Epizod L.
Obudziłam się i wyjrzałam za okno. Dzień
dopiero się zaczynał, na zewnątrz było jeszcze ciemno. Przewróciłam się na
drugi bok i naciągnęłam mocniej pościel. Zbyszek już nie spał. Oparł głowę o
rękę i uważanie mi się przyglądał.
- Dzień dobry. – powiedziałam z uśmiechem przeciągając się.
Skrzywiłam się czując ranę na plecach.
- Wyspana? – zapytał delikatnie mnie
całując.
Kiwnęłam twierdząco głową i skuliłam się. Pogoda nie zachęcała do wstawania. Całą noc padało, a z białego puchu zrobiła się błotna breja.
- Może odpuścisz sobie dzisiaj uczelnię?
– zapytał zabierając kosmyk włosów z mojej twarzy. – Jutro sobota, zrób sobie
dłuższy weekend.
Uwielbiałam jak się o mnie troszczy.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Pojadę. – stwierdziłam opierając się
na łokciach. – Wystarczająco zajęć już opuściłam.
Odrzuciłam pościel i wstałam z łóżka. Weszłam
pod prysznic i puściłam gorącą wodę, która mnie niemal parzyła. Później
zrobiłam makijaż i zaplotłam włosy w dwa warkocze. Owinęłam się ręcznikiem i
ruszyłam w stronę garderoby. Założyłam bieliznę i jasnoniebieskie dżinsy. Stanęłam przed szafą
nie mogąc się zdecydować na górę. Zerknęłam w stronę lustra. Obróciłam się
chcąc obejrzeć swój tył. Rana była paskudna. Czerwony, długi ślad ciągnął się
przez połowę pleców.
- Śniadanie gotowe. – powiedział z
uśmiechem Bartman wchodząc do garderoby.
Kiwnęłam głową i zabrałam się za
przeglądanie ubrań.
- Zniknie. – stwierdził oglądając ranę.
Szybko założyłam bluzkę chcąc zakryć swoje
plecy. Założyłam botki i zamknęłam szafę. Zbyszek przygotował omlety, które
były przepyszne. Podziękowałam i ruszyłam szykować się do wyjścia. Na zewnątrz
było już jasno. Spakowałam potrzebne rzeczy to torby i założyłam kurtkę. ZB9
podszedł do mnie i założył mi czapkę. Wyglądałam jak gimnazjalistka –
warkoczyki i czapka z pomponem.
- Słodko. – wyszczerzył się i delikatnie
pociągnął jeden warkocz.
Pokazałam mu język i zachichotałam.
Poczekałam, aż się ubierze i wspólnie opuściliśmy mieszkanie. Wsiedliśmy do
winy. Wdusiłam przycisk. W milczeniu zjeżdżaliśmy na dół. Winda zatrzymała się
na drugim piętrze. Mocno ścisnęłam dłoń Zbyszka. Wiedziałam, że Przemek leży w
szpitalu jednak mimo to z jakiegoś powodu się bałam. Bartman trzymał moją rękę
i głaskał jej zewnętrzną część kciukiem. Do windy wsiadła jakaś kobieta,
widziałam ją już wcześniej. Odetchnęłam. Po wyjściu z budynku pożegnałam się z
Zibim i wsiadłam do Chryslera. Pogładziłam dłonią tapicerkę. Włączyłam radio i
odpaliłam silnik. Jadąc na uczelnie wybijałam dłońmi każdy możliwy rytm. Miałam
naprawdę dobry humor. Na miejscu podeszłam do Marty, która stała przy
sekretariacie.
- Już myślałam, że rzuciłaś to wszystko –
zaśmiała się widząc mnie.
Przeprosiłam ją. Obiecałam, że przyjdę w
poniedziałek. Leżałam wtedy w szpitalu, ale postanowiłam o tym nie wspominać.
Pożyczyłam wszystkie możliwe notatki i skserowałam je tuż przed wykładami.
Dzisiaj wszystko musiało być w porządku – nawet profesor nas nie zanudzał. Po
jednym z wykładów posiedziałam trochę w bibliotece. Staruszek zajmujący się tym
miejscem był niesamowity. Niezwykły dżentelmen posługujący się piękną, poprawną
polszczyzną.
- Witam panią. Służę pomocą. – uśmiechnął
się lekko.
- Interesuje mnie temat II wojny
światowej i najważniejszych osób odpowiadających za to wydarzenie. Kupiłam
kilka książek na ten temat ale nie znalazłam nic przydatnego.
Kiwnął głową i ruszył przodem.
- Tak to jest z tymi współczesnymi
książkami. – westchnął uważnie przeglądając regały. – Zamiast jednej
konkretnej, wiele o niczym.
W pełni się z nim zgodziłam.
- Pisze pani pracę na ten temat? –
zapytał wyciągając kilka zakurzonych egzemplarzy.
Zaprzeczyłam.
- Nie studiuję historii, ale od zawsze
interesowałam się tym wydarzeniem. – powiedziałam zakłopotana.
Mężczyzna był zachwycony. Przetarł
okładki książek i podał mi je.
- Szczególnie polecam pani tę. – powiedział wskazując książkę na szycie.
Wyszczerzyłam się i podziękowałam.
Nigdzie mi się nie spieszyło, więc nie przerywałam rozmowy z tym uroczym
człowiekiem.
- Zna pani niemiecki? – zapytał nagle
pochylając się nad swoim biurkiem.
- Natürlich. – odparłam śmiejąc się.
- Kannst du ein Geheimnis bewahren? –
zapytał szeptem.
Zamyśliłam się analizując każde jego
słowo. Ostatni raz używałam niemieckiego na wymianie uczniowskiej w szkole
podstawowej. Zapytał, czy potrafię dochować sekretu. Przytaknęłam uważnie mu
się przyglądając. Otworzył szufladę swojego biurka i wyjął z niej wielką
książkę w cudownej oprawie. Widząc tytuł ledwo ustałam na nogach. Delikatnie
otworzyłam książkę i spojrzałam na pierwszą stronę. Czcionka była duża, gotycka.
U dołu widniała data. 1925 rok.
- Pierwsze wydanie? – zapytałam słabym
głosem.
To było niesamowite trzymać w rękach
bezcenny egzemplarz. W wielu krajach posiadanie tej książki jest zakazane i
karane. Utwór ten miał się stać domeną publiczną dopiero w 1 stycznia 2016
roku, siedemdziesiąt lat po śmierci autora. Miałam już styczność z tą lekturą –
nie trudno znaleźć ją w Internecie, jednak oryginał to zupełnie inna sprawa.
- Naprawdę mogę?
Byłam w szoku. Dostałam ją na tydzień. Obiecałam strzec jej jak oka w głowie.
Podziękowałam i wróciłam na zajęcia, kolejny wykład już trwał.
- Już myślałam, że znowu zniknęłaś. –
uśmiechnęła się Marta.
Zajęłam miejsce obok niej. Rozejrzałam
się po sali. Było jeszcze mniej osób niż na poprzednich zajęciach. Wykład
skończył się po czterdziestu minutach.
- Skoczymy gdzieś na lunch? – zapytała Marta
chowając swoje rzeczy do torebki.
Chętnie się zgodziłam. Wsiadłyśmy do
Chryslera – Marta dojeżdżała autobusem. Książki bezpiecznie leżały w bagażniku.
Podjechałam pod Coffee Heaven i wyłączyłam silnik. Moja towarzyszka zamówiła
latte, ja zdecydowałam się na flat white. Do swojej kawy zamówiłam dwa muffiny
z nadzieniem jagodowym.
- Nic nie bierzesz? – zapytałam
zaskoczona.
Coffe Heaven miało przepyszne rzeczy.
- Dieta. – wyszczerzyła się.
Spojrzałam rozbawiona na jej latte.
Wielki kubek słodkiej kawy ma dwa razy więcej kalorii niż zamówiony przeze mnie
wypiek.
- Nie powinnaś się odchudzać. – rzuciłam
spoglądając na nią. – Masz ładną figurę.
- Nie prawda. – machnęła ręką
zawstydzona.
Faceci na uczelni nigdy nie mogli
oderwać od niej wzroku. Nie dość, że była naprawdę ładna to jeszcze miała
bardzo kobiece kształty. Panowie byli zachwyceni i zabijali się w walce o
miejsce na wykładach obok niej. Zmierzyłam ją wzrokiem i poczułam lekkie ukłucie
zazdrości. Przez szpital i serię niefortunnych zdarzeń wyglądałam naprawdę źle.
Sporo schudłam, zatęskniłam za swoją ciemną cerą. Teraz moja twarz była prawie
sina. Póki co odłożyłam ćwiczenia na siłowni i postanowiłam jeść za dwie osoby.
Kilka kilogramów więcej i będzie można zająć się wyrabianiem kondycji. W
rekordowym tempie pochłonęłam muffiny.
Porozmawiałyśmy o studiach i pożegnałyśmy się. Dochodziła szesnasta, ale na
zewnątrz było już ciemno. Uwielbiam zimę. Wsiadłam do auta i ściągnęłam czapkę.
Wrzuciłam ją do torby i odpaliłam silnik. Znowu zaczynał padać śnieg.
Rozejrzałam się po ulicy. Przez jezdnię przechodziło kilku nastolatków, dalej,
na ławce siedziała jakaś starsza kobieta. Tuż przed maską przebiegł mi
mężczyzna z telefonem przy uchu. Odpaliłam silnik i wolno włączyłam się do
ruchu. Uważnie obserwowałam jezdnię. Jakiś idiota zakorkował całą główną ulicę
parkując przed jakimś budynkiem. Skręciłam w lewo, dzięki czemu udało mi się
uniknąć dodatkowych straconych minut. Zaparkowałam pod wieżowcem i wyjęłam
książki z bagażnika. Wolnym krokiem weszłam do budynku. Od głównego wejścia do
windy były rozsypane czerwone płatki róż. Przeszłam po nich i czekałam na
windę. Razem ze mną stała wyraźnie podekscytowana, wyglądająca na czterdzieści
lat kobieta. Kiedy winda pojawiła się weszłyśmy do środka. Blondynka zaczęła
losowo wduszać każdy możliwy przycisk.
- Zobaczymy który sąsiad to taki
romantyk. – zachichotała.
Skrzywiam się. Zamiast jechać minutę
będę jechała z dziesięć, winda miała zatrzymać się na każdym piętrze. Kiedy
drzwi już prawie się zamknęły do wewnątrz wpadła kolejna kobieta. Wyglądała na
jakieś trzydzieści lat. Miała czarne, proste włosy do ramion. Winda ruszyła.
Czarnowłosa kobieta zaczęła poprawiać swój makijaż. Winda zatrzymała się na
piątym piętrze. Kwiecisty ślad się urwał.
- Mój chłopak mi się oświadczy. –
zapiszczała zakręcając tusz do rzęs. – Nareszcie.
Razem z blondynką pogratulowałyśmy jej.
Dziewczyna zaczęła opowiadać o tym jak znalazła pierścionek w jego spodniach.
Rozbawiona uważnie jej słuchałam – kobieta prawie skakała w miejscu. Winda
zjechała na drugie piętro. Żadna z nas na nim nie wysiadła.
- Trzeba było po kolei wcisnąć. –powiedziałam
z uśmiechem do blondynki.
Zerknęłam na ekran u góry drzwi.
- Na które jedziesz? – zapytałam się
dziewczyny, która miała dzisiaj przyjąć oświadczyny.
- Czwarte. – odpowiedziała z uśmiechem.
Drzwi się zamknęły, winda znów ruszyła.
Na ekranie wyświetliła się cyfra.
- Teraz moje. – powiedziałam wesoło i
stanęłam przy drzwiach.
Czarnowłosa dziewczyna piszczała i
rozważała każdy możliwy scenariusz. Odwróciłam się tyłem do drzwi i spojrzałam
na nią. Cały czas była uśmiechnięta. Pomyślałam, że gdybym kiedykolwiek miała
przyjąć zaręczyny, wolałabym nie znaleźć pierścionka – chciałabym być
zaskoczona. Usłyszałam głośne piknięcie. Winda dojechała, drzwi się otworzyły.
- Powodzenia. – uśmiechnęłam się szeroko.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i
zmierzyła mnie wzrokiem. Odwróciłam się i wyszłam z windy. Płatki róż były na
moim piętrze. Zdezorientowana obróciłam się wokół własnej osi patrząc na
ścieżkę z kwiatów. Zakłopotana uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny, ta jedna
stała tyłem. Musiała być naprawdę rozczarowana. Drzwi się zamknęły, a winda
odjechała. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i ruszyłam do mieszkania
przydeptując czerwone płatki. Byłam pewna, że ścieżka z róż prowadzi do
drugiego mieszkania, jednak ślad się urwał tuż pod drzwiami naszego. Niepewnie
podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
________________________________________________________________________
Jest trzecia rano a ja siedzę z kubkiem kawy i wrzucam epizod. Nie wierzę. :) Udanej środy!
Jeśli jutro epizod się nie pojawi, to znaczy, że zostałam zadeptana przez warszawskich kibiców. :>
Jeśli jutro epizod się nie pojawi, to znaczy, że zostałam zadeptana przez warszawskich kibiców. :>
No ja też sobie dzisiaj nie pospałam :P nooo ale od razu po pobudce zrobiłam kawe i odpaliłam laptopa paczę a tu juz jest nowy epizod a na mojej mordce wielki smile:) hehe :P dobrze rozpoczęty dzień ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Cię jednak nie rozdeptają mi się udało tam ostatnio przeżyć więc Tobie też powinno heh :P udanego dnia ;]
Właśnie wróciłam i ledwo żyję. Wskakuję pod koc i idę spać. ;>
UsuńOch, Bartman jaki romantyk... :D
OdpowiedzUsuńNie wyrabiam się z czytaniem i komentowaniem :/.
Nie zdeptają cię :D
Pozdrawiam :* :)
:)
UsuńPozdrawiam również. ;>
Bartman i niespodzianka.;) Zapowiada się nieźle. ;D
OdpowiedzUsuńI jutro dodasz następny epizod, bo Cię nie zadepczą! :>
:)
UsuńNie zdeptali ^^
Nie dziwilabym się skoro będziesz miała taki, a nie inny szalik :D
OdpowiedzUsuńEpizod świetny jak każdy :3 Jestem ciekawa co się wydarzy ;> Oby jej się oświadczył, oby się jej oświadczył ♥
Muszę teraz Ci bardzo podziękować za to świetne opowiadanie :) Myślę, że każdy się ze mną zgodzi i też Ci Podziekuje :)) Życzę weny :3
Uszłam z życiem. ;)
UsuńDziękuję. ;>
To ja dziękuję Tobie, że to czytasz. Pozdrawiam. ;)
ja Cię kocham kobieto! KOCHAM za te Twoje 'opowiastki' oczywiście :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;> Ja Ciebie też. ^^
UsuńTak to ja się mogę codziennie budzić :)
OdpowiedzUsuńŚwietny epizod:) ZB9 jaki romantyk ulalala :)
Wracaj do nas cała i zdrowa i w całości! :D
:) Dziękuję.
UsuńUdało się, właśnie wróciłam. ^^
Świetny epizod :) Ależ słodko się zrobiło na końcu ;P Ciekawe co wymyślił Zibi, jaką niespodziankę? :)Niezły romantyk ;]
OdpowiedzUsuńTobie też udanej środy :) na pewno cię nie zdepczą :P
Pozdrawiam :)
genialny epizod ^^ przeżyjesz wierze w Ciebie :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
Usuńto Ty i zdepczesz, nie ma to tamto ;)
OdpowiedzUsuńciekawe czy tacy romantycy już wyginęli... hah.
miłego dzionka :)
pozdrawiam
Nie wyginęli. ;>
UsuńDziękuję, pozdrawiam. ;)
Miejmy nadzieje ,że cie nie sdeptają ; ). Jak zwykle świetnie napisane. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam. ;>
UsuńTeż tak chce ;D Nie mogą Cię zadeptać, bo co my wtedy zrobimy :) Wracaj do nas cała i zdrowa! ;p
OdpowiedzUsuńUdało mi się wrócić. ;)
UsuńCos czuje, że Zibi i w rzeczywitosci jest taki romantyczny :PP Swietny rozdział. Pozdrawiam ciepło ;))
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, jeśli tak, jego partnerka jest szczęściarą. ;>
UsuńDziękuję, pozdrawiam również. ;)
Czyżby Zibi planował zaręczyny? Ja jestem na tak nie wiem jak inni :)
OdpowiedzUsuńNie martw sie nie zadeptają cię
Pozdrawiam
Nic nie mogę powiedzieć. ;)
UsuńPozdrawiam również. ;>
Juuuż? Zaręczyny? Hmm, sama nie wiem czy to dobry pomysł :D
OdpowiedzUsuńA dlaczego nie?
UsuńPrzykro mi, nic nie powiem. ;>
UsuńAwww ♥ jak słodko . Mam nadzieje ze cie nie podeptaja bo ja tez mieszkam niedalko Poznania i kibicuje Lechowi :)
OdpowiedzUsuńO. ;) Gdzie konkretnie mieszkasz? ;>
UsuńW Pile :) 2 godzinki od Poznania :)
UsuńO, byłam tam nieraz. ;)
UsuńTo miło :) Byłaś w Pile w jakichs konkretnych sprawach ? Jak ci sie u nas podoba :)
UsuńJakiś *
UsuńNie, wpadłam tylko przejazdem kilka razy. :) Bardzo ładne miasto - muszę tam wpaść niedługo, bo niestety widziałam tylko kilka miejsc. :c
UsuńForma "jakichś" jest jak najbardziej poprawna. ;)
UsuńWłasnie nie bylam pewna jak to sie pisze >.< niestety nie jestem mistrzem z j.polskiego
UsuńObie formy są dobre, nie martw się. ;>
UsuńA tak odbiegajac od tematu kiedy nowy epizod ? :)
UsuńJuż za kilka minut. ;>
UsuńWiedziałam, że chcesz wrzucić wcześniej, ale nie sądziłam, że aż tak :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. Chcę takiego Zbysia. I jeśli to zaręczyny, to mam nadzieję, że Aneta się zgodzi :))
VE.
Wstawałam o tej porze, nie miałam wyjścia. Inaczej udostępniłabym dopiero teraz, o 23. ;)
UsuńPo prostu Kocham Cię Dziewczyno ♥
OdpowiedzUsuńJa Ciebie też. ;)
UsuńSuper;) ♥
OdpowiedzUsuńczyżby Zbyszek miał zamiar się oświadczyć ? i oby cię nie rozdeptali w tej Warszawie , bo wtedy marny ich los . ; ))
OdpowiedzUsuńNic nie mogę powiedzieć. ;)
UsuńUszłam z życiem. ;>
uwielbiam taką sielankę ;) Baaardzo mi się podoba ten rozdział :D pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam. ;)
UsuńWczoraj niestety nie przeczytałam nowego rozdziału, albowiem 3a ruszyła na podbój ,,Zmierzchu. Przed Świtem cz.2''. Jako że nie porywają mnie durne i lepkie od słodyczy wampirki i wilkołaczki, jedyną korzyścią wyjazdu był maraton sklepowy po galerii Echo :D Ale nie mogłam się doczekać żeby przeczytać nowiutki i świeżutki epizod xD
OdpowiedzUsuńA rozdział jeden z najlepszych jak dotychczas. Świetnie opisujesz akcję, co sprawia że aż chce się czytać :) Pozdrawiam ;>
Dziękuję, pozdrawiam. ;>
Usuńnie wstałam wcześniej, wręcz przeciwnie wstałam za późno o 6:50 :D
OdpowiedzUsuńa jak Ci minął dzień w Warszawie ? :)
Hiena
Chociaż się wyspałaś. ;)
UsuńMęcząco. Sporo zwiedziłam, a w Złotych Tarasach przesiedziałam pół dnia. ;>
Jak Twoja środa? :)
całkiem okej, złapałam jakąś dziwną zamułe w szkole i się poryczałam na migowym ... ;| jest tragicznie, psychika siada.
UsuńHiena
Oj. :c To nie za dobrze.
UsuńChętnie bym z Tobą popisała, ale nie śpię od 24 godzin, wypiłam dziś trzy kawy, przejechałam kilkaset kilometrów i ledwo żyję. ;< Wskakuję do łóżka, dobrej nocy i jeszcze raz przepraszam. :)
no nie powiem, zawiało Zbyszkiem romantykiem! epizod świetny, no aż nie mogę się doczekać jutrzejszego. współczuję tak wczesnej pobudki, no ale czasem trzeba. jak zawsze pozdrawiam cieplutko!:)- Lulu
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;>
UsuńOj, dzięki - to była tragedia, kocham spać. Właśnie się wybieram i nie zamierzam wstać przed 13. ;)
to bardzo dobrze, porządne wyspanie należy się każdemu! :) - Lulu
UsuńPS. też kocham spać, hihi
Dziękuję. ^^ Dzisiaj się wyspałam, to fakt. ;>
UsuńKto nie kocha? ;)
O matkooooo, jak suodkoooo, Zibi romantyk ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Cię na zadeptali ;)
Udało mi się przeżyć. ;>
UsuńNo nie wybaczyłabym tym warszawskim kibicom zadeptania Cię! : o
OdpowiedzUsuńZibi to zawsze coś wymyśli! Pomysłowy romantyk. *.*
Pozdrawiam. ;-*
Dziękuję, pozdrawiam. ;>
UsuńFajne. Nie ma to jak Bartman i niezła niespodzianka. Ciekawie się zapowiada. Poinformuj mnie o następnej notce i
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, czekam na szczere opinie, bo dopiero zaczynam i mam 12 lat. : http://siatkowkajestnawetwsercu.blogspot.com/ :D
Jeśli chcesz być informowana, najlepszym sposobem na to jest polubienie na facebook'u fan page bloga, który założyła Oliwia. ;) Dziewczyna dodaje tam posty informujące o nowych postach. ;>
UsuńMimo, że wczoraj idąc na przystanek czytałam rozdział to teraz komentuje ech... Cieszę się, że żyjesz po wyjeździe i Ciebie nie zdeptali :D
OdpowiedzUsuńco do rozdziału to Zibi uświadomił sobie przez śpiączkę Anety jak dla niego jest ważna i chce się jej oświadczyć ?! hm... tak uwielbiam zgadywać :)Rozbawiła mnie akcja z dziewczyną i jak znalazła pierścionek w spodniach i potem jej rozczarowanie. Jeżeli już by miał ktoś się mi oświadczyć, to tez wolałabym z zaskoczenia :)
Czekam z niecierpliwością
Vivianna ♥
Mnie też to cieszy. ;)
UsuńNic nie mogę powiedzieć. ;>
Cieszę się, że nie zdeptali Cię kibice z Warszawy :)) ja mam chyba paru w klasie, albo tak mówią, bo chcą mnie zdenerwować, bo za Lechem jestem :))
OdpowiedzUsuńIrmina
Kolejorz! ;)
UsuńVesperku, a moze w ramach umilenia mi podrozy do Warszawy(tak, teraz ja xD) dodalabys dzisiaj rozdzial wczesniej, hm?
OdpowiedzUsuńP,
G:)
Przykro mi, dzisiaj rozdział pojawi się tradycyjnie, między 18-19. ;)
UsuńW jakim celu jedziesz do stolicy? ;>
Ojojoojoj, czasem moglabys zrobic wyjatek:( koncert Gossip:)
UsuńAż za dużo tych wyjątków było ostatnio. Miałam dodawać między 18 a 19, a coraz częściej epizody pojawiają się częściej.
UsuńOoo. ;) Koncert będzie z pewnością wspaniały, udanej zabawy! ;>
Vesper jak tam w Warszawie?
OdpowiedzUsuńNie było tak źle. :> Byłam w kilku miejscach, stałam w korku, spędziłam kilka godzin w Złotych Tarasach i poznałam bardzo fajnego faceta, który okazał się mieszkać w Poznaniu. :) No i obowiązkowo poszłam na Grób Nieznanego Żołnierza na placu Piłsudskiego. Zawsze, kiedy jadę do stolicy pojawiam się w tym miejscu.
UsuńCzyli ogólnie wyjazd udany? Jak tak to się ciesze! :-) Zapomniałam napisać że rozdział (zresztą jak każdy) jest fantastyczny!!
UsuńO dziwo tak. ;)
UsuńDziękuję ;> Cieszę się, że Ci się spodobał. :)
Kiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńZa kilkanaście minut. :)
UsuńJejejejejejejejejejej!! Epizod cudowny <3 oświadczy się? :P
OdpowiedzUsuńA kibiców warszawskich nie trzeba się bać :P Jeśli mówimy o kibicach piłki nożnej, którzy pytają "kto górą?" odpowiadasz "nasi"! To działa, a jeśli nie to "ZA LEGIĄ" i wystarczy :) A kibice siatkówki nie mają takich problemów :D
Buziaki,
Malin.
Dziękuję. ;) Nic nie mogę powiedzieć. ;>
UsuńParadowałam z biało-niebieskim szalikiem Lecha, tutaj nawet odpowiedź "Nasi" by nie pomogła. Uwielbiam prowokować, za każdym razem kiedy jestem w stolicy tak robię - zawsze coś ciekawego się wydarzy. :)
"Za Legią" nie przejdzie mi przez gardło, nie tak mnie wychowali! ;>
Pozdrawiam ciepło. ;)
Hmmmmmmm, no to powiem ci odważna jesteś :D W okolicach Żylety się nie kręciłaś rozumiem? :P
Usuń"Za Legią" to tak w ostatecznej ostateczności, ale cieszę się, że wróciłaś cała i zdrowa i że nikt cię nie zadeptał mimo prowokacji :)
Malin. :D
Skąd. ;) Trzymałam się centrum, ale wzrok ludzi w galerii handlowej mówił wszystko. ;> Nawet kobieta sprzedająca mi kubek kawy była niemiła. Jeden facet był miły, ale okazało się, że mieszka w Poznaniu. :)
UsuńSkończyło się na kilku wyzwiskach, głupich tekstach i zabójczym wzroku. ;>
No widzisz, a jakbyś chodziła w szaliku KTÓREJKOLWIEK drużyny siatkarskiej nic takiego by nie było :) Dlatego kocham kibiców siatkówki, który po meczu, podchodzą co siebie z uśmiechami na twarzach i miło rozmawiają :)
UsuńMalin.
Wiem o tym, kibice siatkówki są zupełnie inni od kibiców piłki nożnej. Ja zaliczam się do obu grup, więc nie będę ich jakkolwiek oceniać. :)
UsuńDobra, nie ciągnę tematu. Tylko, żeby było jasne: nie chciałam obrażać kibiców piłki nożnej, tylko pochwalić kibiców siatkówki :)
UsuńI Vesper..... Gdzie nowy epizod?? :c
Malin.
Wiem, że nie chciałaś, nie to miałam na myśli. ;>
UsuńJak to gdzie? Już jest. :)
Ogólnie fajny odcinek, ale znalazłam (oprócz kilku błędów gramatycznych) jeden błąd rzeczowy: powiedz mi, jak to jest możliwe, że książka o II wojnie światowej została wydana w 1925 roku, skoro wojna rozpoczęła się w 1939? Czyżby autorem był jasnowidz? :)
OdpowiedzUsuń