Epizod LXII.
Obudziło nas pukanie do drzwi.
- Kto się dobija o tej porze? – jęknęłam
i powoli wstałam.
- Jest siedemnasta. – zaśmiał się
Bartman.
Wzięłam koszulkę Zbyszka leżącą na
krześle i szybko ją na siebie narzuciłam. Przetarłam twarz dłońmi – mimo
dziesięciu godzin snu nadal byłam zmęczona. Nawet nie próbowałam sobie
wyobrazić jak się czuje żona Kuby. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Aneta, nie załamuj mnie. – jęknęła Zośka.
– Czemu nie odbierasz telefonu?
- Zgadnij. – odpowiedziałam ironicznie. –
Obudziłaś mnie.
Zocha wparowała do mieszkania i usiadła
na kanapie.
- Co ty tu robisz? – zapytałam opierając
się o ścianę.
- Idziemy na zakupy, zbieraj się. –
powiedziała.
Rzuciłam się na kanapę i położyłam nogi
na stole.
- Nigdzie nie idę. – odpowiedziałam.
- No błagam. – jęknęła i zmierzyła mnie
wzrokiem. – Jadę z Miśkiem do jego rodziców, muszę coś kupić. No i trzeba
rozejrzeć się za suknią.
Wywróciłam oczami i głośno westchnęłam.
- Dalej, chodź. – wstała i zaciągnęła
mnie w stronę sypialni.
- Dzień dobry. – wyszczerzył się Bartman
widząc Zosię.
- Szwagier nadal w łóżku? – zapytała. –
Co z wami?
Roześmiałam się i wzięłam telefon z szafki nocnej.
- Wiesz co? – zwróciła się do mnie.
Kiwnęłam głową.
- Ja się nie dziwię, że ty nie chcesz z
łóżka wychodzić. – zachichotała wlepiając wzrok w Zbyszka.
- Hej, hej. – zaśmiałam się i zakryłam
jej oczy dłonią. – Masz Kubiaka, wara od Zibiego.
- Idę już, idę. – wyszczerzyła się i
wyszła z sypialni.
Wyszłam razem z nią i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic
i wbiegłam do garderoby.
- Masz. – rzuciła we mnie ubraniami.
- Nie chcę tych spodni. – skrzywiłam się
i wzięłam inne. – Tego też nie założę.
- Aneta, nie mamy czasu. – westchnęła. –
Jest siedemnasta trzydzieści, o dwudziestej drugiej zamykają galerię.
- Jezu. – jęknęłam. – Chcesz tyle czasu
zmarnować na łażenie po sklepach?
- I tak nie starczy. – wyszczerzyła się
i wyszła z garderoby.
Szybko wybrałam inny zestaw ubrań i
założyłam buty.
- Gotowa? – zapytała, kiedy weszłam do
salonu.
Kiwnęłam twierdząco głową.
- Długo cię nie będzie? – poczułam ręce
Zbyszka na swoich biodrach.
- Zocha chce mnie torturować do dziesiątej.
– skrzywiłam się mierząc ją wzrokiem.
Pokazała mi język i zachichotała.
- Chyba
sobie żartujesz. – powiedział Bartman patrząc na Zosię.
Zaprzeczyła kiwając głową.
- Będę siedziała cztery godziny w
galerii i powtarzała to samo przy każdej wybranej przez ciebie sukience. –
stwierdziłam. – Weź Kubiaka, niech on wybierze.
- To przynosi pecha. – zaśmiał się
Zbyszek.
- Zośka nie wierzy w takie bzdury. –
wyszczerzyłam się.
- Idziesz i koniec. – powiedziała marszcząc
brwi. – Bierz kurtkę, torbę i wychodzimy.
Kiwnęłam głową i ruszyłam szukać
torebki.
- Co to jest? – zapytała, kiedy
wróciłam.
- Nasz dom. – uśmiechnął się szeroko
Zibi.
- Budujecie dom? – była w szoku. – Czemu
ja nic o tym nie wiem?
Posłałam jej ironiczne spojrzenie.
- Sama mi nie powiedziałaś o
zaręczynach. – stwierdziłam wesoło.
- Gdzie się budujecie? – zapytała.
- Mamy już działkę. – wyszczerzył się Bartman
i mocno mnie przytulił stając za mną.
- Żałuj, że nie widziałaś tego miejsca. –
westchnęłam.
- Mam nadzieję, że chociaż zaprosicie
nas na parapetówkę. – burknęła przeglądając moje projekty.
- Pewnie. – odpowiedziałam. – Idziemy?
Kiwnęła twierdząco głową, wzięła swoją
torbę i podeszła do drzwi.
- Wrócę późno. – skrzywiłam się patrząc
na Zbyszka. – Jak coś, to dzwoń.
- Okej. – pocałował mnie i ruszył w
stronę sypialni.
Wyszłam razem z Zosią z mieszkania głośno
zamykając drzwi.
- Dużo już wybudowaliście? – zapytała kiedy
zjeżdżałyśmy windą.
- Nic. – odpowiedziałam z uśmiechem. –
To tylko plany, działka jest pusta.
- Skąd ta działka?
- Bartman ją kupił kilka lat temu. – westchnęłam. –
Spodobało mu się to miejsce i od razu postanowił je kupić.
- Musi być naprawdę ładne. – uśmiechnęła
się lekko.
Wyciągnęłam telefon i otworzyłam
galerię. Pokazałam jej zdjęcie, które niedawno zrobiłam.
- Tam będziecie mieszkać? – zapytała otwierając
szeroko oczy. – Gdzie to jest?
- Jakieś sześćdziesiąt kilometrów od Rzeszowa.
– powiedziałam wesoło. – Z początku trochę się wystraszyłam, ale teraz jestem
zachwycona tym pomysłem.
Wyszłyśmy z budynku i wsiadłyśmy do auta
Zośki.
- Zocha, jesteś pewna, że tego chcesz? –
zapytałam.
Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Zawsze powtarzałaś, że nie chcesz brać
ślubu, że to tylko papierek. Nie chciałaś siedzieć w domu, zajmować się dziećmi.
- Mówiłaś dokładnie to samo. – zmierzyła
mnie wzrokiem. – Zmieniłaś się, ja
również.
- Pospieszyliście się. – powiedziałam niepewnie.
- Przyznaj, że jesteś po prostu
zazdrosna.
Roześmiałam się.
- Zazdrosna? – zapytałam. – Czego miałabym
ci zazdrościć? Mam Zbyszka, niczego więcej nie potrzebuję.
- Jesteś zła, bo Michał już mi się oświadczył, a ty jesteś z Zibim dwa lata
i nadal nic.
Wywróciłam oczami.
- Nie jesteśmy razem dwa lata. –
stwierdziłam. – Nigdzie nam się nie spieszy, jestem zadowolona z tego jak jest
teraz. Naprawdę cieszę się, że postanowiliście się pobrać, ale nie chcę, żebyś
kiedykolwiek czegoś żałowała. Zawsze byłaś negatywnie zastawiona do małżeństwa,
wręcz bojowo. Byłaś stuprocentową feministką.
Wzruszyła ramionami i zaparkowała przed
galerią.
- Po prostu powiedz, że jesteś pewna i
dam ci spokój.
- Jestem pewna. – odpowiedziała szybko.
Westchnęłam i kiwnęłam głową.
- W porządku. – powiedziałam.
- Gdzie najpierw? – zapytała Zośka
ciągnąc mnie w stronę ruchomych schodów.
- Najpierw do kawiarni. Potrzebuję
kofeiny.
Po wypiciu dużej, czarnej kawy
ruszyłyśmy na zakupy. Zośka przymierzała wszystko co wpadło jej w ręce a ja
próbowałam nie zasnąć. Przed dwudziestą Zocha miała już kupione rzeczy, które
miała założyć na spotkanie z rodziną Michała. Teraz przyszedł czas na suknię
ślubną.
- Nie ustaliliście nawet daty, musisz
już wybierać sukienkę? – jęknęłam.
- Warto się rozejrzeć. – uśmiechnęła się
i wparowała do sklepu.
Nie zdążyłyśmy nawet przekroczyć progu
kiedy obskoczyło nas kilka ekspedientek. Każda była nienaturalnie uśmiechnięta
i podekscytowana.
- Która z pań szuka kreacji na ten
wyjątkowy dzień? – zapiszczała jedna.
Szybko wskazałam Zośkę. Kobiety
zaciągnęły ją do przebieralni. Usiadłam na wielkiej, skórzanej pufie i
rozejrzałam się po sklepie. Całe wnętrze wypełniał stos białych, ogromnych
sukien. Założenie jednej zajęło Zośce dobre kilka minut.
- Aneta, pomóż mi. – jęknęła.
Wywróciłam oczami i weszłam do
przymierzalni. Pomogłam jej założyć sukienkę i wyszłam.
- I jak? – zapytała obracając się wokół
własnej osi.
- Ładna. – mruknęłam odpisując na smsa.
- Nawet na mnie nie spojrzałaś. –
krzyknęła rozbawiona.
Przyjrzałam się sukience, którą miała na
sobie.
- Za dużo tiulu, zajmiesz połowę miejsca
w kościele. – skrzywiłam się.
Kiwnęła głową i zrezygnowana weszła do przebieralni.
________________________________________________________________________
Grr, znowu muszę dodać wcześniej. :)
Przepraszam, ale co rusz mi coś wypada. Obiecuję, że w kolejne dni posty będą pojawiać się o zwykłej porze. :>
________________________________________________________________________
Grr, znowu muszę dodać wcześniej. :)
Przepraszam, ale co rusz mi coś wypada. Obiecuję, że w kolejne dni posty będą pojawiać się o zwykłej porze. :>
Mi tam pasuje, że, dodajesz wcześniej :p mam co robić przynajmniej.
OdpowiedzUsuńRozdział wydaje mi się trochę krótki... Ale fajnie, że Zocha jest całkiem pewna, chociaż też nie wiem, co nią kieruje. Może chce, żeby Misiek był tylko jej? Mam nadzieję, że nie zmieni się niedługo w zrzędliwą matkę rozwrzeszczanych dzieciaków! Pozdrawiam i zapraszam do mnie na kolejny rozdział do mnie!
Nie zmieniam długości rozdziałów, wszystkie są podobne. :)
UsuńPozdrawiam. ;>
Cały dzień z gorączką i w ogóle jestem w fazie 'umierania' i tu taka miła niespodzianka :) Po prostu kocham Cię Vesper :*
OdpowiedzUsuńKuruj się. :)
UsuńJa Ciebie też. :>
Zdrowia życzę! ^^
weselisko się szykuje! :D
OdpowiedzUsuń:)
Usuńfajnie, że wcześniej, nie będę później miała zaległości.
OdpowiedzUsuńszukanie sukni ślubnej chyba nie będzie proste...
Pozdrawiam :* :D
Pozdrawiam. ;>
UsuńDla nas lepiej , że tak szybko ;D , a tak w ogóle to świetnie napisane . Pozdrawiam ; ))
OdpowiedzUsuńnoo, ja się nie gniewam, że wcześniej dodany epizod. szukanie sukni, to trochę męczące i nużące zajęcie... już przerabiałam to z siostrą, chociaż ona szybko wybrała. a wracając do rozdziału, jak zawsze na plusik. pozdrawiam cieplutko.:)- Lulu
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj. :) Epizod genialny. :> Coś czuję, że za niedługo Zibi oświadczy się Anecie i mam wrażenie, że Zocha nie do końca jest pewna. ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;>
Dziękuję. :>
UsuńPozdrawiam. ;)
;>
Usuńjeśli nie chcesz dodawać wcześniej, wystarczy, ze jak piszesz notke, z boku, po prawo klikasz w harmonogram, ustawiasz na którą chcesz i klikasz opublikuj, wszystko się ukaże o tej, na którą chcesz...
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania, świetne
Nawet nie wiedziałam o istnieniu tej opcji. ;> Epizody dodaję wcześniej z własnej winy, dlatego pozostanę chyba przy wcześniejszym wrzucaniu - jeśli trzeba. ;)
UsuńDziękuję. ^^
Im wcześniej, tym lepiej :) Albo mam wrażenie, albo Zośce i Anecie trochę psują się kontakty?
OdpowiedzUsuńp,
G
:)
UsuńOj Vesper, nie można tak kurczowo trzymać się zasad :D Przecież zasady są po to, by je łamać, nie? No. Więc nas więcej nie przepraszaj tylko planuj jak tu nas zaskoczyć :) A rozdział to już standard - każdy lepszy od poprzedniego :] Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następne :>
OdpowiedzUsuńNiektóre tak :)
UsuńDziękuję, pozdrawiam ;>
Nie mam konta, ale zawsze po treningach (siatkówki rzecz jasna) siadam i czytam ;)) Najlepsze opowiadanie, jakie czytałam do tej pory, bo pisane z rozmysłem, a nie rozumkiem napalonej fanki ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że opowiadanie Ci się podoba. :>
UsuńI kolejny przyjemny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńMi tam nie przeszkadza że dodajesz wcześniej nawet lepiej heh ;p
Jak tam Ci minął ten okropny dzień zwany poniedziałkiem ;p?
Dziękuję. :)
UsuńW ogóle nie spałam, jestem na nogach od jakichś 36 godzin. :> Rano załatwiłam kilka spraw, a resztę dnia spędziłam na bieżni. ;)
Jeszcze tylko jutro i 5 dni urlopu. ^^ A jak Twój poniedziałek?
No to tak jak ja..w ogóle się nie wyspałam ...nie mogłam w nocy spać miałam jakieś koszmary...i przez to cały dzien chodziłam jak zombii ;/
UsuńO ale Ci dobrze też bym chciała sobie wziąć kilka dni urlopu ;p
No ale wreszcie spadł mój upragniony śnieg i jest pięknie aż mi się nie chciało w szkole siedzieć;]
W szkole ogólnie luzy choć sporo spr. i jeszcze do tego jakaś kontrola w szkole ;]
Oglądałam przed chwilą mecz Zaksy z PW ;p darłam się na cały opór no ale jak to ja hehe ;p Oglądałaś może:>?
To chyba dobrze, że luzy? ;)
UsuńNie, dzisiaj jestem tak zarobiona, że ledwo wyrabiam. Obejrzę powtórkę. ;>
No z jednej strony to dobrze a z drugiej jest więcej do nauczenia w domu ale to norma ;p
UsuńA mecz super choć Zaksa w lekko okrojonym składzie to pocinali nieźle ;p
Jutro pasiaki wyjdą na parkiet :D
Dobrze, że dali sobie radę. ;>
UsuńOj wyjdą, wyjdą. ;) To będzie idealny początek urlopu. ^^
No dziś ZAKSA pokazała, że bez czołowych zawodników też dają radę, ale muszę z przykrością przyznać, że warszawiacy nie za bardzo im się stawiali :c
UsuńMalin.
Ważne, że trzy punkty wędrują do Zaksy. :)
UsuńIle razy będziesz jeszcze przepraszać ? :D Nie masz za co ;dd Mi tam obojętne tylko, żeby za późno nie było :)) Osobiście jestem bardziej pozytywnie nastawiona do Anety z tym ślubem. Bo uważam, że Zośka z Michałem pośpieszyli się i to bardzo, myśle, że będzie jeszcze jakaś poważniejsza kwestia w tej sprawie:D (w sensie- jakieś problemy niestety ;>),a Aneta z Zibim wszystko w swoim czasie. Chociaż ja już bym chciała, aby Zibi się oświadczył ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Przemyśla :)
Przeproszę za każdym razem, kiedy złamię zasady. :)
UsuńPozdrawiam z Poznania. ;>
nie masz za co nas przepraszać . ;> a rozdział jak zawsze świetny . ; ))
OdpowiedzUsuńMam, mam. ;)
UsuńDziękuję. ;>
Super!!!! Dozobaczenia jutro! :)
OdpowiedzUsuńP.S. Jak Ci minal poniedzialek?? I czy bol juz przeszedl?? ;p
Dziękuję. ;)
UsuńPoniedziałek w miarę szybko, większość czasu spędziłam w siłowni, na bieżni. ;>
Siniaki i zadrapania nadal są, ale nie jest tak źle, jak wczoraj. ^^ Malinkę na szyi też nadal mam, za cholerę nie chce się goić. :c
Fajny, fajny, fajny :) (jednak dałam rade dziś przeczytać :D ) Cały czas nie wiem jak to robisz, że zwykłe sprawy opisujesz na tyle interesująco, że z chęcią to czytam :) Masz jakiś dar <3
OdpowiedzUsuńKrótko o meczu AZSPW - ZAKSA. Pewnie wiesz, że inżynierowie przegrali. Trochę przypał, bo baaaaaaardzo przegrali i praktycznie na stojąco... Nieciekawe to spotkanie niestety :ccc
Ale mimo to jeszcze nigdy, po żadnym meczu, nie byłam tak szczęśliwa jak dziś. Nie wiem czy wiesz, ale pierwsza szóstka AZS'u przed meczem rzuca w trybuny takie małe mikasy z autografami. Szczęśliwie siedzieliśmy dziś praktycznie na boisku :) No i gdy ja byłam zajęta aparatem, moja siostra machnęła rękami w stronę zawodnika, który miał rzucać w nasz sektor i krzyknęła "Tu, tu!!". Mój tata złapał, więc jakby mam mikasę z podpisami Fabiana, Nowaka, Pawlińskiego, Zajdera i Adamajtisa. A po meczu udało mi się jeszcze złapać Świderskiego, Poterę, Zajdera, Dryję, Polańskiego, Zapłackiego, Możdżonka i Olenderka, który jest moim dzisiejszym mistrzem. W skrócie: DZIEŃ DZIECKA!!! :)))
Wybacz, że się tak rozpisałam, ale nie miałam z kim podzielić się moim szczęściem, bo w domu wszyscy już mają dość mnie i siatkówki. No i uwielbiam do Ciebie pisać <3 bo uważam to jakby za odwdzięczenie się za opowiadanie (chociaż rzeczywistości zabieram ci czas, bo musisz to przeczytać i zawsze coś odpisujesz).
125163. Gratulacjee :)
Wysyłam uściski do Poznania,
Malin. xoxo.
Dziękuję. :) Cieszę się, że Ci się podoba. ;> Dar? Hm... Wątpię, raczej nie.
UsuńZaksa wygrała. ^^ Łaa, gratulacje. Przydałaby mi się taka piłka z autografami, muszę się wybrać, na jakiś mecz. ;)
Cieszę się, że się rozpisujesz. ^^ Lubię pisać z czytelnikami, jesteście tacy sympatyczni. :>
Dziękuję, pozdrawiam ciepło. Buziaki. :)
http://marzeniasiezmienija.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam na moj blog:)
:)
Usuń