Epizod LXXII.
Po parapetówce przyszedł czas na wizytę w telewizyjnym studiu. Nadal nie byłam zachwycona tym pomysłem, jednak postanowiłam, że chce mieć to jak najszybciej za sobą. W piątek rano zaczęłam się pakować. Wynajęłyśmy dwu-osobowy pokój w jednym z warszawskich hoteli.
- Pierwszy raz to ja zostaję w domu. –
westchnął Bartman opierając się o framugę drzwi.
Uśmiechnęłam się blado i wyjęłam z szafy
brązową walizkę. Stanęłam przed szafą nie mając pojęcia w czym mam się pojawić
w studiu.
- O której mam cię oglądać? – zapytał
rozbawiony.
- Będziesz na treningu. – odpowiedziałam
wesoło.
- Jadę na jedenastą. – stwierdził zadowolony.
Usiadłam zrezygnowana na wielkiej pufie
w garderobie i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- O dziewiątej będą nas męczyć. - powiedziałam odpowiadając na jego wcześniej
zadane pytanie.
- Masz okazję na mnie ponarzekać. –
zaśmiał się. – Chętnie posłucham.
- Nie mam na co narzekać. – stwierdziłam
z uśmiechem. – Pomóż mi z tym ubraniem.
Kiwnął głową i zaczął przeglądać moje
rzeczy. Po chwili podał mi gotowy zestaw.
- Przymierz. – wyszczerzył się.
Niepewnie wzięłam ubrania i ruszyłam w
stronę łazienki.
- Tutaj. – zaśmiał się zagradzając mi
drogę.
Wywróciłam oczami. Zdjęłam czerwone
szorty i włożyłam jasne, dżinsowe rurki. Zrzuciłam z siebie beżowy top i
założyłam biały, luźny T-shirt z dużym dekoltem. Na bluzkę założyłam łososiowa
marynarkę z rękawem ¾ i wysokie szpilki nude z platformą, w których ledwo
potrafiłam chodzić.
- Idealnie. – ocenił swoją stylizacje.
Podeszłam do lustra i okręciłam się
wokół własnej osi. Wyglądałam naprawdę nieźle.
- Zdolnego mam męża. – powiedziałam z
uśmiechem.
Wyszczerzył się zadowolony.
- Narzeczonego. – poprawiłam się szybko
rumieniąc się.
Szybko zdjęłam ubrania i włożyłam je do
walizki.
- Masz to zaproszenie? – zapytał.
Kiwnęłam głową i podałam mu elegancką
kartkę, która przyszła do mnie pocztą. Na samym dole zaproszenia było logo
programu i stacji telewizyjnej. Wewnątrz wypisane były wszystkie szczegóły.
- Nie wiedzą o zaręczynach. – powiedział
rozbawiony pokazując listę na karcie.
Zosia wymieniona była jako żona, inne
zaproszone były albo narzeczonymi albo żonami. Obok mojego imienia i nazwiska
widniało hasło „partnerka”.
- To nawet lepiej, nie będą tak mnie
przesłuchiwać. – powiedziałam z uśmiechem.
Nie mieli kiedy się dowiedzieć – i
bardzo dobrze.
- I tak się dowiedzą. – stwierdził
zadowolony zerkając na moją dłoń.
Przytaknęłam i dokończyłam pakowanie.
Gotową walizkę zniosłam na dół i zajęłam się robieniem śniadania.
- O której jedziesz? – zapytał.
- Już chcesz mnie się pozbyć? –
zaśmiałam się smażąc tosty. – O osiemnastej mam być w Warszawie, więc wyjadę po
pierwszej.
- Trzy godziny. – zerknął na zegarek i
usiadł opierając dłonie na blacie. – Może pojadę z tobą?
- Za dwie godziny masz trening, jutro
też musisz jechać do Rzeszowa. – powiedziałam podając mu talerz ze śniadaniem.
Wzięłam swoją porcję i usiadłam
naprzeciwko niego.
- Zobaczysz jak to jest. – stwierdziłam
z uśmiechem. – Siedzisz w domu i denerwujesz się.
Pokazał mi język i zabrał się za
jedzenie. Po śniadaniu poszłam się przebrać i zaczęłam się szykować do wyjazdu.
- Muszę już jechać. – skrzywił się.
Kiwnęłam głową i delikatnie go
pocałowałam.
- Uważaj na siebie.
Uśmiechnęłam się lekko i poprosiłam go o
to samo. Odprowadziłam go pod same drzwi i zaczęłam sprzątać nasze naczynia po
śniadaniu. Kiedy wkładałam szklanki do zmywarki usłyszałam trzask drzwi.
- Na kominku. – krzyknęłam z uśmiechem.
Znowu zapomniał o kluczach. Wbiegł do
salonu i zabrał jeden komplet. Włączyłam zmywarkę i wyszłam z kuchni. Bartman
podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował prawie wgniatając mnie w ścianę.
- Będę tęsknił. – powiedział rozbrajająco
i wyszedł uśmiechając się.
Roześmiałam się i ruszyłam do łazienki.
Spakowałam swoją kosmetyczkę i wrzuciłam ją do dużej, beżowej torby.
Powyłączałam wszystko w domu, wzięłam walizkę, torbę i wyszłam z domu.
Dokładnie zamknęłam drzwi i wsiadłam do Chryslera. Wyjęłam płyty ze schowka i zaczęłam
je przeglądać. Zdecydowałam się na album Iron Maiden. Zbyszek nie przepadał za
taką muzyką, a ja nie słyszałam ich od lat. Włożyłam płytę do odtwarzacza i
podkręciłam głośność na maksimum. Z głośników rozległy się charakterystyczne
dźwięki wyrazistych gitar i mocnej perkusji. Odpaliłam silnik i wyjechałam z
posesji wybijając rytm dłońmi o kierownicę. Znałam wszystkie teksty na pamięć,
więc śpiewałam na całe gardło. Co chwilę sprawdzałam jednak, czy nie słychać
mojego skrzeku na zewnątrz. Na szczęście ich uszy były bezpiecznie. Po
przesłuchaniu całej płyty włączyłam kolejną – tym razem padło na ABBĘ.
Zaśmiałam się sama z siebie oceniając swój szeroki repertuar. Od metalu po pop.
Droga do Warszawy minęła dość szybko. Na miejscu byłam po siedemnastej.
Zameldowałam się w hotelu, Zosia była już na miejscu. Wzięłam kartę z recepcji
i ruszyłam do windy.
- Dzień dobry. Mam na imię Przemysław i
zajmę się pani bagażem.
Wzdrygnęłam się słysząc to imię.
Wsiadłam do windy i przyjrzałam się mężczyźnie, który trzymał moją walizkę.
- Numer pokoju? – zapytał z uśmiechem.
Zerknęłam na kartę.
- Sto trzy.
Kiwnął głową i wdusił przycisk z numerem
siedem. Po chwili byliśmy już na
właściwym piętrze. Hotelowy boj wskazał mi odpowiednie drzwi. Otworzyłam je
kartą i weszłam do środka. Przemysław postawił mój bagaż tuż przy drzwiach.
- Życzę udanego pobytu. – ukłonił się
nisko.
- Dziękuję. – odpowiedziałam i zamknęłam
drzwi.
Rzuciłam się na łóżko i zdjęłam buty.
Wyjęłam telefon i zaczęłam pisać wiadomość.
„ Jestem już w hotelu, Zosia też
dotarła”.
Trzy razy kazał mi obiecać, że jak tylko
dojadę dam mu znać. Odłożyłam telefon na szafkę i skierowałam się w stronę
łazienki.
- Zajęte! – wrzasnęła Zośka.
Słyszałam lejącą się pod prysznicem
wodę. Wywróciłam oczami. Zanim wyjdzie minie pół godziny albo jeszcze więcej.
Włożyłam swoją walizkę pod łóżko i odpaliłam telewizor. Wszędzie były reklamy,
nie znalazłam nic ciekawego. Zobaczyłam reklamę programu „Dzień Dobry TVN”, w
którym miałam się pojawić. Na ekranie zobaczyłam Dorotę Wellman i Marcina
Prokopa opowiadających o jutrzejszym odcinku. Skrzywiłam się słysząc
„Porozmawiamy z kobietami naszych ulubionych sportowców.”. Zosia wybiegła z
łazienki piszcząc. Skupiła wzrok na telewizorze i obejrzała końcówkę reklamy.
Skorzystałam z okazji i wbiegłam do łazienki. Poprawiłam makijaż, umyłam ręce i
udostępniłam pomieszczenie Zosi. Resztę dnia spędziłam na słuchaniu
podekscytowanej przyjaciółki. Była w swoim żywiole, cieszyła się, że jest w
centrum zainteresowania. Cieszyłam się, że tak podchodzi do tego programu –
skupi na sobie uwagę prowadzących, dzięki czemu ja jakoś przetrwam ten
nieszczęsny wywiad. Około godzinny dwudziestej drugiej obie leżałyśmy już w
łóżkach. Zosia miała na twarzy obrzydliwą maseczkę z glinki szarej.
- Jak to jest po ślubie? – zapytałam.
Odłożyła jakieś kolorowe czasopismo i
usiadła po turecku na łóżku.
- U nas nic się nie zmieniło. – wzruszyła
ramionami. – W końcu zamieszkaliśmy razem, jest okej.
Ucieszyłam się. Ile razy słyszałam od
innych, że obrączki zmieniają wszystko.
- Kubiak wspominał coś o dzieciach? –
zapytałam nieśmiało.
Kiwnęła głową.
- Nie chcę o tym rozmawiać, zmieńmy
temat. – skrzywiła się i znowu wzięła gazetę.
- Wszystko w porządku?
Uniosła kciuk w górę i schowała twarz za
czasopismem.
- Przecież widzę. – westchnęłam.
Łatwo można było się zorientować, że coś
jest tak. Nigdy nie umiała ukrywać takich rzeczy. Wstałam z łóżka i usiadłam
obok niej. Wlepiła we mnie wzrok, oczy zaszły jej łzami.
- Ej, nie płacz. – przytuliłam ją do
siebie.
Szara glinka ubrudziła całą moją piżamę,
ale nie zwracałam na to uwagi. Zosia rozpłakała się jak dziecko. Próbowałam ją
uspokoić, jednak cały czas się trzęsła.
- Chodzi o dzieci? – zapytałam.
Kiwnęła głową i jeszcze bardziej się
rozkleiła.
- Michał na pewno zrozumie, że chcesz
poczekać… - westchnęłam.
Oderwała się ode mnie i spojrzała jak gdybym przemówiła w jakimś
obcym, nieznanym jej języku.
- Nie o to chodzi. – powiedziała wycierając
swoje łzy ręką.
Szara maź była dosłownie wszędzie.
- Pobrudziłam cię. – stwierdziła uśmiechając
się lekko.
Wzruszyłam ramionami i wbiłam w nią
wzrok.
- Więc o co chodzi?
Spojrzała na mnie niepewnie jak gdyby
rozważała, czy może mi zaufać.
- Zosia… - złapałam ją za rękę. – Zawsze
mówiłyśmy sobie wszystko. Wiem, że widujemy się rzadko, nie spędzamy razem tyle
czasu ale ja nadal traktuję cię jak siostrę. Możesz mi powiedzieć.
- Próbujemy i nic. – powiedziała cicho. –
Od maja staramy się o dziecko i nie mogę zajść w ciążę.
Kompletnie nie wiedziałam co mam jej
powiedzieć.
- Przecież wszystko jest w porządku.
Wiemy co i jak. – wzruszyła ramionami.
- Byliście u jakiegoś specjalisty? –
zapytałam. – Może trzeba…
Prychnęła.
- Oboje chcemy dziecka, ale boję się tej
wizyty. Co jeśli będzie coś nie tak? Michał mnie zabije.
- Przestań. Wszystko będzie dobrze. –
powiedziałam ściskając jej rękę. – Musicie się przepadać, lekarz wam pomoże.
Skrzywiła się i znowu wytarła łzy.
- Idę zmyć to cholerstwo z twarzy. –
mruknęła i weszła do łazienki.
Słyszałam, że nadal płacze. Wyszła z
ubikacji po kilku minutach i położyła się na swoim łóżku. Wytarłam chusteczką resztki
maseczki i zajęłam swoje miejsce.
- Nie mów nikomu, dobra? – zapytała
wrzucając gazetę do torby.
- Bartman i tak to ze mnie wyciągnie. –
jęknęłam. – Albo Michał mu powie.
- Nie chcę, żeby się nade mną litowali. –
stwierdziła. – Już widzę te docinki chłopaków…
- Przestań. – stanęłam w obronie
zawodników. – To nie jest powód do żartów, oni tacy nie są.
Westchnęła i przetarła twarz dłońmi.
- Powiesz mi, jak już zgłosicie się do
lekarza? – poprosiłam.
Kiwnęła dłońmi i przykryła się kołdrą.
- Dobranoc. – rzuciła i zamknęła oczy.
Wyłączyłam światło i odpowiedziałam jej.
Po chwili usłyszałam jej chrapanie. Nie wyśpię się. Przez pół nocy myślałam o
tym co będzie dalej. Co z Michałem, Zosią i ich dzieckiem? Co ze mną i
Zbyszkiem? Przewróciłam się na drugi bok i wzięłam telefon. Miałam dwie
nieodebrane wiadomości. Jedną otrzymałam tuż po wysłaniu smsa z informacją o
dotarciu do Warszawy. Druga doszła kilka minut temu – też od Zibiego. Wywróciłam oczami. Była trzecia rano.
„Jutro masz trening, śpij wariacie.” –
odpisałam szybko uśmiechając się szeroko.
Położyłam telefon obok poduszki i
przymknęłam oczy. Po kilku minutach usłyszałam ciche wibracje.
„Nie zapomnij o pierścionku. Będę
uważnie oglądał.”
Zaśmiałam się cicho i zabrałam się za
odpisywanie.
„Będę pamiętać. Błagam, idź spać.”
Zadowolona odłożyłam telefon na półkę i
zasnęłam z uśmiechem na twarzy.
________________________________________________________________________
Najdziwniejsza potrawa, której spróbowałyście to... ? :)
Mam nadzieję, że wiecie co stało się równe 31 lat temu...
formspring.
________________________________________________________________________
Najdziwniejsza potrawa, której spróbowałyście to... ? :)
Mam nadzieję, że wiecie co stało się równe 31 lat temu...
formspring.
pulpety mojej mamy XD Spróbowałam raz i już więcej tego nie zrobię :D
OdpowiedzUsuńHahahah. ;> Pozdrów mamę. ;)
UsuńBarszcz ukraiński mojej ciotki xd
OdpowiedzUsuńNigdy nie wezmę tego do ust!
Rozumiem. :)
UsuńOśmiornice xd Epizod jak zawsze genilny :) Oczywiscie ze pamietam co wydarzylo sie 31 lat temu Pozdrawiem
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńTo bardzo dobrze, że pamięć o tym wydarzeniu nie znika. :>
nuetella z chrupkami i solą mojej znajomej... :D ochyda..
OdpowiedzUsuńOhyda. :)
UsuńOwoce morza w Hiszpanii :< nigdy więcej ich nie zjem ble, no cóż miejsca zamieszkania się nie wybiera :> wiemy, wiemy, ja dzisiaj miałam wykład na historii o wprowadzeniu stanu wojennego :> Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTakie wykłady są bardzo potrzebne. ;) Dziś byłam w gimnazjum ( kuzynka zapomniała projektu na lekcję muzyki, więc go jej zawiozłam ) i dzieciaki z klasy nie wiedziały nic. W podręcznikach od historii nie ma o tym ani słowa. :o
Usuńz tymi podręcznikami jest teraz coraz gorzej :< moja pani od historii mówi, że nie wie jak bd prowadzić rozszerzenie z aktualnymi pierwszoklasistami. po cholerę oni to zmieniają, mamy najbarwniejszą historię walki o swój kraj i oni to wyrzucają :< nie rozumiem ich.
Usuńprogram historii w gimnazjum kończy się na I wojnie światowej. kompletnie bez sensu
UsuńChore! Dzieci są nieświadome naszej historii. Powinny być świadome odwagi i bohaterstwa swoich przodków!
UsuńMój rocznik jest chyba tym ostatnim normalnym, który jeszcze bd wiedzieć coś z historii, itd. nie rozumiem wgl. MENu :< mnie jakoś historia nie przeraża, inni ledwo na 2 zdają by mieć z głowy.
UsuńMasakra.
Usuń:< Nie zmienię nic jedynie, jak może zostanę ministrem edukacji, pewnie bym zmieniła, nie tak dużo informacji, po trochu, bo jak jest tyle naraz to się nie zapamięta, itd. Moja koleżanka dzisiaj mi opowiadała o ich lekcji historii, oni mają oceny tylko za prowadzenie zeszytu, dan żadnych nie zna itd, BOŻE, a ona chodzi do najlepszego gimnazjum w moim mieście, :<
UsuńZgadzam się z tymi podręcznikami. Ten program nauczania jest kompletnie bez sensu, bo co uczyć się o jakieś sparcie skoro nie wiemy dokładnie co działo się w Polsce ? ;/
UsuńTeraz się cieszy, na maturze zacznie wylewać łzy.
UsuńRacja. Trzeba coś z tym programem zrobić.
W innych krajach oni się uczą, o swoim państwie tylko, a nie to co my cała historia powszechna. Pamiętam jak chodziłam do jednej z hiszpańskich szkół to był dla mnie szok, ale niestety moja genialna mamusia mnie wysłała do Polski, bo będę bardziej wyedukowana, no cóż. Ja piszę maturę z historii dodatkowo jeszcze, bo jakoś mnie to pociąga, ale bym wyrzuciła kilka epok historycznych :>
UsuńDokładnie. :)Ale podobno już coś robią z tym programem także kolejne pokolenia może będą miały lepiej :))
UsuńOby. :> Pewnie będzie tak okrojony materiał, ze młodzież nie bd wiedzieć, podstawowych informacji. Ostatnio miałam dyskusję, kto bd więcej pamiętać, wychodzi, ze chyba Ci co jadą starą podstawą. No, ale jak to wyjdzie w praktyce zobaczymy :)
Usuńnajdziwniejsza potrawa to Ratatouille... :)
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle genialny ;) mam nadzieję, że Zośka zajdzie w ciążę i że Aneta nie zapomni o pierścionku :)
Dziękuję. ;>
Usuńświetny epizod :) Miejmy nadzieję, że Zośka zajdzie w ciąże. Że uda mi się. :)
OdpowiedzUsuńKopytka z mlekiem i wegetą. :) I pamiętam co się stało 31 lay temu. :)
Pozdrawiam :)
Dziękuję. ;>
UsuńO fu. Z mlekiem? :)
To bardzo dobrze! :> Pozdrawiam.
Tak z mlekiem oraz wegetą.:)
UsuńChyba nie odważyłabym się spróbować, a jadłam dziwniejsze rzeczy. :o
UsuńJakie?
UsuńPełno tego było. Od ślimaków po bycze jądra. ;)
Usuńnie mogę się doczekać akcji w studiu! świetny epizod jak zawsze. hmmm, najdziwniejszą były chyba ślimaki. no oczywiście, to wydarzenie zostanie na zawsze w pamięć, mimo iż nie było mnie jeszcze na świecie, pozdrawiam cieplutko!:)- Lulu
OdpowiedzUsuńPS. Sorki, że dziś mocno odbiegłam od tematu Twojego pisania.
Dziękuję. ;) Również je jadłam.
UsuńMnie też na szczęście nie było jeszcze na świecie. :>
smakowały Ci? bo mi tak niezbyt, wolę polskiego schaba o wiele bardziej:D - Lulu
UsuńMyślałam, że nie będą mi smakowały, ale nie były takie złe. ;> Chętnie bym je jeszcze raz zjadła, gdyby była okazja. :)
UsuńPlacki ziemniaczane mojej cioci. Jeszcze do tego wpychała mi je na siłę. :D
OdpowiedzUsuńEkstremalnie! :)
UsuńŚwietny epizod . Nutella z ziemniakami O _ o
OdpowiedzUsuńKreatywnie, nie powiem. ;>
UsuńHmm, rozdział świetny, ale trochę mnie zirytowała niedomyślność Anety, co do bezpłodności. Ja przykładowo wiedziałam od razu.
OdpowiedzUsuńO tej rocznicy - mimo, że były u nas skrócone lekcje, ze względu na radę pedagogiczną, czy coś innego i testy próbne, to powinna być choć pięcio minutowa wzmianka przez głośniki. A nie było.
Pozdrawiam serdecznie :3
Rozumiem. :)
UsuńTo jest dziwne. Szkoły świętują 3 maja, 11 listopada, ale o 13 grudnia nie wspominają. Tragedia!
Pozdrawiam. ;>
Pamiętam... Ale to jakby z 12 na 13 nie z 13 na 14. Więc jakby wczoraj :)
OdpowiedzUsuńNajdziwniejsze co zjadłam? Nie pamiętam dokładnie, ale było paskudne, coś z owoców morza... Nie przepadam za nimi ale zdecydowałam się spróbować i potem żałowałam. To chyba były mule.
Odpowiadając na Twoje pytanie z poprzedniego komentarza, u mnie całkiem dobrze :) Mama była wczoraj na zebraniu i jak wróciła to przeprowadziła ze mną poważna rozmowę i mimo 2 (!) zagrożeń, wcale nie wydawała się być bardzo zdenerwowana. Rozmawiała z nauczycielkami, które powiedziały jej że to wygląda na kartce gorzej niż jest w rzeczywistości więc nie ma po co panikować. Mimo zebrania mam komputer, internet bez hasła, mogę chodzić na mecze i oglądać je w TV, nie mam żadnych szlabanów. Jest świetnie ;)
Epizod świetny, ale nie zgadniesz... Znów przerwałaś w świetnym momencie, więc już nie mogę się doczekać tego, co będzie jutro i pojutrze :)
Jak twój dzisiejszy dzień? Lepiej niż wczoraj?
Pozdrawiaam,
Malin. xoxo
Oficjalnie 13 grudnia, wolałam nie mieszać czytelnikom w głowach. ;>
UsuńRozumiem. Mule są pyszne! :)
2 zagrożenia? :o Z czego? W życiu nie miałam zagrożenia, raz tylko groziło mi nieodpowiednie zachowanie za kłótnię z nauczycielką. :>
Dziękuję. ;> Zdecydowanie lepiej! Jak co roku, dzień ten spędziłam z tatą. Całą dobę siedzieliśmy przed TV i oglądaliśmy wszystko co dotyczyło wprowadzenia stanu wojennego. Mama wyprosiła nas z salonu po kilku godzinach, bo kiedy widzę tę mendę na ekranie nie umiem się pohamować i wspólnie z ojcem rzucamy niezłymi wiązankami w jego kierunku. Mam nadzieję, że spotkam tego pana kiedyś osobiście, żebym miała okazję splunąć mu w twarz. Nigdy nie można życzyć śmierci - nikomu, ale kiedy widzę tę plugawą świnię z całego serca pragnę, żeby ktoś go w końcu dorwał.
Ależ się rozpisałam. :) Pozdrawiam. ;>
Ileż w tobie emocji :) Ale nie dziwię ci się. Moją klasę wychowawca (nauczyciel historii) nabrał na SGH na specjalny wykład dotyczący wprowadzenia stanu wojennego, a potem jak z kolegami wracałam do domu to przechodziliśmy przez patelnię (tj w centrum) i tak rozstawiony był telebim, na którym Jaruzelski ogłaszał stan wojenny. Za każdym razem jak widzę ten film, to nie wierze w to co słyszę i próbuję sobie wyobrazić co by było, gdybym urodziła się w tamtych czasach... Na samą myśl mam gęsią skórkę ://
UsuńZagrożenia z matmy i hiszpańskiego - moje pierwsze zagrożenia w życiu. Ale z obu spokojnie zdam :) Po prostu jeśli nie wystawiłyby mi zagrożeń to jeśli nie zaliczyłabym nadchodzących kartkówek/sprawdzianów, nie miałyby prawa postawić mi jedynki na semestr. To tylko takie zabezpieczenie jakby. Z jednej strony, nie martwię się, bo z obu przedmiotów idzie mi coraz lepiej, a z drugiej nigdy nie miałam żadnego zagrożenia! A teraz, BUUM! Dwa na raz ;o
Co do jedzenia, to zastanawiałam się jeszcze dziś. To były albo mule (są fuuu.) albo kalmary smażone (też fuu..). Oba paskudztwa jadłam i nie pamiętam które było gorsze :)
Z niecierpliwością czekam na dzisiejszy epizod,
Malin. xoxo
Ależ oczywiście, że wiemy. Funkcjonariusze ZOMO chodzący po mieście nie mogą nie przypominać o wybuchu stanu wojennego.
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze, że wiecie. :)
UsuńNie było takiej potrawy :)
OdpowiedzUsuńPrzez te wydarzenia co miały miejsce 31 lat temu odmroziłam dziś stopy -.- Ale trzeba było uczcić :)
Rozdział fajny ale chciała bym troszkę dialogu z tego programu DDTVN :)
Nie kusiło Cię nigdy, żeby spróbować czegoś dziwnego? :)
UsuńMyślę, że mimo odmrożonych stóp - warto było. Mam nadzieję, że za rok, podczas kolejnej rocznicy nie będzie już z nami tego komucha.
Dziękuję. ;>
Noo, strasznie jestem ciekawa jutrzejszego odcinka :) szkoda mi Zochy, mam nadzieję, że w końcu im sie uda :)
OdpowiedzUsuńp,
G.
:)
UsuńPozdrawiam. ;>
Epizod jak zawsze swietny!! :D Szkoda mi Zosi, ale mam nadzieje ze wszystko bedzie w porzadku :)
OdpowiedzUsuńNajdziwniejsza potrawa to...jablka solone.:s ohyda poprostu!! Tu w Kanadzie, przewaznie hindusi to jedza.....raz to sprobowalam, ale nigdy w zyciu!!!!!!!!
Oczywiscie, ze pamietaz co stalo sie 31 lat temu :) Nie da sie zapomniec...
Pozdrawiam
Dziękuję. ;>
UsuńNie próbowałam, może się kiedyś skuszę. ;)
Nie wolno zapominać! Nigdy. Przestępcy muszą ponieś karę za swoje czyny.
Pozdrawiam. :)
Nie ma za co ;>
UsuńNie probuj! :) Nie radze.
Mysle tak jak ty. Co oni zrobili, to......brak slow....
Do jutra :)
Wszystkiego trzeba w życiu spróbować. ;)
UsuńNo tak, to prawda, ale naprawde nie polecam :)
UsuńRozdział bardzo dobry jak zawsze! Może u Kubiaków to tylko przejściowe problemy i wszystko będzie ok :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Kubiaków będzie wszystko okej i niedługo Zosia zajdzie w ciąże :)
OdpowiedzUsuńNajdziwniejsze? NIe wiem, chyba jakiegoś wymyślnego nie jadłam ;)
Tak, wiem co wydarzyło się lat temu. Stan wojenny i gen. Jaruzelski..
Rozumiem. ;)
UsuńPieprzony komunista. Gdybym tylko dorwała tę świnię...
:) Jak ja się stęskniłam za epizodami takimi jak sprzed decyzji o końcu.
OdpowiedzUsuńStrasznie spodobał mi się zestaw wybrany przez ZB9 :D Dla mnie to mało spotykane jest to, że mężczyzna wybiera ubiór swej partnerce.
To było takie urocze jak Aneta nazwała Zibiego mężem i jeszcze się zarumieniła:>
Biedna Zosia, mam nadzieję, że mimo wszystko pojawi się u nich mały Michał lub mała Zosia :P
Hm...ciekawe jak to będzie na tym spotkaniu...
Hm...raz jadłam zupę, która była niby krupnikiem, ale czułam w niej zalewę z ogórków kiszonych.
Oczywiście, że pamiętam :D
Pozdrawiam blueberrysmile :*
Cieszę się, że epizod Ci się podoba. ;)
UsuńPozdrawiam. ;>
Hmmmm... coś co gotowała moja mama... ale tego dużo jest :)
OdpowiedzUsuńNo oczywiście, że wiem.
Z Kubiakami musi być wszystko dobrze.
Pozdrawiam :* :)
Pozdrawiam. ;)
UsuńNie zostawiaj nas:D jeszcze przynajmniej pół roku! :* Błaaagam:P
OdpowiedzUsuńCo do epizodu fantastycznyy! <3
Przykro mi, mam za dużo obowiązków - nie dam rady dłużej prowadzić bloga.
UsuńDziękuję. ;)