niedziela, 2 grudnia 2012

LXII


Epizod LXI.



Usiadłam na krześle stojącym na korytarzu. Oparłam głowę o ścianę i przymknęłam oczy. Byłam naprawdę zmęczona. Nie można było tego porównać ze zmęczeniem żony Kuby, ale nawet kawa z automatu niewiele pomogła. Po kilkunastu minutach w szpitalu pojawił się Zbyszek.

- Jak tam? – zapytał całując mnie w policzek.

- Okej. – uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego.

Zbyszek zapukał do drzwi i powoli wszedł do sali.

- Gratulacje. – powiedział cicho.

Jaroszowie podziękowali mu. Podszedł do łóżka, żeby zobaczyć Kamila.

- Właśnie wrócił z badań. – powiedziała żona Kuby. – Jest silny i zdrowy.

Uśmiechnęłam się słysząc, że wszystko jest w porządku. Po chwili dziecko znowu się rozpłakało.

- Nie mam siły. – zaśmiała się. – Chcesz go potrzymać?

- Pewnie. – Bartman wyszczerzył się i wyciągnął ręce.

Kuba wziął dziecko od swojej żony i ostrożnie podał je Zbyszkowi.

- Patrz, jaki fajny. – powiedział wesoło pokazując mi niemowlę.

Kamil złapał kciuk Zibiego. Bartman był zachwycony.

- Jest uroczy. – przyznałam wpatrując się w maleństwo.

- Zabieramy go. – zaśmiał się Zbyszek i pogłaskał dziecko po główce.

Kamil przestał płakać.

- Nie chcesz dorobić jako opiekunka, Zibi? – spytała żona Kuby.

Wzruszył ramionami rozbawiony.

- Czemu nie?  – odpowiedział z uśmiechem.

- Powinniśmy chyba już wracać, Ignaczak rozniesie nam mieszkanie. – zaśmiałam się.

Bartman kiwnął głową i oddał dziecko Kubie.

- Gratulacje. – Zbyszek uścisnął dłoń Jaroszowi.

Pożegnaliśmy się z nimi i wyszliśmy z sali. Zibi wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

- Widziałaś Jarosza? – zapytał wesoło.

-  W życiu nie widziałam go szczęśliwszego. – odparłam z uśmiechem.

- Nie był i nie będzie szczęśliwszy. – stwierdził, kiedy schodziliśmy po schodach. – Chyba, że urodzi mu się kolejne dziecko.

- Kto wie? – zapytałam. – Może na twoich kolejnych urodzinach będzie już dwóch małych Jaroszów.

- Kamil Jarosz, urodzony piątego maja. – powiedział z uśmiechem Bartman. – Łatwo zapamiętać.







Po kilkunastu minutach jazdy byliśmy już w mieszkaniu. Opowiedziałam wszystkim o Kamilu. Byłam w szoku, że wszyscy zostali. Byli jak jedna, wielka rodzina. Goście rozeszli się dopiero przed piątą. Podziękowaliśmy im za przyjazd. Zamknęłam drzwi mieszkania i runęłam na kanapę.

- Cholera! – krzyknęłam nagle.

- Co jest? – zapytał Bartman stając nade mną.

- Twój prezent. – uderzyłam ręką w swoje czoło. – Zapomniałam.

Wstałam z kanapy i podbiegłam do komody.

- Miałam dać ci go wieczorem, ale nie było kiedy. – uśmiechnęłam się lekko. – Na początku chciałam ci po prostu coś kupić, ale stwierdziłam, że lepiej będzie, jeśli zrobię coś sama.
Usiadłam obok niego i wręczyłam mu białą teczkę.

- Rachunki? – wyszczerzył się.

Roześmiałam się i usiadłam po turecku.

- Mogę? – zapytał za gumkę przy teczce.

Kiwnęła twierdząco głową. Bartman otworzył swój prezent.

- Blok milimetrowy? – był zaskoczony.

- Otwórz. – uśmiechnęłam się.

Wyjął blok z teczki i odłożył ją na stolik.

- Opisałeś mi trochę ten dom, więc postanowiłam trochę nad nim popracować.

Uśmiechnął się szeroko. Cały blok był wypełniony projektami domu, który miał stanąć na działce Zbyszka.

- Naprawdę ty to zrobiłaś? – zapytał.

Kiwnęłam twierdząco głową.

- Nie jestem jakimś wybitnym architektem, wiem, ale…

Zaśmiał się i mocno mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek i ujęłam w dłonie jego twarz.

- Jesteś cudowna. – stwierdził. – Musiałaś nad tym siedzieć godzinami.

Fakt. Zrobiłam ponad czterdzieści rysunków, pomyślałam o każdym szczególe – poświęciłam na to trochę czasu.

- Mieliśmy mieć ładny widok z salonu, więc musiałam przesunąć te dwa pokoje. Garaż masz tutaj. – opowiadałam mu o każdym rysunku.

- Masz ołówek? – zapytał.

Wstałam i ponownie podeszłam do komody. Wyjęłam wszystkie przybory, których używałam i wróciłam na miejsce. Bartman wziął ołówek i zaczął poprawiać moją pracę.

- Taras powinien być większy. – powiedział z uśmiechem.

- Racja. – wzięłam gumkę i wymazałam ślady ołówka.

Zbyszek narysował linię i przeszliśmy do kolejnego rysunku.

- Garaż na dwa auta. – wskazałam palcem projekt.

- A to? – zapytał pokazując małe pomieszczenie.

- Na narzędzia, rowery i inne pierdoły. – zaśmiałam się. – Przyłączone do garażu, żeby jakoś się to prezentowało.

- Praktycznie. – pochwalił mnie.

- Teraz dół. – przewróciłam kartkę. – Duży salon, jadalnia i kuchnia. Łazienka i małe biuro.

- Tutaj można dodać kominek. – wyszczerzył się i dorysował go w odpowiednim miejscu.

Kiwnęłam głową.

- Piętro. – powiedział głośno.

- Sypialnia z balkonem, widok na łąki i staw. – uśmiechnęłam się szeroko przypominając sobie ten widok.

- Co to? – zapytał wskazując pokój po drugiej stronie.

- Garderoba. – odpowiedziałam. – Dalej masz łazienkę.

- A te dwa pokoje?

Wzruszyłam ramionami.

- Jakoś się je wygospodaruje. – stwierdziłam nieśmiało.

Uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.

- Dalej masz ogród. – pokazałam mu projekt działki, który bardzo mu się spodobał.

Na samym końcu była elewacja domu.

- Trzeba się wziąć za budowę. – powiedział. – Chcę tam zamieszkać.

- Nie uznają nam tego projektu. – zaśmiałam się. – Pełno tu błędów.

- Płacę,  wymagam. – wyszczerzył się. – Damy radę.

- Zawsze dajemy. – westchnęłam.

- Co tutaj się w ogóle działo? – zapytałam. – Cały wieczór spędziłam w szpitalu.

- Chłopacy się za tobą stęsknili. – powiedział i pocałował mnie w czoło. – No i Kubiak okazał się bardzo niewyżyty.

- Niewyżyty?

- Szukałem telefonu. Wchodzę do sypialni a ci w połowie rozebrani leżą na podłodze. – zaśmiał się. - Musieli naprawdę dużo wypić.

Roześmiałam się próbując wyobrazić sobie tą scenę.

- Rozumiem kanapę, salon, ale nie w naszej sypialni. – powiedział nadal się śmiejąc.

Uśmiechnęłam się i ziewnęłam. Byłam wykończona.

- Wiesz, że jest prawie siódma rano? – zapytał.

- Spać. – jęknęłam i przytuliłam się do niego.

Rozbawiony wziął mnie na ręce  i zaniósł do sypialni. Zasnęliśmy prawie od razu. 

________________________________________________________________________

Wrzucam wcześniej, ponieważ jadę odwiedzić znajomych - przepraszam za kolejne już naciągnięcie zasad. :)

Polecicie mi coś na ból każdej możliwej części ciała po genialnych koncertach? :>

39 komentarzy:

  1. wczoraj nie mogłam przeczytać, wchodzę teraz, a tu na mnie czeka duża niespodzianka, dwa epizody!:)
    a teraz co do nich. jak zwykle świetnie, małe JAROSZĄTKO w końcu przyszło na świat, gratuluję i pozdrawiam cieplutko.:)- Lulu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a na ból, to nie wiem jak Ci pomóc, hmmm. może trochę się poobijać, poleżeć na kanapie, itd. mi zawsze coś takiego pomaga:)-Lulu

      Usuń
    2. Dziękuję. :>

      Od środy mam wolne, wtedy zregeneruję siły. Ja chcę jeszcze raz. ^^

      Usuń
  2. jak dla mnie takie naginanie zasad jest całkiem okej :)
    leżenie all day w łóżku :D
    pozdrawiam :)
    zapraszam: https://www.facebook.com/KibicujmyRazemSiatkarskieStrefyKibica

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham takie widoki, jak oni :3 ale nie chciałoby mi się rysować całego projektu mieszkania. A później jeszcze wybierać wszystko do mieszkania. Masakra. Ale rozdział świetny :3 pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog jest świetny. Odkryłam go dopiero wczoraj wieczorem i do dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały. Trudno się oderwać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że blog Ci się spodobał. :)

      Pozdrawiam. ;>

      Usuń
  5. nareszcie nadrobiłam moje zaległości . :D
    rozdział jak zawsze świetny .
    a na ból polecam leżenie plackiem lub gorącą kąpiel . ; ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Kąpiel to niezły pomysł, chyba skorzystam dziś wieczorem. :)

      Usuń
  6. Nareszcie wspaniale wiadomosci dla Jaroszow!! Kamilek!! <3 Epizod swietny, no i ten dom, w mojej glowie wyglada wspaniale! :) Czekam na jutro. A w spawie bolu, to nie wiem, goraca kapiel zawsze mi pomaga, alebo tabletki no ale po tych tabletkach to bedziesz slaba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)

      Unikam tabletek jak ognia, biorę tylko w ostateczności. Mam pełno siniaków i przetarć. I jedną malinkę. :>

      Usuń
    2. :)
      O kurcze, to co tam sie dzialo, ze masz siniaki i przetarcia?! :o

      Usuń
    3. Przetarcia i siniaki od tańczenia (pogo) a malinka wiadomo od czego. :>

      Usuń
  7. Świetny rozdział taki rodzinny :D

    Heh Ty jedziesz w odwiedziny a ja właśnie wróciłam z tym że ja byłam odwiedzić babcie ;p Pospacerowałam z siostrą cioteczną którą też przy okazji odwiedziłam i tak przyjemnie wieczór zleciał ;]

    A na obolałe mięśnie to polecam długą gorącą kąpiel przy fajnej muzyce mi zawsze pomaga :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Chyba sobie zafunduję taką kąpiel. Włączę nagrania z wczorajszego festiwalu, ooo. ^^

      Usuń
    2. Jak tam dzień minął odwiedziny udane ?;p

      Usuń
    3. Wolałabym drugi festiwal, mimo siniaków, zadrapań i malinki, ale cieszę się, że odwiedziłam znajomych. :)

      Jak minęła Twoja niedziela? :>

      Usuń
    4. A u mnie spokojnie taka rodzinna sielanka odwiedziłam babcię potem wieczorny spacer z siostrą cioteczną i seans filmów z ciepłą herbatką i szarlotką:D

      Coś mnie dziś naszło na słuchanie piosenki Last Christmas oglądałam dziś jakiś film w którym były święta i jak jakoś mi sie udzieliło ;p a na wieść że w tym tygodniu ma spaść śnieg to aż mi się japka cieszy :>

      A jakie twoje plany na zakończenie weekendu? gotowa na poniedziałek i ogólnie cały ten tydzień?;]

      Usuń
    5. Oo, czyli miałam przyjemną niedzielę. :)

      Ja dzisiaj przesłuchałam z dwadzieścia razy "All I Want for Christmas Is You" mimo, że nie lubię głosu kobiety, która wykonuje ten utwór. :>

      Eh... nie mogę uwierzyć, że ten weekend już minął. Chcę jeszcze raz na te koncerty, do tych ludzi... :c

      Aktualnie zamiast pracować i szykować się na poniedziałek, siedzę i się obijam. :>

      Od środy mam wolne, także ten tydzień nie będzie taki zły. :) Urlop wykorzystam na pieczenie pierników. :3

      Usuń
  8. Czytam Twojego bloga już od dawna, ale dopiero teraz Ci pogratuluję. Świetna robota! Za pierwszym razem byłam sceptycznie nastawiona, ale teraz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :) Szkoda tylko, że ostatnio wydają mi sie coraz to krótsze. :( Trzymaj się cieplutko, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)

      Nie zmieniam długości, zawsze ok. 3 stron w Wordzie. :>

      Pozdrawiam. ^^

      Usuń
  9. Świetny blog ; ) , obyś nadal tak pisała . Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam wrażenie, że Aneta łamie się w stosunku do dziecka, nananana <3
    p,
    G

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział, aż miło się czyta (z resztą jak zawsze).
    Na ból może pomóc masaż (z pewnością by mi się przydał po całym dniu pakowania prezentów dla dzieciaków z domu dziecka), ale jeśli nie ma Ci go kto zrobić to długi odpoczynek w łóżku i maść końska (to naprawdę pomaga).
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)

      Masaż? Oj, mam pełno siniaków i zadrapań - chyba by nie pomogło. :>

      Dziękuję za radę, pozdrawiam. ^^

      Usuń
  12. Dwa pokoje, dla dwójki dzieci. Małego Zbyszka i małej Anety. :D
    Pozdrawiam :* :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahahhaa, ten moment o Kubiaku mnie rozwalił! :D
    Uwielbiam. ♥
    I te planowanie domu........ *.* Istna bajka. ♥
    Pozdrawiam serdecznie! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny epizod. :) Ach ten Kubiak... hehe... Za nie długo pewnie budowa wymarzonego domu. :)

    A co do bólu każdej możliwej części ciała po udanych koncertach to gorąca kąpiel i odpoczynek w łóżku. :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :>

      Skorzystam z tej gorącej kąpieli, dzięki za radę. ;)

      Pozdrawiam. ^^

      Usuń
    2. Nie ma za co :) Do usług ;>

      Usuń
  15. Będzie dzidziuś, Aneta pęka! A przynajmniej tak to wygląda :P Banan na twarzy jak przeczytałam piąty maja - moja siostra urodziła się tego dnia :) Bardzo fajny epizod i super fajny prezent Aneta dała Bartmanowi, gratuluję pomysłu :)

    Przyjaciółce życzenia przekazałam, bardzo dziękowała. Prezent też jej się spodobał :)

    Iiiiiii Vesper zabijesz mnie, ale nie mam dla Ciebie tego fragmentu. Jeszcze. Ale to dlatego, że walczę z zagrożeniem z matematyki, więc mam nadzieję, że mi wybaczysz :/. Obiecałam, że ci wyślę i obietnicy dotrzymam, tylko z małą obsuwą czasową... Przepraszam. I od razu przepraszam, że nie przeczytam jutrzejszego epizodu jutro tylko pojutrze, bo idę na mecz AZSPW z ZAKSĄ i późno jutro wrócę :)

    Buziaczki,
    Malin. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)

      Cieszę się, że prezent jej się spodobał. :>

      Przestań. :) Wyślesz mi wtedy, kiedy znajdziesz czas i ochotę. Powodzenia z matematyką, mam nadzieję, że sobie z nią poradzisz. ^^

      Oo, zdaj mi później relację. :>

      Pozdrawiam ciepło. ;)

      Usuń