Epizod LXXV.
We
wrześniu zaprosiliśmy do siebie rodziców, a tuż po tym spotkaniu pojechałam z
Zosią na spotkanie klasowe. Natalia była bardzo szczęśliwa, kiedy dowiedziała się o naszych zaręczynach - i mnie i Zbyszka mocno to zaskoczyło. Do końca 2014 roku ustaliliśmy datę ślubu.
Uroczystość wstępnie miała się odbyć w sierpniu 2015 roku. Wszyscy nasi bliscy byli podekscytowani – my, jako
para młoda chyba najmniej przejmowaliśmy się zbliżającym się wielkimi krokami
weselem. Po świętach i sylwestrze, przyszedł czas na nauki przedmałżeńskie,
które całkowicie zniechęciły nas do ślubu. Ksiądz, który przygotowywał nas do
tego sakramentu był osobą, która w stu procentach minęła się z powołaniem.
- Nie
zjawili się państwo na spotkaniu dwa tygodnie temu.
Wywróciłam
oczami, Zbyszek głośno westchnął.
- Tłumaczyłem
już panu…
-
Księdzu. – szepnęłam rozbawiona.
-
Księdzu. – poprawił się. – Ja nie mam określonych godzin pracy, często
wyjeżdżam i nie mogę tutaj przejeżdżać co dwa tygodnie.
-
Inne pary nie mają takiego problemu. – burknął duchowny krzywiąc się.
Oprócz
nas w sali było jeszcze sześć osób.
-
Gdyby ksiądz nie zauważył Zbyszek to sportowiec, a nie księgowy czy mechanik. –
zmierzyłam duchownego wzrokiem.
- Są
rzeczy ważne i ważniejsze, panno Aneto. – odparł. – Jeżeli dla pana Zbigniewa
bawienie się piłką jest ważniejsze niż sakrament małżeństwa to jest znak, że ma
pani złego kandydata na męża.
Ksiądz
roześmiał się i rozejrzał po sali jak gdyby oczekiwał owacji i aplauzu. Bartman
posłał duchownemu mordercze spojrzenie. Ksiądz podszedł do stolika, przy którym
siedziała niska, rudowłosa kobieta ze swoim narzeczonym.
- Ta
para jest na każdym spotkaniu. – wskazał ich palcem. – Oni szanują podstawowe wartości
kościoła.
- A
ja nie szanuję? – zapytałam prawie krzycząc.
Zbyszek
zachichotał. Kiedy ktoś mnie denerwował zamieniałam się we wrzeszczącego
polityka, który nie spocznie do póki reszta nie przyzna mu racji.
- Pani
szanuje tradycję?
Rudowłosa
kobieta przyjrzała mi się z fałszywym uśmiechem na twarzy.
- Mieszka
pani ze swoim narzeczonym od dłuższego czasu, bez ślubu. Uprawiacie grzech, bez
ślubu! – krzyknął.
Bartman
zaśmiał się głośno, ale szybko zasłonił usta ręką. Parsknęłam śmiechem i
zakryłam twarz dłońmi.
-
Państwa to bawi? – zapytał zszokowany. – Antykoncepcja to ciężki grzech po
ślubie, a co dopiero przed!
-
Pokropi nas ksiądz wodą święconą? – zaśmiał się Zbyszek.
Szturchnęłam
go ramieniem próbując się opanować.
- Jak
tak można… - rudzielec siedzący przy stoliku przede mną najwyraźniej chciał
zmniejszyć nasze szanse na sakrament.
Ksiądz
wzruszył ramionami i uniósł ręce w górę w geście dezorientacji.
- Będziemy
się za nich modlić, proszę księdza. – odezwał się partner rudowłosej kobiety.
- My
za was też. – Zbyszek uniósł kciuk w górę i wyszczerzył się.
- A
ja się będę kłócić. – stwierdziłam krzyżując ręce na piersiach. – Nie robię nic
złego.
-
Dziecko, nie jesteś świadoma jak wiele czynisz zła. – ksiądz westchnął i usiadł
obok mnie.
Odsunęłam
się jak najdalej od niego i uważnie mu się przyjrzałam.
- Może
mi ksiądz to jakoś uzasadnić? – zapytałam. – Czynię zło, bo mieszkam ze swoim
narzeczonym?
Kiwnął
twierdząco głową i zaczął ciągnąć swój bezsensowny monolog. Zacisnęłam dłonie w
pięści. Jeszcze chwila i nie wytrzymam.
Jeszcze moment i zrobię mu krzywdę. Zbyszek złapał mnie za rękę i
rozbawiony starał się mnie uspokoić.
-
Komu się dzieje krzywda, tylko dlatego, że ja i Zbyszek mieszkamy razem?
Ksiądz
zamilkł próbując znaleźć odpowiedź.
- A
może ty mi powiesz? – wychyliłam się z ławki mierząc wzrokiem rudowłosą
dziewczynę.
Kobieta
nie odpowiedziała i odwróciła się tyłem.
-
Wyjdźmy stąd, błagam. – szepnęłam do Zbyszka.
Skrzywił
się i kiwnął przecząco głową.
- O! –
krzyknęłam.
Zbyszek
wygodnie rozsiadł się na ławce i uważnie przyglądał się dyskusji między mną a
księdzem.
-
Ksiądz mieszka na plebani, tak? – zapytałam.
-
Tak.
- Z
gospodynią. Kobietą. Mężczyzna mieszka z kobietą pod jednym dachem.
-
Pani Aneto! – krzyknął zdumiony.
- Nie
jest ksiądz świadomy ile czyni zła… - westchnęłam kiwając głową.
- To
jest zupełnie inna sprawa. – powiedział oburzony.
-
Tak? – zapytałam. – Czym to się różni? Nie rozmawia ksiądz z nią? Nie jedzą
państwo przy jednym stole?
- To
jest gospodyni, a nie moja narzeczona. – burknął.
- Ja
tam księdzu w okna nie zaglądam, ale…
-
Wypraszam sobie! – wrzasnął.
Zbyszek
zasłonił twarz dłońmi głośno się śmiejąc.
- Jak
tu co dwa tygodnie będą takie akcje to ja chyba znajdę czas. – szepnął.
Zaśmiałam
się i dźgnęłam go w ramię.
-
Zakończmy to bezcelowe spotkanie modlitwą.
-
Dobrze, że nazywa ksiądz rzeczy po imieniu. – mruknęłam.
Wspólnie
odmówiliśmy modlitwę i zaczęliśmy wychodzić.
-
Państwa zapraszam na indywidualnie spotkanie, po mszy świętej w niedzielę. –
duchowny uśmiechnął się szeroko.
- Bóg
zapłać, nie będzie nas. – odpowiedziałam szybko.
Bartman
się zaśmiał i pociągnął mnie w stronę drzwi.
- Też
byś się mógł odezwać, a nie cały czas się śmiejesz. – powiedziałam z wyrzutem kiedy
wyszliśmy.
-
Uwielbiam patrzeć jak się kłócisz. – zaśmiał się. - Taka mała, a rzuca się jak...
- Mała? - prychnęłam. - Mam ponad metr siedemdziesiąt!
Zbyszek zaśmiał się. Nic nie poradzę na to, że otaczają go sami wysocy ludzie.
- Mała? - prychnęłam. - Mam ponad metr siedemdziesiąt!
Zbyszek zaśmiał się. Nic nie poradzę na to, że otaczają go sami wysocy ludzie.
-
Jedźmy do urzędu, załatwimy wszystko w dziesięć minut. – poprosiłam.
-
Moja matka by mnie udusiła. – powiedział spokojnie. – Damy radę.
- Ja
nie dam. Kapituluję. – uniosłam dłonie w geście poddania się.
Bartman
kiwnął przecząco głową.
- Ty
się nie poddajesz. – przypomniał mi dotykając palcem czubka mojego nosa. –
Nigdy.
Skrzywiłam
się.
-
Zmieńmy księdza. – wzruszyłam ramionami. – Niech ktoś inny przygotowuje nas do
ślubu.
-
Sami się przygotujemy. – mruknął i delikatnie mnie pocałował.
-
Panie Bartman! – krzyknęłam rozbawiona. – Tutaj, w publicznym, świętym miejscu?
Ksiądz
jak na zawołanie wybiegł z sali.
-
Miał ksiądz rację. – powiedziałam wskazując na Zbyszka. – Fatalny kandydat na
męża.
Duchowny
wydawał się być zadowolony z moich słów. Bartman chwycił mnie w pasie i
przerzucił mnie sobie przez ramię.
-
Postaw mnie. – zaśmiałam się. – Widzi ksiądz?
Oburzony
duchowny przeżegnał się i ruszył do kaplicy. Zbyszek nie reagując na moje
protesty zaczął schodzić po schodach. Odstawił mnie dopiero na dolnym holu,
gdzie przyglądało nam się kilka zaciekawionych par. Ruszyliśmy ku wyjściu kiedy
podbiegła do nas para lizusów, która była z nami na spotkaniu.
- Nie
idziecie na mszę świętą? – zapytała taki tonem, jak gdybym zrobiła coś
karalnego.
-
Mamy inne plany. – uśmiechnęłam się sztucznie.
-
Będziemy uprawiać grzech. – powiedział zadowolony z siebie Zbyszek. – Całą noc!
Pokiwałam
z niedowierzaniem głową i roześmiałam się. Oburzona kobieta odwróciła się i
poszła ze swoim narzeczonym do kaplicy.
- Coś
czuję, że nie dostaniemy tego ślubu. – stwierdziłam, kiedy wyszliśmy z budynku.
-
Wszystko da się załatwić. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy. – Zmienimy księdza
i jakoś wytrzymamy.
- Mam
nadzieję. – powiedziałam bez przekonania.
Wsiedliśmy
do auta i pojechaliśmy do domu. Po kilkunastu minutach jazdy byliśmy już na
miejscu. Wysiadłam z audi i zatrzasnęłam drzwi auta. Był dwudziesty szósty luty,
wszędzie nadal było pełno śniegu. Nie zdążyliśmy nawet wejść na górę kiedy
usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.
-
Spodziewasz się kogoś? – zapytałam.
Zaprzeczył
kiwając głową.
-
Poudawajmy, że nas nie ma. – przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
Po
chwili opamiętałam się i oderwałam się od niego.
-
Twoje Audi stoi przed domem, bo nie chciało ci się wjechać do garażu. –
przypomniałam mu.
Wywrócił
oczami i zszedł na dół. Ruszyłam za nim i podbiegłam do drzwi.
-
Zośka? – byłam zaskoczona.
Rzuciła
mi się z piskiem na szyję a zaraz za nią wszedł Michał. Nie musiałam pytać –
wiedziałam co jest grane. Tak szczęśliwej Zosi chyba jeszcze nie widziałam.
________________________________________________________________________
Dzisiaj znowu wcześniej, nagła sprawa, przepraszam. :)
Pamiętajcie o kibicowaniu! :>
________________________________________________________________________
Dzisiaj znowu wcześniej, nagła sprawa, przepraszam. :)
Pamiętajcie o kibicowaniu! :>
Ooj, super, ze Zosce i Michalowi sie w koncu udalo:) scena na naukach byla swietna, Aneta i Zbyszek sa rewelacyjni:) juz nie moge doczekac sie slubu:)
OdpowiedzUsuńP,
G
Dziękuję. ;)
UsuńPozdrawiam. ;>
Aaaaa ja wiem o co chodzi :) Ten rozdział przypadł mi do gustu :) Osobiście sama często spieram się z naszym proboszczem no może nie aż tak ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja również często kłócę się z duchownymi z mojej parafii. ;>
UsuńJezu ta scena w kościele była świetna :3 Aneta po prostu wulkan energii, a Zbyszek taki pomagający :D
OdpowiedzUsuńCUDNE ! :D
POZDRAWIAM :3
Dziękuję. ;)
UsuńPozdrawiam. ;>
Haha dyskusja podczas nauk genialna:) Sama nie wpadłabym na pomysł takiego dialogu :)
OdpowiedzUsuńI cieszę się, że Kubiakowie będą mieli w końcu dziecko:)
Mimo, że to wymyślona historia jednak bardzo się w nią wczuwam:)
Oczywiście punkt 19 przed tv!:)
Dziękuję! ;)
UsuńScena w kościele najlepsza!! :D Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam. ;>
UsuńPodobala mi sie scena z ksiedzem :) i ciete riposty Anety xd Awww pewnie Zośka jest w ciąży albo oboje z Michałem poszli si eprzebadac i sa zdrowi :) O kibicowaniu nie mogłabym zapomniec Pozdrawiem :)
OdpowiedzUsuńTarzanie się po podłodze że śmiechu to chyba moja specjalność. Ten kurs przedmałżeński w ich wykonaniu to, coś przekomicznego.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwa Zosia i wszystko jasne. Czekam na ciąg dalszy. blueberrysmile :)
Dziękuję. ;>
UsuńZestaw Kibica czeka już obok komputera ;) Niestety platforma ''n'' nie uwzględniła w ofercie Polsatu Sport... Ale trzeba sobie radzić :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że opisałaś księdza proboszcza z mojej parafii :D Dokładnie takie samo podejście - gdy zobaczy jakąś cmokającą się parę na ulicy, potrafiłby wysiąść z samochodu i udzielić im ''kazania'' xD
Ale ten Zibi niewyżyty :P Ciągle tylko o jednym...
Pozdrawiam, i do jutra ;>
Ja mam już wszystko. Piwo jest, pizza się piecze. ;)
UsuńJak każdy facet. :P Pozdrawiam. ;>
Zośka chyba będzie w ciąży . :)
OdpowiedzUsuńi owszem będę kibicować .! zaczynamy odliczanie .:)
;)
UsuńZośka w końcu w ciąży, genialnie! Dialogi świetne. Czytając Twój blog, zainspirował mnie do napisania swojego, po części o Twoim. Jeśli znajdziesz chwilkę to przeczytaj i skomentuj tam jak Ci się podoba :-)
OdpowiedzUsuńhttp://myvolleyballdreams.blogspot.com/
Pozdrawiam - kliik.
Dziękuję. ;)
UsuńBlog o moim blogu? :o Muszę koniecznie wejść!
Pozdrawiam. ;>
Nic się nie stało. :) Epizod fantastyczny. Przygotowania do ślubu, ciąża Zośki, rudowłosa kobieta. :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że pamiętamy. :) Jak ci minął dzień? Plany na jutro??
Pozdrawiam. ;>
Dziękuję. ;>
UsuńDzisiaj cały dzień się obijałam. ;) Jutro mam trening, jestem podekscytowana. ^^
Pozdrawiam. :>
Gratulacje dla Zośki i Dzika! Genialna scena w kościele i reakcje Zbyszka. Super rozdział :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam. ;)
UsuńJak zwykle świetnie! I możesz dodawać o której chcesz godzinie. ;) Mam pytanie ... Jakiego jesteś wyznania? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;>
UsuńJestem katoliczką. ;)
dzisiejszy rozdział to jeden z najlepszych! cała sytuacja na naukach nieźle mnie rozbawiła! :) Jeszcze na zakończenie ciąża Zośki! Teraz nic, tylko kontynuować takie fajny wieczór i przed telewizory! Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
UsuńPozdrawiam. ;>
Hhahahahahaha :D ta kłótnia z księdzem mnie totalnie rozwaliła, świetne ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńHahahahaha, swietna akcja z ksiedzem! :) Przypomnial mi sie taki jeden film.....hahahhaa, padlam i kwicze :)
OdpowiedzUsuńA mecz byl wysmienity!!!!! JJ jest chyba juz moim ulubionym siatkarzem!! :D Tylko szkoda Michala Winiarskiego...ale zycze mu szybkiego powrotu do zdrowia!! <3
A ty kibicowalas?? I jak Ci sie podobal?? :)
Pozdrawiam ;*
Masz juz choinke ubrana?
Dziękuję. ;)
UsuńAkcja z Winiarskim wyglądała groźnie. Sędziowie mnie trochę denerwowali, ale nie było tak źle. ;>
Pozdrawiam. :)
Nie, zawsze ubieram ją 20-12 grudnia. :>
:)
UsuńNa szczescie, kontuzja Winiara nie jest grozna i wroci do normy za 4 dni! :) Phew... A ja chcialam aby sedziowie mieli troche humoru, ale widocznie nie pasowalo im to.
Aha ja juz wczoraj ubralam, i wyglada wspaniale :)
Pozdrawiam..
Pozdrawiam również. :)
UsuńTo jest najśmieszniejszy rozdział jaki czytałam ;D Kłótnia z księdzem po prostu ekstra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję. ;>
UsuńPozdrawiam. :)
Łaaaaaa, jaki superoptymistyczny rozdział! :D Ubóstwiam! ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. ;-**
Dziękuję. ;)
UsuńPozdrawiam ;>
Woaahhoo! Cieszę się, że Zosi się udało! A kłótnia z księdzem to przypomina mi moje kłótnie z katechetką. Jak ja uwielbiam się z nią kłócić, jednak nigdy jeszcze nie 'wygrałam', bo po argumencie "Bóg tak chce" opadają mi ręce i kapituluje. W kościele nie mam się z kim kłócić, bo przez postawę księży zwyczajnie do niego nie chodzę i jakoś mi to nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńCo do meczu było na prawdę świetnie i oglądałam dzisiaj końcówkę w telewizji i mecz w tv nawet w 20 % nie oddaje atmosfery na hali która była boska! Jednie trochę ludką na chwile humory opadły po kontuzji Winiara szczególnie, że nie wiedzieliśmy co się stało. W telewizji była powtórka, a na hali nie było telebimu więc każdy tylko się domyślał co jest.
System zdecydowanie nie do przyjęcia, bo na prawdę strasznie dłużył się mecz i zmęczenie każdego po kolei dopadało.
Czekam na następny i pozdrawiam
Vivianna ♥
A mnie ten argument bardzo nakręca na dalszą dyskusję, duchowni mnie nie znoszą. ;>
UsuńFakt, kibice wyciszyli się po tej kontuzji. Sędziowie mnie trochę denerwowali. System nie zdał egzaminu, mam nadzieję, że wszyscy już to zauważyli. :)
Dziękuję za relację, pozdrawiam. :>