niedziela, 16 grudnia 2012

LXXVI


Epizod LXXV.




We wrześniu zaprosiliśmy do siebie rodziców, a tuż po tym spotkaniu pojechałam z Zosią na spotkanie klasowe. Natalia była bardzo szczęśliwa, kiedy dowiedziała się o naszych zaręczynach - i mnie i Zbyszka mocno to zaskoczyło. Do końca 2014 roku ustaliliśmy datę ślubu. Uroczystość wstępnie miała się odbyć w sierpniu 2015 roku. Wszyscy  nasi bliscy byli podekscytowani – my, jako para młoda chyba najmniej przejmowaliśmy się zbliżającym się wielkimi krokami weselem. Po świętach i sylwestrze, przyszedł czas na nauki przedmałżeńskie, które całkowicie zniechęciły nas do ślubu. Ksiądz, który przygotowywał nas do tego sakramentu był osobą, która w stu procentach minęła się z powołaniem.

- Nie zjawili się państwo na spotkaniu dwa tygodnie temu.

Wywróciłam oczami, Zbyszek głośno westchnął.

- Tłumaczyłem już panu…

- Księdzu. – szepnęłam rozbawiona.

- Księdzu. – poprawił się. – Ja nie mam określonych godzin pracy, często wyjeżdżam i nie mogę tutaj przejeżdżać co dwa tygodnie.

- Inne pary nie mają takiego problemu. – burknął duchowny krzywiąc się.

Oprócz nas w sali było jeszcze sześć osób.

- Gdyby ksiądz nie zauważył Zbyszek to sportowiec, a nie księgowy czy mechanik. – zmierzyłam duchownego wzrokiem.

- Są rzeczy ważne i ważniejsze, panno Aneto. – odparł. – Jeżeli dla pana Zbigniewa bawienie się piłką jest ważniejsze niż sakrament małżeństwa to jest znak, że ma pani złego kandydata na męża.

Ksiądz roześmiał się i rozejrzał po sali jak gdyby oczekiwał owacji i aplauzu. Bartman posłał duchownemu mordercze spojrzenie. Ksiądz podszedł do stolika, przy którym siedziała niska, rudowłosa kobieta ze swoim narzeczonym.

- Ta para jest na każdym spotkaniu. – wskazał ich palcem. – Oni szanują podstawowe wartości kościoła.

- A ja nie szanuję? – zapytałam prawie krzycząc.

Zbyszek zachichotał. Kiedy ktoś mnie denerwował zamieniałam się we wrzeszczącego polityka, który nie spocznie do póki reszta nie przyzna mu racji.

- Pani szanuje tradycję?

Rudowłosa kobieta przyjrzała mi się z fałszywym uśmiechem na twarzy.

- Mieszka pani ze swoim narzeczonym od dłuższego czasu, bez ślubu. Uprawiacie grzech, bez ślubu! – krzyknął.

Bartman zaśmiał się głośno, ale szybko zasłonił usta ręką. Parsknęłam śmiechem i zakryłam twarz dłońmi.

- Państwa to bawi? – zapytał zszokowany. – Antykoncepcja to ciężki grzech po ślubie, a co dopiero przed!

- Pokropi nas ksiądz wodą święconą? – zaśmiał się Zbyszek.

Szturchnęłam go ramieniem próbując się opanować.

- Jak tak można… - rudzielec siedzący przy stoliku przede mną najwyraźniej chciał zmniejszyć nasze szanse na sakrament.

Ksiądz wzruszył ramionami i uniósł ręce w górę w geście dezorientacji.

- Będziemy się za nich modlić, proszę księdza. – odezwał się partner rudowłosej kobiety.

- My za was też. – Zbyszek uniósł kciuk w górę i wyszczerzył się.

- A ja się będę kłócić. – stwierdziłam krzyżując ręce na piersiach. – Nie robię nic złego.

- Dziecko, nie jesteś świadoma jak wiele czynisz zła. – ksiądz westchnął i usiadł obok mnie.

Odsunęłam się jak najdalej od niego i uważnie mu się przyjrzałam.

- Może mi ksiądz to jakoś uzasadnić? – zapytałam. – Czynię zło, bo mieszkam ze swoim narzeczonym?

Kiwnął twierdząco głową i zaczął ciągnąć swój bezsensowny monolog. Zacisnęłam dłonie w pięści. Jeszcze chwila i nie wytrzymam.  Jeszcze moment i zrobię mu krzywdę. Zbyszek złapał mnie za rękę i rozbawiony starał się mnie uspokoić.

- Komu się dzieje krzywda, tylko dlatego, że ja i Zbyszek mieszkamy razem?

Ksiądz zamilkł próbując znaleźć odpowiedź.

- A może ty mi powiesz? – wychyliłam się z ławki mierząc wzrokiem rudowłosą dziewczynę.

Kobieta nie odpowiedziała i odwróciła się tyłem.

- Wyjdźmy stąd, błagam. – szepnęłam do Zbyszka.

Skrzywił się i kiwnął przecząco głową.

- O! – krzyknęłam.

Zbyszek wygodnie rozsiadł się na ławce i uważnie przyglądał się dyskusji między mną a księdzem.

- Ksiądz mieszka na plebani, tak? – zapytałam.

- Tak.

- Z gospodynią. Kobietą. Mężczyzna mieszka z kobietą pod jednym dachem.

- Pani Aneto! – krzyknął zdumiony.

- Nie jest ksiądz świadomy ile czyni zła… - westchnęłam kiwając głową.

- To jest zupełnie inna sprawa. – powiedział oburzony.

- Tak? – zapytałam. – Czym to się różni? Nie rozmawia ksiądz z nią? Nie jedzą państwo przy jednym stole?

- To jest gospodyni, a nie moja narzeczona. – burknął.

- Ja tam księdzu w okna nie zaglądam, ale…

- Wypraszam sobie! – wrzasnął.

Zbyszek zasłonił twarz dłońmi głośno się śmiejąc.

- Jak tu co dwa tygodnie będą takie akcje to ja chyba znajdę czas. – szepnął.

Zaśmiałam się i dźgnęłam go w ramię.

- Zakończmy to bezcelowe spotkanie modlitwą.

- Dobrze, że nazywa ksiądz rzeczy po imieniu. – mruknęłam.

Wspólnie odmówiliśmy modlitwę i zaczęliśmy wychodzić.

- Państwa zapraszam na indywidualnie spotkanie, po mszy świętej w niedzielę. – duchowny uśmiechnął się szeroko.

- Bóg zapłać, nie będzie nas. – odpowiedziałam szybko.

Bartman się zaśmiał i pociągnął mnie w stronę drzwi.

- Też byś się mógł odezwać, a nie cały czas się śmiejesz. – powiedziałam z wyrzutem kiedy wyszliśmy.

- Uwielbiam patrzeć jak się kłócisz. – zaśmiał się. - Taka mała, a rzuca się jak...

- Mała? - prychnęłam. - Mam ponad metr siedemdziesiąt! 

Zbyszek zaśmiał się. Nic nie poradzę na to, że otaczają go sami wysocy ludzie. 

- Jedźmy do urzędu, załatwimy wszystko w dziesięć minut. – poprosiłam.

- Moja matka by mnie udusiła. – powiedział spokojnie. – Damy radę.

- Ja nie dam. Kapituluję. – uniosłam dłonie w geście poddania się.

Bartman kiwnął przecząco głową.

- Ty się nie poddajesz. – przypomniał mi dotykając palcem czubka mojego nosa. – Nigdy.

Skrzywiłam się.

- Zmieńmy księdza. – wzruszyłam ramionami. – Niech ktoś inny przygotowuje nas do ślubu.

- Sami się przygotujemy. – mruknął i delikatnie mnie pocałował.

- Panie Bartman! – krzyknęłam rozbawiona. – Tutaj, w publicznym, świętym miejscu?

Ksiądz jak na zawołanie wybiegł z sali.

- Miał ksiądz rację. – powiedziałam wskazując na Zbyszka. – Fatalny kandydat na męża.

Duchowny wydawał się być zadowolony z moich słów. Bartman chwycił mnie w pasie i przerzucił mnie sobie przez ramię.

- Postaw mnie. – zaśmiałam się. – Widzi ksiądz?

Oburzony duchowny przeżegnał się i ruszył do kaplicy. Zbyszek nie reagując na moje protesty zaczął schodzić po schodach. Odstawił mnie dopiero na dolnym holu, gdzie przyglądało nam się kilka zaciekawionych par. Ruszyliśmy ku wyjściu kiedy podbiegła do nas para lizusów, która była z nami na spotkaniu.

- Nie idziecie na mszę świętą? – zapytała taki tonem, jak gdybym zrobiła coś karalnego.

- Mamy inne plany. – uśmiechnęłam się sztucznie.

- Będziemy uprawiać grzech. – powiedział zadowolony z siebie Zbyszek. – Całą noc!

Pokiwałam z niedowierzaniem głową i roześmiałam się. Oburzona kobieta odwróciła się i poszła ze swoim narzeczonym do kaplicy.

- Coś czuję, że nie dostaniemy tego ślubu. – stwierdziłam, kiedy wyszliśmy z budynku.

- Wszystko da się załatwić. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy. – Zmienimy księdza i jakoś wytrzymamy.

- Mam nadzieję. – powiedziałam bez przekonania.

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. Po kilkunastu minutach jazdy byliśmy już na miejscu. Wysiadłam z audi i zatrzasnęłam drzwi auta. Był dwudziesty szósty luty, wszędzie nadal było pełno śniegu. Nie zdążyliśmy nawet wejść na górę kiedy usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.

- Spodziewasz się kogoś? – zapytałam.

Zaprzeczył kiwając głową.

- Poudawajmy, że nas nie ma. – przyciągnął mnie do siebie i pocałował.

Po chwili opamiętałam się i oderwałam się od niego.

- Twoje Audi stoi przed domem, bo nie chciało ci się wjechać do garażu. – przypomniałam mu.

Wywrócił oczami i zszedł na dół. Ruszyłam za nim i podbiegłam do drzwi.

- Zośka? – byłam zaskoczona.

Rzuciła mi się z piskiem na szyję a zaraz za nią wszedł Michał. Nie musiałam pytać – wiedziałam co jest grane. Tak szczęśliwej Zosi chyba jeszcze nie widziałam. 

________________________________________________________________________

Dzisiaj znowu wcześniej, nagła sprawa, przepraszam. :)

Pamiętajcie o kibicowaniu! :>

39 komentarzy:

  1. Ooj, super, ze Zosce i Michalowi sie w koncu udalo:) scena na naukach byla swietna, Aneta i Zbyszek sa rewelacyjni:) juz nie moge doczekac sie slubu:)

    P,
    G

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa ja wiem o co chodzi :) Ten rozdział przypadł mi do gustu :) Osobiście sama często spieram się z naszym proboszczem no może nie aż tak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ja również często kłócę się z duchownymi z mojej parafii. ;>

      Usuń
  3. Jezu ta scena w kościele była świetna :3 Aneta po prostu wulkan energii, a Zbyszek taki pomagający :D

    CUDNE ! :D

    POZDRAWIAM :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha dyskusja podczas nauk genialna:) Sama nie wpadłabym na pomysł takiego dialogu :)
    I cieszę się, że Kubiakowie będą mieli w końcu dziecko:)
    Mimo, że to wymyślona historia jednak bardzo się w nią wczuwam:)

    Oczywiście punkt 19 przed tv!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Scena w kościele najlepsza!! :D Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobala mi sie scena z ksiedzem :) i ciete riposty Anety xd Awww pewnie Zośka jest w ciąży albo oboje z Michałem poszli si eprzebadac i sa zdrowi :) O kibicowaniu nie mogłabym zapomniec Pozdrawiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tarzanie się po podłodze że śmiechu to chyba moja specjalność. Ten kurs przedmałżeński w ich wykonaniu to, coś przekomicznego.
    Szczęśliwa Zosia i wszystko jasne. Czekam na ciąg dalszy. blueberrysmile :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zestaw Kibica czeka już obok komputera ;) Niestety platforma ''n'' nie uwzględniła w ofercie Polsatu Sport... Ale trzeba sobie radzić :)
    Mam wrażenie, że opisałaś księdza proboszcza z mojej parafii :D Dokładnie takie samo podejście - gdy zobaczy jakąś cmokającą się parę na ulicy, potrafiłby wysiąść z samochodu i udzielić im ''kazania'' xD
    Ale ten Zibi niewyżyty :P Ciągle tylko o jednym...
    Pozdrawiam, i do jutra ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam już wszystko. Piwo jest, pizza się piecze. ;)

      Jak każdy facet. :P Pozdrawiam. ;>

      Usuń
  9. Zośka chyba będzie w ciąży . :)
    i owszem będę kibicować .! zaczynamy odliczanie .:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zośka w końcu w ciąży, genialnie! Dialogi świetne. Czytając Twój blog, zainspirował mnie do napisania swojego, po części o Twoim. Jeśli znajdziesz chwilkę to przeczytaj i skomentuj tam jak Ci się podoba :-)
    http://myvolleyballdreams.blogspot.com/
    Pozdrawiam - kliik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)

      Blog o moim blogu? :o Muszę koniecznie wejść!

      Pozdrawiam. ;>

      Usuń
  11. Nic się nie stało. :) Epizod fantastyczny. Przygotowania do ślubu, ciąża Zośki, rudowłosa kobieta. :)

    Oczywiście, że pamiętamy. :) Jak ci minął dzień? Plany na jutro??

    Pozdrawiam. ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Dzisiaj cały dzień się obijałam. ;) Jutro mam trening, jestem podekscytowana. ^^

      Pozdrawiam. :>

      Usuń
  12. Gratulacje dla Zośki i Dzika! Genialna scena w kościele i reakcje Zbyszka. Super rozdział :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zwykle świetnie! I możesz dodawać o której chcesz godzinie. ;) Mam pytanie ... Jakiego jesteś wyznania? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. dzisiejszy rozdział to jeden z najlepszych! cała sytuacja na naukach nieźle mnie rozbawiła! :) Jeszcze na zakończenie ciąża Zośki! Teraz nic, tylko kontynuować takie fajny wieczór i przed telewizory! Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Hhahahahahaha :D ta kłótnia z księdzem mnie totalnie rozwaliła, świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahahahaha, swietna akcja z ksiedzem! :) Przypomnial mi sie taki jeden film.....hahahhaa, padlam i kwicze :)

    A mecz byl wysmienity!!!!! JJ jest chyba juz moim ulubionym siatkarzem!! :D Tylko szkoda Michala Winiarskiego...ale zycze mu szybkiego powrotu do zdrowia!! <3

    A ty kibicowalas?? I jak Ci sie podobal?? :)

    Pozdrawiam ;*

    Masz juz choinke ubrana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)

      Akcja z Winiarskim wyglądała groźnie. Sędziowie mnie trochę denerwowali, ale nie było tak źle. ;>

      Pozdrawiam. :)

      Nie, zawsze ubieram ją 20-12 grudnia. :>

      Usuń
    2. :)

      Na szczescie, kontuzja Winiara nie jest grozna i wroci do normy za 4 dni! :) Phew... A ja chcialam aby sedziowie mieli troche humoru, ale widocznie nie pasowalo im to.

      Aha ja juz wczoraj ubralam, i wyglada wspaniale :)

      Pozdrawiam..

      Usuń
    3. Pozdrawiam również. :)

      Usuń
  17. To jest najśmieszniejszy rozdział jaki czytałam ;D Kłótnia z księdzem po prostu ekstra.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Łaaaaaa, jaki superoptymistyczny rozdział! :D Ubóstwiam! ♥
    Pozdrawiam serdecznie. ;-**

    OdpowiedzUsuń
  19. Woaahhoo! Cieszę się, że Zosi się udało! A kłótnia z księdzem to przypomina mi moje kłótnie z katechetką. Jak ja uwielbiam się z nią kłócić, jednak nigdy jeszcze nie 'wygrałam', bo po argumencie "Bóg tak chce" opadają mi ręce i kapituluje. W kościele nie mam się z kim kłócić, bo przez postawę księży zwyczajnie do niego nie chodzę i jakoś mi to nie przeszkadza :)
    Co do meczu było na prawdę świetnie i oglądałam dzisiaj końcówkę w telewizji i mecz w tv nawet w 20 % nie oddaje atmosfery na hali która była boska! Jednie trochę ludką na chwile humory opadły po kontuzji Winiara szczególnie, że nie wiedzieliśmy co się stało. W telewizji była powtórka, a na hali nie było telebimu więc każdy tylko się domyślał co jest.
    System zdecydowanie nie do przyjęcia, bo na prawdę strasznie dłużył się mecz i zmęczenie każdego po kolei dopadało.
    Czekam na następny i pozdrawiam
    Vivianna ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie ten argument bardzo nakręca na dalszą dyskusję, duchowni mnie nie znoszą. ;>

      Fakt, kibice wyciszyli się po tej kontuzji. Sędziowie mnie trochę denerwowali. System nie zdał egzaminu, mam nadzieję, że wszyscy już to zauważyli. :)

      Dziękuję za relację, pozdrawiam. :>

      Usuń