Epizod XXVII.
Obudziłam
się tuż przed siódmą. Poczułam skutki wczorajszego badania – czułam ból podczas
przełykania śliny. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy. Kinga nadal spała.
Odpaliłam laptopa i zajmowałam się niedokończonymi zleceniami – czas w szpitalu
płynął zdecydowanie wolniej. Kilka minut po siódmej wpadła do nas salowa
rozdająca jedzenie. Śniadanie składało się z dwóch, suchych skibek białego
chleba, dwóch plasterków sera i kawałka masła. Spojrzałam zdegustowana na
talerz. Przyszliśmy tutaj poprawiać swój stan zdrowia, czy go pogarszać?
Obudziłam Kingę, która od razu zaczęła jeść.
-
Radzę nie wybrzydzać, nic innego nie dostaniesz. – powiedziała moja
współlokatorka widząc, że nie mam ruszyć swojego śniadania.
-
Jeśli chcesz możesz wziąć moją porcję. – zaoferowałam.
Kinga
nie zgodziła się i skończyła pochłaniać swoją kanapkę.
-
Niech mnie pani wpuści. – usłyszałam znajomy głos .
-
To nie są godziny odwiedzin. – odpowiedziała zirytowana kobieta.
Drzwi
mojej sali otwarły się. Do pokoju wpadł Zbyszek.
-
Proszę wyjść. – głos salowej był naprawdę donośny.
-
Niech zostanie, proszę. – złożyłam ręce jak do modlitwy.
Salowa
głośno westchnęłam.
-
Za pięć minut wrócę i ma tu pana nie być. – wskazała palcem na Bartmana.
-
Dziękuję. – posłałam jej szczery uśmiech.
Bartman
podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Cmoknęłam go w polik. Cieszyłam się,
że go widzę. Kinga leżąca naprzeciwko
nas była w szoku. Wskazywała palcem na Bartmana jakby chciała się upewnić, że to ten Zbyszek, atakujący Resovii i
polskiej reprezentacji mężczyzn w piłce siatkowej. Kiwnęłam twierdząco głową i
oderwałam się od Zbyszka.
-
Jak się czujesz? – zapytał odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy.
-
W porządku. – uśmiechnęłam się.
Zbyszek
rozejrzał się po sali i zauważył Kingę.
-
Myślałem, że jesteś sama. – zaśmiał się.
Podszedł
do Kingi i przedstawił się podając jej rękę. Po chwili wrócił do mnie i usiadł
na moim łóżku.
-
To jest Twoje śniadanie? – zapytał patrząc na talerz stojący na stoliku obok.
Kiwnęłam
twierdząco głową.
-
Poważnie? – odwrócił się zdziwiony w kierunku Kingi.
Moja
współlokatorka potwierdziła moje słowa. Bartman nerwowo spojrzał na zegarek.
-
Muszę uciekać. – skrzywił się. – Jutro wpadnę wcześniej z czymś porządnym do
jedzenia.
-
Nie wpuszczą Cię. – zaśmiałam się.
-
Coś wykombinuję.
-
Lepiej uciekaj. – usłyszałam na korytarzu czyjeś kroki.
Zbyszek
mocno mnie pocałował.
-
Do jutra. – rzucił wychodząc z sali.
-
Panie Bartman! – usłyszałam krzyk salowej.
-
No przecież idę już. – zaśmiał się zirytowany.
Poczułam
mocny cios. Kinga rzuciła mnie poduszką.
-
Za co? – zaśmiałam się oddając jej pocisk.
-
Nie mogłaś mi powiedzieć? – zapytała z wyrzutem.
Wzruszyłam
ramionami śmiejąc się. Przed ósmą przyszedł doktor, który zajmował się mną od
początku.
-
Śniadanie zjedzone? – zapytał z uśmiechem przeglądając moją kartę.
Zastanawiałam
się czy to żart, ale Kinga kiwała głową dając mi jasny znak. Zakryłam chleb
gazetą.
-
Zjedzone. – powiedziałam.
-
Mam pani wyniki. Jest dobrze. Zapalenie ma lekką postać, jednak dla pewności
wykonamy eradykację.
-
Czy to naprawdę konieczne? – zapytałam krzywiąc się.
Nie
miałam ochoty spędzić tygodnia w szpitalu.
-
Obawiam się, że tak. – odpowiedział. – Za tydzień pani wyjdzie, ale będzie się
musiała pani stawić na kilku kontrolnych wizytach, jasne?
Przytaknęłam.
-
Nie mogłabym mieć tej siedmiodniowej kuracji w domu? To tylko przyjmowanie
leków.
-
Musi pani zostać na obserwacji. Chcemy mieć pewność, że organizm właściwie
zareaguje na antybiotyki.
-
Mam tutaj leżeć tydzień tylko po to, żeby dziennie wziąć kilka pastylek? –
powiedziałam zirytowana.
-
Na to wygląda.
Lekarz
odłożył moją kartkę i podszedł do Kingi. Włączyłam laptopa i po raz kolejny zabrałam
się do pracy. To był jedyny plus siedzenia w
tym miejscu – miałam mnóstwo czasu na pracę. Reszta dnia minęła
spokojnie. Natalia zadzwoniła i powiedziała, że będzie jutro w południe.
Próbowałam ją przekonać do zrezygnowania z tego planu, ale uparła się, że mnie
odwiedzi. Reszta dnia w szpitalu minęła spokojnie. Przyjęłam dawkę leków i
nudziłam się. Kinga była na zabiegu, nie miałam z kim porozmawiać, więc
zadzwoniłam do Zośki.
-
Właśnie miałam do Ciebie dzwonić! – usłyszałam krzyk przyjaciółki. – Podobno w
szpitalu leżysz.
Głośno
jęknęłam.
-
Bartman wygadał się Miśkowi. – przyznała Zocha.
-
Cholera, niech jeszcze na billboardach to wyświetli. – powiedziałam zirytowana.
-
Martwi się o Ciebie.
-
Zmiana tematu. Jak tam Misiek? – zapytałam zaciekawiona. – Dawno się nie
widzieliśmy.
-
Wpadniemy do szpitala w czwartek. – powiedziała szybko.
-
Nie no, błagam. Lepiej spotkać się po tym zamieszaniu w przyszłym tygodniu.
-
Nie ma takiej opcji. – zaśmiała się. – Przepraszam Cię, ale muszę wracać do
pracy. Trzymaj się.
-
Spróbuję. – powiedziałam i rozłączyłam się.
Dzień
niesamowicie mi się dłużył. Kiedy nadszedł wieczór od razu poszłam spać.
Obudził
mnie silny deszcz trzaskający w okno i parapet. Przetarłam oczy i wyjęłam
telefon z torby. Szósta czterdzieści trzy. Normalnie potrafiłam spać do
czternastej, tutaj budzę się przed siódmą. Było mi zimno, więc założyłam szarą
bluzę z polarem. Włączyłam iPoda i zaczęłam słuchać muzyki. Po kilkunastu
minutach do sali wparowała Natalia. Mama podbiegła do mnie i mocno mnie
przytuliła.
-
Wpuścili Cię? – zapytałam szeptem.
Kinga
nadal spała.
-
Jak powiedziałam kogo szukam salowa wskazała tylko drzwi.
Jeszcze
raz mocno ją uścisnęłam.
-
Nie ma Cię dwa miesiące i już lądujesz w szpitalu. – westchnęła.
-
To nie moja wina. – odpowiedziałam. – Poza tym wychodzę za kilka dni, jest
dobrze.
-
Dzień dobry. – Kinga właśnie się ocknęła.
-
Jak tam? – zapytałam przypominając sobie o jej wczorajszym zabiegu.
Kinga
pokazała uniesiony kciuk i przywitała się z moją mamą.
-
Pójdę porozmawiać z lekarzem, dobrze?
Natalia
ruszyła w kierunku gabinetu doktora.
- Wyglądacie jak siostry. – zaśmiała się Kinga.
Po
kilkunastu minutach wróciła Natalia. Była zadowolona, najwyraźniej lekarz
powiedział jej to samo co mnie.
-
Dzień dobry! – w szesnastce pojawił się Zbyszek.
Szeroko
się uśmiechnęłam.
-
Robi się tłoczno. – zaśmiała się Kinga.
Natalia
pożegnała się ze mną i obiecała wpaść wieczorem. Powitałam się ze Zbyszkiem,
który położył torbę na moim łóżku. Zaciekawiona przypatrywałam się mu. Zbyszek
wyjął dwa kosze wypełnione jedzeniem,
przede wszystkim warzywami i owocami.
-
Jedzenie! – byłam strasznie głodna.
Chwyciłam
marchewkę i zaczęłam ją chrupać. Rozbawiony Zibi wziął drugi kosz i zaniósł go
Kindze.
-
Szpitalne jedzenie to jakaś kpina. – skomentował widząc nasze dzisiejsze
śniadanie, które wyglądało dokładnie tak samo jak te wczorajsze.
Moja
współlokatorka była zaskoczona, ale grzecznie podziękowała za prezent.
-
Jesteś kochany. – pocałowałam go w policzek i dokończyłam marchewkę. – Salowa
Cię polubiła?
-
Podpisałem kilka rzeczy dla jej chrześniaka.
Kiwnęłam
ze zrozumieniem głową.
-
Zocha dzwoniła. – powiedziałam przyglądając mu się uważnie.
Wyszczerzył
się, wziął jabłko z kosza i wgryzł się w nie.
-
Weź się tak nie chwal, że mnie wykończyłeś, dobra? – uśmiechnęłam się.
-
Postaram się. – Bartman pokazał mi język
-
Leć na trening. – powiedziałam spoglądając na ekran telefonu.
-
Nic się nie stanie jeśli się trochę spóźnię. – odpowiedział zapinając torbę.
-
Wynocha. – zaśmiałam się i próbowałam go zrzucić nogami z siedzącego łóżka.
Nie
przyniosło to jednak oczekiwanego efektu, Bartman był za silny.
-
Do jutra. – Zbyszek pocałował mnie, zabrał torbę i wyszedł.
Wieczorem
znowu przyszła do mnie Natalia. Wracała do siebie i chciała się pożegnać.
Obiecałam przyjechać do niej po opuszczeniu szpitala. Większość czasu w
szpitalu dłużyła się jak lekcja matematyki humaniście. W środę Resovia wygrała
3 : 0 z rumuńskim klubem. W czwartek wieczorem przygotowywałam się już do
opuszczenia tego znienawidzonego przeze mnie miejsca. Spakowałam już większość
rzeczy. Włączyłam komputer i z nudów przeglądałam różne strony. Kinga w środę
wracała do Warszawy, miała mieć tam kolejny zabieg. Nagle do mojej sali wbiegł
Zbyszek.
-
Zmusili mnie, przepraszam. – powiedział zadyszany.
Spojrzałam
na niego zdezorientowana.
________________________________________________________________________
Jak wam minął poniedziałek? :)
Coś się pogorszyło ze stanem Anety ? Czy wygłupy kolegów z klubu ? ;D
OdpowiedzUsuńJak zwykle GENIALNE :3
POZDRAWIAM :3
Dziękuję bardzo, pozdrawiam. ;)
UsuńNo w takim momencie. Nie wytrzymam 24 godzin. :C Teraz chcemy małe Bartmaniki <3 :D
OdpowiedzUsuńJeszcze dwa, trzy dni temu lawina komentarzy typu "Ciąży mówimy NIE." a dzisiaj chcecie ciężarną Anetę? ;)
UsuńCzemu tak krótko? Już mógłby być nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię, za tego bloga!
Dziękuję. ;)
UsuńKrótko? ;o
zdecydowanie tak ;D tzn. wiesz, niby długi ale za mało aby mi wystarczył na 24 godziny. xd
UsuńPostaram się pisać dłuższe, obiecuję! ;)
Usuń"Większość czasu w szpitalu dłużyła się jak lekcja matematyki humaniście" DOSKONALE wiem, o czym Aneta mówi :D Nie podoba mi się, że znowu zostawiasz nas w niepewności na 24 h, ale chyba już czas przywyknąć :) Mam nadzieje, że nie okaże się że coś się pokiełbasiło i musi zostać w szpitalu. A Zibi jest przeeekochany :)
OdpowiedzUsuńWeny!
p,
G.
Jestem podobno ścisłowcem, ale ciesze się, że mnie zrozumiałaś.;)
UsuńDziękuję! Pozdrawiam ciepło. ;>
oh no wiesz co znowu urwałaś w ciekawym momencie :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. :c
UsuńEjjj, to nie fair! Jak możesz przerwać w tak ciekawym momencie? Smutno mi się, przez to zrobiło. I jak dla mnie epizod za krótki : p
OdpowiedzUsuńPrzepraszam najmocniej. ;)
Usuńah ten Zibi ;3
OdpowiedzUsuń:3
UsuńA poniedziałek minął w miarę szybko i przyjemnie a Tb?;p
OdpowiedzUsuńA co do wczoraj to oglądałaś powtórkę meczu dziś na Polsat Sport News?;p
Mi również. O dziewiątej rano zaliczyłam spacer, później załatwiłam kilka spraw na mieście i zwieńczyłam to dobrą kawą ze znajomą. ;)
UsuńTuż przed osiemnastą skończyła się powtórka. Mecz ciekawy. Gra wyrównana, mimo, że Resovia wygrała 3 : 0. ;>
Tak najciekawszy moment to ten zabójczy wzrok Zibiego nie zauważyłam go wczoraj i musiałam obejrzeć powtórkę dzisiaj ;p I te fantastyczne obrony Igły ahhhh....aż się chce ich oglądać:D
UsuńA tak w innym temacie to się powtarzam ale te twoje statystyki są po prostu niesamowite po prostu szczena opada heh;p
Bartman ma zabójczy wzrok. Uwielbiam go obserwować w trakcie meczu. Mściwy, skupiony, skuteczny. Coś pięknego.
UsuńMam to samo! Wchodzę, patrzę a tu 40.000 wyświetleń! :O
Oj tak Bartman na boisku jest jak tornado nie do zatrzymania :D
UsuńA miałam do Cb wczoraj takie pytanie ale mi z głowy wypadło i dzisiaj sobie przypomniałam: Opisujesz tu wiele chorób i stanów związanych z medycyną Ty się tym w rzeczywistości interesujesz czy to tylko tak do opowiadania informacje z neta?:P tak jakoś mnie to zaciekawiło:D
I to i to. ;) Interesuję się tym, ale nie mam wystarczającej wiedzy, więc co nieco sprawdzam w Internecie - nie chcę Was wprowadzać w błąd. ;)
UsuńAle to fajnie że co nieco się tym interesujesz i nie wymyślasz wszystkiego jak leci :D I to właśnie świadczy o tym, że to blog na poziomie a nie jakieś marne wypociny czy tam bajki :p Dlatego też to mój ulubiony blog i pewnie nie tylko mój moi znajomi też czytają i są od niego pozytywnie uzależnieni oczywiście dzięki mnie się o nim dowiedzieli ;p heh
UsuńDziękuję. ;)
UsuńW takim razie muszę przybić Ci piątkę, dzięki wielkie za reklamowanie bloga. ;>
I piąteczka leci w twoją stronę :D Nie ma za co dziękować cała przyjemność po mojej stronie reklamować tak świetnego bloga :>
UsuńW takim razie czekam z niecierpliwością na następny rozdział :>
Miłego wieczoru życzę i do jutra :D
;>
UsuńDzięki jeszcze raz! :3
Udanego wieczoru, do jutra. ;)
Świetne!! Jesteś niesamowita!!;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńGenialna jesteś! :D ale znowu tyyyle trzeba czekać na kolejny rozdział :< no cóż, przynajmniej WARTO! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;>
Usuńponiedziałek? hmm calkiem ok mimo ze chora jestem za oknem sypie snieg a ja musialam w takim stanie do miasta sie wybrac;C
OdpowiedzUsuńco do rozdzialu przyzwyczailam sie dosc szybko ze w najlepszym momencie jest urywane;d takze bede czekac do jutra;d
hmm zibi raczej zlych wiadomosci nie ma bo lekarz nie mowil by zb9 ze cos sie ztalo zeby on anecie przekazal;p takze pewnie jakies zarty znow beda;d Oo moze resoviacy wpadna do niej;d hehe nie no watpie w to;d
a jest szansa ze jutro bedzie wczesniej dodane?:)
a sie rozpisalam:D
Pozdrawiam Cie :)
No właśnie! Też dziś zabiegana krążyłam po Poznaniu, zimna nadchodzi. :3 Uwielbiam tę porę roku.
UsuńStaram się dodawać w regularnych odstępach czasu. ( jeden dziennie, ok. 18-19 )
Nie chcę zmieniać godzin dodania, bo myślę, że większość już się przyzwyczaiła do tego sposobu blogowania. ;>
Również pozdrawiam! ;)
Jak dla mnie to mogłabyś dodawać tak po trzy razy dziennie :P
UsuńMalin.
Musiałabym chyba przestać spać i zrujnować sobie organizm energy drinkami. :)
UsuńMyślę, że jeden dziennie wyjdzie wszystkim na dobre. :>
ok, to ja sie dostosuje;] bo wczoraj lub przed wczoraj nie byl dodany ok 17? a ze wzgledu na zmiane czasu to ciemno wczesnie i chyba od 16 czatowalam i sprawdzalam czy nowego nie ma;d
OdpowiedzUsuńZazwyczaj dodaję ok. 18-19. ;) Zdarza się jednak, że muszę gdzieś wyjść - wtedy wrzucam wcześniej.
UsuńWolę udostępnić epizod o 17 niż o 20-12. ;>
dobrze, dobrze:P już nic nie mowie;d
Usuń<3 ;)
UsuńSuper ! Widzę, że już 40 tys. przekroczone !
OdpowiedzUsuńTrzymaj tak dalej, świetnie piszesz ( piszę to już któryś raz z rzędu ale nie mogę się nadziwić ) :)
Przekroczone. Jestem w wielkim, pozytywnym szoku. :)
UsuńDziękuję bardzo! :>
Co ten Zibi znów wymyślił ? Jakiś zakład z kolegami czy co ? Czekam na następny z niecierpliwością .
OdpowiedzUsuńNic nie mogę zdradzić. ;)
UsuńPoniedziałek minął jak każdy poniedziałek - dobrze że już się kończy :) Jedynym plusem tego dnia jest to że miałam 2 godziny wf i pograłam trochę w siatkę :) No i oczywiście nowy rozdział też jest miłym akcentem paskudnego, zimnego dnia, brrrr.
OdpowiedzUsuńJa cały czas trwam przy swoim zdaniu i ciąży mówię stanowczo NIE! jeszcze... :)
Mam tez nadzieję, że tym razem nie będziesz nas trzymać kilka dni w niepewności i już jutro dowiemy się kto i do czego Zibiego zmusił :) Podejrzewam że koledzy z klubu i będzie na śmiesznie, żadnych przykrych niespodzianek :)
Ogólnie rozdział dobry, jednak jak każdy - za krótki. Ale nie przejmuj się - mi zawsze mało :P Dobrze, że choroba bez komplikacji i że Aneta już wraca do domu :)
Razem z moimi cynamonowymi muffinami i gorącą karmelową herbatą, pozdrawiam i życzę miłego wieczoru,
Malin. :)
Idzie zima. :3
UsuńNarobiłaś mi apetytu! Chyba do Ciebie wpadnę. ;>
Udanego wieczoru i dobrej nocy! :)
Zima. fu :c
UsuńA zapraszam, z radością podzielę się z Tobą muffinkami :)
Malin.
Zimna jest cudowna! ;)
UsuńOkej, wsiadam w Chryslera i pędzę. ;>
Z tą zimą to jest tak. Ogólnie mi nie przeszkadza. Fajnie jest posiedzieć z książką i gorącą czekoladą lub herbatą przy kominku, patrzeć za okno na wirujące płatki śniegu. Nawet może być za oknem wielka paskudna ciapa zamiast pięknego białego puchu. Schody zaczynają się gdy muszę wyjść z domu. Jako że zimowego obuwia nie znoszę i nie posiadam, cały rok chodzę w najaczach wiec ślizgam się na głupim lodzie. Pada śnieg i zaraz jestem chora. I jest rano okropny mróz, trzeba odśnieżać podwórko i skrobać samochód. Jednym słowem: FU.
UsuńJak Ty możesz lubić zimę??
Malin.
Uwielbiam zimę! Wychodzę rano i czuję na twarzy chłodny powiew wiatru. Robię krok i słyszę pękający śnieg. Ulice, domy i samochody pokryte są przepięknym, lśniącym puchem. Z uśmiechem wchodzę do sklepów, w których już czuć świąteczny klimat. Cudowny czas. ;)
UsuńŁał twój blog jest naprawdę świetny :D
OdpowiedzUsuńWpadłam przypadkiem i przeczytałam wszystkie za jednym razem :D
Chciałabym pisać tak dobrze jak ty :)
Czekam na następny i ciesze się że dodajesz codziennie rozdział :D
Pozdrawiam :D
Dziękuję serdecznie. ;)
UsuńPozdrawiam, miłego wieczoru. ;>
Podziwiam za talent :)
OdpowiedzUsuńNa prawdę. Dziewczyno pisz! Pisz i to jak najdłużej.
Jak zauważyłam to masz dużo fanów, więc na pewno to Ci daje motywację.
Dlatego myślę,że za szybko się z nami nie rozstaniesz :)
Pozdrawiam gorąco :D
Piczi.
Dziękuję. :)
UsuńFakt, gdy czytam komentarze i widzę te statystki ręce same rwą mi się do pisania. ;>
Pozdrawiam, udanego wieczoru. :)
1. zdecydowanie za krótkie
OdpowiedzUsuń2. jestes niesamowita w tym co robisz
3. urywasz w najciekawszym momecie żeby zaciekawieni ludzie wracali na Twego bloga.. takie sa fakty ale kochana uwież mi sprawdza się
niewiem jak wytrzymam do jutra ;)
dziękujemy za to co robisz ;)
1. Postaram się pisać dłuższe. ;)
Usuń2. Dziękuję. ;>
3. Na tym polega trzymanie w napięciu czytelnika. ;>
To ja dziękuję, że Wy to czytacie. :)
Poniedziałek, strasznie długi i ciężki - dla mnie jeszcze trwa w najgorszym tego słowna znaczeniu - mam pełno nauki, a jestem strasznie zmęczona po treningu, z którego niedawno wróciłam...
OdpowiedzUsuńA teraz o co chodzi Zbyszkowi? :) Jakikolwiek długie, nie byłby Twoje rozdziały, zawsze kończą się za wcześnie! Od jakiegoś miesiąca moja ulubiona pora dnia to właśnie 17-19 :)
Oj, nie zazdroszczę takiego poniedziałku. :/
UsuńCo trenujesz? :> Siatkówkę?
Oczywiście, nie wyobrażam sobie nic innego trenować (no może poza pływaniem, ale to już dawno było, bo z braku czasu musiałam wybrać siatkówka - pływanie) Bardzo lubię treningi, ale nienawidzę uczyć się, będąc po nim zmęczona... za dużo dla mnie, mimo że jadę dzisiaj na energetykach - nie zasypiam, ale średnio mogę się skupić, jak np w tym momencie, kiedy siedzę na Twoim blogu, a powinnam mieć nos w książce od geografii :>
OdpowiedzUsuńMyślę, że dałoby się pogodzić te dwie rzeczy. :)
UsuńTeż nie lubię uczyć się po dużym wysiłku fizycznym. A tutaj prawie co dzień coś mi wypada. Jak nie basen, to siatkówka. Jak nie siatkówka, to bieganie. Jak nie bieganie, to rzut oszczepem. Masakra. ;>
Powodzenia na geografii. ;3
Pewnie, że dałoby radę to pogodzić, nawet wskazane by było, ale problem jest taki, że na basen muszę dojeżdżać do miasta + treningi + korepetycje z angielskiego, nie wiem kiedy bym spała :)
UsuńOł, to rzeczywiście. Ja mam to szczęście, że wszystko jest na miejscu. :)
UsuńOkej, nie przeszkadzam już w kształceniu się i zdobywaniu nowej wiedzy. :> Dobrej nocy i udanego wtorku! ;)
Treningi, mam na szczęście na miejscu :) Tobie, również życzę udanego, lekkiego i przyjemnego wtorku! W tym momencie spróbuję się skupić na materiale.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie i ciepło Vesper! :)
Z pewnością taki będzie - na jutro zaplanowałam spanie i zakupy. ;)
UsuńTrafiłam tutaj przypadkiem i spodobało mi się to jak piszesz:)Fajna historia, dobrze sie czyta. Jedyne co mi się trochę nie podoba to to,że często stosujesz ZB9, ale to tylko taka moja sugestia.
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę to zapraszam do mnie http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/ pozdrawiam:*
Dziękuję bardzo za uwagę. ;)
UsuńPozdrawiam, dobrej nocy. ;>
Kochana Vesper, pozwól, że się powtórzę się (i oczywiście będę to robić regularnie) ale jesteś cudowna! Bardzo dobrze piszesz! Wręcz IDEALNIE. Z niecierpliwością oczekuję kolejnego epizodu (mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej). Serdecznie pozdrawiam i życzę niewyczerpanej weny twórczej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo. ;) Nawet nie wiesz jaką moc mają takie słowa.
UsuńDobrej nocy. ;>
Mam informatykę i sprawdzam twojego bloga z nadzieją, że dodałaś nowego posta ;D
OdpowiedzUsuńUZALEŻNIENIE :3
Jesteś niesamowita. ;) Udanego dnia! ;3
UsuńŚwieeetny :) Kiedy dodałaś komentarz na moim blogu to od razu weszłam tutaj czytałam dniami i nocami każdy rozdział.. ^^
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się twój sposób pisania dlatego życzę Ci jak najwięcej weny do czytania :) A teraz zapraszam do siebie
http://letmeliveletmebreatheblog.blogspot.com/
Pozdrawiam Tyśka ;*
Dziękuję bardzo. ;)
UsuńWeny do pisania .. ;P przepraszam jestem chora i mój mózg nie pracuje na pełnych obrotach ;3
OdpowiedzUsuń