wtorek, 18 grudnia 2012

LXXVIII


Epizod LXXVII.






- Ubieraj się, jedziemy do Katowic. – powiedziałam i chwyciłam swoją koszulę.

Zbyszek do razu wstał i zaczął się ubierać.

- Co się stało?- zapytał ubierając buty.

- Twój tata jest w szpitalu. – odpowiedziałam słabym głosem.

- Co z nim? – zapytał szybko ubierając kurtkę.

- Chyba zawał. – odparłam rzucając mu kluczyki od auta.

Zamknęłam dom i podbiegłam do Audi. Po kilku minutach od telefonu pędziliśmy już do Katowic. Co chwilę nerwowo zerkałam na licznik. Jechaliśmy ponad sto kilometrów na godzinę, wolałam się jednak nie odzywać. W radiu nadawali wiadomości. Jedyne co zapamiętałam to to, że było minus osiem stopni Celsjusza.

- Też chcę tam dojechać jak najszybciej, ale zaraz zaczną się zabudowania. – powiedziałam cicho. – Ktoś może nas złapać.

Bartman kiwnął głową i trochę zwolnił. Po kilkudziesięciu minutach jazdy telefon Zbyszka zaczął dzwonić.

- Odbierzesz? – zapytał nie odrywając wzroku od jezdni.

Kiwnęłam głową i wyjęłam telefon z kieszeni kurtki Zibiego. Na ekranie wyświetliło się zdjęcie mamy Zbyszka.

- Co z nim? – zapytałam.

- Jest operowany, zaraz przewiozą go do sali. Jedziecie do Katowic?

Zerknęłam przez okno próbując znaleźć jakieś informacje na temat miejsca w którym aktualnie się znajdujemy.

- Morawica koło Krakowa, sześćdziesiąt kilometrów. – powiedział Zbyszek.

Powtórzyłam jego słowa teściowej.

- Porozmawiamy na miejscu. Do zobaczenia. – rozłączyła się nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć.

Oddałam Bartmanowi telefon i wyjrzałam przez okno. Na dworze było ciemno, wszystkie budynki były przykryte sporą warstwą białego puchu. Głośno ziewnęłam przypominając sobie która jest godzina. Oparłam głowę o szybę i usiłowałam nie zasnąć. Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu. Wyskoczyłam z Audi i popędziłam ku wejściu, Zbyszek zamknął auto i pognał za mną.

- Szukam Leona Bartmana, został tutaj przywieziony kilka godzin temu. – powiedziałam prawie wpadając na ladę.

- Pani z rodziny? – zapytała podejrzliwie.

- Z rodziny. – odparł Zbyszek, który pojawił się obok mnie.

Recepcjonistka zaczęła wolno przeglądać papiery. Zirytowana zajrzałam za ladę i zaczęłam grzebać w jej papierach. Podałam jej właściwą kartkę.

- Piętnaście minut temu pacjent został przewieziony do sto cztery.

Kiwnęłam głową i popędziłam do schodów. Nie chciałam czekać na windę. Bartman mnie wyprzedził i zaczął szukać sali na drugim piętrze. Kiedy do niego dotarłam Zbyszek wchodził do każdej możliwej sali szukając ojca. Chwyciłam go za rękę i skierowałam się w stronę trzeciego piętra. Naprzeciwko schodów znajdowała się sala sto cztery. Po cichu weszliśmy do pokoju. Leon leżał na szpitalnym łóżku, jego żona siedziała  tuż przy nim. Kiedy nas zobaczyła wstała i przywitała się z nami mocno przytulając i mnie i Zibiego. Tata Zbyszka był nieprzytomny.

- Aneta, ja nic z tego nie rozumiem. – podała mi kartę Leona. – Pomyślałam, że ty coś będziesz wiedzieć.

Uśmiechnęłam się blado i wzięłam od niej kartę.

- Wiadomo dlaczego miał ten zawał? – zapytała.

- Z tego co piszą miał za wysoki poziom homocysteiny. – odparłam.

Mama Zbyszka spojrzała na mnie jak na kosmitkę.

- Przepraszam. – domyśliłam się, że nie ma pojęcia o czym mówię. – Homocysteina to taki aminokwas. Leon miał ich za dużo i ta ilość doprowadziła do hiperhomocysteinemii, a ta doprowadziła do niedokrwienia serca.

- Zawału. – powiedziała niepewnie kobieta.

- Dokładnie. – potwierdziłam.

- Skąd to się bierze? – zapytała. – Leon dużo ćwiczy, w miarę zdrowo się odżywia.

- Przyczyny hiperhomocysteinemii mogą być wrodzone albo wtórne, jak u Leona. To może być zła dieta, źle dobrane leki, alkohol, choroby…

- Leon rzadko choruje, pije też okazjonalnie. – odparła.

Kiwnęłam głową. Wszystkie te informacje były wpisane w kartę.

- Obstawiam jakieś leki. – westchnęłam. – Nie zmieniał jakichś ostatnio?

Zaprzeczyła kiwając głową.

- Jak w ogóle wyglądał ten zawał? – zapytałam. – Miał atak serca przy jakimś silnym wysiłku fizycznym?

- Nic z tych rzeczy. – powiedziała. – Mył samochód w garażu, a ja przygotowywałam kolację. Nagle wszedł do kuchni i powiedział, żebym zadzwoniła na pogotowie. Był cały blady i mokry. Usiadł na krześle i narzekał na ból w klatce. Po kilku minutach karetka przyjechała, a on stracił przytomność.

Kiwnęłam głową.

- Ocknął się po operacji?

- Nie, przywieźli go jakieś dwadzieścia minut temu. – odpowiedziała.

Nadal uważnie przeglądałam kartę.

- Wyjdzie z tego? – zapytała. – Co będzie dalej?

Wzruszyłam ramionami i zerknęłam na kardiomonitor.

- Ma lekkie zaburzenia rytmu serca, ale po zawale to nic dziwnego. W karcie piszą o lekko poszerzonym ognisku zawałowym, ale to też jest dość częste po zawale.

- Co będzie po wyjściu ze szpitala? – dopytywała.

- Czeka go dosyć długa rehabilitacja, regularne badania i kontrole. Zmiana leków też będzie konieczna.

Po chwili Zbyszek zaczął rozmawiać z mamą próbując ją uspokoić a ja nadal siedziałam nad kartą. Próbowałam wyczytać z niej cokolwiek co pomoże i Leonowi i jego żonie. Po kilkunastu minutach przyszedł do nas lekarz. Opowiedział krótko o informacji i uspokajał żonę pacjenta. Zadałam kilka pytań, chirurg odpowiedział na nie treściwie i dokładnie co mnie mile zaskoczyło. Kiedy lekarz wyszedł znowu zostaliśmy sami w sali.

- Spróbuję załatwić jakieś dodatkowe łóżko. – stwierdził Zibi i wyszedł z sali.

- Dziękuję, że tutaj przyjechaliście. – żona Leona lekko się uśmiechnęła i ścisnęła moją dłoń.

Trzymałam jej dłoń w żelaznym uścisku. Po kilkunastu minutach wrócił Zbyszek z noszami.

- Powinnaś się położyć. – stwierdził zerkając na swoją mamę.

Zaprzeczyła kiwając głową.

- Zbyszek ma rację. – odparłam wbijając w nią wzrok.

Po kilkukrotnym namawianiu zgodziła się położyć. Widać było, że jest wykończona. Zibi zajął jej miejsce. Oboje siedzieliśmy przy łóżku Leona. Ziewnęłam i oparłam głowę o ramię Bartmana.

- Zostaw. – szepnął kiedy po raz kolejny wzięłam kartę do rąk.

Zerknęłam na jego mamę. Była tak zmęczona, że zasnęła po kilkunastu minutach. W sali było słychać tylko ciche pikanie kardiomonitora.

- Też powinieneś się położyć. – powiedziałam przeczesując jego włosy. – Pojutrze grasz mecz.

- Właściwie to już jutro. – uśmiechnął się lekko wskazując zegarek. – Rano zadzwonię do trenera, że będą musieli sobie poradzić beze mnie.

- Powinieneś zagrać. – usłyszeliśmy słaby głos Leona.

- Zawołam lekarza. – szepnęłam i wstałam.

- Zostań. – Leon złapał moją dłoń. – Wpadną tutaj, obudzą ją…

Zerknęłam nerwowo na pacjenta, jego żonę i syna.

- Czuję się dobrze, naprawdę. – odparł.

Kiwnęłam głową i stanęłam naprzeciwko łóżka gotowa w każdej chwili pobiec po pomoc.

- Wracaj do Rzeszowa. – powiedział Leon.

Bartman kiwnął przecząco głową.

- Poradzą sobie, muszę tutaj zostać. – odparł. – Mama nie powinna być tutaj sama.

- Ja z nią zostanę. – zaproponowałam. – I tak chciałam się urwać z zajęć.

Zdezorientowany Zbyszek zerkał co chwilę na mnie i swojego ojca.

- Jutro widzę cię na boisku, jasne? – zapytał Leon.

- Tatooo. – Zibi jęknął jak kilkuletnie dziecko co mnie rozbawiło.

- Jeśli wyjedziesz teraz zdążysz jeszcze na trening. – powiedział. – Zdobądź trzy punkty i możesz wracać.

Zbyszek wywrócił oczami.

- Aneta ze mną zostanie, nie będę się nudził. – zaśmiał się.

Cieszyłam się, że ma dobry humor. Samopoczucie po operacji wiele mówi o stanie pacjenta.

- Przyniosę ci kawę. – uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z sali.

Po kilku minutach wróciłam z gorącym kubkiem, który wręczyłam Zbyszkowi.

- Jak tylko dojedziesz do Rzeszowa zadzwoń.  – poprosiłam. – Nie jedź za szybko.

- Jakbym słyszał twoją matkę, Zibi. – zaśmiał się Leon.

Roześmiałam się i zerknęłam na cały czas śpiącą teściową. Bartman szybko wypił kawę i odłożył kubek na stolik.

- Trzymaj się. – uścisnął ojca. – Wpadnę tutaj zaraz po meczu.

- Trzy punkty. – Leon przypomniał Zbyszkowi po co wraca do Rzeszowa.

Zibi kiwnął głową i uśmiechnął się lekko.

- Uważaj na siebie. – powiedziałam, kiedy do mnie podszedł.

Delikatnie mnie pocałował i mocno przytulił. Nie miałam ochoty zostawiać tu sama. Po chwili Bartman wyszedł i popędził do Rzeszowa. Usiadłam na krześle i oparłam się rękoma o łóżko Leona.

- Dziękuję, że zostałaś. – powiedział po chwili.

Uśmiechnęłam się lekko i znowu wzięłam jego kartę, mimo, że nie pojawiło się w niej nic nowego. Rozejrzałam się po sali – nie było tutaj żadnego sprzętu. Postanowiłam, że rano zadzwonię do mamy i poproszę ją o przywiezienie laptopa. Leon na pewno będzie chciał zobaczyć mecz.

________________________________________________________________________

Jakie macie plany na Sylwestra? :)

45 komentarzy:

  1. Przespać, jak co roku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli z Leonem nie jest tak źle :)

    Plany na sylwestra? Chyba domówka ze znajomymi^^ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super... Jak dobrze, że z Leonem wszystko ok.

    Przyjeżdża moja siostra i planujemy z nią i z bratem trochę poszaleć. A Ty? Masz jakieś plany?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwestra spędzę raczej w gronie znajomych. ;)

      Pozdrawiam. ;>

      Usuń
  4. świetny, trzyma w napięciu. Tak się nie mogłam doczekać, że nie mogłam się dzisiaj na treningu skupić i połowę piłek puściłam xD

    OdpowiedzUsuń
  5. w sylwestra pracuję ;)

    epizod świetny, jak zawsze ;)
    a Twoje plany?

    Pati ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba niezbyt ciekawy początek roku? :)

      Sylwestra spędzę raczej ze znajomymi. ;>

      Pozdrawiam. ;)

      Usuń
    2. w sumie to niezbyt ciekawy ale da się przeżyć, będę kelnerować na imprezie więc moze byc ciekawie ;) dobrze , ze razem ze mna bedzie tam moja kuzynka , więc się sama nie zanudze :)

      pozdrawiam ;)

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że mimo pracy będziesz się dobrze bawić. ;)

      Pozdrawiam. ;>

      Usuń
  6. Cuudowne, dobrze, że z nim wszystko ok ;)

    Sylwester? Domówka z przyjaciółmi, ogólnie dobra zabawa się szykuje... Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uff, bałam się, że to będzie coś gorszego. W sumie... 3 pkt to trochę słabo jak na Zbyszka :D
    p,
    G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o punkty w tabeli, nie w meczu. ;)

      Pozdrawiam. ;>

      Usuń
  8. Powtarzam się, ale to chyba miłe - epizod genialny.
    Plany jeszcze się klarują, ale albo SQ albo Blueberry :) a Ty?
    Zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że niedługo nas opuszczasz, trzeba się cieszyć póki jesteś!;)
    Pozdrowienia z Pyrlandii!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Nowy rok przywitam ze znajomymi. ;)

      Pozdrawiam. ^^

      Usuń
  9. Plany na Sylwestra? mhm.. zamknięta impreza ze znajomymi :) oby to wyszło w miarę normalnie i ktoś czegoś głupiego nie odwalił ;)
    Ty masz jakieś plany? :)
    Epizod genialny! trzyma w napięciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwestra spędzę raczej ze znajomymi. ;)

      Dziękuję. ;>

      Usuń
  10. jak zawsze świetnie . :)
    a Sylwestra raczej spędzę w domu . ; ))

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super !:D
    Plany na Sylwka ?... domówka z przyjaciółmi !:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam, czekam i panowie z drogówki jakoś się nie kwapią, żeby Zbyszka złapać :). Mógłby się pojawić w 'Uwaga Pirat!'. Studiujesz coś z medycyną, że tak ładnie to wszystko opisujesz?
    A na Sylwestra lecę do Norwegii, pod biegun (Tromso), szkoda, że noc polarna mnie ominie, a tak chciałam to zobaczyć na żywo :).

    Co to za czcionka w nagłówku? Przydałaby mi się do projektu.

    POng

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie studiuję nic z medycyną, ale brat mojej przyjaciółki jest chirurgiem. ;) Często pożyczam jego state podręczniki, lubię się uczyć nowych rzeczy. :>

      Czcionka nazywa się "Reenie Beanie".

      Usuń
  13. ROZDZIAŁ SUPER JAK ZAWSZE OCZYWIŚCIE A CO DO SYLWESTRA DO DOMÓWKA U KOLEŻANKI TYLKO GORZEJ BĘDZIE Z KACEM BO PÓŹNIEJ TRZEBA SZYBKO IŚĆ DO SZKOŁY :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Do szkoły i kac? ;) 18 lat skończone? :>

      Usuń
  14. Uff, bałam się że coś gorszego będzie Leonowi. Naprawdę mnie przestraszyłaś :)
    Sylwester w czwórkę u koleżanki. Standardowo Polsat albo TVP1 i mnóstwo śmiechu :]
    Uściski i do jutra ;>

    OdpowiedzUsuń
  15. ja sie dzisiaj dowiedzialam ze sylwester u mnie. tylko najdziwniejsze to ze wszystko jest zzaplanowane a ja musze udostepnic lokum :D kocham moją klase <3 a co do epizodu, to tak mnie wystraszyłaś ze masakra . ale jest git ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dobrze, że z ojcem Zbyszka jest wszystko w porządku. ;-)

    A co do Sylwestra... to albo z Polsatem albo mała domówka u znajomych. Mam nadzieję, że to drugie. :D
    Rozdział świetny! Serdecznie pozdrawiam. ;-**

    OdpowiedzUsuń
  17. Plany na sylwestra takie jak co roku :)
    Sylwester z Polsatem czy coś albo kino :)
    Co do rozdziało smuuutny, ale mam nadzieje że następny będzie weselszy...

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział świetny :)
    Plany na sylwestra? Seans horrorów ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. Biedny Leon, mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze i wyzdrowieje :)

    A plany.. może jakaś mała domówka? ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Fantastyczny epizod :) Mam nadzieję, że Leon wyjdzie z tego. :)

    A co do sylwka to żadnych nie mam planów. A ty?

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;>

      Nowy rok przywitam raczej ze znajomymi. ;)

      Pozdrawiam. :>

      Usuń
  21. Hej, epizod jak zawsze swietny! Mam nadzieje ze nie bedzie nic zlego z Leonem!! Nie moge sie doczekac jutra :)

    A na Sylwestr, to jeszcze nie wiem, moze spedze go z przyjaciolmi albo rodzina :) A ty? :)

    OdpowiedzUsuń
  22. będzie dziś nowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dwóch miesięcy wrzucam epizody codziennie - to chyba oczywiste. ;)

      Usuń