Epizod XIV.
Poczekałam
aż panowie skończą trening i wyszłam z sali. Usiadłam na krzesłach w głównym
korytarzu czekając na Zibiego.
-
Podwieźć Cię? – zapytał Piotrek, który jako pierwszy wyszedł z szatni.
Podziękowałam
i wstałam z krzesła, bo tuż za nim pojawił się Zbyszek. Objął mnie
ramieniem i ruszyliśmy na parking.
- O
czym zamierzacie rozmawiać? – spytał odpalając silnik.
-
Sama chciałabym to wiedzieć. – westchnęłam.
Nie
miałam pojęcia po co Nowakowski chce się spotkać.
-
Widzicie się o osiemnastej?
Potwierdziłam
kiwając głową i wyciągnęłam telefon ze swojej torby.
- Nie
siedź tam za długo, dobrze? Jutro wcześnie wyjeżdżamy.
No
tak. Szukanie mieszkania w Rzeszowie. Pobudka o szóstej, wyjazd godzinę
później.
- Nie
zamierzam. – uśmiechnęłam się i zapięłam zamek swojej torby.
Do
domu wróciłam o piętnastej, więc tylko zjadłam jabłko i poszłam się przebrać.
Ubrałam jasno-dżinsowe rurki i duży, beżowy sweter. Zmieniłam torbę na brązową,
skórzaną torebkę na ramię a buty zamieniłam na białe trampki.
-
Ledwo przyszłaś i znów wychodzisz? – mama traciła do mnie cierpliwość.
- Na sekundę
tylko.
- Weź
klucze.
Mama
wypuściła mnie z domu i zamknęła za mną drzwi. Najwyraźniej nie miała ochoty
czekać na mnie kolejny raz – nie dziwiło mnie to. Wsiadłam do Chryslera i
odjechałam w stronę umówionego miejsca.
Po kilkunastu minutach zaparkowałam przed budynkiem. Byłam sporo przed
czasem, jednak zauważyłam Piotra siedzącego przy stoliku przy oknie. Wyszłam z
auta, zamknęłam je i weszłam do knajpki. Nowakowski wstał i przywitał się ze
mną jak zawsze. Usiadłam zajmując miejsce naprzeciwko niego.
- Co
dla państwa? – zapytała kelnerka.
Wyglądała
na moją rówieśniczkę. Była niska i miała krótkie, czarne włosy. Była wyraźnie
podekscytowana widząc Piotra. Nowakowski skinął na mnie czekając aż coś
wybiorę.
- Dla
mnie tylko woda.
-
Dwie butelki. – westchnął Piter zamykając menu.
Posiedzieliśmy
chwilę w ciszy czekając na napoje.
-
Podać coś jeszcze? – zapytała obsługująca nas dziewczyna.
Nie
miała ochoty odchodzić od naszego stolika.
-
Dziękujemy. – Nowakowski nawet na nią nie spojrzał.
Zawiedziona
kelnerka odeszła ze spuszczoną głową
-
Powiesz mi o co chodzi? – zapytałam zirytowana, kiedy nadal milczał i
obserwował ludzi na zewnątrz.
-
Zaczyna padać.
Bez
chwili zastanowienia wzięłam swoje rzeczy i chciałam wyjść.
-
Czekaj! – Piotrek szarpnął mnie i złapał za ramię. – Usiądź, proszę.
Wróciłam
na miejsce i wbiłam wzrok w siatkarza.
-
Powiedz mi dlaczego Zbyszek a nie ja.
Stłumiłam
śmiech i wzięłam łyk wody.
- Nie
rozumiem pytania. Byliśmy i jesteśmy tylko znajomymi.
Piter
złapał się za kark i nerwowo rozglądał się po pomieszczeniu.
- Kiedy
pierwszy raz pojawiłaś się na treningu sprawy miały się inaczej… Czemu to on
zawsze ma najlepiej?
Piteeeeeeer,
o co Ci chodzi?
-
Wybacz, ale odpowiem na to pytanie szczerze do bólu, bo Cię uwielbiam. Dlaczego
ma najlepiej? Bo nie siedzi z założonymi rękami. Masz wiele możliwości, co
dzień spotykasz nowych ludzi a tego nie wykorzystujesz. Wiele dziewczyn zrobiło
by wszystko, żeby się z Tobą spotkać, żeby Cię zobaczyć…
- Ale
Ty nie jesteś jedną z nich. – dokończył moją wypowiedź.
Siatkarz
ciężko westchnął i zaczął mi się przyglądać jeszcze uważniej.
-
Ja już Cię widzę. – zaśmiałam się i wzięłam kolejny łyk wody.
- Nie
chcę poznawać nowych dziewczyn. Chcę… -
przerwał i zamilkł na chwilę. - Bartman to szczęściarz. Cholera… Ludzie na Was
patrzą i Wam zazdroszczą. On na Ciebie patrzy i nie widzi poza Tobą świata.
Spędzacie ze sobą każdą wolną chwilę i odliczacie do kolejnego spotkania. A
kiedy już się widzicie, zachowujecie się jakbyście nie widzieli się rok. Też tak chcę…
- Ta panna
która nas dzisiaj obsługiwała wychodziła z siebie, żebyś na nią spojrzał a Ty
nic.
Nowakowski
odwrócił się w stronę baru. Dziewczyna stojąca za blatem zarumieniła się i
schowała na zapleczu.
- Za
niska i ma dziwne włosy.
-
Wybredny jesteś. – zaśmiałam się kończąc opróżniać butelkę. Nakrętkę wrzuciłam
do torebki a butelkę wywaliłam do kosza.
Porozmawialiśmy
jeszcze przez jakiś czas, ale przed dwudziestą zaczęłam się zbierać. Wyszliśmy
na zewnątrz i staliśmy pod daszkiem. Nadal padało.
-
Piter, mam prośbę.
Nowakowski
zamienił się w słuch.
- Nie
strzelaj już takich fochów, dobrze? – zaśmiałam się wypychając go na deszcz.
Środkowy
uśmiechnął się i pobiegł w kierunku swojego auta. Lubiłam taką pogodę, więc
powoli szłam z podniesioną głową. Kiedy wpadłam na dwie osoby postanowiłam dać
sobie spokój i ruszyłam na przód widząc mojego Chryslera kilka metrów dalej.
Odpaliła auto, ale przejechałam tylko kilka kilometrów i zatrzymałam się na
jakimś parkingu. Grzmiało i błyskało się, a deszcz padał tak mocno, że nie
widziałam jezdni. Usłyszałam dźwięk wiadomości. „Jesteś w domu?” – sms był od
Zbyszka. Odpisałam i włączyłam radio, które jednak przerywało i szumiało. Po
niecałej minucie mój telefon zaczął dzwonić.
-
Nadal z Piotrem? – Bartman wydawał się być przejęty.
-
Nie, wracałam do domu ale przez ten cholerny deszcz nic nie widać, więc stoję
na parkingu i czekam aż przejdzie.
-
Przyjechać po Ciebie?
-
Nawet nie próbuj wychodzić z domu. Przeczekam i pojadę do domu. –
odpowiedziałam starając się go uspokoić.
-
Zadzwoń jak dojedziesz. Kocham Cię.
Mimo
zepsutego przez burzę pogodę uśmiechnęłam się.
- Ja
Ciebie też.
Wcisnęłam
czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na siedzenie obok. Zamyśliłam się i po
kilku minutach zdałam sobie sprawę, że nigdy nie powiedziałam Zbyszkowi „Kocham Cię”. Dwa proste słowa,
których do tej pory nie wypowiedziałam. Myślałam o nich, czułam je ale nie
używałam ich. Moje dumanie przerwała Zośka, która do mnie dzwoniła. Opowiedziała
mi o mieszkaniu i swoich nowych znajomych – była wyraźnie podekscytowana.
Zaprosiła mnie jutro do siebie, ale musiałam odmówić. Nie miałam zamiaru
przekładać wyjazdu do Rzeszowa. Kiedy skończyłyśmy rozmawiać zorientowałam się,
że deszcz nie pada już tak mocno. Wykorzystałam okazję i szybko wróciłam do
domu. Wysłałam Bartmanowi wiadomość informującą go, że dotarłam na miejsce. Zbyszek
szybko odpisał podając przy okazji godzinę, o której po mnie przyjedzie rano.
Zjadłam kolację, obejrzałam kilka odcinków jakiegoś sitcomu i poszłam spać.
Obudził
mnie dźwięk alarmu. Była szósta rano. Wzięłam prysznic i ruszyłam w stronę
szafy. Otwarłam ją i długo zastanawiałam się co założyć. Założyłam białe
dżinsy, granatowy T-shirt, trampki i szary sweterek. Wypiłam sok i zajęłam się
układaniem włosów. Kilka minut przed siódmą byłam zwarta , gotowa i niewyspana.
-
Wracasz dzisiaj czy prześpisz się w jakimś hotelu? –zapytała mama owijając się
szlafrokiem.
- Nie
mam pojęcia. Zadzwonię. – powiedziałam wybiegając z mieszkania.
Audi
Zbyszka właśnie zajechało pod mój dom. Pomachałam mu i szybkim krokiem
podeszłam do auta. Otworzyłam drzwi i zajęłam miejsce.
-
Kocham Cię.
Bartman
uśmiechnął się szeroko zupełnie nie wiedząc o co mi chodzi.
-
Kocham Cię. – powtórzyłam i mocno go pocałowałam.
-
Wariatka. – ZB9 zaśmiał się i odpalił samochód.
Podróż
do Rzeszowa minęła szybko. Zbyszek pędził jak wariat, często łamiąc przepisy.
Narzekał na stan polskich dróg i innych kierowców – norma. W okolicach
jedenastej byliśmy w Rzeszowie. Zapoznałam się z listą mieszkań, którą
przygotował Bartman. Była przerażająco długa. Zaparkowaliśmy przy głównej ulicy
i ruszyliśmy powoli w stronę pierwszego miejsca z listy. Zbyszek rozdał kilka
autografów, co opóźniło nasze przybycie do mieszkania numer jeden. O jedenastej dwadzieścia dotarliśmy na
miejscu.
-
Dzień dobry Państwu. – przywitał nas mężczyzna grubo po pięćdziesiątce w
szykownym garniturze.
Mieszkanie
znajdowało się na najwyższym piętrze wieżowca. Wnętrze recepcji było
nowoczesne, ale eleganckie. Pracownik budynku wsiadł z nami do windy, wstukał
kod w elektroniczne urządzenie znajdujące się w ścianie windy i ruszyliśmy na
czternaste piętro. Po kilkunastu sekundach jazdy drzwi otworzyły się.
Mieszkanie było piękne. Jasne, przestronne, urządzone ze smakiem. Nawet nie
chciałam wiedzieć jaka jest cena wynajmu, a co dopiero kupna. Starszy mężczyzna
opowiedział nam o miejscu, w którym się znajdowaliśmy i kazał się rozgościć, a
sam zjechał na dół.
- I
jak? – zapytał Zbyszek siadając na wielkiej, białej, skórzanej kanapie.
Obejrzałam
z uwagą każdy pokój. Z mieszkania rozciągał się cudowny widok, mimo, iż Rzeszów
nie był szczególnie urokliwym miastem.
-
Obawiam się, że mnie nie stać. – zaśmiałam się.
Dopiero
zaczynałam studia a na koncie miałam tylko kilka tysięcy, które mama odkładała
od moich trzynastych urodzin. Dostęp do konta dostałam po ukończeniu
osiemnastego roku życia.
-
Pytałem, czy Ci się podoba a nie jakie masz fundusze. - powiedział Zbyszek.
- O
nie, nie będę tutaj żyła na Twój koszt. – odpowiedziałam, domyślając się planu
ZB9.
- Nie
będziesz żyła na mój koszt. Mieszkanie opłaca klub. – wyszczerzył się.
-
Dlatego Pan Bartman wybiera najdroższe mieszkania w Rzeszowie? – zaśmiałam się.
-
Mniej więcej. – mocno mnie przytulił. – Wiesz, że mamy jeszcze dziewięć
mieszkań do obejrzenia?
Jęknęłam
i wstałam z kanapy kierując się w stronę windy. Wsiedliśmy do windy, kiedy
zadzwonił telefon Zbyszka. ZB9 odbył krótką rozmowę i rozłączył się.
-
Dzwonił Piter. Bredził jakieś głupoty, nie zrozumiałem ani słowa. – powiedział zdezorientowany
Bartman.
Wzruszyłam
ramionami i nerwowo rozejrzałam się po ciasnym pomieszczeniu.
-
Gdzie teraz? – zapytałam zerkając na listę Zbyszka.
- Nawet
nie umiem wymówić nazwy. – zaśmiał się patrząc na swoje zapiski.
Wyszliśmy
z budynku i ruszyliśmy w kierunku następnego obiektu. Kolejny wieżowiec, tylko,
że dwukrotnie wyższy.
- Na
samą górę? – zapytałam wesoło.
ZB9
pociągnął mnie w stronę wejścia. Po kilku minutach byliśmy już w mieszkaniu na
górze. Poprzednie było norą, jeśli porównać je do tego, w którym byłam teraz.
Dwa piętra, ogromna kuchnia, taras, kominek, garderoba większa niż mój pokój,
sypialnia, salon, wyposażona we wszystkie bajery łazienka i jadalnia. Rzuciłam
się na wielkie łóżko. Na suficie wisiało ogromne lustro. Roześmiałam się widząc
swoje odbicie i pobiegłam do salonu. Skakałam po całym mieszkaniu niczym
dziecko w Disneylandzie. W biegu złapał mnie Bartman, który również był
zachwycony.
-
Jest sens szukać dalej? – zapytał przyciągając mnie do siebie.
- Resovia
się nie wypłaci. – zaśmiałam się patrząc na niego.
-
Widziałaś sypialnię?
Pokiwałam
twierdząco głową.
-
Trzeba je wypróbować. – Zbyszek pociągnął mnie w stronę ogromnego łóżka.
-
Zwariowałeś? – zapiszczałam. – Ktoś może usłyszeć i przyjść.
Bartman
trzasnął drzwiami zamykając je na klucz i wrócił do mnie z szerokim uśmiechem
na twarzy.
ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńDzięki. ;>
Usuńtwoje opowiadanie jest świetne . jeśli masz czas i ochotę to wpadnij do mnie :http://volleyball-my-lifee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzięki za link, wpadnę. ;)
UsuńNo super coraz ciekawiej;p a takie jedno pytanko albo raczej błąd ... trochę głupi ale zawsze.. chyba nie pisze się "otwarłam" tylko "otworzyłam".... sory tak tylko przy okazji mówię ;D Czekam na następny rozdział;]
OdpowiedzUsuńCieszę się, że uważnie czytasz. ;) Formy 'otwarłam, otwarłem' są rzadsze niż 'otworzyłam, otworzyłem', ale są jak najbardziej poprawne. Odsyłam do słownika poprawnej polszczyzny, jeśli nie wierzysz na słowo. :P Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam. <3
UsuńWierze wierze może dlatego że nie jest tak często używane to po prostu myślałam że źle;p ale skoro tak to ok;p
UsuńMuszę urozmaicać tekst, żeby nie było powtórzeń. ;)
UsuńNo fakt;p zazwyczaj się nie zwraca na to uwago tylko na treść no ale ja już tak mam.... taki nawyk heh;p Ale opowiadanie świetne więc błędy mniej ważne :D
UsuńBardzo dobry nawyk, każdy powinien zwracać uwagę na pisownię i stylistykę. ;)
UsuńBłędy są bardzo ważne, dlatego unikam ich jak ognia. :D
Zgadzam się że każdy powinien na to zwracać uwagę ale tez nie każdemu się to podoba w końcu nikt nie lubi jak się go poprawia;p Ale jeśli to dla Ciebie nie jest problem to czy mogę pisać jak bym jednak zauważyła jakiś błąd? tak z czystej sympatii nie żebym Cie poprawiała czy coś :D
UsuńJasne! Jeśli tyko zauważysz coś niepokojącego to napisz mi, koniecznie. ;)
UsuńSuper jeśli można proszę o info o kolejnym rozdziale na gadu 13072986 :D Miłego wieczoru;] a tak przy okazji to ogląda może ktoś dziś mecz Polska-Anglia?;p
UsuńPostaram się poinformować, ale nie obiecuję. ;) Dziękuję, wzajemnie. ^^
UsuńOczywiście, że oglądam. Prowiant na mecz gotowy. Ty też zamierzasz kibicować? ;>
Hmm..... mam zamiar kibicować ... ale ten mecz jest prawie w tym samym momencie co mecz Skry wiec na pewno będę oglądać SIATKĘ a w przerwach piłkę nożną miejmy nadzieje że w końcu się odbędzie ;p
UsuńPorażka z tym dachem na Narodowym.:/ Proponuję zrobić tak jak ja drugiego czerwca, kiedy Polska grała z Andorą. W tym samym czasie siatkarze walczyli z Finlandią. Jeden mecz włączyłam na tv, drugi na laptopie i dzięki temu nic mnie nie ominęło. ;)
UsuńO proszę, ZB9 jaki praktyczny, wszystko musi wypróbować zanim kupi! :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie, świetnie... :)
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam! :*
Dokładnie. ;) Dzięki, pozdrawiam. :*
Usuńno nieźle ... szczęście kwitnie ... szkoda tylko Pita :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Pozdrawiam również. ;)
UsuńJesteś świetna, czytam kilka blogów, ale nikt nie pisze w taki sposób jak Ty :) Bardzo mi się to podoba :D
OdpowiedzUsuńA serio zawodnikom mieszkanie opłaca klub? Bo coś mi się nie wydaje :D Ale to nie istotne. :)
A Pit po prostu chciał poznać smak prawdziwej miłości i trochę się zagubił, biedak :) Nie mogę się doczekać co dalej! :D
Już się rozpoczął kolejny tydzień, tak więc składam Ci głębokie pokłony :)
Dzięki. ;) Polskie kluby - wątpię, ale wiem, że niektórzy sportowcy mają wręcz wciskane mieszkanie, tzw. 'reklama'. ;>
UsuńCałkiem zapomniałam o tym, dziękuję, dziękuję. ;)
Hmmm, może bardziej chodzi o piłkarzy :D Szczerze to nie mam pojęcia jak jest wśród siatkarzy - nawet za granicą. Ale masz racje, w Polsce raczej nie wydaje to się zbyt prawdopodobne :)
Usuńps ale kompletnie nie wiem co jak Ci w przyszłym tygodniu będę gratulować nowych rozdziałów (bo na razie trzymasz poziom i są tylko lepsze! :))
Ogólnie piłka nożna jest bardziej "opłacalnym" sportem, a szkoda.
UsuńDziękuję jeszcze raz. ;)
Tylko mnie zastanawia, co takiego chce Pit. Widać, że trochę się zagubił i wciąż chce szukać szczęścia. Akcja z mieszkaniami epicka. ;D
OdpowiedzUsuńjeśli chcesz, zapraszam. ;)http://tych-szesnascie-zyczen.blogspot.com
;) Dzięki za link, na pewno zajrzę.
UsuńCoś czułam, że Piter jest zwyczajnie jest zazdrosny, ale cóż... Jedno mnie zastanawia, że tez Zibi nie jest ciekawy co do rozmowy. Raczej wyobrażałam sobie, że będzie wypytywał o co chodziło, a tutaj cisza. Ale to tylko moje domysły :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny.
Pozdrawiam
Vivianna ♥
Dziękuję i pozdrawiam. <3
UsuńGenialne!!! Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału..
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz możesz wpaść do mnie :D
http://klaudiamlycz.blogspot.com/2012/10/rozdzia-ii.html
Dziękuję. ;) Chętnie wejdę. ^^
UsuńCudne jest to twoje opowiadanie! ;3
OdpowiedzUsuńKomentuje dopiero pierwszy raz, bo chciałam poczekać jak się rozwinie akcja i wgl ;)
Jestem na bieżąco i stwierdzam, że to najlepszy blog jaki do tej pory czytałam (a trochę już ich przestudiowałam xd) =)
Wielkim plusem jest to, że rozdziały dodajesz codziennie :D
A propos samej akcji to bardzo podoba mi się jak to wszystko się rozwija, Zbyszek ma świetny charakter ;D
Dziękuję. ;) Takie komentarze naprawdę wywołują ogromny uśmiech na mojej twarzy, no i oczywiście mega motywują do dalszej pracy. ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie. ^^
Genialne!!!! Czekam na kolejny rozdział!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Zapraszam jutro. ;>
UsuńI jak tu sie nie usmuechnac? Pozdrawiam i zycze dalszej weny tworczej :3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. ;)
UsuńZapraszam do mnie na rozdział7 :*
Usuń;)
Usuńkażdy Twój dotychczas napisany rozdział jest świetny !!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnych :)
Dziękuję bardzo! ;)
Usuńmeeeega <3 kiedyś czytałam kilka blogów o tej tematyce, ale teraz czytam tylko Twój. Jest genialny !! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;D no i chyba ty też najbardziej ze wszystkich siatkarzy lubisz ZB9 ?
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. ;) Hm... ciężkie pytanie, chyba ale muszę zaprzeczyć. Od kiedy pamiętam zawsze z niecierpliwością czekałam na Pawła Zagumnego. Kiedy zaczynałam trenować siatkówkę bardzo chciałam grać na pozycji rozgrywającego. ;) Ale jeśli mam być szczera, uwielbiam każdego reprezentanta i nie tylko, bardzo szanuję tych sportowców, są cudowni. ^^
UsuńDokładnie, wcześniej zadowalałam się kilkoma innymi blogami, teraz poszły w odstawkę(wtedy były się w porządku, bardzo lubiłam je czytać) teraz wydają mi się bardzo chaotycznie pisane i mam wrażenie jakby postacie miały huśtawki osobowości, a niektórzy autorzy - mam takie wrażenie - jakby pisali na siłę. Nic nie może się równać z tym jak piszesz i powoli mam dość pozostałych, bo różnice aż same wyraziście się narzucają i rażą :)
UsuńDzięki bardzo za tak miłe słowa. ;) Staram się jak mogę. Osobiście też przeczytałam kilka blogów i z przykrością stwierdzam, że masz rację. Niektóre są tak napisane, że gubię się po kilku zdaniach.
UsuńCieszę się, że obiektywnie oceniasz i piszesz tak jak myślisz :) Można być skromnym, ale bez przesady, cieszę się, że widzisz tę granicę :D
UsuńWidzę, dlatego staram sie rozwijać i trzymać poziom, a być może kiedyś dogonię te blogi, do których mi naprawdę daleko. ;)
UsuńZnalazłaś jakiś? Jeszcze się na takiego nie natknęłam. Mogłabyś mi podać linki, chętnie sama bym oceniła :)
UsuńKiedyś, kiedyś czytałam kilka naprawdę dobrych, ale nie miały nic wspólnego z siatkówką niestety. ;)
UsuńKiedyś też czytałam blog o innej tematyce, a konkretnie fantasy. Był bardzo dobry, autorka napisała sporo rozdziałów, jednak kiedy jeden blog się jej zaczęło psuć, potem drugi szwankować, zrezygnowała. Jej marzeniem było wydanie książki, co było w tamtym czasie niemożliwe, bo brakowało jej pół roku do ukończenia pełnoletności (rodzice nie zgadzali się na to). Niestety po dziś dzień nie mam pojęcia co z jej marzeniem. Wiem, że już o to pytałam, ale może już się głębiej zastanowiłaś: myślałaś nad znalezieniem wydawcy i napisania książki? :)
UsuńJestem ciekawa, czy jej się udało. Nadal nie mam pomysłu na siebie. Taki projekt to wielka odpowiedzialność i wymaga ogromnej pracy i wkładu. Z kwestią wieku i rodzicami nie byłoby większych kłopotów, gorzej z wydawcą - chociaż i tu mam kilka tzw. 'znajomości'. Ale nie ma co się łudzić, Danem Brownem to ja nigdy nie zostanę. ;)
UsuńTego nikt nie wie, póki nie spróbujesz to na pewno nie zostaniesz :) Nie znam Cię osobiście, ale wydajesz się odpowiedzialna (systematycznie i konsekwentnie dodajesz nowe rozdziały) Pracowita również (rozdziały masz napisane na zapas, a niektórym ciężko jeden krótki rozdział raz na tydzień, a nawet w dłuższym terminie napisać) :) Myślę, że z wydawcą nie było by problemu (tym bardziej, że wspominasz o 'znajomościach', jakiekolwiek by nie były - są :)), nie znam lepszego współczesnego, polskiego autora od Ciebie :)
UsuńOj, dla mnie Dan Brown jest niczym Kazimierz Deyna dla polskich fanów piłki nożnej. Cieszę się, że tak mnie oceniasz. ;) Jakieś tam znajomości są, ale wątpię, żeby udało mi się przedrzeć przez masę innych "kandydatów" - ostatnio pojawiło się sporo pragnących kariery pisarskiej. :)
UsuńMyślę, że nawet bez znajomości przebiłabyś się :) Jak pisałam wcześniej - nie dowiesz się póki nie spróbujesz :D
UsuńMyślę, że przede wszystkim wstydziłabym się pokazać moje dotychczasowe prace komukolwiek. Blog to co innego - jestem anonimowa, mijający mnie na ulicy ludzie nie wiedzą, że Vesper to ja. Książka mogłaby być wydana pod pseudonimem, ale sam fakt, że będę musiała się "ujawnić" wydawcy jest dla mnie czymś przerażającym. ;)
UsuńWidzę, że problemem jest nieśmiałość i może (jeśli dobrze wywnioskowałam) lekka niepewność), no cóż na to nie wiem co poradzić :) Wiem tylko, że ze słabościami trzeba walczyć :)
UsuńMyślę, że masz rację. Teraz pojawia się kolejny problem - jak pokonać słabości. ;)
UsuńByłabym pierwszą osobą, która pobiegłaby do empika i chwyciła egzemplarz Twojej książki! :) To jest cudowny pomysł i mam nadzieję, że się wkrótce przełamiesz! :)
UsuńCo do rozdziału, oczywiście jest świetny i każdy kolejny lepszy od poprzedniego! :)
Wydaję mi się, że trzeba stawić im czoło i zrobić dokładnie na przekór :)
UsuńGdyby moja książka pojawiła się w Empiku... Szaleństwo, Alicjo. ;)
UsuńDzięki. ;>
Hm... stawić czoło i robić na przekór. Oj, jeśli chodzi o moją anonimowość na blogu, to chyba się nie przełamię i nie ujawnię danych. Chociaż, jestem cholernie ciekawa, czy znam kogoś, kto czyta tę historię. ;)
UsuńChodziło mi raczej, żeby pokazać się wydawcy, skoro chcesz pozostać anonimowa na blogu - ok :) Ale niefajnie byłoby, gdyby ta słabość przeszkodziłaby Ci w karierze pisarki :)
UsuńSzkoda, że w danych i statystykach nie widać dokładnego rejonu z którego są czytelnicy. ;)
UsuńMyślę, że jak na razie nie mam odpowiedniego materiału, który można by było pokazać wydawcy. Musiałabym nad tym naprawdę solidnie popracować, a teraz mam mnóstwo spraw. Wyjazdy, edukacja, dom, wolontariat, treningi, zajęcia dodatkowe... Końca nie widać. ;)
Jestem bardzo ciekawa jak wyglądają takie statystyki bloga, mogłabyś mi wysłać screen'a na iglaszyte@interia.pl ? Jeśli oczywiście nie byłby to problem :)
UsuńJasne, ale trochę to potrwa. ;) Spróbuję wysłać za kilkanaście minut. ^^
UsuńGotowe i wysłane. ;)
UsuńZbyszek alvaro? podoba mi się :D czekam na więcej takich pikantnych szczegółów :d
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. ;)
UsuńPS. Masz genialny avatar! :D
Ciekawy rozdział, ciekawy <33 Kocham to !!! ;**
OdpowiedzUsuńDziękuję! <3
UsuńKocham tego bloga ^^ Super !
OdpowiedzUsuńB.
Cieszę się, że Ci się podoba. ;)
UsuńPozdrawiam. <3
I love U so much ♥
OdpowiedzUsuńI love you too. ;)
Usuńprzeczytałam wczoraj, ale koma piszę dopiero teraz, bo czytałam rozdział na szybko przed wyjściem na włoski, na który się prawie przez to spóźniłam :D
OdpowiedzUsuńjak zawsze rozdział genialny! Pit artysta widze, takie teksty do dziewczyny kolegi no no no ^^
czekam na kolejny rozdział :)
Dziękuję. ;)
Usuńa ja siedzę w domu , bo chora jestem i zauważyłam link , więc stwierdziłam , że przeczytam i nie żałuje ;D
OdpowiedzUsuńPo prostu nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału . ;)
czuje niedosyt ;D
Pozdrawiam i czekam ;*
Kamila ;)
Chora? Oj. :c Wracaj szybko do zdrowia! :) Ja natomiast dziś mam jak najbardziej udany dzień. Właśnie wróciłam ze spaceru, w Poznaniu piękna pogoda. ^^
UsuńPozdrawiam. <3
Dodasz dziś opowiadanie? nina
UsuńOczywiście, że tak. Codziennie dodaję jeden epizod. ;)
Usuńo dzięki ;) jutro już idę do szkoły ;D
UsuńMuszę sobie chyba założyć profil , ale bardziej do komentowania ;D
Kamila ;)
:)
Usuńwczoraj nie mogłam przeczytać, bo miałam problemy z netem, a tak strasznie zżerała mnie ciekawość w stosunku do Pita . jednak myślałam, że trochę więcej namiesza . może jednak lepiej jest teraz, bo przynajmniej nasza para szczęśliwa ♥ ciekawe ile razy jeszcze będę chwalić twój blog ? to znaczy, jak długo masz zamiar prowadzić tą historię ?
OdpowiedzUsuńNie myślałam o tym. Zamierzam prowadzić bloga tak długo, jak tylko czytelnicy będą chcieli. ;)
Usuńza ile nastepny?
OdpowiedzUsuńZa kilka minut. ;)
Usuń