niedziela, 21 października 2012

XX


Epizod XIX.

Tydzień minął bardzo szybko. Spędziłam mnóstwo czasu ze Zbyszkiem, spotkałam się raz z Zuzą, zaprosiłam mamę. Nadszedł czas meczu z Kędzierzynem-Koźle.  Wybłagałam od Zibiego dwie wejściówki.

- Poczekasz na mnie chwilę? –zapytałam się Zuzy, która zajmowała swoje miejsce.

- Jasne.

Poszłam się przywitać z zawodnikami.

- Kto to? – zapytał widząc przyglądającą nam się dziewczynę.

- Zuza, znajoma z pracy. – pocałowałam go życząc powodzenia i ruszyłam dalej.

- Piter! – ucieszyłam się widząc go gotowego do wyjścia na boisko. – Nareszcie!

Nowakowski nie krył radości, bardzo zależało mu na powrocie do gry.

- Nie wejdę od razu, ale zagram. – był niesamowicie szczęśliwy.

Uśmiechnęłam się.

- Gdzie siedzisz? – zapytał rozglądając się.

- O, tam. – wskazałam palce miejsce, w którym siedziała Zuzia.

Kiwnął głową dając mi znak, że znalazł miejsce.

- Ta dziewczyna przyszła z Tobą?

- Uwielbia Was. – zaśmiałam się i ruszyłam do niej nie chcąc przeszkadzać siatkarzom w rozgrzewce.

Wróciłam do Zuzy i zajęłam miejsce obok niej. Ciekawski Piotr co chwilę spoglądał w naszą stronę. Uważnie go obserwowałam. Po chwili drużyny weszły na boisko. Cała hala odśpiewała głośne „Sto lat” Pawłowi Zagumnemu. Śpiewałam najgłośniej jak tylko potrafiłam.

- Wpadłaś Piterowi w oko. – powiedziałam zadowolona, kiedy panowie zaczęli grać.
Dziewczyna zarumieniła się odwróciła wzrok rozglądając się po trybunach. Uśmiechnęłam się z uznaniem patrząc na Piotra i uniosłam kciuk w górę. Rozbawiony pokręcił głową i ponownie skupił się na grze.

- Przestań. – Zuzia szturchnęła mnie łokciem.

- Ale o co Ci chodzi? – wyszczerzyłam się.

Zuzanna nie odpowiedziała i znów zaczęła obserwować zawodników. Resovia prowadziła po pierwszym secie. Nowakowski wytarł się ręcznikiem i zaczął pochłaniać spore ilości wody. Pokiwałam Zbyszkowi, siatkarze Resovii zaciekawieni odwrócili się w naszą stronę.

- Pomachaj. – zaśmiałam się.

Kiwałyśmy w kierunku siatkarzy śmiejąc się. Zawodnicy nam odmachali i wdali się w dyskusję z trenerem. Piotrek cały czas nas obserwował, chciałam do niego podejść, ale skończyła się przerwa, więc zrezygnowałam z tego pomysłu.

- Ile obstawiasz? – zapytałam się mojej towarzyszce.

Wyrwałam ją z zamyślenia.

- Hm? A bo ja wiem…  3 : 1 dla Resovii będzie.

- Ja mówię, że będzie 3 : 2 dla Resoviaków.  Załóżmy się. 

Zuza przyjrzała mi się podejrzliwie.

- Jeśli będę miała rację, idziesz ze mną po meczu do chłopaków.

- Na pewno. – zaśmiała się. – Co jeśli wygram?

- Wymyśl coś. Nic na mnie nie masz. – wyszczerzyłam się.

Miałam rację. Nie miała pomysłu.

- Wiem! – krzyknęła nagle.

Zaskoczona spojrzałam na nią.

- Jeśli wygram, na jeden mecz staniesz się siatkarską Natalią Siwiec.

Zaśmiałam się głośno.

- Niech będzie. – uścisnęłyśmy dłonie.

Do figury Siwiec było mi daleko, ale i tak się zgodziłam. Mogło być zabawnie. Kolejnego seta wygrała Zaksa. Następnego również.

- Przegrałaś! – krzyknęłam.

Zuza nie przewidziała dwóch przegranych setów przez Resovię.

- Poczekajmy do końca meczu. – powiedziała spokojnie.

Zaksa pokonała Resovię w czwartym secie. Żadna z nas nie wygrała. Siatkarze Resovii zeszli z boiska ze smętnymi minami. Wygrana jak najbardziej należała się ich przeciwnikom, Kędzierzyn-Koźle grał dziś niesamowicie. Mój ulubiony, rudowłosy zawodnik przeszedł dziś samego siebie – był genialny. Po meczu drużyny ruszyły do szatni a ja i Zuza czekałyśmy wewnątrz budynku, chwała, że tamtejsi pracownicy mnie rozpoznawali. Po kilkunastu minutach siatkarze Kędzierzyna zaczęli kierować się ku wyjściu.

- Powiedz chłopakom, żeby się nie załamywali. – zaśmiał się Piotr Gacek, który również grał dziś na najwyższych obrotach.

Kiwnęłam głową i pogratulowałam im zwycięstwa.

- Kto to? – zapytał jeden z graczy Zaksy, Dominik Witczak.

- Aneta, dziewczyna Bartmana. – wyszczerzył się Możdżonek przytulając mnie na powitanie. – 

A ta druga to nie wiem.

- Wielkolud. – zaśmiałam się i ruszyłam w stronę Pawła.

- Sto lat, sto lat – zaczęłam śpiewać, ale przerwałam widząc śmiejącego się Zagumnego. – Nie to nie, będą tylko życzenia.

Życzyłam mu zdrowia, szczęścia, miłości, braku kontuzji i sukcesów. Podziękował i mocno mnie uścisnął. Pogratulowałam wygranego meczu i wróciłam do Zuzy, która obserwowała nas kilka metrów dalej.

- Wy się wszyscy lubicie. – powiedziała, jak gdyby byłoby to coś nienormalnego.

- Są świetni, uwielbiam ich. – uśmiechnęłam się.

Nagle telefon Zuzy zadzwonił. Szybko odebrała i oznajmiła, że musi wracać do pracy.

- Chciałam Cię przedstawić chłopakom. – skrzywiłam się.

Później stwierdziłam że to lepiej, że Zuzia musiała iść. Byłam pewna, że przedstawię ją zwycięzcom w świetnych humorach, a nie poległym. Zuza opuściłam budynek a ja poczekałam kilka minut na chłopaków. Oprócz mnie czekała również żona Krzyśka i kilka innych dziewczyn. Panowie wszyli po kilku minutach z szatni. Każdy ruszył w swoją stronę rzucając tylko „Do zobaczenia” do innych zawodników. Zbyszek wyszedł jako jeden z ostatnich. W milczeniu doszliśmy do auta stojącego na parkingu.

- Nie ma co  się załamywać. Niedługo gramy kolejny mecz, ten z Zaksą jest już za nami. Trzeba iść na przód. – miałam wrażenie, że mówi jak udzielający wywiadu trener po porażce swojej drużyny.

Miał rację, widać było, że tłumi w sobie złość. Przytaknęłam i słuchałam go nie odzywając się.

- Nie mogłem się przebić przez ten cholerny blok. – wybuchnął nagle.

- Kędzierzyn grał dzisiaj lepiej, to trzeba przyznać. – powiedziałam niepewnie i cicho. – Co nie zmienia faktu, że Ty również grałeś dobrze. Zdobyłeś najwięcej punktów z całej drużyny.

- Widziałaś te statystyki? 31 procent skuteczności w ataku. – prychnął. – Porażka.

- Następnym razem będzie lepiej. – powiedziałam przyglądając mu się.

- Będzie. – powiedział zaciskając pięści.

Potrafił dążyć do wyznaczonego celu. Kiedy chciał, potrafił być cholernie uparty i zdeterminowany. Kiedy coś postanowił – nigdy nie odpuszczał, dlatego był tak dobrym zawodnikiem. Mimo dzisiejszej porażki byłam z niego dumna.

- Prosto do domu? – zapytał, kiedy staliśmy na skrzyżowaniu

- Jeśli nie masz nic do załatwienia, to tak.

Bartman wcisnął gaz i mimo czerwonego światła popędził w stronę mieszkania. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i ruszyłam przodem.

- Przynajmniej Guma będzie miał udane urodziny. – uśmiechnął się zdejmując kurtkę.

Kiwnęłam głową i ruszyłam do garderoby się przebrać. Zbyszek poszedł za mną.

- Piotr pytał o tę Zuzę. – powiedział zadowolony.

Cieszyłam się ze zmiany tematu.

- Chciałam mu ją przedstawić, ale musiała wyjść. – powiedziałam zdejmując spodnie.

W mieszkaniu zawsze było strasznie ciepło, więc zaczęłam szukać krótkich spodenek.

- Przyjdź z nią na nasz trening. – stwierdził przyglądając mi się uważnie.

- Możecie zapraszać znajomych na trening? – spytałam zdziwiona.

- Da się załatwić. – puścił mi oczko.

- Nie wiem, czy Zuzia dostanie wolne. – powiedziałam przypominając sobie szefa tutejszego TK MAXX.

- Będziemy bawić się w swatki? – zaśmiał się. – To już będzie druga para.

- Właśnie! Co u Miśka? – zapytałam.

Całkiem o tym zapomniałam, a Zośka milczała.

- Z tego co wiem to wszystko idzie w dobrym kierunku. – wyszczerzył się.

Obiecałam sobie skontaktować się z Zochą przy najbliższej okazji. Kiedy wyszłam z garderoby ruszyłam do kuchni po szklankę soku.

- Chcesz też? – zapytałam Bartmana machając kartonem.

Kiwnął głową i usiadł na kanapie. Wzięłam dwie szklanki, sok i ruszyłam do salonu.

- Kiedy byłem dzieckiem myślałem, że odwaga to działanie. Że trzeba odwagi, by spełnić swe marzenie i iść na przód. Tymczasem największej odwagi wymaga trwanie w miejscu. A Ty? Jak sobie wyobrażałaś przyszłość? 

________________________________________________________________________

53 komentarze:

  1. świetny blog :) zapraszam do mnie : http://marzenia-sie-spelniaja-siatka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Zuza była wprowadzona do opowiadania specjalnie dla Pita ? Fajnie by było :) Tak na prawdę dokładnie tak sobie wyobrażam siatkarzy jak ty to opisujesz, tzn. jak po kontuzji wraca to cieszy się jak dziecko, czy po przegranej jest wykurzony nie na wszystko dookoła tylko na samego siebie :) Cieszy mnie, że coś tam między Michałem, a Zocha się zaczyna.
    Ostatnia wypowiedź mnie trochę zaskoczyła.
    Czekam na następny
    Vivianna ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Zuza dla Pita to idealne rozwiązanie :) ciekawe cóż to za poważna rozmowa się zaczyna pod koniec :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I kolejny świetny rozdział :D I znowu zaczyna się taki monotonny okres gdzie wszystko jest idealnie;p Mam nadzieje że wkrótce znowu pojawi się jakiś konflikt albo jakaś tajemnica ;p Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. nannananananananananana <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na następny z niecierpliwością :3 Świetnie się zaczyna :D Zuza i Piotrek brzmi fantastycznie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Czekam na kolejny;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak zawsze świetny;D

    OdpowiedzUsuń
  9. wydaj książkę, błagam!
    przeczytałabym ją w jeden dzień. ;>
    kiedy koleżanka podesłała mi Twojego bloga wieczorem, nie mogłam się oderwać, siedziałam do 23 w nocy i na drugi dzień jeszcze w szkole kończyłam!
    najlepszy jaki znam, a czytałam bardzo duuużo, brawo! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba Mi się bardzo zakończenie tego rozdziału! ; D Sam w sobie ( rozdział ) też jest genialny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Piter i Zuza... jak słodko. ^_^
    Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. szczerze... nigdy w życiu nie lubiłam blogów tego typu.
    fanki, siatkarze, takie historie.. wkurzało mnie to niemiłosiernie, może dlatego, że jestem już za stara na takie historie...okej 19 lat to nie tak dużo, ale...Przez przypadek trafiłam na Twojego bloga i przeczytałam jeden przypadkowy epizod, zrobiłam wielkie oczy zaczęłam czytać od pierwszego w jeden wieczór pochłonęłam wszystko do 17 epizodu. Teraz nie mogę się oderwać od tej historii i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały.Jesteś genialna, po prostu genialna. Pisz dziewczyno jak najwięcej, jak dla mnie możesz nawet książkę wydać,obiecuję, że przeczytam. :)

    pozdrawiam Olka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie też <3 Też ją przeczytam :3 może nawet 10 razy lub więcej :3
      Pozdrawiam :3

      Usuń
    2. Ja się wkręciłam jak głupia :)
      zamiast się uczyć, ćwiczyć masaże to siedzę i czytam :)

      pozdrawiam Olka.

      Usuń
    3. Dziękuję Wam, jesteście kochane. <3

      Usuń
    4. ja tak samo, czytam jak najęta <3

      Usuń
  13. Wiedziałam, że ich zesfatasz! Fajnie opisałaś humory po przegranym meczu. Ciekawe jak Zuza z Pitem będą się dogadywać, bo w końcu nie zawsze jest tak idealnie. Jak zawsze jest świetnie, po raz wtóry mówię, że powinnaś wydać książkę i jeszcze jeden raz, że rozdział jest cudny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie, czy prawdziwe odczucie, że to Twój najkrótszy rozdział (co oczywiście nie przyczynia się do spadku oceny) :) Mam nadzieję, że od teraz już normalnie Aneta będzie się dogadywała z Pitem, może nawet pójdą na jakąś podwójną randkę? (Oczywiście Aneta + Zibi, Zuza + Pit) :D Piszesz tak ciekawie, że mogłabym czytać bez końca, od rana do wieczora i nie przerywałabym za nic, po prostu Twój blog jest jak dobra książka :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A jednak miałam dobre przeczucie co do nowej koleżanki Anety, coś tam się wydarzy pomiędzy nią a Pitem. Chociaż myślę, że nie pójdzie do końca gładko :) W każdym razie, czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam nadzieję, że wkrótce przybliżysz nam bardziej postać Zuzy, bo na razie nic o niej nie wiemy poza tym, że jest miłą koleżanką Anety :) Przydałoby się również wprowadzenie jakiś zwrotów akcji i (patrząc całościowo na wszystkie rozdziały) powinny pokazywać się częściej :) Rozdział wcale nie gorszy od pozostałych, ale nieco jakby.. krótszy? :) No sama nie wiem :P

    OdpowiedzUsuń
  17. jaram się tym blogiem jak nie wiem co!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ughh, napisałam komentarz, który się usunął :/ Otóż po pierwsze mam nadzieję, że niedługo jakoś zmącisz akcję, (i patrząc na poprzednie rozdziały zebrane razem, powinnaś częściej to robić) :) Rozdział wcale nie gorszy od poprzednich, ale taki jakby... krótszy? :) Mam nadzieję, że niedługo wydarzy się coś, po czym nam wszystkim opadną szczęki, ale proszę niech to nie będą oświadczyny, ani ciąża! Tego bym nie zniosła!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, szkoda, że się usunął. :c 3 strony w Wordzie, nigdy mniej - jak zawsze. ;)

      Usuń
    2. Oooo... żeby nie były to oświadczyny ani ciąża... to by była maskara. Ale i tak ufam Ci, że to wszystko fajnie rozwiążesz ;)

      Usuń
    3. Jutro nie będzie żadnych oświadczeń ani żadnej ciąży - to jest pewne. ;)

      Usuń
  19. o kurde, wpadłam tutaj przypadkowo i to była najlepsza ,,wpadka'' w życiu. Twój blog jest zajebisty. Kiedy następny rozdział? Opowiadanie super...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. ;) Kolejny rozdział już jutro ^^

      Usuń
  20. Post - jakiś taki krótki, ale i tak mega fajny. Mówię to zawsze - najlepszy blog, ale taka jest prawda. Zapraszam do mnie. Na razie jest mała przerw ale tylko do piątku. Mam nadzieję, że się spodoba :
    www.volleyball-dreams.blogspot.com
    POZDRAWIAM :3

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział oczywiście świetny jak pozostałe! :) Ale osoby, które pozostawiły te komentarze nade mną mają racje, a mianowicie przydałoby się więcej takiej konkretnej akcji, niepowodzeń, bo na razie niewiele było takich chwil, przy których coś nie szło po myśli bohaterów. Zbyt idealnie to też wcale nie jest dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Cokolwiek byś nie napisała i tak czytałabym z ogromnym zaciekawieniem, nieważne jakby to było nudne (dla jasności Twoje opowiadanie takie, broń Boże, nie jest!) Chcę przez to powiedzieć, że niektórzy mają nawet ciekawe pomysły na bloga, ale kompletnie nie potrafią pisać no i wtedy niby czytelnik jest zaciekawiony fabułą, ale szybko go takie czytanie nudzi (szczególnie gdy trafi na takiego bloga jak Twój! Jak na przykład było w moim przypadku :)) Czytałam wiele blogów, zanim trafiłam na Twój, tamte zaczęły mnie irytować swoim prymityzmem i metodą eliminacji... tak teraz już czytam tylko Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział jak zwykle, świetny! Odnosząc się do mojego poprzedniego pytania, ile masz rozdziałów napisanych do przodu? Ile starasz się żeby było najmniej, kiedy i ile miałaś najwięcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeważnie mam napisane 2-3 na przód. ;) Wrzucam raz dziennie, staram się, żeby epizod zajął co najmniej 2,5 strony w Wordzie. ^^

      Usuń
    2. Piszesz codziennie? Zdarzają się chwile lenistwa, że sobie odpuszczasz? :)

      Usuń
    3. Staram się pisać codziennie, bo praktycznie dzień w dzień mam masę pomysłów. ;) Ale zdarza się, że późno wrócę, ledwo trzymam się na nogach i wtedy odpuszczam sobie pisanie. Włączam dobry serial, robię duży kubek herbaty i korzystam z wieczoru. ;)

      Usuń
  24. Rozdział świetny - nic nowego ;>
    Ja miałam okazję być na tym meczu :D i Zbyszek na prawdę wyglądał na przygnębionego, jak widziałam go smutnego podczas rozmowy z rodzicami to mi się też smutno zrobiło...
    A taka jedna sprawa- jak mogli dojechać do mieszkania w kilka minut, skoro mieszkają w Rzeszowie, a mecz był w Kędzierzynie-Koźlu? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo.

      Nie wszystko z opowiadaniu jest prawdą - jak zresztą można zauważyć. ;) Nie zawsze mecz, który opisuję odbywa się tam, gdzie w rzeczywistości jednak tutaj, w tym rozdziale to mój błąd. Czujne oko. ;)

      Usuń