poniedziałek, 5 listopada 2012

XXXV


Epizod XXXIV.
                     

Obudziliśmy się kilka minut przed ósmą.

- Co jemy? – zapytał Zbyszek wstając z łóżka.

- Dziś Twoja kolej. Zaskocz mnie. – zaśmiałam  się i poszłam za nim do kuchni.

Usiadłam na blacie obserwując Bartmana przygotowującego śniadanie. Po kilku minutach przede mną stał talerz. Danie pięknie pachniało.

- Co to? –zapytałam, kiedy przełknęłam pierwszy kawałek.

- Niedobre?

- Pyszne. –uśmiechnęłam się i wzięłam kolejny kęs.

- Bruschetta z pomidorami i mozzarellą.

- Od dziś Ty robisz śniadania. – zaśmiałam się. – Nigdy o tym nie słyszałam.

Przyjrzałam się dokładnie daniu na talerzu.

- Lubię włoską kuchnię. – puścił mi oczko i zabrał się za swoją porcję.

Szybkie, proste, smaczne i sycące. Dwadzieścia po ósmej byliśmy już najedzeni.

- Dziękuję. – pocałowałam go w policzek i odłożyłam talerz do zlewu.

Weszłam do garderoby i stanęłam przed półkami. Nie miałam pojęcia co ubrać. Spotkanie miało się odbyć w jakiejś restauracji zajmującej się na co dzień imprezami okolicznościowymi. Zdecydowałam się na klasykę. Założyłam jasne, dżinsowe rurki, zwykłą białą koszulkę z rękawem ¾ i brązowe szpilki na platformie.

- Ha! – krzyknęłam zadowolona.

Do wzrostu Zbyszka brakowało mi tylko kilku centymetrów.

- Nie za duży ten dekolt? – zapytał przyciągając mnie do siebie.

Zaśmiałam się i rozpuściłam włosy. Długie, falowane kosmyki z łatwością zakryły mój dekolt. Wyszłam z garderoby i weszłam do łazienki. Zrobiłam delikatny, naturalny makijaż i staranniej ułożyłam włosy. Spryskałam się perfumami od mamy i założyłam zegarek. Nie mogłam się na niego napatrzeć – za każdym razem cieszyłam się jak dziecko, kiedy go zakładałam. Zapakowałam ciasto i założyłam swój trencz.

- Bo się spóźnimy. – krzyknęłam czekając na Zbyszka przy drzwiach.

- Idę, idę.

Wzięłam swoją skórzaną, brązową torbę na ramię i wyszłam z mieszkania. Bartman zamknął drzwi i szedł za mną machając kluczami. Kiedy wsiedliśmy do auta wzięłam pęk kluczy i wrzuciłam do torebki.

- No i przepadły. – zaśmiał się Zbyszek zaglądając do torby.

- Ruszaj. – zamknęłam torbę i rzuciłam ją na tylnie siedzenie.

- Pasy. – wyszczerzył się.

Posłusznie je zapięłam.

- Spróbuj tylko przekroczyć dozwoloną prędkość… -  powiedziałam ostrzegając go.

- To co? – uśmiechnął się odsłaniając rząd śnieżnobiałych zębów.

- Nie chcesz wiedzieć. – pocałowałam go i wyjęłam telefon.

Zero nowych wiadomości. Cały czas liczyłam na jakiś kontakt ze strony Zuzy albo Piotrka. Cisza. Odłożyłam komórkę i wyjrzałam przez szybę. I przed nami i za nami ciągnął się wielki korek. Westchnęłam i włączyłam radio. Podróż była długa i nużąca. O trzynastej czterdzieści byliśmy na miejscu. Zaparkowaliśmy przed budynkiem i rozejrzeliśmy się po okolicy.

- To na pewno tu? – zapytałam zaskoczona.

Restauracja bardziej przypominała pałac niż lokal. Do wejścia prowadziły olbrzymie schody.  Na tarasie przy drzwiach stało kilku chłopaków.

- Kuzyni? – zapytałam z uśmiechem.

Zbyszek przytaknął i wziął mnie za rękę. Kilkunastocentymetrowe szpilki nie były może wygodne, ale za to nieźle się prezentowały.

- Ile oni mają lat? – szepnęłam, kiedy wchodziliśmy po schodach.

Dwóch z nich miało siedemnaście lat. Jeden był rok młodszy a czwarty miał zaledwie trzynaście lat.

- Zbychu! – krzyknął najwyższy z nich.

Bartman przywitał się z nimi i przedstawił mnie.

- Nareszcie sobie dziewczynę znalazł. – zachichotał Radek, szesnastolatek. – Jacek miał więcej niż on.

- Który to Jacek? – zapytałam z uśmiechem.

Nie miałam pamięci do imion i nazwisk.

- Ten.  – Radek wskazał najmłodszego, trzynastoletniego kuzyna Zbyszka.

Zaśmiałam się i ruszyłam za Bartmanem.

- Gotowa? – zapytał stojąc przed drzwiami, za którymi znajdowała się sala.

- Raz się żyje. – westchnęłam i chwyciłam klamkę.

Na sali panowało niezłe zamieszanie.

- Tu jest ze setka ludzi. – powiedziałam otwierając szeroko oczy.  – Kto to w ogóle zorganizował?

- W tym roku padło na rodziców. – zachichotał. – Dlatego w lokalu.

Zbyszek pociągnął mnie w kierunku swojego ojca. Leon rozmawiał właśnie z chrzestnym Zibiego. „Teść” uścisnął mnie na przywitanie co mnie zaskoczyło.

- Twoja synowa? – zapytał Kazimierz odstawiając szklankę z whisky. – Niech ja Cię obejrzę.

Leon przytaknął. Chrzestny Bartmana przyglądał mi się z każdej strony co było bardzo krępujące i irytujące.

- Fajna dziewczyna. – podsumował zwracając się do ZB9.

Uśmiechnęłam się lekko. Odeszliśmy od nich i ruszyliśmy w kierunku kuchni.

- Chrzestnego mamy z głowy. – zaśmiał się.

- Nie jest taki zły. – stwierdziłam.

W kuchni stała mama Zbyszka i jego rudowłosa ciotka.

- Wycofujemy się. – powiedział szeptem i zawrócił.

- Zbysiu! – usłyszałam piskliwy i skrzeczący głos.

Bartman skrzywił się i odwrócił.

- Cześć, ciociu.

Kobieta była niska i miała sporą nadwagę. Ubrana była w długą, prostą spódnicę i żakiet. Jej włosy miały wręcz marchewkowy odcień. Zbyszek podszedł do niej i przytulił ją.

- Nie przedstawisz mi swojej narzeczonej?

Skrzek kobiety doprowadzał mnie do szaleństwa, mimo, że stałam tam nie dłużej niż minutę.

- To moja dziewczyna, Aneta. – powiedział podchodząc do mnie.

Kobieta mnie przytuliła. Musiałam się schylić, żeby ciotka Bartmana mogła mnie w ogóle objąć. Poczułam mocny i drażniący zapach perfum.

- Chudzinka. – skomentowała mój wygląd zwracając się do mamy Zbyszka stojącej przy blacie.

Minęłam rudowłosą ciotkę i położyłam tartę na kuchennym blacie.

- Leon będzie zachwycony. – powiedziała zadowolona,  kiedy się ze mną przywitała.

ZB9 wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku wyjścia z kuchni.

- Zbysiu, powiedz mi, dziecko, kiedy Ty masz zamiar się ustatkować? – zapytała ciotka.

Mama Zbyszka wywróciła oczami i zabrała się za krojenie tarty. Zachichotałam i uciekłam z kuchni zostawiając biednego Zibiego z rudowłosą krewną. Rozejrzałam się po sali i podeszłam do wielkiego okna. Okolica była piękna. Za budynkiem znajdował się piękny ogród i ogromny staw.

- Niezła ucieczka. – zaśmiał się Bartman kiedy do mnie dołączył. – Ciotka nie odpuści.

- Kogo my tu mamy. – usłyszałam niski, męski głos.

Za nami stał wysoki mężczyzna z kobietą przy boku.

- Nasz Zyguś znalazł sobie dziewczynę. – powiedział drwiąco.

Zbyszek nie odezwał się tylko mierzył faceta wzrokiem. Czy wszyscy w tej rodzinie musieli mieć co najmniej metr osiemdziesiąt?

- Nie przedstawisz nas? – mężczyzna wyszczerzył się uważnie mi się przyglądając.

- Aneta, to jest czarna owca tej rodziny, Dawid. – uśmiechnął się Bartman.

- Miło mi. – uścisnęłam dłoń mężczyzny śmiejąc się.

- A to…? – ZB9 wskazał na towarzyszkę Dawida.

- Wiktoria. – dziewczyna podała rękę mi i Zbyszkowi.

Była niższa ode mnie, ale również założyła niebotyczne szpilki. Zdecydowanie wyróżniała się z towarzystwa. Tleniony blond na głowie i przerażająco długie paznokcie. Wyglądała na pewną siebie, nie bała się eksponować swoich atutów, a wręcz przeciwnie. Ubrana była w ekstremalnie krótką, czerwoną sukienkę.  Była bardzo opalona – po stanie jej skóry widać było, że za często odwiedzała solarium. Mocny makijaż również nie był jej sprzymierzeńcem. Nie chciałam oceniać książki po okładce – ale dziewczyna wyglądała tandetnie i pusto.

- Kto to był? – zapytałam, kiedy odeszliśmy od pary.

- Dawid, syn brata matki. Nie znoszę go.

- Dlaczego? – zapytałam i po chwili zorientowałam się, że to głupie pytanie.

- Zawsze nas porównują. I zawsze z nim przegrywam.

- Jakim cudem? – byłam zaskoczona.

Dawid nie wyróżniał się niczym szczególnym. Nie był przystojny ani wysportowany.

- Wiecznie byłem tym gorszym. „Dawid się ustatkował, założył firmę a ty dalej za piłką biegasz.” – zacytował piskliwym głosem.

- Ciotka?

Bartman potwierdził kiwając głową. Zbyszek kochał sport, jego rodzice również. Nie wiem po co rudowłosa krewna wypowiadała się na temat, który w ogóle nie powinien jej obchodzić.

- Pójdziemy się przejść? – zaproponował.

Chętnie się zgodziłam i pocałowałam go w policzek. Wychodząc po raz kolejny natknęliśmy się na kuzynów Zibiego.

- Widziałem. – krzyknął Bartman w ich kierunku.

Siedemnastolatek i jeden z szesnastolatków szybko gasili papierosy. Podeszliśmy do nich.

- I tak nie powie matce. – powiedział najstarszy i odpalił kolejnego papierosa.

Szesnastolatek poszedł za jego przykładem. Widać było, że nie palili pierwszy raz.

- Mogę? – zapytałam wyciągając dłoń.

Zbyszek spojrzał na mnie otwierając szeroko oczy. Siedemnastolatek mocno się zaciągnął i podał mi swojego papierosa. Zgasiłam go przydeptując bibułkę butem.

- Nie truj się. – wyszczerzyłam się i zapięłam swój trencz.

Na zewnątrz było naprawdę zimno. Zeszliśmy po schodach i ruszyliśmy w stronę ogrodu. Pospacerowaliśmy kilkanaście minut kiedy przyszła po nas mama Zbyszka.

- Chodźcie kochani, obiad na stole.

Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam do niej nie puszczając ręki ZB9.

- No chyba, że Stefcia wszystko zje. – roześmiała się.

Domyśliłam się, że Stefcia to nielubiana przez nikogo ciotka.

- Już Cię zamęczyła, czy jeszcze nie? – zapytała spoglądając na mnie.

- Jeszcze nie. – uśmiechnęłam się szeroko.

- Ukrywam ją. – Bartmanowi poprawił się humor.

- Z góry mówię, że masz się w ogóle nie przejmować tym co powie.

Kiwnęłam głową i przytuliłam się do Zbyszka. Wróciliśmy na salę i usiedliśmy do stołu. 

________________________________________________________________________

Przepraszam, że dzisiaj wcześniej. :)  

Kiedy marzenia stają się rzeczywistością.


71 komentarzy:

  1. nie masz za co przepraszać ^^ ciekawe co się wydarzy dalej ;> chyba każdy ma w rodzinie ludzi, których unika ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. coś czuje, że na imprezie będzie jakaś akcja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na pewno :) Przeciez na takich rodzinnych obadkach zawsze cos musi sie wydarzyc :D

      Usuń
  3. Im wcześniej tym lepiej ;p
    Rozdział mega. Takie spotkania rodzinne bywają bardzo stresujące no przynajmniej ja mam takie odczucie z własnego doświadczenia ;]

    To za godzinkę oglądam meczyk i teraz już Zibi także na ekranie nie tylko w opowiadaniu heh ;p

    Pozdrawiam ciepło i ściskam ;] ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)

      Dziś wyjątkowo, musiałam załatwić kilka rzeczy ale ostatnio te "wyjątki" zdarzają mi się bardzo często.

      Sovia! :)

      Pozdrawiam również. ;>

      Usuń
    2. No tak te meczyk...coś im dzisiaj nie idzie chyba zły dzień mają ;p No ale trzeba do końca wierzyć że wygrają w tie-breaku :D

      Usuń
    3. Ja jestem dzisiaj tak zalatana, że jednym okiem oglądam a drugim pracuję. :)

      Usuń
    4. No to nie zazdroszczę;/
      A czym się zajmujesz jeśli można wiedzieć?;>

      Usuń
    5. Dzisiaj wszystkim. Rano kończenie projektu, później trening, później wolontariat. Niedawno wróciłam z korepetycji ( chyba przestanę je dawać. ) i teraz zabieram się ponownie do roboty. :)

      Usuń
    6. No no pracowita dziewczyna z Cb ;> Podziwiam ;D

      Ja jestem raczej typem takiego leniuszka ale jak ktoś mnie pyta czy popykamy w siateczkę to nie odmówię ;p

      A o jakim wolontariacie mówisz?;]

      Usuń
    7. :)

      W siatkówkę zawsze i wszędzie, mam to samo. ;>

      Schronisko. :)

      Usuń
    8. A Ty trenujesz siatkówkę już tak bardziej zawodowo czy amatorsko?;>

      Usuń
    9. Gram odkąd pamiętam, ale poważniejsze treningi zaczęłam sześć lat temu. Porządne przygotowanie, dobry trener, zawody itd. :) Teraz już oczywiście gram tylko dla rozrywki, jestem za niska i za późno zaczęłam trenować, żeby iść w to dalej, zawodowo. ;>
      Co nie zmienia faktu, że są takie mecze, które wspominam z przyjemnością. Kiedyś miałam okazję zagrać z mistrzyniami polski (bodajże w gimnazjum, z tego co pamiętam ), dziewczyny niesamowicie grały. :)

      Usuń
    10. Tylko pozazdrościć ja tylko hobbistycznie gram ze znajomymi ;] Moja młodsza siostra zaczyna grać jak na razie jest dopiero w gimnazjum ale ma 173cm więc myślę że predyspozycje ma i myśli o tym bardzo na poważnie ;>

      Usuń
    11. 173? Ja mam kilka centymetrów więcej i uznałam, że to mało. :o

      Mam nadzieję, że Twoja siostra pójdzie w tym kierunku. Dobry trener i klub od najmłodszych lat to podstawa. :)

      Usuń
    12. Też mam taką nadzieje nawet jej nie trzeba zachęcać heh;p I jeszcze teraz trener zorganizował im wyjazd na mecz Resovia-Skra do Bełchatowa...aj zazdroszczę;>

      Usuń
    13. Dobry trener. :)

      No cóż, pozdrów ode mnie siostrę i życz jej powodzenia i sukcesów! ;>

      Usuń
  4. Odcinek bardzo mi się podoba, tak jak i cały blog ! ;)
    Pozdrawiam ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. jak ja się cieszę, że tak rzadko mam stypy rodzinne :D
    ale zgodzę się z Anonimowym - będzie jakaś akcja :) czekam z niecierpliwością :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja co roku mam spotkanie w takim przepięknym pałacu nad jeziorem. Warto się pomęczyć z krewnymi, żeby chociaż przez chwilę zobaczyć te miejsca. ;)

      Usuń
  6. Nie ma to jak głupia ciotka i pokręcona rodzinka :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepraszaj :) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow:) Masz talent :) Codziennie wyczekuje nowych rozdziałów :) I opłaca się czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie masz za co przepraszać :)
    Rozdział rewelacyjny, jak zwykle z resztą :D
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  10. haha co za rodzinka :D
    Rozdział jak zwykle przeczytany na jednym oddechu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Stefcia podobna do mojej cioci, której NIENAWIDZĘ..
    Ciekawa jestem co się dalej wydarzy ;D polubiłam Zbyszka mamę ;)
    Czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny jak wszystkie inne ;D . Od razu widać, że opowiadanie pisze dziewczyna, bo mężczyźni nie są aż tak emocjonalni jak ty przedstawiasz Zibiego. Ale to bardzo fajnie !! :>

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zwykle starałam się czytać wolno, żeby dłużej móc się delektować opowiadaniem :D ale nie cierpię tego momentu kiedy widzę koniec i czuję się jak w telenowelach "ciąg dalszy nastąpi" i czekam 24h, myślę, iż to bardzo dobre porównanie, bo rzadko się zdarza, żeby blog przyciągnął tyle czytelników, gratuluję!!! a no i rozdział jak zwykle wyborny, gratuluję i oczywiście czekam na jakąś dziką historię na tym przyjęciu. :)) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie. :)

      Pozdrawiam również. ;>

      Usuń
  14. Uff, nadrobiłam wszystko, teraz jestem na czysto :)
    Bardzo fajnie przedstawiłaś rodzinę Zbyszka, z humorem, ale prawdziwie - w wielu rodzinach są takie osoby jak np "marchewkowa ciocia" :) Jak dla mnie super pomysł :D Tak trzymaj :D
    Oglądałaś mecz? Jak wrażenia??
    Pozdrowienia i buziaki,
    Malin. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zerkałam tylko, musiałam zająć się pracą. :/

      Coś dzisiaj Resoviakom nie szło, ale za to przeciwnik grał świetnie. Mecz ciekawy, aczkolwiek głębiej będę mogła się wypowiedzieć po obejrzeniu powtórki. :)

      Pozdrawiam również. ;>

      Usuń
  15. Jak możesz przepraszać że dodałaś wcześniej? Powinnyśmy cię za to całować w stopy że rozdział pojawił się szybciej i mniej katorgi doznałyśmy w oczekiwaniu na następny :D Coś wiem o natrętnych ciotkach i "narzeczonym" ^^ Jesteś dla mnie objawieniem :) Czekam na następny epizod :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę! Obiecałam dodawać o 18-19, a tutaj odstawiam coraz częściej muszę wcześniej. :)

      Oj, bez przesady. ;>

      Dziękuję!

      Usuń
    2. Jeśli Tobie odpowiada częściej dodawać w godzinach 16-17, to dla nas byłoby jeszcze lepiej :) Myślę, że większość podziela moje zdanie :D Pewnie powiesz, że już się wszyscy przyzwyczaili, ale dodajesz tak często, ze to kwestia kilku dni, że by się przestawić na inne godziny :D A tak to przez Ciebie, nie mogę się skupić na nauce do 18-19, bo ciągle odświeżam blog, czy nowy rozdział przypadkiem już się nie pojawił :)

      Usuń
    3. Przepraszam najmocniej z tą nauką. :)

      Pomyślę o tym, obiecuję. ;>

      Usuń
    4. Dokładnie :D
      Z czasu zimowego na letni się przestawiłyśmy, to z dodawania wpisów się nie przestawimy?
      Ja mam takie same objawy co koleżanka wyżej w okolicach godziny 19.00 :D

      Usuń
    5. Najlepiej uczyć się w godzinach 15-18, tak przynajmniej mi wmawiali, kiedy chodziłam go podstawowej. :)

      Usuń
  16. Super! :) dzisiaj spokojny rozdział także jutro podczas obiadu może być ciekawie;D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję że dodajesz ;*

      Usuń
    2. Ja dziękuję, że czytasz. :)

      Usuń
    3. Sama przyjemność :)
      Muszę się przyznać, że na początku jak założyłaś bloga to kilka pierwszych rozdziałów śledziłam a później odpuściłam jednak tydzień temu nadrobiłam i się 'wczytałam' :) Także przepraszam... ;]

      Usuń
    4. Nie masz za co przepraszać. :) Cieszę się, że Ci się spodobało. ;>

      Usuń
    5. Bardzo ! :) i głupia byłam że przerwałam, ale się opamiętałam :)

      Usuń
  17. Stefcia kojarzy mi się z moją ciocią, której nienawidzę.. Rozdział świetny! :) Jestem ciekawa co będzie dalej :>
    Czekam na następny ;)
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czyli trafiłam. :)

      Dziękuję i pozdrawiam. ;>

      Usuń
  18. Pieszy błąd nba twoim blogu. ' włączyłam radio ' i chwilę później ' włączyłam radio '. Oczywiście cała reszta super! Pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czujne oko, dzięki. ;) Nie pierwszy i nie ostatni, zaufaj mi. ;>

      Dziękuję, również pozdrawiam. :)

      Usuń
  19. Uwielbiam Twojego bloga. Odkryłam go wczoraj, a przeczytałam wszytko. Lektura musi poczekać :D Dzięki za to, że piszesz! :)) Jesteś świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję, że to czytasz. :)

      Pozdrawiam serdecznie. ;>

      Usuń
  20. Przepraszam bardzo, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj z telefonu nie chciał mi się dodać komentarz pod tym postem :/ Rozdział jak zwykle bardzo dobry :) Hmm przypuszczam, że na tym zjeździe rodzinnym coś się wydarzy, a przynajmniej mam taką nadzieję :D

    OdpowiedzUsuń
  21. O której będzie kolejny rozdzial??????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już 19:08 a rozdziału nie ma :((((( (płakać)

      Usuń
    2. Jest 18:06. :o

      Za kilka minut powinien się pojawić. :)

      Usuń
  22. Przepraszam na tablecie nie zmienił mi się czas....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy. :) Właśnie wrzucam rozdział, miłego czytania. ;>

      Usuń