Epizod LIII.
Kolejny tydzień minął bardzo szybko.
Byłam w szpitalu – moje wyniki były nawet niezłe. Plecy wyglądały coraz lepiej.
Oddałam książki, które wypożyczyłam i zapisałam się na siłownię – kolejny raz w
tym roku. Mam nadzieję, że tym razem nic nie zmieni moich planów. Na uczelni
zaczęło się zdawanie, zaliczanie – ogółem mnóstwo nauki. Większość wolnego
czasu spędzałam nad książkami. W ten weekend Bartman postanowił zrealizować
swoje marzenie i skorzystać ze swojego gwiazdkowego prezentu. W sobotę
wstaliśmy tuż po siódmej rano. Wyłączyłam budzik i przewróciłam się na drugi bok.
- Wstawaj. – poczułam rękę Zbyszka na
swoim ramieniu.
Pokiwałam przecząco głową i wtuliłam
twarz w poduszkę.
- Mam użyć siły? – zapytał rozbawiony.
Wzruszyłam ramionami. Nie miałam
najmniejszej ochoty wstawać. ZB9 szybkim ruchem zabrał mi poduszkę i pościel.
Zrobiło mi się zimno, więc wyskoczyłam z łóżka.
- Już idę, no. – mruknęłam niezadowolona
przeczesując palcami swoje włosy.
Przytulił mnie stając za mną i pocałował
w policzek. Uśmiechnęłam się i ruszyłam
do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy, rozpuściłam je i zrobiłam lekki makijaż. Owinęłam się
ręcznikiem i wyszłam z toalety. Skierowałam się w stronę garderoby kiedy
Bartman złapał mnie i przyciągnął do
siebie.
- Podobno ci się spieszyło. – zapytałam
unosząc brew.
- Nie
aż tak. – powiedział wesoło zerkając za ręcznik.
- Lepiej zajmij się śniadaniem. –
wyszczerzyłam się i poszłam się ubrać.
W drodze do garderoby podeszłam do okna
i zerknęłam na jezdnię. Śniegu już nie było. Wszyscy z niecierpliwością czekali
na marzec i pierwsze, wiosenne dni. Założyłam błękitne conversy, jasno-dżinsowe
rurki i beżową koszulę z rękawem ¾. Kiedy poszłam do kuchni śniadanie już na
mnie czekało. Zjedliśmy przygotowane przez Zbyszka kanapki i zaczęliśmy
szykować się do wyjścia. ZB9 po piętnastu minutach był gotowy.
- Idziesz? – zapytał stojąc przy
drzwiach.
- Minuta. – krzyknęłam klęcząc przed
komodą.
- Czego szukasz?
Wyciągnęłam lustrzankę i pomachałam nią.
Rozbawiony pokręcił głową i wskazał mi drzwi. Wzięłam torbę, wrzuciłam do niej
aparat i wyszłam. Zjechaliśmy na parter i ruszyliśmy w kierunku parkingu.
Wsiedliśmy do białego Audi i pojechaliśmy pod wskazany adres.
- Mogłam ci kupić flaszkę albo
sześciopak, byłby święty spokój. – powiedziałam po kilku minutach jazdy.
Zaśmiał się i przyspieszył.
- Dzięki tobie moje marzenie się spełni.
– stwierdził z uśmiechem. – Sam w życiu bym się nie zabrał za zorganizowanie
tego wszystkiego.
- Chociaż to jedno… - westchnęłam
uśmiechając się blado.
- Mam jakoś pozować jak będę leciał? –
zapytał szczerząc się.
- Jak Anja Rubik. – zachichotałam.
Bartman zaczął się wykręcać w fotelu udając
popularną modelkę.
- Patrz na drogę. – powiedziałam rozbawiona.
- Jestem za duży na Rubik. – stwierdził
spoglądając na jezdnię.
- Tylko troszkę. – uśmiechnęłam się. –
Ta to ma dobrze. Kilka godzin pozowania przed aparatem i kasa na koncie.
- Taka mało ambitna praca moim zdaniem.
– powiedział zaciskając ręce na kierownicy.
Wzruszyłam ramionami.
- Zejdę do czterdziestu kilo i dzwonię
do Tyszki. – zaśmiałam się.
- Zabraniam. – uśmiechnął się szeroko.
- Co jest nie tak z Tyszką? – zapytałam zerkając na niego.
- Co jest z nim nie tak to nie wiem, ale
Rubik nie wygląda dobrze. – wzdrygnął się.
- Długie nogi, blond włosy, wysoka,
płaski brzuch… - zaczęłam wymieniać.
- Płaskie wszystko. – odpowiedział.
Rozbawiona włączyłam radio i podkręciłam
głośność.
- Żadnej diety, jasne? – zapytał chcąc
się upewnić.
Kiwnęłam głową. Siłownia mi starczy,
byłam zadowolona ze swoje wyglądu, chociaż oczywiście zmieniłabym kilka rzeczy.
- Kobiety. – westchnął z uśmiechem.
Pokazałam mu język i wyjrzałam przez
okno. Byliśmy na miejscu.
- Gotowy? - zapytałam. – Możemy wrócić do mieszkania,
nikt się nie dowie.
Zaśmiał się i wysiadł z auta. Wziął mnie
za rękę i ruszyliśmy w kierunku grupy ludzi stojącej przed budynkiem.
- Pan Bartman?
To było oczywiste. Wywróciłam oczami.
Zbyszek przytaknął i przywitał się z każdym stojącym tam człowiekiem.
Wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy w miejsce, w którym miał skakać ZB9. Po
kilkunastu minutach dojechaliśmy. Bartman był niesamowicie podekscytowany.
- Wzniesiemy się na wysokość czterech
tysięcy metrów. Będzie pan oczywiście zabezpieczony i asekurowany. Dokładne
instrukcje podam panu już na górze. Wszystko jasne?
ZB9 pokiwał głową.
- To na pewno jest bezpieczne? –
zapytałam niepewnie.
- Bezpieczeństwo klientów to dla nas
sprawa priorytetowa. – powiedział rozbawiony mężczyzna.
Dwóch facetów stojących obok nas zaczęli
przygotowywać Zbyszka do skoku. Był cały owinięty linami i szelkami. Uśmiech
nie schodził mu z twarzy.
- Pięć minut i startujemy. – powiedział
główny instruktor i oddalił się.
- Zdenerwowany? – zapytałam przytulając
go.
- Nie bardziej niż ty. – odpowiedział
wesoło Zbyszek.
Pocałowałam go i złapałam za rękę.
- Chyba muszę już iść. – stwierdził
zerkając w stronę instruktora.
- Żadnych łzawych przemówień? –
zapytałam rozbawiona. – W stylu „ Jeśli nie wrócę - bądź szczęśliwa, wyjdź za
innego...”
- Chciałabyś. – wyszczerzył się.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Zaraz, zaraz... - zmarszczył brwi. - Jakiego innego?
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Zaraz, zaraz... - zmarszczył brwi. - Jakiego innego?
Wzruszyłam ramionami rozbawiona i pocałowałam go. Mocno mnie
przytulił i odszedł. Patrzyłam jak wielka maszyna wznosi się w powietrze. Kiedy
byli na odpowiedniej wysokości zatrzymała się. Wyciągnęłam aparat i włączyłam
go. Byłam zdenerwowana – co jeśli zabezpieczenie zawiedzie? Wiedziałam, że
instruktor skoczy tuż za nim jednak mimo to się bałam. Po kilku minutach
zauważyłam dwie spadające postacie. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i
zajęłam się robieniem zdjęć. Skok był krótki, jednak dla mnie ciągnął się w
nieskończoność. Słyszałam jego krzyk, był zachwycony. Wydzierał się jakby
zdobył olimpijskie złoto. Kiedy wylądował poczułam ulgę. Mężczyźni uwolnili go z całego sprzętu. Podbiegł do mnie i pocałował mnie.
- I jak? – zapytałam uśmiechając się.
- Zajebiście. – odpowiedział wesoło.
- Nie klnij. – dźgnęłam go palcem w
klatkę piersiową.
- Doskonałe doświadczenie, które dostarczyło mi wielu niezapomnianych wrażeń. Lepiej? – zapytał
rozbawiony.
Kiwnęłam głową i przytuliłam go.
Wsiedliśmy do autokaru. Przez całą drogę instruktor chwalił Bartmana. Zbyszek
uwielbiał komplementy. Podziękowaliśmy całej ekipie. ZB9 obiecał, że jeszcze
kiedyś skoczy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce przesiedliśmy się z autokaru do
Audi i ruszyliśmy do domu. Zibi nie potrafił przestać mówić o skoku. Opowiadał
co robili przed skokiem a co gdy już lecieli. W Rzeszowie byliśmy tuż przed
dwunastą.
- Pojedziemy do szpitala? – zapytałam.
- Odebrałaś już wyniki. – powiedział
zaciskając wargi.
- Proszę. – powiedziałam i złapałam go
za rękę. – Chcę tylko wiedzieć w jakim jest stanie.
- Mam nadzieję, że w najgorszym. –
burknął.
- Zbyszek!
- Co? – zapytał rozdrażniony.
- Nigdy nie życz nikomu śmierci. Nawet
największemu wrogowi. Nigdy. – powiedziałam. – Tak nie można.
- Kiedy zobaczyłem cię w kałuży krwi
błagałem o jedno – żebyś tylko przeżyła. Kiedy wiedziałem, że wciąż oddychasz
poprosiłem o drugą rzecz – żeby ten skurwiel zdechł.
Spojrzałam na niego otwierając szeroko
oczy.
- Nie klnij... - westchnęłam.
Nie zareagował.
- Zawieź mnie tam.
Nie zareagował.
- Zawieź mnie tam.
Nie odrywał wzroku od jezdni.
- Skoro tak… – powiedziałam obojętnym
tonem. – Pojadę sama swoim autem.
Bartman uniósł brwi i uważnie mi się
przyjrzał. Po chwili westchnął głośno i skręcił w stronę szpitala.
- Dziękuję.
Był zły, ale nie interesowało mnie to.
Chciałam wiedzieć co z Przemkiem, zapytać go co mu zrobiłam, czym sobie zasłużyłam na wszystkie ślady na moim ciele/
- Sprawdzamy co z nim i wracamy do domu,
jasne? – zapytał.
- Zgoda. – przytaknęłam.
________________________________________________________________________
Przepraszam Was z całego serca za to spóźnienie!
________________________________________________________________________
Przepraszam Was z całego serca za to spóźnienie!
Ja się nie gniewam jeżeli będziesz dodawać tak niesamowite epizody :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, stałam w korku. Cholera, obiecałam dodawać między 18 a 19 i złamałam dane Wam słowo. :(
UsuńJak już mówiłam nie gniewam się ;) Na takie sytuacje nie ma rady więc nie musisz przepraszać :)
UsuńTym się nie przejmuj :) Wyrównało się, bo ostatnio kilka razy dodawałaś epizody trochę wcześniej :] Ale zaczynaliśmy się o Ciebie martwić.
UsuńA epizod bardzo mi się podoba :)
Pozdrawiam
Ever : Dziękuję za zrozumienie. :)
UsuńAnonimowy : Przepraszam jeszcze raz. Za późno wyjechałam z galerii i trafiłam w sam środek korku. Na jednej trasie był wypadek, więc tylko jeden pas był przejezdny. Mam zdarte gardło od krzyczenia innych kierowców, niektórzy zachowywali się jakby dostali prawo jazdy dwa dni temu.
UsuńCieszę się, że epizod Ci się podoba. ;)
Pozdrawiam. ;>
Naprawdę nie musisz nas przepraszać :)
UsuńKażdemu może zdarzyć się taka sytuacja, szkoda tylko Twoich nerwów i gardła :(
Ale było na co czekać :)
Nawiązując do wypowiedzi Anonimowego Ten epizod wyrównuje się z tym kiedy pojechałaś do Warszawy ;)Korek rzecz ludzka każdy musi przeżyć, a Ty nie zdzieraj sobie gardła bo szkoda na takich .... no wiesz ;)
UsuńMuszę. Obiecałam dodawać między 18 a 19, a złamałam dane Wam słowo.
UsuńJestem nerwowym kierowcą, fakt. :)
Oj tam teraz jesteś zdenerwowana przez korek. Nie gadaj głupstw przecież wiesz że nie jesteśmy złe :)
UsuńNapisałam ci na e-mail :) Dowiesz się o mnie jednej rzeczy :)
UsuńJuż włączam pocztę. ;)
UsuńJeszcze raz dziękuję za zrozumienie. ;>
Ważne, że jest i to świetny jak zawsze ;>
OdpowiedzUsuńVE.
Przepraszam, stałam w korku.
UsuńCieszę się, że Ci się podoba. :)
Nic się nie stało, uroki jazdy :)
UsuńVE.
Przepraszam jeszcze raz. :)
Usuń'Nic się nie stało' - ale zaczęłam się martwić o Ciebie :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, stałam w korku. Sobota wieczór + wypadek = zakorkowane ulice. :c
UsuńJeszcze raz 'nic się nie stało' :)
UsuńDobrze, że jesteś cała i zdrowa i jak zwykle napisałaś cudny rozdział :)
Jeszcze raz przeprasza. ;)
UsuńCały wieczór wydzierałam się na innych kierowców, ale nie jest źle. ;>
Rozumiemy :)
OdpowiedzUsuń♥
Dziękuję za zrozumienie i jeszcze raz przepraszam! :)
UsuńNa prawdę, jeśli chodzi o mnie osobiście nic się nie stało :)
UsuńNic się nie stało :) Ale martwiliśmy się, że o nas zapomniałaś :) A co rozdziału fantastyczny. Czego się dowiedzą o Przemku?? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Emma.
Jeszcze raz przepraszam. ;) Nigdy o Was nie zapomnę!
UsuńCieszę się, że epizod Ci się podoba. ;)
Pozdrawiam. ;>
Rozumiemy twoje spóźnienie z rozdziałem :)
UsuńDziękuję bardzo za zrozumienie. :)
UsuńTakie rzeczy się zdarzają :)
UsuńNiestety. :c
UsuńŚwietny ♥ Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńNic sie nie stalo :) Tez przedchwlia wrocilam do domu. Byłam za miastem u znajomych rodzicow i ogladajac puste pola pomyslalam o wczorajszy epizodzie kiedy Zbyszek planowal zbudowac tam dom :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz przepraszam. ;)
UsuńNie ma za co :) każdemu moze sie zdazyc taka sytuacja jak stanie w korku :) Pozdrawiam :)
Usuń:)
UsuńRównież pozdrawiam. ;>
W końcu znalazłam chwilę na to, by po przeczytaniu zostawić po sobie ślad. Mój tydzień był szalony, ten zresztą też się na taki zapowiada. Na nic nie mam czasu.
OdpowiedzUsuńEpizody świetne. Wybacz, że nie komentowałam. Kurcze też chcę tak skoczyć jak ZB9. Miło czytać, że z Anetą wszystko w porządku i że jej blizny się goją. Uwielbiam czytać o szczęśliwych osobach oraz to, że mogę oderwać się od rzeczywistości by dotknąć, spróbować czegoś nowego :) Tak myślałam, że Aneta będzie chciała odwiedzić Przemka... Czekam na pojawianie się Zosi i Michała, bo stęskniłam się za nimi :D Gratuluję tak wspaniałych statystyk :)) Wybaczam Twoje spóźnienie, ale powiem szczerze, że moja cierpliwość przeszła naprawdę trudną próbę, ale było warto :> Życzę Ci jeszcze wyższych statystyk, żeby nie opuściła Cię wena :D Pozdrawiam, blueberrysmile(w końcu obecna)<3
Cieszę się, że epizody Ci się podobają. ;)
UsuńStatystyki są szokujące. :>
Przepraszam Cię najmocniej. Sama jestem niecierpliwa i nerwowa, więc znam ten ból. Cholerne korki. :<
Dziękuję, pozdrawiam. :)
Zdarza się ;) Nie powinnaś mnie przepraszać. To dobrze, że dodałaś później, bo w ten sposób ćwiczę swoją cierpliwość. Ważne, że zawsze o nas pamiętasz, nawet jeżli zdarza się, że epizod pojawia się w innych godzinach :D My zawsze Ci wybaczymy, bo bardzo Cię Vesper lubimy :D
UsuńPowinnam. Obiecałam dodawać w konkretnych godzinach i złamałam obietnicę. :c
UsuńJa również bardzo Was lubię. :)
Ja na jej miejscu na pewno nie odwiedziłabym takiego człowieka. Epizod bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: http://nowa-historia-zycia.blogspot.com/
Dziękuję, również pozdrawiam. ;)
Usuńja na jej miejscu udusiłabym kolesia poduszką :)
OdpowiedzUsuńwspominałam, że powinnaś napisać książkę? jak nie to właśnie to robię :D
pozdrawiam
Wiele osób mi o tym wspominało. Nie jestem pisarką, tylko amatorką, która założyła bloga. ;)
UsuńPozdrawiam. ;>
Amatorką, która ma naprawdę wielki talent! I tutaj takie słowa są w pełni uzasadnione ;))
UsuńDziękuję, jednak do miana pisarki czy kogoś takiego naprawdę mi daleko. ;)
UsuńJa mam inny pomysł :) Ażeby twoje epizody z tego blogu przedstawić jako książkę ;)
UsuńEmma.
Nie sprzeda się, dziewczyny wolą wydawać pieniądze na ubrania niż książki. ;) Zwłaszcza, kiedy opowiadanie jest dostępne w Internecie. ;
UsuńWiedziałam że nie jestem dziewczyną, zawsze jak mam tylko trochę pieniędzy kupuję książki. :D
UsuńK.
* większość dziewczyn. ;)
UsuńRównież lubię inwestować w literaturę, mam sporą bibliotekę w domu. ;>
No nareszcie . Szczerze mówiąc już sie o ciebie martwiłam ; ) . Jak zwykle świetnie napisane ; ))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, stałam w korku.
UsuńDziękuję za troskę, cieszę się, że epizod Ci się podoba. ;)
Nie musisz przepraszać , wynagrodziłaś nam pięknie napisanym rozdziałem ;) . Popieram innych , powinnaś napisać książkę ! ;))
UsuńDziękuję. ;)
UsuńNie jestem pisarką, tylko amatorką - odpada. ;>
Powiedzmy że dzisiejsza godzina dodanego postu jest ''rekompensatą'' za wcześniejsze dodawane rozdziały :) A Zbysiu nasz to chyba taki troszeczkę zazdrosny o Anetkę :D Epizod świetny, świetny i jeszcze raz świetny. Do następnego i buziaki ;*
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDziękuję, pozdrawiam ciepło. ;>
eh, nie mogę się doczekać akcji w szpitalu! tymczasem zmykam dokończyć oglądać mecz, pozdrawiam cieplutko!:)- Lulu
OdpowiedzUsuńMiłych wrażeń. ;>
UsuńPozdrawiam. ;)
a ja myślę, że Zbyszek go rozniesie tam :)
OdpowiedzUsuńkolejny świetny epizod :P
:)
UsuńDziękuję. ;>
Ooo ciekawa jestem, co będzie miał do powiedzenia Przemek ...
Usuń:>
UsuńZbyszek w szpitalu, w którym leży Przemek? Nie wróży to nic dobrego... : oooooo
OdpowiedzUsuńAle ogólnie emocje, które mi towarzyszyły, gdy opisywałaś skok Zbyszka, to jest totalna masakra. :D hahaha.
A do tego teksty o Rubik ♥
Genialny rozdział!
Pozdrawiam. ;-*
Dziękuję, również pozdrawiam. ;)
Usuńuwielbiam stać w korku, bo wypadek -.- zwłaszcza, że wtedy puszczają mi nerwy i się na wszystkich drę , więc wiem co to znaczy ;) łączmy się w bólu! :D
OdpowiedzUsuńepizod jak zwykle - rewelacyjny :)
pozdrawiam ;)
Mam to samo. Krzyczę, rzucam obelgami, gestykuluję. ;>
UsuńDziękuję, pozdrawiam. ;)
Jastrzębski wygrał! ♥
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie z Przemkiem... :)
:)
UsuńEpizod jak zawsze swietny!! Ciekawe co z Przemkiem?!
OdpowiedzUsuńI nie przepraszaj, zdarza sie :))
Dozobaczenia jutro :)
Złamałam dane Wam słowo, wypadałoby za to przeprosić, więc przepraszam. ;)
UsuńDziękuję, do jutra. ;>
Przyznam szczerze, że troszkę się o Ciebie martwiłam, ale potem był mecz i wyłączyłam się z rzeczywistości wgapiona w telewizor. Jastrzębski - Delecta 3:2, niesamowite spotkanie, troszkę słabsza gra JW w 4 secie ale mimo to, super mecz. Co Ty sądzisz? Widziałaś? Jeśli nie, to gorąco polecam :)
OdpowiedzUsuń"- Kiedy zobaczyłem cię w kałuży krwi błagałem o jedno – żebyś tylko przeżyła. Kiedy wiedziałem, że wciąż oddychasz poprosiłem o drugą rzecz – żeby ten skurwiel zdechł." Reakcja: szczęka do ziemi i ciary, ciary, ciary! Poważnie jesteś niesamowita, nie dziwię się że masz tylu czytelników!
Mam nadzieję, że zakupy były owocne ;P
Pozdrawiam,
Malin. xoxo.
Nie miałam kiedy, zabiegana dzisiaj jestem, nie kontaktuję ze światem trochę. ;)
UsuńDziękuję! ;>
Bardzo owocne, jestem zachwycona zakupami. ^^
Pozdrawiam również. :)
Polecam powtórkę w takim razie, jak gdzieś znajdziesz :)
UsuńMilion sukienek, spódnic, koszul, bluzeczek i butów zagościło w Twojej szafie? Ja jestem niepocieszona, bo moje obecne nike powinnam już wymienić, a nie mogę znaleźć innych, godnych noszenia :P
Malin. :)
Poszukam. :)
UsuńA ja właśnie nabyłam nowe buty Nike. ;> Milion może nie, ale trochę ubrań się pojawiło. ^^
To ja też się może wybiorę na zakupy w tym tygodniu, skoro znalazłaś jakieś ciekawe najacze :D
UsuńInspirujesz mnie na każdym kroku. Zaczęłam nawet pisać opowiadanie :P
Malin. :)
;)
UsuńO! Pochwalisz się swoim opowiadaniem? :> Proszęęę. :)
Oooo nie nie nie nie nie nie nie nie nie! Nie ma opcji. Moje opowiadania w wielu przypadkach nie mają początku, a już nigdy nie mają końca. W większości wszystko dzieje się w mojej głowie i albo nie mam czasu, albo nie potrafię tego opisać, więc i tak byś nic nie zrozumiała :) Zaczęłam już kilka historii, których nie umiem skończyć, a na milion kolejnych mam pomysły :) MOŻE kiedyś, jak coś skończę, to KIEDYŚ Ci wyślę :P Ale teraz ani nie mam nawet jednej całej historii, ani odwagi, żeby się tym z kimś podzielić, więc... może kiedyś :P
UsuńMalin.
Błagam! :) Wyślij mi chociaż jakąś próbkę na e-maila, bardzo chciałabym to przeczytać. :>
UsuńTeż nie miałam odwagi, bałam się opublikować opowiadanie a właśnie przekroczyłam 100 tys. wyświetleń. Nie bój się! ;)
a pff.... Powiedzmy, że tak. Jak będę miała chwilę (ten tydzień powinien być luźniejszy) to usiądę do tego, dopracuję i COŚ Ci wyślę. Najpóźniej do niedzieli ok? Dziś niestety nie dam rady, bo "Nie-boska komedia" wisi nade mną i słówka na hiszpański :/
UsuńMalin.
Okej, czekam z niecierpliwością. ;)
UsuńPowodzenia z hiszpańskim. ;>
Jejku, w co ja się wkopałam :c
UsuńDzięki :*
Malin.
Nie bój się. ;>
UsuńNie ma za co. ;)
genialne , jak zawsze zresztą . a tak apropo ... polubicie ? to jest moja stronka http://www.facebook.com/pages/Stwierdzam-zgon-bo-siatkarze/284722944970521
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
Usuńrozdział jak zawsze świetny :)napisz książkę proszę proszę proszę :D
OdpowiedzUsuńHiena
Dziękuję. ;>
UsuńJestem amatorką z blogiem, a nie pisarką. :)
Vesper, tak ci się tylko wydaje :P
UsuńMalin.
Mówię poważnie. ;) Daleko mi do tych, których lubię czytać. ;>
UsuńTu normalnie starałabym się zrobić coś, żeby cię zmotywować, zachęcić do działania i takie tam, ale boję się, że potem wykorzystasz to przeciw mnie :P Ja wiem swoje i Hiena wie swoje i mam nadzieję, że kiedyś trafi do Ciebie, że mamy choć trochę racji i warto spróbować :)
UsuńMalin.
Ja przeciwko Tobie? Jak? :o
UsuńNie żartujcie tak nawet. ;) Miło mi, że tak uważacie, ale bądźmy poważne - daleko mi do miana pisarki. Robię mnóstwo błędów stylistycznych i nie tylko, masakra. ;>
Nie zauważyłam, żebyś robiła dużo błędów, a poza tym zawsze możesz nas poprosić o sprawdzenie i tak dalej. Nie naciskam, ale przemyśl tooo <3
UsuńMalin.
Przemyślę, obiecuję. :)
Usuńa szkoda :P
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś uznasz mój pomysł za cudowny i wspaniały i napiszesz :D:D
Hiena
Wasze pomysły zawsze są ciekawe i zaskakujące, jednakże ja się nie nadaję na pisarkę. ;>
UsuńRozdział jest super! Nie dziwie się, że Zibi jest zły na Anetę, że ta chce jechać do jakby na to nie patrzeć swego oprawcy.
OdpowiedzUsuńProszę Cię nie przepraszaj za to, że spóźniłaś się z rozdziałem, bo robi mi się głupiej za innych! Powinniśmy Cię nosić na rekach, ze dodajesz rozdziały codziennie, a tutaj ludzie upominają się, że się trochę spóźnisz od "ustalonej godziny" -_-' Nie przesadzajmy!
Z niecierpliwością czekam
Vivianna ♥
Cieszę się, że epizod Ci się podoba. :)
UsuńObiecałam dodawać w konkretnych godzinach i złamałam dane Wam słowo. Mają prawo się upomnieć, a ja mam obowiązek przeprosić Was za to spóźnienie. ;>
Pozdrawiam. ;)
Niby masz racje, ale niektórzy przesadzają... okey upominać, pytać co się stało nie wiem jak spóźnienie jest duże, dzień, dwa, pięć, a nie o dokładnie 6 minutach, bo po tylu pierwszy pojawił się pierwszy upominający się komentarz -_-'
UsuńPo za tym jak już napisałam, powinniśmy Ci dziękować, że piszesz to opowiadanie, że dodajesz epizody codziennie co na prawdę jest rzadkością, bo nie takiego obowiązku nie masz! Starasz się jak możesz, jak wiesz, że wyjeżdżasz, to dodajesz go o 3 w nocy przed wyjazdem, żeby był, dlatego po prostu głupio mi za czytelników, bo sama nim jestem.
A tak w ogóle mam dzisiaj strasznie bojowy humor, także przepraszam, że zawracam Ci głowę xD
Rozumiem Cię. ;)
UsuńCieszę się, że czytelnicy pamiętają o blogu, nowym epizodzie dlatego staram się jak mogę, żeby ich nie zawieść. ;>
No ale cóż... wpadki zdarzają się każdemu, niestety.
Co do epizodu, który dodałam w środę - to tylko taki wyjątek. Obiecałam wrzucać codziennie i słowa dotrzymałam, a że o 3 rano... ;)
Bojowy humor - lubię to, sama często taki mam. ;>
Nie zawracasz mi głowy. :)
moze dziś będzie wcześniej za ten wczorajszy poślizg?
OdpowiedzUsuńMuszę załatwić kilka spraw poza domem, więc rozdział pojawi się wcześniej - około 17. :)
UsuńBoże jedyny żeby tylko Zibi i Aneta nie pokłocili sie przez tego Przemka...
OdpowiedzUsuń:)
Usuńczekamy :D
OdpowiedzUsuńWrzucę za kilkanaście minut, obiecuję. ;)
Usuń