Epizod XVII.
Wszyscy
zebrani zaciekawieni odwrócili się w naszą stronę. Rozglądałam się nerwowo nie
wiedząc o co chodzi.
-
Po pierwsze, Aneta i ja chcemy podziękować wszystkim za przybycie. – powiedział
głośno Zbyszek uśmiechając się. – Po drugie, chcemy podzielić się z wami radosną wiadomością. W
naszej wielkiej, sportowej rodzinie już wkrótce pojawi się nowy człowiek.
Zośka
wysyłała mi jakieś znaki chcąc się dowiedzieć o co chodzi, ale ja sama nie
miałam pojęcia o czym mówi Zbyszek.
-
Jak to nowy człowiek? – zapytał głośno Piter.
-
Nasz brat, przyjaciel i kolega z boiska zostanie ojcem. – ZB9 wskazał palcem na
Jakuba.
Nagle
wszyscy zebrani zaczęli krzyczeć i świętować. Jaroszowie odbierali gratulacje,
byli bardzo szczęśliwi.
-
Nie mogłeś mi powiedzieć? – zapytałam Zibiego patrząc na dumnego rudowłosego
Kubę.
-
Obiecałem milczeć jak grób. – wyszczerzył się.
Ruszyłam
pogratulować Jaroszowi i jego żonie po czym ruszyłam w stronę barku. Wznieśliśmy uroczysty toast. Ciężarna musiała zadowolić się pomarańczowym
sokiem, ale najwyraźniej z chęcią zrezygnowała z picia alkoholu.
-
Kamień z serca. – powiedział Piotr, który właśnie stanął obok mnie.
Spojrzałam
na niego ze zdziwieniem.
-
Bałem się, że Zibi mówi o Tobie. Przez chwilę pomyślałem, że to Ty jesteś w
ciąży.
-
Aż tak grubo wyglądam? – uśmiechnęłam się, próbując obrócić całą sytuację w
żart.
-
Jakiś problem, Piter? – zapytał ostro Zbyszek. – Przeszkadzałoby Ci to?
-
Hej, spokojnie. – złapałam Zibiego za ramię. – Przecież tylko żartujemy.
Starałam
się opanować sytuację, ale Nowakowski mi nie pomagał. Mierzył Bartmana przez
chwilę wzrokiem po czym poszedł do Łukasza, który stał niedaleko wyjścia na
balkon.
-
Będziecie się sprzeczać o takie głupoty? – jęknęłam.
-
Nie. Chyba nie. – westchnął i wziął kolejny łyk ze swojej szklanki.
Grają
w jednej drużynie, muszą się jakoś dogadać.
-
Przez cały wieczór nie zamieniłem ani słowa z Miśkiem, Twoja przyjaciółka
ukradła mi Kubiaka. – zaśmiał się.
-
Ja też Cię tak ukradłam Michałowi? – zapytałam wesoło.
-
Tak jakby. – odpowiedział i pocałował mnie w policzek.
Kilkanaście
minut po godzinie drugiej goście zaczęli opuszczać mieszkanie dziękując za zaproszenie.
Ja w duchu dziękowałam wyrozumiałym sąsiadom. Salon i kuchnia wyglądały jak po
napadzie grupy głodnych studentów. Wszędzie walało się jedzenie, butelki,
szklanki.
-
Pobojowisko. – skomentował głośno Zbyszek.
Westchnęłam
i zabrałam się za sprzątanie.
-
Zostaw. – Zibi złapał mnie za rękę i odciągnął od bałaganu. – Zajmiemy się tym
jutro.
Kiwnęłam
głową zgadzając się. Byłam wykończona.
Głośno ziewnęłam i ruszyłam pod prysznic. Po wyjściu z łazienki szybko
wskoczyłam do łóżka. Moje oczy same się zamykały. Po chwili dołączył do mnie
Zbyszek. Przyglądałam się jego odbiciu w lustrze wiszącym nad nami.
-
Dobranoc. – pocałował mnie i zamknął oczy.
-
Ktoś musi zgasić światło. – westchnęłam i odrzuciłam kołdrę próbując wstać.
-
Pieprzyć światło.
Bartman
przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Zasnął niemal od razu, ja zresztą
też.
Obudziłam
się przed jedenastą.
-
W samą porę. – powiedział Zbyszek stojąc przed łóżkiem ze śniadaniem.
Podał
mi je i usiadł na łóżku.
-
Sam to zrobiłeś? – zapytałam.
Na
małym stoliku znajdowały się naleśniki, sok pomarańczowy i słoik dżemu.
-
Musisz od czasu do czasu zjeść jakieś porządne śniadanie.
-
Nie zjem tyle. Przynieś drugi talerz. – uśmiechnęłam się.
Zjedliśmy
wszystko co przygotował. Szybko się ubrałam i zabrałam się za sprzątanie. Część
salonu zdążył ogarnąć Zbyszek – butelki zniknęły, a wszystkie naczynia zostały
przeniesione do kuchni.
-
Jakieś plany na dziś? – zapytał mnie Bartman.
Wzruszyłam
ramionami.
-
W sumie nic. Studia zaczynam w poniedziałek,
pracy jeszcze nie mam.
Po
posprzątaniu pokoju postanowiłam zadzwonić do Zośki. Byłam ciekawa jak dała
sobie radę i czy jest już w Warszawie.
-
Czy Ty tam siedzisz z Kubiakiem? – zapytałam rozbawiona słysząc głos Miśka w
słuchawce.
Zocha
przytaknęła i powiedziała, że zostaje na weekend w Rzeszowie.
-
Trzeba było powiedzieć, zadzwoniłabym później. – powiedziałam uśmiechając się.
Zibi
stojąc przede mną gestykulował próbując mi coś przekazać.
-
Zbyszek każe pozdrowić Miśka. – zaśmiałam się.
Porozmawiałyśmy
jeszcze chwilę po czym rozłączyłam się.
-
Widzę że Michał wziął się za siebie. – stwierdził dumnie Bartman. – Szkoda, że
tylko Michał.
-
Nadal jesteś zły na Piotra? – skrzywiłam się. - Przecież nie powiedział nic złego.
-
Nie jestem zły. Raczej sfrustrowany albo zirytowany. Nieważne. – uśmiechnął się
szeroko i podszedł do mnie.
Sobota
minęła bardzo szybko. W południe sprzątaliśmy a wieczór spędziliśmy na kanapie.
W niedzielę zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna z jednej z sieciówek do której składałam CV. Dostałam pracę.
Pracowałam we wtorki, środy i czwartki od czternastej do dwudziestej drugiej. Ucieszyłam się
z takich godzin pracy – nie kłóciły się z moimi wykładami i planami.
Zbyszek był mniej zachwycony, ale nie zamierzałam rezygnować z pracy.
W
poniedziałek wstałam o szóstej rano. Ubrałam się i zjadłam dwa jabłka.
Założyłam trencz i baleriny, a później wyszłam na zewnątrz. Na dworze było
chłodno, ale nie przejmowałam się tym. Lubiłam jesień. Ruszyłam w kierunku
małego sklepu. Kupiłam trochę owoców, sok i gazetę. Dwadzieścia minut po
siódmej byłam już w domu.
-
Dzień dobry. – uśmiechnęłam się widząc Zbyszka opierającego się o ścianę. –
Wyspany?
-
Niezbyt. – pokręcił głową.
Usiadł
naprzeciwko mnie i otworzył gazetę. Ruszyłam do kuchni po sok.
-
Czytałaś to?! – zapytał głośno.
Wiedziałam
na jaki artykuł wpadł Zbyszek. Na szesnastej stronie gazety widniał wielki
napis „Po Grozerze pozostał w Resovii tylko
numer.”.
-
Co za… - nie dokończył swojego zdania.
-
Ma tupet facet. – zaśmiałam się.
Miałam
dobry humor. Grozer był genialnym siatkarzem, ale nie niezastąpionym. Byłam
pewna, że Resovia sobie bez niego poradzi, zwłaszcza, jeśli mają Zibiego, jednak zdziwiło mnie zachowanie Plińskiego. Lubiłam go, myślałam, że jest wystarczająco
obyty, żeby zachować takie uwagi dla siebie. No cóż… Myliłam się.
-
Jeszcze zobaczymy. – powiedział Bartman szczerząc się.
-
Całkiem zapomniałam. Krzysiek dzwonił.
-
Do mnie? – zapytał zdziwiony.
Przytaknęłam
i podałam mu telefon.
-
Oddzwonię później.
Przed
ósmą przebrałam się i uszykowałam do wyjścia.
-
Może zostałabyś jeszcze chwilę? – zapytał Bartman.
-
Jest tylko jedna okazja, żeby zrobić dobre, pierwsze wrażenie. – uśmiechnęłam się.
-
Chociaż dwadzieścia minut. – powiedział zagradzając mi drogę i przyciskając
mnie do ściany.
-
Miłego dnia. – pocałowałam go i uciekłam zamykając za sobą drzwi.
Ruszyłam
w stronę parkingu. Wsiadłam do Chryslera
i dokładnie przestudiowałam mapę miasta. Odpaliłam silnik i ruszyłam w stronę
mojej uczelni. Na miejscu załatwiłam kilka spraw i ruszyłam do pierwszej sali.
Nie wiedziałam kompletnie w którą stronę się kierować. Zaprowadziła mnie miła
dziewczyna, która jak się okazało później jest również w mojej grupie. Dzień na
uczelni minął szybko, o godzinie czternastej wracałam już do domu.
-
Już po treningu? – zapytałam widząc w salonie Zbyszka i Krzyśka.
-
Widziałaś? – Igła pomachał mi przed twarzą gazetą ze zdjęciem Daniela
Plińskiego.
Ignaczak
uwielbiał takie sensacje.
-
Rozjedziemy ich w czwartek! – krzyknął pewny siebie.
-
Ja na pewno. – uśmiechnął się Zibi.
-
Zapowiada się ciekawy mecz. – zaśmiałam się.
-
Przyjdź koniecznie. – powiedział podekscytowany Krzysiek.
-
Będę w pracy. – na samą myśl o tym skrzywiłam się.
-
Mówiłem, żebyś zrezygnowała. – wypomniał mi Zbyszek.
Pokazałam
mu język i poszłam się przebrać.
-
Piter nie będzie grał, więc jak coś to będzie relacjonował. – powiedział Igła,
kiedy wróciłam.
-
Nie wyjdzie jeszcze na boisko? – myślałam, że jest już lepiej. – Szkoda… Tak
się szykował na ten mecz.
-
Jak tam zajęcia? – zapytał Zibi zmieniając temat.
-
Nie jest źle. – uśmiechnęłam się siadając na kanapie obok niego.
-
Lecę, bo żonka się niepokoi. – stwierdził nagle Krzysiek zerkając w telefon.
Zbyszek
odprowadził go do drzwi a ja skorzystałam z wolnego miejsca i rozłożyłam się na
całej kanapie.
-
Uciekłaś mi rano. – powiedział Bartman
wracając do salonu.
-
Trzeba było zakluczyć drzwi. – uśmiechnęłam się kiedy do mnie podszedł.
-
Zakluczone. – stwierdził z szerokim uśmiechem na twarzy i szybkim ruchem zdjął swoją
koszulkę.
________________________________________________________________________
Polub historię Anety - Kiedy marzenia stają się rzeczywistością. :3
Bardzo, bardzo Was przepraszam za spóźnienie. Odwiedziła mnie przyjaciółka ze swoją niedawno narodzoną córeczką. ;)
Jeszcze raz bardzo przepraszam!
Bardzo, bardzo Was przepraszam za spóźnienie. Odwiedziła mnie przyjaciółka ze swoją niedawno narodzoną córeczką. ;)
Jeszcze raz bardzo przepraszam!
Świetny rozdział!!!! Czekam na kolejną część...... Proszę i błagam o dłuższe rozdzialy..... Buziaczki Nina
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńŚwietny, jak zawsze .. zaskoczyło mnie to z panią Jarosz w ciąży, oczywiście pozytywnie! Pozdrawiam : )
OdpowiedzUsuńa myślałam, że zaręczyny będą ;p
OdpowiedzUsuńTo by było zbyt łatwe do przewidzenia. ;)
UsuńOd razu na początku chciałam przeprosić Cię, że dopiero dzisiaj komentuje. Mam bardzo słaby internet, który lubi robić mi psikusy, a wczoraj bawił się w chowanego także dopiero dzisiaj jest komentarz.
OdpowiedzUsuńCoś czułam, że Kuba zostanie ojcem :) Reakcja Piotrka mnie nie zaskoczyła, ale może nie tyle cieszę się, co po prostu dobrze, że Zibi interweniuje, bo takie docinki są idiotyczne. Fajnie, że włączasz do opowiadania takie drobnostki z życia codziennego, tutaj mowa o artykule. Nie będę wypowiadać się na jego temat, ale wzmianka o nim w opowiadaniu, powoduje, że ma wrażenie czytania o czymś co kiedyś się zdarzyło.
Pozdrawiam i czekam
Vivianna ♥
Nie musisz przepraszać. ;) Dziękuję bardzo i pozdrawiam ciepło. ;3
UsuńI na szczęście to nie zaręczyny! :) Ohh, a już myślałam, że to ja się spóźniłam na rozdział, a tutaj widzę, że czasowo idealnie dla mnie :D Rozdział sympatyczny, ale czekam na jakiś zwrot akcji :)
OdpowiedzUsuńTo by było zbyt oczywiste. ;) Nie, nie. Dzisiaj to moja wina, wrzuciłam godzinę po obiecanym czasie. Nie mogłam się oderwać od tego maleństwa, które do mnie przyjechało. ^^
UsuńDzięki i pozdrawiam. ;>
Super!!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;;)
UsuńAhh, na samym początku, chciałabym Ci pogratulować przekroczonych 20.000 wejść na bloga! :) Rozdział jak zwykle nic dodać nic ująć (no może ewentualnie wydłużyć :D)
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki. ;> Cieszę się jak dziecko, kiedy widzę statystyki. ^^
UsuńHmmm, czyżbyśmy spodziewały się małych Bartmanków? Byłoby genialnie. I świetny pomysł na Zośkę i Dzika. Tak inaczej. Raczej z Cichym Zośka by się nie dogadała :D Przynajmniej ty regularnie dodajesz rozdziały... Czytam też inne opowiadania, i nigdy nie wiesz kiedy będzie następny wpis. Czekam z niecierpliwością, bo rozdział boski (i wcale nie za krótki). Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńW ciąży jest żona miedzianego Kuby, a nie Aneta. ;) Dziś się spóźniłam, jestem na siebie zła. ;<
UsuńPozdrawiam gorąco. <3
wybaczamy :D
OdpowiedzUsuńhmm spodziewałam się, że taką nowinę ogłoszą ^^
czekam na kolejny :)
Dziękuję za wybaczenie! ;)
UsuńCiągle mnie zaskakujesz! żałuję, że dodajesz tylko jeden rozdział dziennie :P
OdpowiedzUsuń;)
UsuńSwietny ;** Nic dodać nic ująć ;* <33
OdpowiedzUsuńProszę, proszę. :D
OdpowiedzUsuńBartman zazdrosny... ;>
Czekam na następny.
Pozdrawiam. :*
Pozdrawiam ciepło. ;>
UsuńCzy dla wątku ciąży pani Jaroszowej inspiracją była córeczka przyjaciółki? ;>
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, miło się go czytało, tylko wciąż mnie zachowanie Pitera nurtuje.
Hm... chyba tak. ;) W opowiadaniu jest wiele momentów, które zdarzyły się w moim życiu, ale oczywiście obecność siatkarzy jest zmyślona. ^^
UsuńDzięki. ;>
Niestety komentuje dopiero dziś, bo wczoraj mój internet robił mi psikusy :/ Najwspanialszy blog z taką historią na świecie! :)) Epizod bardzo ciekawy. Fajnie, że rodzinka siatkarzy się powiększy :D Zachowanie Pita mnie nie zaskoczyło, dobrze że Zibi interweniuje. Misiek i Zosia? Yeah! Będzie się działo, a w zasadzie już się dzieje. Jejciu...zakochałam się w Twoim blogu bez opamiętania! ;) Ajć ten ZB9! Śniadanko do łóżka...mhm...urocze. Na końcu rozdziału Zibi zdejmuje koszulkę, a moja wyobraźnia działa na najwyższych obrotach(jakoś to dziwnie zabrzmiało) :P wszystko jest idealne, znaczy takie jak być powinno. Oby tak dalej! Pozdrawiam bluberrysmile :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam. <3
UsuńŚwietnie! Sorry, ze wczesniej nie pisaalamale mialam duzo zajec :( zapraszam do mnie na rozdział8 :* pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam. ;>
UsuńOOO, Jarosz będzie miał dzidziusia *_*. Super się ten blog rozwija : >. Proszę nie kończ nigdy pisać bo ja nie przeżyję bez tego bloga : d. Wciągnęło mnie to maksymalnie i czekam na więcej, więcej, więcej! : ). Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń;) Dzięki, pozdrawiam. ;>
Usuńnie miałam przez parę dni dostępu do komputera, więc jak tylko wróciłam i włączyłam komputer to zajrzałam tutaj i wszystko nadrobiłam !
OdpowiedzUsuńBlog jest świetny! Wracam do Ciebie za 4 godz, na kolejny rozdział!
Pozdrawiam,
A. :)
Dziękuję bardzo. ;)
Usuń