wtorek, 9 października 2012

VIII

Epizod VII.







Obudziło mnie słońce świecące prosto na moją twarz. Ziewnęłam i mocno się wyciągnęłam. Zbyszek już nie spał. Delikatnie go pocałowałam.

- Długo już tak nie śpisz? – zapytałam.

- Kilka minut. – skłamał. 

Wyczułam to od razu. 

- No dobra, obudziłem się przed piątą.

Dziś był czwartek. O siedemnastej siatkarze mieli zagrać mecz z Wielką Brytanią. Było dopiero po szóstej, Igła cały czas mocno spał. Założyłam bluzę na piżamę, wzięłam laptopa i usiadłam na kanapie. Moja poczta była zawalona reklamami i wiadomościami od Zośki. Odpisałam na wszystkie jednym, długim e-mailem. Po dziesięciu minutach wyłączyłam laptopa i weszłam pod prysznic. Włosy uczesałam w długi, luźny warkocz, który zarzuciłam na prawe ramię. Kiedy wyszłam z łazienki, wbiegł do niej szybko Ignaczak, który chciał ubiec Zbyszka. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Szybko je otworzyłam. Za drzwiami stała żona Krzysia. Już chciałam go zawołać, kiedy Iwona przyłożyła palec do ust, sugerując, że mam być cicho. Wpuściłam ją do mieszkania i przedstawiłam się. Zbyszek się z nią przywitał i poszedł przebrać się do drugiej części pokoju. Tymczasem Krzysiek wyszedł z  łazienki. Na widok żony rzucił wszystkie rzeczy, które trzymał w rękach i mocno ją przytulił. Ulotniłam się, żeby nie przeszkadzać. Zbyszek wyjaśnił mi, że rodzina zawodników często przyjeżdża na mecze.

- Przyjedzie ktoś od ciebie?

- Nie mam żony. – powiedział błyskotliwie Zbyszek.

- Ojciec? Matka?

- Po co? Żeby usłyszeć o wszystkich możliwych błędach jakie popełniłem podczas meczu? Mojego ojca nie da się zadowolić.

Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Zbyszek jest młody a osiągnął już tak wiele. Ojciec powinien być z niego dumny. O siódmej zebraliśmy się na śniadaniu. Było na nim więcej osób niż zazwyczaj. Pojawiła się rodzina, żony, dzieci. Znikąd pojawił się Michał Winiarski z synkiem na rękach. Chłopiec przedstawił mi się, był naprawdę uroczy. Nigdy nie przepadałam za dziećmi, ale tego malucha polubiłam od razu. Siatkarze przez pół dnia spędzali czas ze swoimi rodzinami, jednak o czternastej musieli się pożegnać, ponieważ o piętnastej panowie musieli stawić się na hali. Synek Michała nie chciał się z nim rozstawać. Obiecałam, że jakoś go przemycimy do autobusu. O czternastej wyjechaliśmy spod hotelu. Oliwier leżał przykryty bluzami siatkarzy. O piętnastej panowie mieli  krótki trening, a raczej rozgrzewkę przed meczem. Chłopiec siedział na moich kolanach i oglądał poczynania taty. Tuż przed meczem, kiedy na trybunach pojawiła się żona Michała wraz z rodzinami innych siatkarzy oddałam jej Oliwiera, ponieważ chłopiec musiał opuścić strefę boiska. Mały nie był zadowolony, ale nie miał wyboru. Kilka minut przed siedemnastą obie drużyny wyszły na boisko. Hala była pełna polskich kibiców. Po odśpiewaniu hymnów obu państw mecz rozpoczął się. Ja razem z Doktorem Maroniem i całym sztabem siedziałam na ławce gotowa na wszystko. Już po dwudziestu minutach panowie prowadzili 1 : 0. Trybuny szalały. W drugim secie Paweł Zagumny miał problemy z kostką, więc zastąpił go Łukasz. Ja razem ze sztabem zajęłam się kontuzją rudzielca, która na szczęście okazała się niegroźna. Pod koniec drugiego seta przeciwnik wbiegł na stronę Polaków i wpadł na Zbyszka uniemożliwiając mu atak. Nerwowy Bartman za kłótnie z sędzią dostał żółtą kartkę, co było absurdalnie. Sędzia był wyraźnie po stronie Anglików.  ZB9 nie dawał za wygraną, ale koledzy z drużyny go uspokoili. To mecz towarzyski, czerwona kartka jest zbędna. Ostatni punkt w secie zdobył Kurek atakując po pięknej wystawie Łukasza. W meczu Polacy prowadzili już 2:0. Podczas przerwy trener udzielał wskazówek kilku graczom. Michał podbiegł do trybun pobawić się chwilę z synkiem. Bartman zły siedział na ławce i wycierał twarz ręcznikiem.  Usiadłam obok niego i przyglądałam się mu.

- Cholera, przecież wszyscy widzieli że na mnie wpadł! Ślepy idiota.

- Wiem, sędzia po prostu się pomylił.

- Przekupiona świnia. – rzucił Zbyszek, spoglądając na sędziego stojącego po drugiej stronie boiska.

- Spokojnie. Jeszcze tylko jeden set, pokaż mu, że się mylił. Zmiażdż ich.

Dźwięk gwizdka przerwał naszą rozmowę. Bartman ruszył w kierunku boiska gdzie gromadzili się już inni gracze. Polacy utrzymali poziom i zostawili Anglików daleko w tyle z siedmiopunktową przewagą. Porobiłam szybko kilka zdjęć i wróciłam do obserwowania meczu. Ostatni punkt zdobył atakujący z numerem dziewięć, niszcząc przeciwnika asem serwisowym. Kibice wstali z trybun głośno krzycząc i śpiewając. Siatkarze cieszy się na boisku jak gdyby co najmniej zdobyli złoto olimpijskie. Możliwość oglądania takiej chwili na żywo to coś niesamowitego. Cały sztab, łącznie ze mną szalał z radości. Zawodnicy porozbiegali się po sali wiwatując. Pokonani i upokorzeni Brytyjczycy zeszli z opuszczonymi głowami z boiska. Gratulowałam każdemu zawodnikowi po kolei. Nigdy nie widziałam grupy tak szczęśliwych osób. Z drugiego końca sali biegł do mnie przeszczęśliwy Zbyszek. Nie zważając na nic pocałował mnie na środku boiska, kiedy obserwowała nas nie tylko cała hala, ale kilkanaście milionów ludzi przed telewizorami. Wszyscy kibice nadal krzyczeli ciesząc się ze zwycięstwa polskiego zespołu. Siatkarze po kilkunastu minutach udali się do szatni, a ja ze sztabem zostałam na boisku zbierając nasze rzeczy. Około dwudziestej opuszczaliśmy obiekt sportowy i wsieliśmy do autobusu. Zajęłam swoje poprzednie miejsce. Siatkarze ku mojemu zdziwieniu nie skomentowali zajścia na boisku. Wymieniali jednak znaczące spojrzenia i gesty.

- No dalej, powiedzcie coś. – machnęłam ręką widząc, że ledwo się powstrzymują.

- Wygrałem stówkę! – pomachał mi banknotem przed twarzą Winiarski.

- Nie wierzę. – pokręciłam głową uśmiechając się.

- Przyjmiesz nazwisko Zbycha czy zostajesz przy swoim? – wyszczerzył się Żygadło.

Panowie przez całą drogę do hotelu prześcigali się w rzucaniu głupich teksów i pytań. Nieźle się ubawiliśmy ze Zbyszkiem.

- Jenyyy – jęknął Ignaczak kiedy wchodziliśmy do hotelu. – Ja mam z nimi pokój.

- Wyobraź sobie co robili od wtorku. – rzucił rozbawiony Jarosz.

- Fuuj. Ja tam spałem! – powiedział zrozpaczony Ignaczak. – Kto mnie przygarnie dzisiaj do pokoju?

Wjechaliśmy windą na jedenaste piętro i ruszyliśmy do pokoju dwieście dziewięć.  Ignaczak od razu ruszył w stronę laptopa pochwalić się wynikiem na swojej stronie. Zbyszek rozwalił się na kanapie. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, nadal jedna komentował zachowanie sędziego i przeciwników. Wzięłam laptopa i usiadłam obok niego. Z ciekawością zerkał na ekran mojego komputera.

- Kto to jest Zośka? – zapytał widząc ilość wiadomości w skrzynce. – Przyjaciółka?

Potwierdziłam i zabrałam się do czytania. Szybko odpisałam i włączyłam serwis informacyjny. Na pierwszej stronie widniało ogromne zdjęcie siatkarzy. Artykuł był dość obszerny, ale przeczytałam go cytując najlepsze fragmenty chłopakom. Do informacji dodana była galeria. Siedemnaście zdjęć. Dwanaście zdjęć graczy, dwa zdjęcia kibiców, jedno zdjęcie trenera oraz jedno zdjęcie nieszczęsnego sędziego trzymającego w dłoni żółty kartonik. Na ostatnim zdjęciu byłam ja i Zbyszek.

- Ja pier… - powstrzymałam się zasłaniając usta. 

Starałam się nie przeklinać, ale kiedy mnie coś zaskoczy bądź zdenerwuje to nie panuję nad słownictwem. Bartman spojrzał na ekran a zaraz potem na swój zegarek.

- Szybko im poszło.

Usłyszałam dźwięk telefonu, więc podałam laptopa Zbyszkowi i ruszyłam go szukać. Po chwili wróciłam z komórką.

- Nie odbierzesz?

Zaprzeczyłam. Dzwoniła Zośka, a ja nie miałam siły z nią rozmawiać. Niekiedy potrafiłyśmy rozmawiać po kilkadziesiąt minut. Miałam też mnóstwo nieodebranych połączeń od mamy. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, żeby wpisać je obie na listę automatycznie odrzucanych, ale szybko zrezygnowałam z tego planu. Zbyszek oddał mi komputer. Zalogowałam się na facebook’a. Miałam mnóstwo zaproszeń do znajomych. Niektóre twarze rozpoznawałam,  inne były mi zupełnie obce. Zrezygnowana wyłączyłam laptopa.

- Przykro mi, ale przyzwyczajaj się. – Zbyszek wyszczerzył się i delikatnie mnie pocałował.

- Blee.

Ignaczak zachowywał się jak pięcioletnie dziecko widzące całujących się ludzi. Do pokoju wpadł Kubiak, Łukasz i Jarosz.

- Jak tam, gołąbeczki?

Zignorowałam zaczepkę i zapytałam panów o jutrzejsze plany. Piątek był dniem wolnym. Większość zaplanowała spędzenie czasu z rodziną albo zwiedzanie Londynu i okolic. Do naszego pokoju przyszedł trener.

- Panowie, w niedzielę rano wszystkich widzę w Warszawie u premiera.

Wybuchłam głośnym śmiechem, przypominając sobie ile razy panowie narzekali na władzę w naszym kraju.

- Śniadanie z panem premierem, no proszę, proszę. Powodzenia. – chichotałam widząc niezadowolone miny siatkarzy. 

Po powrocie chcieli spędzić czas z bliskimi, a nie w Warszawie pod krawatem.

- Ciebie też się to tyczy. Zaproszono całą reprezentację, łącznie ze sztabem.  Premier chce widzieć każdego, kto przyczynił się do sukcesu siatkarzy.

Tym razem to panowie zaczęli się śmiać.

- Chyba sobie żartujecie. Ja jestem zwykłą stażystką.  – to było niedorzeczne. 

Siatkarze, sztab, trener – rozumiem. Ale ja? To był mój pierwszy wyjazd.

- Twoje nazwisko widnieje na oficjalnym zaproszeniu, przykro mi, musisz pomęczyć się z nami. – stwierdził Doktor Maroń. 

Chyba nikt nie był zadowolony z tego zaproszenia.

- Przecież to był mecz towarzyski a nie finał Ligi Światowej. – powiedziałam zirytowana. – Ja nigdzie  się nie wybieram.

- Obawiam się, że nie masz wyboru. – podsumował krótko Paweł Zagumny.

Jęknęłam.

- Od godziny jest gwiazdą a już marudzi. Widzisz przez co musimy przechodzić? – zaśmiał się Ignaczak. 

Nie takiej sławy chciałam. W ogóle jej nie chciałam. A teraz zdjęcie z meczu znajdowało się na każdym polskim portalu informacyjnym, sportowym i plotkarskim w sieci. Wieczór spędziliśmy na graniu, rozmawianiu, oglądaniu telewizji. Wszyscy jednak szybko rozeszli się do swoich pokoi – byli wykończeni po meczu. Przed północą Krzysiek już spał, a Bartman wyszedł z łazienki i kierował się w stronę łóżka.

- Nie kładziesz się? – zapytał się widząc mnie siedzącą na kanapie. 

Byłam ubrana w piżamę, na którą założyłam bluzę. Włosy nadal miałam mokre, mimo, że wyszłam z łazienki kilkanaście minut temu.

- Zaraz do ciebie przyjdę. – uśmiechnęłam się.

Wzięłam telefon i wyszłam na korytarz. Mimo późnej pory postanowiła zadzwonić do mamy.

- No nareszcie! Już chciałam dzwonić do Doktora Maronia. – była wyraźnie zaniepokojona.

- Mamo, proszę cię, uspokój się. Przepraszam, nie miałam kiedy zadzwonić, tyle się działo…

- Że się działo to chyba wszyscy już wiedzą.

Westchnęłam. Zdecydowanie wolałam porozmawiać  z nią o tym w cztery oczy, po powrocie do domu.

- Muszę już kończyć. Zobaczymy się w sobotę. Kocham cię. – rozłączyłam się i wybrałam kolejny numer.

- Jak mogłaś mi nie powiedzieć! – usłyszałam pisk Zośki.

Opowiedziałam jej co się działo przez te kilka dni i jakoś ją uspokoiłam.  Porozmawiałam z nią kilka minut. Obiecałam pozdrowić chłopaków i zakończyłam połączenie. Wróciłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Wyciszyłam telefon i zostawiłam go na stoliku przy kanapie. Po cichu podeszłam do łóżka nie chcąc obudzić chłopaków. Położyłam się, ale nie mogłam zasnąć. Co chwilę zerkałam na zegarek. Czas jakby stał w miejscu. Wzięłam iPoda, włączyłam cicho muzykę, założyłam słuchawki i zamknęłam oczy.

49 komentarzy:

  1. czemu tak krótko?! no ale świetny rozdział. czekam, czekam, czekam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam już na was sił. ;) Prawie trzy strony w Wordzie małą czcionką. ;o Zapraszam jutro na kolejną część. ;)

      Usuń
  2. mega ;** wydaj książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. żenialny rozdział :D haha spotkanie z premierem, współczuje im xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że już tak jakby Aneta stała się osobą publiczną, to pewnie przewróci jej życie prywatne o 180 stopni i spodziewam się, że niekoniecznie w dobrym kierunku. No cóż, jak zwykle nie mogę się doczekać kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. zgadzam się, zzzzaaaaa krótko ! ale rozdział cudo!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ;) Postaram się pisać trochę dłuższe, ale nic nie obiecuję. ^^

      Usuń
    2. Jakie to cudowne :3 Dodaj jeszcze jeden dzisiaj ;D

      Usuń
    3. Myślę, że jeden dziennie starczy. ;)

      Usuń
  6. hou hou hou już nie mogę się doczekać kolejnej części ! ;D
    Jesteś świetna w tym co robisz pozostań przy tym ;))
    Serdecznie Cie pozdrawiam ! ; >

    OdpowiedzUsuń
  7. Vesper!!! Jak możesz być tak genialna!? Bardzo fajny epizod :) Scena z pocałunkiem po wygranym meczu naszych chłopaków zaskoczyła mnie. Tego się naprawdę nie spodziewałam ;D Scena w autobusie i zażalenia Igły były strzałem w dziesiątkę. Sceny humoru też wymyślasz bardzo zabawne. Mówi, że zapisałaś trzy strony w Wordzie, ale ja mam wrażenie, że każda nowa notka jest coraz krótsza :P Tak jak już tu napisało parę osób, to, co ma wciągająca akcję i jest bardzo dobrze napisane czyta się bardzo szybko. Moim zdaniem dodawaj wpisy takiej długości jak teraz, bo to sprawia, że cały czas chcę więcej, a na następny epizod czekam zawsze z wielką niecierpliwością. Ciekawi mnie, jak chłopcy oraz Aneta przetrwają spotkanie z premierem. Mam nadzieję, że dodasz trochę humoru do ich reakcji po lub w czasie tego spotkania. Ajć...dziś trochę skromnie, bo już nie mam słów by opisać Twój blog. Brawo! blueberrysmile

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notka wydaje się krótsza, bo w tych pierwszych było zdecydowanie mniej dialogów. ;) Dziękuję bardzo! <3

      Usuń
  8. Ubóstwiam cię kobieto! Jesteś najlepsza! A tak na marginesie, to wywołaj może jakiś skandalik, np. Zibi i Piter się poprztykają o Anetkę albo coś ;D Bardziej podsycające i dynamiczne będzie. Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały, oby jak najszybciej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ;) Mam już napisanych kilka epizodów na przód, ale pomyślę o czymś takim. W sumie to mam już nawet mały pomysł. ;3

      Usuń
  9. Świetne, jesteś genialna! Zapraszam do mnie na kolejny rodział :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dotąd (i nie sądzę, żeby to nastąpiło - przynajmniej w najbliższej przyszłości) nie znalazłam lepszej siatkarskiej historii i do tego piszesz dla nas codziennie, jesteś C U D O W N A :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Wy jesteście cudowni. ;) Dziękuję Ci bardzo, takie słowa wiele dla mnie znaczą. <3

      Usuń
  11. Zdecydowanie powinnaś pomyśleć nad książką, bo idzie ci rewelacyjnie . Masz talent i nie da się temu zaprzeczyć . Rozdział jest o wieeele za krótki, bo zbyt szybko się czyta . Z niecierpliwością czekam na następny epizod ! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym mogła pisałabym dzień i noc, ale mam niestety sporo obowiązków. No zabandażowana ręka wielkości rękawicy bokserskiej nie ułatwia pisania. :C Postaram się pisać dłużej, lepiej i ciekawiej. ;3 Pozdrawiam i zapraszam na jutrzejszą część. ;)

      Usuń
  12. zgodzę się z dziewczynami, że tekst jest "za krótki"- napisałam w cudzysłowie, ponieważ jest on dłuższy niż rozdziały u innych blogerów, ale jak dla Nas to nawet gdybyś dodała rozdział, który ma 50 stron to i tak będzie za krótki, ponieważ treść jest wspaniała :śmieszna i łatwo przyswajalna -czyta się z przyjemnością, nawet za 2. lub 3. razem :)
    gratuluję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, cieszę się, że tak oceniasz moją pracę. ;)

      Usuń
  13. Cudoooo... super się to czyta ... Już chce srodę wieczór i kolejny rozdział ;))) <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahahahah! Ale się uśmiałam . Hahaha . Świetny rozdział i z nie cierpliwością czekam na następny .

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię główną bohaterkę, mega-fajnie ją wykreowałaś. Na Twoim blogu bohaterowie - czy Ci pierwszoplanowi, czy drugoplanowi - wszyscy mają swoją osobowość. Często blog jest bardzo dobry, styl pisarki oraz fabuła świetna, a brakuje postaciom osobowości, u Ciebie to jest i chwała Ci! :) Co do długości rozdziałów - w porównaniu do innych blogów - względnie długa :) Ale mam taką sugestię, może w tygodniu dodawaj takie długie rozdziały jak ten, a weekendy jakieś np. 2x dłuższe. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczę co da się zrobić. ;) Dziękuję bardzo za miłe słowa. ;3

      Usuń
  16. ej tak szczerze to weź pomysl jakos baaardziej na pisaniem dobra??
    bo jestes idealną partią na pisarkę... może myslisz sobie "co ona gada" ale czytałam w swoim zyciu dużo ksiązek i to Twoje opowiadanie jest dużo lepsze niż nie jedna "dobra ksiązka"... na prawdę radze Ci to dobrze przemyślec, pozdrawiam Cię cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzajcie już tak. ;) Jeśli miałabym porównywać się z moimi ulubionymi pisarzami, to powiedziałabym, że między nami jest przepaść. Ale, dziękuję bardzo za komentarz. ;3

      Usuń
    2. Pewnie, że do tych światowej sławy pisarzy nie można Cię przyrównać, oni mieli warsztaty pisarskie itd (Zakładam, że Ty nie), ale też nie trzeba być od razu Kingiem, Meyer czy Zafonem :) Myślę, że koleżanka wyżej ma rację, wielu pisarzy pisze gorzej od Ciebie. Myślę, że powinnaś wysłać kilka e-mail'i do kilku wydawnictw/wydawców ( szczerze się na tym nie znam :)), spróbować na pewno nie zaszkodzi! :)

      Usuń
    3. Nie jestem pewna, czy się nadaję, i czy to jest to co chcę robić w życiu. ;)
      Uwielbiam Kinga, jeden z moich ulubionych pisarzy. :)

      Usuń
    4. Ahh, no chyba, że tak stawiasz sprawę :) Nie ma sensu Cie nakłaniać do czegoś czego nie chcesz robić, ale wiedz, że kiedy najdzie Cię taka ochota, by spróbować nie wahaj się ani chwili, bo masz ogromne szanse by coś osiągnąć :)

      Usuń
    5. Pomyślę o tym, na pewno. ;)

      Usuń
  17. Uwielbiam te opowiadanie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Zapraszam na mojego bloga http://your-love-is-my-love-volleyball.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Po prostu cudo!! :D z niecierpliwością czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  19. To o której dzisiaj następny rozdział;p?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziały dodaję między 18 a 19, czyli już niedługo. ;)

      Usuń
    2. Super nie mogę się już doczekać .... bardzo mnie to wciągnęło ;p przynajmniej nie nudzę się wieczorami;p

      Usuń
    3. Cieszę się, że Ci się podoba. ;)

      Usuń
    4. Zdecydowanie najlepszy blog jaki do tej pory czytałam ;p

      Usuń