Epizod LXXVI.
- To trzeba opić! – krzyknął zachwycony Zbyszek i podszedł do barku.
- Ja
poproszę sok. – odparła z uśmiechem na twarzy Zosia.
Poszłam
do kuchni i przyniosłam jej szklankę. Sama również zdecydowałam się na sok.
Usiadłam obok Zośki i zaczęłyśmy głośno dyskutować. Rozmowa całkowicie nas
pochłonęła.
- Ty
też? – Michał zerknął na mnie.
Nie
wiedząc o co chodzi kiwnęłam głową i wróciłam do przerwanej rozmowy. Zbyszek,
który właśnie upijał whisky ze swojej szklanki wypluł całą zawartość swoich
ust. Zdezorientowane spojrzałyśmy na chłopaków.
-
Jesteś w ciąży? – zapytał Bartman uśmiechając się szeroko.
- Ja?
Rozejrzałam się po całym salonie.
-
Jesteś w ciąży? – Zośka była nie mniej zaskoczona.
- Nie, Boże, nie! – zaśmiałam się. – Nie jestem
w ciąży.
Wszyscy
się skrzywili.
-
Patrz, jak byłoby fajnie. Mielibyśmy dzieci w tym samym wieku. – powiedział
Michał.
Spojrzałam
na niego z politowaniem.
-
Żaden problem, pójdę do ślubu z wielkim brzuchem. – odpowiedziałam. – Ksiądz
będzie zachwycony.
Zbyszek
zaśmiał się przypominając sobie duchownego, który przygotowuje nas do sierpniowej uroczystości.
- Nie
ważne kiedy. – prychnęła Zośka. – Lepiej tego nie odkładać…
-
Pozwólcie, że swoją ciążę zaplanuję sama. – zmierzyłam wzrokiem obecnych. – O
ile w ogóle będę jej chciała.
-
Zbyszek chyba będzie ci jednak potrzebny. – zaśmiał się Kubiak.
Zmieniłam
temat, jednak cały wieczór rozmawialiśmy na temat dzieci. Cieszyłam się, że
Zosia zaszła w ciążę, jednak już tego dnia to wszystko zaczęło mnie irytować.
Często słyszałam o tym, że kobiety po porodzie nie potrafią mówić o niczym
innym niż ich dziecko, ale do porodu Zośki jeszcze daleko.
- Na
kiedy macie właściwie termin? – zapytałam.
-
Początek listopada. – odpowiedział zadowolony Michał.
Kiwnęłam
głową i uśmiechnęłam się lekko. Około dwudziestej trzeciej nasi goście
postanowili wracać do siebie.
- Co
ze ślubem? – dopytywała Zośka. – Macie już wszystko?
Wzruszyłam
ramionami.
-
Miejsce już jest, kościół też. Brakuje chyba tylko sukienki. – wyszczerzyłam
się. – Pójdę w dżinsach i trampkach.
-
Gorzej z naukami przedmałżeńskimi. – zaśmiał się Zbyszek.
-
Bartman podpał księdzu. – naskarżyłam śmiejąc się.
- Ja? – zapytał rozbawiony.
Potwierdziłam
kiwając głową.
-
Zośka! – krzyknęłam nagle, kiedy otworzyła drzwi.
- Co
jest? – zapytała przestraszona i rozejrzała się.
- Ty
będziesz w ciąży na weselu. – jęknęłam. – Ja u ciebie przepiłam wszystkich!
-
Przykro mi. – rozłożyła ręce w geście bezradności.
Pożegnaliśmy
się z Kubiakami i zamknęliśmy drzwi. Zbyszek był zachwycony ciążą Zośki.
Myślałam, że chociaż po ich wyjściu porozmawiamy o czymś innym.
- Też
się cieszę, że nareszcie im się udało. – westchnęłam nalewając sobie soku.
-
Nareszcie?
Uderzyłam
ręką o swoje czoło i próbowałam zmienić temat, jednak Zibi nie odpuszczał.
Rozłożyłam się na kanapie opierając głowę na jej boku. Bartman usiadł obok mnie
i położył moje nogi na swoich kolanach.
-
Mieli małe problemy. – odpowiedziałam, kiedy Zbyszek wciąż dopytywał.
-
Problemy?
-
Zośka nie mogła zajść w ciążę, starali się od maja. – powiedziałam.
-
Dlaczego ja nigdy nic nie wiem? – zapytał zirytowany.
-
Chwaliłbyś się wszystkim gdybyś miał taki problem? – odpowiedziałam mu
pytaniem.
Wywrócił
oczami i kiwnął głowę.
-
Czyli dopiero po dziewięciu miesiącach im się udało?
- Na
to wygląda. – odparłam.
Naszą
rozmowę przerwał dźwięk dzwonka.
-
Pewnie czegoś zapomnieli. – westchnęłam i rozejrzałam się po salonie.
Zbyszek
wstał i pognał do drzwi. Po kilku minutach wrócił z brązowym, tekturowym
kartonem.
-
Patrz co przyszło. – pomachał paczką.
- O
tej porze? – zapytałam zaskoczona.
-
Kurier całodobowy. – wyszczerzył się.
Otworzyłam
paczkę i wyjęłam staranie zapakowane zaproszenia. Całkiem o nich zapomniałam.
-
Trzeba je rozesłać. – stwierdziłam otwierając jedno.
-
Wypisujemy? – zapytał podekscytowany.
- Ty
piszesz. – zaśmiałam się. – Ja strasznie gryzmolę.
Zaprzeczył
kiwając głową i zabrał się do pracy. Wypisał wszystkie zaproszenia. Na każdym,
w prawym dolnym rogu podpisałam się ja oraz Zbyszek.
-
Powinniśmy je chyba wręczać osobiście. – stwierdził.
-
Pierwszy raz wychodzę za mąż, nie mam pojęcia. – odparłam uśmiechając się.
Zadowolony
pokazał mi język i spakował zaproszenia do kartonu.
-
Może osobiście wręczmy tylko najbliższej rodzinie, reszcie wyślijmy pocztą. –
zaproponowałam.
Podzieliliśmy
gości na dwie kategorie.
-
Jutro po zajęciach je wyślę, a w weekend rozwieziemy resztę.
-
Musimy załatwić jeszcze pełno spraw. – skrzywił się.
-
Smoking, sukienka, kwiaty, hotel dla gości, nauki przedmałżeńskie… -
westchnęłam. – Na pewno nie chcesz wziąć ślubu w Vegas?
- Na
pewno. – wyszczerzył się i pocałował mnie w policzek.
- Za
pół roku będę mężatką. – powiedziałam.- Jezu, jak to staro brzmi…
- No
najmłodsza już nie jesteś. – Zbyszek wzruszył ramionami.
-
Jestem sześć lat młodsza od ciebie, emerycie. – rzuciłam w niego poduszką i
roześmiałam się.
-
Emerycie? – zapytał rozbawiony i odrzucił pocisk.
-
Dziadek. – pokazałam mu język i zaczęłam go dusić poduszką.
Oboje
zlecieliśmy z kanapy śmiejąc się.
-
Wredna małpa. – zaśmiał się przyciskając mnie do podłogi.
-
Mnie renciści nie interesują. – prychnęłam zrzucając go z siebie.
-
Obawiam się, że nie ma pani wyjścia. – odparł beztrosko uśmiechając się. – Jak
na swój wiek jestem dość silny.
- To
podchodzi pod gwałt! – zaśmiałam się kiedy zaczął całować moją szyję.
- Nie
protestujesz. - stwierdził zadowolony.
-
Składam zażalenie. – odparłam.
-
Wniosek odrzucony. – zaśmiał się rozpinając moją koszulkę.
Wzruszyłam
ramionami i przyciągnęłam go do siebie. Zdjęłam jego koszulkę i przewróciłam go
na ziemię. Zadowolony z takiego obrotu spraw uważnie mi się przyglądał. Nachyliłam
się i zaczęłam całować jego klatkę piersiową. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu.
- To
jakaś kpina. – Zbyszek wywrócił oczami. – Najpierw przerywa nam Michał i Zośka,
teraz telekomunikacja.
Zaśmiałam
się i zignorowałam sygnał. Bartman usiadł i zdjął ze mnie koszulę. Po chwili
włączyła się automatyczna sekretarka.
- „Tutaj
Aneta i Zibi. Nie ma nas. Nagraj się” - rozpoznałam głos ZB9.
Pamiętam, kiedy nagrywał tę wiadomość.
-
Zbyszek, Aneta, oddzwońcie do mnie jak tylko odsłuchacie wiadomość. –
usłyszałam głos mamy Zibiego.
Wstałam
i podbiegłam do telefonu. Szybko podniosłam słuchawkę.
-
Halo? – powiedziałam głośno.
-
Aneta?
-
Tak, nie zdążyłam odebrać, przepraszam. – skłamałam. – Wszystko w porządku?
Była
wyraźnie zdenerwowana.
-
Jest tam gdzieś Zbyszek? Dlaczego nie odbieracie telefonów?!
-
Jest. – odparłam. – Coś się stało?
Po
krótkiej rozmowie zszokowana odłożyłam słuchawkę i zaczęłam panikować.
________________________________________________________________________
I znowu się z niczym nie wyrabiam. :) Kolejny raz wcześniej, przepraszam.
Jak minął Wam ostatni ciężki poniedziałek w tym roku? :>
I znowu się z niczym nie wyrabiam. :) Kolejny raz wcześniej, przepraszam.
Jak minął Wam ostatni ciężki poniedziałek w tym roku? :>
Oby się nie działo nic złego z rodzicami Zibiego ani nic w ten deseń. Rozdział świetny. :) I nie przepraszaj nas, dla mnie osobiście nawet lepiej, że wcześniej sobie przeczytam jeden z rozdziałów. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńPrzeprosiny to mój obowiązek, kiedy łamię zasady. :>
NIc się nie stało. :) Czyżby coś się wydarzyło u rodziców Zibiego? I zawsze w takim momencie? Oby nic się nie stało. :)
OdpowiedzUsuńJA leniuchowałam. Tylko rano poszłam po kilka prezentów pod choinkę. A tobie jak minął??
Pozdrawiam. ;>
W miarę dobrze. ;) Spotkałam się ze znajomą i zrobiłam małe zakupy.
UsuńPozdrawiam. ;>
Oj tam, ważne, że dodałaś. Lepiej wcześniej niż później.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że nikt nie miał wypadku, albo nie wylądował w szpitalu ; /
Oby te opowiadanie nie skończyło się końcem świata, albo coś w tym stylu ; )
pozdrawiam ^^
;)
UsuńPozdrawiam. ;>
chyba coś się stanie z tatą Zbyszka . a co do rozdziału to jak zawsze cudowny . ; ))
OdpowiedzUsuńponiedziałek całkiem w porządku . dzisiaj u nas w szkole chłopaki grali turniej siatkówki , więc w czasie lekcji na halę . :) a jak u ciebie . ? jak wrażenia po wczorajszym meczu . ? :)
Dziękuję. ;)
UsuńW porządku. Sam mecz był fajny, ale system się zdecydowanie nie sprawdził. Sędziowie zbyt poważnie traktowali to spotkanie. ;>
niiiieee no jak mozna przerywac w takim momencie ;p
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. :)
UsuńOjjj zabiegany ten poniedziałek, ale ważne, że już się kończy. :D
OdpowiedzUsuńCzemu zawsze Anecie i Zibiemu musi coś przerwać!? Na ich miejscu zaszyłabym się w jakimś bunkrze bez prądu i telefonów! :D
Pozdrawiam. ;-**
;)
UsuńPozdrawiam. ;>
I znowu ta niepewność co się stanie :)
OdpowiedzUsuńOjj bardzo zabiegany poniedziałek :(
Ale już odpoczywam, można tak powiedzieć. Chociaż mogłabym ogarnąć pokój ale mi się nie chce haha :)
Pozdrawiam, i do jutra:)
Rozumiem, poniedziałki zazwyczaj są nieciekawe. ;)
UsuńPozdrawiam! ;>
- Pierwszy raz wychodzę za mąż, nie mam pojęcia.
OdpowiedzUsuńRozbroił mnie ten tekst :D
No ciężko żeby Aneta w ciąży była skoro w kółko się rozbierają i nic więcej ;> Mam nadzieję, że z rodzicami Zbyszka nie będzie nic groźnego.
Poniedziałek? Nie lubię poniedziałku. Chemię miałam dzisiaj. O alkoholach się uczymy. Wszyscy się śmieją a i tak nikt nie rozumie :D
Uściski i do następnego :]
;)
Usuń"Nie lubię poniedziałku" - chyba włączę sobie ten film. ^^
Chemia? Brr. Nienawidziłam tego przedmiotu! Co do alkoholi - mam pełen barek, mogę dać korepetycje! :>
Pozdrawiam. :)
hej, świetny rozdział, już mnie trzęsie, co będzie dalej, ale mam do CB pytanko, bo sama zakładam bloga, tylko na onecie i nie wiem, w jakiej to kategorii...
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńNie mam pojęcia o czym ma być Twój blog, dlatego nie wiem pod jaką kategorię go wrzucić. ;>
No i następny świetny epizod :)
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stało, już się nie mogę doczekać więcej :P
Zajrzyj do mnie: http://when-you-meet-somebody.blogspot.com/
Właśnie pojawił się prolog :)
Kolejny rozdział pod którym mogę napisać tylko: świetny!! :D Tylko naprawdę musisz przerywać w takim momencie? Błagam, zlituj się xd
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńPrzykro mi. :>
Brawo Vesper, wracasz wreszcie do dawnych, cudownych czasów. Epizod kończy się w idealnym momencie i wszystko jest idealnie w punkt. Tylko ak dalej! :-) zapraszam do mnie, drugi rozdził napisany, właśnie się ładuje, jeśli znajdziesz chwilę to poczytaj - www.myvolleyballdreams.blogspot.com dopiero się rozkręca i zawiązuje historia, ale z czasem będzie dużo więcej o Twoim blogu :-)
OdpowiedzUsuńCo do ostatniego, cięzkiego poniedziałku w tym roku, to o dziwo minął bardzo spokojnie i dobrze, a Tobie? Pozdrawiam :-)
Dziękuję. ;)
UsuńRównież minął w miarę dobrze. ;>
Pozdrawiam. :)
Mam nadzieje, że przy okazji opisywania wątków z Twojej historii w mojej uda mi się odwzorować faktyczne uczucia i emocje, które wtedy czułam. Miłego wieczoru.:-)
UsuńMam nadzieję, że osiągniesz wszystko co zaplanowałaś. ;)
UsuńWzajemnie. ;>
Epizod tak swietnie sie zaczal, a skonczyl sie ze znakiem zapytania...mam nadzieje ze z rodzina Zibiego wszystko w porzadku!! :s
OdpowiedzUsuńA ten ostatni poniedzialek minal naprawde dobrze, tylko jutro bardzo ciezki dzien :s Juz nie chce isc jutro do szkoly. No ale nic...
A ty gotowa juz jestes do Swiat, czy jeszcze nie?? :)
Pozdrawiam ;*
Dasz radę, jeszcze tylko kilka dni i wolne. :)
UsuńPewnie, że gotowa! :> Dzisiaj stwierdziłam, że odwiedzę swoich byłych nauczycieli, a że do swojego dawnego gimnazjum mam niedaleko wpadnę do nich z piernikami. ^^
Pozdrawiam. ;>
Mam nadzieje :)
UsuńI o milo z Twojej strony :) Na pewno sie uciesza :)
Pozdrawiam i do jutra :)
Mam taką nadzieję. ;)
UsuńPozdrawiam. ;>
Jak zwykle świetnie :D
OdpowiedzUsuńPoniedziałek minął mi strasznie! Nienawidzę poniedziałków... A tobie?
http://www.facebook.com/pages/Fakty-i-mity-o-siatkarzach-z-elity/451256334922218
Znowu się reklamuje :)
Jak chcesz możemy cię zapromować na tej stronie :)
Jak zawsze dobry rozdział iiiiii już się nie mogę doczekać tego wolnego :) <3 Pozdrawam
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;>
UsuńPozdrawiam. ;)
Strasznie dziś krótko, mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie trochę dłuższy. Tak to się szybko skończyło, nie miałam jak się nacieszyć. Oglądam dziś znowu Memoriał Wagnera 2012, jakoś się tak ciepło na sercu robi. Lubię Zbyszka, którego tu stworzyłaś, jest taki sympatyczny :).
OdpowiedzUsuńJedno pytanie odnoście księdza w tym opowiadaniu - spotkałaś kiedyś 'szurniętego' księdza, jak ten, którego opisujesz? W Polsce nie ma nie od tylu lat, ale jak sobie przypomnę to katolickie 'chodzenie po kolędzie' i oburzenie księży, jak odmawiałam 'współpracy', wybucham śmiechem. Dalej jest taka tradycja?
U mnie ciężko, dostałam dziś swoją pierwszą w życiu rozprawę (studiuję prawo;-)), siedzę i się stresuję. Wojna się zacznie w drugim tygodniu stycznia, ale już mi zimno na samą myśl. Jak wejdę do sądu, zapewne wywinę pięknego orła. Ratunku? Co mi odbiło, żeby pójść na prawo? :)
POng
Nie zmieniam długości epizodów...
UsuńCieszę się, że ta postać przypadła Ci do gustu. ;)
Spotkałam się z takimi nie raz. Niestety księżą wciąż uważają się za lepszych ludzi i jedyne co robią to pouczają innych. ;> Przynajmniej większość.
Powodzenia, będę trzymała za Ciebie kciuki! :) Bardzo dobrze zrobiłaś z tym prawem. :>
Świetny rozdział, oby nic nie stało poważnego, ale przeczuwam, że jednak coś się stanie. No nie może ciągle być tak kolorowe ;>
OdpowiedzUsuńMam pytanie: Vesper zrobiłaś sobie tego kolczyka czy nie ? :)
Dziękuję. ;)
UsuńNiestety nie. :> Kolczyk nie dotarł, a kiedy najlepszy przyjaciel dowiedział się o tym pomyśle kategorycznie mi zabronił przekuwania się. :c
Haha, może to i dobrze, ale zaciekawił mnie twój pomysł na kolczyk :D
OdpowiedzUsuń