niedziela, 7 października 2012

VI

Epizod V.






Na miejscu byłam za piętnaście czwarta. Wyjęłam z bagażnika walizkę i zapłaciłam kierowcy. Przed budynkiem stała już grupa ludzi. Ruszyłam w ich kierunku. Kiedy mijałam czekający autobus  wyskoczył z niego kierowca.

- Pani Aneta? – mężczyzna miał około pięćdziesięciu lat i był najniższym człowiekiem, jakiego dotąd spotkałam w Spodku.

- Aneta. – uśmiechnęłam się, a kierowca zabrał mój bagaż. 

Podziękowałam mu i ruszyłam w stronę grupy stojącej pod drzwiami. Był tam trener, kilka osób ze sztabu i kilku siatkarzy. Przywitałam się ze wszystkimi. Moje pierwsze pytanie nie było dla nich zaskoczeniem. Dokąd jedziemy? Mimo, że był wtorek i za dwadzieścia minut mieliśmy ruszyć nadal nikt nic mi nie chciał powiedzieć. Było zimno więc weszłam do budynku i zamówiłam herbatę w moim ulubionym automacie. Kiedy wróciłam na miejscu było coraz więcej osób. Piter wypił mi pół herbaty, biedak mimo tego trząsł się z zimna. Kierowca zlitował się nad nami i otworzył autobus. Poszłam wyrzucić kubek. W oddali widziałam grupkę spóźnionych osób – trzy osoby ze sztabu medycznego, Jarosz, Winiarski, Bartman i Ruciak. Bartman przytulił mnie na powitanie i dyskretnie pocałował w policzek. Taki układ mi pasował. Nie wiedzieliśmy jeszcze do czego to wszystko dąży, więc nie było potrzeby wywoływać sensacji. A Krzysiu Ignaczak tylko czekał na takie sensacje ze swoją kamerą. W autobusie każdy miał do dyspozycji dwa fotele. Tył pośpiesznie zajął kapitan reprezentacji. Zajęłam dwa fotele, trzecie licząc od tyłu. Czekaliśmy jeszcze na kilka osób, więc wrzuciłam torbę nad siedzenia i położyłam się na siedzeniach opierając się o szybę. Miejsca naprzeciwko mnie zajął Zbyszek, za mną siedział Piter a przede mną Żygadło. Po kilku minutach autobus ruszył. Większość planowała dalszy sen, nie co dzień się wstaje o trzeciej rano. Głośno ziewnęłam.

- Widzę, że praktykanci niewyspani. – odezwał się Krzysiu, który spacerował z kamerą.

- Nie spałam ani godziny. Wyłącz to. – zasłoniłam się torbą. 

To było, jest i będzie Igłą Szyte. Bez żadnych praktykantów. Igła ruszył dalej z kamerą i usiadł na tylnym siedzeniu obok Możdżonka.

- Co robiłaś, że nie spałaś? – zapytał ze zdziwieniem Piotrek.                 

- Mały wieczór pożegnalny. Muszę się przespać, wybaczcie. – położyłam się na siedzeniach, położyłam głowę na  torbie i zasnęłam. 

Obudziły mnie krzyki i śmiechy siatkarzy. Panowie najwyraźniej już się wyspali. Otworzyłam oczy. Byłam przykryta czyjąś bluzą, najprawdopodobniej Zbyszka – chyba rozpoznałam jego perfumy. Wzięłam telefon do ręki. Była prawie ósma rano. Miałam dwie nieodczytane wiadomości. Jedną od Zośki, drugą od mamy. Szybko odpisałam i włożyłam telefon z powrotem do torby. Wzięłam jedną miętówkę, ogarnęłam włosy i wyjrzałam za siedzenie. Większość chłopaków siedziała z tyłu. Z przodu siedział trener, który rozmawiał z Zagumnym a przy drzwiach leżał Winiarski, który wciąż spał. Wstałam i ruszyłam na tyły autobusu.

- Śpiąca królewna wstała! – Krzyknął Krzysztof do kamery. - Wyglądasz jak na kacu, moja droga.

Pokazałam mu język i usiadłam w wolnym miejscu obok Jarosza.

- Powie mi ktoś w końcu dokąd jedziemy?

- Jeszcze nie wiesz? – zapytał rozbawiony Żygadło. – Jaki dzisiaj mamy dzień?

- Wtorek, dwudziesty piąty. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-  A co jest zaplanowane na czwartek, dwudziestego siódmego?

Wyjrzałam za okno. Kierowaliśmy się na lotnisko. Dwudziestego siódmego siatkarze mieli zagrać w Londynie mecz towarzyski z Wielką Brytanią.

- Ale z ciebie kibic siatkówki… - rzucił Piter.

Przywaliłam mu z poduszki, która leżała na siedzeniu obok.

- Nie wiedziałam, że praktykanci jeżdżą na mecze. – dalej okładałam go poduszką, bo cały czas się ze mnie śmiał. – Boże, jaka ja tępa…

Załamałam się. Całkiem zapomniałam o tym meczu. Tyle się ostatnio działo, że nawet o tym nie pomyślałam…

- Za chwilę powinniśmy być na lotnisku. Dwie, trzy godziny i będziemy w Londynie. Boisz się latać?

Zaprzeczyłam. 

- Bartek, przykro mi, nadal jesteś sam. – stwierdził złośliwie Zbyszek.

Po kilku minutach dojechaliśmy na lotnisko. Bartek lekko panikował, ale nie było tak źle. W samolocie usiadłam obok Doktora Maronia, który opisał mi plan naszego pobytu w Londynie. Dzisiaj w planach było tylko zakwaterowanie. Nazajutrz wstawaliśmy o siódmej rano na śniadanie. Później chłopcy mieli trening a ja miałam kilka godzin wolnego. Wieczór spędzaliśmy jak chcieliśmy. Następny dzień wyglądał podobnie, tyle, że o piętnastej wszyscy mieli się stawić na sali. O siedemnastej miał rozpocząć się mecz. W piątek cały dzień jest wolny. O siódmej śniadanie, reszta według woli. W sobotę rano wylatujemy z Londynu do Polski. Byłam zachwycona. Po mojej lewej stronie siedział Bartek, który oglądał film. Wyciągnęłam z torby książkę i pogrążyłam się w lekturze. Krzysiek oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie włączył kamery. Nakręcił wygłupiającego się Jarosza i śpiącego Łukasza. Po kilku godzinach wylądowaliśmy na lotnisku. Przywitała nas spora grupa polskich fanów. Panowie robili sobie zdjęcia z fanami, rozdawali autografy a ja ze sztabem ruszyliśmy dalej. Przed budynkiem czekał na nas autobus, do którego wsiedliśmy. Po dwudziestu minutach siatkarze dołączyli do nas i ruszyliśmy zakwaterować się w hotelu. Doktor wraz z kilkoma osobami poszedł załatwiać pokoje. Po kilkunastu minutach wrócili z kluczami i listą pokoi.

- Aneta, przepraszam cię, miałaś dostać jednoosobowy, ale jak zwykle coś pomieszali. Mam same dwójki i trójki.

Machnęłam ręką.

- Niech mnie pan przydzieli gdziekolwiek, bez różnicy. – uśmiechnęłam się.

- Ja ją przygarnę! – krzyknął Bartman i pojawił się tuż obok mnie.

- Nie ma innych chętnych? – zapytał zakłopotany doktor.

- Jakich innych?

- Żonatych? – pół grupy roześmiało się.

- Ja ją biorę. – ogłosił Krzysiu Ignaczak. – Ja jestem żonaty i dzietny. Taki bonus.

- Macie trójkę. Pokój numer dwieście dziewięć. Jedenaste piętro.

Ruszyliśmy w kierunku windy. Miałam nadzieję na inny podział, ale nie mam prawa narzekać.

- Krzysiu, pamiętasz może mój prysznic w piątek?

Ignaczak pobladł. Bartman zachichotał i wszedł do windy. Weszliśmy za nim. Wcisnęłam numerek jedenaście i odwróciłam się w stronę Krzysia. Biedak żałował swojej decyzji. Wjechaliśmy na piętro i udaliśmy się w stronę pokoju dwieście dziewięć. Krzysiu otworzył drzwi i rzucił się na najbliższe łóżko. Było ogromne, dostosowane do wzrostu gości. Byłam zadowolona, nie raz słyszałam o kiepskich warunkach siatkarzy na wyjazdach. Zostawiłam walizkę obok drzwi i poszłam rozejrzeć się po pokoju. Druga część pokoju była jeszcze większa niż poprzednia. W centralnej część znajdowało się wielkie, dwuosobowe łóżko.

- Zibi, chyba mamy problem.

Po chwili obok mnie pojawił się Zbyszek i Igła.

- Kto załatwiał te rezerwacje? – zapytał poirytowany Ignaczak i ruszył szukać Doktora Maronia.

- Ja tam mogę spać na podłodze. – zadeklarowałam.

- Chyba jakoś się zmieścimy. – powiedział nieśmiało Bartman rzucając się na wielkie łóżko.

- Nie wyśpisz się.

Zbyszek zrozumiał to chyba dwuznacznie, bo się zaśmiał. Usiadłam po turecku na łóżku i czekałam na powrót Krzyśka.

- No widzi pan, jakie mendy! Nigdy nas nie lubili, a teraz to. – wskazał Krzysiu na nasze łóżko.

Cierpliwość Doktora Maronia była na wyczerpaniu.

- Nie ma problemu, damy sobie jakoś radę. Ja się położę na kanapie albo podłodze i będzie okej. – powiedziałam.

- Nie no, dziecko, tak nie może być.

Dokładnie wyjaśniliśmy całą tą sytuację. Ustaliliśmy, że zostaniemy w tym pokoju a spanie mamy rozwiązać sobie sami. Doktor Maroń miał wątpliwości, ale go namówiłam. Wyszedł z naszego pokoju i udał się do swojego.

- Biorę kanapę! – krzyknęłam zamykając za nim drzwi.

- Za późno. – wyszczerzył się Zbyszek, który już siedział na sofie.

-To nie ja będę grała mecz, tylko ty. Masz się wyspać, żegnam. – usiadłam na kanapie.

Odpaliliśmy telewizję i oglądaliśmy informacje. Około godziny siedemnastej przyszła po nas grupa siatkarzy. Nie chcieli siedzieć cały dzień w hotelu więc poszliśmy trochę pozwiedzać. Mimo, że każdy był już w Londynie nie raz to wszyscy świetnie się bawili. Po spacerze udaliśmy się do małej restauracji, w której panowie zamówili ogromne porcje jedzenia. Ja po porcji sushi byłam już pełna, ale im było mało. W sumie to nic dziwnego. Dwumetrowy facet nie naje się taką porcją. Około dwudziestej pierwszej wyszliśmy z knajpy i udaliśmy się w stronę hotelu. Po drodze zatrzymało nas kilka fanów reprezentacji.

- Aneta? – usłyszałam czyiś głos za plecami.

Kilka metrów ode mnie stał Kacper. Musiał wrócić już z Polski. Mocno mnie przytulił na powitanie i zapytał co robię w Londynie. Wyjaśniłam całą sytuację. Przedstawiłam Kacpra chłopakom. Porozmawiałam z nim chwilę, ale musieliśmy wracać do hotelu, więc pożegnałam się z nim i obiecałam napisać.

- Chłopak?

- Kuzyn?

- A może były chłopak?

Siatkarze byli nie mniej ciekawi niż wścibscy sąsiedzi. Powiedziałam, że Kacper to mój przyjaciel, ale oczywiście nie uwierzyli mi i co chwilę wymieniali znaczące spojrzenia. Ruszyłam przodem i dogoniłam Ruciaka, który jako jedyny nie komentował tego spotkania. Przed dwudziestą drugą byliśmy już w pokoju. Ignaczak jako pierwszy ruszył pod prysznic. Ja usiadłam na kanapie i zadzwoniłam do mamy. Opowiedziałam jej o wszystkim co się dzisiaj wydarzyło i obiecałam zrobić dla niej kilka zdjęć z meczu.

- Nie udało się trochę z tym pokojem, nie? – zapytał Bartman dosiadając się kiedy skończyłam rozmawiać.

- Nie jest źle.

- Dla jasności, ty dzisiaj nie śpisz na tej kanapie.

Matko… Nie miałam siły się kłócić.

- Dla jasności, ty również nie śpisz dzisiaj na tej kanapie. To nie ja będę dręczyła w czwartek Brytyjczyków, tylko ty.

Krzysiek wyszedł z łazienki, więc wzięłam swoje rzeczy i poszłam się wykąpać. Po kilkunastu minutach z łazienki wyszłam ja, a Zbyszek zajął moje miejsce. Przed dwudziestą trzecią wszyscy byliśmy wykąpani i gotowi do snu. Do naszego pokoju zawitało kilku siatkarzy, których najwyraźniej rozpierała energia. Michał Winiarski przyniósł pełno starych, polskich komedii na dvd więc odpaliliśmy film i oglądaliśmy. Usiadłam na podłodze opierając się o bok kanapy. Obok usiadł Bartman i Kubiak. Na kanapie, tuż nade mną siedział Piotrek Nowakowski.

- Fajne masz ty te włosy. – Piter zaczął się nimi bawić próbując ułożyć je w coś sensownego.

Po kilku minutach zadowolony pomachał mi moimi włosami przed twarzą.

- Co to ma być? – zapytałam zdezorientowana.

- No warkocz.

Złapałam włosy i zaczęłam się głośno śmiać. Moje splątane włosy w żadnym stopniu nie przypominały warkocza. Zaczęłam je ratować i zepsułam całą pracę Piotra. Obejrzeliśmy do końca jeden film i stwierdziliśmy, że czas najwyższy iść spać.

- I co, który wylądował na kanapie? – zapytał rozbawiony całą sytuacją Możdżonek.

- Ja! – zgłosiłam się.

- Nieprawda.

- Prawda.

Część siatkarzy wyszła a ja znowu wdałam się w dyskusję ze Zbyszkiem. Nie miałam zamiaru ustąpić, kiedy chciałam potrafiłam być naprawdę uparta. Bartman najwyraźniej to wyczuł bo stracił cierpliwość, wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.

- Czekaj! Włączę kamerę a ty to powtórz. – Igła nie mógł przestać się śmiać.

Rzuciłam się na Bartmana tak, że sam wylądował na łóżku .

- No i gitara, dogadaliśmy się. – powiedział zadowolony rozkładając się na łóżku.

Krzysiek przyleciał do nas z kamerą.

- Ej, zawrzyjmy pakt. – zwróciłam się do kandydata do Oscara.

Krzysiek zamienił się w słuch.

- Przełożę swoje mszczenie się, jeśli nie będziesz mnie atakował tą kamerą. Kręć wszystko i wszystkich, ale nie mnie.

- Bogu dzięki… Nie zasnąłbym spokojnie. – Ignaczakowi ulżyło na sercu. 

Wyłączył kamerę i zamknął drzwi pokoju.

-Dobranoc! – krzyknął nam i położył się spać.

W głowie już układałam plan działania. Panowie zaraz zasną, a ja przeniosę się na kanapę.

- Nawet o tym nie myśl. – Bartman czytał mi w myślach. – Przyniosę cię z powrotem.

Zrezygnowana położyłam się i przykryłam kołdrą. Bartman pochylił się nade mną i delikatnie mnie pocałował.

- Kolorowych snów – szepnął.

Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Nie robiłam dzisiaj nic konkretnego ale i tak byłam bardzo zmęczona. Zasnęłam prawie od razu.


45 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaa! TO jest ŚWIETNE! Kidy następna część? Nie mogę się doczekać! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo matko ... cuudo!!
    śmiesznie to wygląda, jak siedzę i śmieję się do komputera ale inaczej się nie da! :) zadam Ci standardowe pytanie : kiedy następna część ?:>

    OdpowiedzUsuń
  3. łaaaaał hehe ale fajowsko ;D
    ta koncóweczka to taka w sam raz, jak bys wiedziała co chce przeczytać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Muszę postarać się być mniej przewidywalna.

      Usuń
    2. nie, nie, nie jest idealnie ;)

      Usuń
  4. Uuuu...ale temperatura! Ignaczakiem i tym jak Aneta przypomina mu o zemście sprawiła, że ze śmiechu tarzałam się po dywanie. Epizod bardzo fajny, zwłaszcza akcja w pokoju Anety, Igły i Zibiego. Mam mała prośbę, bo na innych blogach jak zaczyna się robić bardzo hm...idealnie, to od razu zaczynają mieszać, więc proszę Cię nie mieszaj...może z czasem, ale nie teraz ;) Czekam z niecierpliwością na jutro i nową notkę, bym mogła znów cieszyć się jak głupia do monitora :D blueberrysmile

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie mam za dużo pomysłów, żeby mieszać. ;) Dziękuję bardzo. <3

      Usuń
    2. Oh...to się niezmiernie cieszę ;)

      Usuń
  5. Jutro ma być następny rozdział ! A najlepiej od razu z pięć, żebym znów mogła siedzieć do trzeciej i je czytać ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięć? Oj, mam już kilka epizodów w wordzie, ale zostanę przy jednym dziennie. ;) To podobno i tak często. ^^

      Usuń
  6. super ! tak się wciągnęłam czekam na dalszy rozwój ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. super! :D czekam na rozwój sytuacji :D:D kiedy nastepny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak Ty to robisz? Już myślę, że lepszego rozdziału już być nie może, a tutaj... :D Jak tak dalej pójdzie to z jakiś tydzień będę Ci składała pokłony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo. ;) Nie mogę się doczekać następnego tygodnia, hahah ;)

      Usuń
  9. cudowny rozdział ;d i widzę Aneta ze Zbyszkiem idą w dobrym kierunku ;) Krzysiu jak zwykle,bez kamery to jak bez ręki ;) świetny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana, już mi brakuje słów jakim mogę opisać Twoje rozdziały :) Czytam kolejny z nadzieją, że w końcu będę mogła coś innego napomknąć niż to, że był "świetny" bądź "genialny", bo mój słownik z synonimami tych przymiotników niestety już się powoli wyczerpuje.. No trudno, będę zmuszona się powtarzać chyba :)
    Wspominałam już kiedyś, że Cię uwielbiam za to, że codziennie dodajesz nowy rozdział? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 Dziękuję bardzo. Ah, raz czy dwa razy. ^^ Nie mogę obiecać, że będzie tak zawsze, ale staram się. ;)

      Usuń
  11. jeju, znowu genialny rozdział! Nie mogę wyjść z podziwu! To na pewno jest twój pierwszy blog? Bo uwierz mi piszesz jakbyś napisała już ich z dziesięć! Przeczytałam komentarz Igłą Szyte i chyba razem zrobimy sobie twoją figurkę i będziemy bić pokłony xD Podoba mi się szczególnie końcówka :) Oczywiście znowu zamiast się uczyć ( czekam mnie praca z polskiego na jutro ) to czytam twojego bloga. Zresztą to jest duużo ciekawsze! Czekam z niecierpliwością na następny ♥
    Vivianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy blog. ;) Z figurką będzie kłopot, nie macie pojęcia jak wyglądam. ;> Powodzenia z pracą! :3

      Usuń
  12. Jestem tu pierwszy raz, nadrabiam zaległości :) Ale mogę śmiało powiedzieć, że zagoszczę u Ciebie na dłużej! :) swietnie piszesz!
    Jeśli masz czas i ochotę, zapraszam do mnie : zycie-bywa-przewrotne.blog.pl ;)
    pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo. ;) Bardzo chętnie wejdę, dzięki za link <3

      Usuń
  13. Kurde no świetne to! Jutro tu na pewno "wpadne"
    Jesteś genialana ! ; D

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne,nieprzewisywalna jesteś:* wejdźdo mnie proszę pojawił się kolejny rozdział<3

    OdpowiedzUsuń
  15. Osobiście nie jestem zwolenniczką "takich rzeczy"- półprawdziwych blogów i historyjek, ale to naprawdę wciąga i jest fajne. Szacun za pomysłowość i wytrwałość:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mój blog pozytywnie się wyróżnia. ;)Dziękuję bardzo. ^^

      Usuń
  16. Zabrakło mi słów, ale wszystko co chcę powiedzieć wyrażę: ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialne ;** Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;))

    OdpowiedzUsuń
  18. przeczytałam parę takich blogów i zawsze 9/10 było żałosnych ... ciąża, miłość w 2 sekundy itp -widać, że pisały to wielkie hotki (bez urazy dla nikogo).. ale Twój blog jest tym jednym z nielicznych, którego czyta się z przyjemnością i bez zażenowania! Trafiłam na niego wczoraj, i jak mam tylko komputer pod ręką to wchodzę i sprawdzam czy coś nowego się nie pojawiło ! wielkie dzięki! mam nadzieję,że Twój blog utrzyma jakże wysoki poziom!:)
    trzymam za to mocno kciuki; czekam z niecierpliwością na jutrzejszy wpis i pozdrawiam Cię gorąco! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. ;) Postaram się robić wszystko jeszcze lepiej, niż do tej pory. Pozdrawiam. ^^

      Usuń
    2. Osoba wyżej wyjęła mi z ust te "miłości w 2 sekundy" na większości z blogów :)

      Usuń
    3. Zgadzam się w 100 % z wpisem "Igłą Szyte" ; )
      Ja mam 2 takie ulubione blogi i jednym jest właśnie Twój gdzie nie ma "miłości 2 seknudy" jak to napisała Igłą Szyte ; D

      Usuń
    4. Dziękuję bardzo za miłe słowa. ;)

      Usuń
  19. ten blog jest genialny! praktycznie cały czas śmieje się do monitora jak głupia! :D czekam na ciąg dalszy! :)

    OdpowiedzUsuń