Dobrze się uczyłam i nie zamierzałam przestać się kształcić. Przecież nie miałam znikać na pół roku tylko co jakiś czas na kilka dni. Mama wypominała tegoroczną maturę, którą muszę napisać, studia i plany na życie. Nie mogła oczekiwać, że będę robiła wszystko tak jak ona chce. Jestem odpowiedzialna, potrafię zadbać o siebie i swoją przyszłość.

- On jest sporo starszy…

Wiedziałam, że od początku chodziło jej tylko o to. Przecież to sześć lat, nie dwadzieścia. Między nią a Adamem była jeszcze większa różnica. Nie miałam zamiaru z nią o tym dyskutować, więc milczałam.

- Skarbie, mężczyźni są różni. Wiele obiecują a …

- Nie każdy facet jest taki jak Adam. I nie każda dziewczyna jest naiwna jak ty. Ja na pewno nie jestem. – miałam dość tego tematu.

Mama nie wiedziała jak ze mną rozmawiać. Wiem, że się o mnie martwiła, ale zdecydowanie przesadzała.

- Mężczyźni w tym wieku mają naprawdę różne potrzeby, ale  pamiętaj, że nie ma prawa cię do niczego zmusić.

Miałam ochotę wstać i wyjść. Wyrobiła sobie zdanie na temat Zbyszka w ciągu jednego dnia, nawet go nie poznając. Sugerowanie, że chce mnie wykorzystać było okropne.

- Nie martw się, nie zajdę w ciąże tak szybko jak ty. Nie popełnię takiego błędu.

Nie chciałam tego mówić, ale nie miałam wyjścia. Traktowała mnie jak dziesięciolatkę. Wstałam, wzięłam torbę i ubrałam płaszcz.

- Myślisz, że jesteś błędem? Aneta, przepraszam. Nie powinnam była się wtrącać. – mama wyraźnie żałowała, że zaczęła temat.

- A nie jestem? – to było oczywiste. 

Która dziewczyna chciałaby zajść w ciąże przed rozpoczęciem studiów z chłopakiem, który ucieka i nie przyznaje się do dziecka? 

- Idę do Zośki.

Wyszłam i trzasnęłam drzwiami. Rzadko kłóciłam się z mamą. Zbierało mi się na płacz. Usiadłam na schodach przed domem i wysłałam Zośce wiadomość. Odpowiedź nadeszła błyskawicznie więc wstałam i ruszyłam w stronę jej domu. Kiedy mijałam Aleję Trzeciego Maja miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się dokładnie. Na ulicy stał niebieski fiat i czerwony opel. Ludzie spokojnie przechodzili przez ulicę. Byłam zdecydowanie przewrażliwiona.

- Aneta! – Zośka wybiegła z domu nie ubierając żadnych butów. 

Rzuciła mi się na szyję. Mocno ją przytuliłam i weszłyśmy do środka. Zocha zasypywała mnie pytaniami. Opowiedziałam jej o wrażeniach, o meczu, o tym jak życzliwi i weseli są siatkarze i o ataku dziennikarzy na lotnisku. Nie wspominałam o Zbyszku ani o jego rodzicach.

- Właśnie! – godzinę temu dostałam e-maila od jakiegoś typa. 

Podbiegła do biurka i wzięła laptopa. Włączyła go i weszła na pocztę. Przeczytałam treść wiadomości. Pisał jakiś dziennikarz z lokalnej gazety. Prosił o jakiekolwiek informacje na mój temat oraz moje dane.

- Wysłałaś mu coś? – zapytałam niepewnie.

Zośka zaprzeczyła. Odetchnęłam z ulgą. Przyjaciółka poradziła mi żebym ograniczyła dostęp do sowich danych w sieci. Szybko usunęłam ze swoich stron wszelki kontakt. Zajęłam się wyszukiwaniem i usuwaniem swoich danych z Internetu a Zocha poszła do kuchni. Po chwili wróciła z herbatą i babeczkami. Uwielbiała piec i gotować. Odłożyłam laptopa, wzięłam herbatę i babeczkę i usiadłam na wielkiej poduszce leżącej na podłodze. Zośka usiadła na drugiej i zaczęła pochłaniać swój wypiek.

- Więc ty i Bartman to oficjalne, tak?

Potwierdziłam machając głową i uśmiechnęłam się.

- Moja przyjaciółka umawia się z Bartmanem. – pokręciła z niedowierzaniem głową. – Szacun.

Głośno się zaśmiała. Brakowało mi jej. Opowiedziałam jej trochę o Zbyszku. Mogłam jej zaufać, nie było powodu dla którego miałabym przed nią coś ukrywać.

- Mam dla ciebie prezent od chłopaków. – przypomniałam sobie nagle.

Zośka rzuciła się na moją torebkę wysypując z niej wszystkie rzeczy.

- Nie tutaj, wariatko. W domu jest, zapomniałam go zabrać.

Siatkarze oddali Zośce piłkę, którą grali w czwartek i koszulkę z autografami.

- Obiecuję, że jutro wieczorem ci wszystko podrzucę.

- Wieczorem? – Zocha skrzywiła się. 

Najwyraźniej chciała jak najszybciej zobaczyć niespodziankę.

- Rano jadę do Warszawy. – tym razem to ja się skrzywiłam.

Zośka spojrzała na mnie pytająco i wygodnie usadowiła się w poduszce. Opowiedziałam jej o tym nieszczęsnym zaproszeniu. Zrobiło się późno, więc pożegnałam się i wróciłam do domu. Wzięłam walizkę, która nadal stała na korytarzu i wniosłam ją do pokoju. Na łóżku leżała paczka. Szybko ją otworzyłam. Sukienka miała idealny krój. Był tylko jeden problem. W sklepie musieli pomylić zamówienia, bo zamiast butelkowej zieleni miałam na sobie kolor szafirowy. Przymierzyłam ją, założyłam szpilki w kolorze nude i stanęłam przed lustrem.

- Pięknie. – mama stała przy drzwiach opierając się o ścianę.

- Pomylili zamówienia. – byłam niezadowolona, ale nie miałam czasu jej odsyłać.

- Leży jak ulał, a kolor podkreśla Twoją karnację.

Uśmiechnęłam się i zdjęłam buty. Mama wyszła do kuchni i szykowała kolację a ja przebrałam się i zaczęłam wypakowywać swoje rzeczy. Usłyszałam dźwięk telefonu. Przez dłuższą chwilę szukałam go w torebce, w której Zośka zrobiła niezły syf. Na ekranie wyświetliło się zdjęcie Zbyszka. Odebrałam telefon. Bartman przypomniał mi o jutrzejszym spotkaniu z premierem. Wyjeżdżaliśmy o szóstej rano z Katowic. Wizytę u premiera zaplanowano na dziesiątą rano. ZB9 pytał o reakcję mojej mamy. Nie miałam ochoty przerabiać tego znowu więc powiedziałam, że jakoś sobie poradziła z tym, że postawiliśmy ją przed faktem dokonanym. Pożegnałam się z nim i wróciłam do sprzątania. Później zjadłam z mamą kolację i zaczęłam się szykować do jutrzejszego wyjazdu. Wyprasowałam sukienkę i wskoczyłam pod prysznic. Przed snem przesiedziałam jeszcze trochę przed komputerem. Położyłam się kilka minut po północy. Obudził mnie alarm ustawiony w telefonie. Zjadłam miskę musli, wypiłam szklankę soku pomarańczowego i ruszyłam do łazienki. Dwadzieścia minut po piątej ubrałam się i czekałam na mamę, która miała mnie podwieźć.

- Trzymaj. – mama podała mi małe pudełeczko.

Otworzyłam je. W środku znajdował się łańcuszek z zawieszką w kształcie serca.

- Nie musiałaś mi tego kupować. – mocno uścisnęłam mamę. 

Prezent był piękny. Założyłam łańcuszek i wzięłam trencz. Na dworze było chłodno i wietrznie, zaczynało kropić. Wsiadłam do auta i ruszyłyśmy w stronę Katowic. Po kilku minutach krople deszczu zamieniły się w ulewę. Za dziesięć szósta byłyśmy na miejscu. Założyłam trencz, pożegnałam się z mamą i wyszłam z auta. Siatkarze i sztab czekali wewnątrz budynku.  Szybko wbiegłam do Spodka i ruszyłam korytarzem w stronę pokoju numer sześć. W gabinecie był Doktor Maroń, trener i kilka osób ze sztabu.

- Wyjeżdżamy za kilka minut.

Wyszłam nie chcąc przeszkadzać i ruszyłam w stronę stołówki, z której dochodziły krzyki i wrzaski. Stanęłam u progu i obserwowałam chłopaków. Jak zwykle się wygłupiali. Dopiero po kilku minutach zauważył mnie Krzysiek, który szedł do trenera.

- Ależ się odstawiła, patrzcie! – zawołał rozbawiony Ignaczak.

Na stołówce rozległy się gwizdy i oklaski. Z uwagą przyjrzałam się siatkarzom. Każdy z nich miał na sobie garnitur, wyglądali niesamowicie.

- Pięknie wyglądasz. – powiedział Zbyszek całując mnie na powitanie.

Ruszyłam przywitać się z resztą siatkarzy. Każdy komplementował mój wygląd, mimo, że czułam się przebrana a nie ubrana.  Kiedy czekaliśmy przed wyjściem z żalem zauważyłam,  że mimo kilkunastu dodatkowych centymetrów nadal jestem najniższa, nie licząc kierowcy. Kilka minut po szóstej wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy w kierunku Warszawy. Usiadłam na tylnym siedzeniu i obserwowałam jak panowie grają w karty.

- Umiesz? – zapytał Piter widząc moje zainteresowanie.

Zagrałam z nimi kilka razy po czym wróciłam do ich obserwowania. 

- Zbyszek nie może oderwać od ciebie oczu. – zachichotał Jarosz.

Spojrzałam w stronę Zbyszka. Kuba miał rację.  Cały czas mi się przyglądał.  Zostawiłam chłopaków z tyłu i podeszłam do Zbyszka, który złapał mnie i usadził sobie na kolanach.

- Gotowy na spotkanie z premierem?

Przytaknął i pocałował mnie. Za swoimi plecami słyszeliśmy komentarze niektórych siatkarzy, jednak zignorowaliśmy je. Zbyszek miał dziś świetny humor.

- Po wizycie wracamy do Katowic czy macie coś jeszcze w planach?

Zbyszek zamyślił się.

- Po premierze jest jeszcze konferencja prasowa.

Widząc moją minę Zbyszek obiecał, że nie będę musiała być na sali wśród dziennikarzy. Odetchnęłam i poczułam ulgę. Kilkanaście minut przed dziesiątą byliśmy na miejscu. Szybko udaliśmy się do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ignorując dziennikarzy przed budynkiem. Weszliśmy do pięknej zabytkowej sali. Na ścianie naprzeciwko drzwi wisiało godło i dwie flagi. Polska i europejska. Pomieszczenie było wypełnione kwiatami. Przy drzwiach stali ubrani w czarne garnitury mężczyźni, najprawdopodobniej ochroniarze.

- Teraz pytanie. Kogo oni chronią? Nas przed nim czy go przed nami? – zaśmiał się Jarosz.

Cała grupa roześmiała się, jednak po chwili uspokoiliśmy się, bo w sali pojawił się premier. Szef rządu wygłosił krótką przemowę. Później podchodził do każdego z nas, żeby uścisnąć nasze dłonie.

- No proszę, jedyna kobieta w zespole. – wyróżniałam się na tle dwumetrowych mężczyzn w garniturach.

- Bywa. – uśmiechnęłam się i uścisnęłam dłoń premiera.

Każdy z nas otrzymał bukiet kwiatów. Siatkarze rozmawiali z szefem rządu o swoich planach i przyszłości drużyny. Premier wyraźnie polubił trenera, bo to z nim spędził najwięcej czasu. Po spotkaniu postanowiliśmy zwiedzić kancelarię. Gmach był zbudowany z czterech kondygnacji w stylu neoklasycyzmu. Budynek zaprojektował Wiktor Piotrowski. Byłam chyba jedyną zainteresowaną informacjami na temat budowli. W skupieniu przysłuchiwałam  się starszemu mężczyźnie, który opisywał i pokazywał nam budynek. Krzysiek zrobił mnóstwo zdjęć i nakręcił krótki materiał z wizyty u premiera. Po godzinie trzynastej udaliśmy się na lotnisko, na którym wczoraj byliśmy. Miała się tam odbyć konferencja prasowa. O czternastej konferencja się zaczęła a ja udałam się do kawiarni na lotnisku razem z kilkoma członkami sztabu. Kupiłam najnowszy Przegląd Sportowy i Dziennik. Na obu gazetach na okładce znajdowało się zdjęcie siatkarzy z czwartkowego meczu. Ku mojemu zadowoleniu gazety nie rozpisywały się na temat wydarzenia po meczu. Znalazłam kilka wzmianek, tyle. Z jeszcze lepszym humorem złożyłam gazetę i podałam ją siedzącemu naprzeciwko mnie Sławkowi.  Dopiłam kawę i zadzwoniłam do mamy. Po siedemnastej panowie wyszli z sali. Zjedliśmy wspólnie obiad w jednej z warszawskich restauracji. O dziewiętnastej wyjechaliśmy ze stolicy. Do domu dotarłam przed północą. 

________________________________________________________________________

Ten epizod jest chyba moim najsłabszym, ale obiecuję, że kolejny będzie lepszy. ;)

39 komentarzy:

  1. ahh zdecydowanie za krótki jak dla mnie ;D ale ciekawy ;) czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. PIĘKNE! Czekam na kolejny epizod. ;)
    Mam nadzieję, że będzie jutro. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie fajny ten epizod ;) Czekam na następne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie jest ok;p ale fakt faktem nic nowego się nie wydarzyło;p proponuje pomyśleć nad jakimś zwrotem akcji "szczyptę" adrenaliny bo jak na razie jest aż za bardzo idealnie ;] Czekam z niecierpliwością na następny rozdział;p Pozdrawiam autorkę i czytelników ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam już zaplanowanych kilka wydarzeń, ale nic nie mogę zdradzić. ;) Również pozdrawiam. <3

      Usuń
  5. Owszem rozdział jest raczej przejściowy, ale takie też są potrzebne :) Dobrze, że mama Anety w miarę zaakceptowała Zbyszka, bo wiadomo, że rodzice potrafią namieszać :) Nie mam dzisiaj weny do komentarzy, za bardzo jestem zmęczona. Mam nadzieje, że Ciebie wena nie opuszcza.
    Czekam z niecierpliwością na następny
    Vivianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym się martwiłam. Musiałam dać coś 'przejściowego', bo to niemożliwe, żeby coś się zawsze działo. Cieszę się, że zorientowaliście się o co chodzi. ;) Mam sporo notatek i pomysłów, więc chyba nie. ^^

      Pozdrawiam. ;)

      Usuń
  6. Miło, przyjemnie i szybko - czyli jak zwykle :) Mam tylko nadzieję, że w najbliższym czasie nastąpi jakiś gwałtowny, niespodziewany zwrot akcji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w planach kilka rzeczy. ;) Dziękuję i zapraszam ponownie. ^^

      Usuń
  7. nasteony rozdzial jutro?

    OdpowiedzUsuń
  8. wcale nie jest słaby! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. przeczytałam całą historię na raz, bo dopiero dzisiaj na nią trafiłam :) cudowna jest, masz wielki talent :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aj...nie prawda, że jest słaby, jest taki...hm...spokojny? Coś w tym stylu :P Tym razem długość tego epizodu wydała mi się idealna. No...taki długi :P Fajnie, że mama Anety jednak zaakceptowała ZB9, bo na początku myślałam, że będzie niezła kłótnia, ale na szczęście było w miarę łagodnie. Bardzo zrównoważony epizod, ale mi jak najbardziej odpowiada. Wyobraziłam sobie scenę gapiącego się Zibiego na Anetę no i niestety znów się skończyło na tym, że śmiałam się jak głupia sama do siebie. Fajnie, że dodałaś trochę humoru do spotkania z premierem, na to liczyłam :D A ja tam lubię jak przez jakiś czas jest idealnie, spokojnie, bez jakiś szybkich zwrotów akcji, bo w tedy historia jest dla mnie bardziej realna. Tylko proszę nie rób mega gwałtownych zmian i intryg :) Pozdrawiam i czekam na jutro :* blueberrysmile

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam zrobić coś takiego przejściowego i spokojnego ;) Postaram się! ;P

      Pozdrawiam i do jutra. <3

      Usuń
  11. Najlepszy blog jakiego czytam! (a jest ich 17 :o) Czekam z wielką niecierpliwością :D Pozdrowienia. Karolina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;o 17? To chyba jakiś rekord jest ;) Musisz spędzać sporo czasu na czytaniu. ;3

      Pozdrawiam również, Karolino. ;)

      Usuń
  12. Żaden słaby rozdział!! Po prostu czasem trzeba trochę poświęcić, żeby potem zaczęło się coś dziać. ;)) Już z niecierpliwością czekam na jutrzejszy epizod, a tymczasem zapraszam do mnie. :)
    http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie. Czekałam na ten rozdział, już wchodzę. <3 Dziękuję za info. ;)

      Usuń
  13. hehe, ja czytam na bieżąco 31 :D ale ten najlepszy ;) cieszę się, że choć po części Natalia zaakceptowała związek Zbyszka i Anety. miejmy nadzieję, że oswoi się z tą myślą. czekam na następny . do jutra ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 31? ;o Kiedy Wy to wszystko czytacie? Musicie mieć niezły plan dnia. ;)

      Do jutra. <3

      Usuń
  14. A mi tam nie przeszkadza że jest tak 'idealnie' :D odpowiada mi związek Anety ze Zbyszkiem :D Ale na pewno nie zaszkodzi jakiś zwrot w akcji :D Czekam z nieciepliwością i pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. ,słaby,,? Przestań jest świetny :3 u mnie rozdział. 4 jak chesz to zajrzyj, ale blagam koniecznie napisz z kim ma być moja głowna bohaterka :* ( choćby pod tym komentarzem)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to nie powinno być tak, że to autor decyduje o losach bohaterki? ;) Na pewno zajrzę.

      Dziękuję bardzo i pozdrawiam. <3

      Usuń
    2. Chce, żeby czytelnicy wyrazili swa opinie na temeatnapisany w komentarzu wyzej:-)

      Usuń
    3. Pozwól, że ja nie wybiorę żadnego siatkarza. Nie chcę Ci psuć koncepcji ani sobie niespodzianki. ;)

      Pozdrawiam i czekam na Twój kolejny rozdział. ;>

      Usuń
    4. Mam wielki dylemat gdyż czytam historie w ktorych glowne bohaterki sa z roznymi siatkarzami, nie che nikomu zrobic przykrosci xd

      Usuń
    5. Myślę, że nie da się wszystkim dogodzić. ;) Poza tym jeśli będziesz pisać - nie sprawisz przykrości, a wywołasz radość. ;3

      Usuń
  16. No no... podoba Mi się ;D
    Pisz, pisz i pisz ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Najsłabszy ??? Wcale nieee... Jest super tylko szkoda, że taki krótki ... Czekam na kolejny <33 Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  18. Najsłabszy ? TY NIE MASZ SŁABYCH EPIZODÓW ! :D Super ^^ :)

    B.

    OdpowiedzUsuń
  19. http://www.facebook.com/pages/Kiedy-marzenia-staj%C4%85-si%C4%99-rzeczywisto%C5%9Bci%C4%85/125061987643046?fref=ts&filter=2 Ta wiadomośc jest skierowana do Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;o Jestem w szoku. Bardzo cieszę się, że aż tak spodobał się mój blog. ;)

      Dzięki za info. ;)

      Usuń