środa, 10 października 2012

IX


Epizod VIII.     



Obudziłam się przed jedenastą. Wolny dzień! Zbyszek obejmował mnie ramieniem, nadal spał. Obok mnie leżał iPod z poplątanymi słuchawkami. Grał całą noc,  bateria się wyładowała. Spojrzałam na okno. Padał deszcz. Było szaro i nieciekawie. Nie miałam ochoty wstawać widząc taką pogodę. Lubiłam kiedy padało, ale zazwyczaj wtedy siedziałam z kubkiem herbaty i dobrą książką w domu. Przypomniałam sobie o zadaniach i tematach, które miałam przerobić pod swoją nieobecność w szkole. Delikatnie zrzuciłam ramię Bartmana i weszłam do łazienki. Po wyjściu zorientowałam się, że w pokoju brakuje Ignaczaka. Wywnioskowałam, że pewnie postanowił spędzić wolny dzień z żoną. Usiadłam na kanapie i zabrałam się za zadania.

- Pomóc ci? – zapytał Zbyszek, który właśnie się obudził i przyglądał się jak pracuję.

- Pewnie. Uzasadnij,  że wodniczki tętniące w komórkach pierwotniaków słodkowodnych pełnią funkcję adaptacyjną do środowiska.

- W sumie to praca samodzielna powinna być chyba. – stwierdził przerażony pytaniem.

Wstał i usiadł obok mnie. Pomógł mi kilka razy w niektórych zadaniach.

- Masz zamiar w ogóle się ubrać?

Zegarek wskazywał prawie dwunastą a ja przez niego nie mogłam się skupić na pracy.

- Planowałem wyciągnąć cię dziś z hotelu, ale pogoda pokrzyżowała moje plany.

Po zrobieniu całej chemii i biologii Zbyszek poszedł pod prysznic a ja wyszłam na balkon. Świeciło słońce, ale było chłodno i wietrznie. Wszędzie było widać kałuże pozostawione przez poranną ulewę. Po kilku minutach wróciłam do pokoju i zamknęłam drzwi.

- Wypadałoby iść na jakieś śniadanie. – powiedział ZB9 po wyjściu z łazienki.

Zupełnie zapomniałam o prostych czynnościach takich jak jedzenie i picie. Dopiero teraz się zorientowałam, że jestem potwornie głodna. Ubraliśmy się w swoje prywatne rzeczy,żeby nie rzucać się za bardzo w oczy i wyszliśmy z hotelu. Bartman wziął mnie za rękę i oprowadzał po centrum Londynu. Byłam w tym mieście trzy razy, ale nigdy nie miałam okazji go zwiedzić. Zbyszek z zapałem opowiadał mi o historii różnych miejsc, które mijaliśmy. Nie miałam pojęcia, że posiadał taką wiedzę. 

- Zwiedziłeś kawał świata. – stwierdziłam przypominając sobie wszystkie możliwe wyjazdy polskiej reprezentacji.

Po kilku minutach weszliśmy do jakiejś kawiarni. Pomieszczenie wypełniał przyjemny zapach wypieków i kawy. Zamówiłam dużą herbatę i dwa rogaliki.  Zbyszek zamówił jajecznicę i kawę. Byliśmy głodni, więc szybko wszystko pochłonęliśmy.  ZB9 dużo opowiadał o meczach i podróżach z drużyną. A ja byłam zadowolona, że byłam w Londynie i Berlinie. Po raz kolejny zaczęło padać. Zamówiliśmy taksówkę i wyszliśmy na zewnątrz. Ludzie wydali się być niewzruszeni. Deszcz jest u nich prawie na porządku dziennym. Widząc zatrzymującą się taksówkę przebiegliśmy na drugą stronę ulicy i wsiedliśmy do auta. Byliśmy cali mokrzy. Porozmawialiśmy chwilę z kierowcą, który jak się okazało miał rodzinę w Polsce. Pogratulował Zbyszkowi zwycięstwa i zatrzymał się przed naszym hotelem. Zapłaciliśmy i wbiegliśmy szybko do hotelu. Idąc zostawialiśmy za sobą kałuże, co wyraźnie nie podobało się personelowi. Wsiedliśmy do windy i wjechaliśmy na jedenaste piętro. W pokoju dwieście dziewięć był Krzysiek z żoną, która już wieczorem musiała wracać do Polski. Pożegnaliśmy się z nią życząc udanego lotu. Igła odprowadził ją na lotnisko.

- Mamy jakąś godzinę spokoju, dopóki Krzysiek nie wróci. – stwierdził zadowolony Zbyszek zdejmując kurtkę.

Nagle do pokoju wpadła zdecydowana większość drużyny i odpaliła telewizor.

- Albo i nie. – powiedziałam rozbawiona.

- Nasi grają! – krzyknął Kubiak rozkładając się na kanapie.

Spojrzałam na ekran. Lech Poznań grał z Legią Warszawą.

- Rzeczywiście nasi.

Byłam pewna, że poznańska drużyna wygra, więc odpaliłam komputer. Zaczęłam przeglądać różne sklepy w nadziei, że znajdę coś odpowiedniego na niedzielny poranek.

- Bierz tę! – wskazał palcem na ekran laptopa Łukasz Żygadło, który niespodziewanie pojawił się za moimi plecami.

Sukienka była w kolorze krwistej czerwieni i była zdecydowanie za krótka.

- Chyba sobie żartujesz.

Panowie przez cały wieczór bawili się w stylistów. Zamówiłam sukienkę z rękawem ¾ w kolorze butelkowej zieleni. Była dopasowana na górze i rozkloszowana na dole.  Przesyłkę miała odebrać moja mama. Kiedy wrócę sukienka będzie  już na miejscu. Nigdy nie przepadałam za takimi ubraniami,  ale nie wypadało mi iść w dżinsach. Wyłączyłam komputer i obejrzałam drugą połowę meczu z chłopakami. Niebiescy wygrali 2:0. Po meczu posiedzieliśmy razem jeszcze chwilę, a później każdy wrócił do siebie i zaczął pakować swoje rzeczy. Jutro o trzynastej mieliśmy samolot do Warszawy. Składałam swoje ubrania, kiedy do drzwi zapukał trener.

- Już wołam Zbyszka. – uśmiechnęłam się i wpuściłam Andreę.

- Właściwie to ja do ciebie.

Zdziwiona usiadłam na kanapie obok trenera. Pytał co sądzę o wyjeździe i czy nadal zamierzam uczęszczać na praktyki. Wyjaśnił mi, że trwają one do końca roku szkolnego, czyli do czerwca. Poinformował, że wyjazdy takie jak ten mogą się zdarzać i że mam prawo z nich rezygnować. Nie miałam najmniejszego zamiaru. Byłam zachwycona tą kilkudniową wycieczką. Spędziłam czas ze wspaniałymi ludźmi i chętnie to powtórzę. Trener wyszedł a ja wróciłam do pakowania swoich rzeczy. Krzysiek nadal był na lotnisku. Ja i Zbyszek włączyliśmy wiadomości. ZB9 położył swoją głowę na moich kolanach i rozłożył się na kanapie.

- Nie za wygodnie? 

Zibi odsłonił rząd śnieżnobiałych zębów i zaprzeczył machając głową.

- Wyglądacie jak małżeństwo z dwudziestoletnim stażem. – stwierdził Ruciak wchodząc do pokoju szukając Zagumnego. 

Niedługo później wrócił Krzysiek. Igła ze Zbyszkiem oglądali jakiś kanał sportowy a ja położyłam się wcześniej. Pogoda w Londynie działała na mnie uspokajająco, ale i usypiająco. 

Obudziliśmy się o ósmej rano. Do dziesiątej musieliśmy opuścić hotel i ruszyć na lotnisko. Krzysiek siedział na kanapie i próbował nie zasnąć.

- O której się położyliście? – zapytałam widząc niewyspanych graczy.

- Przed trzecią. – ziewnął Zbyszek.

- Wyśpicie się w samolocie. Lecę pod prysznic.

- Mogę się dołączyć. – zaoferował Bartman szczerząc się.

- Ja też. – rzucił Igła przypominając nam, że nie jesteśmy sami.

Kilkanaście minut po dziewiątej wzięliśmy swoje manatki i zebraliśmy się w holu hotelu. Podziękowaliśmy personelowi i ruszyliśmy w drogę na lotnisko. W autobusie Krzysiek jak zwykle odpalił kamerę i uwieczniał powrót zmęczonych siatkarzy. Później skupił się na pracy, czyli montowaniu nowego odcinka „Igłą Szyte”. Zbyszek zasnął niemal od razu po zajęciu miejsca. Biedak przez szaleństwa z Ignaczakiem się nie wyspał. Po mojej lewej stronie siedział Żygadło, który również zasnął. Wzięłam książkę, która leżała na jego kolanach i z ciekawości zaczęłam czytać.

- Spodobała się? – zapytał Łukasz kiedy się ocknął.

- Czytałam lepsze, ale nie jest zła. – przyznałam bez bicia.

Podyskutowaliśmy trochę o różnych autorach i ich książkach. Obiecaliśmy wymienić się kilkoma egzemplarzami. Podróż minęła szybko i bezproblemowo. ZB9 przespał całą trasę, więc tuż przed lądowaniem go obudziłam.

- Już jesteśmy? – Zbyszek próbował się ogarnąć co mu kiepsko wychodziło.

Na lotnisku czekało mnóstwo fanów z Polski. Pierwszy samolot opuścił trener, za nim zawodnicy a później sztab. Fani szaleli, fanki niesamowicie piszczały. Niektóre nawet mdlały. W szoku przyglądałam się całe scenerii i oddaliłam się ze sztabem. Po chwili kilku reporterów przyczepiło się do grupy, a właściwie do mnie.

- Jak to jest być z atakującym polskiej reprezentacji?

- Zdarzenie na meczu z Brytyjczykami było zaplanowane?

- Jak długo jesteście razem?

Wścibscy i natrętni dziennikarze nie odstępowali nas na krok. Byłam zdezorientowana. Miałam ochotę uciec, ale nie wiedziałam ani dokąd ani jak. Doktor Maroń mnie zasłonił, kazał wrócić dziennikarzom do siatkarzy i dać mi święty spokój. Podziękowałam mu z całego serca. Odłożyliśmy bagaże i obserwowaliśmy przywitanie sportowców. Założyłam kaptur  od bluzy na głowę i  rozpuściłam włosy żeby jak najbardziej zasłonić twarz. Kibice wiwatowali na cześć chłopaków. Każdy z nich otrzymał po bukiecie tulipanów. Zawsze mnie to bawiło. Po co im kwiaty? Trener i kapitan drużyny podziękowali kibicom za wsparcie. Powiedzieli również o swoich planach najbliższe dni. Po krótkiej ciszy zaczęły się pytania od fanów i dziennikarzy. Większość pytań dotyczyła kolejnego meczu, lekkiej kontuzji Pawła bądź treningów. Znalazło się oczywiście kilka hien, które pytały Zbyszka o pocałunek po meczu. ZB9 jasno i wyraźnie dał do zrozumienia, że nie będzie omawiał spraw prywatnych na forum publicznym. Dziennikarze dali sobie spokój. Panowie rozdali kibicom autografy i ruszyli przywitać się ze swoimi rodzinami. Kiedy szłam do łazienki za mną ruszyło dwóch mężczyzn z aparatami zawieszonymi na szyi. Wbiegłam do toalety i nie wychodziłam z niej kilkanaście minut. Ostrożnie wyszłam rozglądając się i ruszyłam w stronę miejsca, w którym stał sztab. Minęłam Łukasza Żygadło witającego się z żoną. Dalej stał Zbyszek witając się ze swoimi rodzicami. Jego matka mocno go przytuliła. Widać było, że brakowało jej syna. Ojciec stał i gniewnie mu się przyglądał.

- Gdybyś zajmował się grą a nie jakąś dziewczyną od podawania piłek nie zepsułbyś tylu akcji. – głos jego ojca przybrał ostry, surowy ton. 

Rzucił jeszcze kilka uwag na mój temat, a później zaczął wytykać Zbyszkowi każdy możliwy błąd. Matka Zbyszka spojrzała na swojego męża karcącym wzrokiem. Zbyszek zdenerwowany mocno gestykulował rękoma i wdał się w kłótnię z ojcem. Szłam dalej nie zatrzymując się. Wystarczająco już usłyszałam na swój temat od człowieka, który mnie nie zna. Zdenerwowana, ale też strapiona usiadłam na swojej walizce i czekałam razem ze sztabem siatkarzy. Niektórzy wracali do domu z rodziną prosto z lotniska, inni wracali autobusem do Katowic. Obserwowałam dyskusję dwóch Bartmanów. Zbyszek stracił cierpliwość, odwrócił się na pięcie i ruszył w naszym kierunku zostawiając rodziców na holu. Matka ZB9 rzuciła kilka zdań mężowi, jednak ten nawet jej nie słuchał tylko ruszył w kierunku wyjścia.

- Cześć, piękna. – uśmiechnął się Zbyszek wręczając mi bukiet tulipanów, które dostał na lotnisku.

Uśmiechnęłam się lekko. Czułam zakłopotanie. Nie tak sobie wyobrażałam powitanie Zibiego przez rodziców. Miałam nadzieję, że mimo wszystko ojciec będzie potrafił być dumny z syna. Nie chciałam, żeby się kłócili.

 - Słyszałaś wszystko, prawda? – zapytał. 

Czytał we mnie jak w otwartej księdze. Machnęłam ręką udając obojętność. Słowa jego ojca mnie zabolały. Ocenił mnie nie wiedząc o mnie nic. Rozumiem, jego rodzice mają prawo mnie nie lubić, ale mimo wszystko nie czułam się dobrze z łatką  „tej złej”.

- Słuchaj, przepraszam cię najmocniej za niego, poniosło go. Potrafi być inny. Jest inny. Nie mam pojęcia dlaczego ma o tobie takie zdanie.

- Dziewczyna od piłek się nie obrazi. – mimo słów ojca Zbyszka dobry humor nadal mi dopisywał. – Może chciał, żebyś po prostu przedstawił mnie w inny sposób niż całując się na oczach kilkunastu milionów ludzi?

Zbyszek uśmiechnął się szeroko i mnie pocałował. Cieszył się, że mam takie podejście do całej tej sprawy i że nie przejmuję się krytyką jego ojca. Nasze walizki zostały zaniesione do autobusu. ZB9 wziął mnie za rękę i ruszyliśmy ku wyjściu za resztą grupy. Na zewnątrz stał kolejny tłum kibiców i reporterów. W oddali stali rodzice Zbyszka. Jego ojciec uważnie mi się przyglądał. Nie zwracałam na to uwagi. Nawet na niego nie spojrzałam. Szybko udaliśmy się w kierunku autobusu, jednak dziennikarze po raz kolejny zaatakowali.  Sztab szedł spokojnie ignorując zaczepki fotoreporterów. Ja ze Zbyszkiem ruszyliśmy przodem, żeby jak najprędzej oddalić się od grupy natrętnych ludzi. Usiadłam na swoim miejscu i szybko zasłoniłam okno. Byłam świadoma tego, że takie rzeczy będą odtąd na porządku dziennym, ale mimo tego siedziałam przerażona. Pisk ludzi, błysk fleszy, przekrzykujący się dziennikarze, tłok…

- Ej, nie bój się… - Zbyszek mocno mnie przytulił widząc moją minę.

Nerwowo wyglądałam przez okno.

- Możemy już jechać? – krzyknął Bartman do kierowcy.

Trener powiedział kilka słów reporterowi jakiegoś portalu internetowego i wsiadł do autobusu. Pojazd ruszył. Odetchnęłam z ulgą. Uspokoiłam się dopiero wtedy, kiedy oddaliliśmy się od wrzeszczącego tłumu.

- Nie radziłbym czytać jutro porannej prasy. – uśmiechnął się Ruciak. 

Zapamiętał mój zwyczaj widząc mnie co dzień na śniadaniu w hotelu z gazetą. Miał rację. Czytanie tych bzdur z miejsca zepsułoby mi humor. Zaczęłam się zastanawiać ile o mnie wiedzą. Co ze szkołą i znajomymi?

- Myślisz, że dużo wiedzą?

- O tobie? – zapytał Zbyszek. – Nie mam pojęcia. Z naszej strony mogli dostać tylko Twoje imię i funkcję w reprezentacji. Nic innego nie mogli powiedzieć na twój temat. Co innego, jeśli masz życzliwych znajomych, którzy chętnie podzielą się informacjami. 

Załamałam się. Prasa bez problemu mogła dostać mój adres, e-mail czy numer telefonu. ZB9 wyglądał na zmartwionego. Trzymał mnie mocno za rękę.

- Przepraszam cię. Gdyby nie to na boisku nie miałabyś teraz problemu.

Nazwał siebie problemem? Przytuliłam się mocno do niego. Prędzej czy później i tak by się dowiedzieli. Nie zamierzaliśmy się ukrywać.

- Damy radę. – byłam niepoprawną optymistką, ale pierwszy raz poczułam, że to dobrze.

Po kilku godzinach byliśmy w Katowicach. Na parkingu również czekała grupa dziennikarzy, jednak było ich znacznie mniej niż w Warszawie. Kierowca podał mi moją walizkę, otworzył boczne drzwi i kazał szybko zmykać. Podziękowałam. Byłam mu bardzo wdzięczna. ZB życzył mi powodzenia i pocałował mnie na pożegnanie. Zakłopotany kierowca zaczął znacząco chrząkać. Wzięłam walizkę i szybko biegłam w stronę auta mamy. W tym samym czasie siatkarze wyszli z autobusu głównym wejściem i to na nich skupiła się cała uwaga. Wrzuciłam walizkę na tyle siedzenie Chryslera i kazałam mamie jechać najszybciej jak tylko potrafi.

- Doigrałaś się, dziewczyno. – rzuciła mama widząc dziennikarzy robiących nam zdjęcia.

Natalia wdusiła pedał gazu i opuściłyśmy parking. 

________________________________________________________________________

Jeśli spodobała Ci się historia Anety wejdź na Kiedy marzenia stają się rzeczywistością. i kliknij „Lubię to!”.

41 komentarzy:

  1. Świetny rozdział nie moge doczekac sie kolejnego :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu...fajny epizodzik, jak zawsze :)
    Scena z kupowaniem ubrań była świetna.
    Czytając scenę rozmowy Bartmana z rodzicami, zrobiło mi się żal Zibiego.
    Świetna była akcja jak kierowca wypuszczał bocznym wyjściem Anetę i jak się speszył widząc ją całującą się z ZB9. No i dalej mam wrażenie, że jest krótko, ale wiesz...mi się TYLKO zdaje ;) Dziś jeszcze krócej i dlatego przepraszam, że tak krótko. Znasz już powód ;D <3 Czekam na jutro! blueberrysmile

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż za chaotyczny zapis. ;) Dziękuję bardzo, spróbuję się poprawić. ;3

      Usuń
    2. Nie poprawiaj :)) Długość tekstu mi pasuje, po prostu to jest tak wspaniałe, że nie zdążę się rozmarzyc, a już kończę czytać. To jest Twój wielki plus. Chaotyczny komentarz...to będzie mój znak rozpoznawczy :P ściskam-blueberrysmile :*

      Usuń
  3. No no sporo się dzieje ;p ciekawa jestem czy będzie potem jakieś małe spięcie z byłą Zibiego hmm?taki mały chwilowy zwrot akcji myśle ze to jeszcze bardziej by zaciekawiło czytelników;D Ten rozdział mega;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Brakuje mi trochę akcji, ale czuję, że będzie się dziać kiedy znajdzie się już w domu i pójdzie do szkoły :) Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze super! Każdy następny rozdział jest coraz ciekawszy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Błagam, nie zrób z tego opery mydlanej, w której każdy zdradza się z każdym, matka jednego jest z ojcem drugiego, a siatkarze nagrywają pornola (chociaż to byłoby zabawne xd) jak zawsze świetnie i oczywiście ze zniecierpliwieniem czekam na jutrzejszy epizod ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka siatkarska wersja 'Mody na sukces'? ;) Dziękuję bardzo i zapraszam na jutro. ;3

      Usuń
  7. oj coś czuje, że następny rozdział będzie bardzo interesujący xD ten też jest super:)
    następny jutro?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że taki będzie. ;> Tradycyjnie jutro. ;)

      Usuń
  8. Twój blog jest przeeeświetny i bardzo mi sie podoba to że rozdziały są dodawane codziennie czym różni się od innych blogów i to jest fajne;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba Ci się mój sposób prowadzenia bloga. ;)

      Usuń
  9. Rozdział jak zwykle genialny! Jestem bardzo ciekawa dalszych losów Anety! :D
    Jak będziesz miała czas, to zapraszam do mnie i mojego nowego bloga. Dopiero zaczynam.
    http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/
    Pozdrawiam! ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie. ;) Dzięki za link, na pewno wejdę. ^^

      Usuń
  10. Nie wierzę, że wczoraj nie mogłam przeczytać rozdziału! Głupi internet! Fajnie, że wszyscy dowiedzieli się o Anecie i Zbyszku. I tak prędzej czy później by się dowiedzieli. Co do sytuacji na koniec. W Polsce chyba nieco łagodniej wszystko to wygląda, ale w sumie nigdy ni widziałam takich sytuacji więc mogę się mylić. Myślę, że dziewczyny siatkarzy są jakby w miarę normalnie traktowane, robią im zdjęcia, ale nie są prześladowane przez paparazzi :) Ogólnie podoba mi się taka sielanka i w ogóle :) Szkoda mi tylko Zbyszka prze jego tatę. Czyżby niespełnione ambicje ?
    Czekam z niecierpliwością ♥
    Vivianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak internetu? Zwariowałabym. ;o Byłam świadkiem takiej sytuacji, ale głównym bohaterem nie był wtedy siatkarz, więc masz rację, w ich przypadku może to wyglądać inaczej. ;)

      Dziękuję bardzo i pozdrawiam. <3

      Usuń
  11. Naprawdę bardzo fajne opowiadanie ! :) Czytam z uśmiechem na twarzy, ale i mi zdaje sie że strasznie krótko! :D Już nie mogę doczekać sie kolejnego epizodu.... !!! :>

    OdpowiedzUsuń
  12. dzisiaj do Ciebie trafiłam, i kupiłaś mnie faktem, że główna bohaterka jest moją imienniczką ! hehe ;p
    przeczytałam wszystkie rozdziały i cóż więcej mogę powiedzieć ... ŁAŁ ! wielki szacunek ! czekam już na kolejne części, codziennie 18-19, tak ? ;>
    pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, Aneto. ;) Dziękuję i zapraszam. ^^

      Usuń
    2. no to fajnie :) blog dodaje do zakładki i będę częstym gościem :D

      Usuń
  13. Ajjj... jaki cudowny ;** Zresztą jak zawsze ;PP Juz nie mogę sie doczekać jutrzejszego ;))

    OdpowiedzUsuń
  14. Zakochałam się w tym blogu ! Czekam na kolejny epizod :)

    B.

    OdpowiedzUsuń
  15. Najlepszy blog jaki czytałam, mam nadziej ze kolejne rozdziały pojawia się nie długo i będą jeszcze ciekawsze, i pojawia się bardzo szybki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. ;) Kolejny rozdział dziś wieczorem. ;>

      Usuń
  16. cud, miód i orzeszki ;) tylko jak oni będą razem oddaleni od siebie o tyle kilosów? :<

    OdpowiedzUsuń
  17. dziewczyno uwielbiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  18. Super nie mogę się doczekać następnego:)
    Zapraszam do mnie .Opowiadanie jest o CR7 ale mam nadzieję że wpadniesz :)
    http://crisija.blogspot.com/2012/12/rozdzial-2.html?showComment=1356104620868#c4121796303411003627

    OdpowiedzUsuń