Epizod XXXIV.
Obudziliśmy
się kilka minut przed ósmą.
-
Co jemy? – zapytał Zbyszek wstając z łóżka.
-
Dziś Twoja kolej. Zaskocz mnie. – zaśmiałam
się i poszłam za nim do kuchni.
Usiadłam
na blacie obserwując Bartmana przygotowującego śniadanie. Po kilku minutach
przede mną stał talerz. Danie pięknie pachniało.
-
Co to? –zapytałam, kiedy przełknęłam pierwszy kawałek.
-
Niedobre?
-
Pyszne. –uśmiechnęłam się i wzięłam kolejny kęs.
-
Bruschetta z pomidorami i mozzarellą.
-
Od dziś Ty robisz śniadania. – zaśmiałam się. – Nigdy o tym nie słyszałam.
Przyjrzałam
się dokładnie daniu na talerzu.
-
Lubię włoską kuchnię. – puścił mi oczko i zabrał się za swoją porcję.
Szybkie,
proste, smaczne i sycące. Dwadzieścia po ósmej byliśmy już najedzeni.
-
Dziękuję. – pocałowałam go w policzek i odłożyłam talerz do zlewu.
Weszłam
do garderoby i stanęłam przed półkami. Nie miałam pojęcia co ubrać. Spotkanie
miało się odbyć w jakiejś restauracji zajmującej się na co dzień imprezami
okolicznościowymi. Zdecydowałam się na klasykę. Założyłam jasne, dżinsowe
rurki, zwykłą białą koszulkę z rękawem ¾ i brązowe szpilki na platformie.
-
Ha! – krzyknęłam zadowolona.
Do
wzrostu Zbyszka brakowało mi tylko kilku centymetrów.
-
Nie za duży ten dekolt? – zapytał przyciągając mnie do siebie.
Zaśmiałam
się i rozpuściłam włosy. Długie, falowane kosmyki z łatwością zakryły mój
dekolt. Wyszłam z garderoby i weszłam do łazienki. Zrobiłam delikatny,
naturalny makijaż i staranniej ułożyłam włosy. Spryskałam się perfumami od mamy
i założyłam zegarek. Nie mogłam się na niego napatrzeć – za każdym razem
cieszyłam się jak dziecko, kiedy go zakładałam. Zapakowałam ciasto i założyłam
swój trencz.
-
Bo się spóźnimy. – krzyknęłam czekając na Zbyszka przy drzwiach.
-
Idę, idę.
Wzięłam
swoją skórzaną, brązową torbę na ramię i wyszłam z mieszkania. Bartman zamknął
drzwi i szedł za mną machając kluczami. Kiedy wsiedliśmy do auta wzięłam pęk
kluczy i wrzuciłam do torebki.
-
No i przepadły. – zaśmiał się Zbyszek zaglądając do torby.
-
Ruszaj. – zamknęłam torbę i rzuciłam ją na tylnie siedzenie.
-
Pasy. – wyszczerzył się.
Posłusznie
je zapięłam.
-
Spróbuj tylko przekroczyć dozwoloną prędkość… -
powiedziałam ostrzegając go.
-
To co? – uśmiechnął się odsłaniając rząd śnieżnobiałych zębów.
-
Nie chcesz wiedzieć. – pocałowałam go i wyjęłam telefon.
Zero
nowych wiadomości. Cały czas liczyłam na jakiś kontakt ze strony Zuzy albo
Piotrka. Cisza. Odłożyłam komórkę i wyjrzałam przez szybę. I przed nami i za
nami ciągnął się wielki korek. Westchnęłam i włączyłam radio. Podróż była długa
i nużąca. O trzynastej czterdzieści byliśmy na miejscu. Zaparkowaliśmy przed
budynkiem i rozejrzeliśmy się po okolicy.
-
To na pewno tu? – zapytałam zaskoczona.
Restauracja
bardziej przypominała pałac niż lokal. Do wejścia prowadziły olbrzymie
schody. Na tarasie przy drzwiach stało
kilku chłopaków.
-
Kuzyni? – zapytałam z uśmiechem.
Zbyszek
przytaknął i wziął mnie za rękę. Kilkunastocentymetrowe szpilki nie były może
wygodne, ale za to nieźle się prezentowały.
-
Ile oni mają lat? – szepnęłam, kiedy wchodziliśmy po schodach.
Dwóch
z nich miało siedemnaście lat. Jeden był rok młodszy a czwarty miał zaledwie
trzynaście lat.
-
Zbychu! – krzyknął najwyższy z nich.
Bartman
przywitał się z nimi i przedstawił mnie.
-
Nareszcie sobie dziewczynę znalazł. – zachichotał Radek, szesnastolatek. –
Jacek miał więcej niż on.
-
Który to Jacek? – zapytałam z uśmiechem.
Nie
miałam pamięci do imion i nazwisk.
-
Ten. – Radek wskazał najmłodszego,
trzynastoletniego kuzyna Zbyszka.
Zaśmiałam
się i ruszyłam za Bartmanem.
-
Gotowa? – zapytał stojąc przed drzwiami, za którymi znajdowała się sala.
-
Raz się żyje. – westchnęłam i chwyciłam klamkę.
Na
sali panowało niezłe zamieszanie.
-
Tu jest ze setka ludzi. – powiedziałam otwierając szeroko oczy. – Kto to w ogóle zorganizował?
-
W tym roku padło na rodziców. – zachichotał. – Dlatego w lokalu.
Zbyszek
pociągnął mnie w kierunku swojego ojca. Leon rozmawiał właśnie z chrzestnym
Zibiego. „Teść” uścisnął mnie na przywitanie co mnie zaskoczyło.
-
Twoja synowa? – zapytał Kazimierz odstawiając szklankę z whisky. – Niech ja Cię
obejrzę.
Leon
przytaknął. Chrzestny Bartmana przyglądał mi się z każdej strony co było bardzo
krępujące i irytujące.
-
Fajna dziewczyna. – podsumował zwracając się do ZB9.
Uśmiechnęłam
się lekko. Odeszliśmy od nich i ruszyliśmy w kierunku kuchni.
-
Chrzestnego mamy z głowy. – zaśmiał się.
-
Nie jest taki zły. – stwierdziłam.
W
kuchni stała mama Zbyszka i jego rudowłosa ciotka.
-
Wycofujemy się. – powiedział szeptem i zawrócił.
-
Zbysiu! – usłyszałam piskliwy i skrzeczący głos.
Bartman
skrzywił się i odwrócił.
-
Cześć, ciociu.
Kobieta
była niska i miała sporą nadwagę. Ubrana była w długą, prostą spódnicę i
żakiet. Jej włosy miały wręcz marchewkowy odcień. Zbyszek podszedł do niej i
przytulił ją.
-
Nie przedstawisz mi swojej narzeczonej?
Skrzek
kobiety doprowadzał mnie do szaleństwa, mimo, że stałam tam nie dłużej niż
minutę.
-
To moja dziewczyna, Aneta. – powiedział podchodząc do mnie.
Kobieta
mnie przytuliła. Musiałam się schylić, żeby ciotka Bartmana mogła mnie w ogóle
objąć. Poczułam mocny i drażniący zapach perfum.
-
Chudzinka. – skomentowała mój wygląd zwracając się do mamy Zbyszka stojącej
przy blacie.
Minęłam
rudowłosą ciotkę i położyłam tartę na kuchennym blacie.
-
Leon będzie zachwycony. – powiedziała zadowolona, kiedy się ze mną przywitała.
ZB9
wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku wyjścia z kuchni.
-
Zbysiu, powiedz mi, dziecko, kiedy Ty masz zamiar się ustatkować? – zapytała
ciotka.
Mama
Zbyszka wywróciła oczami i zabrała się za krojenie tarty. Zachichotałam i
uciekłam z kuchni zostawiając biednego Zibiego z rudowłosą krewną. Rozejrzałam
się po sali i podeszłam do wielkiego okna. Okolica była piękna. Za budynkiem
znajdował się piękny ogród i ogromny staw.
-
Niezła ucieczka. – zaśmiał się Bartman kiedy do mnie dołączył. – Ciotka nie
odpuści.
-
Kogo my tu mamy. – usłyszałam niski, męski głos.
Za
nami stał wysoki mężczyzna z kobietą przy boku.
-
Nasz Zyguś znalazł sobie dziewczynę. – powiedział drwiąco.
Zbyszek
nie odezwał się tylko mierzył faceta wzrokiem. Czy wszyscy w tej rodzinie
musieli mieć co najmniej metr osiemdziesiąt?
-
Nie przedstawisz nas? – mężczyzna wyszczerzył się uważnie mi się przyglądając.
-
Aneta, to jest czarna owca tej rodziny, Dawid. – uśmiechnął się Bartman.
-
Miło mi. – uścisnęłam dłoń mężczyzny śmiejąc się.
-
A to…? – ZB9 wskazał na towarzyszkę Dawida.
-
Wiktoria. – dziewczyna podała rękę mi i Zbyszkowi.
Była
niższa ode mnie, ale również założyła niebotyczne szpilki. Zdecydowanie
wyróżniała się z towarzystwa. Tleniony blond na głowie i przerażająco długie
paznokcie. Wyglądała na pewną siebie, nie bała się eksponować swoich atutów, a
wręcz przeciwnie. Ubrana była w ekstremalnie krótką, czerwoną sukienkę. Była bardzo opalona – po stanie jej skóry widać
było, że za często odwiedzała solarium. Mocny makijaż również nie był jej
sprzymierzeńcem. Nie chciałam oceniać książki po okładce – ale dziewczyna
wyglądała tandetnie i pusto.
-
Kto to był? – zapytałam, kiedy odeszliśmy od pary.
-
Dawid, syn brata matki. Nie znoszę go.
-
Dlaczego? – zapytałam i po chwili zorientowałam się, że to głupie pytanie.
-
Zawsze nas porównują. I zawsze z nim przegrywam.
-
Jakim cudem? – byłam zaskoczona.
Dawid
nie wyróżniał się niczym szczególnym. Nie był przystojny ani wysportowany.
-
Wiecznie byłem tym gorszym. „Dawid się ustatkował, założył firmę a ty dalej za
piłką biegasz.” – zacytował piskliwym głosem.
-
Ciotka?
Bartman
potwierdził kiwając głową. Zbyszek kochał sport, jego rodzice również. Nie wiem
po co rudowłosa krewna wypowiadała się na temat, który w ogóle nie powinien jej
obchodzić.
-
Pójdziemy się przejść? – zaproponował.
Chętnie
się zgodziłam i pocałowałam go w policzek. Wychodząc po raz kolejny natknęliśmy
się na kuzynów Zibiego.
-
Widziałem. – krzyknął Bartman w ich kierunku.
Siedemnastolatek
i jeden z szesnastolatków szybko gasili papierosy. Podeszliśmy do nich.
-
I tak nie powie matce. – powiedział najstarszy i odpalił kolejnego papierosa.
Szesnastolatek
poszedł za jego przykładem. Widać było, że nie palili pierwszy raz.
-
Mogę? – zapytałam wyciągając dłoń.
Zbyszek
spojrzał na mnie otwierając szeroko oczy. Siedemnastolatek mocno się zaciągnął
i podał mi swojego papierosa. Zgasiłam go przydeptując bibułkę butem.
-
Nie truj się. – wyszczerzyłam się i zapięłam swój trencz.
Na
zewnątrz było naprawdę zimno. Zeszliśmy po schodach i ruszyliśmy w stronę
ogrodu. Pospacerowaliśmy kilkanaście minut kiedy przyszła po nas mama Zbyszka.
-
Chodźcie kochani, obiad na stole.
Uśmiechnęłam
się lekko i ruszyłam do niej nie puszczając ręki ZB9.
-
No chyba, że Stefcia wszystko zje. – roześmiała się.
Domyśliłam
się, że Stefcia to nielubiana przez nikogo ciotka.
-
Już Cię zamęczyła, czy jeszcze nie? – zapytała spoglądając na mnie.
-
Jeszcze nie. – uśmiechnęłam się szeroko.
-
Ukrywam ją. – Bartmanowi poprawił się humor.
-
Z góry mówię, że masz się w ogóle nie przejmować tym co powie.
Kiwnęłam
głową i przytuliłam się do Zbyszka. Wróciliśmy na salę i usiedliśmy do stołu.
________________________________________________________________________
Przepraszam, że dzisiaj wcześniej. :)
Kiedy marzenia stają się rzeczywistością.
Przepraszam, że dzisiaj wcześniej. :)
Kiedy marzenia stają się rzeczywistością.
nie masz za co przepraszać ^^ ciekawe co się wydarzy dalej ;> chyba każdy ma w rodzinie ludzi, których unika ;p
OdpowiedzUsuńNiestety, taki urok posiadania krewnych. :)
UsuńSuper;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
Usuńcoś czuje, że na imprezie będzie jakaś akcja :)
OdpowiedzUsuńNo na pewno :) Przeciez na takich rodzinnych obadkach zawsze cos musi sie wydarzyc :D
Usuń;)
UsuńIm wcześniej tym lepiej ;p
OdpowiedzUsuńRozdział mega. Takie spotkania rodzinne bywają bardzo stresujące no przynajmniej ja mam takie odczucie z własnego doświadczenia ;]
To za godzinkę oglądam meczyk i teraz już Zibi także na ekranie nie tylko w opowiadaniu heh ;p
Pozdrawiam ciepło i ściskam ;] ;>
Dziękuję. :)
UsuńDziś wyjątkowo, musiałam załatwić kilka rzeczy ale ostatnio te "wyjątki" zdarzają mi się bardzo często.
Sovia! :)
Pozdrawiam również. ;>
No tak te meczyk...coś im dzisiaj nie idzie chyba zły dzień mają ;p No ale trzeba do końca wierzyć że wygrają w tie-breaku :D
UsuńJa jestem dzisiaj tak zalatana, że jednym okiem oglądam a drugim pracuję. :)
UsuńNo to nie zazdroszczę;/
UsuńA czym się zajmujesz jeśli można wiedzieć?;>
Dzisiaj wszystkim. Rano kończenie projektu, później trening, później wolontariat. Niedawno wróciłam z korepetycji ( chyba przestanę je dawać. ) i teraz zabieram się ponownie do roboty. :)
UsuńNo no pracowita dziewczyna z Cb ;> Podziwiam ;D
UsuńJa jestem raczej typem takiego leniuszka ale jak ktoś mnie pyta czy popykamy w siateczkę to nie odmówię ;p
A o jakim wolontariacie mówisz?;]
:)
UsuńW siatkówkę zawsze i wszędzie, mam to samo. ;>
Schronisko. :)
A Ty trenujesz siatkówkę już tak bardziej zawodowo czy amatorsko?;>
UsuńGram odkąd pamiętam, ale poważniejsze treningi zaczęłam sześć lat temu. Porządne przygotowanie, dobry trener, zawody itd. :) Teraz już oczywiście gram tylko dla rozrywki, jestem za niska i za późno zaczęłam trenować, żeby iść w to dalej, zawodowo. ;>
UsuńCo nie zmienia faktu, że są takie mecze, które wspominam z przyjemnością. Kiedyś miałam okazję zagrać z mistrzyniami polski (bodajże w gimnazjum, z tego co pamiętam ), dziewczyny niesamowicie grały. :)
Tylko pozazdrościć ja tylko hobbistycznie gram ze znajomymi ;] Moja młodsza siostra zaczyna grać jak na razie jest dopiero w gimnazjum ale ma 173cm więc myślę że predyspozycje ma i myśli o tym bardzo na poważnie ;>
Usuń173? Ja mam kilka centymetrów więcej i uznałam, że to mało. :o
UsuńMam nadzieję, że Twoja siostra pójdzie w tym kierunku. Dobry trener i klub od najmłodszych lat to podstawa. :)
Też mam taką nadzieje nawet jej nie trzeba zachęcać heh;p I jeszcze teraz trener zorganizował im wyjazd na mecz Resovia-Skra do Bełchatowa...aj zazdroszczę;>
UsuńDobry trener. :)
UsuńNo cóż, pozdrów ode mnie siostrę i życz jej powodzenia i sukcesów! ;>
Odcinek bardzo mi się podoba, tak jak i cały blog ! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ;*
Dziękuję. ;)
Usuńjak ja się cieszę, że tak rzadko mam stypy rodzinne :D
OdpowiedzUsuńale zgodzę się z Anonimowym - będzie jakaś akcja :) czekam z niecierpliwością :3
Oj, ja co roku mam spotkanie w takim przepięknym pałacu nad jeziorem. Warto się pomęczyć z krewnymi, żeby chociaż przez chwilę zobaczyć te miejsca. ;)
UsuńNie ma to jak głupia ciotka i pokręcona rodzinka :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Również pozdrawiam. :)
UsuńNie przepraszaj :) Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń:) Dzięki.
UsuńWow:) Masz talent :) Codziennie wyczekuje nowych rozdziałów :) I opłaca się czekać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
UsuńNie masz za co przepraszać :)
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny, jak zwykle z resztą :D
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam Cię serdecznie :*
Dziękuję i również pozdrawiam. ;>
Usuńhaha co za rodzinka :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle przeczytany na jednym oddechu :)
;)
UsuńStefcia podobna do mojej cioci, której NIENAWIDZĘ..
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co się dalej wydarzy ;D polubiłam Zbyszka mamę ;)
Czekam na następny rozdział :)
Pozdrawiam :3
Rozdział świetny jak wszystkie inne ;D . Od razu widać, że opowiadanie pisze dziewczyna, bo mężczyźni nie są aż tak emocjonalni jak ty przedstawiasz Zibiego. Ale to bardzo fajnie !! :>
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńJak zwykle starałam się czytać wolno, żeby dłużej móc się delektować opowiadaniem :D ale nie cierpię tego momentu kiedy widzę koniec i czuję się jak w telenowelach "ciąg dalszy nastąpi" i czekam 24h, myślę, iż to bardzo dobre porównanie, bo rzadko się zdarza, żeby blog przyciągnął tyle czytelników, gratuluję!!! a no i rozdział jak zwykle wyborny, gratuluję i oczywiście czekam na jakąś dziką historię na tym przyjęciu. :)) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. :)
UsuńPozdrawiam również. ;>
<3
OdpowiedzUsuń<3
UsuńUff, nadrobiłam wszystko, teraz jestem na czysto :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie przedstawiłaś rodzinę Zbyszka, z humorem, ale prawdziwie - w wielu rodzinach są takie osoby jak np "marchewkowa ciocia" :) Jak dla mnie super pomysł :D Tak trzymaj :D
Oglądałaś mecz? Jak wrażenia??
Pozdrowienia i buziaki,
Malin. :)
Zerkałam tylko, musiałam zająć się pracą. :/
UsuńCoś dzisiaj Resoviakom nie szło, ale za to przeciwnik grał świetnie. Mecz ciekawy, aczkolwiek głębiej będę mogła się wypowiedzieć po obejrzeniu powtórki. :)
Pozdrawiam również. ;>
Jak możesz przepraszać że dodałaś wcześniej? Powinnyśmy cię za to całować w stopy że rozdział pojawił się szybciej i mniej katorgi doznałyśmy w oczekiwaniu na następny :D Coś wiem o natrętnych ciotkach i "narzeczonym" ^^ Jesteś dla mnie objawieniem :) Czekam na następny epizod :]
OdpowiedzUsuńMogę! Obiecałam dodawać o 18-19, a tutaj odstawiam coraz częściej muszę wcześniej. :)
UsuńOj, bez przesady. ;>
Dziękuję!
Jeśli Tobie odpowiada częściej dodawać w godzinach 16-17, to dla nas byłoby jeszcze lepiej :) Myślę, że większość podziela moje zdanie :D Pewnie powiesz, że już się wszyscy przyzwyczaili, ale dodajesz tak często, ze to kwestia kilku dni, że by się przestawić na inne godziny :D A tak to przez Ciebie, nie mogę się skupić na nauce do 18-19, bo ciągle odświeżam blog, czy nowy rozdział przypadkiem już się nie pojawił :)
UsuńPrzepraszam najmocniej z tą nauką. :)
UsuńPomyślę o tym, obiecuję. ;>
Dokładnie :D
UsuńZ czasu zimowego na letni się przestawiłyśmy, to z dodawania wpisów się nie przestawimy?
Ja mam takie same objawy co koleżanka wyżej w okolicach godziny 19.00 :D
Najlepiej uczyć się w godzinach 15-18, tak przynajmniej mi wmawiali, kiedy chodziłam go podstawowej. :)
UsuńSuper! :) dzisiaj spokojny rozdział także jutro podczas obiadu może być ciekawie;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję. ;>
UsuńTo ja dziękuję że dodajesz ;*
UsuńJa dziękuję, że czytasz. :)
UsuńSama przyjemność :)
UsuńMuszę się przyznać, że na początku jak założyłaś bloga to kilka pierwszych rozdziałów śledziłam a później odpuściłam jednak tydzień temu nadrobiłam i się 'wczytałam' :) Także przepraszam... ;]
Nie masz za co przepraszać. :) Cieszę się, że Ci się spodobało. ;>
UsuńBardzo ! :) i głupia byłam że przerwałam, ale się opamiętałam :)
UsuńStefcia kojarzy mi się z moją ciocią, której nienawidzę.. Rozdział świetny! :) Jestem ciekawa co będzie dalej :>
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Pozdrawiam :3
O, czyli trafiłam. :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam. ;>
Pieszy błąd nba twoim blogu. ' włączyłam radio ' i chwilę później ' włączyłam radio '. Oczywiście cała reszta super! Pozdrawiam : )
OdpowiedzUsuńCzujne oko, dzięki. ;) Nie pierwszy i nie ostatni, zaufaj mi. ;>
UsuńDziękuję, również pozdrawiam. :)
Uwielbiam Twojego bloga. Odkryłam go wczoraj, a przeczytałam wszytko. Lektura musi poczekać :D Dzięki za to, że piszesz! :)) Jesteś świetna.
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję, że to czytasz. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie. ;>
Przepraszam bardzo, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj z telefonu nie chciał mi się dodać komentarz pod tym postem :/ Rozdział jak zwykle bardzo dobry :) Hmm przypuszczam, że na tym zjeździe rodzinnym coś się wydarzy, a przynajmniej mam taką nadzieję :D
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy. :)
UsuńO której będzie kolejny rozdzial??????
OdpowiedzUsuńOkoło 18-19. ;)
Usuńjuż 19:08 a rozdziału nie ma :((((( (płakać)
UsuńJest 18:06. :o
UsuńZa kilka minut powinien się pojawić. :)
Przepraszam na tablecie nie zmienił mi się czas....
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy. :) Właśnie wrzucam rozdział, miłego czytania. ;>
Usuń