Epizod XXXV.
-
Anetko! – rudowłosa kobieta zmierzała w naszym kierunku.
Rozejrzałam
się nerwowo. Miejsce obok mnie było wolne.
-
Proszę nie, proszę nie, proszę nie. – szepnęłam co rozbawiło Zbyszka.
Stefcia
zajęła krzesło stojące po mojej lewej stronie i przyjrzała mi się uważnie. To
było strasznie krępujące. Wzięłam szklankę i nalałam sobie do niej wody.
-
Nie pijesz? – zapytała sącząc drinka.
Zaprzeczyłam
kiwając głową i wzięłam spory łyk
napoju.
-
Słusznie. – kobieta nie odrywała ode mnie wzroku. – Czym się zajmujesz, kochanie?
Wzięłam
głęboki oddech i odwróciłam się w jej stronę.
-
Studiuję.
-
Coś z medycyną, tak? Byłaś stażystką u doktora Maronia.
Miałam
wrażenie, że Stefcia wszystko wie i niepotrzebnie zadaje te pytania.
-
Mniej więcej. – nie miałam ochoty wszystkiego szczegółowo tłumaczyć.
-
Aneta, pomożesz mi? – usłyszałam mamę Zbyszka.
Momentalnie
wstałam i ruszyłam w jej stronę.
-
Dziękuję. – wyszczerzyłam się kiedy do niej podeszłam.
Zerknęłam w stronę rudowłosej kobiety.
Usiadła na moim miejscu i zaczęła zamęczać Zibiego.
- Da sobie z nią radę. – uśmiechnęła się
i podała mi tacę z jedzeniem.
Poroznosiłyśmy posiłki i wróciłyśmy do
kuchni. Co pięć minut wyglądałam przez
drzwi, czy irytująca krewna zniknęła. Stefcia nie miała zamiaru zmienić
miejsca.
- Chyba nie powinnam tu się ukrywać cały
wieczór. – powiedziałam rozglądając się po Sali.
- Powodzenia. – mama Zbyszka poklepała
mnie po ramieniu i usiadła na swoim miejscu.
Zacisnęłam pięści i podeszłam do
stolika.
ZB9 odetchnął i odwrócił się w stronę
chrzestnego.
- Anetko, siadaj. – rudowłosa kobieta
zajęła krzesło obok.
Usiadłam między nią z Bartmanem. Zibi
złapał mnie za rękę i gładził jej zewnętrzną stronę kciukiem. Miał olbrzymie
dłonie, moje w porównaniu do jego były malutkie.
- Jak Ci się podoba rodzina Zbyszka? –
zapytała.
Podchwytliwe pytanie. Stefcia nalała
sobie kolejną szklankę whisky. Miałam nadzieję, że wkrótce kobieta przesadzi z
ilością wypitego alkoholu i że uwolnimy się od niej – nic na to jednak nie
wskazywało. Whisky pochłaniała niczym wodę czy sok.
- Tak jak się spodziewałam. –
odparłam z uśmiechem. – Poznałam dzisiaj
mnóstwo przemiłych ludzi.
- Do niektórych trzeba przywyknąć, ale myślę, że dasz radę. – zaśmiała się
głośno.
Wywróciłam oczami. Pierwszą osobą, do
której będę musiała przywyknąć to właśnie ona. Na parkiet sali wyszło kilka
par, muzyka była coraz głośniejsza.
- Aż się człowiek rwie to tańca, co? –
zapytała szturchając mnie łokciem.
Uśmiechnęłam się szeroko starając się
ukryć grymas bólu. Nagle Zbyszek wstał i zaciągnął mnie na parkiet.
- Nie umiem tańczyć. – powiedziałam,
kiedy byliśmy na środku sali.
- Ja też nie. – zaśmiał się. – Wolę to
niż siedzenie tam.
Wmieszaliśmy się w tłum i wyszliśmy z
sali.
- Przesiedzimy tu cały wieczór? –
zapytał rozglądając się po kuchni.
- Tu nie jest tak źle. – uśmiechnęłam
się i usiadłam na blacie.
Pogrzebaliśmy w szafach i znaleźliśmy
truskawki.
- Tak myślałem, że was tu znajdę. – do
pomieszczenia wszedł Leon.
Zbyszek zeskoczył z blatu i wyszczerzył
się.
- Nie
obżeraj się. – skarcił go ojciec i podszedł do mnie.
Bartman nic nie zrobił sobie z zakazu taty i nadal pochłaniał czerwone owoce.
- Chodź, muszę Cię komuś przedstawić. –
powiedział machając ręką.
Spojrzałam na Zibiego i stanęłam na
ziemi. Leon wziął mnie pod rękę i wyprowadził z kuchni. Zdenerwowana
rozglądałam się po sali – większość ludzi poznałam i kojarzyłam ich twarze.
Przy drzwiach stał mężczyzna, który dopiero zdejmował płaszcz.
- Dziadek! – usłyszałam wesoły krzyk
Zibiego, który wybiegł z kuchni.
Spóźniony mężczyzna rzeczywiście mógł
być ojcem Leona. Był wysoki, ale lekko zgarbiony. Miał gęste, krótkie, siwe
włosy. Był bardzo elegancko ubrany. Nie miałam pojęcia ile miał lat, ale
naprawdę dobrze się trzymał. Mężczyzna przytulił swoje wnuka i powitał się z
synem.
- A to pewnie Aneta, o której tyle
słyszałem. – starzec uśmiechnął się i przytulił mnie powitanie.
Spojrzałam zdezorientowana na Zbyszka i
Leona. Dziadek Bartmana był najmilszą osobą jaką dzisiaj poznałam. Był duszą
towarzystwa – kiedy o czymś opowiadał wszyscy wokół uważnie go słuchali. Myślę,
że on również mnie polubił. Cały czas mnie zagadywał dopytując o moją rodzinę i
zainteresowania.
- Fajna dziewczyna. – powiedział starzec
wskazując mnie do Zbyszka.
- Jest wspaniała. – uśmiechnął się szeroko.
Zaczerwieniłam się i ruszyłam do
łazienki. Kiedy myłam ręce do toalety weszła dziewczyna, która wyglądała na
moją rówieśniczkę. Ucieszyłam się, że na sali jest ktoś z kim będę mogła dłużej
porozmawiać. Już miałam się przedstawiać, kiedy zauważyłam napis na jej
koszuli. Była pracownicą lokalu. Uśmiechnęła się i szybko wyszła. Po wyjściu z
łazienki postanowiłam nie wracać jeszcze na salę i weszłam po schodach na
drugie piętro budynku. Na górze znajdował się piękny plac. Wschodnia część
pokoju była wykonana tylko ze szkła – z tego punktu było widać dokładnie cały
ogród.
- Przepraszam, ale tutaj nie można
wchodzić. – usłyszałam cichy głos.
Odwróciłam się i zauważyłam dziewczynę,
którą spotkałam w toalecie.
- Przepraszam. – wyszczerzyłam się i
ruszyłam w kierunku schodów.
- Pani jest dziewczyną Pana Bartmana,
prawda? – zapytała nieśmiało.
- Tylko nie pani. – skrzywiłam się. –
Aneta.
Podałam jej rękę. Dziewczyna mocno ją
uścisnęła, przedstawiła się i ruszyła przodem. Porozmawiałyśmy chwilę po czym
pożegnałyśmy się i weszłam z powrotem na salę.
- Szukałem Cię. - Zbyszek wziął mnie za
rękę i pocałował w policzek.
Cały wieczór przesiedzieliśmy na sali.
Starałam się zapamiętać każde imię, ale zdałam sobie sprawę, że nie pamiętam
nawet połowy. Rodzinne spotkanie trwało do drugiej w nocy. Po tej godzinie
goście zaczęli się rozjeżdżać w swoje strony. Postanowiłam chwilę zostać, żeby
pomóc mamie Zbyszka w sprzątaniu i pakowaniu wszystkich rzeczy, które
przywiozła na salę.
- Zajmiemy się tym jutro. Wracacie już
do Rzeszowa?
Wzruszyłam ramionami. Zibi trochę wypił,
więc rola kierowcy spadła na mnie. Panicznie bałam się usiąść za kierownicą
jego Audi.
- Chyba coś wynajmiemy, nie? – zapytał
Zbyszek ziewając. – Widziałem jakiś hotel po drodze.
- Prześpijcie się u nas. – zaproponowała
kobieta. – Twój pokój jest wolny.
Bartman zwrócił się w moją stronę.
- Czemu nie? – zapytałam wesoło i
wzięłam go za rękę.
Wsiadłam do Audi i zapięłam pasy.
Zbyszek zajął miejsce pasażera. Cały czas chichotał widząc moją dezorientację.
Odpaliłam auto i powoli opuściłam parking. ZB9 nakierowywał mnie co chwilę
wskazując mi miejsce, w które mam skręcić. Po kilkunastu minutach staliśmy pod
jego rodzinnym domem. Rozpoznałam ten budynek. Z miejsca przypomniała mi się
moja pierwsza wizyta u rodziców Zibiego. Wyłączyłam silnik i odpięłam pasy.
- Dojechaliśmy. – wyszczerzył się i
zabrał mi kluczyki.
Zabrałam torbę i wysiadłam z auta.
Minutę po nas pod budynek podjechali rodzice Zbyszka.
- Czuj się jak u siebie. – zaśmiał się
Zibi wpuszczając mnie do swojego pokoju.
Wnętrze nie wyróżniało się niczym
specjalnym – przeciętny pokój nastolatka. Na półkach wstało pełno pucharów,
wszędzie wisiały medale. Granatowe ściany oblepione były plakatami siatkarzy –
większość z nich niestety już zakończyła karierę. Usiadłam na łóżku. Było wygodne
i zaskakująco duże. Na półkach stało kilka książek i płyt. Na biurku leżało
kilka zeszytów. Wzięłam jeden do ręki i otwarłam na pierwszej stronie.
Zerknęłam na datę – wrzesień 2002 rok. Miał wtedy zaledwie piętnaście lat.
Przejrzałam kilka stron – Zbyszek miał ładne, pochyłe pismo i był całkiem
niezły z historii. Odłożyłam zeszyt i zaczęłam dokładnie oglądać każdy medal i
każdy puchar. Większość nagród była oczywiście za osiągnięcia w siatkówce, ale
znalazłam też kilka medali za biegi. Przy łóżku leżał stos gazet. Zdjęłam buty,
usiadłam po turecku na pościeli i wzięłam jedno czasopismo. Przeczytałam kilka
zdań pierwszego artykułu i zrezygnowałam z dalszej lektury – nie miałam żadnej
wiedzy na temat motoryzacji, nie rozumiałam ani słowa. Przeglądając prasę
znalazłam też czasopisma sportowe. Te z chęcią przejrzałam przypominając sobie
osiągnięcia tych wielkich Polaków opisanych w artykułach. W 2002 roku miałam
dziewięć lat, ale większość wydarzeń sportowych kojarzyłam. Odłożyłam gazetę i
przebierałam dalej w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
- Znalazłaś coś specjalnego? – zapytał,
kiedy wrócił do pokoju.
- Właściwie to… O! – krzyknęłam widząc
coś nowego.
Bartman podszedł zaciekawiony i usiadł
na łóżku.
- Poznajesz? – zaśmiałam się machając przed nim egzemplarzem Playboya.
- Dawno temu i nie prawda! – roześmiał
się i wyrwał mi gazetę.
- Szukać dalej? – zapytałam z uśmiechem.
Kiwnął przecząco głową i pocałował mnie.
Usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi. Mama Zbyszka weszła do pokoju i
uśmiechnęła się widząc nas razem.
- Tutaj masz ręcznik, szczoteczkę… -
kobieta wymieniała po kolei wszystkie rzeczy, które mi przyniosła
- Pożyczę jej coś. – wyszczerzył się
Bartman, kiedy jego mama zapytała w czym będę spała.
Podziękowałam za rzeczy i rozłożyłam się
wygodnie na łóżku.
- Ledwo wrócimy do domu i znowu będziemy
musieli wyjeżdżać. – westchnął siadając obok mnie.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Sylwester u Ziomka? Trochę mamy z
Rzeszowa do niego.
- Trzeba będzie na miejscu wynająć jakiś
pokój, muszę się napić. – zaśmiałam się i podeszłam do szafy.
Wyciągnęłam z niej wielki T-shirt.
- To ze szkolnej drużyny. – powiedział
uśmiechając się lekko.
Na tyle koszulki widniał wielki napis
„Bartman” a pod nim była cyfra – 9.
- Zawsze z dziewiątką? – uśmiechnęłam
się i zamknęłam szafę.
- Zawsze.
Wzięłam koszulkę, przybory toaletowe i
ruszyłam do łazienki. Po kilkunastu minutach byłam z powrotem w pokoju Zibiego.
- Pasuje Ci. – powiedział podchodząc do
mnie.
- Trochę za krótka. – stwierdziłam
próbując naciągnąć koszulkę jak tylko się da.
Bartman poszedł do łazienki a ja
wskoczyłam do łóżka i przykryłam się pościelą.
- W moim łóżku leży półnaga dziewczyna a rodzice nie reagują . – zaśmiał się, kiedy wrócił do
pokoju.
- Nie masz już piętnastu lat. –
odpowiedziałam wesoło.
- I bardzo dobrze. – pocałował mnie i
położył się obok.
________________________________________________________________________
Bardzo nerwowy wtorek. Kto jest za tym, żeby i w tym tygodniu weekend był dłuższy? :)
Kiedy marzenia stają się rzeczywistością.
Bardzo nerwowy wtorek. Kto jest za tym, żeby i w tym tygodniu weekend był dłuższy? :)
Kiedy marzenia stają się rzeczywistością.
Jaa! Jak zawsze rozdział genialny :) Miłego wieczoru życzę! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńCały dzień nieudany, oby wieczór był miły. ;> Wzajemnie!
Super!;)Jestem za!!;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;) Oj, ja również, ja również...
UsuńOj tak przydało by się kilka dni wolnego...
OdpowiedzUsuńRozdział fajny ale myślałam że coś się stanie na tym zjeździe. Mam nadzieję że na sylwestrze u Ziomka bd jakaś akcja ^^
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i pozdrawiam , Nati ^,^ ;>
Dziękuję i pozdrawiam. ;)
UsuńGenialne! Ciocia Stefcia wymiata ;D
OdpowiedzUsuńI Leon zaakceptował Anetę? :)
Ojj cóż to się dzisiaj działo?:( Ja miałam dość udany dzień. Mam nadzieję że chociaż wieczór będziesz miała miły ;*
Szkoda gadać. Od rana chodzę nerwowa, a cały świat jakby się na mnie uwziął. Jedno nieszczęście za drugim. Może polecisz mi coś na uspokojenie? Bo moje sposoby chyba przestały działać. :)
UsuńOjj :(
UsuńJa uspokajam się ze słuchawkami w uszach, najchętniej leżąc na łóżku :) Blachy sposób,ale na mnie działa.
Aaa i najlepiej niech nikt nie podchodzi wtedy do mnie... :)
Mnie zawsze uspokajała muzyka klasyczna i gotowanie - dzisiaj żadna z tych rzeczy nie chce pomóc. Chyba wrócę do starych nawyków, czyli rozwalania wszystkiego co mam pod ręką. ;)
UsuńA masz jakieś puste pomieszczenie najlepiej?;d Przynajmniej nie będzie szkód :)
UsuńW tym problem, że nie mam. Szkody zawsze są - raz duże, raz małe. Rozładowuję się tak od zawsze - nawet jako kilkuletnie dziecko potrafiłam cisnąć czymś o ścianę albo celowo coś zniszczyć, żeby się uspokoić. ;)
UsuńHaha ja tak przynajmniej jeszcze nie mam :)
UsuńA może pomyśl o czymś przyjemnym?:)
Aaa i jestem uradowana po przeczytaniu że JUŻ masz gotowe ok 7-8 rozdziałów :) Uwielbiam Cie! ;*
Ciesz się. Zniszczyłam tyle fajnych rzeczy... :D
UsuńW ubiegłym tygodniu miałam sporo wolnego czasu i tak powstał spory zapas. Ale piszę na bieżąco, także nie ma się czym martwić.
Dziękuję, też Cię uwielbiam! ;>
Ale mi by się chyba nie chciało? Bo jak bym coś stłukła to ok fajnie na chwilę by mi ulżyło ale potem musiałabym to sprzątać:P Za duży leń jestem :D
UsuńCieszy mnie to, bo oczy mi się szklą na samą myśl że miałoby tego zabraknąć...:(
Ja zupełnie inaczej. Musze mieć porządek, bo nie umiem funkcjonować jak coś jest nie tak - co nie zmienia faktu, że jestem cholernie nerwowa. W całym domu jest pełno śladów mojej furii. ;)
UsuńŹle się zrozumiałyśmy :) Ogólnie lubię porządek w pokoju, szafkach, wszędzie. Ale po mojej chwilowej furii nie chciałoby mi się zbierać np. szkła :)
UsuńTeraz w pełni Cię zrozumiałam. :)
UsuńJa wszystko niszczę, ale widząc to np. szkło od razu biorę się za sprzątanie. ;>
Ja mimo czasem starganych nerwów za szkło się nie biorę jeszcze:D haha Kochana Vesper skoro Ci to pomaga to nie mam wpływu:P
UsuńAle jak tam poprawił się ogólnie humorek? :)
Nikt nie ma, niestety. :)
UsuńA lepiej, lepiej. Dziękuję. Nie mogę się doczekać kiedy będę mogła wyjść, pobiegać. To działa na mnie chyba najlepiej.
A jak u Ciebie? ;>
Dzisiaj biegać?;o U mnie przynajmniej wieje, zimno, trochę pada brrr nigdzie bym nie wyszła :|
UsuńJa siedzę na łóżku pod kocem z laptopem na kolanach i oglądam Prawo Agaty:)
...i nie wiem czemu mój humor uległ zepsuciu :| ale jakoś będzie ;]
Dzisiaj, dzisiaj. Późnym wieczorem najlepiej się biega, dlatego zaczynam po 23. ;) U mnie pogoda identyczna.
UsuńPomyśl, że jeszcze dwa dni i nadejdzie piątek. ;>
właśnie nie chcę piątku bo mam egzamin :|
UsuńOj. Jaki egzamin?
UsuńŻeby móc jeździć bezpiecznie samej po drogach...
UsuńEhh czemu ja to publicznie mówię? :|
Jestem pewna, że jesteś dobrze przygotowana! ;)
UsuńZobaczysz, w piątek wieczorem będziemy opijać Twój sukces. ;>
Albo będzie stypa... ;P
UsuńJeśli jesteś wyuczona, to pójdzie bezproblemowo. Niestety w tym kraju jest tak, że na dziesięć osób zdają trzy, bo egzaminatorzy muszą wyrabiać tzw. "normę" czyli liczbę osób, które zapłacą za kolejne, dodatkowe nauki i egzamin. Polska. :/
UsuńTak czy siak trzymam kciuki, wierzę, że Ci się uda. ;)
Dziękuję ;*
Usuń:)
UsuńCodziennie coraz bardziej się z Tobą rozpisuje :) haha
UsuńAle fajnie mi się 'tak' z Tobą rozmawia :)
To życzę udanego joggingu :)
I bardzo dobrze, lubię z Tobą rozmawiać, ogólnie z czytelnikami. :)
UsuńDziękuję bardzo z pewnością taki będzie. ;>
Świetny ten rozdział i chwilami zabawny ;]
OdpowiedzUsuńJa ogólnie jestem nerwowa od niedzieli na niczym się nie mogę skupić wszystko mnie drażni i w dodatku jeszcze jutro idę do lekarza..;/nie lubię tam chodzić na sam widok przychodni albo szpitala boli mnie brzuch rrr....;/
Dziękuję. :)
UsuńDo lekarza? Oj, coś poważnego? :c
Nie... takie badania profilaktyczne do szkoły...ale mnie stresują nawet takie ;/zawsze jak mam mieć badania to nie mogę w nocy spać z tego stresu :(
UsuńU tego doktora byłam ostatnio 2 lata temu też na badaniach profilaktycznych taki starszy siwy pan osłuchał mnie i to wszystko niby nic... ale mam takiego cholernego stresa normalnie przed egzaminem na prawko się tak nie stresowałam jak teraz;/
Dasz radę, nie steresuj się. :)
UsuńTsaaa....może wypiję szklankę mleka to jakoś zasnę ;]
UsuńMi w zaśnięciu pomaga muzyka, ale najbardziej usypiający jest padający deszcz. :)
UsuńOj tak padający deszcz i śpię jak dziecko ;D Ja codziennie słucham muzyki przed snem ale jak mam zły dzień to nawet muzyka mnie drażni ;] i chyba mam dziś taki zły dzień;/
UsuńSpróbuj kiedyś posłuchać muzyki klasycznej, potrafi uspokoić. ;)
UsuńRaczej nie mój typ muzyki ja słucham dance ale jak nic nie będzie pomagało to może spróbuję klasyki :D
UsuńPolecam. Też nigdy nie słuchałam klasyki, zaraził mnie nauczyciel kilka lat temu i tak jakoś zostało, ale zdecydowanie wolę ostrzejsze dźwięki z lat 60-90. ;)
UsuńYhym takich starych kawałków bardzo fajnie się słucha i teraz są na topie ;D
UsuńDokładnie. ;)
UsuńAle Ty z tego co widzę też nie masz dziś za dobrego humoru ? ;/
UsuńNiestety. Pełno osób i zdarzeń wyprowadziło mnie z równowagi, dlatego słucham właśnie dziewiątej symfonii Dvořáka i próbuję się opanować. ;)
UsuńNawet Poznań, miasto, które zawsze poprawia mi humor było dzisiaj przeciwko mnie.
Ja mieszkam na wsi i mam bardzo ładne widoki z okna to mnie zazwyczaj uspokajało..ale nie teraz kiedy mam za oknem rusztowania ;/
UsuńJa osobiście też mam bardzo ładne widoki - pola, łąki i sad z jabłkami. Chwała, że nie mieszkam w centrum. :)
UsuńTo skoro ten okropny dzień dobiega końca to nie pozostaje mi nic innego jak tylko życzyć Ci miłego i spokojnego wieczoru :D i udanego jutrzejszego dnia ;>
UsuńPóźnym wieczorem będzie jogging, więc jak najbardziej udany wieczór. ;)
UsuńWzajemnie, wzajemnie. ;>
Przeczytałam cały Twój blog od początku i uważam, że jest genialny ! ;)
OdpowiedzUsuńA co do tego pytania o weekend.. Jestem jak najbardziej za ! ;D
Pozdrawiam. ;*
Dziękuję serdecznie. ;)
UsuńPozdrawiam. ;>
przydałby się dłuższy weekend . ; ) rozdział świetny ciocia Stefcia najlepsza . ; )) życzę miłego wieczoru ;>
OdpowiedzUsuńDziękuję, wzajemnie. ;)
UsuńBardzo udany, rodzinny rozdział.
OdpowiedzUsuńPewnie szykujesz już epizod, który wszystkim czytelnikom podniesie ciśnienie :)
Co do kolejnego dłuższego weekendu to chętnie bym poleniuchowała tak jak w tamtym tygodniu, a tu
niestety obowiązki wzywają :(
Mam napisane 7-8 na przód, myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. ;>
UsuńEh... znam to. ;)
aż tyle ? No to super ! Widzę, że weny twórczej chyba nie brakuje ? :)
Usuńno niestety, nie ma rady...
Ale przynajmniej wieczór zaczął się dla mnie dość przyjemnie.
Na początek twój rozdział a na końcówkę serial Prawo Agaty, żyć nie umierać :)
Oj, nie brakuje. Wena jest, czasu brak.
UsuńZazdroszczę tego wieczoru. U mnie praca, późnym wieczorem jadę odebrać siostrę z pracy a na sam koniec dnia coś dla siebie - czyli jogging. :)
Jestem za tym żeby był jakiś dłuższy weekend, ale ja za 3 tygodnie idę na praktyki na miesiąc i dopiero po nowym roku idę do szkoły. Więc nie mam co narzekać może wytrzymam. :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to bardzo udany jak każdy poprzedni :)
Praktyki? Można wiedzieć jakie? :)
UsuńDziękuję. ;>
Praktyki w Domu Polonii w Pułtusku na 4 tygodnie (2 na kelnerce i 2 na kuchni) i wracamy do szkoły dopiero po Nowym Roku.
UsuńWolisz te 2 tygodnie na kelnerce czy te w kuchni? :)
UsuńRaczej na kuchni
UsuńŚwietny blog czekam na kolejny rodział i miłego pisania natepnego ;-)
OdpowiedzUsuńWpdanij d
o mnie jak będziesz kieć czas ;-)http://edytagirl112.blogspot.com/
Dziękuję. ;)
Usuńweekendy powinny trwać minimum pięć dni! pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń5 dni? Raj. ;)
Usuńpomarzyć zawsze można :D
UsuńA nawet trzeba. ;)
UsuńŚwietny rozdział szczególnie końcówka ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam. ;D
http://everythingiappreciate.blogspot.com/
Dziękuję. ;)
UsuńŁajajajajaj, jak zawsze powolne czytanie, żeby jak najdłużej czasu zajęło. No i epizod wspaniały, jak każdy. Aaah, chciałabym, żeby mi się tak wspaniale ułożyło, rozmarzyłam się czytając bloga.
OdpowiedzUsuńU mnie też wtorek nerwowo, masakra, jakby wszystko odwróciło się przeciw mnie, ale cóż, życie jest brutalne, jutro będzie lepiej! :)
Serdecznie pozdrawiam :*
Na pewno się ułoży, zobaczysz. :)
UsuńWidzę, że miałyśmy podobny dzień. Oby, oby - nie dam rady z dwoma takimi dniami pod rząd. ;>
Pozdrawiam ciepło. :)
Końcówka najbardziej mi się spoodobała. ♥♥♥
OdpowiedzUsuńRozmarzyłam się przez chwilę, chciałabym być taką Anetą... *__*
Ciekawie brzmi Sylwester u Ziomka... ;> Już się nie mogę doczekać! :D
Rozdział jak zwykle genialny i czekam na kolejny! ;*
A tego tygodnia już mam dosyć.:C I zgadzam się, weekendy powinny być o wiele, wiele, wieeeele dłuższe!
Dziękuję. ;)
UsuńRacja. Trzy, cztery dni co najmniej. ;>
Popieram pomysł wydłużenia weekendu!!! Medal dla Vesper za ten pomysł :P Też miałam nie najlepszy wtorek. Pani od matmy zasugerowała mi, że powinnam psychicznie przygotowac się na poprawkę z matmy ://///
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny, tylko mi jak zawsze mało :P Już nie mogę się doczekać chaptera z imprezą u Ziomka :)
Pozdrawiam i dziękuję za umilenie wieczoru kolejnym fragmentem <3
Malin. :)
Myślę, że nie byłam pierwszą osobą, która wpadła na tak genialny pomysł. ;)
UsuńW takim razie to bardzo niekompetentna nauczycielka, jeśli zwraca się tak do uczniów. Matematyka jest świetna, trzeba tylko trafić na dobrego pedagoga. ;>
Pozdrawiam serdecznie. :)
Jedna laska z mojej klasy się już przeniosła do innej szkoły z powodu matmy, bo ta babka powiedziała jej, że nie da rady w tej klasie (druga liceum). Wiec jest "super" -.- Jeszcze jedna osoba chce się przenieść i szuka innej szkoły i ktoś chciał się przenieść do humana, tylko nie nadrobi łaciny. Więc już 3 osoby. Ja jestem 4. A 3/4 klasy ma ostatnie trzy oceny: 1, 1, 1.
UsuńA ja matematykę uwielbiam! Nauczycielkę niekoniecznie :P
Malin.
Nie cierpię takich sytuacji. Uczniowie cierpią przez nauczycielkę, która nie wiadomo czym się kierowała wybierając zawód -bo na pewno nie chęcią kształcenia młodych ludzi.
UsuńJa na waszym miejscu napisałabym petycję i zaniosła ją dyrektorowi. Prośba o zmianę nauczycielki może poskutkować. Najlepiej, jeśli petycję podpisali by Wasi rodzice.
Ja kilka lat temu tak zrobiłam z klasą - dzięki temu zmieniono nam nauczycielkę języka angielskiego. ;)
Podyskutuję z klasą, dzięki za radę :)
UsuńMalin.
Powodzenia, zdaj mi później relację. ;)
UsuńJestem za przedłużeniem weekendu! :D
OdpowiedzUsuńNo widzę cioteczka baardzo towarzyska ;)
No i kolejny, genialny rozdział ;)
Ty miałaś nerwowy wtorek a ja 4 angielskie pod rząd ;p
Cztery angielskie? :o Współczuję.
UsuńCieszę się, że rozdział Ci się podoba. ;)
Uwielbiam czytać o Zbyszku takim zakochanym i ustatkowanym;) do szczęścia brakuje tylko gromadki małych Bartmaniątek;) no ale znając zdanie Anety na ten temat to chyba nie prędko to nastąpi, chyba że jakaś wpadka będzie^^ Aż strach pomyśleć co może zakłócić tą sielankę;/
OdpowiedzUsuńNo i Igła, niewątpliwie bardzo pozytywna postać w tym opowiadaniu:D ostatnio nawet bardziej lubię parę Zbychu- Igłą niż Zbychu- Miśiek.......
Pozdrawiam i czekam na kolejne tak świetne posty;) [http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/]
Dziękuję bardzo, cieszę się, że Ci się podoba. ;)
UsuńMówiłam już, że uwielbiam "Twojego" Zibiego? :D
OdpowiedzUsuńHm... chyba tak. :)
Usuńojej, jaki przyjemny odcinek :) w sam raz po najdłuższym dniu tygodnia :) Zbyszek jest ideałem, serio, to niesamowite :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i dzięki,
G.
W wyimaginowanym świecie to nic niesamowitego. :)
UsuńNiesamowite będzie odnalezienie takiej osoby w realnym życiu. ;>
Również pozdrawiam i dziękuję. ;)
hahahah challenge accepted?:D
UsuńJak najbardziej. ;)
UsuńMistrzowska scena na końcu, uwielbiam Cię Vesper! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja Ciebie również. ;)
Usuńdziewczyno ja tak strasznie kocham twojego bloga,to wszystko co piszesz jest takie realistyczne i można sobie to wszystko wyobrazić :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo. :)
Usuńbardzo, bardzo fajne..:)
OdpowiedzUsuńach tan zlot rodzinny.. :D
pozdrawiam i całuję :*
Za ile nowy rozdzialek????? :))
OdpowiedzUsuńWłaśnie go dodałam. ;)
UsuńPrzepraszam, że komentuję dopiero dziś, ale wczoraj nie miałam czasu, bo szykowałam się do zaliczenia :/ Epizod bardzo fajny :) Ta ciotka Zibiego to mnie "rozłożyła" na łopatki. Nie wiem jak ja bym wytrzymała z taką ciocią. Chociaż w mojej rodzinie jest taka jedna, ale jej to dużo brakuje do tej ;D I przepraszam za skromny komentarz. Na szczęści ja weekend zaczynam od 14:10 w czwartek ;)) Pozdrawiam blueberrysmile
OdpowiedzUsuńZaliczenia? Czego lub kogo? ;>
UsuńTeż bym chciała weekend tak szybko. ;)
No pewnka że trzeba oglądnąć.
OdpowiedzUsuńOgólnie fajny blog :) Przyjemny do czytania i bardzo zabawny :)