poniedziałek, 29 października 2012

XXVIII


Epizod XXVII.


Obudziłam się tuż przed siódmą. Poczułam skutki wczorajszego badania – czułam ból podczas przełykania śliny. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy. Kinga nadal spała. Odpaliłam laptopa i zajmowałam się niedokończonymi zleceniami – czas w szpitalu płynął zdecydowanie wolniej. Kilka minut po siódmej wpadła do nas salowa rozdająca jedzenie. Śniadanie składało się z dwóch, suchych skibek białego chleba, dwóch plasterków sera i kawałka masła. Spojrzałam zdegustowana na talerz. Przyszliśmy tutaj poprawiać swój stan zdrowia, czy go pogarszać? Obudziłam Kingę, która od razu zaczęła jeść.

- Radzę nie wybrzydzać, nic innego nie dostaniesz. – powiedziała moja współlokatorka widząc, że nie mam ruszyć swojego śniadania.

- Jeśli chcesz możesz wziąć moją porcję. – zaoferowałam.

Kinga nie zgodziła się i skończyła pochłaniać swoją kanapkę.

- Niech mnie pani wpuści. – usłyszałam znajomy głos .

- To nie są godziny odwiedzin. – odpowiedziała zirytowana kobieta.

Drzwi mojej sali otwarły się. Do pokoju wpadł Zbyszek.

- Proszę wyjść. – głos salowej był naprawdę donośny.

- Niech zostanie, proszę. – złożyłam ręce jak do modlitwy.

Salowa głośno westchnęłam.

- Za pięć minut wrócę i ma tu pana nie być. – wskazała palcem na Bartmana.

- Dziękuję. – posłałam jej szczery uśmiech.

Bartman podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Cmoknęłam go w polik. Cieszyłam się, że go  widzę. Kinga leżąca naprzeciwko nas była w szoku. Wskazywała palcem na Bartmana jakby chciała się upewnić,  że to ten Zbyszek, atakujący Resovii i polskiej reprezentacji mężczyzn w piłce siatkowej. Kiwnęłam twierdząco głową i oderwałam się od Zbyszka.

- Jak się czujesz? – zapytał odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy.

- W porządku. – uśmiechnęłam się.

Zbyszek rozejrzał się po sali i zauważył Kingę.

- Myślałem, że jesteś sama. – zaśmiał się.

Podszedł do Kingi i przedstawił się podając jej rękę. Po chwili wrócił do mnie i usiadł na moim łóżku.

- To jest Twoje śniadanie? – zapytał patrząc na talerz stojący na stoliku obok.

Kiwnęłam twierdząco głową.

- Poważnie? – odwrócił się zdziwiony w kierunku Kingi.

Moja współlokatorka potwierdziła moje słowa. Bartman nerwowo spojrzał na zegarek.

- Muszę uciekać. – skrzywił się. – Jutro wpadnę wcześniej z czymś porządnym do jedzenia.

- Nie wpuszczą Cię. – zaśmiałam się.

- Coś wykombinuję.

- Lepiej uciekaj. – usłyszałam na korytarzu czyjeś kroki.

Zbyszek mocno mnie pocałował.

- Do jutra. – rzucił wychodząc z sali.

- Panie Bartman! – usłyszałam krzyk salowej.

- No przecież idę już. – zaśmiał się zirytowany.

Poczułam mocny cios. Kinga rzuciła mnie poduszką.

- Za co? – zaśmiałam się oddając jej pocisk.

- Nie mogłaś mi powiedzieć? – zapytała z wyrzutem.

Wzruszyłam ramionami śmiejąc się. Przed ósmą przyszedł doktor, który zajmował się mną od początku.

- Śniadanie zjedzone? – zapytał z uśmiechem przeglądając moją kartę.

Zastanawiałam się czy to żart, ale Kinga kiwała głową dając mi jasny znak. Zakryłam chleb gazetą.

- Zjedzone. – powiedziałam.

- Mam pani wyniki. Jest dobrze. Zapalenie ma lekką postać, jednak dla pewności wykonamy eradykację.

- Czy to naprawdę konieczne? – zapytałam krzywiąc się.

Nie miałam ochoty spędzić tygodnia w szpitalu.

- Obawiam się, że tak. – odpowiedział. – Za tydzień pani wyjdzie, ale będzie się musiała pani stawić na kilku kontrolnych wizytach, jasne?

Przytaknęłam.

- Nie mogłabym mieć tej siedmiodniowej kuracji w domu? To tylko przyjmowanie leków.

- Musi pani zostać na obserwacji. Chcemy mieć pewność, że organizm właściwie zareaguje na antybiotyki.

- Mam tutaj leżeć tydzień tylko po to, żeby dziennie wziąć kilka pastylek? – powiedziałam zirytowana.

- Na to wygląda.

Lekarz odłożył moją kartkę i podszedł do Kingi. Włączyłam laptopa i po raz kolejny zabrałam się do pracy. To był jedyny plus siedzenia w  tym miejscu – miałam mnóstwo czasu na pracę. Reszta dnia minęła spokojnie. Natalia zadzwoniła i powiedziała, że będzie jutro w południe. Próbowałam ją przekonać do zrezygnowania z tego planu, ale uparła się, że mnie odwiedzi. Reszta dnia w szpitalu minęła spokojnie. Przyjęłam dawkę leków i nudziłam się. Kinga była na zabiegu, nie miałam z kim porozmawiać, więc zadzwoniłam do Zośki.

- Właśnie miałam do Ciebie dzwonić! – usłyszałam krzyk przyjaciółki. – Podobno w szpitalu leżysz.

Głośno jęknęłam.

- Bartman wygadał się Miśkowi. – przyznała Zocha.

- Cholera, niech jeszcze na billboardach to wyświetli. – powiedziałam zirytowana.

- Martwi się o Ciebie.

- Zmiana tematu. Jak tam Misiek? – zapytałam zaciekawiona. – Dawno się nie widzieliśmy.

- Wpadniemy do szpitala w czwartek. – powiedziała szybko.

- Nie no, błagam. Lepiej spotkać się po tym zamieszaniu w przyszłym tygodniu.

- Nie ma takiej opcji. – zaśmiała się. – Przepraszam Cię, ale muszę wracać do pracy. Trzymaj się.

- Spróbuję. – powiedziałam i rozłączyłam się.
Dzień niesamowicie mi się dłużył. Kiedy nadszedł wieczór od razu poszłam spać.

Obudził mnie silny deszcz trzaskający w okno i parapet. Przetarłam oczy i wyjęłam telefon z torby. Szósta czterdzieści trzy. Normalnie potrafiłam spać do czternastej, tutaj budzę się przed siódmą. Było mi zimno, więc założyłam szarą bluzę z polarem. Włączyłam iPoda i zaczęłam słuchać muzyki. Po kilkunastu minutach do sali wparowała Natalia. Mama podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.

- Wpuścili Cię? – zapytałam szeptem.

Kinga nadal spała.

- Jak powiedziałam kogo szukam salowa wskazała tylko drzwi.

Jeszcze raz mocno ją uścisnęłam.

- Nie ma Cię dwa miesiące i już lądujesz w szpitalu. – westchnęła.

- To nie moja wina. – odpowiedziałam. – Poza tym wychodzę za kilka dni, jest dobrze.

- Dzień dobry. – Kinga właśnie się ocknęła.

- Jak tam? – zapytałam przypominając sobie o jej wczorajszym zabiegu.

Kinga pokazała uniesiony kciuk i przywitała się z moją mamą.

- Pójdę porozmawiać z lekarzem, dobrze?

Natalia ruszyła w kierunku gabinetu doktora.

-  Wyglądacie jak siostry. – zaśmiała się Kinga.

Po kilkunastu minutach wróciła Natalia. Była zadowolona, najwyraźniej lekarz powiedział jej to samo co mnie.

- Dzień dobry! – w szesnastce pojawił się Zbyszek.

Szeroko się uśmiechnęłam.

- Robi się tłoczno. – zaśmiała się Kinga.

Natalia pożegnała się ze mną i obiecała wpaść wieczorem. Powitałam się ze Zbyszkiem, który położył torbę na moim łóżku. Zaciekawiona przypatrywałam się mu. Zbyszek wyjął  dwa kosze wypełnione jedzeniem, przede wszystkim warzywami i owocami.

- Jedzenie! – byłam strasznie głodna.

Chwyciłam marchewkę i zaczęłam ją chrupać. Rozbawiony Zibi wziął drugi kosz i zaniósł go Kindze.

- Szpitalne jedzenie to jakaś kpina. – skomentował widząc nasze dzisiejsze śniadanie, które wyglądało dokładnie tak samo jak te wczorajsze.

Moja współlokatorka była zaskoczona, ale grzecznie podziękowała za prezent.

- Jesteś kochany. – pocałowałam go w policzek i dokończyłam marchewkę. – Salowa Cię polubiła?

- Podpisałem kilka rzeczy dla jej chrześniaka.

Kiwnęłam ze zrozumieniem głową.

- Zocha dzwoniła. – powiedziałam przyglądając mu się uważnie.

Wyszczerzył się, wziął jabłko z kosza i wgryzł się w nie.

- Weź się tak nie chwal, że mnie wykończyłeś, dobra? – uśmiechnęłam się.

- Postaram się. – Bartman pokazał mi język

- Leć na trening. – powiedziałam spoglądając na ekran telefonu.

- Nic się nie stanie jeśli się trochę spóźnię. – odpowiedział zapinając torbę.

- Wynocha. – zaśmiałam się i próbowałam go zrzucić nogami z siedzącego łóżka.

Nie przyniosło to jednak oczekiwanego efektu, Bartman był za silny.

- Do jutra. – Zbyszek pocałował mnie, zabrał torbę i wyszedł.

Wieczorem znowu przyszła do mnie Natalia. Wracała do siebie i chciała się pożegnać. Obiecałam przyjechać do niej po opuszczeniu szpitala. Większość czasu w szpitalu dłużyła się jak lekcja matematyki humaniście. W środę Resovia wygrała 3 : 0 z rumuńskim klubem. W czwartek wieczorem przygotowywałam się już do opuszczenia tego znienawidzonego przeze mnie miejsca. Spakowałam już większość rzeczy. Włączyłam komputer i z nudów przeglądałam różne strony. Kinga w środę wracała do Warszawy, miała mieć tam kolejny zabieg. Nagle do mojej sali wbiegł Zbyszek.

- Zmusili mnie, przepraszam. – powiedział zadyszany.

Spojrzałam na niego zdezorientowana.

________________________________________________________________________

Jak wam minął poniedziałek? :) 


71 komentarzy:

  1. Coś się pogorszyło ze stanem Anety ? Czy wygłupy kolegów z klubu ? ;D
    Jak zwykle GENIALNE :3
    POZDRAWIAM :3

    OdpowiedzUsuń
  2. No w takim momencie. Nie wytrzymam 24 godzin. :C Teraz chcemy małe Bartmaniki <3 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze dwa, trzy dni temu lawina komentarzy typu "Ciąży mówimy NIE." a dzisiaj chcecie ciężarną Anetę? ;)

      Usuń
  3. Czemu tak krótko? Już mógłby być nowy rozdział.
    Uwielbiam Cię, za tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie tak ;D tzn. wiesz, niby długi ale za mało aby mi wystarczył na 24 godziny. xd

      Usuń
    2. Postaram się pisać dłuższe, obiecuję! ;)

      Usuń
  4. "Większość czasu w szpitalu dłużyła się jak lekcja matematyki humaniście" DOSKONALE wiem, o czym Aneta mówi :D Nie podoba mi się, że znowu zostawiasz nas w niepewności na 24 h, ale chyba już czas przywyknąć :) Mam nadzieje, że nie okaże się że coś się pokiełbasiło i musi zostać w szpitalu. A Zibi jest przeeekochany :)
    Weny!
    p,
    G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem podobno ścisłowcem, ale ciesze się, że mnie zrozumiałaś.;)

      Dziękuję! Pozdrawiam ciepło. ;>

      Usuń
  5. oh no wiesz co znowu urwałaś w ciekawym momencie :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ejjj, to nie fair! Jak możesz przerwać w tak ciekawym momencie? Smutno mi się, przez to zrobiło. I jak dla mnie epizod za krótki : p

    OdpowiedzUsuń
  7. A poniedziałek minął w miarę szybko i przyjemnie a Tb?;p
    A co do wczoraj to oglądałaś powtórkę meczu dziś na Polsat Sport News?;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi również. O dziewiątej rano zaliczyłam spacer, później załatwiłam kilka spraw na mieście i zwieńczyłam to dobrą kawą ze znajomą. ;)

      Tuż przed osiemnastą skończyła się powtórka. Mecz ciekawy. Gra wyrównana, mimo, że Resovia wygrała 3 : 0. ;>

      Usuń
    2. Tak najciekawszy moment to ten zabójczy wzrok Zibiego nie zauważyłam go wczoraj i musiałam obejrzeć powtórkę dzisiaj ;p I te fantastyczne obrony Igły ahhhh....aż się chce ich oglądać:D
      A tak w innym temacie to się powtarzam ale te twoje statystyki są po prostu niesamowite po prostu szczena opada heh;p

      Usuń
    3. Bartman ma zabójczy wzrok. Uwielbiam go obserwować w trakcie meczu. Mściwy, skupiony, skuteczny. Coś pięknego.

      Mam to samo! Wchodzę, patrzę a tu 40.000 wyświetleń! :O

      Usuń
    4. Oj tak Bartman na boisku jest jak tornado nie do zatrzymania :D
      A miałam do Cb wczoraj takie pytanie ale mi z głowy wypadło i dzisiaj sobie przypomniałam: Opisujesz tu wiele chorób i stanów związanych z medycyną Ty się tym w rzeczywistości interesujesz czy to tylko tak do opowiadania informacje z neta?:P tak jakoś mnie to zaciekawiło:D

      Usuń
    5. I to i to. ;) Interesuję się tym, ale nie mam wystarczającej wiedzy, więc co nieco sprawdzam w Internecie - nie chcę Was wprowadzać w błąd. ;)

      Usuń
    6. Ale to fajnie że co nieco się tym interesujesz i nie wymyślasz wszystkiego jak leci :D I to właśnie świadczy o tym, że to blog na poziomie a nie jakieś marne wypociny czy tam bajki :p Dlatego też to mój ulubiony blog i pewnie nie tylko mój moi znajomi też czytają i są od niego pozytywnie uzależnieni oczywiście dzięki mnie się o nim dowiedzieli ;p heh

      Usuń
    7. Dziękuję. ;)

      W takim razie muszę przybić Ci piątkę, dzięki wielkie za reklamowanie bloga. ;>

      Usuń
    8. I piąteczka leci w twoją stronę :D Nie ma za co dziękować cała przyjemność po mojej stronie reklamować tak świetnego bloga :>
      W takim razie czekam z niecierpliwością na następny rozdział :>
      Miłego wieczoru życzę i do jutra :D

      Usuń
    9. ;>

      Dzięki jeszcze raz! :3

      Udanego wieczoru, do jutra. ;)

      Usuń
  8. Świetne!! Jesteś niesamowita!!;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialna jesteś! :D ale znowu tyyyle trzeba czekać na kolejny rozdział :< no cóż, przynajmniej WARTO! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. poniedziałek? hmm calkiem ok mimo ze chora jestem za oknem sypie snieg a ja musialam w takim stanie do miasta sie wybrac;C

    co do rozdzialu przyzwyczailam sie dosc szybko ze w najlepszym momencie jest urywane;d takze bede czekac do jutra;d
    hmm zibi raczej zlych wiadomosci nie ma bo lekarz nie mowil by zb9 ze cos sie ztalo zeby on anecie przekazal;p takze pewnie jakies zarty znow beda;d Oo moze resoviacy wpadna do niej;d hehe nie no watpie w to;d
    a jest szansa ze jutro bedzie wczesniej dodane?:)

    a sie rozpisalam:D
    Pozdrawiam Cie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Też dziś zabiegana krążyłam po Poznaniu, zimna nadchodzi. :3 Uwielbiam tę porę roku.

      Staram się dodawać w regularnych odstępach czasu. ( jeden dziennie, ok. 18-19 )

      Nie chcę zmieniać godzin dodania, bo myślę, że większość już się przyzwyczaiła do tego sposobu blogowania. ;>

      Również pozdrawiam! ;)

      Usuń
    2. Jak dla mnie to mogłabyś dodawać tak po trzy razy dziennie :P
      Malin.

      Usuń
    3. Musiałabym chyba przestać spać i zrujnować sobie organizm energy drinkami. :)

      Myślę, że jeden dziennie wyjdzie wszystkim na dobre. :>

      Usuń
  11. ok, to ja sie dostosuje;] bo wczoraj lub przed wczoraj nie byl dodany ok 17? a ze wzgledu na zmiane czasu to ciemno wczesnie i chyba od 16 czatowalam i sprawdzalam czy nowego nie ma;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj dodaję ok. 18-19. ;) Zdarza się jednak, że muszę gdzieś wyjść - wtedy wrzucam wcześniej.

      Wolę udostępnić epizod o 17 niż o 20-12. ;>

      Usuń
    2. dobrze, dobrze:P już nic nie mowie;d

      Usuń
  12. Super ! Widzę, że już 40 tys. przekroczone !
    Trzymaj tak dalej, świetnie piszesz ( piszę to już któryś raz z rzędu ale nie mogę się nadziwić ) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekroczone. Jestem w wielkim, pozytywnym szoku. :)

      Dziękuję bardzo! :>

      Usuń
  13. Co ten Zibi znów wymyślił ? Jakiś zakład z kolegami czy co ? Czekam na następny z niecierpliwością .

    OdpowiedzUsuń
  14. Poniedziałek minął jak każdy poniedziałek - dobrze że już się kończy :) Jedynym plusem tego dnia jest to że miałam 2 godziny wf i pograłam trochę w siatkę :) No i oczywiście nowy rozdział też jest miłym akcentem paskudnego, zimnego dnia, brrrr.

    Ja cały czas trwam przy swoim zdaniu i ciąży mówię stanowczo NIE! jeszcze... :)

    Mam tez nadzieję, że tym razem nie będziesz nas trzymać kilka dni w niepewności i już jutro dowiemy się kto i do czego Zibiego zmusił :) Podejrzewam że koledzy z klubu i będzie na śmiesznie, żadnych przykrych niespodzianek :)

    Ogólnie rozdział dobry, jednak jak każdy - za krótki. Ale nie przejmuj się - mi zawsze mało :P Dobrze, że choroba bez komplikacji i że Aneta już wraca do domu :)

    Razem z moimi cynamonowymi muffinami i gorącą karmelową herbatą, pozdrawiam i życzę miłego wieczoru,
    Malin. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzie zima. :3

      Narobiłaś mi apetytu! Chyba do Ciebie wpadnę. ;>

      Udanego wieczoru i dobrej nocy! :)

      Usuń
    2. Zima. fu :c
      A zapraszam, z radością podzielę się z Tobą muffinkami :)
      Malin.

      Usuń
    3. Zimna jest cudowna! ;)

      Okej, wsiadam w Chryslera i pędzę. ;>

      Usuń
    4. Z tą zimą to jest tak. Ogólnie mi nie przeszkadza. Fajnie jest posiedzieć z książką i gorącą czekoladą lub herbatą przy kominku, patrzeć za okno na wirujące płatki śniegu. Nawet może być za oknem wielka paskudna ciapa zamiast pięknego białego puchu. Schody zaczynają się gdy muszę wyjść z domu. Jako że zimowego obuwia nie znoszę i nie posiadam, cały rok chodzę w najaczach wiec ślizgam się na głupim lodzie. Pada śnieg i zaraz jestem chora. I jest rano okropny mróz, trzeba odśnieżać podwórko i skrobać samochód. Jednym słowem: FU.
      Jak Ty możesz lubić zimę??
      Malin.

      Usuń
    5. Uwielbiam zimę! Wychodzę rano i czuję na twarzy chłodny powiew wiatru. Robię krok i słyszę pękający śnieg. Ulice, domy i samochody pokryte są przepięknym, lśniącym puchem. Z uśmiechem wchodzę do sklepów, w których już czuć świąteczny klimat. Cudowny czas. ;)

      Usuń
  15. Łał twój blog jest naprawdę świetny :D
    Wpadłam przypadkiem i przeczytałam wszystkie za jednym razem :D
    Chciałabym pisać tak dobrze jak ty :)
    Czekam na następny i ciesze się że dodajesz codziennie rozdział :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie. ;)

      Pozdrawiam, miłego wieczoru. ;>

      Usuń
  16. Podziwiam za talent :)
    Na prawdę. Dziewczyno pisz! Pisz i to jak najdłużej.
    Jak zauważyłam to masz dużo fanów, więc na pewno to Ci daje motywację.
    Dlatego myślę,że za szybko się z nami nie rozstaniesz :)
    Pozdrawiam gorąco :D
    Piczi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)

      Fakt, gdy czytam komentarze i widzę te statystki ręce same rwą mi się do pisania. ;>

      Pozdrawiam, udanego wieczoru. :)

      Usuń
  17. 1. zdecydowanie za krótkie
    2. jestes niesamowita w tym co robisz
    3. urywasz w najciekawszym momecie żeby zaciekawieni ludzie wracali na Twego bloga.. takie sa fakty ale kochana uwież mi sprawdza się
    niewiem jak wytrzymam do jutra ;)

    dziękujemy za to co robisz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Postaram się pisać dłuższe. ;)
      2. Dziękuję. ;>
      3. Na tym polega trzymanie w napięciu czytelnika. ;>

      To ja dziękuję, że Wy to czytacie. :)

      Usuń
  18. Poniedziałek, strasznie długi i ciężki - dla mnie jeszcze trwa w najgorszym tego słowna znaczeniu - mam pełno nauki, a jestem strasznie zmęczona po treningu, z którego niedawno wróciłam...
    A teraz o co chodzi Zbyszkowi? :) Jakikolwiek długie, nie byłby Twoje rozdziały, zawsze kończą się za wcześnie! Od jakiegoś miesiąca moja ulubiona pora dnia to właśnie 17-19 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie zazdroszczę takiego poniedziałku. :/

      Co trenujesz? :> Siatkówkę?

      Usuń
  19. Oczywiście, nie wyobrażam sobie nic innego trenować (no może poza pływaniem, ale to już dawno było, bo z braku czasu musiałam wybrać siatkówka - pływanie) Bardzo lubię treningi, ale nienawidzę uczyć się, będąc po nim zmęczona... za dużo dla mnie, mimo że jadę dzisiaj na energetykach - nie zasypiam, ale średnio mogę się skupić, jak np w tym momencie, kiedy siedzę na Twoim blogu, a powinnam mieć nos w książce od geografii :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że dałoby się pogodzić te dwie rzeczy. :)

      Też nie lubię uczyć się po dużym wysiłku fizycznym. A tutaj prawie co dzień coś mi wypada. Jak nie basen, to siatkówka. Jak nie siatkówka, to bieganie. Jak nie bieganie, to rzut oszczepem. Masakra. ;>

      Powodzenia na geografii. ;3

      Usuń
    2. Pewnie, że dałoby radę to pogodzić, nawet wskazane by było, ale problem jest taki, że na basen muszę dojeżdżać do miasta + treningi + korepetycje z angielskiego, nie wiem kiedy bym spała :)

      Usuń
    3. Oł, to rzeczywiście. Ja mam to szczęście, że wszystko jest na miejscu. :)

      Okej, nie przeszkadzam już w kształceniu się i zdobywaniu nowej wiedzy. :> Dobrej nocy i udanego wtorku! ;)

      Usuń
    4. Treningi, mam na szczęście na miejscu :) Tobie, również życzę udanego, lekkiego i przyjemnego wtorku! W tym momencie spróbuję się skupić na materiale.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i ciepło Vesper! :)

      Usuń
    5. Z pewnością taki będzie - na jutro zaplanowałam spanie i zakupy. ;)

      Usuń
  20. Trafiłam tutaj przypadkiem i spodobało mi się to jak piszesz:)Fajna historia, dobrze sie czyta. Jedyne co mi się trochę nie podoba to to,że często stosujesz ZB9, ale to tylko taka moja sugestia.
    Jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/ pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za uwagę. ;)

      Pozdrawiam, dobrej nocy. ;>

      Usuń
  21. Kochana Vesper, pozwól, że się powtórzę się (i oczywiście będę to robić regularnie) ale jesteś cudowna! Bardzo dobrze piszesz! Wręcz IDEALNIE. Z niecierpliwością oczekuję kolejnego epizodu (mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej). Serdecznie pozdrawiam i życzę niewyczerpanej weny twórczej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo. ;) Nawet nie wiesz jaką moc mają takie słowa.

      Dobrej nocy. ;>

      Usuń
  22. Mam informatykę i sprawdzam twojego bloga z nadzieją, że dodałaś nowego posta ;D
    UZALEŻNIENIE :3

    OdpowiedzUsuń
  23. Świeeetny :) Kiedy dodałaś komentarz na moim blogu to od razu weszłam tutaj czytałam dniami i nocami każdy rozdział.. ^^
    Bardzo spodobał mi się twój sposób pisania dlatego życzę Ci jak najwięcej weny do czytania :) A teraz zapraszam do siebie
    http://letmeliveletmebreatheblog.blogspot.com/
    Pozdrawiam Tyśka ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Weny do pisania .. ;P przepraszam jestem chora i mój mózg nie pracuje na pełnych obrotach ;3

    OdpowiedzUsuń