czwartek, 27 grudnia 2012

LXXXVII


Epizod LXXXVI.








Październik nie należał do udanych miesięcy. Zośka poroniła i zmagała się z depresją. Odwiedzałam ją kiedy mogłam, ale rzadko znajdywałam na to czas. Zbyszek nie odpuszczał – coraz bardziej naciskał na dziecko. Tragedia Kubiaków bardzo go zabolała i wzmogła w nim chęć posiadania własnego potomstwa. Przedstawiał same pozytywy posiadania maleństwa. Wiedziałam, że pragnie tego jak niczego innego ale wiedziałam też, że nie poradzę sobie z dzieckiem. Nasyłał na mnie żonę Krzyśka, Michała czy Kuby. Wszystkie próbowały mnie przekonać do zajścia w ciąże. Ja nie chciałam nawet o tym słyszeć. Strach to podobno naturalna rzecz. Nie dla mnie. Strach jest definicją słabości. Mimo całej niechęci do dziecka potrafiłam sobie wyobrazić jakby to było. Wiem, że jakoś łączylibyśmy koniec z końcem. Ale po co utrudniać sobie życie? Nie ciąża byłaby najgorsza. Najgorsza byłaby reakcja Zośki, gdyby się dowiedziała. To tego chyba bałam się najbardziej. W listopadzie wszystko się jeszcze bardziej nasiliło. Z Zosią było coraz gorzej. Moja rozmowa ze Zbyszkiem zazwyczaj kończyła się awanturą. Pod koniec miesiąca już praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy. Mijaliśmy się w drzwiach bez słowa, spędzaliśmy czas osobno. Atmosfera w domu, który kochałam była nie do zniesienia. Zrobiłabym wszystko, żeby to zmienić – Bartman oczekiwał tylko jednego. Zarywałam nocki czytając o ciąży, wychowywaniu dziecka, wszystkich za i przeciw. Trafiałam na przeszczęśliwe matki z gromadą dzieci ale były też zrozpaczone kobiety nie dające sobie rady. Do której grupy ja bym należała? Pod koniec listopada zaczęło się świąteczne szaleństwo, które popsuło humory dosłownie wszystkim. Wróciłam późno wieczorem od Zośki, byłam pewna, że Zbyszek już śpi. Nie chcąc go budzić wzięłam ręcznik z garderoby i poszłam pod prysznic. Wiedząc, że mam mnóstwo czasu siedziałam w łazience bardzo długo. Starannie rozczesałam włosy i spryskałam się arbuzową mgiełką do ciała. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem i narzuciłam na siebie szary T-shirt Zibiego. Związałam włosy w kucyk i zabrałam się za mycie zębów. Wyjęłam z szafki swoje tabletki antykoncepcyjne i uważnie przyjrzałam się etykietce. Nie wiem po co je tam trzymałam – już prawie w ogóle nie uprawialiśmy seksu. Usiadłam na brzegu wanny i odczytałam skład tabletek, mimo, że znałam go na pamięć. Wyobraziłam sobie wybuch radości mamy, teściów, Zbyszka kiedy dowiadują się o ciąży. Rozum mówił jedno, instynkt mówił drugie. Zawsze wybierałam to pierwsze – prawie nigdy źle na tym nie wyszłam. Nigdy nie chciałam działać spontanicznie, pod wpływem chwili. Musiałam sobie wszystko ułożyć, przemyśleć. Otworzyłam pudełko i wyjęłam jedną tabletkę. Z uwagą się jej przyglądałam. Stanowiła problem. Była źródłem moich wszystkich ostatnich zmartwień.

- Pieprzyć to. – powiedziałam sama do siebie i wysypałam zawartość pudełka do ubikacji.

Pierwszy raz postawiłam na instynkt. Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach. Zbyszek złapał mnie i przyciągnął mnie do siebie mocno mnie całując. Tak bardzo mi go brakowało. Mieszaliśmy razem, ale oboje byliśmy samotni.

- Długo tak stałeś? – zapytałam odrywając się od niego.

- Kilka minut. – odparł z szerokim uśmiechem na twarzy.

Owinęłam swoje ręce wokół jego szyi i delikatnie go pocałowałam.

- Wyrzuciłaś je. – powiedział zadowolony.

- Wyrzuciłam.

Uśmiechnął się szeroko, jego zielone oczy były niesamowicie błyszczące. Przyciągnęłam jego twarz do swojej i znowu go pocałowałam. Wplótł swoją dłoń w moje włosy i odwzajemnił pocałunek. Po chwili przestał i zaciągnął mnie prosto do sypialni. Rzucił mnie na łóżko i znowu zaczął mnie całować.

- Zbyszek?

Poczułam jego język na swojej szyi, z trudem panowałam nad swoim głosem, oddechem. Nad całą sobą.

- Hm? – zerknął na mnie nie przerywając.

- Mam tylko jedną prośbę. – powiedziałam.

- Zrobię wszystko. – odparł zbliżając swoją twarz do mojej.

Wbiłam w niego wzrok.

- Niech to będzie chłopak. – poprosiłam uśmiechając się.

- Do usług. – zaśmiał się.

Pocałowałam go i zdjęłam z niego białą podkoszulkę. Rzuciłam ją na podłogę i przyciągnęłam go do siebie. Cały czas się uśmiechał. Oplotłam swoje nogi wokół jego bioder nie przestając go całować. Poczułam przyjemny dreszcz. Zbyszek podniósł mnie i zdarł ze mnie jego T-shirt. Posadził mnie na swoich udach i objął mnie swoimi silnymi ramionami. Pocałował mnie namiętnie błądząc rękoma bo moim całym ciele. Zapach jego ciała był oszałamiający. Zdjęłam z niego bokserki nie odrywając się od jego ciała. Był wyraźnie zniecierpliwiony, uwielbiałam  się z nim drażnić. Przestał nad sobą panować. Zrzucił mnie z siebie tak, że leżałam na plecach i zaczął pracować. Głośno jęknęłam wbijając paznokcie w jego kark. Cholernie za  nim tęskniłam. Oplotłam jego biodra swoimi nogami nie chcąc, żeby przestawał. Błądziłam dłońmi po jego plecach. Moje paznokcie zostawiały bolesne, czerwone, długie ślady. Był niesamowicie szybki. Jak gdyby bał się, że ucieknę. Teraz ledwo byłam w stanie się ruszyć. Na jego twarzy i torsie pojawiły się małe kropelki potu. Wplotłam swoje ręce w jego włosy i przyciągnęłam jego twarz do swojej. Poczułam jego język w swoich ustach, całkowicie zaangażowałam się w pocałunek. Zbyszek nie przestawał ruszać swoimi biodrami, doprowadzał mnie do szaleństwa. Głośno jęczałam czując co ze mną robi. Nie mogłam nad sobą zapanować. Po chwili sam zaczął głośno krzyczeć. Wygięłam się w łuk czując niesamowicie przyjemną falę ciepła. Cała drżałam. Bartman położył się na mnie ciężko oddychając. Czułam ciepłe powietrze na swojej szyi.

- Dziękuję. – szepnął.

Głośno oddychaliśmy nie mogąc doprowadzić się do porządku.

- Co jeśli to będzie dziewczynka? – zapytał kładąc się na plecach obok nie.

- To będzie znak, że się nie postarałeś. – odparłam rozbawiona.

- Muszę wprowadzić małe poprawki. – mruknął delikatnie mnie całując.

- Korekta nie zaszkodzi. – stwierdziłam śmiejąc się.

Kiwnął głową i zaczął całować moją szyję, obojczyki i brzuch. Schodził coraz niżej.










Pod koniec grudnia zrobiłam test ciążowy. Był pozytywny. Reakcja Zbyszka była niesamowita. Nigdy nie widziałam go równie szczęśliwego. Tuż przed świętami zaprosiliśmy naszych rodziców i poinformowaliśmy ich o mojej ciąży. Wszyscy byli zachwyceni. Bałam się, że będę żałować swojej decyzji. Wyrzucenia tabletek i zajścia w ciąże. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że tak nie jest. Byłam równie zadowolona jak reszta, zupełnie nie myślałam o tym, że coś może pójść nie tak. Dwudziestego grudnia w Katowicach miał odbyć się mecz charytatywny. Zebrane pieniądze miały być przekazane potrzebującym. Zibi chętnie wziął udział w tej akcji, obecność zadeklarowała znaczna część reprezentacji. Wstaliśmy wcześnie rano nie chcąc się spóźnić. Wzięłam szybki prysznic. Włosy związałam w wysokiego kucyka i pognałam do garderoby owinięta ręcznikiem. Założyłam jasne dżinsowe rurki i granatowy, luźny, dzianinowy sweter. Zbiegłam do kuchni i zrobiłam nam śniadanie. Zjedliśmy sałatkę owocową i zaczęliśmy się zbierać. Wrzuciłam do torby telefon, dokumenty. Włożyłam swoje czarne oficerki i czekałam na Zbyszka.

- Powiemy im dzisiaj? – zapytał z uśmiechem.

Zbyszek z trudem powstrzymywał się od informowania swoich znajomych. Chciał to zrobić jak tylko test ciążowy okazał się pozytywny. Pokręciłam przecząco głową. Nikt jeszcze nie wiedział o ciąży. Tylko rodzice. Bałam się reakcji Zośki.

- Ucieszą się. – powiedział cicho.

- Zocha wygląda jak zjawa. – stwierdziłam. – Nie umie zasnąć bez tabletek, całkiem się załamała  a ja mam ogłaszać szczęśliwą nowinę?

Zbyszek się skrzywił. Ubrał buty i swoją kurtkę. Założyłam zielony, militarny płaszcz, chwyciłam torbę i wyszłam z domu. Bartman zamknął drzwi i otworzył Audi. Wskoczyłam do auta chroniąc się przed mrozem. ZB9 odpalił silnik i ruszyliśmy w stronę Katowic. Po kilku godzinach jazdy byliśmy na miejscu. Bartman jechał zadziwiająco wolno. Przed meczem panowie rozgrzewali się na boisku a ja zajęłam miejsce na trybunach. Obok mnie siedziała mama Zbyszka, a po lewej stronie była Zośka. Miała nie przyjeżdżać, ale najwyraźniej Michał ją namówił. Słusznie. Potrafiła przesiedzieć cały dzień w czterech ścianach, kontakt z ludźmi był wskazany. Cały czas próbowałam ją jakoś zagadać, ale w ogóle nie zwracała na mnie uwagi i tylko przytakiwała machając głową.

- Aneta, byliście już na badaniach? – zapytała nagle moja teściowa.

Spanikowałam.

- Badaniach? Jakich? – udawałam, że nie wiem o co chodzi, ale to tylko pogorszyło sprawę.

- Mieliście iść do ginekologa. – odparła.

Zośka zerknęła w naszą stronę i uważnie wsłuchiwała się w rozmowę. Próbowałam zmienić temat rzucając uwagi na temat kolejnych zawodników pojawiających się na boisku jednak mama Zbyszka nie odpuszczała.

- Jesteś w ciąży? – zapytała zaskoczona Zośka.

- Jeszcze się nie pochwaliliście? – zaśmiała się moja teściowa. – Ups…

Wywróciłam oczami, miałam ochotę nieodpowiednio skomentować całą tę sytuację ale zacisnęłam zęby, ścisnęłam pięści i jakoś się opanowałam.

- Aneta. – Zocha złapała moje ramię i szarpnęła nim.

- Co?

- Jesteś w ciąży? – ponowiła swoje pytanie.

Wzięłam głęboki oddech.

- To nie jest chyba ani odpowiednia pora ani odpowiednie miejsce na takie rozmowy. – powiedziałam cicho.

- Jesteś w ciąży?

Nie wytrzymałam.

- Jestem w ciąży. – odparłam wbijając wzrok w boisko.

Zośka rzuciła się na mnie mocno mnie przytulając. Nie takiej reakcji się spodziewałam, ale odwzajemniłam uścisk.

- Gratulacje. – powiedziała z uśmiechem. – Zbyszek musi być zachwycony.

Kiwnęłam głową uśmiechając się niepewnie.

- Długo? Dlaczego nic nie mówiłaś?

Wzruszyłam ramionami. Po chwili sama się domyśliła.

- Powiedzieliśmy tylko rodzicom.

- Znasz już termin? – zapytała.

- Nie byliśmy jeszcze u lekarza. – odparłam. – Ciąża trwa dziewięć miesięcy, więc wypadnie jakoś w sierpniu.

Kiwnęła głową i jeszcze raz mi pogratulowała. Podczas przerwy między setami siatkarze podeszli do barierek. Zeszłam z trybun i podeszłam do metalowego płotku. Oparłam się o niego i w skupieniu oglądałam zmęczonych zawodników. Obok mnie pojawiła się Zośka. Była wyraźnie podekscytowana. Myślałam, że ta wiadomość ją dobije a nie ucieszy. Kiedy siatkarze nas zauważyli podeszli do nas. Michał i Zbyszek po losowaniu trafili do tej samej drużyny, byli zadowoleni. Opowiadali o najlepszych akcjach podczas dwóch pierwszych setów.

- Aneta jest w ciąży! – wypaliła nagle Zośka.

Michał spojrzał na mnie pytająco. Kiwnęłam głową. Kubiak rzucił się na Bartmana gratulując mu.

- Przyznałaś się? - zapytał rozbawiony Zibi.

Michał wskoczył mu na plecy i czochrał jego włosy.

- Twoja mama zrobiła to za mnie. – uśmiechnęłam się krzywo.

Bartman wyszczerzył się i pokiwał swojej mamie. Kubiak zeskoczył z Zibiego i pognał na boisko.

- Bartman ojcem będzie! – wydarł się na całą halę.

Oczy wszystkich zawodników, którzy słyszeli ten komunikat przeniosły się na mnie. Oparłam się rękoma o barierki i schowałam twarz śmiejąc się Siatkarze rzucili się na Zbyszka z gratulacjami. Biedak po chwili leżał przygnieciony przez  zawodników na boisku. Po wymęczeniu Zbyszka nadszedł czas na mnie. Panowie podbiegali do barierek gratulując mi. Wszyscy byli zachwyceni, zwłaszcza Krzysiek i Paweł. Zdecydowanie wolałabym zaprosić ich do domu i przyznać się samemu, zdezorientowane twarze kilkunastu tysięcy kibiców mi nie pomagały. Tuż obok mnie znajdowała się grupa od weryfikacji i stolik komentatorów.

- Wygląda na to, że ZB9 zostanie ojcem. – usłyszałam głos Tomasza Swędrowskiego. 

- Gratulujemy przyszłym rodzicom. Co za nowina! – krzyknął drugi komentator, Tomasz Wójtowicz.

Po ich słowach cała hala odśpiewała nam „Sto Lat”. Czułam się strasznie niezręcznie, więc tylko się uśmiechałam i patrzyłam na chłopaków. Końcowy wynik meczu to 3:1. Zbyszek był zadowolony ze swojej gry i całego obrotu spraw.

- Zabiję kiedyś twoją mamę. – powiedziałam, kiedy podbiegł do mnie po gwizdku końcowym.

- Nie zrobiła tego celowo. – próbował ją usprawiedliwić.

Po meczu podeszło do nas mnóstwo osób. Sędziowie, trenerzy, sztab, komentatorzy. Wszyscy byli bardzo życzliwi. Gratulowali nam i składali życzenia. Poczułam w pewnym sensie ulgę – wszyscy już wiedzą.

________________________________________________________________________

Wiem, że jest już po Świętach, ale dzisiaj znów wrzucam wcześniej - dla pewności, nie mam pojęcia o której wrócę. Przepraszam. :)

95 komentarzy:

  1. boski rozdział, jak każdy inny :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. i nareszcie pierwsza napisałam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. i w końcu Aneta jest w ciąży! :) tralalalala ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :D
    Lajknijcie jeśli mozecie :D
    https://www.facebook.com/RozwalaszSystem :D
    Pozdrawiam cieplutko :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział ;D cieszę, że Aneta jest w ciąży. Czekam na następny.

    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieeee! Aneta w ciąży? To nie tak miało być! :D Miał być dramat, rozwód, albo jakaś śmierć chociaż! :D
    K. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślałam że tylko dla mnie jest za idealnie. :D Przed końcem musisz koniecznie kogoś uśmiercić przynajmniej jedną osobę :D

      Usuń
    2. Idealnie. Jejkuś dziwne macie pojęcie o "idealnej" historii. A dziecko Zośki też było idealne? :oo
      Malin.

      Usuń
    3. Może źle się wyraziłam. "Idealnie" to całkiem nie jest, ale jak dla mnie to i tak zbyt pięknie im się układa ;)

      Usuń
    4. A myślałam że jestem w tym twierdzeniu osamotniona. :D Dzięki Iza! :D

      Malin:
      Tak, dla mnie dziecko Zośki było idealne. Musi się coś dziać, życie nie jest różowe. ;)
      Może to wydać Ci się nie wiem, okrutne czy chamskie, ale nie bardzo przejęłam się poronieniem Zośki. W sumie to się ucieszyłam że jest jakaś akcja, coś się dzieje. :D
      Swoją drogą to zabawne jak bardzo zaangażowałyśmy się w tą, jak by nie patrzeć zmyśloną historię. :)
      K.

      Usuń
    5. Mi w tym rozdziale najbardziej podobał się początek jak Zbyszek i Aneta się kłócili. ;)
      Takie historie wciągają, zwłaszcza jak są tak genialnie pisane. :)

      Usuń
    6. Vesper na prezydenta! :D
      A tak na poważnie, to nasza Vesper'owata powinna poważnie zastanowić się nad wydaniem książki. :)

      Usuń
    7. ^ Pisałam ja, K. :D
      K. :D

      Usuń
    8. Popieram. Książka to bardzo dobry pomysł chętnie bym kupiła ;)

      Usuń
    9. Jaka dyskusja tutaj powstała. ;)

      Usuń
  7. ojjej! W końcu! Bałam się, że Aneta nie odpuści i ich związek się rozwali, ale taki obrót sprawy baaardzo mi się podoba :)
    pozdrawiam
    Vivianna ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. no nareszcie :D ale szkoda ze kończysz za niedługo. będzie mi tego brakować.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W sumie myślałam, że będzie zupełnie inny obrót sprawy ale ten jak najbardziej mi się podoba :)
    Bardzo mi będzie brakować tego opowiadania i tajemniczej Vesper :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba. ;)

      Nie jestem znowu taka tajemnicza. ;> Sporo o mnie wiecie.

      Usuń
  10. Woow jak sobie wyobrażam całą akcję to po prostu zwijam się ze śmiechu :D A tak na serio spadłam z krzesła na reakcję Kubiaka :D Pozdrawiam :) Jak tam po świętach ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam również. ;>

      Teraz mam większe zamieszanie niż w święta. Mnóstwo osób mnie odwiedza, dopiero co wyjechali ode mnie znajomi a jutro znowu przyjmuję kolejnych. ;) Jak u Ciebie?

      Usuń
  11. Świetnie :)
    Zapraszam do mnie http://crisija.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nareszcie ! Już nie mogłam się doczekac własnie takiego obrotu sprawy.; *
    Szkoda że już za niedługo konczysz będzie mi tego brakowało, już mi tego brakuje. ;(
    A może zaczniesz cos pisac nowego o siatkarzach? Napewno bym czytała :) Pozdrawiam

    Ps. Zapraszam do mnie i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia co będzie dalej z blogiem, ze mną. ;)

      Usuń
  13. Kurde, ty chyba czytasz mi w myślach. Ciąża i dziecko to odwieczna kłótnia z moim facetem - ja chcę skończyć to prawo, a on chce już mieć dziecko :). Co prawda nie naciska na mnie, tak jak Zbyszek, ale też presja jest. Więc chyba odrobinę mnie przekonałaś, ale też chcę chłopczyka. Faceci są mniej skomplikowani i nie mają okresu :). Ale studia teraz ważniejsze, potem się pomyśli. Strasznie się boję takiego małego krzykacza, robiącego w pieluchy. Jak zacznie płakać, to nie przestanie itd.

    Podoba mi się reakcja Zośki, widać, że dobro przyjaciółki najważniejsze. Chyba całego bloga przeczytam od początku - ostatnio robię wszystko, żeby się nie uczyć, a egzaminy już mam 9 stycznia, osiem przedmiotów trzeba zdać. Aaa! Nawet sobie przykleiłam kartkę na lustro w łazience - 'ucz się!'.

    POng

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie samo podejście. Jeśli kiedyś jakimś cudem zapragnę dziecka to ma to być chłopczyk. :)

      Nie martw się, kończę za kilka dni - będziesz miała mnóstwo czasu na naukę. ;>

      Usuń
    2. Wiesz, ja się boję podwójnie, bo mój facet ma siostrę bliźniaczkę. 'Teść' także ma brata bliźniaka więc w jego rodzinie bliźniaki to kwestia normalna. Jego mama już się nabija, że pewne będą czworaczki (shit!). I jakby mi tak facet trafił podwójnie, to chyba bym go zabiła. A ja już się naoglądałam w TV jakiś bzdur, gdzie kobieta była w ciąży 'normalnej', a przy porodzie się okazało, że bliźniaki (jak oni mogli tego nie wykryć, dalej nie rozumiem?).

      Jak to kończysz? Nie będzie części 2 albo jakieś kontynuacji? Planujesz jakieś inne opowiadanie?

      POng

      Usuń
    3. Oj, to masz niezły dylemat z tymi dziećmi. :)

      Mojemu znajomemu niedługo urodzą się bliźniaczki, jest zachwycony. ;>

      Ja się nie nadaję na matkę. Krzyczę, klnę, jestem niecierpliwa. Więc po co mam zachodzić w ciążę? Nie chcę marnować dzieciństwa jakiemuś szkrabowi. :)

      Kończę, niedługo pojawi się epilog. Robię przerwę. Nic nie zaplanowałam, sama nie wiem co ze mną będzie. :)

      Usuń
  14. Koooooooooocham Cię Vesper :*************

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że Zośce się polepszy i w końcu urodzi zdrowe dzieciątko :) już myślałam, że skończy się rozwodem... fiu... cudny rozdział :) szkoda, że zaraz kończysz opowieść...
    myślałaś żeby zacząć pisać inną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Nie mam pojęcia co będzie po zakończeniu bloga. ;)

      Usuń
  16. Po prostu kocham ten rozdział. Najlepszy dotychczas. Nie mam słów żeby opisać jak jest świetny :)
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  17. ogłaszanie ciąży tylko po zrobieniu testu, bez badań...węszę tu jakiś haczyk...jeszcze sie okaże ze w ciąży wcale nie jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wróciłam do domu, odpaliłam laptopa i jest, nowy epizod!
    Cudny.
    Cudna Ty. Ależ my Ci tu słodzimy wszyscy, ale zdecydowanie na to zasłużyłaś!!!
    Zdałam sobie sprawę, że koniec grudnia zbliża się wielkimi krokami..
    Tylko nie uśmiercaj Anety!!!
    Pozdrawiam:)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chodzi o to, że nie zasłużyłam. ;) Ale dziękuję! ;>

      Pozdrawiam ciepło. :)

      Usuń
  19. No tak... rozdział bardzo mi się podoba ale coś za słodko ostatnio... Mam nadzieję, że blog nie zostanie zakończony jakoś tragicznie? :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://24.media.tumblr.com/tumblr_me45c1Ix231rk3ai2o1_500.jpg to jest link do tego przerobionego zdjęcia o którym ci mówiłam kilka dni temu :) Skojarzyło mi się od razu z tą sytuacją Bartek + Piotrek > para młoda :)

      Usuń
    2. Dzięki za link. ;>

      Pozdrawiam. :)

      Usuń
    3. Wiem, że Twoja postać z opowiadania to nie jest przedstawienie prawdziwego charakteru ZB9 ale Zibi też kiedyś chce dzieci :)
      "Zbyszku po tym jak współpracujesz z fundacją “Herosi” można stwierdzić, że lubisz dzieci. Czy chciałbyś mieć kiedyś swoje?
      Generalnie to się bardzo
      boje dzieci… Boje się że zrobię im krzywdę. Są takie małe, delikatne, ale nie zmienia to faktu, ze w dalekiej przyszłości chciałbym mieć trójkę własnych. - Zbigniew Bartman" :)

      PS. a ile teraz lat maja twoi bohaterowie?;> przepraszam, ale zapomniałam a nie chce mi się wracać do początku i szukać :D moje lenistwo ...;/

      Usuń
    4. To, że udzielają się charytatywnie nie znaczy, że chcą mieć własne, chociaż Bartman on tym wspominał, fakt. ;>

      Bohaterowie poznali się w 2012 roku. Aneta miała wtedy 19 lat, Zbigniew był 6 lat starszy. ;)

      Usuń
    5. Ale dziennikarze muszą o coś pytać :)
      Dziękuję :)

      Usuń
    6. Fakt, ale ja na miejscu sportowca czy kogokolwiek innego po prostu bym odeszła, gdyby zapytano mnie o plany prywatne, a nie zawodowe. ;)

      Usuń
    7. Dokładnie, ale ci reporterzy tylko czekają aż się ktoś zapomni i powie o słowo za dużo, niestety.

      Usuń
    8. No trudno, takie są uroki bycia rozpoznawalnym przez większe grono ludzi. ;>

      Usuń
  20. Początek epizodu nie wróżył niczego dobrego, ale jednak mnie zaskoczyłaś. Niby się cieszę, że Aneta jest w ciąży, a jednak wciąż coś nie daje mi spokoju. Mnie również zaskoczyła reakcja Zosi. Mam nadzieję, że będąc przy Anecie w czasie jej ciąży, wróci do siebie, do żywiołowej Zośki :) Niezwykle skonsternowana blueberrysmile

    OdpowiedzUsuń
  21. Masz talent do pisania! Proszę Cię.. jeżeli skończysz to opowiadanie, zacznij pisać jakieś nowe również o siatkarzach. :) Jeszcze w listopadzie nie przepadałam za Bartmanem, a w miarę wchodzenia w Twoją opowieść zaczęłam go bardzo lubić. Teraz jak oglądam Go na boisku, mam do Niego bardzo pozytywne uczucia. :) Także nie ważne o kim będzie to nowe opowiadanie, ale nie rób nam tego. Nie zostawiaj nas. :)Pozdrawiam serdecznie, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtórzę się : nie mam talentu, jestem zwykłą amatorką z chorą wyobraźnią. ;)

      Często spotykałam się z komentarzami "Polubiłam Bartmana" albo "On taki nie jest". Postać w opowiadaniu to zupełnie inna osoba niż ta w realnym życiu. Pożyczyłam tylko dane i kilka informacji. :) Ale cieszy mnie to, że się przekonałaś do Zbigniewa Bartmana ponieważ jest fenomenalnym zawodnikiem. ;>

      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  22. Nie, nie. Troche talentu musi być. Ja również mam chorą wyobraźnię i co chwila mogłabym wymyślać inne historie z siatkarzami w roli głównej, ale kurcze nie potrafię o tym tak pisać, żeby to wciągnęło człowieka. :)
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno potrafisz! :) Poważnie, nie mam talentu. Stephen King ma talent. Dan Brown ma talent. Tom Knox ma talent, ale nie ja. ;>

      Usuń
  23. Kurde no jak zwykle świetnie. Tylko czemu wszystko jest takie idealne? To aż nierealne. Wszystko się układa, wszystko idzie po myśli bohaterów. Nawet jeżeli się czegoś obawiają to i tak zawsze wychodzi dobrze.
    Mimo tego i tak piszesz fenomenalnie!!!!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. W porządku. ;)
    Ale mam nadzieję, że znajdziesz jeszcze kiedyś czas na napisanie innej opowieści :)
    Już ubolewam, że ta zaraz się kończy.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytam ten rozdział w kółko i w kółko. Nie mogę uwierzyć, że Aneta jest w ciąży. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jejku nareszcie! Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa ;D
    Zośka zachowała się jak prawdziwa przyjaciółka : )

    OdpowiedzUsuń
  27. Ale fajnie!! Aneta jest w ciazy!! :D Mysle, ze Zosia sie zachowala naprawde super! To dobre wiadomosci! :P

    No to do jutra! ;*

    Jeszcze 4 dni i Nowy Rok! :) Jestes przygotowana>? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)

      Jestem w pełni przygotowana, nie mogę się doczekać. Zacznę wszystko od nowa, czas na wielkie zmiany. ;>

      Usuń
    2. ;)

      Ja tez!! 2013 bedzie niezywklym rokiem! :)

      Usuń
  28. Nic nie szkodzi. :) Aneta zdecydowała się, że chce być matką. :) Spodziewałam się troche innej reakcji po Zośce, ale dobrze to przyjęła. :)

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Witaj! Rozdział super. Choć jak dla mnie za idealnie. Fajnie byłoby, gdyby coś/ktoś namieszał. :D
    Tutaj podrzucam linka ze zdjęciem, któe przypomniało mi o ślubie Anety i Zbyszka. A konkretnie o tańcu Kurasia i Pita :) http://www.facebook.com/photo.php?fbid=344902252284593&set=a.254976034610549.56404.254703404637812&type=1&relevant_count=1&ref=nf rozbroiło mnie to!

    Pozdrawiam, no_princess

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień po poronieniu Zośki: za idealnie! :D

      Czytelniczka Paulina91 Cię wyprzedziła, podała link do zdjęcia kilka komentarzy wyżej. ;)

      Pozdrawiam. ;>

      Usuń
  30. Nie... Nie chodzi o to, że dzień po poronieniu Zośki. Chodzi o to, że wszystko układa sie po myśli bohaterów. Ja na ten przykład miałam nadzieję, że Aneta się wyprowadzi, albo coś w tym stylu. A jednak się pogodzili ze Zbyszkiem. I wszystko u nich skończyło się happy endem. :)

    Jaka szkoda, że ktoś mnie wyprzedził.. :P

    Pozdrawiam, no_princess

    OdpowiedzUsuń
  31. No i nareszcie Aneta w ciąży . Świetnie się czytało , pozdrawiam ; ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ta uważasz. ;)

      Pozdrawiam. ;>

      Usuń
  32. jak zwykle świetny rozdział. oby nie stało się tak samo jakz zosią ;/ zpraszam na mój,może się spodoba :) http://carmencerrodreams.blogspot.com/2012/12/prolog.html

    OdpowiedzUsuń
  33. To pewnie Zośka będzie matką chrzestną :D Aaaa ale fajnie. Od dawna nie miałam takiego banana na twarzy jak dzisiaj ;]
    Ty to potrafisz zrobić popołudnie człowiekowi :D

    Coraz lepiej piszesz, tak na marginesie. Właśnie zajrzałam na jedne z pierwszych rozdziałów z października, i widać wyraźną różnicę między tymi epizodami, a tamtymi. Ogromny krok w przód, nie tylko o słownictwo, ale że tak powiem o ''kleistość '' :) Przejścia między sytuacjami są naprawdę na wysokim poziomie. Oby tak dalej!

    P.S. Ale się w polonistkę zabawiłam :] Ale to szczera prawda. Uściski i do następnego ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba. ;)

      Oj, wiem. Ostatnio przeczytałam sobie kilka pierwszych postów - porażka! Czasami mam ochotę je usunąć, są tragiczne. :>

      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  34. Veeesper dodaj już nowy rozdział :)proszeee...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Epizod powinien pojawić się za kilkanaście minut. :)

      Usuń
  35. Masz ogromny talent ;)
    Mogłabym napisać że świetny rozdział, że mi sie podoba... ble ble ble ale chyba każdy to wie i jest to sprawą oczywistą :)

    Pozdrawiam i modlę sie o to, by to nie była Twoja ostatnia opowieść z udziałem siatkarzy ;p
    Nelly

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam talentu, jestem zwykłą amatorką. ;)

      Pozdrawiam również. ;>

      Usuń
    2. Masz wszyscy to potwierdzą ;)
      Czytam bardzo dużo, dlatego jestem pewna, że mogłabyś sama napisać książkę. Z pewnością cieszyłaby sie duży uznaniem :)

      Usuń
    3. a do tego popularnością, jak najbardziej :)

      Usuń
    4. Ja również czytam dużo i wiem, że nie dorastam do pięt tym, których uważam za wielkich. A jeśli nie robię czegoś dobrze, wolę się za to nie zabierać dlatego książka raczej się nie pojawi. :>

      Usuń
  36. Trafiłam tu przypadkiem i jak zaczęłam czytać, to totalnie wyłączyłam się z życia domowego na kilka godzin! Masz talent dziewczyno! Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam go, ale dziękuję za słowa uznania. ;)

      Pozdrawiam ciepło. ;>

      Usuń