Epizod XLIV.
Obudził mnie delikatny pocałunek. Czułam
jego usta na swoich. Uśmiechnęłam się szeroko i przyciągnęłam go do siebie.
- Wstajemy? – zapytał szeptem.
Kiwnęłam głową.
- Kto ostatni robi śniadanie! –
krzyknęłam i zerwałam się z łóżka biegnąc w stronę kuchni.
Bartman zaplątał się w pościeli, ale
szybko do mnie dołączył.
- Nie ma tak. – zaczęłam piszczeć kiedy
mnie złapał i zacząć łaskotać.
Cmoknął mnie w policzek i ruszył
przodem. Dogoniłam go i wskoczyłam mu na plecy.
- Wariatka. – zaśmiał się, kiedy splątałam swoje ręce
wokół jego szyi.
Bartman mocno chwycił moje uda i wyszczerzył
się. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-
Galopem. – pocałowałam go w policzek chichocząc.
Zbyszek
posłusznie podszedł do drzwi i otworzył je.
- Dzie… - Ignaczak przerwał widząc nas.
Parsknęłam śmiechem i zeskoczyłam z
pleców Zibiego. Zaprosiliśmy go do
środka. Zamknęłam drzwi i założyłam na siebie bluzę Bartmana, która leżała na
komodzie.
- Co jest? – zapytał Bartman rozsiadając
się w fotelu.
Krzysiek usiadł na kanapie i zbierał
myśli.
- Wszystko w porządku? – zapytałam
niepewnie siadając obok niego.
Widać było, że coś jest nie tak.
Wiecznie wesoły Ignaczak teraz był wyraźnie zmartwiony.
- Pamiętasz, że za niecały tydzień wyjeżdżamy
i gramy towarzyski z Włochami? – zwrócił się do Zbyszka.
- No tak. – potwierdził ZB9. – Coś nie
tak?
- Jarosz chyba nie zagra. – powiedział
cichym głosem.
- Kontuzja? – zapytałam krzywiąc się.
Pokiwał przecząco głową. Spojrzeliśmy na
siebie zdezorientowani.
- Żona Kuby leży w szpitalu. Jest źle z
dzieckiem.
Otworzyłam szeroko usta, ale szybko
zakryłam je dłonią. Krzysiek nie bardzo wiedział co jeszcze ma powiedzieć.
- Jarosz zamierza grać, ale Andrea chce
dać mu wolne.
Byłam w szoku. Kuba był taki szczęśliwy,
że zostanie ojcem. Czekali na to dziecko. Byli zachwyceni powiększającą się
rodziną.
- Wiadomo co się stało? – zapytał
Bartman ciężko wzdychając.
Ignaczak kiwnął przecząco głową.
- Wiem tylko tyle. – westchnął. – Lepiej
nie poruszać tego tematu przy Kubie.
Krzysiek miał absolutną rację.
- A Ty weź się człowieku ogarnij, bo za
godzinę mamy trening.- Igła uśmiechnął się lekko.
- Dam radę.
Ignaczak pożegnał się z nami i wyszedł z
mieszkania. Nie trzeba chyba mówić, że oboje straciliśmy humor. Z miejsca
przypomniałam sobie wyraz twarzy Jarosza, kiedy wszyscy się dowiedzieli o
ciąży. Z niczego tak bardzo się nie cieszył jak z tego, że będzie ojcem. Teraz
nikt nie miał pojęcia jak to się skończy.
- Będzie dobrze, prawda? – zapytałam
cicho.
- Wiem, że Kuba zrobi wszystko, żeby tak
było. – westchnął i mocno mnie przytulił. – Cholera. Zazdrościłem mu tego
dziecka, ale teraz nie chciałbym być w jego sytuacji.
- Widzisz? – zapytałam.
Pocałował mnie w czoło i zabrał się za
śniadanie. Posiłek zjedliśmy prawie w milczeniu. Później oboje wyszliśmy z mieszkania – ja na
uczelnię, a Zbyszek na trening. Wsiadłam do Chryslera i włączyłam radio
podkręcając głośność. Przed zajęciami kupiłam sobie duży kubek kawy i ruszyłam
na wykłady.
-
Co Ci? – zapytała siedząca obok mnie Marta.
Wzruszyłam ramionami. Cały czas myślałam
o sytuacji Kuby i jego żony.
- Nie wyspałam się. – odparłam i wzięłam
spory łyk kawy.
- Bartman nie dał Ci zasnąć? – zapytała
z uśmiechem.
Wywróciłam oczami. W sumie, powiedziałam
prawdę, a ona miała rację, ale jednak nie miałam ochoty na rozmowy towarzyskie
z innymi studentami. Kiwnęłam tylko głową i zaczęłam notować słowa wykładowcy.
Nie za bardzo wiedziałam co zrobić w tej sytuacji. Nie miałam zamiaru dzwonić,
pocieszać odwiedzać, ale udawać, że wszystko jest okej też nie wypadało.
Postanowiłam nie wtrącać się i czekać, aż Jarosz sam będzie chciał o tym
porozmawiać. Wykładowca niesamowicie przynudzał, nawet kawa nie była w stanie
mi pomóc. Założyłam słuchawki i odpaliłam iPoda. Posiedziałam tam jeszcze jakiś
czas i opuściłam budynek uczelni. Po prostu dziś nie mogłam tam siedzieć. W
drodze powrotnej pojechałam jeszcze na siłownię i w końcu wykupiłam karnet.
Postanowiłam, że od poniedziałku zaczynam ćwiczyć. Kupiłam jeszcze chińszczyznę
na wynos i pojechałam do domu.
- A ty co? – zapytałam widząc go w mieszkaniu.
- Nie wiem. – jęknął. – Jakoś nie mogłem
dziś się skupić.
Kiwnęłam głową ze zrozumieniem i
zabrałam się za swój obiad.
- Chcesz? – zapytałam biorąc w ręce
pałeczki.
Bartman skrzywił się i pokręcił
przecząco głową. Nie przepadał za tym daniem. Szybko wszystko zjadłam i
rozłożyłam się na kanapie.
- Jakieś nowe wieści? – zapytałam.
Pokręcił przecząco głową i włączył
telewizor.
Kolejne dni były bardzo nerwowe. Wszyscy
martwili się o nienarodzone dziecko Jaroszów. W domu atmosfera była momentami
nie do wytrzymania. Przez kłopoty Kuby i jego żony Zbyszkowi nasilił się temat
„przyszłość” i „dziecko”. W piątek wieczorem ZB9 przygotowywał się do wyjazdu
na mecz. Biegałam po całym mieszkaniu w poszukiwaniu jego rzeczy.
- Aneta, porozmawiaj ze mną. – złapał
mnie za obie ręce.
- O czwartej rano wstajesz, nie możemy
tego przełożyć? – zapytałam wyrywając mu się.
- Nie. – wrzasnął.
Zmierzyłam go wzrokiem i zdenerwowana
usiadłam na kanapie.
- Przepraszam… - schował twarz w
dłoniach i westchnął. - To dla mnie
naprawdę ważne.
- Nie chce teraz tego omawiać. –
skrzywiłam się.
- Kiedy? – zapytał ostro. – Za miesiąc?
Trzy?
Był rozdrażniony.
- Czego ode mnie oczekujesz? - spytałam
patrząc na niego.
- Dużo myślałem o tym przez ostatnie dni. Mam wrażenie, że mamy zupełnie inne
plany. – powiedział patrząc mi głęboko w oczy. – Inne oczekiwania i inne
potrzeby.
- Nie będę Ci przytakiwać i na wszystko
się zgadać. – stwierdziłam oschle obejmując poduszkę.
- Chcę założyć rodzinę, chcę mieć
gromadkę dzieci, duży dom a później wnuki. – usiadł obok mnie i złapał mnie za
rękę. – Chcę to wszystko przeżyć z tobą.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Tyle, że ty chcesz robić to wszystko
teraz, natychmiast. –westchnęłam. – Ja nie. Chcę skończyć studia, pójść do
porządnej pracy. Nie chcę, żeby cokolwiek mnie ominęło.
Spojrzałam w jego wielkie, smutne, zielone oczy.
- Nie mogę dłużej czekać.
- Nie mogę stawać na drodze do twoich
marzeń.
Ścisnęłam jego dłoń i wbiłam wzrok w
podłogę. Przegryzłam wargę i próbowałam się opanować.
- Spakowałeś wszystko z łazienki? –
zapytałam i poszłam w kierunku pomieszczenia.
Po policzkach spłynęły mi łzy,
pospiesznie je wytarłam. Obmyłam twarz i oparłam się rękoma o umywalkę.
- Wszystko zabrałem. – powiedział
spokojnie stając w drzwiach.
Kiwnęłam głową i minęłam go. Bartman
resztę wieczoru się pakował, ja siedziałam z książką na kanapie.
- Aneta, musimy o tym porozmawiać. –
powiedział nagle siadając obok.
- Wiem, że musimy. – odpowiedziałam i
odłożyłam książkę. – Tylko nie potrafimy.
Zamyślił
się. Ze wszystkim zawsze sobie jakoś dawaliśmy radę, teraz mamy problem
żeby zacząć jakiś temat.
- Po prostu myślałam, że kiedy zajdę w
ciążę to będzie radosne wydarzenie. Teraz czuję się jak maszyna do rodzenia. Nie jestem gotowa na to,
żeby niańczyć dzieciaka dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie poradzę sobie z
tym.
- Przecież nie jesteś sama. – westchnął.
– Ja nie jestem taki jak twój ojciec. Nie ucieknę. Nie zostawię cię.
- Wiem, że nie jesteś taki jak on. –
stwierdziłam ściskając jego rękę. – Ale wiem też, że nie jestem gotowa na założenie rodziny.
________________________________________________________________________
Jeszcze tylko piątek i zaczynamy upragniony odpoczynek. :)
Kiedy marzenia stają się rzeczywistością.
Jeszcze tylko piątek i zaczynamy upragniony odpoczynek. :)
Kiedy marzenia stają się rzeczywistością.
Świetny ♥
OdpowiedzUsuńSmutny ten rozdział :c
OdpowiedzUsuńAle oczywiście, jak zawsze świetny!
Mam nadzieję, że dziecku Jarosza się nic nie stanie...
super rozdział a ja jak zwykle mam nadzieje że dodasz jeszcze jeden :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńPrzykro mi, tylko jeden dziennie. ;>
Szczerze mówiąc ja od dziś mam weekend :) Nie poszłam do szkoły, bo miałam jazdę, a jutro mam praktyki. Będziemy gotować. :) A co do rozdziału fajny, ale smutno mi się zrobiło. Te komplikacje z dzieckiem Jaroszów, plany Zbyszka związane z dzieckiem, na które Aneta nie jest jeszcze gotowa. ;( Ale no cóż... takie życie...
OdpowiedzUsuńPozdrawaiam z Mazowieckiego. :)
Szczęściara. ;)
UsuńDziękuję i również pozdrawiam. ;>
No ba... :)
UsuńDziękuję :)
;)
UsuńNiech w końcu mają tą gromadke Bartmanikòw :3 Rozdział jak zwykle super :) Chyba się uzależniłam :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńTo dobrze! :>
Chyba nikt nie pisze tak życiowo jak ty :) Chyba wszystkim nam się zrobiło smutno od Jarosza i tak wgl... Ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :D Jak to w e-mailu do kolegi z Anglii,
OdpowiedzUsuńHugs and kisses, ,
Love,
Wierna czytelniczka :D
Dziękuję. ;)
UsuńPozdrawiam ciepło. ;>
ajajajaj... smuteczek nastał, ale i tak Cię uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńi tak na marginesie: zapraszam do mnie - siatkarze czytelnicy: http://bigbadthings.blogspot.com/2012/11/co-czytaja-siatkarze.html
Dziękuję.;)
UsuńW końcu jakieś problemy! Przyznam szczerze,że nudziła mnie ta sielanka :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ten epizod Ci się spodobał. ;)
UsuńŚwietny! ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńPrzydała się bardzo ta kłótnia, było zbyt idealnie między nimi, wręcz nierealistycznie. Żeby żyć z drugim człowiekiem przez dwa lata i nie przeżyć żadnej kłótni, to jest niemożliwe :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj sobie uświadomiłam, że wszystkie moje koleżanki czytamy Twoją historię, nie mam pojęcia czy komentują, ale wszystkie jesteśmy zachwycone tym jak piszesz :) Dlatego wiedz, że czytelniczki, które komentują to nawet nie połowa osób czytających Twoje wpisy regularnie, tak więc Twoje opowiadanie ma rzesze fanów, a będzie ich tylko coraz więcej. Gratuluję sukcesu Vesper! :)
Cieszę się, że tak uważasz. ;)
UsuńPoważnie? Jestem w pozytywnym szoku! :> Cieszę się, że ta historia przypadła do gustu szerszemu gronu.
Dziękuję Ci serdecznie, ten sukces w dużej mierze zawdzięczam właśnie Tobie. :)
mam nadzieję, że się dogadają jakoś :)
OdpowiedzUsuńA już miałam nadzieję, że się pokłócą ... no cóż trzeba czekać
OdpowiedzUsuńNadzieja umiera ostatnia. :)
UsuńOjjj jak smutno.. ;( Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze! No ale to oczywiste, że nie może być cały czas w porządku ;ddd. Rozdział świetny tak jak każdy twój tekst ;dd Pozdrawiam Natalia ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńRównież pozdrawiam, Natalio. ;>
No no w tej sielance wreszcie się zaczyna dziać coś niepokojącego...super :P mały zwrot akcji ;]
OdpowiedzUsuńA ja jednak wróciłam wcześniej z wycieczki i zdążyłam jeszcze dziś przeczytać rozdział ;>
Dziękuję. ;)
UsuńTo świetnie. ;> Jak wycieczka? :)
A wycieczka z moją klasą zawsze udana ześwirować przez te wariatki można ;p i tylko dzięki nim się nie nudziłam bo ogólnie to raczej nic ciekawego by najmniej dla mnie;] po za tym to strasznie zmarzłam i chyba mam gorączkę ;/
UsuńWycieczki klasowe zawsze się miło wspomina. Nie ważne gdzie się jechało, najlepsze działo się w autobusie i w pokojach po ciszy nocnej. :)
UsuńOj. :c Wskakuj pod koc i wypij coś ciepłego. ;>
No prawda prawda w autobusie najlepsze fazy;p
UsuńNo właśnie idę zaraz spać bo jestem tak zmęczona jakbym co najmniej trzy dni nie spała ;/
To dobranoc ;>
Dobranoc, kuruj się. ;)
Usuńgenialny i w końcu coś się dzieje . ; )
OdpowiedzUsuńjak minął ci czwartek . ?
Dziękuję. :)
UsuńCzwartek? Bardzo udany dzień. W południe obejrzałam kultowy "Dirty Dancing" a później zajęłam się pieczeniem ciasta. ;> Jak minął Twój czwartek?
czwartek w porządku poza porażką , którą poniosłyśmy z drużyną . ;(
UsuńOj. :c
UsuńNastępnym razem pójdzie Wam z pewnością lepiej. ;>
:(
OdpowiedzUsuń? :C
Usuńcoś się stało dziecku Jaroszów, u Barmanów mini kłótnia, same smutki w tym epizodzie :(
Usuńale Verperuś, wszystko będzie dobrze, prawda?
UsuńVereruś - takiego zdrobnienia jeszcze nie słyszałam, dobre. ;)
UsuńNie potwierdzam, nie zaprzeczam. ;>
Vesperuś miało być, ale jak zwykle klawiatura robi swoje :/
Usuńto przynajmniej Jaroszeńka nie zabijaj ;(
Moja też lubi mnie denerwować, nie martw się. ;>
UsuńNic nie mogę powiedzieć, przykro mi. :)
O taaak, jeszcze tylko przeżyć piąteczek. :3 :D
OdpowiedzUsuńA co do Zbyszka i Anety, to mam nadzieję, że dojdą do jakiegoś porozumienia i zawrą sojusz. ;-)
Pozdrawiam! ;-**
:)
UsuńRównież pozdrawiam. ;>
czytałam i jak doszło do akcji z Igą to aż po papierosa poszłam z nerwów :D
OdpowiedzUsuńHiena
Nie rób tak więcej. ;< Rzucaj ten okropny nałóg. ;)
Usuńnie da rady :D próbowałam już tyle razy i nic :(
OdpowiedzUsuńHiena
Da radę. ;> Trzeba się tylko odpowiednio zmotywować. ;)
UsuńWitam po krótkiej przerwie :) Przynajmniej dziś udało mi się spokojnie przeczytać epizod i zostawić po sobie ślad. Dziwnie się czułam kiedy nie skomentowałam poprzednich :/
OdpowiedzUsuńDziś miałam taką huśtawkę nastrojów, że normalnie załamać się można, ale to normalne u melancholika.
A co do epizodu...to bardzo smutna wiadomość, mam nadzieję, że jednak u Jaroszów wszystko będzie dobrze i z dzieckiem również. Strasznie mi się ich żal zrobiło. Również przez wspomnienia Anety sięgnęłam pamięcią do tej chwili, kiedy to wszyscy dowiedzieli się o tej ciąży, jacy byli szczęśliwi...zwłaszcza Kuba. Tak przyzwyczaiłam się do radosnego Igły, że czytając nie potrafiłam wyobrazić sobie, że był zmartwiony i smutny. Jak doszłam do rozmowy Anety ze Zbyszkiem to coś ścisnęło mnie za serce. Normalnie miałam ochotę krzyczeć:"Nie!", powiedz mi Vesper...nie rozdzielisz ich? Mam nadzieję, że się dogadają, znajdą jakiś kompromis. :) Czekam na rozwój sytuacji. Czeka mnie niespokojna noc. Jutro postaram się zostawić po sobie ślad, a potem pojawię się aż w niedzielę lub poniedziałek/wtorek. W sobotę czekają mnie balety choć nie mam na nie ochoty. A co u Ciebie? Jakie plany na weekend?
Witam, witam. :)
UsuńDziwnie? Tzn.?
Nic nie mogę powiedzieć. ;>
Balety pod przymusem? Zero przyjemności.
U mnie w porządku, dziękuję, że pytasz. ;) Plany na weekend. Hm... nic konkretnego. ;>
eeeeh, smutny rozdział, ale musiało się w końcu coś takiego wydarzyć, zbyt idealnie było. no i oczywiście jak zawsze wspaniały epizod. no ja mam wolne jutro, więc już mam upragnione wolne po tygodniu. pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńSzczęściara. ;> Pozdrawiam. :)
77794. Vesper szalejesz! Jesteś niesamowita!!
OdpowiedzUsuńEpizod hmmm... szokujący... Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, a nawet jeśli nie, to że potem wróci do normy :)
Ja jak zawsze się z niczym nie wyrabiam, więc może o meczu napiszę w sobotę (i od razu o meczu politechniki, na który wybieram się jutro), bo z Łodzi wróciłam w okolicy 1 w nocy i jestem mega niewyspana i umieram :c Ale obiecuję, że zdam krótką relację :)
Buziaki,
Malin. <3
Dziękuję! :)
UsuńOkej, czekam z niecierpliwością na relację. ;>
Pozdrawiam ciepło. ;)
Rozdzial niesamowity!!! :D Troche smutno mi sie zrobilo z powodu Kuby..:( Ale mam nadzieje, ze wszystko bedzie w porzadku!! <3
OdpowiedzUsuńCzemu rozdzial taki krotki?? :o No ale nic, nie moge sie doczekac jutrzejszego/dzisiejszego! :)
P.S. Jak mecz Ci sie podobal?? Polska-Urugwaj.
Dziękuję. ;)
UsuńMecz? Pierwsza bramka mnie załamała, ale dalej oglądałam. Nie widziałam końca drugiej połowy - mama wyrzuciła mnie i tatę z salonu za bluzganie. ;> A Tobie jak się podobał? :)
Nie ma za co! :)
UsuńJa niestety nie ogladalam meczu, bo bylam jeszcze wtedy w szkole, ale sledzilam co jakis czas :).
;)
UsuńCudowny! ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńWitam:) Niestety nie przeczytałam rozdziału we środę bo całkowicie pochłonął mnie mecz Skry-Dynamo i zapomniałam o Bożym świecie:D
OdpowiedzUsuńWczoraj niestety nie dałam rady:( za to dzisiaj przeczytałam 2 a wieczór trzeci łał! :D
Wiesz, że genialna jesteś;*
Nie dziwię się, takie emocje. ;)
UsuńDziękuję bardzo. ;>
ach emocje, podteksty ;D
Usuńteraz to jestem bardzo niecierpliwa co się wydarzy u naszych głównych bohaterów :) ale jeszcze ok 2h :) wytrzymam:) zaraz brat podrzuca małą córkę pod moją opiekę to będą miała zajęcie:)
;)
UsuńOo, ile ma lat? ;>
22 miesiące :)
OdpowiedzUsuńPrawie dwa lata. :> Jak ma na imię? :)
UsuńTak, dokładnie w Dzień Babci jej miną 2 latka:)
UsuńImię -Julita :)
Ładnie. ;) Ucałuj ją ode mnie, musi być urocza. ;>
UsuńDziękuję:) jak się da to ucałuje, bo do tego chętna nie jest :)
UsuńOkej. ;) Na długo Ci ją brat podrzucił? ;>
UsuńNa kilka godzin, pojechał z bratową kilka spraw załatwić a z tak jeszcze małym dzieckiem czasem marudnym ciężko jest:) Wieczorem ją odbierze:) Na razie się bawi to ja wykorzystuję czas i siedzę na necie ;]
UsuńFakt. ;>
UsuńJa kiedy muszę zająć się jakimś maluchem, zawsze pokazuje mu swoje pupile. Pies się zajmie dzieckiem, dziecko psem. ;)
Julita też zajęła się chwilę kotami, psem. Ale ona chce nosić a one są za ciężkie jak na razie dla niej:)
UsuńNo tak, w końcu jest malutka. ;)
UsuńIle Ty masz tych zwierzaków? ;>
1 pies w domu:) 2 koty (śpią w garażu najczęściej, nigdy w domu) i przed domem jeden duży pies:) Troszkę się nazbierało:D
UsuńSporo. ;) Ja na chwilę obecną mam dwa psy, kota i rybki. Kiedyś miałam niezłe zoo. ;> Pamiętam, że kilka lat temu miałam pięć kotów i trzy psy naraz. :)
Usuńaaa też posiadam rybki:D mam je w pokoju a zapomniałam;D zażyczyłam sobie od koleżanki na 18urodziny:D
UsuńJa rybki mam odkąd pamiętam. Moje prezenty na osiemnaste urodziny nie były tak oryginalne jak Twoje. ;>
Usuńhaha nie wiedziała co kupić a chodziła za mną to jej powiedziałam:D
UsuńCzekam na nowy epizod:D Zlituj się, zaraz Julita się ocknie i będę musiała nią się zająć:)
Za kilka minut wrzucę, obiecuję. ;>
UsuńNiecierpliwie czekam ;>
UsuńGotowe! ;)
UsuńZa ile nowy epizod :)
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie za kilkanaście minut. ;) Z pewnością pojawi się przed dziewiętnastą.
UsuńCzekam z niecierpliwascia ;)
Usuń