piątek, 7 grudnia 2012

LXVII


Epizod LXVI.




Wesele trwało do piątej nad ranem. Oboje piliśmy, więc wynajęliśmy pokój w hotelu mieszczącym się na drugiej stronie ulicy. Następnego dnia wróciliśmy do Rzeszowa. Od czasu zaręczyn Zosi i Michała budowa naszego domu poszła na przód. Jak tylko dostaliśmy projekt ekipa budowlana zaczęła pracować. W maju budynek był już prawie skończony – byłam w szoku. Bartman strasznie gonił ich z terminami, ale i tak zrobili o wiele za dużo niż od nich wymagaliśmy. Kubiakowie po powrocie z Hiszpanii zamieszkali razem. Dzieliło nas cholernie dużo kilometrów, ale chyba przywykłam do tego, że widujemy się tak rzadko. Pod koniec czerwca 2014 roku prace budowlane skończyły się. Kiedy przyjechaliśmy na działkę dom prezentował się pięknie. Z zewnątrz był cudowny, wewnątrz nie było jeszcze nic – urządzanie wnętrz zajmie nam cały lipiec.

- Nowy dom. – uśmiechnął się Zbyszek wysiadając z auta.

- Nie wierzę, że jest nasz. – odpowiedziałam. – Udało się.

Kiwnął głową i mnie przytulił. Współczułam trochę zatrudnionym przez nas budowlańcom. Chcieliśmy niemożliwego w rekordowym tempie a im się to udało. Z pewnością nie będą nas dobrze wspominać.

- Panie Bartman. – podszedł do nas jeden z nich. – Klucze.

Mężczyzna wręczył Zibiemu komplet  brzęczących przedmiotów. Zapiszczałam jak dziecko i zabrałam mu klucze. Pobiegłam przodem nie mogąc napatrzeć się na budynek. Wszystko wyglądało idealnie. Cała ekipa budowlana zaczęła się zbierać. Wróciłam do Zbyszka i uważnie obserwowałam pracowników.

- To chyba wszystko. – uśmiechnął się jeden z nich.

Widać było, że są zadowoleni ze swojej pracy, a raczej z jej końca. Podbiegłam do Audi i wyjęłam przygotowany dla nich poczęstunek.

- To na drogę. – wyszczerzyłam się wręczając im dużą blachę swojego wypieku.

Od razu się rozpromienili.

- Dziękujemy. – odpowiedzieli chórem.

- To my dziękujemy. – powiedziałam z uśmiechem.

Uścisnęliśmy swoje dłonie i pożegnaliśmy się. Dwa, zielone auta odjechały z naszej posesji. Podeszliśmy do głównych drzwi, jednak nie weszliśmy do domu. Obeszliśmy cały budynek i zatrzymaliśmy się na ogromnym tarasie z tyłu domu. Rozejrzałam się po okolicy. Jak zawsze było tutaj pięknie.

- Zdajesz sobie sprawę, że będziemy musieli wstawać wcześniej? – zapytałam opierając się o drewniany płotek tarasu. – Do Rzeszowa mamy kawałek drogi.

Wzruszył ramionami i stanął za mną mocno mnie przytulając.

- Dla takiego widoku… Warto.

Wbiłam wzrok w łąki znajdujące się w oddali i głośno westchnęłam. Miał rację. Warto. Odwróciłam się przodem do niego i oparłam o balustradę.

- Chodź. – chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę wejścia.

Wyjęłam klucze z kieszeni i otwarłam drzwi. Niepewnie zerknęłam nie przekraczając progu. Przywitała mnie ogromna, jasna przestrzeń. Przez duże okna wpadało tutaj mnóstwo światła. Nagle Bartman wziął mnie na ręce.

- To już drugi raz. – zaśmiałam się oplatając ręce wokół jego szyi.

- Drugi i ostatni. – pocałował mnie w policzek i wszedł do domu.

Wnętrza były kompletnie puste. Białe ściany, betonowe podłogi. Same instalacje. Obeszliśmy cały dół planując rozmieszczenie mebli.

- Sypialnia! – zapiszczałam wbiegłam po schodach, które przykryte były szarą folią.

Rozejrzałam się po korytarzu na piętrze. Skierowałam się do pokoju mieszczącego się po lewej stronie.

- Tu będzie łazienka. – powiedział rozbawiony i złapał mnie za rękę. – Tam jest sypialnia.

Widok z niej był niesamowity.

- Nie wracajmy do Rzeszowa. – jęknęłam.

Zaśmiał  się i podszedł do okna.

- Za kilka tygodni wszystko będzie gotowe. – uśmiechnął się.







Tydzień później wzięliśmy się za malowanie. Poszłoby szybciej, gdybyśmy kogoś wynajęli – chcieliśmy jednak uniknąć zbędnych wydatków. Poza tym oboje byliśmy typem osoby „Daj, zrobię lepiej”. Świetnie bawiliśmy się przy pracy. Początek lipca był wyjątkowo upalny. Po długiej, mroźnej zimie i chłodnej wiośnie miło było poczuć ciepłe, słonecznie promienie. Miałam na sobie krótkie, dżinsowe szorty i granatową bokserkę. Cała byłam w beżowej farbie, którą malowałam wnętrze sypialni.

- Mamy coś do picia? – zapytał Zbyszek.

Zeskoczyłam ze stołku i kiwnęłam głową. Wyjęłam wodę z przenośnej, samochodowej lodówki i rzuciłam w jego kierunku. Podziękował i wypił prawie całą zawartość. 







W niecałe dwa tygodnie wszystkie wnętrza były dokończone. Część była już nawet umeblowana. Całość była gotowa w ostatnim tygodniu lipca. Zabraliśmy większość rzeczy z mieszkania i zapakowaliśmy je do Audi.

- Ostatni raz wjeżdżamy tą windą na górę. – powiedziałam smutno.

- To źle? – zapytał wesoło.

Wzruszyłam ramionami. Z jednej strony cieszę się, że przeprowadzamy się do nowego miejsca, a z drugiej strony… Tyle się działo w tym mieszkaniu. Przywiązałam się do tego miejsca.

- Bierzemy coś jeszcze? – zapytał chwytając ostatni karton.

Oparłam się bokiem o ścianę.

- Chyba nie. – odpowiedziałam rozglądając się po mieszkaniu.

Podeszłam do okna i ostatni raz rzuciłam okiem na miasto.

- Nigdy ci się nie podobało, prawda?

Miał rację. Rzeszów to naprawdę fajne miasto, ale nigdy nie czułam się w nim pewnie. Zdecydowanie wolałam Poznań albo Katowice.

- Idziemy. – uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam się do jego pleców. – Chodź.

Ruszyłam w kierunku drzwi. Zbyszek podrzucił karton do góry i poszedł za mną.

- Lubię, kiedy jesteś tak uczesana. – stwierdził ciągnąc mnie za włosy.

Związałam włosy w byle jaki kucyk, nic nadzwyczajnego. Posłałam mu promienny uśmiech i zbiegłam ze schodów. Nie chciało mi się czekać na windę.

- Do zobaczenia. – rzuciłam wychodząc z budynku.

Zarządca budynku i recepcjonistka pokiwali mi. Uśmiechnęłam się i wybiegłam na chodnik. Dzień był naprawdę ciepły. Mimo, że miałam na sobie tylko krótkie, białe szorty i jasnoniebieską koszulę bez rękawków było mi strasznie gorąco. Przeszłam kilka metrów i zerknęłam przez ramię. Zbyszek szedł tuż za mną. Doszliśmy do auta i włożyliśmy  do bagażnika ostatni karton. Oparłam się o maskę Audi i rozejrzałam się po ulicy. Karoseria była nagrzana przez słońce. Odskoczyłam do auta masując się po nogach. Miałam dwa, czerwone ślady na udach. Skrzywiłam się i podeszłam do drzwi samochodu. Wsiadłam do niego i zajęłam miejsce pasażera.

- Jedziemy? – zapytał z uśmiechem siadając  obok mnie.

Kiwnęłam twierdząco głową i chwyciłam butelkę leżącą pod moim siedzeniem. Odkręciłam niebieską nakrętkę i wzięłam kilka dużych łyków wody. Pomachałam butelką zerkając na Zibiego. Kiwnął głową i wziął ode mnie wodę. Wypił prawie połowę zawartości i oddał mi butelkę. Zakręciłam ją i rzuciłam na tylne siedzenie. Zapięłam pas i wyprostowałam nogi. Położyłam je na desce rozdzielczej i otworzyłam  okno. Bartman jak zwykle jechał o wiele za szybko, teraz jednak mi to nie przeszkadzało – wiatr przyjemnie chłodził wnętrze auta. Przejechaliśmy kilkanaście kilometrów. Budynki stopniowo zanikały, teraz wokół nas było pełno pól, łąk i lasów. Cisza i spokój. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy  próbując nacieszyć tą chwilą.

- Patrz na drogę. – mruknęłam czując na sobie jego wzrok.

Usłyszałam ciche prychnięcie.

- To, że pozwalam Ci szybko jechać nie znaczy, że masz nie patrzeć na jezdnię. – stwierdziłam z uśmiechem nie otwierając oczu.

- Ty mi pozwalasz? – zaśmiał się cicho. – Jeszcze niedawno udusiłabyś mnie za przekroczenie prędkości.

- Nadal mam ochotę to zrobić. – stwierdziłam otwierając oczy i zerkając na niego. – Jeśli w coś przywalimy masz jakieś osiemdziesiąt procent na przeżycie, zwłaszcza, że jedziesz dobrym, sprawnym autem. Ja mam jakieś trzydzieści procent.

- Dlaczego trzydzieści? – zapytał zaskoczony. – Jedziesz tym samym autem.
Wychyliłam się i spojrzałam na licznik.

- Jedziemy sto osiemdziesiąt kilometrów na godzinę. Czołowe zderzenie z jakimś autem i oboje mamy małe szanse na przeżycie.

Wskazówka zjechała do stu pięćdziesięciu. Uśmiechnęłam się zadowolona z siebie.

- Zakładając, że dojdzie do jakiegoś wypadku, tuż po uderzeniu zabezpieczy cię poduszka powietrzna.

- Ciebie też. – powiedział spokojnie.

- Nie, jeśli siedzę tak jak teraz. – zaśmiałam się.

- Nogi na dół.

Kiwnęłam przecząco głową i włączyłam radio. Zbyszek po raz kolejny zwolnił. Teraz jechaliśmy „zaledwie” sto dziesięć kilometrów na godzinę. Podkręciłam głośność słysząc początek piosenki. Johnny Cash.

- Lubię ją. – powiedziałam z uśmiechem spoglądając na Zbyszka.

- „You Are My Sunshine”?

Przytaknęłam głową. Ten człowiek nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Nie wiedziałam, że nawet zna takie piosenki – zazwyczaj słuchał czegoś zupełnie innego.

- Tylu rzeczy o tobie nie wiem. – westchnęłam głośno.

- Mamy mnóstwo czasu. – uśmiechnął się. – Wiesz o mnie więcej niż ktokolwiek inny.

Odwzajemniłam uśmiech i przeciągnęłam się. Po odsłuchaniu kilku kolejnych piosenek byliśmy na miejsce. Uwielbiałam ten zakręt w prawo i przejazd przez las. Cieszyłam się jak dziecko jadąc do nowego domu. Wlepiając wzrok w wysokie drzewa wyobraziłam sobie reakcję naszych znajomych, kiedy zobaczą to miejsce. Ciepły, letni wieczór. Wszyscy zgromadzeni wokół ogniska podziwiają naszą posiadłość. Słychać szum drzew, a my opowiadamy, wspominamy i planujemy przyszłość.

- O czym myślisz? – zapytał nagle parkując na działce.

- O tym, co będzie kiedyś. – odpowiedziałam wysiadając  z auta.

Zamknęłam drzwi i z uśmiechem przyjrzałam się budynkowi. Dom był cudowny, wyglądał prawie tak samo jak w mojej wyobraźni – a nawet lepiej. Ogrodzenie było już prawie gotowe. Przy tarasie stało pełno roślin, które zamówiłam kilka dni temu. Nie mogłam się doczekać, kiedy zabiorę się za tworzenie ogrodu – czekało mnie sporo pracy. Zbyszek zabrał karton z bagażnika i zaniósł go do domu. Weszłam za nim i zamknęłam drzwi. Pobiegłam do garderoby i szybko się przebrałam.

________________________________________________________________________

Zaczynamy weekend. :) Macie już jakieś plany?

56 komentarzy:

  1. Czemu rozdziały są coraz krótsze? ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz mogę zrobić C screena. Wszystkie rozdziały mają mniej więcej tę samą długość - zajmują co najmniej trzy strony w Wordzie.

      Pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Nie przesadzajmy, wszystkie są mniej więcej w takiej samej długości, dla mnie nawet ten rozdział wydawał się minimalnie dłuższy od pozostałych :)

      Usuń
  2. Cudo!!!!!!!!!! <3 Uwielbiam to, juz sama moge sobie wyobrazic ten przepiekny dom i troche przypomina mi dom z tego filmu "Nigdy w Zyciu"! :D Czekam na jutro! :P
    A weekend?? Ja jeszcze w szkole, wychodze za poltorej godziny i musze sie uczyc do polskiej szkoly >_<. Jutro polska szkola, no i weekend, no ale niestety znowu, bardzo duzo nauki...czekam z niecierpliwoscia na wakacje, bo wtedy po raz pierwszy odkad tu jestem, po raz pierwszy od 3 lat, jade do Polski!!! :) Moja siostra ma polonijna olimpiade plywacka, a ja jej towarzysze :) Wiec juz odlczam dni!! :)
    A ty?? Masz jakies plany na weekend?? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wzorowałam się na nim, ale ten z "Nigdy w życiu!" jest ładny, dlatego cieszę się, że tak to sobie skojarzyłaś. :)

      Oj, nie zazdroszczę. Również czekam na wakacje, tyle zaplanowałam. ^^ Wracaj do nas, koniecznie. :>

      Oo, trzymam kciuki za siostrę. ;)

      Jutro zmierzam zająć się świątecznym wystrojem w domu, a całą niedzielę przesiedzę w kuchni ze znajomymi - pieczemy pełno słodyczy, które później sprzedamy. Po sprzedaży kontaktujemy się ze schroniskiem i oddajemy im zysk. :>

      Usuń
    2. Oczywiscie, ze ten dom w Twoim opowiadaniu jest o wiele ladniejszy :)

      Wracam, wracam...ofliczam dni! :P

      Dziekuje, przekaze! :>

      Ale fajny pomysl, wiec zycze udanych wypiekow i dobrej zabawy! :) A co pieczecie/?

      Usuń
    3. Dobrze, że wracasz do ojczyzny. :)

      Przekaż koniecznie. :>

      Dziękuję w imieniu całej grupy. ^^ Różnie. Muffiny, pierniki, ciasteczka itd. Nie ważne co, ważne, żeby zebrać jak najwięcej pieniędzy dla zwierzaków. ;)

      Usuń
    4. Tez sie ciesze! :D

      Przekaze :>

      Nie ma zo co, no tak, mmmm...juz widze te przysmaki! :) Fajnie, ze robisz cos takiego, charytatywnego!! :) Milej zabawy!

      Usuń
    5. Bardzo lubię się udzielać w ten sposób. ;)

      Dziękuję, na pewno taka będzie. :>

      Usuń
  3. Odpoczynek :) Epizod swietny , mam pytanie do ktorego epizodu masz juz napisane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)

      Póki co mam 6 epizodów na przód, ale mam jeszcze sporo do napisania, także będzie ich więcej. ;>

      Usuń
  4. Super rozdział. :) Przeprowadzka przeprowadzką, ale kiedy będą dzieci, ślub?? :D

    Weekend?? Hmmm... Jutro mam praktyki, a niedziela wolna. ;>

    Jakieś plany??

    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)

      Jutro zajmuje się świątecznym wystrojem w domu, a niedzielę szykuję się na małą akcję charytatywną. :>

      Pozdrawiam. ^^

      Usuń
    2. Już święta u ciebie :) Chyba też muszę zacząć jakiekolwiek przygotowania na nie. :]

      Ooo... Akcje charytatywna. Na co?? ;)

      Usuń
    3. Salon wygląda już pięknie, teraz czas na resztę domu. ;)

      Razem ze znajomymi zbieramy fundusze na schronisko, w którym jesteśmy wolontariuszami. Uwielbiam to. :>

      Usuń
    4. Też jestem wolontariuszką, ale nie w schronisku tylko w domu pomocy społecznej. :) Miło jest pomagać i ludziom i zwierzętom. ;>

      Usuń
    5. Ludziom również pomagam. Wspólnie ze znajomymi często pomagamy w hospicjach i domach spokojnej starości. Myślę, że wiesz o jakiej satysfakcji mówię widząc uśmiech na twarzy osoby, której pomagam. :) To samo jest ze zwierzętami. :>

      Usuń
    6. Ooo... Tak. :)

      Usuń
  5. Jak zwykle świetny rozdział :)
    Wciąż czekam na małe Bartmaniątka ;D

    Jakbyś miała chwilę czasu, zapraszam na bloga - http://merryimegan.blogspot.com/
    Może wyraziłabyś swoją opinię, na jego temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)

      Nie znam się na tym, dlatego wolę się nie wypowiadać. :>

      Usuń
    2. No co ty, jesteś świetna w tym, co robisz. Twój blog jest dla nas inspiracją :)

      Usuń
    3. Cieszy mnie Wasza opinia, jednak nie zmienia to faktu, że jestem kompletną amatorką. :)

      Usuń
  6. Zarąbiste jak zwykle :)
    Możesz mi napisać co Cię zainspirowało do pisania tego blogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)

      Oj, trudne pytanie. Hm... sama nie wiem. Po prostu usiadłam i zaczęłam pisać - od tak, dla zabawy. Wszystko zapisywałam na dysku. Nie pokazywałam tego nikomu, ale później stwierdziłam... czemu nie? Jestem w pełni anonimowa, więc mogę pisać wszystko. Gdybym miała się podpisywać tutaj swoim nazwiskiem - prawdopodobnie ten blog w ogóle by nie istniał. :)

      Usuń
  7. Jesteś znakomita w tym co robisz :)
    Jakie plany na weekend.. więc spotkanie z rodziną,jak ja to kocham,i oczywiście odpały z przyjaciółką <3
    a ty juz masz jakieś plany?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Czyli weekend będziesz miała udany. :>

      Jutro zajmuję się świątecznym wystrojem w domu, a w niedzielę szykuję się na akcję charytatywną. ^^

      Usuń
  8. Świetny epizod , no ale tego sie po tobie spodziewaliśmy ; D . Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak włączyłam tą piosenkę to się rozmarzyłam i wyobraziłam sobie ten dom... Z niecierpliwością czekam teraz na zaręczyny! miłego weekendu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta piosenka ma niesamowity klimat. :)

      Dziękuję, wzajemnie. ;>

      Usuń
  10. To jest takie piękne, że nie chcę widzieć końca tej opowieści. Będę bardzo tęsknić :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurcze, czuję że koniec zbliża się wielkimi krokami:)
    Bardzo przyspieszasz akcję:)
    Teraz hmm mam w głowie co będzie dalej ale Ty to ubarwisz pewnie:)
    Chociaż? Możesz zupełnie coś innego wymyślić niż ja myślę;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze tyle pomysłów, że jakoś muszę to "wcisnąć" do końca grudnia. ;>

      Lubię być nieprzewidywalna. ;)

      Usuń
  12. Ooooo :3 słoodkie :D Nie mogę się doczekać tej parapetówy ;>

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej. Rozdział jak zwykle świetny. Dalej czekam z niecierpliwością na ślub Zbyszka z Anetą. Wyobraziłam sobie ten dom. Kurde, Vesper. To jest najpiękniejszy dom na świecie.
    Na weekend nie mam żadnych planów jeszcze, ale najprawdopodobniej będę pisać koleje rozdziały. Tyymczasem u mnie pojawił się nowy.
    http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/

    Zapraszam do lekturki i do komentowania! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;> Dokładnie o to mi chodziło, najpiękniejszy dom na świecie. ^^

      Dziękuję za link. ;)

      Usuń
  14. rozdział jak zawsze świetny . aa w weekend mam nadzieję nadrobić zaległości związane z moim blogiem jak i z czytaniem innych . : D

    OdpowiedzUsuń
  15. oczywiście jak zawsze genialny rozdział, no i poprzednie, dziś je dopiero przeczytałam, ponieważ miałam utrudniony dostęp do komputera. Chciałabym zamieszkać w takim domu, z taką osobą u boku, eeh rozmarzyłam się. pozdrawiam cieplutko:)- Lulu

    PS. nie kończ nigdy, proszęęęę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)

      Wzorowałam się trochę na swoim obecnym, ale dodałam kilka cech tego "domu marzeń" - cieszę się, że Ci się spodobało. ;>

      Przykro mi, kończę pod koniec grudnia.

      Usuń
  16. Ale się zapuściłam... Nie czytałam od środy chyba :D Za to dzisiaj miałam milutką niespodziankę i mogłam sobie poczytać kilka na raz ;>
    Ufff. Wreszcie piątek i upragniony weekend. A rozdziały nie do opisania. Po prostu brak słów. Genialne, świetne, super, za***iste i tak dalej i tak dalej... Że ty jeszcze książki nie napisałaś? Schodziłyby jak świeże bułeczki ;]
    Pozdrawiam i do jutra ;)
    P.S. Sprawdź pocztę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdziały Ci się podobają. ;)

      Nie jestem pisarką. :>

      Pozdrawiam, już wchodzę. ^^

      Usuń
  17. Jak oni mają fajnie.... *___________*
    A tego ogniska ze znajomymi to już nie mogę się doczekać. ;> :D
    Rozdział świetny jak zawsze!
    A co do weekendu to jak zwykle odpoczynek, sprzątanie i odpoczynek. Przyszły tydzień będzie straszny! :C Ale podbudowuje się myślą, że jutro mecz... ;>
    Pozdrawiam serdecznie! ;-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)

      Dlaczego straszny? :o

      Pozdrawiam. ;>

      Usuń
    2. Przez pierwsze 2 dni mam pełno sprawdzianów i kartkówek, a od środy do piątku mam próbne testy gimnazjalne. :C

      Usuń
    3. Uu. Współczuję. :c

      Powodzenia na testach! :>

      Usuń
  18. Znowu spóźniona, ehh...
    Przewiduję, że za jakieś 2-3 rozdziały, Bartman się jej oświadczy :)

    Tak, dzisiaj podbój Bełchatowa, a jutro odpoczynek :)
    Pozdrawiam :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli weekend zapowiada się ciekawie. ;)

      Pozdrawiam. ;>

      Usuń
  19. taaaa, plany - nauka, nauka i nauka :) psychologia mnienie rozpieszcza :D To prawda, Bartman mógłby się w końcu oświadczyć, wspólny dom to już poważna sprawa :) w sumie, jak czytałam opis podróży,to byłam pewna, że będą mieli jakiś wypadek - więc dzięki, że ich nie zabiłaś :)
    p,
    G.

    OdpowiedzUsuń