Epizod XXXIX.
Styczeń minął bardzo szybko. Bartman
trenował, ja uczyłam się i pracowałam. Po Bożym Narodzeniu i Nowym Roku
wszystko wracało do normy. Ze sklepów znikał świąteczny wystrój, w galerii nie
można było już usłyszeć kultowych, zimowych przebojów. Ludzie zapomnieli już o
wydarzeniach z ubiegłego miesiąca i ruszyli na przód. W piątek, dzień przed
Balem Sportowca umówiłam się z Zośką na małe zakupy. Ona była już gotowa, ja
nie miałam zupełnie nic.
- Przestaniesz? – zapytała rozbawiona.
- Co?
- Chodzić ze smętną miną. Musimy Ci
znaleźć kieckę, głowa do góry.
Spojrzałam na nią z politowaniem i
dopiłam swoją kawę. Tekturowy kubek wylądował w koszu.
- Jeśli chcesz możesz iść do domu…
Od razu się ożywiłam.
- … ale licz się z tym, że ja wybiorę za
Ciebie.
Kiwnęłam twierdząco głową i wzięłam ją
pod rękę. Nawet nie chciałam wyobrażać sobie w czym musiałabym się pokazać. Weszłyśmy
do pierwszego sklepu, który rzucił nam się w oczy.
- Ta jest ładna. Bierzemy? – zapytałam chwytając
pierwszą sukienkę, którą zobaczyłam.
- Idziesz na pogrzeb czy na bal?
Nie wiem co było złego w typowej „małej
czarnej”, ale posłusznie odwiesiłam
ubranie i ruszyłam za nią.
- Co powiesz na tę? – wskazała na
wieszak i podbiegła do niego.
W rękach trzymała podkreślającą figurę
sukienkę w wiśniowym kolorze.
- Dziesięć kilo temu może bym ją wzięła.
– westchnęłam przyglądając się jej uważnie.
- Głupia jesteś. – stwierdziła i ruszyła
między sklepowe regały.
- Mam! – usłyszałam jej krzyk po kilku
minutach.
Stanęłam na palcach próbując ją
namierzyć. Stała przy przebieralni trzymając dwie sukienki. Tę wiśniową i drugą
– białą.
- Zośka, czy ja ci wyglądam na Marylin
Monroe? – zapytałam, kiedy założyłam białą sukienkę.
Była niemalże identyczna, jak ta, którą
miała na sobie ikona kina na słynnej fotografii.
- Dobra, z tym to przesadziłam. –
powiedziała rozbawiona i zabrała sukienkę.
Wiśniowa była o wiele lepsza, ale
również się na nią nie zdecydowałam.
- Czemu nie? – pytała zirytowana Zośka
kiedy odkładałyśmy ubrania na miejsce.
- Była za krótka i za obcisła.
- Masz wyglądać jak dziewczyna Bartmana, a nie jak jego babcia.
Wyszłyśmy ze sklepu i od razu weszłyśmy
do następnego – TK Maxx. Od razu
rozpoznałam dziewczynę stojącą przy kasie. Zocha pociągnęła mnie w stronę
półek.
- Ta jest idealna. – powiedziała przykładając
do mojego ciała sukienkę na wieszaku.
Na górze była dopasowana, a na dole
rozkloszowana. Sięgała mi do połowy ud. Miała spory dekolt, ale i tak mi się
podobała. Wzięłam odpowiedni rozmiar i weszłam do przymierzalni. Stałam w samej
bieliźnie kiedy do pomieszczenia władowała mi się Zośka.
- A Ty co? – zapytałam rozbawiona
ściągając sukienkę z wieszaka.
- Muszę zobaczyć jak leży. – powiedziała i stanęła przy lustrze.
Założyłam sukienkę, Zosia pomogła mi z zamkiem na plecach.
- Jak wino. – stwierdziła oceniając
kolor. – Pasuje do Twojej opalenizny.
- Opalenizny? – zaśmiałam się. – W styczniu? Bóg mnie pokarał taką cerą.
Zawsze marzyłam o śnieżnobiałej skórze,
tymczasem ja zawsze wyglądałam jak po powrocie z dwutygodniowych wakacji w
Hiszpanii.
- I jak? Bierzemy? – zapytałam odwracając
się i oglądając tył sukienki.
- Do kasy. – powiedziała i klepnęła mnie w pośladek.
- Hej! – krzyknęłam rozbawiona, ale
Zocha wyszła z przebieralni.
Szybko przebrałam się w swoje ubranie i
wzięłam sukienkę. Stanęłam przy drugiej kasie, nie miałam ochoty rozmawiać z
Zuzą. Na moje nieszczęście dziewczyna, która obsługiwała moją kolejkę
postanowiła sobie zrobić przerwę, mimo protestujących klientów. Powinna chociaż
dokończyć obsługiwanie czekających z rzeczami ludzi. Wszyscy przeszliśmy do
drugiej kolejki, która przez głupotę kasjerki na przerwie była strasznie długa.
Po kilkunastu minutach stania wreszcie dotarłyśmy do kasy.
- Cześć.
– Zuza była w wyśmienitym humorze.
- Hej. – uśmiechnęłam się sztucznie i
podałam jej sukienkę.
- Ładna. – powiedziała i zabrała się za
kasowanie.
Zośka wzięła torebkę z sukienką a ja
zapłaciłam za towar.
- Do zobaczenia. – wyszczerzyła się.
- Miłego dnia. – uśmiechnęłam się
przypominając sobie, że ona jest w pracy a ja na zakupach.
Obeszłyśmy jeszcze kilka sklepów krążąc bez celu.
- To co? Kolacja i do domu?
- Jeszcze buty! – odpowiedziała wesoło.
- Mam pełno, po co jeszcze jedna para? –
skrzywiłam się.
- Nie masz takich. – wskazała palcem na
wystawę i wciągnęła mnie do wnętrza sklepu.
Usiadłam na wielkiej pufie i
obserwowałam Zośkę biegającą po sklepie.
- Przymierzaj.
Przyniosła mi czarne koturny z zamszu na
olbrzymiej platformie z zapięciem wokół kostki.
- Trzydzieści osiem?
Kiwnęła twierdząco głową i usiadła obok mnie. Wyjęłam buty z pudełka i
uważnie im się przyjrzałam.
- Piętnaście centymetrów? – zapytałam słabym
głosem.
- Szesnaście. – wyszczerzyła się Zocha. –
Zakładaj.
Buty były bardzo wygodne dzięki sporej
platformie. Zdecydowanie łatwiej było się w nich poruszać - co innego, jeśli założyłabym szpilki.
- Dobre są? – zapytała przyglądając mi
się.
Zadowolona spojrzałam w lustro. Moje
nogi wydawały się być dwa razy dłuższe.
- Umieram z głodu. – powiedziałam zdejmując koturny.
Zapłaciłam za buty i wyszłam ze sklepu.
- Gdzie jemy? – zapytała wesoło Zośka
rozglądając się po centrum.
- Mam ochotę na coś niezdrowego. – zaśmiałam się i zaciągnęłam
ją w stronę restauracji typu fast food.
- Od jutra dieta. – westchnęła Zocha kiedy skończyła jeść swoją porcję.
- Ja od przyszłego tygodnia chodzę na siłownię. – pochwaliłam się. – Miałam zacząć na początku stycznia ale
wszystko było przepełnione. Teraz zwolniło się kilka miejsc.
- Chyba też muszę się zapisać. –
stwierdziła łapiąc się za brzuch.
Wzięłam łyk wody. Zapłaciłyśmy za
posiłek i wyszłyśmy z restauracji.
- Zostajesz na noc, czy wracasz? –
zapytałam.
- Wracam, Kubiak żyć mi nie da jeśli
zostanę. – zaśmiała się. – Ostatnio coraz częściej wspomina o wspólnym
mieszkaniu.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- I bardzo dobrze. – wzięłam ją pod rękę
i wyszłyśmy z galerii handlowej.
Ruszyłyśmy w stronę parkingu.
- Widzimy się jutro? – zapytałam pakując
zakupy do bagażnika.
- W Warszawie. – wyszczerzyła się.
Widać było, że nie może doczekać się tej
imprezy. Ja chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Pożegnałam się z Zośką i
wsiadłam do Chryslera. Odpaliłam silnik i ruszyłam w stronę mieszkania. Kiedy byłam na miejscu wyjęłam zakupy i
weszłam do budynku. Wsiadłam do widny, zaraz po mnie wsiadł jakiś mężczyzna.
- Jak życie, sąsiadko? – zapytał wesoło.
Przyjrzałam mu się uważnie. Był wysoki i
nawet przystojny, wyglądał na trzydziestkę.
- Ostatnio trochę męczące. –
uśmiechnęłam się lekko. – A jak Pana?
- Przemek. – facet zdjął rękawiczkę i
podał mi rękę.
Uścisnęłam ją i przedstawiłam się.
- Praca, dom, praca, dom… - zaśmiał się.
– Nic nadzwyczajnego.
Wcisnęłam odpowiedni przycisk i
wysiadłam na swoim piętrze.
- Miłego dnia. – powiedziałam wychodząc z windy.
- Wzajemnie. – mężczyzna uśmiechnął się
szeroko.
Weszłam do mieszkania i ruszyłam do
garderoby.
- Przymierzaj. – wyszczerzył się Bartman
wchodząc do pomieszczenia.
- Jutro. – uśmiechnęłam się i schowałam
zakupy w szafie.
- Smoking gotowy? – zapytałam rozglądając
się po garderobie.
Kiwnął głową i wziął łyk soku ze swojej
szklani.
- Jakbyśmy nie mogli przyjść w tym, w
czym gramy na boisku. – westchnął.
- Chcesz iść na bal w klubowym stroju? –
zaśmiałam się wychodząc z garderoby.
- Czemu nie? – zapytał wesoło.
- W takim razie będę musiała oddać
sukienkę. – westchnęłam rozbawiona i ruszyłam do kuchni.
________________________________________________________________________
Kto wpada do mnie na rogaliki? :) Obchodzicie dzień św. Marcina?
Kiedy marzenia stają się rzeczywistością.
Kto wpada do mnie na rogaliki? :) Obchodzicie dzień św. Marcina?
Kiedy marzenia stają się rzeczywistością.
Fajny :) Wybranie odpowiedniej sukienki jest trudne :) Nie mogę się doczekać rozdziału z Balem Sportowca ;) Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) Również pozdrawiam. ;>
UsuńJa już dzisiaj jadłam :) Rozdział rewelacyjny. :) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję, pozdrawiam.
UsuńOoo ja chętnie jednego rogalika;D Niestety u mnie nie obchodzi się tego święta :(
OdpowiedzUsuńA co do kolejnego rozdziału ehh szkoda że tak szybko go przeczytałam:)
Uwielbiam! :)
♥♥♥
Z nutellą, powidłami czy z makiem? :3
UsuńDziękuję. ;>
Z moim ulubionym makiem jak mogę :)
UsuńPewnie. (; Te z makiem dostałam od wuja, cukiernika. Są nieziemskie. ;>
UsuńWolę nie myśleć bo mi ślinka zacznie cieknąć :D Na pewno są prze pyszne!;>
UsuńHmm przeczytałam jeszcze raz ten rozdział bo jak mam czas to lubię tak;D i zainteresowało mnie że Zuza powiedziała 'Do zobaczenia' czyżby pojawiła się na balu ?;>
Ale i tak mi nie powiesz;p będę czekać cierpliwie :)
Nie powiem. :)
UsuńJak minął dzień? ;>
A dziękuję, całkiem dobrze. Pospałam dłużej, ale zasnęłam po 2.30 :D Przed południem wybrałam się na zakupy, tylko niestety nie ciuszków ale artykułów potrzebnych do domu:) Po południu posprzątałam troszkę, umyłam a teraz leniuchuję:D Ach się rozpisałam;d
UsuńA Tobie jak?;>
Hm... Turniej siatkówki, gotowanie spaghetti. A teraz właśnie wróciłam spaceru i dowiedziałam się, że podobno jakaś dziewczyna została zamordowana niedaleko miejsca w którym byłam dwie godziny temu. :o
UsuńO masakra ;O
UsuńTeż jestem w szoku. :o Słyszałam o tym, że koleś atakuje dziewczyny, ale myślałam, że to plotki.
UsuńJejku teraz nigdzie nie można czuć się bezpiecznie...:|
UsuńA ty mieszkasz w centrum miasta czy na obrzeżach?;>
Z dala od centrum. :)
UsuńDokładnie. ;<
Uważaj na siebie :)
UsuńPostaram się, ale przecież muszę wychodzić z domu. Póki co muszę zdać się na swoje umiejętności i ew. znajomych. ;>
UsuńWiem, że musisz. To logiczne :)
UsuńTylko miej oczy do okoła głowy ;*
:)
Usuńto ja wpadam na rogaliki :D :) ja to bym brała pierwszą sukienkę, która wpadłaby mi w oko ;) już tak mam, ale to dobrze, bo nie łażę po kilku sklepach tylko biorę tę rzecz, która mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńja mam ciasto orzechowca, chcesz? :)
Zapraszam. ;)
UsuńPewnie! ;> Od poniedziałku chyba na dietę muszę przejść. ;3
Nie obchodzę, ale z miłą chęcią bym wpadła na rogaliki(zapewne jakbym już dotarła, już byś ich nie miała) Epizod fantastyczny, choć taki przejściowy przed tym z balu. Tak czytając o zakupowym szaleństwie dziewczyn i mnie naszła ochota na zakupy mimo, że byłam na nich wczoraj :)) trochę szkoda, że Aneta jest w takich stosunkach z Zuzą, ale w zasadzie to nie jej wina. Tak z innej beczki, spodobały mi się buty Anety na ten bal, choć nie wiem jak wyglądały w Twojej wyobraźni, za to w mojej to były istne cudeńka. Fajnie, że pojawił się jakiś nowy bohater w postaci sąsiada Przemka. Mam nadzieję, że jakoś go wkręcisz w akcję :D Czekam z niecierpliwością na jutrzejszy epizod. Życzę miłego wieczoru i ściskam mocno :)) blueberrysmile
OdpowiedzUsuńZapraszam! Oj, wątpię. Ponad 110 sztuk wyszło. ;)
UsuńW mojej wyobraźni wyglądały pięknie, więc pewnie chodzi nam o te same. ;>
Pozdrawiam również. ;3
'- Masz wyglądać jak dziewczyna Bartmana, a nie jak jego babcia.' hahahahahahhha dobre ;D
OdpowiedzUsuńFajny jak zawsze :) Ciekawe co tam na balu będzie ;D
B.
Ja chętnie przyjadę. ; D Świetne! *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! : )
Zapraszam. :)
UsuńDziękuję, pozdrawiam. ;>
Ja wpadam zakładam że są pyszne.
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny ♥
Zapraszam. Skromnie powiem, że są fantastyczne ;)
UsuńDziękuję. ;>
Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że zacznie się coś dziać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*:)
Również pozdrawiam. :)
UsuńJa mam znowu babeczki ale na rogalika też bym się skusiła :) A święta nie obchodzę...
OdpowiedzUsuńRozdział mega!!! Padłam ze śmiechu jak wyobraziłam sobie Anetę w tej pięknej sukience, długie nogi, czarne buty, a obok niej Bartman w stroju klubowym!!! No po prostu poezja!!!
Ciekawe czy (i jeśli tak to jak) rozwiniesz występ sąsiada Przemka w swojej historii :)
Buziaki,
Malin. :*
Możemy się powymieniać. ;>
UsuńDziękuję, pozdrawiam. ;)
ostatnio w twoim opowiadaniu czas leci coraz szybciej :D
OdpowiedzUsuńfajne , fajne ;)
Pozdrawiam
:) Dziękuję, również pozdrawiam. ;>
UsuńNie obchodzę tego święta, ale rogaliki dopiero co wyjęłam z piekarnika, to czysty zbieg okoliczności :)
OdpowiedzUsuńNo to nie mogę się doczekać Balu Sportowca :D
To przeznaczenie! :)
Usuń;>
Rozdział jak zwykle - bardzo fajny. ;)
OdpowiedzUsuńHm.. Rogaliki ? Bardzo chętnie. *-*
Dziękuję. ;>
UsuńZapraszam, zapraszam. ;)
może Bartman będzie zazdrosny o sąsiada...? miłego weekendu! :)
OdpowiedzUsuńOhooh fajnie by było ;>
UsuńDokładnie! Też mam nadzieję, że jakąś większą rolę odegra ten sąsiad w kolejnych epizodach! :D
UsuńFajny rozdział!;)
OdpowiedzUsuńnareszcie nadrobiłam zaległości związane z twoim opowiadaniem :) jestem bardzo ciekawa co się dalej wydarzy . coś czuje ,że ten Przemek coś namiesza . ;>
OdpowiedzUsuńNic nie mogę zdradzić. ;)
UsuńNo tak. Powtórka z rozrywki. Vesper znowu torturuje czytelniczki tajemniczą postacią Przemka, a nas szlag trafia na myśl, że Zbyszek będzie zazdrosny, no a Anetka nic sobie z tego nie będzie robić :D
OdpowiedzUsuńA jakie nadzienie rogalików, jeśli można spytac? Ja najbardziej lubię marcepanowo-malinowe, kupowane zresztą w Piekarni pod Telegrafem. Słodkie, ale pyszne :)
Prawie zapomniałabym. Przecież dzisiaj 40 rozdział! Rocznica rubinowa, o ile dobrze pamiętam :D No to STO LAT, STO LAT, niech Vesper pisze nam :) Pozdrawiam gorąco :*
Nie mam marcepanowo-malinowego, ale mam z nutellą/powidłami/makiem. :)
UsuńDziękuję! ;) Do urodzin na szczęście jeszcze daleko, ale taka rocznica - jak najbardziej na tak. ;>
Również pozdrawiam! :)
Jak się jest z WLKP. to trzeba chociaż zjeść jednego :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. :) Jednego? Ja pochłonęłam dzisiaj z cztery. ;>
UsuńJeden to tak symbolicznie.... W sumie dziś też duuuużo ich zjadłam :)
Usuń:)
UsuńRozdział świetny jak zwykle.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://addictedorchids.blogspot.com/
Nowy blog, liczę na szczere opinie ;)
Cześć. Fajny blog, interesuje mnie co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na mój również będziesz wchodzić. Jest on nowy, więc dopiero co zaczynam :)
http://siatkowkajestnawetwsercu.blogspot.com/
Dziękuję. ;)
UsuńChętnie wejdę w wolnej chwili, dzięki za link. ;>
Pozdrawiam. (:
kiedy nowy? :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj, prawdopodobnie po 17 bo później muszę załatwić kilka spraw w centrum. ;)
Usuńmogę wiedzieć ile masz lat? :D
OdpowiedzUsuńNie możesz. :) Pisząc dla Was zachowuję pełną anonimowość. Żadnych imion, wieku, nazwisk - nic. ;>
Usuń